koniec historii

Piątek rano, 11 listopada. Flaga na balkonie wisi, bo święto narodowe nie należy do narodowców, tylko do narodu. Strasznie zdenerwowany z trudem przełykam śniadanie, wsiadam do metra. Na miejscu jestem dobre pół godziny wcześniej, szukam znajomych, ale wokół sami nieznajomi. Do biegu, gotowi, jeszcze hymn, cztery zwrotki, łzy w gardle, bo dziadek legionista (nie od Legii, tylko od legionów), kawał historii staje mi przed oczami i start.

Cel: złamać 36:30. Mam wszystko przeliczone, każdy kilometr mogę robić w 3:39, najlepiej z małą nadróbką na kilkudziesięciometrową korektę Garmina. Pierwszy kilometr bez nadróbki – 3:39, to dobrze, bo wolę zacząć spokojnie. Moi znajomi z Kabat odjeżdżają – Szymon i, jeszcze bardziej, Dominika. Drugi 3:38, dobrze jest. Na trzecim jest podbieg na wiadukt przy Centralnym, świadomie odpuszczam, żeby się nie zakwasić, wychodzi 3:47. Czwarty nie za dobrze 3:44, wiatr jednak przytrzymuje. Piąty 3:40, lepiej, a wiatr zaraz zacznie wiać w plecy. Na półmetku jestem w 18:20, pięć sekund opóźnienia do planu.

Już wtedy przychodzi mi do głowy określenie: bieg bez historii. Spinam się, spinam, nie idzie źle, ale ciut słabiej niż powinno. Zero emocji, porywów, walki. Największe wzruszenie było przed startem, potem zmieniłem się w maszynę do biegania. Biegnę rutynowo, wiem, że do końca całego sezonu zostało mi ostatnie pięć kilometrów.

Na szóstym nadrabiam, 3:37, doganiam Szymona. Siódmy 3:41, znów strata przez wiadukt, Szymon kontratakuje. Ósmy – oj niedobrze, 3:43, opóźnienie narasta, siły coraz mniej, a w dodatku w realu wszystko wygląda jeszcze gorzej, bo Garmin rozjeżdża się ze słupkami kilometrowymi.

I wtedy zjawia się Bartosz. Maratończyk bardzo bliski złamania trójki w maratonie, w cywilu pianista z Akademii Muzycznej, muzyk kameralista. Stoi przy ulicy i kibicuje. Bartosz drugi raz pojawia się w tej samej roli – aktywnego akompaniatora. Kiedyś też jako kibic dołączył do mnie na Kaliskiej Setce i ciągnął mnie przez 15 kilometrów, całą ostatnią pętlę z Blizanowa do Blizanowa.

Dołącza, trochę gada, ale przede wszystkim ciągnie. Robimy razem prawie cały kilometr, dziewiąty. Sam się dziwię, że w 3:32. Wyprzedzam Szymona i widzę Dominikę kilkadziesiąt metrów przed sobą. Do końca sezonu już tylko trzy i pół minuty, a ja nieoczekiwanie mam szansę na zrealizowanie celu. A życiówkę – poprzednia to 36:54 – mam już zagwarantowaną. Ścigamy się w kilku, wyprzedzam Dominikę, ścigamy się dalej, ze sobą, z sekundami. Kilometr wychodzi w 3:25, tak jak ostatni kilometr na piątce. Czuję się naprawdę robotem biegowym.

Zostaje 49 m korekty. Tempo: 2:17, czas 6,67 sekundy. W przeliczeniu to 8 sekund na sześćdziesiątkę. Więc naprawdę nie było jak urwać sekundy, musiałby we mnie wstąpić Usain. Kończę z wynikiem netto 36:30. Cel – pal. Pal sześć. Trzydzieści sześć. Szkoda, że nie 29, ale przynajmniej zostaję z łatwą do zapamiętania życiówką.

Koniec historii.

bW sobotę wieczorem imprezujemy w biegowym gronie. Twist and Shout!!! Od znajomych biegaczy z podziękowaniami za ich życiówki dostaję jabłko. Kompletna dyskografia Beatelsów. Młodsi: kliknijcie w obrazek. Dzięki, dzięki, dzięki 🙂

A dziś zaczęło się roztrenowanie. Jeśli zaczęliście bieganie w lecie albo na jesieni – trenujcie spokojnie, nie zawracajcie sobie głowy regeneracją. Ale kto przebiegał cały sezon, kilka sezonów – bardzo polecam roztrenowanie. Książkowo powinno to wyglądać tak: wychodzimy na bieganie, ale na krótko, może być pół godziny, dłużej, krócej, jak masz ochotę. W pierwszym tygodniu roztrenowania – trzy razy. W kolejnym – dwa razy. Potem raz. A potem w trzech kolejnych tygodniach zwiększasz liczbę treningów: jeden, dwa, trzy. Oprócz tego dobrze widziane dyscypliny uzupełniające, wszelkie sporty aerobowo-przyjemnościowe. Ja dziś zrobiłem 25 km na rowerze, a jutro inaugurujemy z Dzikim kolejny sezon tenisowo-stołowy. Dobry jest też basen, tenis prawdziwy, badminton, siatkówka czy koszykówka. Piłka nożna nie jest dobra nie tyle przez kiboli-narodowców, co przez dużą urazowość w rejonie kończyn dolnych.

Ja daję sobie na roztrenowanie cztery tygodnie. Nie chce mi się tak matematykować, będę wychodził w każdym tygodniu ze dwa razy na trochę bez patrzenia na zegarek. Tylko po to, żeby mnie nie łapały rano skurcze i żeby mi głowa nie pękała od braku tlenu. I żeby móc sobie spokojnie w Lesie Kabackim pomarzyć o planie startowym na przyszły rok.

Koniec historii. Naprawdę.

 

Updated: 14 listopada 2011 — 18:55

  1. nuggers

    2011/11/14 21:21:45

    a według McMillana celujesz w 17:34 na 5km :)))

    piękny tydzień, Wojtku!

    m


    freemikitwist

    2011/11/14 21:29:35

    Fukuyama byłby dumny… z takiego końca historii.


    beat.usia

    2011/11/14 21:56:50

    Ja na ten kancelaryjny oboz to sie musze wybrac, ale najpierw korki z matmy beda potrzebne…w tych zaawansowanch ulamkach sekund nie moge sie polapac…

    Wojtek jak Ty to robisz???

    27.11 pierwszy i ostatni w tym sezonie maraton – Espania, po ponad polrocznej kontuzj. … zaloze chyba zegarek sloneczny, jak zaswieci slonce, to ok, jesli nie to slodka nieswiadomosc…


    maciej_golaszewski

    2011/11/14 22:49:46

    Ja się tylko lekko pochwale, że kolega z pracy zainspirowany moim bieganiem i namówiony przeze mnie do startu w BN wykręcił bardzo ładne jak na debiutanta w kategorii M40 00:53:48 – brawo Robert!
    @beat.usia – który maraton w Hiszpanii? San Sebastian czy Walencja? Który by nie było to zazdroszczę tej Hiszpanii w listopadzie…
    a Wojtkowi gratuluję i też zazdroszczę tego Jabłka;-)


    wojciech.staszewski

    2011/11/14 23:02:34

    beatusia – ja też się nie łapałem, stąd byłem mocno zdziwiony kilometr przed metą, jak zobaczyłem, że życiówkę mam w kieszeni, a szansę na 36:30 na wyciągnięcie ręki.
    to proste. każdy kilometr powinien być w 3:39. to co słabsze, to smutek i strata, co lepsze, to radość i nadzieja.
    dzięki wszystkim za gratulacje 🙂 rzeczywiście przyjemnie mi się skończył sezon.


    quentino-tarantino

    2011/11/14 23:17:38

    A ja się zdziwiłem, że na BN udało się wyprzedzić o ładne, okrągłe pół minuty, Kamila Dąbrowę. Zdziwienie tym większe, że w maratonie to mi uciekł w tym roku na kilkanaście hektarów. Pewnie miał słabszy dzień…:)

    luCyferkowe podsumowanie zakończonego sezonu:

    Lufthansa na placu Konstytucji – http://www.quentino.pl/


    piotrek.krawczyk

    2011/11/15 00:22:21

    Trening czyni mistrza, a talent można sobie w dooopę włożyć…
    Albo inaczej: talent to nic innego, jak tylko trening…
    Chyba Daniels tak pisze między wierszami… John jutro wygra z Dzikim w ping ponga, bo John trenuje u Filipa, a Dziki nie… Dziki


    piotrek.krawczyk

    2011/11/15 00:26:21

    Czyli John dba o rozwój, a Dziki stoi w miejscu. Dziki zamierza to zmienić w sferze biegowej w nowym sezonie.


    rob-ss

    2011/11/15 07:48:53

    Wojtek poruszył ważną kwestię choć w swoim zwyczaju zrobił to nad wyraz subtelnie pisząc, że Garmin rozjechał się ze słupkami kilometrowymi. Mnie się wydaje, że to jednak nie Garmin się rozjechał a słupki były rozstawione jakoś przypadkowo – niektórych nawet nie widziałem. Tym większy szacunek dla tych, którzy bijąc życiówki nie wspierali się urządzeniem pomiarowym z wbudowanym GPS. Z tego co pamiętam to Quentino biegł tylko ze stoperem. Panie i Panowie – jeszcze raz ogromne i szczere gratulacje.

    A ja nie mam z czego się roztrenowywać 🙂 Moja biegowa strzała Kupidyna trafiła mnie dopiero baaardzo późną wiosną. Jak czytam komentarze Dzikiego to jego przebiegi tygodniowe są większe niż moje miesięczne. Poza tym niezrealizowany cel jakoś tak boli więc postanowiłem jeszcze mocniej popracować i zmierzyć się z bestią (w moim przypadku bestia to 50 minut) jeszcze 3.XII w biegu mikołajkowym na Kabatach.
    pozdrawiam serdecznie, RobSSon


    rob-ss

    2011/11/15 07:53:15

    Quentino – albo mam problem z odświeżeniem strony albo jeszcze nie zmieniłeś personalnego bestu na 10 km 🙂


    quentino-tarantino

    2011/11/15 08:14:03

    Rob-ss – no muszę przysiąść, żeby zaktualizować tegoroczne starty, bo zaniedbałem je okrutnie…


    beat.usia

    2011/11/15 09:29:24

    Hej Maciek,

    Gratulacje dla Ciebie za zachecenie Roberta i gratulacje dla Roberta za swietny wynik!!! Super!! Fajnie jest kiedy znajomi i przyjaciele lapia bakcyla!!! Musze sie tez pochwalic, ze mam na swoim koncie zacheconych biegajacych: siostre (polmaraton, maraton), przyjaciolke (polmaraton), kumpli z pracy, ktorzy wyprzedzili mnie na polmaratonie – a niech to!!! …no i jeszcze kilku takich, co to niby chca…przezimuja i na wiosne pobiegna 😉

    Tak maraton W San Sebastian…moze ktos sie wybiera???

    Dla Wojtka raz jeszcze gratulacje!!!!! Swietny sezon i zasluzony!!!!
    …jak to Piotrek przytoczyl – trening czyni Mistrza!!! Tak wiec na jesienno zimowych wybieganiach, gdzies tam z Wami polacze sie w marzeniach o nadchodzacym sezonie 🙂


    ocobiegatu

    2011/11/15 19:22:55

    Nie wiem czy dzięcielina pała miłością do chodu sportowego , ale ja tak.:). Dziś wreszcie we Wrocławiu prawie chodziarska pogoda. Brak tego cholernego słońca.:).Naprawdę nie mogę się już doczekać chodziarskiej pogody..Słota , szaruga i wtedy do pługa:)… Ja mam tak ,że jak jest słońce to chcę biegać a mam wtedy wyrzuty sumienia ,że nie chodzę, albo nie robię NW. I tak to trenować 3 dyscypliny…). Poszedłem na maksa 5km. Wynik słaby. Nie podaję bo Wam się malo kojarzy……:). Refleksje co do porażki mam takie. Już jak zawody na priva to choć ustalić dystans…:). Miało być 10km ,więc była wrzuta na tempo pod 10km . Co nazywam wrzuta ? Tempo na początek.Mam tak , że wrzucam tempo , obojetnie czy w biegu, chodzie czy NW na początek.
    Zaobserwowałem takie zjawisko, że w głowie jest jakiś procesor i jak ustalam parametry wejściowe to trudno mi pozniej podwższyć tempo w trakcie.A jest tak bo ja nie potrafię BNP , czy CHNP. Muszę mieć nadróbę na połowie dystansu.Niewielką , taką 10-15s na 5km. A później miłe ,psychicznie „puchnięcie kontrolowane”…:).
    Druga przyczyna porażki – technika. Na początku szedłem długim krokiem mocno podkręcając z biodra. Po raz kolejny okazało się , że nie mam co w to inwestowac.
    W końcu zaden trener mnie nie obserwuje , nie doradzi, tylko intuicyjna sprawa. To, w co powinienem inwestować to wysoka kadencja. Zawsze na tym dobrze wychodziłem , w sensie wyników na prywatnych zawodach. To jest moj drogowskaz na zimę.Nie mam co inwestować w super technikę chodu, bo to za bardzo specyficzne dla chodu i NW. Skoro trenuję biegi i chody to powinienem , skoro to już to jako całość tak mało specyficzna sprawa dla samego biegania, trenować coś w rodzaju siły biegowej – czyli chody na wysokiej kadencji.


    piotrek.krawczyk

    2011/11/15 20:36:37

    Nie było ping ponga z Johnem, bo zachorowały hurtowo Małe Córki Dzikiego, a Lila do 40 stopni. I lekarka zleciła Lili badanie moczu. Wynik ok, a Dziki w przypływie bohaterstwa zrobił sobie przy okazji morfologię. Ostatni raz robiłem badanie krwi koło 20 lat temu a raczej robili mi w szpitalu, jak chorowałem na WZW B, zaraziłem się krwią pacjentki po tamowaniu krwotoku gołymi rękami… Dwa miesiące odpoczynku w szpitalu zakaźnym wtedy, zakaz dożywotni oddawania krwi, odszkodowanie za chorobę zawodową, opłacało się 🙂 Ale nie o tym ma być, odwlekam, bo przykro i wstyd pisać… Morfologia Dzikiego to dramat! Dziki niezbyt dba o siebie, ale nie spodziewałem się, że doprowadziłem się do takiego stanu: hematokryt 32% przy normie 40-54, hemohlobina 9,3 jednostek (norma 14-18)… Erytrocyty w dole normy, ale one są puste! To czym Dziki biega? Jutro idę powtórzyć badanie, a od teraz zaczynam coś w tej sprawie robić. Nie, żeby spożywać od razu trzy posiłki, ale Dziki, co doradza świeżym wegetarianom, jak komponować dietę, sam zjada same g… Na szybko, na łatwiznę, szybko, mało czasu, byle g… Naprawdę się Dziki przejął, nie że zaraz umrze, ale to bez sensu na własne życzenie mieć anemię i to będąc długodystansowym biegaczem. Wstyd, hańba, a szczególnie głupota… A Lili już lepiej.
    A Dziki dziś na to pojechał do Puszczy i biegał na swoich popsutych erytrocytach 2,5 godziny, potrzebowałem zwalczyć myślenie o czasowym przerwaniu biegania. Nie czułem żadnych erytrocytw, mitochondriów, czułem radość długiego biegu. Może Dziki ma inne
    normy, bo jest dziki? Jutro drugie badanie, dziś będzie zielono i czerwono na talerzu. Dziki


    piotrek.krawczyk

    2011/11/15 20:51:32

    Quentino – sprostowanie do www. quentino.pl – na Biegu Czterdzieści i Cztery wygrałeś pierwszą pętelkę 21,5 km oraz wygrałeś w swojej kategorii – patrz na wyniki i dyplom 🙂 Dziki


    ocobiegatu

    2011/11/15 21:09:39

    To mam podobnie jak Dziki , z tym ,ze napraw enie ma czym się chwalić..Ostatnie badanie krwi , wizyta u lekarza , jakies 14 lat temu. To samo dotyczy mierezenia cisnienia krwi…Wiem. To glooopota , jak by powiedział quentino.
    Co prawda , jak mówią anglicy, ignorance is bliss , w więc niewiedza jest rozkoszą , no ale bez przesady. Mam ochote zrobic w koncu te badania. !4 lat temu mialem hemoglobine na 17 i sam u siebie podejrzewałem nadkrwistość albo niedomykalność zastawki trójdzielnej….A hematoktryt 32 ? to sama woda niemal. Dziki wyciska z każdego erytrocytu na maksa. Duże zapasy są na życiówkach widzę.Tak mi sie wydaje..


    piotrek.krawczyk

    2011/11/15 21:34:15

    Oco – nie bolało 🙂 Potem bolało moralnie… Warto, trzeba, polecam, zmienię się… 🙂


    marta_szewczuk

    2011/11/15 21:53:01

    Rower dobra rzecz, popieram. Ja dziś o rowerze: mszewczuk.pl/ale-urwal/

    A Beatlesi to moje dzieciństwo, ha, choć dzieciństwo miałam długo po tym, jak John (w tym przypadku Lennon) został odebrany światu. Wkrótce 8 grudnia – jak zawsze na ul. Johna Lennona spotkają się fani Beatlesów i siedząc na murku przy świeczkach, gitarach i plakatach będą zachrypniętymi głosami, lecz krystalicznymi spojrzeniami wspominać Wielką Czwórkę. Kto z Warszawy – niech bieży!

    [Mam wrażenie, że jestem tu jedyną postacią nie komentującą biegowych wydarzeń i nie uzewnętrzniającą się ze swoimi biegowymi wydarzeniami. Hm. I dobrze?]


    ocobiegatu

    2011/11/15 22:34:40

    No nie. Lekka pomyłka.Zobaczyłem ostatnio biały kitel jak miałem kontuzję łuku brwiowego po upadku. Przy tej okazji pomyślałem , że symbolicznie może jakoś się zmienić ? i to pod różnym względem. Nie wiedziałem , że ktoś jest aż tak porąbany jak ja w badaniach lekarskich -a tu Dziki. Humor mi się poprawił….Dziki – gorąco kibicuję Twoim erytrocytom , „figo fago kobieta nago” fagocytom itp…..:)..


    wojciech.staszewski

    2011/11/15 22:47:24

    [dobrze]


    wojciech.staszewski

    2011/11/15 22:47:38

    dziki – jesteś chyba najszybszym półmaratończykiem na świecie w kategorii „hemoglobina poniżej 10”. bierz się za żelazo!


    tomikgrewinski

    2011/11/15 23:42:35

    Dziki
    Ping Pong dzisiaj był – w ramach roztrenowania wszedłem na zastępstwo:)
    Wielka przyjemność po latach!
    przypomnialem sobie ze to zawsze była jedna z moich ulubionych dyscyplin…
    Wojtek ograł mnie niemiłosiernie, przewaga prawie jak na Biegu Niepodległości 🙂
    Ale spodobało mi sie, troche pogram i podgonie….
    A ty od dzisiaj 5 małych posiłków zamiast jednego wielkiego!


    piotrek.krawczyk

    2011/11/15 23:42:38

    Oco – pielęgniarki wzruszają się na widok facetów, którzy się boją kłucia. Dlatego jutro znów idę… A leukocyty Dzikiego są w porządku. Tylko ttochę za mało neutrofili, czymkolwiek są. Ale raczej się nimi nie biega… Szewczuku – rower dobra rzecz. W 2. Biegu po Prawdziwej Warszawie wzięła udział rowerzystka, miała trudniej niż biegacze, szczególnie na torach, nasypach… I Lennon jest ok. John, czyli Kołcz, w liceum nosił nazwę Lenon. Będziemy z Johnem na Lennona ósmego grudnia. Przybiegniemy, nie da się długo namawiać John, kiedyś Lenon… Dziki


    piotrek.krawczyk

    2011/11/15 23:50:55

    Dzięki Tomik. Czerwone krwinki są doprawdy mało użyteczne na ping pongu, więc uratowałeś dziś Johnowi tyłek 🙂


    ocobiegatu

    2011/11/16 09:37:26

    Dziki – kłucia się nie obawiam. Nawet niedawno byłem kłuty na tężca. Obawiam się prób wątrobowych. Wypadałoby je poprawić nie pijąc piwa przez miesiąc. A to dla mnie niewyobrażalne , choć będę się starał z bezalkoholowym.Gdybym zobaczył ten ASPAT to bym chyba dostał Apatii…:). Piwa nauczyłem się pić 30 lat temu na praktyce w Niemczech Zachodnich i od tego czasu mam z piwem braterstwo krwi..:).
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC317276/
    a tu ciekawy artykuł o zmianach we krwi biegacza po 1-1.h intensywnym biegu..
    W wolnej chwili skomentuję.


    1.marsz

    2011/11/16 09:40:49

    ostatnie badania robiłem we wrześniu, po powrocie z biegania w górach, były lepsze niż robione wcześniej, trzy tygodnie przed wyjazdem (wtedy nieznacznie poniżej normy), ale i tak gorsze niż wyniki (chyba kwiecień 2010) z okresu, kiedy nie biegałem
    a jak z suplementacją? skarżyński pisze, że konieczna…
    marsz


    1.marsz

    2011/11/16 09:54:10

    przyznam, że nie jeżdzę na rowerze…moje dzieciaki niestety też nie, w ubiegłym tygodniu ukradli rower mojemu młodszemu synowi a ubiegłym roku starszemu, z tej samej rowerowej wiaty na pętli autobusowej krzyki (wrocław)
    marsz


    nuggers

    2011/11/16 11:38:34

    Wojtku, a ja chciałbym Cię spytac o trening Tomasza Lisa, który, jak widać po wywiadzie na PolskaBiega, nieźle się zaharowuje bieganiem, a rekord w maratonie ma 3h47min… to trochę wygląda na parę w gwizdek/puste kilometry. taki czas, z tego co rozmawiam z ludźmi, to osiągają często lepsze czasy przy trzech treningach w tygodniu według schematu 30minut interwałów/30-40 minut podbiegów razem z rozgrzewką i schłodzeniem/raz w tygodniu długie wolne wybieganie.

    m


    mewsmewsmews

    2011/11/16 15:38:34

    z pewną taką nieśmialością proszę o podanie adresu emaliowego Basa (a może sam Bas poda)?
    mam dwie fotki z poznania – podesłałabym 🙂
    na razie,
    mews


    wojciech.staszewski

    2011/11/16 17:07:03

    nuggers – Tomasz Lis bardzo lubi dużo biegać. W czerwcu usiłowałem mu zmienić treningi na cztery konkretne o zróżnicowanym charakterze. Tomek na to przystał, ale ze swojej strony chciał jednak utrzymywać bieganie sześć razy w tygodniu, ponieważ obawiał się, że jeśli będzie biegał rzadziej, waga szybko skoczy mu do góry.
    To było nasze pole negocjacji.

    małgosia – zaraz Ci prześlę adres Basa mailem

    marsz – przykre. mi ukradli dwa rowery moje i jeden syna (wówczas przedszkolaka)

    tomik – bez przesady, w pierwszym secie nie miałem szans, potem wiele setów było na przewagi, ale w końcu jakoś wychodziło na moje.

    dziki – zajrzę na dniach na twojego bloga, czy ogłosisz jakiś program żywieniowy. twoja hemoglobina (na innych parametrach się nie znam) naprawdę mnie martwi. (a jednocześnie to prosta odpowiedź na 1:32)


    basdlamas

    2011/11/16 18:11:40

    mewsmewsmews – DZIĘKUJE BARDZO :))))))) do Basika nie trzeba z nieśmiałością 🙂


    nuggers

    2011/11/16 19:05:13

    no to dziwny ten pan Tomasz 🙂 wystarczyłoby odrobinę się przyjrzeć swojej diecie i byłoby po zmartwieniu 🙂 mi waga leci w dół przy raptem trzech treningach w tygodniu, zresztą według podanego przeze mnie wyżej schematu 🙂

    m


    popellus

    2011/11/16 20:11:12

    Dziki i dziki Oco – wstydźcie się.:))

    Marsz- ostatnio likwidowali szajkę na pół- wroc, zajrzyj na strony Policji Gł., Krzyki podobno jest 80 rowerów do odebrania…plus 25-30 od jakiegoś małolata z piwnicy 2 tyg temu ….ale nie mam konkretnych informacji.:) Polecam kupno roweru za 100-200 zł.:)i za 50 zł zapinka:)

    Dzisiaj odtajam po km pierwszo- jesiennych. I temp – 1, więc Oco , Marsz może w sb o 13?? w końcu…albo co każdy by chciał:)

    Najlepszego
    Pope


    basdlamas

    2011/11/16 20:15:16

    Johnson – 80 basenów x 25 metrów = 2000 metrów !!!!! w 50:33 … AVG = 75 s/ 50 metrów !!!! BOSKO…. NO MOŻE OPRÓCZ TEGO ŻE LEDWO CHODZĘ:)))) . Prosze o wskazówki masterro Johnsonie:)


    majka.bally

    2011/11/16 20:32:35

    no właśnie, ja mam rower za 300zł, jest starszy ode mnie (a bliżej już niż dalej to 30…), zapinkę mam za 17zł.

    m.szewczuk [dobrze2]


    piotrek.krawczyk

    2011/11/16 21:00:56

    Wyniki się potwierdziły, ale dziś oszukałem laboratorium, bo się nie nawodniłem i hematokryt (czyli procent erytrocytów do osocza) wyszedł lepiej, 34% (norma od 42%), a hemoglobina leciutko powyżej 10 jednostek (powinno być nie mniej niż 15 przy tej metodzie badania). A może już zadziałała natka pietruszki? Dziś szpinak i buraki. A z natką się nie rozstaję… Za dwa miesiące znów pójdę się zbadać. A Dziki dziś 16 km spod domu do Puszczy i z powrotem. Bo do Puszczy z domu mam niecałe 6 km, a Opaleń w świetle Księżyca zobaczyć musiałem. Tempo 5’12. Dziki


    piotrek.krawczyk

    2011/11/16 21:16:57

    A Dziki, jak mu ukradli rower, budował sobie nowy, lepszy 🙂 Dziki budował kiedyś w życiu rowery na zamówienie. To były czasy braku, albo inaczej, wszystko było, ale gdzie indziej. Pedały w Wałczu, opony i dętki w Radomiu, suporty w Łodzi, blotniki w Lublinie, ramy na kupach złomu, rasowe ramy, od Jaguara, Huragana, na angielskich rurach stalowych, przerzutki u baby na Chłodnej w stolicy, łańcuchy w najdłuższym bloku w Warszawie – na Pradze, biegliśmy tam na Biegu po Prawdziwej Warszawie, w Bydgoszczy były tylko łożyska, a tam była przecież fabryka Romet, w Czechowicach drobny osprzęt, typu klamki hamulców, chwyty kierownicy, itd. Dwa dni podróżowania PKP i gotowy materiał na rower. Tak było, budowałem rowery na miarę, zawsze zostawała droga zakupu na drogim bazarze jakiejś części, Dziki tak dorabiał, a w pewnym okresie tak utrzymywał rodzinę. Dziki zna się na rowerach. Na innych rzeczach słabo się znam albo udaję, że się znam 🙂 Dziki


    basdlamas

    2011/11/16 21:29:15

    Moj Bjker tez kosztował 140 zł i zapięcie za 10 🙂 teraz mam jeszcze 2 lusterka i antyhlapacz to może jest cenniejszy:)


    ocobiegatu

    2011/11/16 21:50:02

    Pope – najlepiej to określiłeś. Dziki Oco..:).Pitecantropus ,za przeproszeniem erectus, przeniesiony do Parku Szczytnickiego we Wrocławiu , czyli dodatkowo – vratislaviensis…:).
    A by sie wydawalo ,ze oco to taki zorganizowany , uporzadkowany, artykuly tu przytacza, a tak naprawde to gość nygus , nie dba o swoje badania od lat. Pozory mylą…:)…Źle.Muszę pojsc przykladem Dzikiego. Muszę wyzwolić się w końcu od dr. Park, co go tylko słucham…:). A gdzie ten Twoj bieg co organizujesz w sobotę ?


    nuggers

    2011/11/16 22:36:37

    bas, jesteś bliski zasadzie wyznawanej przez wielu rowerzystów, że zapięcie do roweru powinno kosztować ok. 10% ceny roweru ;)))
    to swoją drogą nie jest wcale głupia zasada, bo im rower wygląda (i często jest) droższy, tym bardziej kusi potencjalną łajzę.

    m


    rob-ss

    2011/11/17 07:29:29

    Dziki,
    Świetnie, że wziąłeś się za natkę pietruszki – lepszego źródła żelaza chyba nie ma. Miałem kilka lat temu podobny problem z hemoglobiną jak Ty obecnie. Na nogi postawiły mnie koktajle z natki pietruszki właśnie. Natkę siekałem na miazgę blenderem, do tego sok z cytryny i litr wody. Po wymiąchaniu wyglądało to jak sok z kiwi – a smakowało całkiem przyzwoicie. Po 2 tygodniach wyniki może nie wróciły na właściwe tory ale poprawa była zauważalna i bardzo zadowalająca. Po miesiącu zapomniałem, że miałem niedobór żelaza. W tym czasie nie łyknąłem jednej tabletki
    pzdr, robSSon


    popellus

    2011/11/17 08:56:11

    Oco gdziekolwiek, jakkolwiek.
    Może 10, może 15 może Oco- pół na- pół..
    Jak jest wola to i ochota się znajdzie.

    dr Park brzmi dumnie:))

    P.S Idę, choć minus jeden za oknem, mgla potężna.
    p.s 2 10% ceny roweru zapinka, to jest szaleństwo. Nie opłaca się tak taniej zapinki kupować:))

    Najlepszego
    Pope


    nuggers

    2011/11/17 11:30:28

    Pope, w przypadku mojego roweru 10% daje już kilka stów a w zamian można mieć jakiegoś abusa z najwyższej półki, więc ta zasada powiedzmy że jakoś się tam sprawdza, oczywiście nie w przypadku najtańszych rowerów 🙂

    swoją drogą kiedyś prawie umarłem, gdy zobaczyłem w wiedeńskim sklepie rowerowym pana kupującego zapinkę za 5 euro…


    1.marsz

    2011/11/17 13:19:06

    oco, pope, w sobotę rano pracuję ale być może uda mi się dotrzeć gdzieś na 13, w niedzielę cały dzień do dyspozycji, dystans pomiędzy 10 a 15 km, bo nie biegałem już kilka dni…
    dziki, zabawny i sentymentalny ten twój wpis rowerowo-produkcyjny, prawie wszystko się kiedyś naprawiało lub robiło samemu: od butów po wzmacniacze
    marsz


    ocobiegatu

    2011/11/17 14:02:10

    Pope , Marsz – to mozemy ustalic na mailach. Pasuje mi sobota i niedziela.Moze byc sobota o 14 .
    Moze bardziej niedziela , bo dzis mialem chod podprogowo na 10km bez kijkow.
    Tymczasem moje warianty TO , treningu otwartego.
    1. Oco 10 mil – start PWr. meta Iglica – dla mnie, start/meta Tama – dla Pope.
    Odcinek od Iglicy do Mostu jest taki sam jak od PWr. do Mostu – stad zaczynamy w innych miejscach ale mamy 16,1km.
    2. Oco dycha krajoznawcza – wizyta u dr Park. Start i meta kolo szkoly , za mostem Szczytnickim.
    3. Impreza happeningowa pt. kijowe zabawy.Uwaga : mamy tylko jedna pare kijków NW (moją).Czyli NW dla ubogich..:).
    Program : start /meta j.w.
    a/ rozgrzewka, zapoznanie uczestnikow z trasa 3km – marszem , próby biegu z kijkami.
    b/ losowanie c/ wylosowany nieszczęsnik robi 3km NW na maksa w chodzie . Pozostali truchtaja , biegna. Są sędziami i pilnują prawidłowości chodu.Oczywiście śmieją się z pokraki przed sobą..:).
    d/ kolejne losowanie i zmiana ról itd.aż każdy zrobi swojego maksa.
    Maks NW na 3km to siła biegowa i ogólnorozwojówka. Marsz bez wątpienia dynamiczny.:).


    1.marsz

    2011/11/17 14:38:48

    ależ ja już jestem dynamiczny, oco ustalcie z pope i dajcie znać proszę, postarm się dostosować (marek@szynalilis.com.pl)
    marsz


    popellus

    2011/11/17 16:36:55

    Oco ja wybieram numer 1 lub 2….nawet bardziej 2 kumam:))
    Sb 14.
    W niedzielę nie mogę zupełnie:((
    Dogadamy meilowo??? ty masz ten meil na interia.pl???

    Pozdr
    Pope


    ocobiegatu

    2011/11/17 19:27:30

    Pope – Twojego maila nie znalazlem. Moj : byledowiosny@interia.pl – czyli przyjazny dla kazdego biegacza robiacego baze..:).
    Wstepny termin sb. o 14. Glosowanie – ja 3 , Pope – 2 , Marsz . wstrzymal sie od glosu?
    Mam nadzieje, ze sie znajdzie ktos czwarty na prywatne zawody NW….:).


    piotrek.krawczyk

    2011/11/17 19:56:27

    Tu Dziki
    Czuję jak mi hemohlobina odbija 🙂 Dziś 19 km BNP po Bielanach, Kępie Potockiej i Młocinach. Po 5 kilomatrach lekkiego biegu tempo 5’08, no i poszło: 5 km – tempo 5’08 min/ km
    5 km – 4’57
    5 km – 4’42
    4 km – 4’22
    Do Lasu Młocińskiego na słynną pętlę w kształcie fasoli 3,5 km można już dobiec z Lasu Bielańskiego bez wbiegania na plac budowy Mostu Północnego, piorunująco postępuje budowa, ścieżki rowerowe komfortowe, tunel pieszo rowerowy pod trasą gotowy, kładka pieszo rowerowa nad trasą komfortowa i gotowa. Fajnie, bo to zimowe tereny biegowe Dzikiego, kiedy w Puszczy metr śniegu, a nie mam akurat ochoty na dwie godziny skipów z kolanami pod brodą… A Most Północny otworzy bielańczykom, w tym Dzikiemu, nowe tereny, dziki wał na Tarchominie, Jabłonna, a po drodze dziki prawy brzeg Wisły. Czekamy…
    Dziś naleśniki ze szpinakiem, buraczki zapiekane z cebulą, sos jogurtowy zielony od zielonej pietruszki ( taki, jaki spijał Rob, ale zamiast cytryny będzie czosnek), do tego brukselka i jarmuż oraz kiełki roszponki. Żelaza tyle, że starczyłoby na ramę do roweru. Dziki

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.