Radość

Sportowy finisz wakacji: bieganie, ping pong, wycieczka w góry, megawybieganie, tenis i asysta w teście Coopera. Gdyby na świecie nie było sportu, umarłbym z nudów.

Jak mnie to wszystko cieszy. Cieszy mnie, jak dwa dni po moim przyjeździe do Rabki na rowerze rodzice Mojej Sportowej Żony biorą swoje rowery, klasyczne górale, podjeżdżają samochodem do górnej Rdzawki, żeby sobie oszczędzić trochę wspinaczki i jadą na Turbacz, przez pół Gorców. Cieszy mnie jak córka 1klasistka po zejściu ze Starych Wierchów nie może się doczekać obiecanej wycieczki w góry. I jak w środę idę z nią i córką biegaczki Sabiny na Trzy Korony. Ja się sprawdzam jako ojciec i wujek, one się sprawdzają jako małe turystki. Córka biegaczki Sabiny już nie taka mała, kawał nastolatki, ale nie pamięta, żeby była na wycieczce w górach.

Jak mnie to wszystko cieszy. Wtorkowy trening z biegaczką Sabiną – podjechaliśmy pod Krzywoń i ona robiła podbiegi na bardziej stromym kawałku ścieżki, a ja interwały na mniej stromym wypłaszczeniu. Ponieważ trudno znaleźć dłuższy w miarę płaski kawalek niż 250 m, zrobiłem 16 minutówek. A na koniec 4 krótsze przyspieszenia z biegaczką Sabiną, żeby nabrała trochę dynamiki. Bo na koniec wakacji postanowiła zrobić na stadionie KS Wierchy test Coopera – poprawkę czerwcowego testu z Krakowa.

Ping pong był we wtorek z Pawłem z Rabki i Staszkiem z Rabki. Staszek wygląda, jakby nie za bardzo wstawał spoza kierownicy samochodu, przy stole stoi mimochodem, a gra jak artysta. Podobnie jak Szymon D. w bieganiu. Nie dał nam szans.

Z Pawłem dziś po południu umówiliśmy się na siatkówkę plażową w parku, ale że nikogo nie było na boisku, zagraliśmy w tenisa na korcie obok. Paweł jest niesamowity, bardziej walnięty na punkcie sportu i rekreacji ode mnie i technicznie we wszystkim świetny. W tenisa mnie trochę poduczył, siatkówki właściwie od dwóch lat uczę się od niego, a i w ping ponga tym razem mnie ograł (nieśmiało przypomnę, że w zimie ja wygrałem). Dziś po tenisie mieliśmy jeszcze pięć minut, to co – Paweł wyciągną z torby piłkę do siaktówki, żebyśmy sobie chwilę poodbijali. Poodbijaliśmy. Cieszę się, że są tacy ludzie.

Cieszę się z dzisiejszego czterogodzinnego megawybiegania. Po śniadaniu wziąłem dwie półlitrowe butelki wody w ręce i ruszyłem przez pół Gorców na Turbacz. Powoli, żeby się nie zajechać na 15-kilometrowym podbiegu. Dotarłem w 2:23, na dół zbiegłem w 1:57, zaliczyłem zaledwie 30 km, ale zadane cztery godziny pracy w tlenie odrobiłem. I spełniłem marzonko – dobiec z Rabki do Turbacza i wrócić na dół.

Cieszy mnie wynik biegaczki Sabiny na teście Coopera. W czerwcu zrobiła 1670 m, co dla jej kategorii wiekowej oznaczało „słabo”. Teraz – 1920, mocne „średnio”, miała ambicję przebiec „dobrze” czyli powyżej 2000 m, ale na razie jeszcze trochę zabrakło. Następnym razem to złapie. Cieszy mnie, kiedy widzę z jakim sercem trenuje. Jak bieganie z narzuconego sobie przymusu zmienia jej się w codzienny prawie rytuał. I jak coraz mniej mogę z nią na wspólnym bieganiu truchtać, a coraz więcej biec.

Martwi mnie tylko, że się kończą wakacje.

Na koniec obiecane zdjęcie z przywitania w Rabce po Sru de Pologne. MSŻ przebrana za góralicę z prawej.

powitanie w Rabce

Updated: 26 sierpnia 2010 — 18:55

  1. ocobiegatu

    2010/08/26 22:50:05

    W życiu różne mamy sporty
    w inne zawijamy porty
    leczy w tym jedna jest radocha dziś znów trening ! więc wynocha !…:)))


    alena_wro

    2010/08/27 09:11:06

    hurra!! sie usmiecham rano przed praca, czytajac o tym cieszeniu sie:) ja licze na wspolne sporty jesenia i zima, bo poki co biegam sama, a MSD sciga sie na rowerze sama:/
    czy sauna jest efektywna metoda na rozluznienie miesni? caly czas mam mocno zmeczone nogi, po dniu odpoczynku nadal ciezko mi sie wschodzi po schodach. I tak od 2 tyg, od tych moich 32 km, dobite pozniej polmaratonem w Lesznie. Pomoze sauna? na pare masazy w tygodniu tez sie lapie, ale chyba nie dzialaja az tak gleboko:/ chce lekkosc w nogach!!!


    johnson.wp

    2010/08/27 10:40:31

    Aleno – wczoraj byłem w saunie. Pierwszy raz w zyciu 🙂 Cel ten sam – zrelaksować nogi. Owszem rozgrzałem je trochę ale mam wrażenie, że kąpiel w gorącej solance (sól iwonicka lub bocheńska) daje znacznie lepszy efekt. Z wody wychodzę naprawdę na miękkich nogach. Poza tym w wannie jest czym oddychać… W zeszłym roku świetny efekt relaksujący na 2tyg przez półmaratonem w Pile dało mi… przeziębienie. Czworogłowe miałem wtedy zmasakrowane intensywną trzydniówką w Tatrach i organizm się zbuntował. Przespałem 2 dni pod kołdrą, czyli WYGRZAŁEM NOGI, i potem była życiówka:) Czasem stosuję wygrzewanie nóg już od wczesnego wieczora. Zamiast siedzieć nad czymś – leżę z tym czymś 🙂


    alena_wro

    2010/08/27 11:36:07

    johnson, dzieki wielkie! tylko powiedz mi prosze co to jest sól iwonicka lub bocheńska i gdzie ja sie bierze? w aptece? ile tego sie sypie do wanny?
    do sauny tez pojde, bo mamy bardzo fajna przy aquaparku z kilkoma salami i mozliwoscia odpoczecia na lezakach na trawie lub w lodowatym basenie – bajka!
    Dzis robie BNP, potem bym zafundowala sobie kapiel, a w niedziele saune:)


    wojciech.staszewski

    2010/08/27 12:33:39

    Sauna albo gorąca kąpiel – byle nie w ostatnim tygodniu przed startem. Wtedy mięśnie potrzebują mobilizacji. Guru Skarżyński zakazuje sauny bodaj przez tydzień, a basenu co najmniej w ostatnich trzech dniach. Boleśnie sprawdził to w maju Kamil, który poszedł się zrelaksować w saunie przed Silesią i w godzinę uszła z niego forma


    biegofanka

    2010/08/27 13:26:35

    Ja bym z sauny zrezygnowała teraz przed startem, lepiej faktycznie solanka. Masaż też będzie dobry, ale już po biegu chyba lepiej. Ostatni raz, jak poszłam się wymasować, to napięcie ze mnie tak zeszło, że przeziębienie złapałam. Trzeba uważać. Lepiej wg mnie już doginać ostro do końca, a potem… zasłużony odpoczynek i relaksowanie się…


    mksmdk

    2010/08/27 13:30:19

    Och basen też zakazany przed startem? Wczoraj byłem na basenie dziś ruszam do Jastarni jutro biegnę po plaży swój 17ty marat. Całe szczęście basen był z dziećmi tzw.rekreacyjny zjeżdżalnie i takie tam.Zobaczymy jak będzie na piasku w sobotę pogoda zapowiada się sztormowa trasa raczej miękka niż ubita wiatr pewnie momentami porywisty.


    biegofanka

    2010/08/27 13:31:11

    Wróciliśmy wczoraj znad morza, jeszcze „trzyma” mnie kaszel, ale przygotowuję się mentalnie do jutrzejszej 15-tki i w głowie układam, że pomimo trzymających jeszcze objawów przeziębienia dam radę pobiec tak, jak chcę… doładowuję się energią i włączam power na jutro… o debiucie maratońskim starałam się jeszcze nie myśleć, koncentrując się właśnie na 15-tce… „co ma być to będzie…” … a będzie dobrze, czego Wam i sobie życzę:))


    biegofanka

    2010/08/27 13:33:31

    Mksmdk – faktycznie, upał jutro Ci nie grozi… ale wiatr może być faktycznie mocny. Powodzenia!:))


    biegofanka

    2010/08/27 13:35:24

    Wszystkim, którzy biegną w ten weekend, powodzenia i spełnienia swoich oczekiwań co do życiówek życzę!:))


    abiesgrandis

    2010/08/27 13:53:04

    Ech, wakacje … A co to takiego ;)? O jednych już zapomniałam, drugie w planie, ale z planem, to wiadomo, jak jest – plan to coś, co zawsze później ulega zmianie… Ale na moich wakacjach radość też była. Słońce, skała, dużo wysiłku, trochę strachu i fajnego napięcia. Alpy Julijskie. I zero biegania przez 10 dni, bo nawet nie miałabym jak zabrać butów biegowych. I bardzo dobrze. I Tobie, Wojtku, też polecam. Po 10 dniach wyrypy, często z 15g na plecach, miałam mega-moc biegową. Naprawdę. Ciało trochę odpoczęło od nabijania km, ale za to złapało trochę siły i dynamiki. A wytrzymałość tak szybko nie ucieka, zresztą, w górach chcąc nie chcąc też się ją robi. Po powrocie samopoczucie biegowe super. Rower – też fajna sprawa, i też daje moc, dlatego o niego dbam. Różnorodność, różnorodność jest ważna, jak w każdej sferze, bo rutyna zabija ;). Pozdrawiam!
    B.


    quentino-tarantino

    2010/08/27 14:40:06

    johnson – bój się Boga Sauny na parę dni przed połówką! Sauna to jest jak ćwierć Rzeźnika 😉
    Ja już mam rilax, wrzuciłem na luz przed Szczecińskim Gryfem i jedyne co mnie może załatwić to ponadnormatywna ilość piwotoników. Jutro rano robię rozruch w Poznaniu a potem trejnem do Szczecina. Już wiem żeby omijać penne z borowikami u autochtonów wiec dziś na kolację MVP robi mi (dlaczego gdy używamy „robi mi” na myśl przychodzi tylko jedna rzecz…), przygotowuje nam penne z kurkami. Plan na Gryfa jest taki – biegnę treningowo mając na uwadze Wrocław za dwa łiki. Chcę pobiec w okolicach własnej życiówki z wiosny (1:36:11) a to może dać oczekiwany efekt – zającowanie Johnsonowi na Jego życiówkę. Pytanie co na to pogoda i johnsonowa sauna 😉


    biegofanka

    2010/08/27 15:40:30

    Quentino – penne z kurkami smaczna rzecz, ale grzyby bezwartościowe i ciężkostrawne, pewnie sos jeszcze do tego… przed startem proponuję jak najbardziej makaron ale może lepiej z tuńczykiem i pomidorem na przykład, czy z jajkiem i pomidorem albo wystarczy z pesto… chociaż Ty cokolwiek zjesz i czymkolwiek popijesz, to i tak na życiówkę polecisz:))


    biegofanka

    2010/08/27 16:00:26

    Analizując artykuł odnośnie najlepszej pory do biegania wynika z niego, że chcąc optymalnie przebiec maraton, najlepiej trenować w porze okołomaratońskiej… dlatego między innymi takie super wyniki Quentino… Ty zawsze biegasz w tej porze… no tak, jak robić to będąc w pracy w tym czasie…;))


    slaszldr

    2010/08/27 16:06:12

    … a mi smutno bo jutro wyczekiwany pierwszy i ostatni w tym sezonie start rolkarski a tu… ma lać.

    A na rolkach w maratonie to czas na sucho + 20 do 30 minut.
    Tak więc życiówka by, by, by. a i ryzyko solidnej gleby mocno wzrasta.

    O konieczności rozebrania i przesmarowania łożysk (1 godzina pracy) nie wspominam.

    Szkoda.

    a może prognoza się nie sprawdzi?

    w każdym razie na Maratonie Biegowym w Gdańsku był upał a na rolkowym ma padać. Pogodzie się pomyliły daty.

    … gdyby było jednak sucho to na 42.195 planuję złamanie 1.43 a przy okazji zbliżyć się maksymalnie do 1.30.

    może nie będzie padać.


    quentino-tarantino

    2010/08/27 16:34:21

    biegofanko – grzyby smaczne ale bezwartościowe ? Smaczne zaprzecza bezwartościowe 🙂 A co do runnego biegania – dodatkowy atut – obojętnie co się dalej wydarzy w ciągu dnia to i tak masz wrażenie, że wykonałaś już kawał dobrej roboty 😉


    biegofanka

    2010/08/27 16:36:43

    Slaszldr – czaruj, może się uda pogoda bez deszczu. Powodzenia!:))


    ocobiegatu

    2010/08/27 16:57:25

    A co to Gazety nie czytamy ?….:)
    tam jeszcze lepsze zdjęcie z frajda do Pologne , witają aż dwie piękne góralki !
    Ale wódeczka na tacy dalej nierozpoznana…:),
    Może jakiś konkurs ? ale ja się nie znam , wolę piwo..:)


    quentino-tarantino

    2010/08/27 17:41:17

    Śmigając w Sru de Pologne to raczej został Absolwentem ale na mecie nie witała Go Mrs Robinson 😉


    piotrek.krawczyk

    2010/08/27 20:28:56

    O radości Dziki. Dziki podczas biegu w Puszczy zatrzymuje się tylko z jednego powodu. Jak wypada na mnie pies? Nie, wtedy podnoszę gałąź lub urywam długi pęd wrotycza i biegnę dalej. A może wtedy, kiedy napotyka Dziki przeszkodę wodną? Też wtedy nie staję. Najwyżej wyłączam zegarek i wchodzę w to. Oto Dziki staje na widok Króla Puszczy. Dziś na szesnastym kilometrze trzysta siedemdziesiątym metrze takie spotkanie i zarazem odpowiedź na pytanie, po co biegam. Łoś zawsze patrzy w oczy. Długo i uważnie, czuję to spojrzenie od czubka głowy aż do rozcięgna każdej stopy. Potem odwraca się tyłem, idzie coś zjeść, już możesz biec człowieku, przyjmuję twój ukłon.
    Dobieg to moja radość przez ponad 6 km z myślami o łosiu pod czapką, o spotkaniu: Dziki (ja), Łoś i Puszcza. Dziki


    quentino-tarantino

    2010/08/27 20:50:20

    Dziki – pozazdrościć tego Łosia.

    Wszystkim startującym w weekend życzę Mocy po Nocy.


    ocobiegatu

    2010/08/27 22:12:31

    naprawdę w to wierzę , że jak kiedyś w lab w końcu sklonują tura a on ucieknie do puszczy kampinoskiej – to pierwszym co zawiadomi o tym media (czytaj Wyborczą)- będzie Dziki.


    piotrek.krawczyk

    2010/08/27 22:33:42

    Łoś jest biegaczem. W ciągu dnia jak jest potrzeba i chce mu się biegać pokonuje nawet 80 km w tempie na 2:15 w maratonie. Sprintem może rozwinąć tempo na 5-6 sekund na 100 metrów. Na dyszkę nie robi wyniku powyżej 22 minut, a daje radę w 17 minut. Facet waży średnio 650 km, długi średnio 2,85m, wysoki średnio jak Tarantino. Ocobiegatu – ale Łoś ma cztery nogi! Zastosuje ocoalgorytm i ustal kiedy ktoś staje się łosiem. Podobno łosie nie galopują. Nieprawda! Widziałem dwa w galopie zimą parę lat temu. Ocobiegatu – na jaki wynik w maratonie jest łoś na dwóch nogach? Dziki


    quentino-tarantino

    2010/08/27 23:05:55

    Dziki – łoś na dwóch nogach jest na 3:20 w maratonie. A dokładnie we Wrocławiu za dwa łiki…;-)


    marsikor

    2010/08/28 00:10:26

    Cześć!
    Ja o wyzwaniu i o radości.
    Miałem w te wakacje trochę wyzwań ale zawodowych, a nie sportowych (nie było na sport zbyt wiele czasu). Ale jedno było prawdziwym wyzwaniem. Nauczyć się wreszcie i wykonać Fantazję C-dur Schuberta na skrzypce i fortepian. T.z. nauczyć się partii fortepianu w moim wypadku. Dziki może spróbować podpytać żony co to za utwór i jakie tam trudności. Dla reszty powiem. że to chyba jak przygotowanie się w krótkim czasie do Ironmana dla kogoś kto biega tylko średnie dystanse. Zabierałem się do mentalnie tego od lat. Nie było jednak prawdziwej mobilizacji. Ta przyszła razem z konkretnym zleceniem na wykonanie koncertowe. Dałem rade (tak na 4+) lecz kosztowało mnie to wiele nerwów i trochę te stresy napsuły krwi w relacjach z moją drugą połówką. No i właśnie. Wyzwanie dokonane/pokonane, ale radość się gdzieś ulotniła. Cóż pozostaje wyznaczyć sobie kolejne wyzwanie. Triathlon na dystansie olimpijskim czy pierwsza Sonata Bartoka? Bo maraton to jak ocobiegatu – już zaliczyłem w głowie a teraz tylko dopełnić formalności.

    P.S. Żeby było też coś o radości. Wakacyjna radość to:
    1. SMS od córki podstawowiczki „Tato nie wiem czy masz internet tam gdzie jesteś, bo są już wstępne wyniki wyborów. Wygrywa w nich Komorowski” 🙂
    2. Bieganie na boso. Spróbowałem na Mazurach kilka/kilkanaście razy po kilkaset metrów po pływaniu w jeziorze. To jest radość!. Różnica między bosą stopą a butem, jak między miłością a unimilem.

    P.S.
    W wakacje zszedłem ponownie do konspiracji i jako cichociemny tylko was czytałem. Ale za to wiernie i od Page upu do Page downu.


    czepiak.czarny

    2010/08/28 02:24:42

    Obiecuję solennie dmuchać jutro na chmury, by przeganiały deszcz poza Świdnicę i Gdańsk.
    Biegofanko, Slasz, powodzenia, samych powodów do radości!


    andante78

    2010/08/28 09:30:33

    Dołączam się do życzeń dla startujących w ten weekend, szczególnie dla Fajki (do którego nie udało się nam dojechac, oj jak żałuję) oraz dla MKS-a, z którym niemal dzieliłem łoże podczas polskobiegowej sztafety – biegnij Forest! Ja rozważam jeszcze czy się nie zabrac z biegającą siostrą do Krakowa (Skotniki) na 15 km – start spod okna JP II.
    Dziki naprawdę zazdroszczę spotkań pierwszego stopnia :-), do moich marzeń, wyzwań etc. muszę dołączyc wycieczkę biegową z Tobą po puszczy :-).


    ocobiegatu

    2010/08/28 09:57:15

    już zaczynam sie cieszyć z Waszych wyników..:)
    Biegofanko, fajka – to będą świetne wyniki ! gratulacje ! slasldr- gratuluję życiówki na rolkach , quentino, johnson – ależ będzie pięknie ależ będzie pięknie proszę Państwa – red . Szaranowicz..:) Wszystkim innym też gratuluję kapitalnych zawodów !
    no !..jestem pierwszy w gratulacjach…:).
    Marsikor- myślałem , że jesteś artystą malarzem. Ja niedawno miałem coś a la kontuzja pianisty – czyli zespól cieśni nadgarstka na palcu (od myszki).
    Czekamy na gwarę śląską..:).
    Dziki – w życiu nie widziałem łosia – tylko te łosie co się kręciły po Wawia ( w tv).
    Łoś pewnie ma podobne vo2 co koń – czyli dla wyścigowych 150-180 . Potrzebuję jeszcze % tłuszczu u łosia – spytaj się tam jednego w puszczy ..:).
    Przemyślę i podam wynik…;). A z drugiej strony to aż nie chce mi sie wierzyc , ze łoś potrafi być takim zawodnikiem na wytrzymalosc. Zwierzeta sa w tym slabe. Najmocniejszy zdecydowanie jest człowiek. Znane sa plemiona w Afryce , ktore stosuja stara metode zajechania zwierzecia na ktore polują . Czają sie cały dzień , podbiegają , wycoofują się itd. aż w koncu antylopa nie daje rady..


    quentino-tarantino

    2010/08/28 10:03:49

    Właśnie wróciłem z porunnego roztruchtania przed Gryfem.
    Elegancko przeczyściłem swoje Rury Oddechowo-Wydechowe a więc na te weekendowe bieganie żegnam Wszystkich myśliwsko – biegowym zawołaniem:
    Darz z Rur !


    johnson.wp

    2010/08/28 12:09:02

    W radiu Niedźwiedzki prorokuje koniec lata, na co się obruszyłem szczerze, ale u nas na blogu wiosna biegowa! Oj będzie się działo, że zacytuję innego klasyka. Sauna mi niczego nie rozluźniła, ale na wszelki wypadek też się przebiegnę dzisiaj.
    mksmdk – rozwiń żagle i biegnij z wiatrem! slash – niech asfalt obsuszy ktoś przed Tobą, metodą na tarcie:)
    marsikor – wielkie uznanie, tak się poświęcić dla sztuki, ale żeby aż zapomnieć o nogach? Mój młodszy też mi podgrywa Schuberta – na razie Serenadę.
    Biegofanko, fajka – niech moc będzie z Wami!
    Quentino – będę w biurze zawodów koło 9:30
    andante – jeśli pobiegniesz do Skotnik to pozdrów Staszka Wcisło od jegomościa, którego spotkał w opactwie Tyńcu po maratonie w 2009. Powiedz mu, że już pobiegłem swój maraton w górach:)

    corvus, quentino – zupełnie zapomniałem o wspólnym piwku, może w przyszłym tygodniu?


    johnson.wp

    2010/08/28 12:22:25

    Acha, i jak ktoś potrzebuje mocy to gorąco polecam magiczne słowa Michała Smalca:
    http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=8&action=2&code=1986


    biegofanka

    2010/08/28 18:44:18

    Biegofanka bardzo Wam wszystkim dziękuje za gorący doping przedstartowy. Dziś pobiegła biegofanka rekreacyjnie… życiówka jest, ale miało być o wiele lepiej, no ale gdzieś w połowie dystansu ten power uszedł, powietrze zeszło i wyszło jak wyszło. Ale nie ma co narzekać. Biegofanka wie, że główny cel, to debiut maratoński i jutro idzie na długie wybieganie… ostatnie przygotowania do maratonu, to teraz najważniejsze.


    biegofanka

    2010/08/28 18:45:15

    Fajka niech sam zrelacjonuje, uchylę tylko rąbka… pobiegł świetnie i zrobił, co chciał i jeszcze raz Fajka gratuluję:))


    biegofanka

    2010/08/28 18:47:47

    Czepiak – dzięki, dobrze dmuchałaś, bo chociaż od rana mocno lało, to na sam bieg główny się wypogodziło i nawet słońce zaczęło przygrzewać…:)


    andante78

    2010/08/28 19:58:43

    Biegofanko, naprawdę wprawiasz mnie w zakłopotanie i zarazem podziw, że po 15 km idziesz jutro zrobic jeszcze długie wybieganie, widac ze masz wigor, siłę i motywacje, że ho ho :-). Gratulacje udanego startu!

    Fajka rzeczywiście poooszedł! Brawo, brawo i jeszcze raz brawo. 1 h 10 min (mam esemsowy przeciek) 😉


    piotrek.krawczyk

    2010/08/28 20:22:07

    Dziki gratuluje ścigantkom i ścigantom.
    Andante, SFX i każdy, kto przyjedzie na MW. Mam dziki plan. Przyjedziecie w czwartek, a w piątek Dziki zorganizuje Wam wycieczkę biegową po Puszczy. Leciutko, 15 – 17 km. Wystarczy żeby poczuć Puszczę, z zaprzyjaźnionymi łosiami negocjuję… W sobotę adoracja Krzyża i Pasta Party, w niedzielę start. Jak znalazł przed startem. I potwierdzam/przypominam: nocleg, dla nawet 20 osób w dwóch placówkach Stowarzyszenia Terapeutów. Blisko do Miasteczka Maratonskiego, wygodnie i swobodnie. Dziki


    fajka

    2010/08/28 22:25:16

    Biegofanko – fajnie było się ponownie spotkać. Moja żona zrobiła Ci kilka fotek i wyobraź sobie, że na każdej z nich jesteś uśmiechnięta.. 🙂 Skąd My to znamy ??

    Nabiegałem dziś w Świdnicy na 15 km 1 godz. 10 min. i 3 sekundy brutto. Jestem szczęśliwy i właśnie zakończyłem z żoną spożywanie drinków. Zaraz idziemy grzecznie spać, i chyba obędzie się bez baraszkowania (to pech !) A tak na poważnie, to ta 15 jest dla mnie szczególna. To pętla. Równo rok temu 15 w Świdnicy była moim pierwszym startem w oficjalnym biegu. Pamiętam ówczesne podniecenie i trochę jakby zakłopotanie, niepewność, czy ukończę, czy dam radę. Nabiegałem wówczas 1 godz. 25 min. 13 sekund. Dziś, po roku poprawiłem się o ponad 15 min. na tym dystansie. To jest dla mnie wyznacznik progresu, nagroda za pracę, wielka satysfakcja. Czuję i wiem, że jestem w innym miejscu. Ależ to motywacja !

    Dziekuję wszystkim za dobre slowa 🙂
    Oco – zapisz w kajecie, ok ?
    Powodzenia wszystkim,którzy biegną w ten weekend.
    Quentino trzymaj się w Szczecinie 🙂

    Ps. Ponadto uprzejmie donoszę, że dziś po południu na mojej posesji odbylo siię zapowiadane od dawna Polsko – Biegowe spotkanie, w którym udział wzięli: ja i moja żona.. 🙂 W trakcie spotkania doszło do spożywania drinków, żywności, odbyły się rozmowy na tematy ogólno – biegowe, jak rówenież komisyjnie przyjęto usprawiedliwienia nieobecności blogowiczów 🙂
    Trzymajcie się biegacze cieplo, ja biegnę dalej,
    fajka


    fajka

    2010/08/28 22:31:35

    Johnson – Ty też biegniesz jutro w Szczecinie, razem z Quentinem ? Powodzenia, trzymajcie się dzielnie chłopaki !!


    biegofanka

    2010/08/28 22:38:45

    Andante – dzięki, ale dzisiejszy start był w takim tempie treningowym, że wstyd byłoby jutro nie zrobić długiego wybiegania;)


    biegofanka

    2010/08/28 22:39:58

    Fajka – no ale nas można było zaprosić na Twoje świętowanie:))


    biegofanka

    2010/08/28 22:45:31

    Dziki – tak… ścigałam się sama ze sobą i gdzieś w głowie to ściganie przegrałam… ale oczywiście jak zwykle jestem uśmiechnięta, bo najważniejsze, że sobie pobiegałam i fajnych ludzi znowu spotkałam… i w czasie biegu też pogadałam:))


    biegofanka

    2010/08/28 22:47:40

    Fajka – proszę o zdjęcia uśmiechniętej biegofanki, a ja prześlę Ci z wbiegania na metę z czasem, zrobione przez mojego męża… oczywiście widać na zdjęciu, jaki szczęśliwy wbiegałeś:))


    piotrek.krawczyk

    2010/08/28 22:48:40

    Marsikor – znam ten ból. Jak moja Jakże Piękna Żona ćwiczy przed koncertem to wolę kiedy odkurza wszystko, łącznie z klawiaturą laptopa (zdarzyło się – klawisz „m” nie wytrzymał) albo niech lepiej kupi sobie niepotrzebne buty za 500 🙂 Trudno z artystą w pasji w domu 🙂 A jak widzę i słyszę występ czuję się dumnym współtwórcą. Jestem pewien, że Twoja Połowa jest z Ciebie dumna. Wiedziała zaś kogo brała… A Twoja Fantazja C-dur zaleca się łatwą tonacją w tytule, a krzyżyków co niemiara. Piękny utwór. Dla wirtuozów. Gratuluję.
    Twój utworek poza zasięgiem repertuarowym Agaty. Ona nie klasyczna lecz „tradycyjna”. Jazz etniczny, ogrywanie oberków tak jak wiejscy mistrzowie wiek wcześniej, taka to sztuka i misja. Trudny Twoj


    piotrek.krawczyk

    2010/08/28 23:34:37

    Oto utwór, który ma w repertuarze nasz kolega spod bloga Marsikor:
    http://www.youtube.com/watch?v=4c2apQna738&p=1DB21B85D4528F16&playnext=1&index=21
    Ukłon! Partytura na skrzypce to pikuś przy fortepianie.
    Dziki


    corvus78

    2010/08/29 10:56:22

    gratuluję wszystkim rewelacyjnych startów

    Johnson, jak najbardziej jestem za I zebraniem Dyskusyjnego Klubu Biegacza PB oddział poznański; plan zebrania:
    1. ukonstytuowanie oddziału poznańskiego, choć proponuję:
    Prezes – Wojtek
    vice prezes ds. ultra i biegów górskich – Johnson
    vice prezes ds. rozwoju szybkości biegowej i największego progresu – Quentino
    uczestnik, żeby nie napisać członek – corvus
    2. omówienie udziału w szczecińskim Półmaratonie Gryfa (referuje Johnson i Quentino)
    3. Strategia na Bieg 7 dolin (referuje Johnson)
    4. Wolne wnioski
    5. Zakończenie

    …. czekamy na relację ze Szczecina

    pozdrawiam i życzę spokojnej niedzieli


    slaszldr

    2010/08/29 12:58:12

    No w tym roku to chyba mam za zadanie udowodnić (tylko komu?), ż nie jestem z cukru.

    Rzeźnik – lało
    Karkonoski – lało
    Sierpniowy na rolkach – lało przed i na starcie tak więc 3/4 wyścigu po mokrym.

    Czas na 42.195 (trasa z atestem) po mokrym !!! 1:52:53. ( 9 minut gorzej niż rok temu, ale rok temu było po suchym).

    Tak muślę czy w Dębnie spadnie śnieg?

    Powodzenia dla Gryfowiczów.

    Dziki – fajna ta twoja puszcza.


    czepiak.czarny

    2010/08/29 15:42:23

    Radośnie informuję, że Johnson i Quentino podbili absolutnie bezpodbiegowy Szczecin :-)) Quentino tym razem do 10 km miał za zadanie truchtać i zabawiać Johnsona rozmową, ku korzyści obopólnej. Udało się: Johnson ma 3 życiówki, Que – nie zaczął za szybko i nabiegał swoją w połówce.
    cyferki: czasy Johnsona: 10k – 45,10, 15k – 1,08, 21k – 1,39
    Quentino – 1,35
    Gratuluję i dzięki za miłe spotkanie.


    czepiak.czarny

    2010/08/29 15:45:17

    Biegofanko, nadrobisz to ściganie we Wrocławiu, gratuluję.

    Fajka, napisz poradnik: jak w rok zgubić ponad 15 minut na 15k :)) Motywujesz jak mało kto 🙂

    Marsikor – chylę czoła i mam nadzieję kiedyś posłuchać 🙂

    Dziki, chcę do Twojej puszczy, przywitaj mnie kiedyś z rezydentami.

    O sobie i niebieganiu, zajadaniu niepalenia i +10 kg nie warto pisać.


    nuggers

    2010/08/29 18:41:31

    wiecie dlaczego bieganie jest fajne? m.in. dlatego, że jak się ma silne parcie na sport to nawet pęknięta szprycha po 50 metrach przejażdżki rowerem w tym nie przeszkodzi 😉

    jadę zaraz do lasku młocińskiego zmęczyć się na koniec urlopowego tygodnia 🙂

    m.


    ocobiegatu

    2010/08/29 18:58:52

    no ja już znam ta ekipę PB ..:) – a nie mówiłem, że mogę przed zawodami wszystkim gratulować ?


    johnson.wp

    2010/08/29 19:34:32

    Ano tak, udało się upiec trzy pieczenie na jednym ogniu. Chociaż strach był wielki gdy zadzwonił do mnie Quentino, że obejrzał czekające nas podbiegi i odpuścił sobie przy pomocy trzech piw jakiekolwiek pomysły na ambitne plany.
    Międzyczasy podane przez czepiaka mogą być gorsze o jakieś 30sek gorsze, coś garmin dziwnie pokazywał dystans, poczekam na oficjalne dane. Poznańskim sposobem pobiegłem trzy życiówki za cenę jednego wpisowego 🙂 Wszystko dzięki nieszablonowej, jak zwykle, postawie Quentina, który towarzyszył mi do 10 km. Już nie wiem kto komu zającował. Jakoś tak pobiegło się pierwszą połowkę w tempie znacznie szybszym niż zakładane 4:40. Ostatnie pięć km było oczywiście znacznie wolniejsze. Skarżyński by mnie przeklął ale co zaoszczędziłem na wpisowym to moje 🙂 Serdeczne podziękowania dla naszego osobistego kibica czyli cze-czy. Próbowała mnie poganiać na ostatnich metrach ale byłem stanowczo przeciwny. Tuż przed metą motywował mnie też pewien tajemniczy cichociemny z bloga, któremu ściskam wirtualnie prawicę.


    corvus78

    2010/08/29 20:06:37

    Johnson, Quentino gratuluję serdecznie;

    przed chwilą wróciłem z 20 km WB w lasku marcelińskim, pogoda rewelacyjna, plan był żeby każdy kilometr przebiec 5,15 – 5,30 i wyszło średnio 5,21 + ddddduuuuuużżżżeee rezerwy, co chyba dobrze wróży na połówkę w Pile i „literek” w Poznaniu

    zapraszam serdecznie na Republikę w Trójce


    johnson.wp

    2010/08/29 20:20:37

    Corvus – oczywiście, że należy Ci się stanowisko vice prezesa, może od spraw sponsoringu i kontaktów ze społeczeństwem? Podczas nieformalnego spotkania z vice prezesem Quentino uzgodniliśmy wstępnie termin czwartkowy. Miejsce do negocjacji. Do tego czasu trzeba wykonać przenośny portret Prezesa Szkieleta 🙂


    piotrek.krawczyk

    2010/08/29 20:40:30

    Johnson – wielkie gratulacje! Wystartuj na samą dyszkę, Dziki z Mazowsza Ci sfinansuje 🙂 Bo dyszka to klasyka, a Ty idziesz na 42 minuty jak krzyżyk przy fis. Jak ktoś znajdzie się w stolicy proszę o kontakt. 502 255 301. Codziennie biegam w Puszczy, przerwy robię z rozsądku, a chętnie nie zrobię przerwy, czekam na taki pretekst… To dzwoncie, umawiamy się i gwarantuję satysfakcję albo zwrot kosztów podróży 🙂 Dziki rozbiegał się do optimum. Tydzień kończę z przelotem 111 km. Tempo jeszcze zimowe, ból ustaje/zniczula się już po 7 km. To każdy trening teraz to BNP. Dziś 19,5 km, 10 km po 5’36 i 9,5 km po 4’39. A w Puszczy jakoś inaczej. Odleciały śpiewające ptaki.


    nuggers

    2010/08/29 20:43:21

    mam do Was pytanie żywieniowe – wróciłem teraz z lasku młocińskiego i na głoda zjadłem serek wiejski z jednym pomidorem. co sądzicie o takim posiłku na wieczór po wysiłku? ma to jakiś większy sens z biegowego punktu widzenia? 🙂


    piotrek.krawczyk

    2010/08/29 20:52:08

    Tarantino – też życiówka? Gratuluję ale bez euforii, z rezerwą pięciominutową 🙂 Dziki


    piotrek.krawczyk

    2010/08/29 21:03:52

    Nuggers – pomidor = potas + płyn izotoniczny. Serek wiejski = proteiny + uzupełnienie sodu oraz wapń. Leciutki posiłek. Ja dojadłbym jeszcze… Nic obciążającego ani niestosownego nie zjadleś. Mało węglowodanów, ale to nie zawody. Najważniejsze, że spożyłeś to, na co miałeś ochotę. Ciało zna odpowiedź.


    ocobiegatu

    2010/08/29 21:27:15

    po długich wysiłkach aerobowych otwiera sie okienko węglowodanowe – czyli trzeba jako nagrodę spożyć sporo wegli , jak to mówia kulturyści, ale i białka.
    Powiadają , ze w ciagu około godziny. Wtedy organizm rozumie , ze to nagroda , ze wysiłek nie poszedł na marne i na nastepny raz gromadzi większe ilości gligogenu. Kiedyś to wyglądało tak , że się docierało na miejsce pełne bananów , ale i w pobliżu był kopiec pełen termitów..:).
    Oczywiście jak ktoś trenuje nie pod maraton ale powiedzmy 3km to raczej to obojętne ? znak zapytania bo nie wiem jak to jest u sredniodystansowcow.
    Co innego jak ktos chce zrzucic wage ale to juz pytanie do dietetyków.


    nuggers

    2010/08/29 21:32:23

    no u mnie teraz jest tak, że na razie wróciłem do biegania piątek, ale za to z narastającą mocno prędkością, więc czuję wyraźne zmęczenie nóg 🙂 jednocześnie przydałoby się zrzucić ze dwa-trzy kilo na początek 😉 trochę mi przybyło od marcowego 1/2M.

    o tej godzinie już czytałem, zawsze coś w tym czasie sobie zaaplikuję, z reguły właśnie banana 🙂


    qlombo

    2010/08/29 21:37:26

    Johnson, ten przed meta w szczecinie to ja. Tez 1:39. Zadowolony jestem. Zyciowka poprawiona o 4 min w porownaniu z wiosna tego roku i o 18 min w porownaniu z polmaratonem warszwskim z wiosny 2009 gdy zaczynalem biegac. Mialem rezerwe na koncu bo caly czas balem sie ostatnich podbiegow (podobnych do sanguszki, ktore mnie zwykle wykanczaja). Srednie tetno 167. Teraz w planie Warszawa i zlamanie w koncu 4h (na wiosne sie nie udalo chociaz bylo blisko). pozdrawiam


    andante78

    2010/08/29 22:00:05

    Ale fajnie się czyta Wasze biegowe relacje :-). Bieg w Krakowie zaliczony, choc dystans okazał się nietypowy – 13,5 km, czas ok 57 min, na usprawiedliwienie mogę dodac tylko, że trasa była dosyc urozmaicona, choc nie trudna. Przynajmniej wiem, w którym miejscu jestem i że jeszcze trochę pracy przede mną…

    Czepiaku, wzywam Cię do porządku i pionu! Wstawaj i walcz, w Poznaniu (na spotkaniu, o którym powyżj pogadamy! :-). Pozdrawiam


    czepiak.czarny

    2010/08/29 23:19:44

    Johnson, nie poganiałam Cię, po prostu chciałam przebiec choć kawałek tego półmaratonu ;), a że akurat na nizinie przed metą obok Ciebie, co w tym złego? 🙂 To zaszczyt biec obok rzeźnika Johnsona 🙂
    Wysłałam Wam zdjęcie.

    Qlombo, cześć 🙂 Gratuluję dobrego samopoczucia po połówce i oczywiście 1.39. Nie przypuszczałabym, że słynne Sanguszki wyglądają jak niewinny Szczecin 😉
    Andante, wstałam, a na serio powinnam się wyspać. Walczyć będę w niedzielę w Pile. Z sobą, bólem, oby nie. Nie czuję się gotowa, ale inaczej nie będzie.


    sfx

    2010/08/30 08:29:27

    Hej.
    Gratki wszystkim. Z johnsonem gadałem, do que zaraz zadzwonię.

    A tu proszę o wpisy na listę w Pile… koszalin będzie na bogato w ilości blisko 10 osób:
    1. SFX… plan = mniej niż 1:30
    2. czepiak.czarny = życiówka
    3. ?


    mksmdk

    2010/08/30 08:30:14

    Radość Tytuł odcinka pod którym się wpisuje idealnie się wpisuje w RADOŚĆ którą sprawiło mi przebiegnięcie całego maratonu po plaży.
    Było wspaniale zarazem ciężko ale i satysfakcjonującą tak jak na maratonie powinno być.
    Morze było niespokojne wiatr był okrutny 3-4 st.Bf (w twarz do nawrotu na 23,6km) słońce wyglądało z za chmur temp idealna, mokre buty, w głowie burza po czym totalna pustka.W jednym słowie FAJNIE.
    Miałem tą przyjemność jako 49 z kolei zawodnik w Polsce ukończyć I Bałtycki maraton po plaży reprezentując Polska Biega. na koniec trochę cyferek 49/118miejsce netto 4:44:49 na 5Km0:33:32 miejsce 86 na 23,6Km02:35:47 miejsce 61.
    Na koniec dodam że jak na maraton po plaży przystało wygrał go latarnik z portu z Gdyni ze wspaniałym czasem 3:15


    biegofanka

    2010/08/30 08:45:10

    Chłopaki – gratuluję Wam świetnych wyników! Faktycznie Polska Biega super biega i progresy robi:))


    piotrek.krawczyk

    2010/08/30 11:07:39

    Michał MKS – zasłużona Twoja radość. Próbuję sobie wyobrazić ten maraton. Gratulacje.


    johnson.wp

    2010/08/30 12:15:03

    qlombo – byłem nieco zmachany więc mi umknąłeś za metą, jednakowoż pisz do nas więcej! Przy takim czasie na 21k to Ty zawalczysz co najmniej o 3:45!


    johnson.wp

    2010/08/30 12:16:23

    mksmdk – wspaniała Conradowska przygoda! Dlatego dobrze, że wiało:)


    nuggers

    2010/08/30 13:11:51

    piękna sprawa z tymi Waszymi biegami 🙂

    mnie zaskoczył bardzo pozytywnie jakiś starszy pan, który ze swoim ziomkiem kręcił powoli po pętli młocińskiej wczoraj. dwukrotnie się wymijaliśmy i za drugim razem puścił w moją stronę sentencję: „tak panu zazdroszczę że normalnie nie wiem :)))” :))))))


    nuggers

    2010/08/30 13:43:29

    kręcił na rowerze oczywiście ;))


    corvus78

    2010/08/30 17:26:17

    Johnson zgadzam się na kandydowanie na przedstawione przez Ciebie stanowisko, zresztą mam pewien pomysł w którym będziesz zamieszany razem z Quentino (oczywiście jak wyrazicie zgodę) porozmawiamy podczas zebrania DKB PB o/Poznań termin czwartkowy odpowiada mi jak najbardziej zdzwonimy się i ustalimy szczegóły;

    Nuggers Dziki ma rację dotyczącą Twojego posiłku, często instynktownie wybieramy to czego potrzebujemy;

    Sfx proszę wpisz mnie na Twoją listę startową półmaratonu w Pile, planuję pobiec treningowo, trochę zachowawczo, tzn. będę uczył się biec w tempie 5,30/km z myślą o maratonie w Poznaniu, a jak już się nauczę i mi się znudzi to zrobię BNP; myślę, że zrealizuję 1:40 1:45;

    Mksmdk maraton na plaży to wyzwanie gratuluję; rok i dwa lata temu biegałem po plaży i doskonale wiem jak czasami trudno wrócić gdy biegnie się pod wiatr i deszcz;

    pozdrawiam i życzę spokojnego popołudnia


    corvus78

    2010/08/30 20:22:20

    ….po rozmowie z Johnsonem nastąpiła weryfikacja planu na Piłę, szczegóły wkrótce – Johnson dzięki za możliwość korzystania z Twojego doświadczenia, a kartonowy substytut Wojtka jest w produkcji (choć może na spotkanie dojedzie sam Prezes – zapraszamy serdecznie)


    sfx

    2010/08/30 20:45:33

    PIŁA 2010
    1. corvus78
    2. czepiak.czarny = życiówka
    3. SFX


    ocobiegatu

    2010/08/30 21:35:32

    moje jeszcze szczególne gratulacje dla tych co robią maratony inaczej…:)
    czyli slaszldr – co je roluje i mksmdk co robi 42,2 siły biegowej po plaży ..:)
    Nic tylko pójść chodem sportowym maraton aby dopełnić zespół..:).
    By sie przydał ktos kto jedzie na wózku jeszcze.
    Po wczorajszym 32km wiem już , że za nic nie należy wkładać obcisłych slipek u chodziarza ( u biegacza pewnie też )- dolegliwości wynikające z robienia „liny” koncentrują sie w okolicach …
    No nie będę pisał..:)

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.