Opowiadałem Wam już o grze w motory? No to Wam opowiem.
Gra w motory już na peceta, ale jeszcze z czarno-białą, mocno schematyczną grafiką, chociaż już z pewną głębią oddającą trzeci wymiar. Jedna z pięciu gier komputerowych – oprócz Prehistorik 2, samochodówki Lotusa, skoków narciarskich i brydża z komputerem – do których mam stosunek. Emocjonalny.
Na początku przegrywałem ze wszystkimi motocyklistami (było ich 10 albo 20), potem opanowałem motor i ze wszystkimi wygrywałem. Nuda. Próbowałem to uatrakcyjnić, czekałem 10 sekund na starcie, ruszałem ze stratą i znów wszystkich przeganiałem na drugim okrążeniu, a wyścig standardowo miał trzy.
I wtedy wpadłem na pomysł. Ustawić wyścig na 10 okrążeń. Poczekać na starcie, aż wszyscy mnie zdublują i ruszyć za nimi.
Wiem, że to blog o bieganiu i życiu codziennym. Ale teraz jest metafora, dość rozbudowana, ale już dochodzę.
Ruszałem za motorami, przebijałem się na przód przez jedno kółko, a przez kolejne siedem przeżywałem samotność długodystansowca. Nie działo się nic poza zakrętami w lewo, zakrętami w prawo i mijanymi w pędzie nieznośnie kwadratowymi pikselami przedstawiającymi metę lub trybuny. Nic. Nuda, panie.
Aż na przedostatnim kółku pojawiał się przede mną motocykl. Mam go, już jestem dziewiętnasty (albo dziewiąty, nie pamiętam). Potem następny, następny. I ja je wyprzedzam, wyprzedzam. A emocje rosną, rosną. W psychologii musi być to jakoś opisane, odroczona nagroda czy coś takiego. Ale kochałem tę zabawę, ten długi okres nudnej jazdy po to, żeby przeżyć nieosiągalne w zwykłym wyścigu emocje na ostatnim kółku.
Teraz jesteśmy na ostatnim-przedostatnim kółku sezonu wiosennego. Podopieczni przysyłają mi info o ostatnich treningach, dzisiejsze osiemsetki po 4:02, po 4:50, po ileś. Tętno 160-170. Na jaki wynik pobiec w półmaratonie? Na dobry.
W weekend półmaratony w Warszawie i Sobocie, za tydzień Poznań i Pabianice. Po to biegaliśmy całą zimę po ścieżkach, żeby teraz dobiec do mety, pierwszej ważnej mety w tym roku. Przeżyć w półtorej-dwie godziny te gromadzone od grudniowych długich wybiegań emocje. Oby więcej było euforycznych, chociaż niektórzy z nas będą zawiedzeni, z samej statystyki to wynika.
Ja nawiasem mówiąc nie będę, bo nie liczę na specjalny sukces w półmaratonie. Spróbuję go pobiec dobrze, ale pozwolę sobie przy tym na eksperyment – pobiegnę z pulsometrem, żeby sprawdzić z jakim tętnem biegnę półmaraton.
Dziś mieliśmy ostatni trening przedwarszawskopółmaratoński w Centrum Biegowym Ergo. Patrzyłem na ludzi, z którymi zaczynaliśmy ten ośmiotygodniowy cykl. Był dwudziestostopniowy mróz, komuś policzki przemarzały do bólu i krzyku. Z tygodnia na tydzień było nas coraz więcej, przeszliśmy od treningów siłowych do szybkościowych, przywitaliśmy wiosnę, dziś zrobiliśmy piramidki przy fontannach nad Wisłą. Szybkie odcinki 1, 2, 3, 4, 5, 4, 3, 2, 1 minut z trzyminutowymi przerwami odpoczynkowymi. Wręczyłem wszystkim ulotki z info o obozie biegowym w Rabce (do końca marca cena promocyjna!), zjedliśmy banany i winogrona, które Janek K. zakupił z pieniędzy zebranych na ukradzioną nam na drugim treningu piłkę, ale ponieważ Kancelaria piłkę sobie odkupiła sama, pieniądze poszły na pożegnalny poczęstunek…
Kto biegnie w ten weekend? Pamiętajcie: po pierwsze wysypiać się, mam nadzieję, że już Was nie ma przy komputerach, teraz o wpół do dwunastej w nocy, kiedy to piszę. Po drugie w sobotę się nie odchudzamy, węglowodany (makaron, pieczywo) mocno wskazane, bo stąd się bierze energia. Po trzecie nawadniamy się najlepiej już od piątku, a w sobotę oprócz tego co zawsze, wypijamy półtoralitrową butelkę mineralnej (obojętne czy gazowanej czy nie). Po czwarte przed biegiem rano najważniejsze są dwie rzeczy: wypróżnienie i śniadanie. W drodze na bieg picie, banan. I zaczynamy spokojnie.
W Ergo wymieniliśmy telefony z Marcinem, z którym robiliśmy dziś razem równo, mocno interwały. Całkiem, jak w ostatnim dniu kolonii. Coś się skończyło. A życie biegnie dalej. Do zobaczenia na mecie. I do zobaczenia za metą, na ścieżkach.
Bo przecież za metą nikt nie zamyka programu i nie wyłącza komputera. Tym bieganie różni się od gry w motory.
kawonan
2012/03/23 00:21:21
Nie biegnę w ten łikend, ale będę Wam kibicował.Szykuję się na Wawel, na Wawel!!! Pobodzenia w niedzielę dla Wszystkich! Znałem chyba trzy odpowiedzi ze środowego konkursu ,ale w tym czasie graliśmy ligę siatkarską. Szkoda.
–
rob-ss
2012/03/23 07:29:10
Fajnie napisane:) Ja jestem pierwszoroczniakiem więc chłonę te wszystkie porady ile się da i choć taki dystans nie jest dla mnie już wyzwaniem bo regularnie co niedzielę biegam i dłuższe, to stresik i emocje dają znać o sobie. Jak by ktoś chciał mi pomachać na mecie 🙂 to mój startowy numer: 1872. Celuję w złamanie 02:000 – jak na debiut uważam, że to rozsądne i realne do wykonania. Ostatni akcent wykonany solidnie, garmin naładowany do 100% a ubranko startowe uprasowane leży w szafie. Nic tylko odliczać godziny i do zobaczenia na starcie/mecie 🙂
robSSon
P.S. Wojtek – artykuł o Heniu Szoście w najnowszym Bieganiu pierwsza klasa. Niesamowite z jakimi przeciwnościami muszą zmagać się niektórzy wybitni sportowcy. Kto nie czytał to gorąco polecam.
–
sfx
2012/03/23 07:52:25
w sobotę mój pierwszy tegoroczny maraton.
to też taki na prawdę pierwszy start tego sezonu.
nie jestem gotów, ale celu poza ukończeniem nie mam.
Jastrowie… kros… las… cztery pętle…
rok temu ruszyliśmy z koleżanką (no i oczywiście kolegą jackiem k. – moim rzeźnickim partnerem 2011 i tegorocznym), by przez pierwszą pętlę prowadzić ją under 2h na połówkę, potem sukcesywnie przyspieszaliśmy i wyprzedzaliśmy, by ostatecznie osiągnąć poniżej 3,5h i chyba 7 i 8 lokatę… a może 6 i 7 ? czy to ważne? nie. wtedy też od połowy biegłem z zerwaną linką salomonów, czyli luźnym trzewikiem – od tej pory mam do nich uraz, i mimo pozytywnej reperacji w ramach reklamacji do dziś ich nie zakładam… choć przebieg niewielki.
ale to chyba siedzi w głowie, po co ryzykować?
jastrowie mnie urzekło rzeczą banalną, poza atmosferą, normalny obiad, schabowy z surówką i ziemniakami.
–
sfx
2012/03/23 07:57:34
słuchajcie… historia niezła, ale mamy wśród naszych biegaczy taką fajną perełkę… marek t. przypadek biegania, który trwa raptem rok i parę tygodni.
po pierwsze… waga… 122 na 85
po drugie… kilometry… 3400 w pierwszym roku
po trzecie… zero problemów i dolegliwości
po czwarte… szybkość… teraz na leśnym 5k osiągnął 20’04” (!)
po piąte… pierwszy maraton z dzikim… cały w biegu… NŚ w 3:55 czy coś około tego.
a ja wojtku ponowię pytanie…
czy dałbyś mi zezwolenie na wykorzystanie twoich planów treningowych na stronie http://www.BIEGNIJMY.pl dla tych, którzy zaczynają… to co prezentowałeś na początku przygody z pierwszym PolskoBiegowym maratonem. czyli od truchtacza do biegacza, pierwsze 30-minutowe wyzwania… oczywiście wszystko z twoim podpisem i bez ingerencji w treść.
–
mksmdk
2012/03/23 08:24:18
Nie zgadniemy – kto się odezwał ze starej gwardii ? kogo wypatrywać w 8 tyś tłumie półmaratończyków.
–
wojciech.staszewski
2012/03/23 08:51:30
mks – namawiam go, żeby się odezwał na forum. a jak się nie odezwie, to napiszę po biegu.
sfx – co do wykorzystania planów z mojej strony nie ma żadnych przeciwwskazań. bierzcie i biegajcie 🙂 ale nie wiem, jak to jest formalnie – właścicielem praw autorskich jest Agora SA. napisz do Małgosi Smolińskiej, może ona może tym dysponować w imieniu redakcji
–
nuggers
2012/03/23 09:37:33
wypadałoby jeszcze przypomnieć, że w nocy przestawiamy zegarki, żeby się nikt na start nie spóźnił… 😉
m(n)
–
biegofanka
2012/03/23 10:57:41
Dopiero teraz po trzech dniach zdołałam nadrobić wpisy pod blogiem. Wpisów mnóstwo przy okazji konkursu. Wojtku, częściej organizuj konkursy pod blogiem:)
–
biegofanka
2012/03/23 10:58:44
Sfx, jak mogłeś nie mieć pojęcia… kilkakrotnie na pewno nazwa mojej miejscowości przez trzy ostatnie lata pisania pod blogiem padła;)
–
biegofanka
2012/03/23 10:59:57
Dziękuję wszystkim, którzy w ten weekend trzymać za nas będą kciuki. Przyda się wsparcie duchowe:)
–
big.wacha
2012/03/23 11:01:00
Wyprzedzanie na ostatniej prostej, tych, którzy, podobnie jak Ty, biegną na maxa swoich możliwości… Ech… Wspaniałe uczucie, którego życzę w niedzielę!
–
biegofanka
2012/03/23 11:01:51
Ze swojej strony życzę też wszystkim nam startującym jutro czy pojutrze, udanych biegów, życiówek i dobrej zabawy:)
–
ocobiegatu
2012/03/23 11:37:13
Czyli Tokowy startuje w polmaratonie, stara gwardia..
–
sfx
2012/03/23 11:46:10
biegofanko.
tak, masz rację, ale nie zapamiętuję takich informacji automatycznie, chyb, że z jakichś przyczyn jest ona wykorzystywana.
obecnie już pamiętam 🙂
zmiana czasu jest z soboty na niedzielę.
UWAGA!
wszyscy zawodnicy, którzy zgłoszą się na Nocną Ściemę 2012 w godzinach pomiędzy 2:00 a 2:59 w nocy gdy zmieniamy czas z zimowego na letni (obowiązuje czas obowiązujący, wszelkie sporne kwestie rozstrzyga SFX) otrzymają bezpłatny pakiet startowy, bezpłatny start i nocleg oraz zwrot kosztów podróży.
–
fajka
2012/03/23 11:53:59
SFX – a gdzie można się zgłosić, kiedy na stronie Ściemy nie ma jeszcze zapisów ?
–
grido71
2012/03/23 12:04:13
fajka: przecież to ściema jest ;-).
Ten warunek, czyli zapis pomiędzy 2.00 a 2.59 jest nie do spełnienia. O 2.00 przestawiamy zegarki na 3.00, co oznacza, że o godzinie 2.00 mamy godzinę 3.00 :-).
sfx: nieźle to sobie wymyśliłeś :-D.
–
nuggers
2012/03/23 12:43:24
Grido, po co robisz spojlera?? 😛
m(n)
–
grido71
2012/03/23 12:58:18
Nuggers: ładnie to tak brać biegową wyprowadzać na manowce i to jeszcze w środku nocy? 😉
–
fajka
2012/03/23 14:29:35
Grido – myślałem, że to ściema, ale trochę zbiło mnie z tropu, że kwestie sporne rozstrzyga organizator. A zresztą po co tak ściemniać ?
–
sten2012
2012/03/23 14:56:15
Wiosna zaczęła się na dobre.
Dla mnie to okres walki z różnymi pyłkami. Generalnie jestem ofiarą uboczną powszechnego zapylania. Moja Pani Alergolog powiedziała, że pomaga mi ostatni raz. Na jesieni mam się poddać kuracji, która na wieki wieków ma mnie uodpornić na zapylanie.
Ale na razie biegam z połową pojemności płuc, z nieustającymi łzami w oczach. Może na warszawskiej połówce powinna być osobna klasyfikacja dla zapylonych?
Johnson – z wyborczej się dowiedziałem, żeś Profesor, a ja myślałem, żeś zwykły doktór. To ja bardzo przepraszam za zbyt małe oznaki szacunku:)
–
fajka
2012/03/23 15:18:09
No, dzisiaj Johnson i SFX w papierowej Gazecie. A ja będę miał Johnsona w Gazecie i na żywo, w domu, pewnie już w drodze.
–
mksmdk
2012/03/23 15:24:56
Tokowy vel jedynkowy biegnie na pewno jak go znam Raczej stawiał bym że to Artur „skoczek wzwyż” P. 🙂
–
rob-ss
2012/03/23 15:39:46
Artura skoczka wzwyż na liście startowej nie ma. Tokowy vel jedynkowy vel szkłokontaktowy – jest 🙂 więc trop słuszny
–
basdlamas
2012/03/23 16:44:09
Bas siedzi już w pociągu do wrocławia i zmierza do Popa na kwatere:)..a jutro lecimy jakoś do sobótki…ja chce poniżej 1:50,to będzie ok:) powodzenia wszystkim w weekend
–
piotrek.krawczyk
2012/03/23 20:22:41
Dziś Dziki zaliczył 4 ćwierćłosie i 5 sarenek. Nie oddałbym Łosia nawet za sto sarenek. Łoś szedł odwrócony do tyłem do Dzikiego, nie zwrócił na mnie uwagi. To było na 6 kilometrze Biegu Czterdzieści i Cztery, bo Dziki pojechał dziś do Roztoki pobiegać po dalekiej Puszczy, tam nie wstydzę się mojego obecnego tempa przelotowego na granicy bólu, czyli 5′ 50/ km 🙁 To pobiegłem po trasie B44 do ósmego kilometra, rympał na południe 3,5 km i powrót 9 kilometrową końcowką pierwszej zachodniej pętli B44 (14-23 km trasy), którego trasa miała kształt nieskończoności… Dziki nie zrobi w tym roku B45 w Puszczy, nie wiem, skąd miałem tyle energii, zapału i czasu w zeszłym roku… Lilianna w drodze dodawała adrenaliny? Cała para poszła w BIEGI PO PRAWDZIWEJ WARSZAWIE? A tu zbliża się rocznica B44. Mam inny pomysł na B45, dwa dni po 45. urodzinach Dzikiego odbywa się maraton w Łodzi, biegnę jako zając, jest to zatem mój urodzinowy maraton. Zapraszam każdego startującego na dokrętkę 2,805 km. Dziki zjawi się na mecie 5 godzin i 15 minut od strzału startera i pobiegnie dalej, a za nim tłumy… No, może ktoś pobiegnie, będą medale, także tort urodzinowy, niespodzianki dla moich Gości… Do Łodzi mam sentyment, tam w 2008 roku pobiegłem szybciej niż rekord z dzikiej, dzikiej młodości, kiedy biegałem raz w miesiącu dzikie maratony mierzone ruskim licznikiem rowerowym w Puszczy Kampinoskiej. Złamałem wtedy w Łodzi 3:18, a ostatnich 10 kilometrów nigdy nie zapomnę, Dziki mijał wszystkich, jakby stali w miejscu, końcówka 2,195 poniżej 4’00/km… Po biegu jeden jedyny raz płakałem ze szczęścia na mecie, John czekał cierpliwie, aż się Dziki ogarnie… Czy jest lepsze miejsce, oprócz Puszczy, na B45? A kochani organizatorzy Półmaratonu Warszawskiego dali Dzikiemu odpust i prawo do udziału w biegu bez funkcji pace – makera. Dziki chce zapłłacić startowe, zrobię to po biegu, teraz organizatorzy mają inne problemy, niż frustracje starego zająca… To n ile lecisz Dziki? Na życiówkę… To żart 🙂 Tak odpowiada John na takie pytanie. Na przetrwanie? Też nie, mogę biec bez końca w tempie Forresta Gumpa 🙂 Popatrzę na Warszawę sobie, może dołączę do Robssa, nacieszę się długim beganiem…
Dziki
–
grido71
2012/03/23 21:53:27
Fajka: jak to po co ściemniać, przecież to Nocna Ściema 🙂
–
tomikgrewinski
2012/03/23 22:02:01
Dziki
Zaluje ze nie pobiegniemy ten jeden jedyny raz wspolnie w rownym tempie po 5.0
No chyba ze sie jednak zdecydujesz pobiec – na przetrwanie, nie jako pace a normalnie…ale z nami w grupie 🙂
–
piotrek.krawczyk
2012/03/23 22:24:08
Tomik – serce mi pęka, przyjdę się przywitać z Tobą i z całą grupą na 1:45, a potem Dziki pójdzie tam, gdzie jego miejsce. Na dziś mógłbym utrzymać tempo 5’00, nawet na adrenalinie, najwyżej do 13-14 kilometra. Ostatnie kilometry w agonii, a potem musiałbym zejść, ani kroku więcej… Zaraz po podbiegu na Agrykoli, a tam naprawdę zaczyna się tegoroczny Półmaraton Warszawski… Grupę poprowadzi Wojsław, będzie dobrze, to mocny zawodnik, triathlonista, ultras, maraton 3:16, setka mocno poniżej 10 godzin.
–
piotrek.krawczyk
2012/03/23 22:35:03
A może to Misio jest tajemniczym byłym blogowiczem, o którym wspomniał John? Misio prawie pobiegł Sztafetę Polska Biega do Białegostoku, był na starcie, na rundzie honorowej po Parku Saskim. Potem słuch o Misiu zaginął, pisał bloga na Maratonach Polskich…
–
podopieczny_bartek
2012/03/24 13:06:56
Hej, czy ktoś jutro biegnie na 1.30?
–
ocobiegatu
2012/03/24 13:30:51
Biegnie Sobótka . Jakoś nie mogę złapac wyników. Nazwiska w miarę pamiętam. Chyba wszyscy zgłoszeni jako Wojska Lądowe.:). Powodzenia. Szukam dalej. Choć datasport zawodzi.
–
pict
2012/03/24 13:45:27
Powoli zbieram się do Warszawy. Biegnę najlepiej jak się da jutro czyli ok. 1:27-26. Mam nadzieję, że będzie fajnie – no i będzie to tegoroczny debiut krótkich spodenek. Wszystkim w imieniu swoim i Juliana życzę pobodzenia!
–
ocobiegatu
2012/03/24 14:08:51
Johnson – 1.40.37 , bas – 1.40.49 gratulacje..Innych jakos nie moge znalezc. Po nazwiskach datasport sie zawiesza..Wpadł mi w oko Antoni Cichończuk 1.34.17 , 4 miejsce w M60..
–
popellus
2012/03/24 15:55:38
Ale dzisiaj Klara była! pod Sobótką, wyglądam jak Czejen po wstępnym zapoznaniu z obcym:) Ale było pięknie. Przesympatyczny kierowca 1Marsz był, BaS był też, to moja ekipa. Spotkaliśmy Johnsona i Fajkę, jakoś więcej sie nie udało, a szkoda. Humory wszystkim dziś dopisywały, sądzę, że Logistykę zapewnili świetną.
A ja dziś poszedłem na „występ poniżej godności”:
1:27. 05
oczywiście się cieszę, a wszystko to zasługa fachowców BaSa i Marsza:)
Dzięki
Będę z tego biegi świetne relację, coś czuje
Najlepszego
Pope
–
basdlamas
2012/03/24 16:25:59
Bas wraca właśnie do domu w pociągu, zawody dzisiejsze były jedne z najlepszych.kwatera super,o wszystkim napisze wieczorem.
Fajka, wielkie gratulacje:)
Pope,1,26 mogłeś zrobić…..trudno nie każdy jest dobry:))))_gratuluje mistrzu
–
mfxy
2012/03/24 19:18:22
@Dziki może zorganizujmy kiedyś jakiś parugodzinny cross nad Biebrzą? jest problem wycelowania by nie było komarów, ale sam teren jest wspaniały i biegnąc jest gwarancja wielu łosi i fantastycznych ptaków. Dla wymiataczy z rzeźnika może to być teren zbyt mało wymagający ale gwarantuję, że to świetne tereny i piękne widoki Można byłoby opracować punktacje łączącą czas z liczbą zobaczonych łosi.
@Wojtek
tekst fajny, pióro masz na tyle lekkie, że musze zapytać: bardziej lubisz biegać czy pisać?
–
piotrek.krawczyk
2012/03/24 20:36:17
Sobótka to szybki półmaraton. Na pewno. Świadczą o tym Wasze wyniki, życiówki… Nie wiem w końcu kto był pierwszy, Bas czy Johnson, sprzeczne dane, ale może to nieważne. Pope „ścichapęk”, Fajka wielka życiówka, wielkie gratulacje. Wszystkim Wam gratuluję!
Dziki też jutro biegnie. Na rzyciówkę, wszystko do dupy, płakać mi się chce… Byłem rowerem po pakiet, schowałem się przed dyrektorem Markiem Troniną, nie chciało mi się gadać z nikim. Potem byliśmy umówieni z Johnem na rozruch po Lesie Bielańskim, ale Dziki nie mógł się od rana ruszać w sensie biegowym, to John biegł, Dziki na rowerze, na jeden kilometr zamieniliśmy się, wszystko sztywne, drą się przyczepy, do rzyci takie bieganie. A John świeżutki, końcowe przebieżki 18-19 km/h mierzone licznikiem rowerowym. A na koniec wzruszenie, dostałem od Johna książkę Johna. Z taką dedykacją, że już nie muszę czytać książki, wystarczy dedykacja… A naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy przy lampce nocnej otworzę książkę, jeszcze raz przeczytam dedykację o wspólnym maratonie od .prl do .pl i sięgnę głębiej, do kości i do ścięgien tego życia, które od trzydziestu lat przeplata się z moim życiem. Tak, ta nocka nie będzie krótka… Chociaż krótsza o godzinkę, raniutko Dziki pobiegnie pobiec ten kochany półmaraton, mimo wszystko, nie mam nic lepszego do zrobienia, z czerwonym numerem startowym będę się wyróżniał na tle samych niebieskich…
@mfxy – z przyjemnością biorę pomysł Biegu nad Biebrzą. Komary to dla Dzikiego codzienność w moim biegowym mateczniku, w bagnistej Puszczy Kampinoskiej w komarzym sezonie… Ale to diabelstwo nie utrzymuje się na ciałach poruszających się biegaczy, za to biada temu, kto się zatrzyma, żadnego rozciągania po biegu, bo zjedzą w pół minuty… Daj znać kiedy mógłby się odbyć BnB, zrobimy logistykę i przyjadę, myślę, że nie tylko Dziki przyjedzie… Latem zeszłego roku Johnson zapragnął pobiegać po Puszczy Białowieskiej i od razu miał zlot gwiaździsty i najazd na Białowieżę, to Jastrząb i Dziki odpowiedzieli na wezwanie, niezapomniany bieg po pierwotnej kniei… Dziękuję, dawaj znać tu lub na piotrek.krawczyk@gazeta.pl
To pa. Dziki idzie do lektury OJCIEC.PRL. Dziki
–
basdlamas
2012/03/24 20:56:53
Dziki – nie wiem czy Johnson czy ja …ale to mało ważne dla Braci Pyrkowej 🙂
…. ale najważniejsze ze dzisiaj biegłem z naszym MARSZEM…a z nim sie dobrze biega, chociaż go na końcu zagadałem ..:) za mocno. Dzięki Marsz.
Piekny bieg, piękne podbiegi, piękne widoki, medal… FUCK zajebiste po prostu… a teraz na tych moich nizinach 🙁
–
sfx
2012/03/24 21:08:55
sfx pogonił po raz drugi na jastrowskiej ziemi.
wynik 10 sekund gorszy od tego sprzed roku, a relacja… TUTAJ
–
popellus
2012/03/24 21:09:52
Pope „ścicha pęk”….
gratuluje dziękuje! i życzy powodzenia wszystkim jutro.
Najlepszego
Dziki trzym się.
–
sfx
2012/03/24 21:16:09
dziki tżym się.
nie wiem czy wspominałem, co było na moim wtorkowym wspólnym bieganiu. a w zasadzie przed nim, gdyż zwykle ostatnio ruszam z domu godzinę wcześniej by dobiec na wspólny start do treningu. zrobiłem 8k, było jeszcze 7 minut to dokręciłem 1k, by na połowie tegoż odcinka podkręcić sobie nóżkę. trening trafił szlag, szczęście, że odwieziono mnie do domu 🙂
we środę byłem już umówiony na biegowo z pstrykaczem z Gazety, co zakończyło się finalnym zdjątkiem w Świątecznej. a po pstrykaniu włączyłem na pierwszy bieg i sprawdziłem co jest z podkręceniem. ruszałem się 9k, by 500m przed finiszem ponowić sobie podkręcenie nogi. fatalnie. na szczęście w miarę lekko sie podziało.
wróciłem do domciu i po lodowych okładach, które robiłem w przeddzień, było lepiej. dwa dni przerwy i maraton.
śladu po podkręceniu mogę się doszukiwać jedynie w kilku położeniach stopy, na szczęście nie tych biegowych.
–
fajka
2012/03/24 22:23:00
Hej Biegacze !
Johnson właśnie usypia przy stole, bo zmęczony po biegu w Sobótce i po biegu po Górach Sowich.
Fajka też zmęczony.
Mam nową życiówkę w półmaratonie: 1.36.23 netto
Życiówka poprawiona o ponad 3 i pół minuty.
Sobótkę znam, każdy zakręt, podbieg, proste, i zbiegi. Ale nie znałem Sobótki, której pory roku się popieprzyły, która w marcu tonie w słońcu i topi asfalt. Tym bardziej cieszy dobry bieg i kolejny progres. Dobry prognostyk przed Krakowem.
A Johnson właśnie zasnął.
Też idę spać.
Tymczasem Biegacze.
–
rob-ss
2012/03/25 06:23:26
ja już przy sniadanku. Wszyscy dzisiejsi biegacze: Beauty, Wojtek, Tomik, Dziki i inni Pobooodzenia i do zobaczenia na starcie.
rob
–
corvus78
2012/03/25 10:46:11
10 km
Wojtek 00:40:48
–
corvus78
2012/03/25 10:53:51
Jastrząb 00:52:18
–
basdlamas
2012/03/25 11:06:49
Wojtek – 1:01:21 -15 km
–
corvus78
2012/03/25 11:10:46
jest i Tomik na 10 km
–
1.marsz
2012/03/25 11:45:06
pope – maratonczycy.com/galeria/2012/polmaraton_slezanski/source/p__maraton_il__a_ski_0123.htm,
bas – dzięki, że „doholowałeś” mnie do mety, te podbiegi to jednak nie dla mnie, a już na pewno nie dla mojego żołądka…
johnson (biegliśmy blisko siebie chyba?), fajka (wiem, że bardzo dobry ale nie wiem jaki wynik?) bardzo miło było was poznać…
marsz – dzisiaj 20 km, rusz się!
marsz
–
1.marsz
2012/03/25 11:53:36
fajka – przegapiłem, teraz już wiem i gratuluję wyniku, a przede wszystkim tak dużego progresu, utrzymywałeś tempo (4’45 ?) na podbiegach bez problemu?
marsz
–
fajka
2012/03/25 12:01:09
Marsz – też gratuluję, zrobiłeś świetny wynik. Nie wiem jakie tempo utrzymywałem na podbiegach, bo nie mam profesjonalnego zegara i biegłem raczej na czuja. No i podbieg podbiegowi nierówny. Zasadniczy podbieg na Tąpadła na pewno zrobiłem wolniej niż 4.45. Istotne średnie tempo, z którego jestem bardzo zadowolony. Pozdrawiam, fajnie było się spotkać w realu.
–
ocobiegatu
2012/03/25 12:22:21
Wojtek 1.24.55
–
rob-ss
2012/03/25 17:06:32
01:58:33 – miało być złamane 2h i się udało, ale niedosyt pozostał bo chyba zbyt krytycznie patrzyłem na swoje możliwości. Ale z jednym trzeba się zgodzić- widok wyprzedzanych po kolei biegaczy na 21 kilometrze – bezcenne 🙂 Teraz wiem, że śmiało mogłem ustawić się za wcześniejszym balonikiem.
Dziki- chyba mnie nie poznałeś jak się witaliśmy 🙂
Wojtek- gratulacje. Zająłeś 3 miejsce w kategorii dziennikarzy. Akurat jak wychodziłem ze stadionu to była dekoracja ale Ciebie już chyba nie było bo Twoje miejsce na podium puste było.
pozdrawiam, rob
–
biegofanka
2012/03/25 18:04:52
Gratuluję wszystkim świetnych wyników i życiówek!:))
–
biegofanka
2012/03/25 18:09:11
Osobiście zadowolona jestem, że się przebiegłam wczoraj, że spotkałam znowu znajome biegaczki i biegaczy. Z wyniku niestety nie jestem w ogóle zadowolona, o wiele gorszy czas od zeszłorocznego na tej trasie, ale kilka czynników na to wpłynęło i wiedziałam, że ten bieg będzie raczej biegiem treningowym. Ogólnie było super, że w ogóle wczoraj w Sobótce byłam i biegłam.
–
pict
2012/03/25 19:01:44
Wyszło bardzo niespodziewanie dobrze – życiówka – z 1:25:42 na 1:25:16. Kompletnie się nie spodziewałem, że mogę powalczyć, więc skoczyłem bieg w dobrej kondycji i jestem bardzo zadowolony. Świetna trasa, super organizacja – jedyna rzecz jaka mi się nie podobała to ostatnie 300m za dużo kręcenie, ale to szczegół.
–
gepaard
2012/03/25 19:09:21
Dzisiaj w Warszawie 1:30:15. Jestem bardzo zadowolony, bo nie miałem pojęcia przed startem, na co mnie stać, z tego mojego niebiegania (no niech będzie, w marcu trochę się ruszyłem). Zacząłem ostrożnie po 4:30/km – tak poszły dwa kilometry. Potem stwierdziłem, że przyspieszę lekko. I właśnie tych dwóch pierwszych kilometrów żałuję (że za wolno), bo pewnie 1:30 by pękło. Ratowałem się finiszem (ostatni km po 3:47, 200m po 3:30), ale nie pomogło. Wiatr jednak nie pomagał… Życiówki nie ma, ale jest vice 🙂 I jeszcze nigdy się tak dobrze nie czułem kilka minut po połówce 🙂
A dla mnie trasa, organizacja, start i meta przy Narodowym – super extra!
I gratulacje dla wszystkich wczoraj startujących w Sobótce i dzisiaj w stolycy!!!
–
tomikgrewinski
2012/03/25 20:03:14
Fajnie bylo dzisiaj w Warszawie.
Swietna organizacja, swietna pogoda i naprawde fajna trasa.
Poprawilem zycioweczke o 3 minuty i tak jak planowalem zlamalem 1.45
Wyszlo netto 1.43.57. Wiec jest progres!
Malymi kroczkami ale coraz szybciej 🙂
Fajnie mi sie dzisiaj bieglo, glownie dzieki Michalowi za ktorym przebieglem cala trase.
Mial pobiec ze mna tylko 10 ale stweirdzil ze jest fajnie i biegniemy razem do mety.
Spotkalem sporo biegajacych znajomych :Ada, Tomek, Zbyszek, Rafal, Natalia, Sebastian.
No i moich Kayaxowych kibicow ktorzy dopingowali mnie na calej trasie 🙂
A najprzyjemniejszy byl moment na 20k jak mijalem balony biegnace na 1.45 – bezcenne…
Gratulacje dla wszystkich ktorzy ukonczyli Sobotke i Warszawe z dobrymi wynikami!
Wojtek i gratulacje dla Ciebie! Bo sporo podopiecznych skonczylo z konkretnymi zyciowkami! Dobre plany!
I tylko mi zal Dziki ze nie pobieglismy razem! Wracaj do zdrowia!
–
sten2012
2012/03/25 20:19:51
Warszawa – całe szczęście, że mamy nowy stadion. Taka ilość na starcie pod Kopernikiem byłaby dużym problemem.
Trasa mocno zróżnicowana, ale dzięki temu ciekawa. Pobiegłem w nowych bucikach, to już taka świecka tradycja, że jak kupię nowe buty to muszę w nich startować. Nike Free Run – buty super.
Wynik mizerny, dużo gorszy niż rok temu, ale pyłki zrobiły swoje. Mogłem dojść do tętna 155 i potem już się nie dało. Nogi niosły, a płuca wyły. Trochę zaskoczyłem kilka osób jak wyjąłem na trasie inhalator i dałem sobie strzał:)
–
piotrek.krawczyk
2012/03/25 20:34:18
Rob – sorry, rzeczywiście nie miałem pojęcia, że to Ty, miałem to wymalowane na twarzy… Gratuluję wyniku i niedosytu, to dobra rzecz, wiedzieć, że to nie wszystko. Cieszę się z Waszych życiówek i cieszę się, że jednak pobiegłem. Bo całą noc spędziłem z Johnem, z Jego książką, z Tatą Johna, który kiedyś powiedział do mnie pod blokiem Johna na Bielanach: ” Dziki, ty naprawdę jesteś dziki…”, a Dziki tylko nacisnął klakson w beżowym, lub szarym jak PRL Małym Fiacie, kiedy Tata coś tam grzebał schylony, Dziki chciał powiedzieć dzień dobry, czytałem całą noc o dzikiej, dzikiej młodości, ryczałem ze śmiechu, ryczałem ze łzami, John, kocham Cię John 🙂 No i pojawiła się raniutko, przy ostatniej stronie, myśl, żeby odpuścić bieg, wstydu oszczędzić i iść spać. Pojachałem, wstydu sobie nie oszczędziłem, ale końcowe 8 km można powiedzieć, że Dziki próbował biec, a ostatnie trzy nawet biegłem. Oczywiście na miarę swoich wskaźników z poprzednich sezonów, może przełom nastąpi i zacznę normalnie trenować. Wystartowałem jako ostatni zawodnik, daleko za balonami 2:15, opóźnieniem do czasu brutto ponad 37 minut. Pierwsza piątka z żyletkami i igłami w przywodzicielach w tempie 5′ 50, rozgrzały się nogi, zacząłem gonić czas 2:00, na 7 km zająłem się dziewczyną, która upadła i miała rozwalony łokieć, przez 2 kilometry Dziki był sanitariuszem i rzecznikiem poszkodowanej, wołałem służby, butelka wody na krwawiącą mocno ranę, brakowało punktu medycznego, znalazł się dopiero koło 15 km, znacznie zwolniłem biegnąc z Martą, potem tunel wyłączył gpsa i nie wiedziałem, gdzie jestem, próg bólu obniżył się na tyle, że mogłem biec, na 14 kilometrze policzyłem, że jeśli przyspieszę to mam szansę na średnie tempo 5′ 30. To przyspieszyłem i znów adaptacja przywodzicieli do nowego tempa, od 16 kilometra to już prawie tempo zająca na 1:45, Dziki może biec równo, a jeszcze wczoraj krok z lewej nogi był odczuwalnie krótszy niż z prawej. Nie kuleję! Pierwszy raz od ponad miesiąca! Dobra Dziki, osiemnaście, dawaj, bo Rzeźnik się zbliża, tam dopiero będzie bolało… Ruszam w tempie Geparda, w trenowanym całe lato i jesień 2011 tempie 4’15. Ktoś się ściga, wyprzedziłem już ponad 2 tysiące, dwóch się ściga, biegniemy ramię w ramię w Dzikiego wymarzonym na połówkę tempie, już dwudziesty kilometr, trzymam tempo, potem podkręcam, cienie znikają, jeszcze cień głowy jednego ściganta, już. Wynik 1:53:44, dramat obiektywnie, ale cieszę się jak z wiceżyciówki, dwadzieścia parę minut od zeszłorocznych startów i od życiówki, a Dziki jest szczęśliwy, że tu jest. Przed biegiem nie podjąłbym się prowadzenia grupy na 2:30, teraz przegoniłem wirtualne balony 1:55. Naprawdę względny jest sukces i powody do radości, moja radość jest do przodu, na resztę sezonu, na Rzeźnika i szczególnie na jesień…
A czekając na starcie, aż przeleci półmaraton i aby wystartować z końca, wstąpiłem na trybuny Stadionu Narodowego. I oto Dziki przeprasza Stadion za wszystko, że mówiłem jaki brzydki, itp. Tam na trybunach, w foteliku, chciałem natychmiast zobaczyć walkę dwóch drużyn, patrząc z bardzo wysoka czułem, że mógłbym dotknąć bramkarza, każdego zawodnika na polu karnym, zrozumiałem fenomen walk gladiatorów, stadionowych igrzysk, Coloseum, dodać akustykę i Dziki zostałby kibolem 🙂 Zapragnąłem iść na mecz. Nie dla meczu, a dla Stadionu… Jastrząb – Twój wynik jest mi szczególnie do serca…
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/03/25 20:51:32
Tomik – dopchałem się przed startem do mojej niedoszłej grupy, pogadałem z kolegą zającem, z zawodnikami, szukałem Ciebie… Gratuluję wyniku, Dziki od pamiętnych Szamotuł uważa, że jesteś zawodnikiem w fazie cichociemnej, sam nie wiesz, na co Cię stać, w sensie do przodu…
A John ma powody do dumy nie tylko z powodu wyniku, z tego „marnego” 1:24 nie jest zresztą zadowolony. To progres podopiecznych, zawodników ze „stajni” Kołcza jest nagrodą większą niż podium w dziennikarzach…
–
mksmdk
2012/03/25 21:23:11
Dziki nie zgodzę się Ten stadion to jak niestety wrzód na tkance saskiej kępy i tej części miasta (z urbanistycznego punku widzenia) i jeszcze brak możliwości organizowania na nim mitingów lekkoatletycznych (ja jestem co najmniej w kontrze).
Kosztowało to tyle co dodatkowe 2 stacje metra i 2 szlaki a ja sie pytam po co? na co?
Nawet nas dzis nie wpuścili na finisz na stadionie aby rodziny mogły jak ludzi wyczekiwać na swoich siedząc na krzesłach a nie stojąc stłoczony przy barierkach, pryszniców też nie udostępniono (ja sie bez nich obejdę ale jak bym był przyjezdny to już problem) poł dzielnicy sparaliżowana a to jeszcze nie wszystko bo nas było stosunkowo mało ok 20 tys wszystkich.Ciekaw jestem co byś mówił jak by ci takie coś na dzielni wystawili.Wolałem start i metę na krakowskim chociaż był klimat miejski -staro miejski.
–
tanczacy_jastrzab
2012/03/25 21:32:39
Dziki, dzięki. Jednym pytaniem uświadomiłeś mi dzisiaj jak bardzo powinienem się cieszyć z mojego 1:41:00 – „a ile miałeś rok temu w Warszawie?”. Sprawdziłem, to było 1:53:23. To Dziki nauczył mnie biegać szybciej, jakby kto zapomniał. Nie było dzisiaj Quentino na ostatnim kilometrze jak niegdyś w Krakowie. Gdyby był, to pewnie urwałbym parę sekund i byłoby 1:40:??. Tańczący Jastrząb
–
tanczacy_jastrzab
2012/03/25 21:38:09
Bieg nad Biebrzą to świetny pomysł. Biegniemy. TJ
–
fajka
2012/03/25 21:44:36
Gratulacje dla wszystkich posiadaczy nowych życiówek 🙂
Sezon się rozpoczął na dobre.
To dobrze.
Nareszcie.
–
wojciech.staszewski
2012/03/25 21:57:57
mfxy – najbardziej lubię połączyć obie rzeczy: pisać o bieganiu. O swojej klęsce napiszę jutro (dzięki, że nikt mi nie pogratulował, bo powinniśmy sobie gratulować po dobrych biegach, a po beznadziejnych uścisnąć)
–
johnson.wp
2012/03/25 22:01:31
Oj Sten, że ja Twojego inhalatora nie miałem na podbiegu na Tąpadła:) Planowałem urwać po parę sekund na podbiegowych kilometrach ale niestety, po prostu wymiękłem. Lato przyszło za wcześnie no i zamiast urwać, dodałem. Resztę kilometrów pobiegłem tak jak przed rokiem więc mimo wyniku gorszego o 1.5min (tyle straciłem do przełęczy) to nie mam prawa narzekać, chociaż troszkę przykro było napierać 12km ze świadomością, że już nie da się nadrobić straty. BYłem tego pewien, bo na tej trasie najgorszy jest 20km gdzie wymęczonych zawodników czeka kilometrowy podbieg, taki sam stromy jak na Tąpadła tylko krótszy. Ćwiczyłem więc męstwo w obliczu przeważających sił i walczyłem o 1:40. Gdybym wiedział, że Bas i Marsz są parę sekund za mną to bym sie przyłączył:)
Natomiast Fajka pobiegł fantastycznie, taki progres na takiej trasie robi wrażenie! Minął mnie na drugim km gdzie był pierwszy większy podbieg, zrobił to lekko i z mocą i tyle go widziałem:). Fajka zastanawiał się przed startem, co będzie jak nie zrobimy życiówek. Powiedziałem, że pobiegniemy w Góry Sowie, tak jak zaplanowaliśmy i w ten sposób sobie dogodzimy. No i tak się stało. Szybko doznałem ukojenia, bo góry ma Fajka piękne:) Wciągneliśmy rosołek przygotowany przez Agnieszkę i podjechalismy na Przełęcz Jugowską, treningową drogą Fajki, na której zrozumiałem gdzie wyrobił sobie moc. W górach zalegał śnieg po łydki więc biegania nie było za wiele ale dwie godzinki się powałęsaliśmy. Zobaczyłem widok z wieży, ulubione skałki też z fantastycznym widokiem i przerażająco stromą, wąską i długą trasę narciarską na Rymarzu – ulubiony ogródek Fajki narciarza:) Wycieczka skończyła się późno więc spędziłem u Agnieszki i Wojtka kolejną noc:) Fajki – dziękuję za wspaniałą gościnę i długie Polaków rozmowy:) Mieszkacie sobie pięknie, a ja nie pamiętam kiedy ostatnio spałem przy kominku, no i dementuję jakobym zasnął przy stole. Zdołałem dotrzeć do łóżka:)
–
johnson.wp
2012/03/25 22:09:02
Tomik, Jastrzębiu, Gepard, Pict – gratulacje! Kołczu – uściski:) Dziki – Ty to umiesz wymyślić epicką motywację:) Gratuluję finiszu i złapania równowagi 🙂 Do Rzeźnika się zagoi, na pewno, ale cierpliwość i fizjoterapia są konieczne, no a w Bieszczadach sięgniemy po nowe, nie znane pokłady bólu…:)
–
majka.bally
2012/03/25 22:19:06
Wszystkim gratuluję, a Wojtka ściskam 😉
Majka is back. Pierwszy tydzień z 4 treningami za mną. Nie boli, jest cudownie, unoszę się 3 metry nad ziemią z tego biegowego szczęścia.
Oczywiście ruszam do przygotowań pod realizację największego marzenia każdego biegacza. Maraton jesienią. Nawet jeśli nic nie wyjdzie, bo znowu będą kontuzję czy cotam, to biegnę z planem pod maraton właśnie, bo… muszę mieć plan, tabelki, bacik.
Po tym tygodniu czuję się jak po moim pierwszym półmaratonie. Czuję, że mogę – więcej, częściej i wszystko!
Więcej tu majkabally.blogspot.com/2012/03/1-tydzien-euforia.html
–
rob-ss
2012/03/26 07:14:50
Wojtek ja pogratulowałem 🙂 Dla mnie to i tak wynik z kosmosu
–
ocobiegatu
2012/03/26 10:02:43
Gratulacje i uściski dla tych co zrobili życiówki a dla tych co nie zrobili tylko uściski.:).
Mimo wszystko też gratulacje dla biegających w zawodach. Mam zawsze na wiosnę syndrom Sobótki.To znaczy choroba polegająca na tym ,że nie wziąłem udziału w tej imprezie. Bywało ,że byłem oprzygotowany a mi się nie chciało. Tego roku kompletnie nie byłem z kolei przygotowany bo życie rozminęło mi się z bieganiem. W zasadzie 3 miesiące roztrenowania. Kilometraż w tym roku jakieś 30km..Mnostwo pracy , sprawy życiowe, po szpitalach jako kibic. To nie jest tak,że każdy przepracował zimę . Ja nie. Aż jestem ciekaw jak to wyjdzie. Rozpoczynam od początku przygodę z bieganiem…
–
franc_z_francji
2012/03/26 12:00:22
niezła gra 😀
–
fajka
2012/03/26 13:34:46
Johnson – Polecamy się na przyszłość. W Sowich jeszcze tyle miejsc do zobaczenia. Miło było nam Ciebie gościć 🙂
–
ocobiegatu
2012/03/26 13:54:27
Witaj Franc. Tak . Masz rację. Zycie to gra . Sport to gra. Dobrze jak jest niezła. Jak to mówię – mamy w zyciu wzloty i upadki , wzwody i pośladki. W zasadzie wszystko na tym polega..). Mam nadzieję , że biega kolega. Ot i do rymu znów wyszło.:)..
–
pawelink
2012/03/26 14:00:47
Gratulacje wyników. Ja za tydzień w Poznaniu biegnę swojego pierwszego halfa i już nie mogę się doczekać. Jedno wiem napewno, ide na rekorda:)
–
piotrek.krawczyk
2012/03/26 15:15:27
MKS – ja się z Tobą zgadzam. Stadion to dla mnie kupa pośrodku miasta. Ale wczoraj byłem w środku, a w środku inny świat, robi wrażenie…
–
mksmdk
2012/03/26 15:28:19
@Diki – jak to się mówi … w kupie raźniej. Też sobie pozwoliłem na pobycie tam. Posiedziałem na krzesełku popatrzyłem, poobserwowałem i rzeczywiści inny świat i jeszcze większa szkoda ze nie ma tam miejsca na lekkoatletykę.
–
piotrek.krawczyk
2012/03/26 15:35:26
No tak, ale słyszałem, że można to jeszcze naprawić. Może po EURO dałoby się założyć bieżnię na 8 torów
–
krzysiek_sza
2012/03/26 16:31:09
Dziki – widziałem Cię wczoraj jak przechodziłeś do przodu między strefami, ale podejrzewałem, że próbujesz dogonić odpowiednią strefę z przodu, więc nie zaczepiałem. Zdrowia!
–
piotrek.krawczyk
2012/03/26 20:28:47
Tu Dziki
Krzysiek – wołać, wołać, na ” dziki!” Dziki zawsze reaguje. Łaziłem wczoraj wzdłuż peletonów na starcie, najdalej do przodu zaszedłem pod balony 1:45, żeby popatrzeć w oczy „moim” zawodnikom… Ponad pół godziny łażenia, co chwila ktoś wołał ” dziki!”, Basia MEL, trzykrotna mistrzyni Rzeźnika, którą dogoniłem, Justyna Dżastina, której nie dogoniłem, Rafał, słynny biegający przewodnik po Warszawie, który zrobił życiówkę i złamał dobrze 2 godziny… A Dziki dziś do Sierakowa w Puszczy na półtorej godzinki. I nie wiem co myśleć. Wczoraj wieczorem zrobiłem 11 kilometrów dokrętki po najwolniejszym w życiu półmaratonie, rozgrzane przywodziciele pozwalały na równy bieg. A dziś w Puszczy znów syndrom Dzikiego, początek na sztywnych nogach, po 5-6 kilometrach można wydłużyć krok, na dwunastym można wejść w rytm, na koniec można finiszować. I tak może być, na Rzeźnika jak znalazł, świeżość o poranku, pełna świeżość koło południa. Tylko bardzo źle przywodziciele znoszą pokonywanie nachylenia terenu, niezależnie od stopnia rozgrzania bolą jak diabli na podbiegach i na zbiegach, a to istota Rzeźnika jest, podbiegi i zbiegi… Cześć Franc i Pawelink. Pa, Dziki
Jutro wszyscy do księgarni