Prawie tysiąc kilometrów w jedną dobę. To nie rekord galaktyki w ultramaratonie, tylko przelot samochodowy przez Polskę. Jeszcze w sobotę rano robiłem ostatni trening w górach, a właściwie już nie po górach, tylko na stadionie KS Wierchy. Interwały, piramidka, 1 okrążenie, 2, 3, 4, 5, 4, 3, 2 i na koniec znów jedno na trzyminutowych przerwach. Tempo za wolne, 100 proc. VO2max nie osiągałem, ale co wypracowałem, to się na kolejnych treningach będzie okazywać.
Z górami pożegnałem się tak naprawdę w piątek. Z Rabki pobiegłem do matecznika czyli na Maciejową, stamtąd przez nowe ścieżki spróbowałem przebić się do sąsiedniego pasma i przez Grzebień wróciłem do Rabki. Jestem w lesie, pachnie żywicą, stamtąd wybiegam na łąki, pachnie trawą, potem na pola, pachnie zbożem i gnojem, a potem między chałupy, pachnie gnojem i spaliną. Rytuał zejścia. Pamiętam go z dzieciństwa, tak kończyły się wakacje, ostatnia wycieczka i do samochodu, do pociągu, do domu.
Teraz wsiedliśmy w samochód, przespaliśmy się w domu, zajechaliśmy do mojego ojca, a potem na północ, na Gdańsk, na wakacje. Autostradą A2 nieopodal Torunia dojeżdża się do Gdańska z Wawy w cztery godziny, na wieczór byliśmy w Łebie, znaleźliśmy pokój i dziś pobiegałem sobie po plaży. Nie miałem jeszcze ochoty na wycieczkę krajoznawczą, jutro wybieram się do Słowińskiego Parku Narodowego, obczaję go biegiem, zanim wybierzemy się tam z rodziną na biletowaną wycieczkę. Dziś było tylko pół godziny siły biegowej boso po plaży.
Potem rybka, pojechaliśmy obczaić windsurfing dla Mojej Sportowej Żony, córka 3klasistka też się będzie uczyć i nawet chyba ja stanę, żeby zobaczyć jak to jest. Spacer po deptaku, atrakcja w postaci labiryntu luster, naprawdę fajne, lody na kolację i mamy wakacje.
kamilmnch1
2012/08/20 22:01:36
Mam nadzieję, że nie bierzesz udziału w programie lojalnościowym policji oraz gmin?! 😉 oby nie mimo Twojego altruizmu 🙂
Herbata w BDG aktualna lub półmaraton w niedzielę w Ciechocinku
–
sten2012
2012/08/21 08:59:42
No to wróciłem! 2 tygodnie spędzone z rodziną pod namiotem na mazurach. Zero luksusu – 100% natury. Bez kontaktu z cywilizacją. Podobno były jakieś igrzyska olimpijskie, podobno naszym poszło kiepsko. W trakcie pobytu bardzo dużo biegania. Generalnie obiegłem na wariata wszystkie jeziora w okolicy. Brałem plecak z jedzeniem i piciem. Mniej więcej wybierałem trasę i w drogę. Największa pomyłka to zamiast szacowanych 20km wyszło 28. Najdłuższa trasa wyszła na 40km. Rewelacyjny sposób na zwiedzanie. A B7D się zbliża!!!
–
nuggers
2012/08/21 09:06:43
Ja tylko w kwestii formalnej – a2 pod Toruniem? 😉
Bo biegowo jestem w lesie, na razie mam zakaz biegania ze względu na bardzo poważna dyskopatie. Najbliższe starty mogę planować dopiero na wiosnę :/ no nic, grunt że żyję, nie będę więc już narzekał 🙂
M(n)
–
pulvis
2012/08/21 11:28:54
Od niedawna, gdy otworzono trasę A1 Gdańsk-Toruń jeżdżę tamtędy do Trójmiasta, a potem dalej do Kaszubii. Tam są rewelacyjne warunki do biegania. Mam na myśli polodowcowe, zalesione górki i dołki 🙂
–
piotrek.krawczyk
2012/08/21 20:17:43
My w stolicy na każdą autostradę mówimy A2 odkąd doczekaliśmy się u siebie, nareszcie 🙂 A2 Dziki dojeżdża z pracy na hacjendę do Jakże Pięknej Żony pod Grodzisk Mazowiecki. Biegam zatem Sten po Twoich okolicach… A gdzie byłeś na Mazurach? Zdradziez? A Dziki dziś bieg eksploracyjny w kierunku Nadarzyna z zamiarem napotkania Stena 🙂
22 km BNP, dziesięć po 5’24, dziesięć 5’11, końcówka 5’32 czyli luzowanie. Nie doszło do przekroczenia tętna zakazanego, czyli jestem gotów na trzydziestkę z Jastrzębiem w Puszczy w sob
–
piotrek.krawczyk
2012/08/21 20:20:30
Zjadło kawał komentarza. To się zdarza. Nie będę odtwarzał. Dziki.
–
sfx
2012/08/21 20:59:57
w koszalinie zdecydowanie nie musimy przejmować się głupimi i niepotrzebnymi nikomu autostradami.
mamy nasze luźne arterie, którymi można podróżować.
dajmy na to podróż z kołobrzegu do koszalina o odległości pełnego maratonu to dwie godziny, czasem kilka minut szybciej – toż to rekord świata w maratonie pyka za każdym razem.
sfx pobieguje co mu nogi na trasę naniosą. nic specjalnego. góra chełmska itp.
dziś wprowadzałem do biegania panią, która wstała z fotela i z marszu wybiegła na sobotni kros po chełmskiej. nie była do tego ostatnia. 4,7k zajęło 40 minut. teraz może być już tylko lepiej.
–
tanczacy_jastrzab
2012/08/21 21:09:05
Dziki, BIEGAMY:)))) Zadzwoń do mnie, bo ja do Ciebie od dłuższego czasu nijak nie mogę się dodzwonić:( Sincerely yours, tj
–
piotrek.krawczyk
2012/08/21 22:28:40
Jastrząb, poproszę o numer telefonu, zalałem piwem pamięć iPhone’a. ..
–
piotrek.krawczyk
2012/08/22 19:58:39
Tu Dziki Dziki dziś 17,5 km w Puszczy po 5’27. No i robią się tygodniowe przeloty pod 100 km. Jak to dolnejmować…? A w sobotę lecimy z Jastrzębiem Jego trzydziestkę. Ostatnią wspólną trzydziestkę biegliśmy ponad rok temu, może nawet półtora roku temu. To było równo 30 km równo w 3 godziny. Teraz Jastrząb jest innym biegaczem, innym zawodnikiem, robimy trzydziestkę pod atak na 3:40 w Warszawie. Ostatnie 10 km w tempie startowym na ten wynik czyli po 5’12. A końcówka będzie bardzo wymagająca i krosowa, to będzie przelot przez Karpaty w Puszczy, czyli ciąg wydm ze zbiegami w bagna, na koniec Duża Góra, iście
rzeźnicki podbieg. Oj nie będzie nudno na tej misji… Mam nadzieję, że Dziki podoła, podniosę sobie samowolnie próg tętna do 150, startujemy z Roztoki koło 8:45, 20 km luźno, 10 km 5’12. Zapraszamy. Dziki
–
rob-ss
2012/08/22 22:33:06
Też w weekend atakuję trzydziestkę i też będzie to w puszczy. Jednak nie w sobotę tylko w niedzielę i nie w kampinowskiej tylko bialowieskiej 🙂
A kto oprócz Tomika atakuje w sobotę połówkę ? Czy to nie czas na start jesiennej ligi polmaratonskiej ?
Rob
–
johnson.wp
2012/08/22 23:02:52
Oszczędna ilość wpisów na blogu ale jak już ktoś coś napisze to zaraz 20, 30, 40 🙂 i do tego oczywiście dochodzi jakość, a to przyroda a to podchody z rytmami… Basiasty w niedzielę „treningowe” 42,2 ale nie ze mną bo jestem w drodze ku górskiej przygodzie a może nawet awanturze. Pamiętacie mój pomysł maratonu w Tatrach ? Pope i Fajka pamiętali ale Popellusa nadal boli bark więc ostatecznie będzie nas na szlaku dwóch i to już w piątek 🙂 Dzisiaj wpadliśmy z moją rodzinką do Pieszyc, żony się poznały 🙂 a my pochylilismy się nad mapą . Pogoda pewna tylko w piątek i to będzie ten dzień… Mamy nadzieję ze nie cały 🙂 Do pokonania 36km i ponad 2000m pod górę i drugie tyle w dół. Trzymajcie za nas kciuki !
–
beautyandb
2012/08/23 11:26:43
Jakiej jesiennej? Na Mazurach jeszcze lato, chociaż nitki indian summer już przypominają o jesieni. Ale niedziela to jeszcze sierpień, wakacje, lato 🙂 Ja biegnę w Ełku, trzydziestka albo więcej, z półmaratonem w środku, więc nie spodziewam się nawet powtórki ze Skarżyska 🙂 Ale kto wie, na razie idę popływać w lodowatej wodzie jeziora, wczoraj z małżonkiem byliśmy jedynymi pływającymi w okolicy…
–
fajka
2012/08/23 12:32:26
Hej Biegacze.
Mało mnie tutaj ostatnio było, bo wakacje, rozjazdy, rozłąka z internetem, itp. Sprawy biegowe idą w dobrym kierunku. Czerwiec, z powodów zdrowotnych, które już rozwiązane, treningowo był totalnie zaburzony. Lipiec przepracowany. 15 sierpnia leciałem Maraton Solidarności Gdynia – Sopot – Gdańsk. Bez życiówki, ale w niezłym czasie, który zważywszy na porę roku, profil trasy oraz nieszczęsny czerwiec – napawa optymizmem. Ponadto ostatnie kilometry oraz meta na Długim Targu, w sercu Gdańska – magiczne. Fajnie kolejny raz powrócić do tego miasta, a jeszcze fajniej w roli maratończyka. A jutro z Johnsonem uderzam w Tatry. Biegowo, marszowo, wspinaczkowo. Trasa jaką wymyślił Johnson jest diabelnie ambitna. Dla mnie będzie pierwszym istotnym sprawdzianem biegowym w górach. Mam nadzieję, że nie zawiodę Johnsona i dotrzymam mu kroku. Z dalszych planów biegowych: Maraton Wrocławski (o ile dopisze pogoda – atak na życiówkę), a 14 października Maraton w Melbourne (o ile dopisze pogoda – atak na życiówkę). I tak to kręci się życie biegowe i okołobiegowe. Ciągle coś się dzieje, masa pomysłów, planów, ludzi. Pozdrawiam Was wszystkich 🙂
–
1.marsz
2012/08/23 15:03:57
fajka, johnson – trzymam marsz
–
piotrek.krawczyk
2012/08/23 19:59:58
Fajka i Johnson Tatrami wstrząsną
Johnson – ziściło Ci się – cieszę się…
A Dziki dziś 20 km rowerem, 23 km biegu po 5’55, 30 km rowerem. W Puszczy jest tak sucho, że nawet tam, gdzie zawsze jest mokro to teraz jest sucho. Rowerem do Wierszy, rower do
parkanu cmentarza, biegiem do Roztoki, potm Ławy wioska widmo, droga na Trytew, tam zawsze jest mokro, a dziś smutne bagno wołające o wodę, dalej Zaborów Leśny, pokręcony rympał do Janówka i powrót asfalltem do Wierszy po rower. Tętno średnie biegu 138,powrót rowerem przez Puszczę w stronę Wisly, Jeziorko Dziekanowskie oblężone, Kiełpińskie mniej oblężone, wałem na Młociny, pętelka w kształcie fasoli 3,5 km w Parku Młocińskim ma nową równą nawierzchnię z drobnego żwiru.
Dobrej pogody w Tatrach.
Dziki