Jak tu znaleźć słowa, które nie będą brzmieć fałszywie potem? Chyba jedno z najważniejszych przesłań Jana Krzysztofa Kelusa. Kelus himalaistą nie był, ale kurs alpinistyczny miał i dorabiał za komuny zbieraniem szyszek w koronach drzew.
Śmierć nie jest niczym szczególnym. Podczas czytania tego odcinka bloga (przyjmijmy, że trwa to 3 minuty) w Polsce umierają dwie osoby. Śmierć masowa, anonimowa jest naturalna jak tlen w powietrzu.
Tu dwie śmierci – chyba śmierci, bo nikt tego jeszcze nie ogłosił, chociaż Wielicki już nie zostawił złudzeń – które poruszyły tylu ludzi. To śmierci bliższe, znane z imienia – Maciej, Tomasz. Śmierci, które nas poruszyły, bo stoją za nimi ludzkie historie, wyzwania, pasje. My biegacze, maratończycy mocniej to chyba przeżywamy niż średnia krajowa, bo też uprawiamy sport, który bywa określany jako ekstremalny.
Są sporty ekstremalne i są sporty ryzykowne. Nam nic nie grozi na trasie poza zderzeniem ze ścianą i maszerowaniem do mety. My z tej ściany nie spadniemy. Liczba osób, które umarły na serce podczas maratonów jest niższa niż liczba osób, które umarły na zawał podczas oglądania meczów piłkarskich. Uprawiamy bardzo spokojny sport. Nie kładziemy niczego na szali – poza godziną oglądania telewizji, poza negocjacjami z niesportową żoną/mężem, poza kilkoma codziennymi wyrzeczeniami.
Dobrze, należą nam się brawa kibiców wzdłuż trasy maratonu. Im należy się cisza w górach wysokich. Im należy się sportowy szacunek.
Na naszą trasę każdy kibic może wejść – dosłownie przeskakując przez barierkę. Albo w przenośni, dołączając do biegaczy.
Do ich świątyni mało kto ma wstęp. Bo to jest świątynia, jest wyznanie wiary, jest nawet ofiara z ludzi.
Z setek moich wycieczek i wybiegań po górach myślę od wczoraj o dwóch.
Osiem lat temu byłem na wyprawie życia. Żywiec sponsorował telewizyjne reality Zdobywcy, zwycięska ekipa jechała w Himalaje wejść na sześciotysięcznik, a sponsor dołączył do grupy kilkanaścioro dziennikarzy, żebyśmy to opisali w swoich mediach. Wycieczkę prowadził Krzysztof Wielicki, ten sam, który prowadzi teraz wyprawę na Broad Peak.
To ten facet w białym polarze. Zdjęcie jest ciemne, bo dopiero świta, obóz się budzi.
Najpierw myślałem, że jest po prostu niesympatyczny. Czym wyżej wchodziliśmy, tym bardziej go rozumiałem. Ciągnął za sobą wycieczkę japońskich turystów z aparatami fotograficznymi przyrośniętymi do rąk, grupę dzieci specjalnej troski, którym bije się brawo, kiedy zrobią kroczek. Kolega fotograf został w Namche Bazar na trzech tysiącach metrów z hakiem, bo mu wysiadły kolana. A my tacy dzielni, tylko nas pogłaskać po głowie, doszliśmy do bazy, a potem wspięliśmy się na sześciotysięcznik leząc po poręczach założonych poprzedniego dnia przez Szerpów.
Byliśmy tam parweniuszami. Dzisiaj się trochę wstydzę swojego samozachwytu z tamtej wyprawy. Dotarliśmy w okolice bazy pod Everestem, ja do niej nie doszedłem, skręciłem od razu w lewo pod Kalapataar – za bardzo osłabił mnie ból głowy, wywrócony na lewą stronę żołądek i powietrze tak rzadkie, jak puch, jak mgiełka, jak babie lato.
A oni stamtąd zaczynają. To jest właśnie świątynia, której progu śmiertelnicy nie przekraczają.
Śmierć jest w górach – biała, zimna, obojętna. Raz poczułem ten lód, kiedy w sylwestra 2011/12 zrobiłem głupie wybieganie na Babią Górę. Dookoła biało od śniegu i mlecznie od mgły, jeszcze sto metrów, jeszcze sto metrów, żeby być na szczycie. Aż znalazłem się w takiej mgle, że mogłem tylko zadzwonić po GOPR. Oni nie mogli.
Opisywałem wtedy na blogu, jak zszedłem w końcu dzięki pomocy słowackich meteorologów, którzy nakierowali mnie na szlak. Mam fajną przygodę w życiorysie i tyle.
Na Broad Peak musiało się dziać coś podobnego. Pewnie oni tam na szczycie też znaleźli się w szponach przyrody. I chociaż mieli umiejętności górskie tysiąc razy większe od moich, to sytuacja była tysiąc razy trudniejsza. I szpony się zacisnęły.
Nie próbuję tego oceniać. Nie próbuję tego zrozumieć. Mogę tylko o tym myśleć.
kamilmnch1
2013/03/07 23:02:52
–
kamilmnch1
2013/03/07 23:03:24
–
kamilmnch1
2013/03/07 23:03:48
pokój ich duszy…
–
beat.usia
2013/03/07 23:50:49
pokój Im
–
sten2013
2013/03/08 08:27:26
Wojtek – pięknie ubrałeś w piękne słowa to, co dzisiaj czujemy. Nie nazwałby himalaizmu sportem. Głównie z szacunku, żeby nie mieszać go z zabawą. Ale o tym może później jak opadną emocje.
–
w502
2013/03/08 08:48:02
Współczesna łatwość komunikacji pozwala towarzyszyć naszym bohaterom prawie nieustannie. W takich chwilach jest to bardzo trudne.
I jeszcze to: zbigniewpiotrowicz.eu/blog/index.php/2013/03/06/broad-peak-czas-ekspertow/
–
biegofanka
2013/03/08 11:42:01
… nic dodać…
–
sten2013
2013/03/08 12:12:35
Jest na FB trasa opracowana przez Dzikiego. Przypominam: start w sobotę o 9.00 z parkingu przy szpitalu dziecięcym w Dziekanowie Leśnym. Kto chętny?
–
pulvis
2013/03/08 13:31:36
Schodzili w kosmicznych ciemnościach 150 m w dół przez 8 godz. oslabieni, wyczerpani. Wyjadacz Maciej wspierał nowicjusza Tomasza, czy nowicjusz był może hamowany przez doświadczonego kolegę? Tysiące pytań rodzą się w głowie, rzecz przykuwa uwagę, prowadzi do zadumy… Wielicki mówi, że jak zejdą na niziny to spróbują przeanalizować wypadki i ustalić co zaszło…
–
gwynbleiddd
2013/03/08 15:01:03
http://www.bieganie.com.pl/joomla/index.php?option=com_content&task=view&id=160
Też kawał wspinacza i biegacza, któremu się zostało w górach 🙁
–
piotrek.krawczyk
2013/03/08 19:36:37
Dziki nie może jutro pobiec z ekipą Stena w Puszczy. Szkoda mi, narysowałem trasę na 50 km z możliwymi skrótami czyli reduktorami (nowe słowo do słowniczka biegowego Dzikiego – Szewczuku… 🙂 Dziś byłem w bliskiej Puszczy na 13 – kilometrowym bieganiu po Puszczy. Puszcza dziś dostała jakiegoś focha, było niemiło, lodowate emocje, nie zadbana, nie umyta, rozlana, chłodna, nawet zimna, złośliwa na zakrętach i nawet na prostych, wróciłem brudny i zmoczony, to nie był dobry dzień na zaloty, oj Puszcza nie obchodzi Dnia Kobiet… Z Lasek przez Izabelin pod Sieraków, potem Nadłuże, Łuże, Góra Ojca, Zakład dla Niewidomych i meta. Wymuszone spotkanie z Puszczą, jakoś jestem zadowolony jednak. Tempo 5’46. Powodzenia jutro ekipo Stena. Dziki
–
sten2013
2013/03/08 19:47:23
Trochę mi szkoda, że nie będzie nikogo spod bloga:( Czyżby wszyscy trenowali i nikt nie chciał biegać?
–
wojciech.staszewski
2013/03/08 20:45:19
Sten, pół setki kilometrów? To nieludzki dystans, mi wystarczą dwie godziny
–
piotrek.krawczyk
2013/03/08 21:01:08
Sten – projekt na ponad 5 godzin biegania, a może być, że siedem, warto ogłaszać wcześniej. Spod bloga Kwasnaali się wybierała, piękna to reprezentacja…
Dziewczyny – bądźcie dla nas dobre na wiosnę…
Dz
–
Gość: tanczacy_jastrzab, *.static.ttnet.com.tr
2013/03/08 21:21:08
A Jastrząb jak zwykle w Stambule i nie dołączy do ekipy Stena „Nadarzyn biega”. Ale Stambuł też biega;) Znalazłem ścieżkę niedaleko mojego hotelu i jutro ją zapoznam. Na mapie wygląda pięknie. Może się nie zawieruszę. Wasz Tańczący Jastrząb
–
wojciech.staszewski
2013/03/08 21:23:38
Alicja! Ale po półtorej godzinie żegnamy się świetnie, w tył zwrot i powrót. Bo sprawdzę na Garmin Connect 😉
–
wojciech.staszewski
2013/03/08 21:24:26
miało być: żegnamy się grzecznie
–
w502
2013/03/08 21:57:22
Wish you were here na zakończenie listy Trójki – dla Maćka i Tomka. Smutno. W dodatku obiegać tego nie mogę, ech…
–
sten2013
2013/03/08 22:47:15
Alicja – jeżeli przybędzie, to się zawierusz. A na dworze śnieg. Jest ekstra. Będziemy przecierać szlak.
–
Gość: Kasia, *.dynamic.chello.pl
2013/03/08 22:57:13
I ja się ujawnię pod tym wpisem (a czytam regularnie). Pięknie napisane. Ja sobie jeszcze często powtarzam ostatnio, a właściwie parafrazuję: Dlaczego ludzie wychodzą w góry? Bo są. Podziw i szacunek.
–
piotrek.krawczyk
2013/03/09 11:22:16
Sten i ekipa powinni już dobiegać do wioski – widmo w Puszczy. To Ławy – zarośnięte ruiny, zdziczałe sady, omszałe ławki… To nie wojenna historia, to Kampinoski Park Narodowy wykupił wioskę na zasadzie dobrowolności i oddał Puszczy w posiadanie…
–
ocobiegatu
2013/03/09 14:41:51
„zadna góra nie jest warta ceny nawet paznokcia” :
krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,12444857,Himalaista_Adam_Bielecki__Zadna_gora_nie_jest_warta.html
–
piotrek.krawczyk
2013/03/09 15:21:31
Sten z ekipą przelecieli maraton po Puszczy w grząskim śniegu i błocie.
–
kwasnaali
2013/03/09 15:23:46
Sorki Ekipo Stena, ale szarpnęłam na południe Wawy, do Dziekanowa strasznie ode mnie daleko i pewnie zgubiłabym się w drodze 🙂 opowiadajcie jak tam w lesie? Na południu wawki wiosny brak!
–
sten2013
2013/03/09 16:35:16
Już jesteśmy bezpieczni w domu. Na początek przepraszam za zamieszanie z godziną startu. Na FB napisałem, że startujemy o 8.00, a tu o 9.00. W mialach też podawałem godzinę 9.00. Na szczęście tylko Michał był 0 8.00 i zrobił sobie 7 km rozgrzewki.
Warunki naprawdę ciężkie. Kopiasty śnieg a pod nim lód lub błoto lub sypki piasek. I nigdy nie było wiadomo co nam Puszcza wylosuje. Zrobiliśmy Trasę Dzikiego z dwoma reduktorami: ominęliśmy Sieraków (-8,6km) i Roztokę (-4,5km). Od Wierszy pobiegliśmy trasą czerwoną i na koniec nagle zobaczyliśmy tablicę Sieraków. Okazało się, że gdzieś skręciliśmy w prawo zamiast w lewo. Potem musieliśmy się cofać i wybraliśmy jakąś drogę która zaprowadziła nas ponownie do Sierakowa!?. Może Puszcza nas polubiła i nie chciała oddać? Suma sumarum wyszło 40 km (Michał 47). Miała być dokrętka ale jakoś nagle okazało się, że mamy ważne sprawy w domu:-) Może i lepiej bo jutro NTO i pewnie wyjdzie 20-25km. Tempo było spokojne, całość zajęła nam 4:40. W treningu brała udział „moja” ekipa z Nadarzyn Biega: Michał, Andrzej (mój partner na Rzeźnika) i Marek. Alicja – następnym razem obecność obowiązkowa PLIZZZ! Zauważyłem, że obecność kobiety na treningu zwiększa moc!
Dziki – Trasa twojego imienia została napoczęta, ale liczę, że uda się ją zrealizować „pod twoim przewodem”.
UFFF, tyle słów?!
–
piotrek.krawczyk
2013/03/09 19:19:36
Tu Dziki
Dziki był zazdrosny. Że Puszcza Was przyjęła, a mnie wczoraj wypluła… 🙂 No, uspokoiłem się – mieliście jednak zawieruszenie… Wszystkie drogi prowadzą do Sierakowa, jest taka zasada w bliskiej Puszczy… Jestem ciekaw, jaki to rympał zawiódł Was z Wierszy na Sieraków. Według Dzikiego tak się nie da, ale w Puszczy wszystko jest możliwe… Potężny trening! Gratuluję! Podziw dla Michała – ultrasa dziś…
A SFX już po biegu 12 godzinnym w środku Ziemi. Ponad doba spędzona w kopalni w Bochni. Daj znać Michał!
A Dziki dziś długo czekał na Jakże Piękną Żonę, co zawieruszyła się w mieście na dwie i pół godziny. I zamiast dwoch godzin z hakiem Puszczy zostało czasu na jakieś 50 minut biegania. Co z tym zrobić? To Las Bielański, 3,5 km dobiegu spod domu i 10 podbiegów pod górkę przy źródełku. Pięć mocno i pięć na maxa. Podbieg 250 metrów, ostry, i zaraz zbieg, i od nowa. Raz zjadłem trochę śniegu, ale też w biegu. Powrót 3,5 km do domu. Okazuje się, że można zrobić coś z sensem w 50 minut… Dziki
–
Gość: rob, *.dynamic.chello.pl
2013/03/09 20:55:38
A u mnie dzisiaj interwały. Miało być 6x4minuty na 2minutowych przerwach. No właśnie- miało być. Mając na względzie pogodę pojechałem na stadion pobiegać w kółko. Niestety tory nie rozbiegane więc śnieg po kostki i ciemno jak cholera. W garminie zablokowana ramka bo inaczej świruje jak poczuje wilgoć więc nie działało podświetlenie. Zacząłem liczyć w głowie ile to przy moim planowanym tempie (+/- 4:30) będzie 4 minuty. Nie wiem jak to policzyłem ale wyszło mi, że 2 kółka 🙂 i 300 metrów odpoczynku. Słuchawy do uszu, kilometr rozgrzewki i jadę.. pod koniec 5 odcinka zapaliła się latarnia i co widzę ?? Widzę, że cholerne 2 kółka to nie 4 minuty atylko 3:30 :/ Na szybko postanowiłem dodać jedno powtórzenie i na koniec kilometr schłodzenia. Wyszło z tego ładne 10 km w 53 minuty.
Mam nadzieję, że trening zaliczony. Pocieszające jest to, że od 1 do 7 sesji nie zszedłem poniżej 4:30 pomimo ciężkich warunków do biegania.
rob
–
piotrek.krawczyk
2013/03/09 21:09:31
zapisz-sie.pl/bieg-losia/schemat-trasy.html
Dziki się zapisał. Klasyczny obieg bagna Cichowąż. John! Lecimy! Wygrasz to! Dz
–
wyspio_biega
2013/03/09 21:10:11
Śmierć dała do myślenia, również o tym, co myśli statystyczny użytkownik internetu. I nie jest to odkrycie pocieszające. Dla tych, którzy za wszelką cenę chcą dobiec od mety, zdobywanie szczytów jest bardziej zrozumiałe.
A u mnie dziś pierwsze przetarcie przed sezonem. Owszem, czuję się poniekąd przetarty. Pojechałem do Peczek na Peczecką Desitkę, 34. edycję tradycyjnego biegu, który swoją historię zaczynał od ośmiu zawodników. Dziś było ich sto razy więcej. Impreza przypomina półmaraton wiązowski, trasa z maleńkiego miasteczka wybiega przez pofałdowane pola i okoliczne wioski, nawrotka i tą samą trasą do mety. Można dzięki temu zobaczyć wszystkich zawodników. Za sto kaczek wpisowego (17zł) techniczna koszulka mizuno, bagietka z szynką, banan, piwo i herbata po biegu oraz kupon na tombolę, gdzie można wygrać np. karmę dla psa. Niestety żadnej karmy nie wygrałem.
Wyszło 39:01, na życiówkę nie liczyłem, ale wynik poniżej oczekiwań. Za to idealnie równo przebiegłem obie połówki. To pierwszy ostry start od czerwca, siła niby jest, ale utrzymać prędkości jeszcze nie potrafię. W takim tempie chciałem pobiec połówkę za dwa tygodnie, ale chyba będę musiał trochę zweryfikować plany. Ewidentnie za późno rozpocząłem przygotowania pod tę wiosnę, ale gdybym to zrobił wcześniej, pewnie by mnie znowu położyła jakaś kontuzja. Plan na dziś jest taki, że startami wyrobię formę pod CPN, może się jeszcze uda.
A społeczeństwo tu wysportowane, poziom amatorów wysoki, zająłem 124 miejsce na 820 startujących, u nas byłbym dużo wyżej;)
A jutro po amerykańsku – po sobotnim starcie na dychę niedzielne długie wybieganie.
–
kamilmnch1
2013/03/09 21:22:49
Rob jakie masz wymiary tzn wzrost vs waga ?
–
Gość: rob, *.dynamic.chello.pl
2013/03/09 21:30:27
Kamil, obecnie 179/85 – i to jest moja waga z jesiennego maratonu. Jeszcze na początku lutego było 88 a cel na 21 kwietnia 79. Może się uda..
rob
–
czepiak.czarny
2013/03/09 22:24:40
Rob, interwały po ciemku, bez latarni? Szacun, bałabym się dziur..
Wczoraj psyche chciało wolne od biegania, dostało. Dziś spokojnie, pierwsza 30 tej wiosny, i pierwsza w życiu tak łatwo przebiegnięta.
–
kamilmnch1
2013/03/09 22:43:50
chyba muszę przejść wreszcie na dietę 🙂 84,5kg miałem na MW 2012 liczyłem że w sezonie zejdę na siódemkę z przodu ale chyba będzie to bardzo ciężkie 🙂
–
czepiak.czarny
2013/03/09 22:46:26
Kamil, a kto mówił, że jak się więcej biega, to się więcej je? Żebyś wiedział, że masz rację..
–
kamilmnch1
2013/03/09 23:06:14
ale więcej a nie dużo więcej ;p
–
wojciech.staszewski
2013/03/09 23:07:36
Kamil, bierz się za dietę! Na obozie w Rabce będzie pomiar tkanki tłuszczowej 🙂 Kancelaria właśnie zakupiła odpowiednią wagę 🙂
–
kamilmnch1
2013/03/10 06:34:55
q
–
kamilmnch1
2013/03/10 06:41:29
i jeszcze napisz, że to moje wymiary zainspirował Kancelarie 😉
spadł śnieg, ok pięciu cm, 7:30 przebiegnie po mnie Janusz, dziś drugi bieg po chorobie, drogi oddechowe jeszcze nie do końca sprawne, nogi ok, brzuch z warstwą grzewczą, lekka zamuła- krótko spałem :- co z tego będzie…o tym przekonamy się niebawem
–
grido71
2013/03/10 12:52:47
Warto pomagać:
http://www.siepomaga.pl/r/biegdlakaroliny
Jak już dzisiaj nakulacie swoje kilometry, to dorzućcie się do skarbonki ;-). Dobro jest w każdym z nas!
A swoją dyszkę dzisiaj zrobiłem (żeby nie było tylko altruistycznie) :-).
–
najlepszalokata
2013/03/10 16:49:37
No niestety każdy, kto wybiera ten sport powinien się liczyć z dużym ryzykiem.. To nie bieganie czy granie w bierki, gdzie w najgorszym razie dopadnie nas zmęczenie bądź jakaś kontuzja. Tam można stracić życie.
Próbowali zrobić coś, czego nie zrobił nikt przed nimi, nie udało się. Takie życie. Niech spoczywają w pokoju.
–
piotrek.krawczyk
2013/03/10 19:24:51
Dziś Dziki znów wykonał trening po trasie w lasach Choszczówki. Byłem pewien, że IV edycja nie będzie na biało, ale raczej wyszło inaczej… Za to kwietniowy finał będzie na zielono… Nie jest ślisko, za to bardzo grząskie podłoże i jakoś trudno się biegnie. Może dlatego, że wczoraj robiłem solidne podbiegi pod Lasem Bielańskim… Ale końcówka szybka! Daje się biegać. To dziś dwa razy po trasie, raz z prądem, raz po prąd, wszystko w 1:52:20.
A SFX z ekipą nabiegali ponad 150 km 200 metrów pod ziemią w kopalni w Bochni. Okazuje się, że trasa nie jest płaska! Chodnik w kopalni z podbiegami i zbiegami. Oni latają na odcinku 1,2 km z nawrotem, czyli rundy po 2,4 km. Dwie nocki pod ziemią, dwa noclegi, podobno tam wieje silny wiatr, to ruch wtłaczanego powietrza. Ani jednego drzewa, wszystko słone, za to sklepy i restauracja, zwiedzanie kopalni – muzeum w pakiecie… Dziki szuka trzech wspólników/wspólniczek na Bochnię 2014. Jest wystarczająco dziko… Dziki
–
piotrek.krawczyk
2013/03/10 19:33:47
Mój trening zarejestuję dla Karoliny… Dz
–
ocobiegatu
2013/03/10 19:56:18
Uważam,że dobieranie sobie pasji powinno być inżynieryjne , albo jak kto woli, wyrafinowane. Zwykły bilans potencjalonych zysków i strat. Romantyzm w pasjach szkodzi, bo otumania..:). Jeśli ktos wybiera himalaizm to od razu analiza- co tym zyskam a co mogę stracić ( życie). Odpada…
Straciło się życie – znaczy się pasja była głupotą. Zaraz się tu odezwą obrońcy himalaistów , mówiący o tym ,że wystarczy wsiąśc do samochodu i…
A weźmy kogoś kto ma pasję i zbiera 20 lat kapsle od butelek z piwem. Piekne to i romantyczne . A jakie bezpieczne ! …Ale co z tego ? W tym czasie można byłoby się nauczyć kilku języków obcych, znaleźć dobrą pracę, dzięki temu podkręcić kasę , zakupić wycieczkę do Tybetu i lot nad Himalajami…
A czy pasji do sportu nie można dobrać sobie w sposób wyrafinowany, analityczny ? Weźmy bieganie. Owszem zdrowie, to korzyść , świadomość ,że jest się dobrym , wraz z wytrenowaniem , satysfakcja. Jednak bilans jest znacznie gorszy pod kątem potencjalnych kontuzji…Wiadomo do czego zmierzam a co jest zawsze moją puentą , niezaleznie od treści postu…:).
Chód sportowy. Idealny bilans korzyści / ew. strat. Jaki dystans ? 3-5km bo nie traci się za dużo czasu. A kiedyś jak się nie będzie już mogło biegać , w starszym wieku , to nie będzie wielkiego halo, rozpaczy, zgrzytania zębów, a raczej sztucznej szczęki ..bo mamy od lat wytrenowany chód…
Nie przepadam za NW ale dobrałem sobie ta dyscyplinę w równie wyrafinowany sposób jak chód. Tu też mam mocne argumenty. A weźmy już samą analizę pasji – np. biegania. Czy ultra to takie super dla nas ? Co nam to da ? A ile czasu na przygotowania ? Co można byłoby innego w tym samym czasie zrobić i z jaka korzyścią ?
Pisałem już tu nieraz , że moim zdaniem kultowość w sporcie szkodzi. Sport jest dla nas a nie my dla sportu. Ten nie pasuje – to myk w inny sport…
Szkoda chłopaków , ale zrobili ogromny błąd w doborze sportu. Sportu ? Stracili życie. Inżynieryjnie bilans jest beznadziejny. A kij z romantyzmem. Młodszy mógł żyć 70 lat , ten starszy ze 40. Medycyna idzie naprzód. A tak co ? Adam Bielecki mówił ,że żadna góra nie jest warta paznokcia. I to jest inżynieryjna prawda. Podchodzi do gór inżynieryjnie. Był świetnie przygotowany. Zasuwał jak mały parowozik ze szczytu. Następny po nim – po 5 -ciu godzinach wrócił po nim. Tomek w Andach miał problemy z płucami – ostrzeżenie. Ten starszy – no w tym wieku to już gigantyczne ryzyko.
Oby się nie pastwili nad tą wyprawą w mediach po powrocie. Tak jak zauważył na swoim blogu pewien himalaista. Oby jednak można było się pozbyć tego cholernego romantyzmu ,co kosztuje życie..
–
Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
2013/03/10 20:36:01
Szanuje pasje, nie znam sie na himalaizmie i nie chce sie wymadrzac, ale mam na to taki pkt widzenia (powtorze to co napisalem pod blogiem tego alpinisty): w sytuacji gdy wokol widzi sie rodziny chorych np na raka, ktore walcza razem z chorymi o kazdy dzien zycia, takie lekkomyslne, niepotrzebne narazanie sie jest dla mnie nieakceptowalne i wewnetrznie, fundamentalnie sie z tym nie zgadzam. Zal mi rodzin, ktore mogly jedynie bezsilnie ogladac medialne show, siedzac i myslac o tym jak ich bliscy wisza na scianie lub leza w szczelinie i powoli odchodza… Szczere wyrazy wspolczucia…
–
piotrek.krawczyk
2013/03/10 20:47:32
Albo pasja, albo premedytacja. Ocobiegatu – pasja nie idzie z rozsądku, jako i miłość… Albo jest, albo nie ma. Nie nam wpływać na to… Nie mamy wpływu na nasze uczucia, są i już…Dziki
–
piotrek.krawczyk
2013/03/10 20:55:24
A każdy ma swój los… Znam faceta, co ożenił się z kobietą, która miała zdiagnozowaną nieuleczalną chorobę, żadnych dzieci, zabronione nic, sama miłość, można rzec – no future… Teraz mają dzieci i biegają dając bezwiednie świadectwo… Ten facet to Dziki. Dziki
–
johnson.wp
2013/03/10 21:56:16
Dziki dzięki za świadectwo. Podopieczny – każdy walczy o swoje życie. Ty tak a Oni inaczej. Oco – mierz siły na zamiary, moze to romantyzm, nigdy wspinajac się nie myślałem że jestem głupim romantykiem. Mądrości w życiu nie można oceniać według prostego kryterium przetrwania.
–
biegofanka
2013/03/10 22:11:44
Jest wiele dyscyplin sportu i zawodów ekstremalnych… zgadzam się z Dzikim i Johnsonem… każdy ma swój los, wielu ma pasje, cele… chce robić to, co robi… uszanujmy to… … kochali to, co robili i jak napisał Beztlen… są na pewno szczęśliwi…
–
biegofanka
2013/03/10 22:18:45
Właściwie życie każdego jest ekstremalne, bo nikt nie wie, ile świeczka jego będzie się palić… a zakończyć je w jednej chwili można w różny sposób… często nie ekstremalny… śpiąc, wychodząc z domu na ulicę…
–
ocobiegatu
2013/03/10 22:54:16
Dajcie mi wzór na Boga
bo taka ze mnie nieboga
Sama analityka a zegar i tak wciąż tyka
–
ocobiegatu
2013/03/10 23:02:43
Zgadzam się z tym wątkiem co podjął Podopieczny. Himalaizm to szkoła egoizmu. Co ich obchodzą rodziny i setki tysięcy Polaków co za nich trzymali kciuki ?. Tam są surowe reguły. Zostawić kolegę to normalne . I słusznie. Bo sam zginiesz.
Każdy romantyzm w Himalajach , chęć pomocy koledze to śmierć, własna..
No to trzeba iść w dół a koledze powiedzieć z nutką fałszu – wrócimy tu do Ciebie. Choć wiadomo jak będzie..
Dziki – ja nie mam pasji , mam tylko pasje wyrafinowane , wymyślone , przeanalizowane.
Moją jedyną pasją jest korzyść z czynności , które wykonuję a zarazem jak najmniej strat. A romantyzm , uczucia są do kitu. Liczy się tylko inżynieria..:))).
–
w502
2013/03/11 01:06:57
Podopieczny, każdy sam wybiera swoją ścieżkę. Ja to szanuję. Rodzinom współczuję. Nie tylko tym, które już straciły, ale także tym, których bliscy ciągle z pasją zaglądają na drugą stronę. Jeżeli nie czytałeś, to polecam w tym temacie książkę Morawskich „Od początku do końca”.
Oco – upraszczasz z egoizmem. Historia himalaizmu zna wiele przykładów za i przeciw.
Dziki – LUBIĘ TO!
–
sten2013
2013/03/11 09:04:12
Sorki, ale strasznie głupia dyskusja.
Miałem kolegę w liceum, który miał obsesję na punkcie wspinania. Łaził po parapetach, po mostach. Wspinał się na wszystko bez zabezpieczeń i asekuracji. Jak ktoś go pytał dlaczego ryzykuje, po co to robi. Odpowiadał krótko i treściwie: Chooj to was obchodzi!
Podpisuję się pod tym w całości i bez zastrzeżeń.
–
ocobiegatu
2013/03/11 10:39:51
Sten – jak ktoś by Cie pobił a Ty pytasz się – dlaczego ? On odpowiada a ch…Cie to obchodzi. To wtedy mu odpowiedz ,że przyjmujesz to bez zastrzeżeń.
–
sten2013
2013/03/11 10:45:13
Oco – chyba mylisz dwa porządki. Prawo do własnego życia w zgodzie ze sobą i przemoc. Gdyby ktoś mnie pobił, nie zadawałbym głupich pytań typu dlaczego? Tylko bym oddał z oprocentowaniem.
–
sten2013
2013/03/11 11:11:09
Własnie na fejsie przeczytałem o „ciekawym” projekcie: KORONA MARATONÓW (koronamaratonow.pl/). W skrócie projekt polega na tym, że wszyscy klienci banku PKO BP składają się na to, żeby nasz wybitny dziennikarz Maciej Kurzajewski przebiegł w ciągu jednego roku 7 maratonów na 7 kontynentach. Żeby śmiałkowi nie było przykro, to w czasie startów będą mu towarzyszyli liczni pracownicy banku. Ja chyba śnię?! Niech mnie ktoś uszczypnie!
–
sfx
2013/03/11 11:18:50
sten.
faktycznie.
czy to wyczyn sportowy?
czy też finansowy?
mogę dołączyć się do projektu i też wystartować? chętnie…
mogę nawet to zrobić w ciągu roku.
czy może szanowni podblogowicze zechcieliby mi „pożyczyć” grosza?
😉
–
sfx
2013/03/11 11:24:23
niestety maszyna marketingowa tak działa.
i nie pozostaje nic innego jak patrzyć na kolejne akcje marketingowe.
osobiście, gdybym uzyskał taką szansę na pokonanie tych maratonów mając sponsora – nie miałbym nic przeciwko temu.
a więc tak naprawdę działanie maćka mi nie przeszkadza.
–
sfx
2013/03/11 11:25:44
a nawet sobie tak myślę, że nie niestety, tylko dobrze.
propaguje się bieganie.
a nam to chyba odpowiada.
–
sten2013
2013/03/11 11:53:29
sfx – mi nie odpowiada
–
sten2013
2013/03/11 11:58:24
Sfx – tak całkiem serio. Poproś PKO BP o wsparcie Nocnej Ściemy. Ciekawe co ci odpowiedzą?
–
Gość: podopieczny_bartek, *.centertel.pl
2013/03/11 12:01:14
Sten, Kurzajewski pewnie by Ci odpowiedział podobnie, jak Twój kolega, chociaż moze on jest trochę lepiej wychowany
–
ocobiegatu
2013/03/11 12:06:02
Sten – specjalnie dla Ciebie dobranocka, taka wcześniejsza..:).
Na plażach Mombasy zachodziło słońce. Mamtowdu kończył trening. Mam już 250km tygodniowo ! Ciekawe co u matki. Ona nie cierpi jak biegam i ciągle się stresuje. A przecież tyle razy jej mówiłem w suahili – dochpana tomoje ! Pomyślał.
Matka już leżała. Nie mogła wezwać pomocy. Patrzyła w dal na plażę w nadziei ,że jeszcze zobaczy choć raz w życiu syna. Bół był niemiłosierny. Na szczęście przebiegał w pobliżu inny Kenijczyk-lekarz. To zawał. Szybko matka trafiła do szpitala i wszystko dobrze się skończyło. Przybiegł Mamtowdu do domu. Nie ma matki ! Gdzie jestes ?! Nigdy już nie powiem dochpana tomoje ! będę biegał tylko 150km tygodniowo -tylko wróć !
–
sten2013
2013/03/11 12:09:20
Bartek – cały akcja jest tak skonstruowana, jakby rzeczywiście jedynym argumentem przeciw krytyce były słowa mojego kolegi. Ale jest niestety pewna różnica. Kurzajewski nie jedzie za własne pieniądze, więc nie jest to już tylko jego osobista sprawa. Ponadto jest pracownikiem TV publicznej i o ile się nie mylę nie może brać udziału w reklamach. BKO BP nie jest bankiem prywatnym tylko z udziałem SP. Wyobraźmy sobie taką sytuację: jakaś firma państwowa postanowiła się reklamować (czytaj promować bieganie) finansując starty w maratonach na 7 kontynentach dla grupy 12 posłów. Wskaż różnice.
–
johnson.wp
2013/03/11 12:19:28
Sten – wracając do konkretów, 40km w 4.40 – pięknie :), brutto czy netto? Jeszcze nie nadganiam za Tobą, długi dystans wciąż jeszcze za długi. Druga dniówka też była? No i wyjaśnij czy było to potrzebne i komu :)) Temat stary jak świat, a świat nadal jest egzystencjalnym wyzwaniem, a może nawet prowokacją, pomimo pozornego uporządkowania przez cywilizację. Człowiek jest rzucony w żywioły i nie posiada nic pewnego oprócz miłości i jej siostry pasji. Na początku mojej pasji spotkałem „Niepotrzebne zwycięstwa” Lionela Terraya, niedostępne albo dostępne w antykwariatach, trzeba szukać… aby zrozumieć.
Fajka, Cze-cza (lekka trzydziestko) – dzięki za telefon, Wy wiecie kiedy zadzwonić 🙂
SFX – jakieś szczegóły z przodka?
–
Gość: podopieczny_bartek, 195.149.64.*
2013/03/11 12:25:33
Sten, Himalaiści też są sponsorowani przez Orlen, który ma prawie 30% udział SP, a ja czuję się jeszcze bardziej klientem Orlenu niż PKOBP – pieniądze przeznaczone na stratę 2 istnień (o innych aspektach i okolicznościach już pisałem wcześniej)
–
sten2013
2013/03/11 12:30:19
Johnson – brutto i netto. Druga dniówka była niezbędna. Wczoraj rano bolały mnie nogi, a dzisiaj już nie. Wniosek. Trzeba biegać. W moich planach treningowych dwudniówki są ważne. Tak samo jak siłownia. Następna za miesiąc. Może jeszcze dłuższa. Nie sprowokujesz mnie:) Z tym kolegą sporo razem przeżyliśmy. Mi nie musiał tak odpowiadać, bo ja nie musiałem go pytać:)
–
sten2013
2013/03/11 12:58:17
Bartek – parę tygodni wcześniej wypowiadałem się na temat Orlenu. Jestem absolutnie przeciw ich udziałowi jako sponsora w jakichkolwiek przedsięwzięciach za wyjątkiem bardzo dobrze uzasadnionych wydatków na reklamę. Ich logo na kurtkach himalaistów też mi się nie podoba. Nie podoba mi się też ich obecność w finansowaniu maratonu. Ekonomicznie rachunek jest prosty: każda złotówka wydana przez spółkę SP z zysku pomniejsza wpływ do budżetu i ten brak musimy uzupełnić z naszych podatków. Proste.
–
ocobiegatu
2013/03/11 13:53:45
Polacy są dobrzy w śmierci. Jak się nie da już coś ciekawego pokazać światu to pokazuje się jak umiera ć potrafi Polak. Śmierć może być szybka , piękna i romantyczna a osiągnięta dzięki miłości i pasji, bo to takie polskie. Pasji do szybkiej jazdy samochodu , do tego aby oszukać NFZ , siedzieć w domu i nie udzielić pomocy 2,5 letniej dziewczynce, pasji do Himalajów. Tam mamy polski cmentarz. Najwiekszy wśród narodów świata. Czy ktoś słyszał o Niemcu co zginął w Himalajach ?
–
johnson.wp
2013/03/11 14:04:09
Oco – trollujesz i trollujesz, poczytaj sobie, walcz z ignorancją. Oto niemiecka Szklana Góra pl.wikipedia.org/wiki/Nanga_Parbat
–
czepiak.czarny
2013/03/11 14:15:49
Johnson, akurat Messnerowie, późniejsze książki i cały klimat wokół tego wejścia może dać trolloargumentów. Czy słusznych, nie wiem, nie byłam, na dole, a i po latach, skończonych przyjaźniach chyba inaczej się ocenia, a przynajmniej wizja tego wejścia jest diametralnie inaczej widziana przez uczestników.
W502, w uzupełnieniu, jeśli pozwolisz: http://www.polskieradio.pl/9/1363/Artykul/593754,Poruszajace-wyznanie-wdowy-po-himalaiscie
–
johnson.wp
2013/03/11 15:15:17
Cze-cza, cztery daty z niemieckiej Nanga Parbat: tragiczne 1934+1937, 1953 Hermana Buhla, który wyprzedził epokę Messnera o 17 lat, no i wreszcie przełomowy dla himalaizmu 1970, który masz pewnie na myśli. Messnera ciężko się czyta, bo niektórych razi jego egocentryzm, ale zważywszy na fakt, że przez cale lata 70-te nikt, nawet w połowie, nie dorównywał mu stylem i wyobraźnią (jednak Doug Scott i Dougal Haston używali tlenu i wsparcia kolegów, choć ich droga na Evereście z 1975 skalą trudności również wyprzedzała epokę), a przyjęcie stylu alpejskiego jako celu sportowego w Himalajach, pojawiło się dopiero w połowie lat 80-tych (Polacy), to uważna lektura Messnera i doświadczenie górskie czytelnika, pozwalają przeczuwać jakim był wtedy gigantem. Dla jednych durny i chełpliwy ryzykant (choć jego kroki w górach zawsze były pewne), dla mnie heros. Podobnych jemu znajdziemy wśród polskich himalaistów, choć niektórzy z największych jednak w górach pozostali.
–
ocobiegatu
2013/03/11 17:40:45
Dobra Johnson – jestem trollem. I zresztą Johnson – doskonale pamiętam Twoją opinię oficjalnie wyrażoną na blogu – że powinno mnie się pisac pogardliwie – przez małe o – czyli oco… Jestem też głupi , bo jak pisał Sten – głupia dyskusja .Mimo wszystko ja nikogo tu nie obrażam. Tak jak Wy..
Jestem tu rezydentem na blogu od kilku lat. Nie pamiętam takiego tytułu. To przecież blog o życiu i bieganiu a w tytule śmierć…
Każdego z nas ta śmierć poruszyła i w inny sposółb wyrażamy swój żal. Czasem buntem , wściekłością. Czasem nostalgią – Oni są szczęśliwi. Z tym się akurat nie zgadzam – szczęśliwi pod warunkiem ,że jest Bóg , albo cokolwiek ,że jest to dobre a w dodatku jak nawet dobre to zaprowadzi nas do lepszej krainy jak tu..Póki co więc lepiej trzymać się Ziemi.
A ta śmierć porusza bardzo bo była on-line….
Ja pierwszy raz w życiu się z czyms takim spotkałem. Słyszało się w tv za prl i poźniej ,że ktoś zginął w Himalajach. Krótka smutna refleksja i przechodziło się do porządku dziennego. Tu było inaczej. To było kibicowanie na blogu. Najpierw radość a później emocje , strach czy wrócą . Kolejne oco-trollowanie macie za sobą ale obiecuję ,że sie poprawię.
–
piotrek.krawczyk
2013/03/11 19:29:32
Tu Dziki
Ocobiegatu – nie obrażaj się, bo Ci zabiorę Garmina… 🙂 A Maciek Kurzajewski jest fajnym facetem, biegliśmy sobie razem w Sztafecie Polska Biega 2008, zdaje się, że na koszt podatników, bo Telewizja Polska współzarządzała tym zdarzeniem… Każdy może zostać celebrytą, może nie każdy chce… Sten – gdyby dziesięciu posłów miałoby wykonać 7 maratonów, to oprócz podatku dołożyłhym połowę pensji. Maratony robią porządek w głowie i w wartościach… No i po co zabierać się za rzeczy, na które nie mamy wpływu? Każdy może zostać członkiem rady nadzorczej PKO, nie każdy ma ochotę… Dziki zbiera kasę na jakieś biegi rodzinne, a dzieci z autyzmem gryzą sobie rączki… Wydaje mi się, że wiem, co robię i dla kogo, wydaje mi się, że menadżer PKO i rada nadzorcza też wiedzą. Pieniądze są w ruchu, wychodzą oknem, wchodzą drzwiami. A wartością dodaną jest misja. Na biegach po Choszczówce korzysta bieganie i misja Stowarzyszenia Terapeutów, na decyzjach PKO czy Orlenu korzysta bieganie i ich misja. Biznes to też misja, bez banku i stacji benzynowej nie da się żyć. A Dziki dziś Park Młociński i cztery kółka po pętli 3,5 km coraz szybciej, ale bez przesady. Najszybciej po 4’40, najwolniejsza fasolka 5’44. Dziki
–
orderofthegoldencalf
2013/03/11 20:10:56
Tomek poza wspinem i rajdowaniem regularnie też biegał – połówka 1:29
cały 3:27
rzeźnik (z Agą) 12:00
7 dolin – 12:32
– przynajmniej z tego, co pamiętam.
talent miał na naprawdę porządne wyniki – to wszystko powyższe było latane bez ukierunkowanego treningu, między wyjazdem a rajdem, dla zdrowotności…
–
lokatyterminowe
2013/03/13 22:24:11
Jeśli czegoś nie rozumiemy a jest to ważne dla innych to lepiej to przemilczeć niż ostro krytykować. Ja kocham góry ale nie lubię ryzyka dlatego wspinam się tylko tam gdzie nie czuje ryzyka. Niektórzy widocznie aby żyć potrzebują tej adrenaliny, współczuje ich rodzinom ale wciąż nie oceniam.