Pech

Czy pech istnieje? Nie wiem, może to czysta osobliwość wynikająca ze statystyki. Ale jeśli istnieje, to trafiłem właśnie na żyłę pecha. Mam nadzieję, że ją wyczerpałem.

Pech pojawił się w sobotę. Wyjeżdżamy na 10 km w Starych Babicach i w samochodzie okazuje się, że nie wziąłem telefonu. Wszystko mam, żele, herbatę w kubku, nawet pamiętałem, żeby przypomnieć Mojej Sportowej Żonie o dowodzie osobistym, bo ona też startuje. Wszystko mam poza telefonem.

Jedzie z nami córka-gimnazjalistka, w czasie biegu zajmie się Małym Yodą, a po będzie rozdawać ulotki Kancelarii. Pytam, czy ma w telefonie google maps. Ma.

Nie to, żebym nie wiedział, jak dojechać do Starych Babic. W oczach mam drogę ze starych Bielan do puszczy, bocianie gniazdo, za nim drogowskaz na Babice w lewo. Tylko, że to jest droga naokoło, można sto razy szybciej dojechać przez Bemowo albo Wolę, albo coś w tym stylu, tylko nie wiem, gdzie zjechać z obwodnicy.

Przed newralgicznym momentem próbujemy z córką-gimnazjalistką włączyć google maps na jej telefonie. Ale okazuje się, że to inna apka – mapy z ajfona. Największa porażka po iTunes. Program się z nami nie komunikuje, jedziemy dookoła przez Bielany.

Rozpisałem się, bo jak telefon pojawia się w pierwszym akcie, to musi jeszcze wystrzelić. Wystrzela zaraz po biegu. Bieg słaby nawiasem mówiąc. Jednak tydzień regeneracji po półmaratonie to w M-40 za mało. Pict nawiasem mówiąc pobiegł dychę praktycznie w tym samym tempie, co półmaraton. Ja pobiegłem co do sekundy tak, jak mój czas na 10. kilometrze półmaratonu. A bieg był trochę jak trening. Trzy kilometry tasowania, potem trzy wyprzedzania 4-5 osób, które zaczęły za szybko i samotność aż do mety, bo przede mną zrobiła się ponadminutowa dziura.

Mojej Sportowej Żonie dobrze szło do połowy. Potem przytkała ją ta sama kolka, która mnie dopadła na półmaratonie. To pozwala postawić hipotezę, że kolka może przenosić się drogą płciową. Zabrakło jej 14 sekund do życiówki.

W podłych nastrojach i na deszczu nakarmiliśmy Małego Yodę przysługującym nam makaronem, popatrzyliśmy na początek dekoracji i poszliśmy do samochodu. I teraz wystrzela telefon, a raczej jego brak. Bo na telefonie był esemes, w którym jak byk stało, że wygrałem klasyfikację wiekową M-40. Wow! Wiem, że to przypadek, ale byłoby miło stanąć na podium i wstawić fajną fotę na blog. A tak, to zdjęcie z biegania, jakbyście takich nie oglądali regularnie. Ale wstawiam.

Fot. Jarek Ilżycki Photography za zgodą

Nawiasem mówiąc: biegamy z pięty.

Wstawiam odcinek tuż przed północą, bo dziś pracowity dzień. Wstałem o 5.40 dojechałem pod Mielec, żeby porozmawiać o strasznym wypadku (słyszeliście – pięciu piłkarzy z Wólki Pełkińskiej zginęło w busie). Rozmawiałem pół dnia, ale ciągle nie była to tak mocna historia, którą chcielibyście przeczytać w Newsweeku. Byłem jeszcze umówiony na dwie najważniejsze rozmowy. Jedna osoba wycofała się po 15., druga trzy godziny później. Więc zamiast rozmawiać i zanocować – w samochód i do domu. Pech? Nie sądzę, że przypadek.

A przed chwilą mieliśmy z MSŻ ochotę zamordować naszą drukarkę. MSŻ przygotowała dla Małego Yody fajne zabawy rebusowe, tyle że drukarka nie chce ich wydrukować. A… zaraz, właściwie to zaczęło się w piątek, kiedy drugi raz w karierze dziennikarskiej nie nagrał mi się wywiad. Okazało się, że zdołałem zapamiętać z rozmowy 7,5 tys. znaków. Czyli kategoria pech pokonany.

Nawiasem mówiąc fajny obrazek widziałem na Facebooku. Uczeń pyta mistrza, czy długo trzeba czekać, żeby złe rzeczy zmieniły się na dobre. A mistrz odpowiada, że jak się będzie czekać, to długo.

Updated: 11 kwietnia 2016 — 18:55

  1. jerzman

    2016/04/12 07:28:47

    Fakt, śmierć pięciu dzieciaków to nie tak mocna historia, jak ta coverowa, że Prezydent Duda przeleciał 700000plnów #fucklogic.
    Ukłony, Trenerze.


    wojciech.staszewski

    2016/04/12 10:38:05

    Może nieprecyzyjnie się wyraziłem, Paweł. Fakt, że pięciu piłkarzy zginęło w busie, to mocna rzecz. Ale jeśli nikt nie potrafi o tym opowiedzieć albo nie chce o tym opowiedzieć, to nie wyczaruje się z tego mocnej historii. Strasznie mi tego szkoda, bo mnie ta historia poruszyła.


    m_rob

    2016/04/12 13:04:46

    Drukarka nie chciała wydrukować obrazków? Czy obrazków tła?
    Zakładam, że wystarczy włączyć (domyślnie wyłączoną) opcję w word:
    Plik/Opcje/Wyświetlanie i u dołu strony w sekcji Opcje drukowania zaznacz ptaszkiem dwie pozycje od góry: Drukuj rysunki utworzone w Word i Drukuj kolory i obrazy tła. Jeśli to ten problem to powinno pomóc chyba, że inne objawy.
    r.


    kwasnaali

    2016/04/12 14:10:30

    a mi w planie wpisałes 10 km w kabatach! 6 dni po maratonie który zabił! w K35 to tez za mało regeneracji:0


    1.marsz

    2016/04/12 17:17:35

    pech to tylko przypadek, któremu nadajemy większą wagę

    chyba nie ma reguły, w ubiegłym roku tydz. po ciężkim maratonie bardzo dobrze mi się pobiegła piątka (co prawda to była dycha, której nie ukończyłem ale to już inna bajka)

    dziś tylko 11 km/5’30/123 bpm, biegam teraz wolniej ten pierwszy zakres, zobaczymy co to da:)

    dziki – wszystkiego najlepszego zatem (wiem, że to jutro ale pamiętam dziś):żebyś się nie zmieniał ( chyba, że planujesz jakąś metamorfozę, żebyś był taki jaki jesteś, no i żebyś (razem z marszem) połamał te 3h:)
    marsz


    beztlen

    2016/04/12 20:52:19

    Piotrek – w wigilie przylaczam sie do zyczen – badz taki jaki jestes …i zacznij biegac na czas…czasami.


    pict

    2016/04/13 07:33:42

    Najlepszego Dziki!


    tomikgrewinski

    2016/04/13 08:53:40

    Hej Dziki wszystkiego najlepszego! Żebyś godnie zbliżał się do tej magicznej 50tki!
    I żebyś nabrał odwagi na balony z napisem 3:00 🙂
    A ja właśnie minimalnie przesunąłem kolejną granicę
    Rotterdam Marathon – 3.17.18
    Apetyt miałem na <3.14, czułem że jestem na to przygotowany i tak zacząłem, ale niestety aparat ruchu odmówił w końcówce posluszeństwa. Tętno niziutkie- 152 a nogi ołowiane. Chyba przesadziłem z objętością w marcu( 340k, ) z tego 230 po górkach w Kenii. Pewnie gdybym zdecydował sie na Orlen byloby lepiej i odzyskał bym świeżość.
    Ale niestety Rotterdam byl zaplanowany pół roku wcześniej 🙂
    Więc pozostaje mi się cieszyć że pobiegłem szybciej niż w zeszłym roku i że udało mi się poprawić znowu mój PB w maratonie 🙂
    A sam Rotterdam bardzo fajny. Pogoda była idealna, trasa też świetna , choć liczyłem że bedzie jeszcze łatwiejsza, 6 wymagających podbiegów na mosty i wiadukty było jednak mocno odczuwalne… Na pewno nie bylo tak wygodnie jak w Berlinie i w Dubaju 🙂
    W Rotterdamie biegł również ze mna inny podopieczny Beztlena – Michał.
    Powalczył o nową życiówke 3.20.40
    Brawo Michał!
    Dzięki Beztlen!!!


    1.marsz

    2016/04/14 21:00:54

    to masz handicap na jesienny maraton tomiku, a teraz jeszcze coś krótkiego planujesz?
    marsz


    1.marsz

    2016/04/14 21:21:54

    wczoraj miałem fajny trening pod niedzielną dyszkę: 20’+spr+3x100m+3km/4’+10’e+1km/3’45, niestety okazał się dla mnie za trudny, od początku czułem się jakbym leciał po 3’15, a nie po 4′, a po dwóch km ścięło mnie jak białko na rozgrzanej patelni, szkoda, bo miło byłoby stanąć na starcie mając za sobą taki trening ale stanę i ruszę po 4’05 i pewnie skończy się jak zwykle ale trzeba próbować:)

    znacie przypadek złamania 3h bez złamania 40’/10km – mnie to pierwsze wydaje się łatwiejsze
    marsz


    1.marsz

    2016/04/16 13:33:49

    kaczyński po wsze czasy – ciekawa rozmowa z markowskim w dzisiejszej wyborczej…, też się zastanawiam czy w sytuacji zagrożenia egzystencji firmy i zostania bez dochodów z dużym kredytem frankowym na głowie miałbym odwagę…
    marsz


    kamilmnch1

    2016/04/16 22:24:13

    Wojtku, biegniesz jutro w Łodzi?


    piotrek.krawczyk

    2016/04/16 22:45:53

    Grzesiek Markowski jest mistrzem. Rozmawia jak wiatr, przenika wszystko i wszystkich na wskroś.
    A Dziki od czwartku do dziś już łącznie 18 kilometrów. A każdy następny bieg jest dłuższy od poprzedniego, tempo koło 5’30, tętno koło 130. Nadrabiam rowerem. Realizacja planu treningowego jest ciężkie. Jutro 45 minut. Do maja ani razu dłużej niż 1 godzina, ani razu mocniej niż 145 tętna. Nawet fajnie. Marsz – polecam szkółkę od truchciku. Dziki


    1.marsz

    2016/04/17 13:47:44

    czy biegowe sny się sprawdzają ?miałem dziś piękny: było cierpienie, rozwiązane sznurowadła, bezkompromisowa walka i kosmiczny wynik 1:21:59…,
    a po przebudzeniu wystartowałem na dychę: sprawdziło się tylko cierpienie, które nie opuściło mnie aż do mety, mimo, że po 2km odpuściłem tempo, wynik 44:30 faktycznie sugeruje powrót do truchtu:(
    marsz


    wojciech.staszewski

    2016/04/18 18:06:31

    Kamil – nie, za tydzień w Warszawie.
    Marsz – wiesz co

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.