Smurfowo

Zimę przywitałem podbiegami w Lesie Kabackim. Niebo było tak niebieskie, a drzewa tak białe, że człowiek od razu wpadał w smurfowy nastrój. Spotkałem jednego narciarza biegowego i trzech fotografów. Puściłem sobie AC/DC i zrobiło się w sercu jak w Gorcach.

Zrobiłem sześć podbiegów Słonika (400 metrów, przypomnę). Ale przedtem i potem były płotki. Normalnie zakochalem się w płotkach, zauroczyłem się nimi na sobotnich zajęciach. Płotki i piłki lekarskie, to dwie fascynacje, które wyniosę z trzech miesięcy kursu.

Szacunku dla płotkarzy można nabrać już kiedy się podejdzie do płotka. Mężczyźni biegają na płotkach 107 cm, to jest wysokość, której przeskoczenie każdemu normalnemu człowiekowi musi sprawić trudność. A co dopiero pokonanie jej w biegu.

W płotkach piekielnie ważna jest technika. W biegach płaskich można się trochę zgiąć, krok skrócić, wydłużyć, zapomnieć o pracy rąk (Sfinks, my dwaj coś o tym wiemy) – i będzie się biegło. W płotkach jest reżim jak u Mojej Sportowej Żony w jednostce. Na dystansie 110 m między jednym a drugim płotkiem robisz trzy kroki. Noga atakująca najpierw unosi się w kolanie, a potem wykonuje tzw. strzał z biodra. Błędem jest unoszenie nogi „dyszlem”. Atak musi pójść na wprost, chociaż będzie cię znosiło lekko w skos – skoryguj to mocną pracą biegową przeciwstawnej ręki. Nie uciekaj przy tym biodrami do tyłu, bo po wylądowaniu wyhamujesz. Nogę zakroczną musisz przenieść bez rotacji osi ciała, bo stracisz setne sekundy. I tak dalej. Naprawdę szacun i wcale nie dlatego, że Paweł Januszewski, szef naszego kursu z płotków się wywodzi.

Na płotkach można robić masę ćwiczeń. Nie podejmę się tutaj opisywania wszystkich, powiem Wam tylko, co zrobiłem dziś koło Słonika. Najpierw tak: stanąłem prostopadle do końcówki szlabanu i zrobiłem serie przenoszenia raz prawej raz lewej nogi nad szlabanem. Po 10 powtórzeń na każdą nogę, 2 serie w kierunku na zewnątrz, 2 do wewnątrz. Sorry Michał, wiem, że to niejasne, pokażę Ci to, jak w końcu uda mi się gdzieś wystartować.

Potem były podbiegi, a po nich osiem razy przebiegłem cztery małe płoteczki na ścieżce zdrowia nieopodal – cztery razy na lewą nogę atakującą i cztery na prawą.

Jak Artur z kursu zmontuje filmik z płotków i zrobi nam kopie (taki jest miły), to postaram się  opisać następne smurfne ćwiczenia.

W sobotę pobiegłem na kurs (tradycyjne 2 godziny powoli z Ursynowa na Bielany) w zasadzie podchorowany. Śniadanie, Fervex, Rutinoscorbin i w drogę. Tydzień temu pisałem Dzikiemu umoralniające esemesy, że biegacz powinien szanować siebie, swoje zdrowie i że należy przerwać treningi i się wyleczyć. To piękna teoria, ale człowiek zawsze liczy, że da się wybiegać chorobę. I właśnie udało mi się to drugi raz w życiu.

A najbardziej jestem zadowolony z piątkowego treningu między jednym a drugim Ferveksem. To ma być zasadnicza nowość w tym roku, a człowiek w treningu musi wprowadzać sobie nowe pomysły, bo organizm potrzebuje nowych bodźców do rozwoju. Trening Marka Jaroszewskiego – na razie było 500 m (albo 2 minuty, bo różnie to mierzyłem) szybko, w tempie na maraton (kilometr w 4:00) z minutowymi przerwami. Powtórzone 30 razy. Czyli 15 km szybkiego biegania.

I tu znów się kłania nauka z kursu. Fajnie jest biegać sobie w terenie, lecieć przez osiedle do lasu, na przełaj. Ale jeśli masz do zrobienia konkretną robotę, to najlepiej to zrobić na tartanowym stadionie. Biegniesz wtedy równo, ładnie i skutecznie. Przez pierwsze 8 km miałem spory problem z utrzymaniem tempa szybkich odcinków, bo włóczyłem się po blokowisku, po ścieżkach nad kanałem służewieckim zwanym też Smródką. Jak dotarłem na stadion przy Koncertowej wszystko poszło naprawdę smurfnie.

Teraz pewnie znów stadiony zasypało. Następny odcinek wolałbym pisać w wiosennych okolicznościach.

A tak naprawdę to od Smurfów wolałem Barbapapę. Pamiętacie?

Updated: 15 marca 2010 — 18:55

  1. quentino-tarantino

    2010/03/15 20:27:21

    Barbapapa – jak móglbym nie pamiętać jedynych postaci, które potrafiłem w miarę wiarygodnie narysować – idealne kształty dla beztalenci plastycznych 😉


    quentino-tarantino

    2010/03/15 20:34:25

    Wojtek – a co do płotków to na tę chwilę jestem „niewierzący” – w sensie tym samym co do skipów. Dużo ćwiczę ogólnorozwojowo, rozciągam się + domowa siłownia. Ale obawa przed kontuzją, naderwaniem, urazem zniechęca mnie trochę do powyższych. Nie upieram się przy tym, że mam rację ale z sily biegowej to najbardziej pasują mi podbiegi, które mam zamiar włączyć do treningu w tym tygodniu.


    wojciech.staszewski

    2010/03/15 20:46:31

    quentino – i bardzo dobrze, podbiegi są najbezpieczniejsze, bardziej niż skipy (zwłaszcza B) i wieloskoki. do skipów i wieloskoków raczej bym dziś wszystkich zniechęcał niż zachęcał. bo to zbyt siłowe, zbyt obciążające i kontuzjogenne ćwiczenia. natomiast płotki to sama lekkość. czysta technika. zwiększenie gibkości i zakresu ruchu w stawach. poprawa elegancji i co za tym idzie efektywności biegu.
    gdyby na podwórkach obok karuzeli i zjeżdżalni dla dzieci były płotki dla dorosłych, to ćwiczyłbym z córką 1klasistką całymi dniami.


    ocobiegatu

    2010/03/15 21:28:51

    Te płotki z opisu to by mi sie podobały.Oczywiście chód sportowy to jest jeszcze większa elegancja..:). Płotki przypominaja o technice w biegu , podobnie jak , mam nadzieje chód.Z tym , że jeszcze słabo chodzę – rolowanie powinno byc lepsze, z biodra w miarę dobrze , lina raczej ok ale nie wiem co zrobic z rękami już ponad rok…:),
    na ile wychylac je do tyłu ? podkręcanie bardziej tempa rękami ? czy wahadło bardziej swobodne ? czy ramiona mają sie bardziej obniżać i ciśnąc tempo? pasjonujące ..:).
    Naprawde..


    wersja-midi.blogspot.com

    2010/03/15 21:30:17

    Barbapapę, a jakże, pamiętamy! A co do stadionów, to istotnie, zasypane są na amen, przynajmniej ten na Agrykoli, ale pewnie jutro już powoli zaczną się spływy&roztopy, wytrącając spod nóg ostatni nędzny pretekst…


    johnson.wp

    2010/03/15 23:25:05

    oco – piękną analizę na sobotę w Sobótce nakreśliłeś:) Nie znam się zbytnio na czwartych potęgach ale z prostego wyczucia wyszedł mi bardzo podobny rachunek pod górkę, z tym że po 9 km, czyli po górce, to jednak bym sporo przyspieszył, starając się żeby oddech (lub puls jak kto ma pulsometr) pozostał na tym samym poziomie co pod górkę. Problem polega na tym, żeby utrafić z zakładanym poziomem mocy tak by dało się go utrzymać przez całą trasę, a tego bez obiegania nie da się wyczuć.


    johnson.wp

    2010/03/15 23:26:58

    fajka – też wezmę ze sobą chustkę z logo PB :), a na ten śnieg i lód chyba wezmę moje buty górskie a nie asfaltowe. zamelduj jak by coś się rozpuściło, w czwartek ma już grzać


    sfx

    2010/03/16 06:55:11

    ależ tych wpisów się pojawia… że nie nadążam…
    i nasunęło mi się kilka rzeczy.

    1. płotki – próbowałem kilka razy… ale w biegu… jakoś pod koniec roku… tylko, że mam wrażenie, że trochę fajniej. ustawiałem na 81cm (a ustawień jest kilka i wolałbym unikać tych „właściwych” dla mnie)… i co najfajniejsze… były to takie gibkie płotki treningowe (na sprężynach), że jak zahaczysz to sobie krzywdy nie zrobisz tylko płotek się „bujnie” i ustawi z powrotem 🙂

    2. barbapapa – nie mam pojęcia co to jest
    3. wczoraj było 16k wolno. tj. jak na wczoraj wolno. jak na kiedyś to szybko. tempo po 5m08s z tętnem 140 (przypomnę, że ostatnio ustanowiłem rekord hrmax na 189) – poprawiłem wynik sprzed 10 dni o 2 minuty, a i tętno o dwie kreski spadło. do tego na końcu 2x30s + 1x minutka… pod górę w tempie 3:40.

    4. ręce ? ehh ta technika… ale już staram się je bardziej opuszczać, co niestety w ferworze walki się odmienia i wraca „do normy” 🙂

    5. na razie chyba nie wyobrażam sobie trzydziestu powtórzeń w wysokim tempie. dziś polecę 6 x 600 + 400 albo coś podobnego – zastanowię się na tartanie 🙂

    6. stadion LA… opowiadałem już johnsonowi… idę sobie, mam klucze do kanciapy (czyli wszystkich rozkoszy ciepłej przebieralni i pryszniców)… pusto… ani żywej duszy… czasem 2-3 osoby trenują… nieraz robimy tam zawody… można i iść kiedy się chce – choćby o 2 w nocy… włączyć oświetlenie i śmigać w jasności… a do tego cały sprzęt do dyspozycji… frajda niesamowita


    andante78

    2010/03/16 07:32:18

    Johnson, fajka, biegofanka i inni Ślężanie – nie mam chusty, ale mam białą bluzę z logo PB, więc się na pewno rozpoznamy 🙂


    biegofanka

    2010/03/16 09:20:30

    Andante – jak staniesz w punkcie zbiorczym, to się na pewno rozpoznamy;))


    wojciech.staszewski

    2010/03/16 09:25:34

    Ekipo Sobótki – przyślijcie koniecznie zdjęcie polskobiegowe i jakąś relację z biegu, ok? Będę sprawdzał maila na gazeta.pl


    biegofanka

    2010/03/16 10:05:10

    Wojtku – będą zdjęcia i będzie relacja… właściwie to kilka relacji, bo każdy na pewno opisze od swojej strony, ale może zbierzemy to w całość:))


    annnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn

    2010/03/16 10:36:00

    Witam!
    Napisałam do pana na adres „Dużego Formatu” z prośbą o kontakt.
    Pozdrawiam.
    A.


    fajka

    2010/03/16 11:51:21

    Ocobiegatu – dziękuję za analizę. Ja wczoraj zrobiłem sobie trening w moich górach, podobnych do tych wokół Ślęży. Założyełm 25 min. dość (jak na moje możliwości) mocnego biegu pod górę, w jedym tempie, po zalegającym śniegu. A potem zbieg tą samą trasą. Byłem ciekaw jak będzie różnica. Zbiegałem dość ostrożnie (śnieg i lód),ale wydawało mi się, że pomykam w dół niczym Quentino w swoim biegu na dychę. Zbieg zajął mi dokładnie 22 min. 30 s. Myślałem, że różnica będzie większa. Co Ty na to Ocobiegatu ?? Jak to się ma do Twojej analizy ??
    Johnson – śnieg na trasie Ślężańskiego na pewno jeszcze zalega, tym bardziej, że dziś w nocy znowu sypnęło kilka centrymetrów. Może środowo – czwartkowe ocieplenie rozpuści śnieg, choć w górach różnie bywa. Tuż przed biegiem prześlę kolejny komunikat meterologiczny.


    johnson.wp

    2010/03/16 13:52:43

    fajka – własnie o to mi chodzilo w moim uzupełnieniu algorytmu ocobiegatu. Zwróć jednak uwagę na to, że jak lecisz w dół to mozesz przesadzić i polecieć za szybko. Wtedy tętno może wzrosnąć bardzo szybko i o to chyba chodzilo naszemu wirtualnemu selekcjonerowi 🙂


    johnson.wp

    2010/03/16 14:02:21

    sfx – wzruszam sie nad Twoim dzieciństwem – nie znałes Barbapapy 🙁


    sfx

    2010/03/16 14:18:51

    zerknąłem właśnie na JuTjuba i zobaczyłem, że nigdy tego nie widziałem

    Ale żeby rozweselić Ciebie Johnsonie to dziś było:
    2k + 6×600+400tr + 1k
    tempo od 3:53/k do 3:38/k (czyli od 2m19s do 2m11s w ostatnim)
    to taka zapowiedź na 15k w sobotę 🙂


    sfx

    2010/03/16 14:21:56

    aaa i testowo poleciałem w rozgrzewce setkę z młodym kolegą (ostatnio wygrał wojewódzkie zawody przełajowe na 2k), który właśnie na koniec swojego treningu takie rytmy robił (zresztą biega w okolicy 10s/100m)… testowy rytm miał 16 sekund (tempo 2:40/k) i bezproblemowo się nim rozprawiłem (choć myślałem, że będzie ciężko)


    quentino-tarantino

    2010/03/16 14:58:55

    Ale się tu dzieje na blogu! Normalnie wiosna na maxa! Wygląda to tak jakby nas wszystkich ze smyczy po pół roku spuścili 😉

    Ocobiegatu, fajka, biegofanko, johnson, andante i inni Ślężanie – normalnie aż Wam zazdroszczę najbliższego biegu we wspólnym blogowym gronie!

    johnson – to było piękne podsumowanie z Barbapapą i dzieciństwem 😉

    sfx – założę się, że jak rzuciłeś okiem w necie na jedną z kultowych bajek naszego dzieciństwa to się skrzywiłeś z niezrozumieniem w oczach – ale to normalne, to się nazywa „prawda czasu, prawda ekranu…” 😉


    ocobiegatu

    2010/03/16 15:29:28

    fajka – za malo danych – nachylenie , tetno , czas w gore i w dol..).
    Ten wzor byl oczywiscie przyblizony. Rok temu wygral Sobotle ktos chyba z Nowego Sącza.
    A wiec pewnie mial maksymalna specyficznosc treningu , czyli podobienstwo do zawodow. Ja trenuje np. 5,10km na tych samych trasach na ktorych mam prywatne zawody..:).
    Jest to przyklad ekstremalnej specyficznosci..:).Dziwie sie , ze z reguly biegacie po roznych trasach. Ja bym tak nie potrafil.Natura kota..:). Te same sciezki do radosci..:).
    Stad aby byc dobrym na Sobótke to trzeba byloby biegac ja np. do 14km albo jak kto lubi rzeznika to powinien tam biegac np 1/3 dystansu…:).
    Stad fajka swietnie zrobiles , ze zaliczyles podbiegi , zbiegi- zachowales sie specyficznie..:).


    wojciech.staszewski

    2010/03/16 17:28:14

    ważna i pilna prośba – czy ktoś z Was (Cichociemni też) biegł kiedyś w Biegu Katorżnika?
    Bardzo potrzebuję, żeby ktoś mi to odmalował/opowiedział/opisał.
    Pomożecie?


    johnson.wp

    2010/03/16 19:20:01

    Wojtek – bardzo proszę, oto tekst Artiego: kujawinski.com/relacje-z-biegow/iii-bieg-katorznika-2007.html

    mam nadzieję, że tylko na czytaniu się skonczy, nie chciałbym potem czytać Twoich tekstów zatytułowanych „Kości zostały skruszone”, „Ból był niesamowity” (patrz tekst Artiego) albo, co gorsza o Tobie np: „Błoto dla zuchwałych”


    biegofanka

    2010/03/16 20:31:50

    Wojtku – ostatnio na maratonypolskie sprawdziłam wizytówkę kobiety, która biegła Katorżnika, możesz tam sprawdzić i napisać do którejś z takich osób, na pewno chętnie udzieli wywiadu…;))


    biegofanka

    2010/03/16 20:35:30

    Quentino – zazdrość nam… tylko zaklinaj z nami dobrą pogodę, żeby fotki się udały… nie wiem, gdzie ta wiosna, przed chwilą wróciłam z treningu z narzekaniem… a jak ja już narzekam (normalnie to nie w moim stylu), to rzeczywiście powinno się w końcu ocieplić… dobrze, że chociaż na blogu już ciepło…;))


    tomikgrewinski

    2010/03/17 01:39:27

    Wojtek
    barbapapa i barbamama to kultowa rodzinka 🙂
    tak jak obiecalem rakietka juz na recepcji,zdazylem przed czwartkiem wiec teraz nie masz juz wyjscia i musisz wygrac 🙂
    mi po sobotniej falenicy znowu odezwala sie kontuzja
    bylem dzis w przychodni Ortoreh i okazalo sie ze mam typowe przeciazenie pasma biodrowo-piszczelowego
    odetchnalem ze to nic powazniejszego…
    musze troche pochodzic na rehabilitacje i nie przeciazac zbytnio nogi do chwili pelnego wyleczenia ale moge sobie lekko trenowac
    i to mnie bardzo cieszy bo jutro zabieram zone na 5 dni do barcelony i na pewno troche potruchtamy zwiedzajac miasto 🙂
    pomimo zalozen na pewno nie dam jednak rady28 zadebiutowac w warszawskim polmaratonie
    ale co sie odwlecze…


    johnson.wp

    2010/03/17 19:29:35

    biegofanko – a ja tak na przekór, znudzony bieganiem po asfalcie, pomyslałem żeby zajrzeć do lasu i pożegnać zimę. Bo ja nie biegam głową ale wolę tam gdzie mnie oczy poniosą… A w lesie zima jeszcze chrzęści gdzieniegdzie. Fajna była… ale mi też się już przykrzy. W poniedziałek tknięty przeczuciem wziąłem zimową czapeczkę (tą z obcietej nogawki) i dobrze zrobiłem, bo wrocilem do domu ozdobiony białym gronostajem jak swięty Mikołaj 🙂 W ciągu 15 minut napadało na mnie 5 cm śniegu…

    P.S. Pisalem to trzymając noge na stole – mozna blogowac podczas rozciągania – fajnie 🙂


    biegofanka

    2010/03/17 22:04:47

    I niech tylko ktoś powie,
    że bieganie to nie zdrowie.
    Chociaż zima długo trzyma,
    nas biegaczy chandra się nie ima.

    Tak sobie często dyskutujemy
    i plany biegowe obstukujemy.
    Część z nas na półmaratoński debiut się szykuje
    a część spod bloga mocno dopinguje.

    Niektórzy snują już najbliższe plany maratońskie;
    ci to mają jednak zdrowie końskie.
    W każdym bądź razie czas wesoło mija,
    chociaż niektórych problem życiowy nie omija.

    Świetnie się tutaj dogadujemy
    i często o biegach dyskutujemy.
    Wyniki są ważne co dla niektórych
    ale nie znajdziesz tutaj ponurych.

    Ja już wiosnę nosem czuję
    i do Sobótki się szykuję.
    Powodzenia nam wszystkim życzę
    i na słoneczną pogodę liczę.


    ocobiegatu

    2010/03/17 23:06:23

    każdy o tym sobie marzy znaleźć w gronie sie chodziarzy
    bo najlepszy chód sportowy
    zaczynajcie nie ma mowy !..:)


    quentino-tarantino

    2010/03/18 17:47:28

    Dziś była siła biegowa w postaci podbiegów. Się zdziwiłem i umęczyłem 😉
    Wcześniej podbiegi robiłem „u mnie” w lasku – odcinek ok.150m nachylenie rzędu 2 metrów (nie wiem ile to stopni ;-). Na dzisiejszą siłkę wybrałem bardziej ambitną górkę – 150m – różnica ok. 10 m ( johnson – chodzi o podbieg wzdłuż Pestki na wysokości Plazy ).
    Dobiegłem tam średnim tempem, wyszło ok. 3,5 km. No i zacząłem, no i się zdziwiłem…
    Podbiegi zrobiłem uczciwe – na ok. 90 % możliwości. Pierwsze 3 spoko ale kolejne 3 „dotarły” do centrum dowodzenia. Wracając byłem lekko wczorajszy. Po drodze ironizowałem boleśnie z własnej „formy”. Całość obserwował pan z firmy „oczyszczającej miasto ze śmieci porozrzucanych na trawnikach” – usiadł z workiem śmieci na trawie, zapalił ćmika i się przyglądał facetowi, który zaczął biegać o 20 lat za późno…


    johnson.wp

    2010/03/18 19:34:48

    ha! quentino – i dlatego przegrasz ze mną w Krakowie! No zartuję tylko. Powrót miałes ciężki, bo trwał za długo – powinien być jak najkrótszy, jak powiada mistrz Skarzyński. Lepiej podjechac samochodem, tam na górce jest obszerny parking. Poza tym, tu może Wojtek się wypowie, takie strome podbiegi trzeba wykonywać technicznie a nie na maxa. Wysoko kolana i sylwetka prostopadle do podloza – czyli tak jakby do tyłu. I wtedy można zrobić więcej powtórzeń. Dostaną lydki i czworoglowe a nie płuca i serducho.


    fajka

    2010/03/18 21:47:34

    Hej Ślężacy !! Mam nadzieje, że uda nam się na chwilę spotkać przed biegiem i zrobić fotkę. Jednak nie będę miał chustki Polska Biega..Założę koszulkę Polska Biega..Dajcie znać w jakim miejscu się spotkamy. Wiem, że na rynku, ale tam będzie tyle ludzi..
    Jakby co podaję nr. mojego tel.603 165 364
    No i wygląda na to, że śnieg na trasie stopniał, albo wkrótce stopnieje 🙂 Pogoda dopisze !!
    Pozdrowienia dlawszystkich, a szczególnie dla Biegofanki Rymowanki 🙂


    johnson.wp

    2010/03/18 23:31:50

    fajka – spotkanie na krawężniku przed kamerą 🙂 Sam muszę się dobrze przyjrzeć gdzie to jest, ale chyba się odnajdziemy:) około 10.30

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.