Historia odwróciła się w 86 minucie meczu z Niemcami. Wtedy stało się coś, czego wszyscy bardzo chcą nie widzieć, sędzia również. A mogło być jak zwykle.
To jest mój najmniej popularny wpis na Fejsie. Polubiły go tylko 4 osoby, a komentarze są dwa. „Karnego trzeba jeszcze strzelić” i najprostszy: „Spadaj”.
Napisałem po meczu: „Ufff. Ledwo żyję z euforii. Ale po prawdzie, to pomogła nam trochę ręka boga. Bo gdyby sędzia uznał, że to nie bóg, tylko Szukała zagrał ręką w polu karnym, byłby karny i 1:1 zamiast 2:0”.
Nie wiem, czy to było zagranie na rzut karny, czy nie. Ale jeszcze bardziej nie wiem, dlaczego portale sportowego tego nie analizują, nie odpytują sędziów międzynarodowych, nie zauważyłem, żeby ktoś z dziennikarzy zapytał o Szukałę, czy poczuł się jak Bóg i dlatego zagrał ręką (młodsi: Maradona). Zapytałem znajomego dziennikarza sportowego – zaryzykowałbym, że to najlepszy biegacz wśród najlepszych komentatorów – o tę rękę. Odpisał, że jeśli piłkarz miał rękę ułożoną w sposób naturalny, to spoko, ale jeśli rozłożył ją jak strach na wróble, to karny. Z tym, że on dokładnie nie widział, bo był na stadionie.
Zaczynam czuć się jak jakiś maniak: widziałem rękę na rzut karny dla Niemiec, po którym byłoby pewnie 1:1, a nie 2:0. Tylko ja jeden w całej Polsce. Zaczynam wychodzić na świra, który ma coś przeciwko polskiej piłce nożnej.
Bo mam. Miałem po meczu warkocz emocji, który mnie samego zadziwił.
Cieszę się, pewnie że się cieszę, bo moja reprezentacja wygrała z Niemcami, z mistrzami. Bo Niemcy zawsze byli bogami futbolu (młodsi: Rummenige, Beckenbauer, Gerd Muller, przepraszam za błędy, pisałem nazwiska z pamięci). Bo w piłkę przekopałem sporo godzin dzieciństwa i młodości i ciągle bieganie za skórzanym pęcherzem jest dla mnie jedną z najbardziej naturalnych form ruchu.
Cieszę się, że Polska – ta, która ma mistrza świata w kolarstwie, mistrzostwo w siatkówce, prezydenta Europy i rekordowy wzrost PKB – odnosi jeszcze jeden sukces. I to na tak ogólnoświatowym ringu, jak stadion piłkarski.
Ale też coś mnie w tym zasmuciło. Triumf tępego kibolstwa, które każe palić tęczę LGBT, gardzi Murzynem, Cyganem i wszelką odmiennością i próbuje zawłaszczyć narodową flagę, narodowe święto, pamięć o powstaniu. W dyskusji uznaje tylko argument siły, przepisy prawa ma za nic, a najbardziej wyżywa się na ustawkach po lasach. Że jeszcze do niedawna można było mieć poczucie wyższości – bo kibice lekkoatletyczni klaszczą z entuzjazmem, kibice siatkarscy śpiewają o stepie szerokim, a na stadionie wiadomo: petardy, oprawy, bitki, wyzwiska i czyste chamstwo. Można było pośmiać się po cichu z nażelowanych gwiazdorów w kosmicznych samochodach opłacanych dużo powyżej ich społecznej wartości, którzy uważają się za sportowców.
Teraz już nie. Triumf reprezentacji daje im wszystkim legitymację do tego, żeby powiedzieli: nasze na wierzchu. I dodali krótko, tyle że w wersji kibolskiej: spadaj.
Ten sukces jest fantastyczny. Ale piłka nożna – może właśnie za to ją tak kochamy – jest tak niesamowicie niesprawiedliwa. Trudno wyobrazić sobie w bieganiu, że maratończyk z perfekcyjną techniką, realizujący co do sekundy plan startu przegrywa z drugim, który biegnie jak potłuczony, dyszy i sapie, a wygrywa tylko dlatego, że dwa razy wyskoczył wysoko do góry i dotknął ręką gałęzi.
Fascynuje mnie natomiast ten fenomen metafizyczny. Wiele razy to my graliśmy świetnie, a przynajmniej nieźle, ale piłka jak zaczarowana omijała bramkę przeciwnika. Albo jak w meczu z Austrią (dobrze pamiętam), sędzia Webb podyktował przeciw nam kontrowersyjnego karnego w ostatniej minucie wykopując nas z turnieju. Przyzwyczailiśmy się, że gdzie jak gdzie, ale w piłce, to Polakowi zawsze wiatr w oczy wieje.
A tym razem stało się dokładnie odwrotnie. Ręka, która może była, może nie, przeszła niezauważona, poszła kontra, Mila strzelił z niej bramkę i znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie. W raju. To dobrze, bo bardziej podoba mi się świat, w którym Polska ma szczęście, niż taki, w którym jest ciągle moralnym zwycięzcom dostającym regularnie lanie.
W bieganiu nie jest potrzebne szczęście, tylko wypracowane na treningach parametry. Moje są kiepskie. Chyba z tej Krynicy bez porządnego roztrenowania się nie wygrzebię. Interwały biegam w tempie, w jakim powinienem biec półmaraton. A półmaraton już za tydzień. Z kibiców będą tylko drzewa w Puszczy Kampinoskiej, a to jeszcze inna bajka.
Gość: malbiega, *.static.korbank.pl
2014/10/13 19:15:03
Pierwsza 🙂
A mnie najbardziej wkurzył materiał, którejś telewizji w tonie, że ten mecz i jego wynik to najbardziej spektakularny sukces polskich sportów drużynowych w ostatniej dekadzie. Sukces większy niż mistrzostwo świata siatkarzy czy niedawne medale ręcznych na imprezach mistrzowskich.
Jak może dziennikarzom, po takiej a nie innej grze polskich piłkarzy, przyjść do głowy takie porównanie. Nie mogę tego pojąć…
Jakie to piękne, że bieganie jest takie wymierne. Nie wytrenujesz, nie ma wyniku. Jak wytrenujesz, gwarancji też nie ma, ale przynajmniej cuda tego typu, jak ten sobotni się nie zdarzają.
–
piotrek.krawczyk
2014/10/13 19:36:17
Tu Dziki
Nie same drzewa. A dziki? A Łosie? Dziki? A Dziki dziś 1,5 godziny z Dąbrowy Leśnej na Sieraków przez Nadłuże, potem Posada Sieraków, Na Miny, rympał i znów Nadłuże i znów rympał do Dąbrowy. Razem 16,2 km. A mecz to mecz, Szkocja pokaże co potrafi, jeśli to była prawda, powinniśmy wygrać 7:1. Albo po prostu wygrać. Dziki
–
wojciech.staszewski
2014/10/13 20:33:43
Malwina Pierwsza 🙂 a jak twoje starty tej jesieni?
–
tanczacy_jastrzab
2014/10/13 21:05:08
Staszewski, kocham Cię!!! Za co? (mężczyźni nie kochają oto tak za nic;-)Za ostatnich kilka odcinków. TJ
–
Gość: Dziki, *.centertel.pl
2014/10/13 21:26:23
Jastrzębiu, mój Jastrzębiu – a gdzież Ty latasz, gdzie fruwasz, gdzie szybujesz? Puszcza Cię wzywa! Słyszałem jak woła: Jastrzębiu, mój Jastrzębiu, a gdzież to latasz, gdzie fruwasz…
–
Gość: ptemo, *.dynamic.chello.pl
2014/10/13 21:29:28
akurat z Austrią to nie karny był kontrowersyjny, tylko bramka dla Polski ze spalonego (strzelona, zresztą przez takiego, powiedzmy, mało polskiego piłkarza; nie, żebym miał coś przeciw naturalizacji, chociaż wolałbym raczej z sensem)
a w sobotę? ręka nastrzelona, raczej przeszkodziła Polakom, niż pomogła, bardziej ten karny wypaczył by wynik, niż jego brak (chociaż uważam, że powinien być, bo obstawiałem 2:1 dla Polski)
–
Gość: ptemo, *.dynamic.chello.pl
2014/10/13 21:30:20
*wypaczyłby, na Odyna
–
jerzman
2014/10/13 21:44:02
Wojtku, a czemu triumf nad Niemcami, ma być zwycięstwem kiboli? Przecież kiboli na tym meczu nie było, no może trzech było, ale dwaj już są na kibolskiej emeryturze.
–
kamilmnch1
2014/10/13 21:49:27
Meczu nie oglądałem, nie żałuje. W pełni nie mogę zrozumieć owczego pędu do sportu który prawie samymi złudnymi nadziejami nas karmi. Piłkarze nie są winni a działacze z UEFA i FIFA którzy rozkręcili biznes oraz leśne dziadki z naszego podwórka. Lubię obejrzeć ligę angielską, hiszpańską i niemiecką oraz mistrzów. Już wyrosłem z kibicowania naszym w europejskich pucharach, są granice.
W tym czasie spotykałem się ze społecznością biegaczy przed startem w Poznaniu. To dało większa radość niż wynik meczu!
–
kamilmnch1
2014/10/13 21:49:40
Poniżej relacja z Poznania:
ocochodziwbiegu.blox.pl/2014/10/Coz-powiedziec-mam-gdy-rozstania-nadszedl-czas.html
–
ocobiegatu
2014/10/13 21:49:50
Niby najlepsi polscy kibice na świecie w siatkówce gwizdali ile wlezie….
Komentator zaś pochwalił wspaniałe przyjęcie piłkarzy polskich i niemal pochwalił przeraźliwe gwizdy na niemieckich..
–
Gość: monikajs, *.jmdi.pl
2014/10/13 22:00:21
O bedziesz na 1/2 w Kampinosie. To moze do zobaczenia gdzies na starcie 🙂
Pozdrawiam, podopieczna mjs 🙂
–
Gość: malbiega, *.static.korbank.pl
2014/10/13 22:06:03
Wojtek, starty niestety skończyłam latem „spektakularnym” wynikiem poniżej 2 h w nocnym półmaratonie – dla mnie mega sukces. Potem kontuzja wyeliminowała mnie na jakiś czas z treningów umożliwiających start w maratonie jesienią. Po przerwie biegam krócej, bo na długie wybiegania pod maraton było już za mało czasu i planuję start w Bełchatowie w listopadzie na 15 km. Spróbuję to pobiec w tempie z ostatniego startu na 10 km z lata. Jesienią na maratonach tylko kibicuję. Jadę kibicować mężowi w ataku na 3:45 na maraton do Torunia. Po gorącym Wrocławiu, który nie dał szans, może Toruń będzie łaskawszy.
–
wojciech.staszewski
2014/10/13 22:21:58
Monikajs – witaj na blogu i do przybicia piątki w Kampinosie (chyba że wybierasz się jutro na trening)
–
Gość: monikajs, *.play-internet.pl
2014/10/13 22:38:53
Na trening nie, ale do zobaczenia w Kampinosie!
–
Gość: , *.dynamic.chello.pl
2014/10/13 22:58:51
-[kwasnaali]
Kamil, nowe buty na maraton??# to jyz lepiej było łyknąć więcej wina:)
A ala dziś zaczęła eksperyment treningowy – 2 treningi dziennie, jeden długi wolny o poranku, drugi – krótki , dynamiczny wieczorową porą. Dzień1 – 3godz po bieganiu a ja nadal głodna!
Meczu tez nie oglądałam. Czy to brak uczuć patriotycznych? No przecież cieszę się ze wygrali. Jutro też wygrają??
–
kamilmnch1
2014/10/14 06:51:16
Alu, ale przecież ten sam model i w dodatku pół centymetra większe 🙂 Przecież eksperymenty są ważne w naszym rozwoju.
Nadal czuje maraton w nogach, w nosie, w rękach, brzuchu i głowie. Czyli organizm walczył i odczuł wysiłek.
–
wojciech.staszewski
2014/10/14 07:31:39
Alicja, to nie eksperyment, tylko oboz treningowy, tyle ze w Wawie, nie w Rabce
–
loookasz
2014/10/14 10:29:04
Nie można porównywać piłki nożnej do biegania. Co z boksem gdzie możesz dostawać po głowie przez 12 rund i w ostatniej znokautować rywala? Co z moim ulubionym short-trackiem gdzie możesz być ostatni ale wszyscy Twoi rywale się wywrócą na ostatnim wirażu i zdobędziesz złoty medal olimpijski (na poprzedniej olimpiadzie był taki przypadek) Czy to niesprawiedliwe? Nie. To po prostu inny sport. Co do ręki – to zawsze jest miejsce do interpretacji – i to jest „piękno” piłki nożnej. Nie cierpię tego ale tak już jest. W tej konkretnej sytuacji widziałem na TT wypowiedź sędziego międzynarodowego, który powiedział, że on osobiście by nie gwizdnął. Ale inny by mógł. Co nie zmienia postaci rzeczy, że wygraliśmy i nie rozumiem, jak można się z tego po prostu po ludzku nie cieszyć…..
–
piotrek.krawczyk
2014/10/14 19:02:24
Tu Dziki. Zaraz będzie mecz, typuję 2:0 🙂 A Dziki dziś do Puszczy na zaproszenie Doktora MUTO. Doktor MUTO to chirurg, ortopeda, lekarz bez granic, pisarz i biegacz. A blog Doktora MUTO to immanentna wiwisekcja polskiego szpitalnictwa i tzw. służby zdrowia, groza i łzy, śmiech i rozpacz, prawda bez znieczulenia. Polecam. babilonnfz.blogspot.com/
Polecam też książki Mateusza Janiszewskiego, pierwsza pod pseudonimem Aleksander Głowacki i najnowasza, „Dom nad rzeką Loes”, wczoraj autor odebrał za nią Nagrodę im. Beaty Pawlak culture.pl/pl/artykul/nagroda-im-beaty-pawlak-2014-za-ksiazki-o-timorze-wschodnim-i-romach Dr MUTO został w tym roku zdjęty z trasy na setce w Krynicy na 80. kilometrze z powodu limitu czasu, chociaż miał siły na dotarcie do mety, zagapiał się na widoki, transik, nagle szlaban. Teraz pobiegnie Łemkowynę, razem ze Stenem. Zazdroszczę zatem Wam obu. Sten – Dr MUTO ma rudą brodę, to on, zna się na kontuzjach, zamierza założyć w Warszawie Pogotowie Urazowe dla biegaczy, świetny pomysł. Jakby połączyć to z psychoterapią kryzysową lub motywującą, byłoby kompeksowe Biegowe Centrum Pomocy Doraźnej. Teraz wymyśliłem taką współpracę i taki model. Przed chwilą. Niezły pomysł?
To Dziki dziś z Mateuszem, czyli Doktorem MUTO, z Truskawia na do Zaborowa Leśnego, potem wymagający odcinek na Trytew, tu biegliśmy z Johnsonem podczas setki, dalej Ławy, czyli wioska widmo, ktoś ukradł zabytkowy drogowskaz na Moskwę i Berlin stojacy w plenerach jak do filmu o Czterech Pancernych, chcemy ten drogowskaz przywrócić z Jangiem, czyli z Jankiem Goleniem z Ergo, pod Ławską Górą rympał i kilka kilometrów mocnego krosu krętą i pełną podbiegów i zbiegów ścieżką, Doktorowi MUTO zachciało się zrobić tu kros bardzo mocno aktywny, wbiegał jak szalony, zbiegał jak jeszcze bardziej szalony, Dziki wyrabiał się, chociaż sam bym tego nie zrobił, finiszowanie przez kilka kilometrów w połowie dystansu, setki już w ogóle nie czuję, raczej odwrotnie, chce mi się jeszcze bardziej biegać, po mecie w Truskawiu Dziki jeszcze dokrecił, kiedy Doktor MUTO pojechał na akcję adoptowania pszczół na Jazdowie, na razie jesteśmy w środku Puszczy, teraz Krzyż Powstańców 1863 i Krętą Drogą do miejsca po tornadzie sprzed 10 lat, wyrasta tu nowy las, niesamowicie wygląda samotna sosna pośrodku rozległej polany, jak ona ocalała, teraz trochę piachu i po mostkach nad bagnem powrót do Truskawia, mamy 16,5 km, Dr MUTO wsiada i jedzie ratować pszczoły, bo Dr MUTO ciągle ratuje, a Dziki na dokrętkę do półmaratonu, wiedziałem, że wyjdzie więcej, do Małego Truskawia, potem ciekawą i mało uczęszczaną dróżką do Zaborowa Leśnego, tu już dziś byłem, z Zaborowa 3 km do Truskawia jesienną aleją, dorętka 7,9 km, to Dziki dziś 24,5 km. Dziki
–
Gość: Dziki, *.centertel.pl
2014/10/14 22:01:41
Pomyliłem się. 2:1. Chociaż to jeszcze nie koniec…
–
tomikgrewinski
2014/10/15 00:29:04
Dziękuję wszystkim za gratulacje!
Udał mi się ten Poznań 🙂
Średnie tempo 4.59 meta w 3.30.54
Juhu!
Pamiętam dokładnie jak 6 lat temu, po 6 tygodniach od wyjścia na pierwszy trening pierwszy raz wypowiedziałem marzenie, że jeśli wytrzymam i będę biegał regularnie, to chciałbym kiedyś pobiec maraton w 3.30!
Zajęło mi to 6 lat! I udało się!! 🙂
Nie wiem dlaczego pomyślałem wtedy że w 3.30?
Może dlatego, że wtedy wydawało mi się to równie odległe jak teraz w 3.00 🙂
Ale to było tylko jedno z marzeń..
Pozostałe to;
5k w 20 minut
10k w 40 minut
21.1 w 1.30
Czuję, że piątka jest już możliwa, ale dyszka i półmaraton wymagają jeszcze cierpliwości..
A w Poznaniu było bardzo fajnie, trochę duszno i sporo podbiegów w tym ostatni na 41k
ale biegło mi się naprawdę fajnie!
Na trasie dopingowała mnie żona i fantastycznie wspierali koledzy zziggiego – michał i maciek. Dzięki!
A na ostatnich kilometrach pacewali mi quentino! na 39k i johnson na 41k
Dzięki nim przetrzymałem kryzys na ostatnich kilometrach i utrzymałem tempo!
A nawet przyśpieszyłem! 🙂
Dzięki panowie!
No i jak zawsze największe podziękowania dla mojego biegowego druha zziggiego!
To już nasz kolejny , wspólny maraton.
I dla naszego trenera Beztlena!
Dzięki Tomek za świetny plan i wszystkie pomocne rady, cieszę się, że pomimo 3 tygodniowej przerwy w sierpniu udało nam się! 🙂
–
piotrek.krawczyk
2014/10/15 19:08:27
Tu Dziki
Dziki zaś dziś obejrzał w kinie film „Bogowie”. Dobrze mi zrobił, poza tym jest to obraz doskonały, kino polskie jak w najlepszych czasach. To Dziki dziś 11,3 km po Lesie Bielańskim i Kępie Potockiej, tempo średnie 5’16, ostatnie dwa kilometry z hakiem w tempie 4’24. Dziki
–
pjachu1
2014/10/15 20:16:01
Pomaratońsko…
Jak przygoda to tylko u Johnsonów w Poznaniu. Ogromne podziękowania za gościnę.
Za doping na ostatnim kilometrze. I klang wielkim dzwonem. I pomaratoński tort biegacza. I … niech żałują Ci, którzy nie byli
Poznań miał być pobiegnięty tak z treningu. Lajtowo. Długie wybieganie. Po tygodniu zwyczajnej pracy (10-12 godzin dziennie), spaniu (5-6 godzin), jedzeniu w trasie (czyli słoik fasoli, gięta z ręki a nawet bigmac w drodze do Poznania)…
To tak się nie da 😉
Cienias jestem, żeby sobie tak „pyknąć” Króla w 4.00 (a tak jeszcze myślałem biorąc żela na 18 km). Bieg na refluksie nie dawał lekkości, a jak się nic nie przyswaja, to Ściana wyrasta szybko. Na 28 km. Chyba pierwszy raz mnie tak odcieło.
Zaryzykowałem żela i wodę na 35 i jakoś rozruszałem się na ostatnich kilometrach. Ale co to było za rozruszanie…
Wyszło 4.19 czyli ponad pół godziny dłużej niż w ubiegłym roku. Ale Fan 100%.
Kamil – mój czyli nasz najszybszy maraton też biegłem w całkiem nowych butach (ale w tym samym modelu już biegałem) i było wszystko OK.
Agnieszka chyba lewitowała wzdłuż trasy maratonu!!!
Zdrówko!
–
piotrek.krawczyk
2014/10/16 19:17:43
A Dziki dziś 20 km spod Cmentarza w Palmirach. Dwa nierówne okrążenia, jedno to 9 kilometrów samych rympałów, tajemnicze ścieżki, wbiegi po mchach i wrzosach na górki, jedne zalesione inne łyse, zarośnięte starodawne nasypy kolejowe bez szyn, byłem bliski zawieruszenia, aż tu nagle szlaban i asfalt łączący wieś Palmiry z Cmentarzem i Muzeum, asfalt ma 5 kilometrów, cały czas biegnie przez gęsty las z obu stron, jest pełen zakrętów i jest pofalowany, bardzo dobry na szybkie akcenty, ktoś zrobił na asfalcie farbą znaki co pół kilometra, to Dziki zamyka pętlę 9 km przy parkingu koło leśnego Muzeum, Muzeum pokazuje zbrodnie nazistowskie i ich maskowanie, tu w okolicy odbywały się zbiorowe egzekucje, potajemnie, rozstrzelanych natychmiast hitlerowcy zasypywali i od razu sadzili sosny, druga runda prosto do Truskawia przez Pociechę, potem przez mostki na bagnach do Karczmiska i w prawo na Ćwikową Górę, po kilometrze znów okolice Pociechy, teraz rympał na wschód, zwrot na południe, wybiegam koło Wartowni, czyli pozostałości po dawnym wielkim składzie amunicji, tubylcy mówią o tym obszarze Prochownia, jeszcze kilometr i już parking przy Muzeum. Razem 20,1 km w tempie 5’32. A dziś mija rok od dnia, w którym umarł Janek Staszewski. Dziki
–
ocobiegatu
2014/10/16 22:22:14
Tak właśnie myślałem. Czekamy aż wypowie się wujek Piotrek. A może będzie dzień ciszy. Sporo rzeczy pamiętam o Janku. Przylgnęło mi – bez kitu. Pamiętam hantle..
–
Gość: Dziki, *.centertel.pl
2014/10/17 10:16:54
Wujek Dziki. Janek mówił mi wujek Dziki. A jak zrobił się dorosły to Piotrek, ale czasem mu się wymykało „wujek”.
–
Gość: ADZIKI, *.centertel.pl
2014/10/17 19:13:19
A Dziki dziś wygrał 4:1 w ping ponga z Johnem, a potem Dziki nic. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2014/10/18 19:44:06
A Dziki dziś z Dąbrowy przez Górę Ojca na Sieraków, potem Posada Sieraków i dalej w stronę uroczyska Na Miny, tu minął mnie pierwszy maratończyk, po kilku minutach drugi, trzeci przybiegł chwilę po tym, jak dobiegłem na metę III Maratonu Kampinoskiego. Nic nie zrobiłem, żeby zdobyć numer startowy, to przybiegłem jako biegający kibic. Do mety w Dziekanowie Leśnym 13,5 km, a już przy Górze Ojca nie żałowałem, że dziś nie startuję, nie chciało się Dzikiemu biegać, bieganie ciężkie i bez przyjemności, zdarza się. Trochę postałem na mecie, ale biegający kibic powinien biegać, to pobiegłem naprzeciw czołówce maratonu, dziwiłem się tylko, że nie finiszuje półmaraton, ci zawodnicy mieli wystartować 2 godziny po maratonie, John, który biegł połówkę zapowiadał czas koło 1:30, tymczasem finiszują tylko maratończycy, już czasy na 3:23 – 3:28, Johna nie widać, robię nawrót na polanie Szczukówek i kibicuję z prądem finiszującym maratończykom, na dziewiątym miejscu Adam, z którym się tutaj barwnie kłóciliśmy, mocny jest, 3:23, znów nawracam pod prąd i przy Szczukówku już staję, to około kilometr do mety, czekam na Johna, szukam najlepszego miejsca na jesienne zdjęcie ze Staszewskim w Puszczy, wtedy pojawia się pierwszy pomarańczowy numer startowy czyli pierwszy półmaratończyk, bardzo szybko finiszuje, to dziwne, bo jeśli połowka wystartowała o 11:00, to pierwszy jest na czas około 1:40, potem drugi z połówki, też szybko, między nimi maratończycy, osobny start, wspólna meta, świetnie to wyszło organizatorom. Biegnę do uroczyska Na Miny, kibicujë i wypatruję Johna, nawracam i kibicuję i wyparuję Johna, jest znów Szczukówek, znów staję, jest John, robię kilka fotek i zabieram się z Johnem, a on mówi, że idzie na 1:27, okazuje się, że półmaraton został puszczony w Puszczę z opóźnieniem, na mecie John 1:26:39 i dziesiąte miejsce. Potem truchtamy z Johnem do polany Szczukwek, jestem tu piąty raz dzisiaj, kibicujemy i czekamy na Agatę, podopieczną rodzinną Johna, która pierwszy raz startuje w zawodach i od razu w półmaratonie, dobiegamy na metę, za chwilę dekoracja, dobiegają kolejni zawodnicy, po dekoracji Dziki odmeldowuje się i wracam 5,5 km do Dąbrowy najkrótszą drogąJohn zostaje z bardzo dobrym występem i z Agatą. Kibicuję jeszcze przez ponad 2 km do uroczyska Na Miny, potem Dziki w lewo na wschód, a zawodnicy nadbiegają z zachodu, z Posady Sieraków. To Dziki dziś na oko około 25 km w odcinkach. Dziki
–
Gość: marsz, *.play-internet.pl
2014/10/18 20:27:57
gratulacje wojtku, piękny wynik…ja pobiegłem 1h44 w ubiegłą niedzielę i jestem skołowany, bo to w najlepszym razie daje 3h30 w niedzielę przyszłą, a przecież nie tak miało być…walczę z nadchodzącym przeziebieniem i bólem zatok od czwartkowej zabawy biegowej – ale zbyt zabawnie to nie wygląda
marsz
–
johnson.wp
2014/10/18 23:36:29
Super czas Wojtek. 1.26 po lesie. Chylę czoła. O piłkawrzykach tez odważnie, narażasz się 😉 Mam dwa tematy dla odważnego dziennikarza: po co prochy w amatorskim bieganiu i dlaczego amatorzy tak łatwo ulegają obsesji cyfrą…
–
tomikgrewinski
2014/10/18 23:43:16
Wojtek gratulacje!
Dobr wynik.
Marsz a to nie bylo 1.34?
Bo u mnie w tym roku to 1.34 przelozylo sie na 3.30!
A jak biegalem połówke w 1.44 to niestety maraton wydłużał sie w czasie do 3.45 🙂
A jutro Amsterdam Marathon – trasnmisja o 9.15 w eurosporcie.
–
Gość: marsz, *.play-internet.pl
2014/10/19 08:56:19
tomiku obijasz się:) u mnie 1h34’30 było rok temu a dwa tyg później w berlinie 3h15 – dlatego teraz nie wiem co ma być to będzie…
dziki- masz jakiś szybki patent na zatoki?
marsz
–
Gość: DZIKI, *.centertel.pl
2014/10/19 09:11:06
Marsz – buteleczka SINUS RINSE
–
ocobiegatu
2014/10/19 14:35:24
Czasem myślę ,że rację mają naukowcy mówiąc ,ze głowa wymyśla pewne kontuzje.
U mnie głowa kontuzjowana przez katar. Sama sobie katar wymyśliła, bo miałem ostatnio zbyt intensywne, co prawda krótkie, treningi. Sygnały wysłane do śluzówek i już z głowy tj. oco siedzi w domu razem z głową..:).
–
Gość: Dziki, *.centertel.pl
2014/10/19 22:10:01
Właśnie wysłuchałem informację o zderzeniu samochodu osobowego z łosiem w województwie łódzkim. Jest o obrażeniach kierowcy i pasażerów, ani słowa o obrażeniach łosia. Obraził się i poszedł? A Dziki dziś godzinę po Bielanach, mnóstwo inwestycji drogowych na Bielanach. Budowlana inwestycja na Słodowcu. Rozwija się Warszawa. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2014/10/20 18:48:28
A Dziki dziś nic. Poza tym, że kończę pracę w stowarzyszeniu, które powołałem ponad 11 lat temu i prowadziłem cały ten czas. Poza tym inne destrukcje. Ruch i strata. Lepsze niż śmierć. Dziki
–
kamilmnch1
2014/10/20 19:16:14
Dziki, skoro tak jest przez jestestwo pisane to czas postawić kropkę i biec dalej!
Dziś po raz pierwszy stricte aktywność sportowa od maratonu. Ćwiczenia w domu aż naszły mnie mroczki przed oczami. Jutro powrót do biegania.
–
Gość: cze.cza, *.centertel.pl
2014/10/20 19:56:59
Dziki, coś się kończy, aby zacząć mogło się coś.
Zobaczysz.
–
Gość: Dziki, *.unknown.vectranet.pl
2014/10/20 22:43:36
A Dziki dziś jednak coś, godzinę po Bielanach. Aby wypełniło się jestestwo i nastąpiła kropka nad ypilonem pewnej historii. Dzi
–
Gość: Michał, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2014/10/23 11:56:49
Faktycznie mecz z Niemcami przysporzył wiele emocji wszystkim polakom, którzy go oglądali. Nie ma co mówić o błędach sędziów czy dyskutować o zmianie ich decyzji. Wygraliśmy 2:0 i to stało się faktem. Nie mi oceniać czy pomógł Bóg, bo moim zdaniem po prostu byliśmy lepsi.
–
Gość: Michał, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2014/10/23 11:56:59
Faktycznie mecz z Niemcami przysporzył wiele emocji wszystkim polakom, którzy go oglądali. Nie ma co mówić o błędach sędziów czy dyskutować o zmianie ich decyzji. Wygraliśmy 2:0 i to stało się faktem. Nie mi oceniać czy pomógł Bóg, bo moim zdaniem po prostu byliśmy lepsi.
–
Gość: Catalin, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2014/10/24 11:48:53
Denerwuje mnie fakt, że my – Polacy zwycięstwo z Niemcami traktujemy jako święto.. Niemcy się z nas śmieją. Nie wygraliśmy z nimi od 106 lat i takim celebrowaniem pokazujemy tylko jak biednym i płytkim jesteśmy narodem. Powinniśmy przyjąć to z pokorą i być pewnym kolejnych zwycięstw. Moja opinia.
–
olszak.radek
2014/10/24 22:08:25
nie przesadzajmy cieszyć się trzeba z każdego sukcesu, trzeba tylko pamiętać o pokorze i grać cały czas na tak wysokim poziomie albo lepiej