Mamadou, słuchaj aniołku, dam ci ten dzbanek miłości… Nie, nie powiedziała tak. Powiedziała, że lubię kolekcjonować sprzęt sportowy i dlatego na Walentynki daje mi kettlebell. Po polsku kettla, bo my wszystko spolszczamy.
Taki. Obrazek może brzydko wygląda, ale dobrze brzmi, jak się kliknie.
Ja?! Kolekcjonować?! No nie, zaraz odpaliłem w necie prosty łorkałt z kettlem. Znalazłem najprostsze ćwiczenie, którego kiedyś uczył mnie Krzysiek D., niezły ultras i chyba teraz mistrz w bieganiu wśród dziennikarzy, na połówkach wygrywa ze mną o dobre kilka minut. Machanie kettlem. Przypomniałem sobie technikę, żeby nie odchylać się do tyłu. Żeby nie wprawiać kettla w ruch rękoma, tylko miednicą, to pamiętałem.
Teraz robię codziennie taką setkę: 20 wymachów kettlem, 20 pompek, 20 kettli, 20 pompek, 20 kettli. Wiem, że to za mało, żeby wypracować coś więcej poza przyjemnością, ale przyjemność mam na stówę. I mam nadzieję, że uda mi się w końcu utrzymywać cały czas twardy rdzeń od miednicy aż po czaszkę.
Biegania było sporo. Najciekawszy trening sezonu, we wtorek z podopiecznymi Kancelarii zrobiliśmy 10 razy schody na Agrykoli. Między każdym powtórzeniem było ćwiczenie wzmacniające na różne mięśnie, chyba się w to naprawdę mocno zaangażowałem. Nogi przestały mnie boleć w piątek. Trening wszedł – jako powiedział podopieczny Michał, którego spotkałem w sobotę w Lesie Kabackim. Michał przeskoczył sam siebie, tak jak i podopieczna Alicja (mniejszość fińska pod blogiem). Ja byłem już po porannych interwałach (ciągle słabo) i stałem przy ze Studiem Ajfon w ręku.
Chociaż nie jestem już mistrzem biegania wśród dziennikarzy, skusiłem się na Mistrzostwa Dziennikarzy w Półmaratonie, które ogłosiła Wiązowna. Szczególnie, że jedzie tam mój przyjaciel Kamil zwany kiedyś Tokowym, namawiał mnie w niedzielę na długim wybieganiu po Bielanach i Pradze. Zrobiliśmy półmaraton w 1:58. W Wiązownie chciałbym dobiec w 1:25, a minimum zadowolenia to 1:27:30.
Czuję wiosnę. W coraz częściej, mocniej i dłużej świecącym słońcu. W pojawiających się coraz mocniej w treningu akcentach szybkościowych. I z Moją Sportową Żoną nie tylko w Walentynki.
A żeby nie było zbyt słonecznie – biegacz zginął na Babiej Górze. Myślę o tym dużo. Ale nie wiem, co napisać. Na kolegium w Newsweeku temat nie przeszedł.
sten2013
2015/02/16 21:43:37
Wojtek – dobrze, że nie przeszedł. Bo co można napisać o takiej tragedii? Może za rok będzie można napisać.
–
wojciech.staszewski
2015/02/16 22:11:07
Sten, chciałem napisać, jaki był, czym żył. Chciałem napisać tez o innych, którzy umarli podczas biegania, jak pamietają ich rodziny. Za rok statystyczny czytelnik nie będzie tym w żadnym stopniu zainteresowany i nie jest to wina mediów, tylko prawidlo społeczne
–
kwasnaali
2015/02/16 22:20:49
Wielka tragedia,, ale nie tylko dlatego ze to biegaxz a młody człowiek.
–
piotrek.krawczyk
2015/02/16 23:30:21
Jak się dowiedziałem wczoraj, to Dziki od razu wspomniał Johna na Babiej Górze. Trzy lata temu chyba. Prawie umarłeś wtedy, John.
–
1.marsz
2015/02/17 11:03:50
niewiarygodna jest ta, nieprzyswajana dla umysłu, cienka granica, której przekroczenie jest udziałem innych, nigdy naszym, a wojtek szedł wzdłuż…
marsz
–
wojciech.staszewski
2015/02/17 11:27:28
Znalazłem tamten wpis sprzed trzech lat. Najważniejszy jest chyba ten akapit o wezwaniu GOPR-owców:
„Czy zadzwoniłem za wcześnie? Nie wiem, osądźcie sami. Nie byłem w panice, ale starałem się postąpić racjonalnie. Pomyślałem, że lepiej zadzwonić za wcześnie niż za późno. Kiedy później powiedziałem to zdanie polskiemu GOPR-owcowi, GOPR-owiec stwierdził, że świetnie zrobiłem. Bo po pierwsze w tych warunkach dawałby mi tylko pół godziny na przetrwanie, a po drugie lepiej jechać po człowieka niż po ciało”.
Nie wiemy jeszcze, co się stało z Lucjanem – czy była mgła, czy się zgubił, czy złamał nogę, czy miał telefon, czy miał zawał… Ale kiedy wspominam tamtą historię, kiedy wezwałem GOPR ciut za wcześnie, to myślę, że lepiej to zrobić ciut za wcześnie niż ciut za późno albo wcale. Lucjan podobno powiadomił w schronisku o swojej wyprawie, starał się zabezpieczyć. Coś zawiodło.
A tu cały tamten wpis: staszewskibiega.blox.pl/2012/01/na-krawedzi-roku.html
I te zdjęcia, które ciągle wywołują u mnie ciarki.
–
ocobiegatu
2015/02/17 11:42:41
Smutne to strasznie . Brak słów. Nie powinno się o tej porze roku samemu chodzić w góry. Nawet nie we dwóch. Tylko w grupie. A w ogóle dać sobie spokój z górami zimą.
Z tym, że to moja wyizolowana opinia. Miłośnika płaskich terenów. Góry mnie w ogóle nie kręcą. Tutaj zadecydowała zbyt duża wiara we własne możliwości. Nie brak wyobraźni, nie głupota tylko to. Brak wyobraźni wynika właśnie z tego. Lepiej uznać,że się nic nie umie. Lepiej być debilem ale takim co się boi.
–
sten2013
2015/02/17 15:19:33
Wojtek – własnie dlatego, że za rok statystyczny czytelnik nie będzie tym zainteresowany należy o tym napisać za rok. Czas zweryfikuje znaczenie tej tragedii dla nas biegaczy. Dzisiaj, możemy się otrzeć o ciekawostkę dla gawiedzi. Za każdym z nas stoi jakaś historia. Śmierć, nawet najtragiczniejsza nie może mieć wpływu na wartość tej historii.
–
1.marsz
2015/02/18 09:59:29
jutro w planie rano 350 km do warszawy – czy na drodze do centrum od strony janek ruch będzie w miarę płynny?
a wieczorem (jak kontrahent pozwoli) to 15 km – czy park skaryszewski to dobre miejsce (od marszałkowskiej, żeby już nie jechać samochodem), czy ktoś planuje w tym czasie bieganie w okolicy?
marsz
–
m_rob
2015/02/18 11:30:09
@Marsz
Niestety po pożarze mostu na Trasie Łazienkowskiej i wyłączeniu go z użycia mogą wystąpić problemy z płynnością ruchu do centrum od strony Janek. Wszystko zależy od tego o której godzinie będziesz jechał. Tam były korki nawet jak przeprawa trasą była przejezdna. Natomiast jeśli chodzi o park Skaryszewski to masz tam całkiem przyzwoite warunki do zrobienia sensownego treningu. Nawierzchnia jest wątpliwej jakości, ale latarnie dają przyzwoite oświetlenie więc ryzyko złamania nogi na jakiejś wyrwie czy dziurze jest stosunkowo niewielkie. Poza tym obok asfaltu na całej długości okrążenia jest wydeptana idealna do biegania ścieżka. Przygotuj się jednak na nudę bo kółko ma tylko 1.8km więc jeśli od Marszałkowskiej nie planujesz dobiec (ok 4km) tylko dojedziesz komunikacją to nastukasz trochę tych kółek 🙂
rob
–
1.marsz
2015/02/18 12:38:21
dzięki rob, czy od strony a2 będzie lepiej?, a park świętokrzyski i agrykola też będą ok po zmroku?
marsz
–
m_rob
2015/02/18 14:00:29
Ja osobiście bym wybrał wariant A2 – ale jak patrzę nawet teraz na natężenie ruchu w Jankach to nie wygląda to tragicznie.
Park Saski do biegania po zmroku to słaba opcja bo i ciemno i pętla jeszcze krótsza niż w Skaryszewskim. Agrykoli oprócz biegania po bieżni nie miałem okazji testować więc się nie wypowiadam.
Jako alternatywny pomysł podrzucam Pola Mokotowskie – stosunkowo niedaleko od Marszałkowskiej a optymalnie można wytyczyć 3km pętlę 🙂
r.
–
gepaard
2015/02/18 17:11:05
Marsz, ja po ostatnich doświadczeniach proponuję dojazd od strony A2, choć wszystko zależy od godziny. Jak będziesz przed 10.00, to przygotuj się na megakorek i od strony Janek i na trasie AK.
Co do biegania, polecam Skaryszewski. To niedaleko ode mnie i mógłbym dołączyć, jak masz ochotę na towarzystwo. Też mam w planach jutro wieczorem bieganie. Można też pobiegać w okolicach Narodowego, jako urozmaicenie pętli po Skaryszewskim.
Jakby co, to dzwoń – 602513122
–
kamilmnch1
2015/02/18 20:39:25
Dziwny jest ten świat.
–
1.marsz
2015/02/18 21:02:17
dzięki raz jeszcze, o 10 muszę być w centrum, więc polecę a2, tak jak radzicie
gepaard – tak czy owak się odezwę, zakładam, że się wyrobię z obowiązkami do 18/18.30 i mogę startować:)
marsz
–
wojciech.staszewski
2015/02/18 23:39:24
Marsz. A2. Skaryszewski ok, polecam tez ścieżkę nad Wisła po praskiej stronie (we wpisie kiedyś: Canaletto). Choroba mnie złapała, nie biegam :-/
–
cze.cza
2015/02/19 04:41:58
Marsz 15 km po Agrykoli (częściowo nieoświetlonej) to średni pomysł, nawet jak dorzucisz pętlę 1,2km wokół kanałku (Kanał Piaseczyński), wyjdzie sporo chomikowania. Jeszcze masz opcję z centrum do Łazienek truchtając po mieście w spalinach;-)
–
1.marsz
2015/02/19 12:13:31
dojechalem:) korek między s8-a2 i w warszawie ale u sumie ok
marsz
–
ok123
2015/02/19 12:45:29
Z ciekawości: ile czasu Ci zajął ten przejazd pomiędzy S8 a A2 i ile Ci wyszło kilometrów?
–
gepaard
2015/02/19 14:13:54
Z mojego zeszłotygodniowego wyjazdu do Szklarskiej, może komuś się przyda:
Od A2 do S8, tylko że przez Zgierz, Aleksandrów i Konstantynów do S14: 40km. Niecała godzina. Bez korków, choć drogi marne, ale omija się korki w Łodzi.
Wracałem od S8 do katowickiej pod Piotrkowem. Nadkłada się dodatkowo 30km, choć średnia też wyższa. Ale w drugą stronę na tej samej trasie – megakorek.
Z perspektywy – poranna droga, A2 -S8, z ominięciem Łodzi, dla mnie jest lepsza. Oczywiście jeszcze sporo zależy, skąd (dokąd) w Warszawie się jedzie. Dla mnie (z Grochowa) dojazd do autostrady jest lepszy, niż przez Warszawę, do Janek. Aha, Janki – Nadarzyn wciąż rozkopane. Dużo pewnie też zależy od godziny, kiedy się jedzie, czyli od tego, gdzie się spodziewać korków.
–
gepaard
2015/02/19 14:18:05
W uzupełnieniu – z domu do Szklarskiej wyszło mi 490km, przejechane w 5:15. Jazda w miarę zgodnie z przepisami (z nartami na dachu nie przekraczam 130 km/h). Jechałem w środę, wyjazd o 6.15.
–
tanczacy_jastrzab
2015/02/19 18:31:06
test
–
tanczacy_jastrzab
2015/02/19 18:44:46
Jastrzab na lotnisku w stambule zastanawia sie dlaczego po co i wogole ludzie manifestuja swoja przynaleznosc religijna. Snieg tu spadl, czekamy i troche sie zastanawiamy? Dokad? Roznic sie czy isc razem?
–
gepaard
2015/02/20 15:05:19
Marsz, dzięki jeszcze raz za wczorajsze bieganie. Miło było poznać 🙂
–
1.marsz
2015/02/20 18:44:12
ok123 – około 45 km i 55 min (7/8rano),dziś wracałem gierkowką i s 8, od janek do centrum wro 3h6(fajny wynik na maraton:), można szybciej, bo zagapilem się, zjechalem na bełchatów i musiałem zawracać…
gepaard-dzięki, że ci się chciało, miałeś rację z powrotem było pod górkę i w dodatku pod wiatr, wyszedł fajny trenning 18 km/5’22,chyba będę cześciej wpadał do skaryszewskiego:)
marsz
–
1.marsz
2015/02/20 18:57:47
jastrzębiu-można iść można biec, można zorganizować mistrzostwa w biegach religijnych zamist krucjaty: medytujący buddyści,odprawiający różaniec chrześcijanie i muzułmanie z allachem na ustach w jednym maratonie
marsz
–
tomikgrewinski
2015/02/20 22:48:59
A jutro Falenica! 🙂
–
beat.usia
2015/02/21 12:57:27
Hej Marsz, ja Wrocław, Ty Warszawa, ja Warszawa, Ty Wrocław! W Londynie będzie za to wspólna trasa 🙂
Bezbiegowo od dwóch dni, ale za to wizyta u Kołcza i MSŻ, to prawie jak trening!! <3
Jutro dłuuuugie wybieganie po lasach Wielkopolski, może wpadnę na Johnsona 😉
Dobrego week-end’u wszystkim!!!
–
tomikgrewinski
2015/02/21 14:21:25
A ja dziś najszybsza Falenica ever.. 46.05 🙂
–
podopieczny_bartek
2015/02/21 16:06:14
Tomik, gratulacje!!:)
–
kawonan
2015/02/21 23:25:59
a kawonan dziś Bieg urodzinowy Gdyni- 45.01 🙁 , 🙂
–
1.marsz
2015/02/21 23:37:35
beato bilety kupione:)
nie wiem czy mo farah, dzisiejszy rekordzista , też startuje w londynie ale czytałem, że kenijczykow zakontraktowali najlepszych, szykuje się piękna walka z przodu więc i my nie możemy zostać z tyłu:)
ja mam niesety nieustajacy problem z szybkością, dzisiejsze 8×3’p2’wyszło bardzo wolno, za cholerę nie mogę tego wytrenować, już po minucie w tempie 4’10 odpadają mnie torsje i najlepsze co mogę zrobić to utrzymać to tempo…, muszę coś wymyśleć- jutro trzydziestka będzie sporo czasu…
tomiku- gratulacje
gepaard – jak poszło tobie i synowi?
marsz
–
gepaard
2015/02/22 13:53:09
U mnie Falenica bez rewelacji. Na tyle na ile da się biec z zacisnietymi zwieraczami. Po prostu brak luzu w kroku. 42:25. Natomiast syn w okolicach zyciowki, czyli bardzo ok.
–
1.marsz
2015/02/22 17:51:50
no gratulacje dla młodego:)
moje 30km z problemami o których piszesz ale zaliczone 5’01/141 bpm
marsz
–
ocobiegatu
2015/02/23 20:43:42
W oczekiwaniu na nowy wpis- kawał. Coś mało kawałów ostatnio. Powinien spodobać się przynajmniej Johnsonowi..:).
Ojciec trenuje syna. Wchodzi do jego pokoju. Pełna sielanka . Syn siedzi w fotelu , głaszcze kota , na stole piwo , czyli żale po meczu Legia – Jagiellonia. Leci tv.
-Synku ! mam pomysł ! – zdenerwowany synek już chodzi po pokoju bo wie ,że chodzi o nowe plany treningowe
– nie wyszedł Ci Greif , z Danielsem nie tak,no to coś rodzimego ,oryginalnego -Wojtek Staszewski
– ee tam – mało tempa , same interwały, jakieś płotki , piłki , brzuszki a nawet dziwne ciężarki, czytam na blogu
– ale to jest super ! Możesz mieć nawet obóz w Rabce !
coraz bardziej zdenerwowany synek staje przy otwartym oknie
– Spadaj !!!
To tak ??? na ojca !!! a Ty chamie !!!
Synek się odwraca łapie ojca w ramiona , uśmiecha się – Ojciec zobaczy przez okno ! no podejdź ze mną ! Widzisz ? Mój kotek spadł z 10 piętra i nic mu nie jest ! Zgadzam się na Johna ! na obóz ! – no tak tylko „confuse a cat” a będzie dobrze..:).
–
kamilmnch1
2015/02/23 20:48:00
Pięknie Oco 🙂
A na swój blog zaglądasz?
–
ocobiegatu
2015/02/24 09:52:54
na swój blog nie zaglądam na razie , musi przyjść wena..)