Właśnie napisałem długą jak maraton relację z niedzielnego Orlenu. I sześć sekund przed publikacją, komputer mi ją zjadł. Gdyby Bóg istniał, to w ten sposób chciałby uratować Was przed zanudzeniem podczas czytania.
To będzie historia o trzech muszkieterach, którzy chcieli złamać trójkę: Kubie, Maćku i Staszewskim. Zacznę od siebie.
Skopałem ten maraton. Sądząc po półmaratonie, po tempie interwałów, po tempie pierwszego zakresu, powinienem pobiec spokojnie 2:57. I pobiegłbym, gdybym tę formę ugruntował większą liczbą naprawdę długich wybiegań i to robionych w tempie easy, a nie lazy.
Skopałem go najpiękniej jak można – fundując sobie walkę zakończoną w dodatku sześciosekundowym happy endem. Teatr sensacji, teatr jednego aktora i teatr jednego widza w jednym. Nie umiem tego pokazać tak, jak to przeżyłem, choćbym użył we wpisie tyle słów, ile maraton ma jardów.
Cały bieg jest tutaj: na Garmin Connekcie. Dla mnie to też ciekawe, bo przebiegłem zgodnie z nową, lekko spontaniczną strategią – mniej patrzeć na zegarek. Do 30 kilometra naprawdę nie częściej niż co 5 km. Biec na tyle, ile można, wiedząc co mnie czeka.
Na ostatnich 10 km już patrzyłem, już liczyłem. Wiedziałem, że muszę robić kilometry nie wolniej niż po 4:20, żeby złamać. Nie zawsze się udawało.
Ta historia jest dla mnie sinusoidą energetycznych dołków, bananów, żeli, kubków wody, dobrych słów i dobrych mobilizacji. Historia jak o zjawach i dobrych duchach, które pojawiały się w moim biegu dokładając do mojego złamania trójki małe cegiełki.
Na początku biegnę przed Kubą (naszym Pictem) i Maćkiem (pierwszym trójkołamaczem w historii Kancelarii), Kuba przechodzi mnie na podbiegu, Maciek później, na zbiegu. Będę ich wypatrywał i czym bardziej nie będę ich widział, tym bardziej się będę cieszył.
Spotykam Krzyśka zwanego Walczakiem, wyprzedzam go, będę próbował się z nim zabrać na 40. kilometrze, ale będzie za szybki. Może podrywając się z nim do boju zyskałem jedną, dwie, trzy sekundy.
Spotykam Andrzeja, ojca z klasy córki 6klasistki, mojego stałego rywala; pójdzie szybciej, dogonię go na 39. kilometrze, będę podrywał, że uciekająca nam grupa na złamanie trójki ma 1,5 minuty nadróbki, więc nie wszystko stracone, ale Andrzej utrzyma się za mną tylko 150, powie, że szkoda zdrowia, po czym pojawi się kilometr przed metą i pociągniemy razem mocno, żeby pokonać już nie jeden drugiego, tylko trójgłowego smoka.
Spotykam Tomka zwanego Lisem, który w piątek odgrażał się, że będzie rozdawał wodę koło półmetka w Powsinie. I rzeczywiście to robi, po raz pierwszy widzę go nie jak zarządza i dowodzi, tylko zachrzania wydając kubki. Fajne to.
Pod domem stoi Moja Sportowa Żona z Małym Yodą w wózku. Przynieśli banana, którego bierze od niej Przemek, z którym ostatnio ścigamy się na parkrunach. Przemek dołącza na kilka kilometrów, a że banan zadziałał energetycznie świetnie – daje mi na pukcie drugiego. Przebiegnę z nim chyba z siedem kilometrów i dam sobie kopa.
Jeszcze muszę wspomnieć Jarka o nazwisku jak popularne warzywo i niezły kiedyś maratończyk. Niegdyś podopieczny z firmy, którą trenowałem w pionierskich czasach Kancelarii. Doszedł w końcu do złamania trójki, kiedy dogania mnie w kryzysie (zjadam właśnie żel i jęczę), każe popić wodą (trzyma butelkę w ręku), a przede wszystkim podrywa, oddaje całą energię, którą kiedyś włożyłem w podrywanie go do walki na interwałach czy podbiegach.
Dobiegam w 2:59:54. Szczęście na szóstkę. Na sześć sekund.
Za metą potrójna euforia. Kuba i Maciek czekają już na mnie na mecie. Maciek z życiówką, a jeszcze dwa miesiące temu wydawało się, że nie odbuduje życiówkowej formy, bo jak człowiek ma małe dziecko, to priorytety się zmieniają. Kuba z trzema sekundami niedosytu, ale jednak z wielkim bananem, że tak mu się przyjemnie biegło i widzi realnie 2:55 w Berlinie.
Kiedy spojrzałem na nas tam na żwirowisku pod Stadionem Narodowym, zobaczyłem trzech muszkieterów w złocistych opończach.
A z bliska wyglądaliśmy tak:
jacekmiron
2015/04/27 21:23:14
Super! Gratulacje dla całej trójki. Patrzę na zdjęcia i muszę stwierdzić, że z trójkołamacza to mam na razie tylko opływową fryzurę 🙂
–
pict
2015/04/27 22:26:15
Fajnie było, dzięki!
–
ok123
2015/04/27 23:20:23
Mój ostatni maraton (ciekawe czy do tej pory czy ostatni w życiu? 😉 to pierwszy Orlen dwa lata temu. W niedzielę rano celowo tak sobie pobiegałem, żeby zahaczyć o trasę maratonu na Kabatach. Na dwudziestym kilometrze byłem pewnie jakiś kwadrans po tym kiedy zawodnicy startowali spod stadionu. Ale była już gotowość na punktach – woda, banany, itp.
Specjalnie założyłem koszulkę sprzed dwóch lat z napisem Orlen Maraton.
I taki pan z obsługi zaczął mi się intensywnie przypatrywać…
Pewnie myślał co to za gość biegnie 20 km w 15 minut…
Aż musiałem mu wyjaśnić: ja wystartowałem dwa lata temu! Niestety mniej wytrenowanym dotarcie do półmetka chwilę zajmuje…
😉
Ale po treningu wróciłem już z dzieciakami i darliśmy się ile wlezie!
Brawo maratończycy szybcy i wolni!
–
1.marsz
2015/04/28 01:54:38
gratulacje dla trjkołmaczy!
rób- co u ciebie, czemu zszedleś?
w londynie biegł niejaki robert young (prawie znajomy beaty) i był to jego 384 maraton w ciągu roku (różne źródła [bbc, prasa, Internet],podają różne liczby ale nie mniej niż 370), czas w londynie 3h7 (ale ponoć s trakcie udzielał wywiadu), średni czas pozostałych, które biega przed pracą czyli od 3 do 6.30, też nie w kij dmuchał, napęd do tego wyczynu jest charytatywny, ma 31lat…
zastanawiam się (i ponoć nie tylko ja) czy z taką wydolnoscią, wytrzymałością i zdolnością regeneracji potrafiłby przy odpowiednim treningu biegać 2h7?
marsz
–
gz81
2015/04/28 09:14:51
Super! Gratuluję wszystkim wyników.
–
1andrzejkociolek
2015/04/28 10:51:48
Gratuluję wszystkim, którzy ukończyli OWM, w tym i sobie:) a najbardziej Wojtkowi i pozostałym muszkieterom. Jeden za wszystkim , wszyscy za jednego! No i co tu kryć ogromnie cieszę się z wygrania konkursu i 2miesięcznego planu treningowego… wreszcie odniosłem sukces w bieganiu:)
–
ania-01234
2015/04/28 21:16:06
Haaa, boski ratunek przed zanudzenie czytaczy – też coś! Jak czytacz jest zainteresowany tematem, to i nawet wypowiedź długą jak maraton przeczyta raz dwa. Ja jestem pewna, że bym przeczytała. Jakby co jakiś czas było jakie zdjęcie to by się przecież przebrnęło. Nie wiem jaka była tamta notka, ale ta jest z pewnością na poziomie 🙂 A, i ja tez czasem miewam głodny komputer! 🙂
–
1.marsz
2015/04/28 23:20:36
są gdzieś wyniki orlenu, bo nie mogę znaleźć na stronie?
marsz
–
m_rob
2015/04/29 09:57:12
Marsz, wyniki są w pierwszej zakładce od góry w menu po lewej stronie. Tu masz link: live.domtel-sport.pl/wyniki/
A tak bajdełej to używasz @ 1.marsz@gazeta?
r.
–
1.marsz
2015/04/29 10:47:42
dzięki rob, nie używam – mój mejl to marek@szynalilis.com.pl – napisz do mnie
o swoim maratonie, jeśli nie chcesz na blogu:)
marsz
ps. ja czuję, mimo niezadowalającego wyniku, pozytywne przełamanie po londynie: muszę dopracować odżywianie (2/3 banana mogło być za mało, zwłaszcza, że drugi kawałek już za późno) i popracować na psychiką („oswoić” kryzys), a jak twoje przemyślenia beato?
m.
–
beat.usia
2015/04/29 11:58:30
Marsz, boję się tu pisać… o bieganiu 😉 Ale niebawem coś skrobnę.
Ale Ty dałeś czadu Marsz!!
Nie musisz już nic przełamywać, wszystko zostało złamane, teraz tylko biegaj, jedz, co tam Ci Asia przygotuje (rewelacja) i ciesz się tym, no i urywaj, co do urwania!! Od pięciu lat biegasz (tylko) i takie rezultaty !!! WOW!!! Brawo Marsz!!! Serdeczne dzięki za pomoc dla Piotra!!! Jak Kołcz mawia, bieganie to nie tylko bieganie.
–
beat.usia
2015/04/29 12:02:08
Gratulacje dla Muszkieterów!!!!
–
beat.usia
2015/04/29 12:06:38
A tutaj strona Roberta Young:
http://www.marathonmanuk.com/
Wywiad z robertem podczas biegu!!
http://www.itv.com/news/london/2015-04-26/the-marathon-man/
–
beat.usia
2015/04/29 12:22:26
Marsz, dopiero teraz przeczytałam twój wpis o maratonie spod poprzedniego odcinka!!! Czyżby Ci się endorfiny wyłaczyły ;)??? Umknęlo Ci, że był to Twój sukces?
Miałeś nie ukończyć biegu 😛 przecież. Ktoś się mylił 😀
–
kasetonyreklamowe
2015/04/29 12:41:31
gratuluję wytrwałości w treningach
–
1.marsz
2015/04/29 18:59:57
beato, wiesz jak jest – definiowałem się przez wynik nie osiągnięty, a teraz przez nieosiągalny, magia londynu:)
marsz
–
piotrek.krawczyk
2015/04/29 21:49:01
Tu Dzi
Najlepsze nogi ma Pict.
Dzi
–
tomikgrewinski
2015/04/29 22:06:59
Hej Marsz polecam Ci ksiżkę Giulia Enders ” historia wewnętrzna”
–
johnson.wp
2015/04/29 23:15:32
Co za uśmiechy paszczą 🙂 aż się chce do tego wrócić… naprawdę mi się przyśniło, że Picta i Wojtka spotkałem na mecie, ciekawe…
Ziggi – napisz koniecznie więcej, to na fejsie to zdecydowanie za mało! Rzadko się zdarza pobiec z tak pełną kontrolą i bez odpuszczania. Warto potem powspominać taki idealny moment. Mi tak się udało po jednym razie na występach w kategoriach 21k, maraton, góry, triatlon
Kawonan druhu, 13 sekund wolniej i też byłaby ładna cyfra, jak można się tak zagapić? 🙂 Wziąłbym Twój wynik w ciemno, podziw za progres i konsekwencję na trasie, prześledziłem tutaj live.domtel-sport.pl/wyniki/wyniki_zaw2.php?nr=5680 Chyba po raz pierwszy widzę tak fajnie spreparowaną tabelkę z maratonu, widać dramaturgię biegu – niech inni orgowie biorą wzór z Orlenu
–
kawonan
2015/04/29 23:38:41
a kociolek gratki!!! , po cichu liczyłem jednak na zwycięstwo Malbiega, albo chociaż Dzikiego i Johnsona – w typie trójkowym .
Od 10 km chciało mi się siusiu, szkoda było oddać pół min na oddanie moczu! Ale może przez to , żeby nie potęgować parcia na pęcherz mniej uzupełniałem płyny podczas biegu ?
No i buty – dość mocno zużyte, słabo trzymały na śliskim asfalcie.
No i gdyby nie ten rąbek u spódnicy :-))))
–
1andrzejkociolek
2015/04/30 08:38:53
Kawonan, dzięki za gratki i za Tw czas biegu- był nie za szybki, nie za wolny, lecz w szam raz:))) w końcu to dzięki Tobie i Tw wysiłkowi bedę miał plan:)
–
1.marsz
2015/04/30 14:23:46
dzięki tomiku, zakupię i przeczytam:)
marsz
–
ocobiegatu
2015/05/02 12:08:27
A dla oderwania od emocji kawał .
Przychodzi biegacz nad jezioro. Strasznie zmizerowany, chudy, Bezzębny. A właściwie został mu jeden ząb…. Za nim krzyczy żona – miał być dziś Greif 35km i co ? Dzieci – a co tato gdzie 100km tygodniowo – obiecałeś ! – Niech ja ją tylko znajdę ,wścieka się biegacz.
Na to głos złotej rybki ze środka jeziora.
No przepraszam. Chciałeś BMI18,5- masz. Chciałeś aby Cię rodzina namawiała na bieganie a nie ganiła-masz. W trzecim życzeniu powiedziałeś ,że interesuje Cie tylko
dwójka z przodu-masz. Plum..:0.
–
ocobiegatu
2015/05/03 12:50:37
A co to protest przeciwko kawałom ?..). Nikt nie pisze ?
No to mój następny.
Biegacz z wozu koniom lżej…. Halo. puk , puk. Stukam Ci w monitor. To naprawę koniec kawału. Uśmiechnij się..).
–
1.marsz
2015/05/03 16:02:09
oco- czytałem i poprawiłem sobie humor przed samym startem na 10 km, biegu co prawda nie ukończyłem ale warto napisać parę słów, po raz pierwszy zdarzyła mi się taka sytuacja…jadę samochodem chwila przerwy będzie lepsza niz chwila nieuwagi
–
ocobiegatu
2015/05/03 17:57:33
Kornik do kornika. Wiesz , właściciel tej pierogarni , biegacz- Marsz chyba się zwie, ma rację. Ma być podprogowo. Gdybyśmy pracowali na progu pierogarni to jakiś klient może nas nadepnąć a jak pod progiem to same korzyści..:).
Na następny weekend przygotuję kolejne kawały…).
A oco dziś nic..(.
–
1.marsz
2015/05/03 18:05:54
po maratonie pofolgowalem sobie z dietą i z powodu złego samopoczucia pierwsze bieganie zamiast w czwartek było w piatek, 8 km trudnego bnp od 5’04 do wymeczonego 4’14 z kłopotami i jedna przerwą, dziś od rana dominował kiepski nastrój, nie miałem ochoty nawet na truchtanie koło domu, o starcie nie wspominając, nie byłem sobie w stanie wyobrazić siebie biegnącego poniżej 43′, no to po co? Chyba tylko po to, żeby zobaczyć co się stanie, zdarzało mi się już pałać takim pesymizmem do biegu i zawsze wtedy odpuszczałem…po rozgrzewce nic się nie zmieniło, ponadto musiałem skorzystać z toalety mimo sprawdzonej przed londynem dawki leków, ruszyłem bez wiary, bez przekonania (a raczej z przekonaniem, że zejdę po 3/4 km, co poniekąd się sprawdziło), a mój plan ograniczał się do pierwszego km po 4’20 lub ciut szybciej…, lecieliśmy poniżej 4′,więc trochę odpuściłem i wyszło 4’04 ale kolejne dwa znowu szybciej, postanowiłem trzymać tempo tak długo jak się da, a przynajmniej do piątego km, bo była szansa nie tylko na życiówkę ale i złamanie 20min, czułem się dobrze i czerpalem przyjemność, wcześniej niedostepną, z szybkiego tempa, niestety długo to już nie trwało, brzuch zaczął naciskać, z asfaltu zbieglismy na żwir, trawę, szutr, zgubiłem rytm, zwolniłem wiedziałem, że całego dystansu nie wytrzymam ale walczyłem z całych sił do 5 km, garmin piknął jakieś 60 mprzed matą, które pokonałem w tempie 2’52, żeby uratować 20 min ale się nie udało, mniejsze z tym, naprawdę cieszę się że pojechalem na ten bieg, choć intuicja (to musiała być to powierzchowna) podpowiadala co innego, i że organizm sprawił mi taką miłą niespodziankę, a że po biegu były torsje i biegunka, to wiem, że na więcej nie było go dziś stać…sorry, trochę się za bardzo rozpisałem jak na głupie 5 km ale miało być 10:)
pjachu jak wam poszło?
marsz
–
1.marsz
2015/05/03 18:15:38
przeczytałem „komornik ” i przez chwilę nie było mi do śmiechu:) pierogarni na szczęście nie grozi ( ale mnie by się przydał, może znacie?), pierogarnia też bije rekordy w ten weekend
marsz
–
johnson.wp
2015/05/03 18:54:58
Marsz – szybkiego biegania, wolnego trawienia 🙂
A Oco śmieszy 🙂
–
tomikgrewinski
2015/05/03 20:21:17
A ja dziś nowy PB na Biegu Konstytucji – 20.01 🙂
–
ocobiegatu
2015/05/03 21:35:58
A jednak dziś poszedłem po chorobie , nie skończonej. Myślałem aby pójść z cewnikiem kilka dni temu. Zdjęli. Wymyśleć nową dyscyplinę sportową – chód sportowy z cewnikiem. Ile to byłoby fanu. Jak w zawodach narciarskich. Sędziowie by sprawdzali ciężar cewnika z moczem po zawodach. Za dużo – DNF czy jak to tam ..).
Blog motywuje. Ta wasza radość. ZdetermInowany poszedłem pod wieczór 2,5km .
Czas 18.20 . Oddechy – 14. Spokojnie na tym zmęczeniu bym poszedł 5km w 37 minut.
Wiek 56 lat, waga 95kg po. Jest naprawdę świetnie. Nawodnienie – pół litra wódki ze spotkania ze znajomymi…Dobrze ,że mi się nie zechciało popływać w Odrze..Mam naprawdę szansę na MWr tylko wreszcie muszę przestać pić…
–
pjachu1
2015/05/03 22:44:58
Oco – lubię, a nawet uwielbiam takie poczucie humoru. Absurd, abstrakcja, a jednak bliskie ciału 😉
Dzisiejszy bieg ukończyłem. Ale…
– przez cały tydzień NIC nie biegałem. Po raz pierwszy od kilku miesięcy. Mogłem choć potruchtać wczoraj wieczorem
– na brukowanym rondzie (1 km biegu) poluzowało się przednie kółko. Próbowałem biec, ale po kilkuset metrach zajechałem do serwisu – cofasz się 300 metrów.
– ciepło było, Maniek zgubił dzwonek – znów cofanko i z tego wszystkiego wyszło niecałe 47 minut.
– awansowałem w kategorii wiekowej – też cofnąłem się – do M40.
– wieczorem dobiłem do 30 km. Musiałem odstawić autko do warsztatu. Powrót: biegiem. Fajne doświadcznie. Najpierw szybka (względnie szybka) dycha, a potem truchtanko 20 km. Ponieważ spadła temperatura i zrobiło się chłodno, to zaliczyłem bieg na „deficycie energetycznym”
Marsz – dzięki za doping 🙂
–
kamilmnch1
2015/05/03 22:52:24
Wojtku, liczę na wyrozumiałość
–
kamilmnch1
2015/05/03 22:55:23
KONKURS!!! Do wygrania czteromiesięczny plan treningowy. Podaj wagę K&Bell’a (czytaj Kibla. Czyli łączną obu piszących) Odpowiedzi pod blogiem do końca przyszłego tygodnia.
http://www.ocochodziwbiegu.blox.pl
–
ok123
2015/05/03 23:18:48
Moja majówka: dwa razy basen, dwa razy biegi, dwa razy rower plus wycieczka po Puszczy Kampinoskiej. Wszystko rodzinnie, ale czy ja jakiś triatlonista jestem???
Jak dobrze, że jutro poniedziałek i człowiek odpocznie w pracy… 😉
Ale majówka super, nawet bez wyjeżdżania!
–
beat.usia
2015/05/04 13:26:03
Zapisy na London Marathon:
http://www.virginmoneylondonmarathon.com/en-gb/how-to-enter/ballot-entry/
–
tomikgrewinski
2015/05/04 20:40:46
Zapisany!
Czekamy na szczęśliwe losowanie! 🙂