Weekend stał pod znakiem dyscypliny uzupełniającej. Zrobiliśmy na rowerach tradycyjną Wiosenną Wyprawę Wujów.
Za tydzień Truskawka, ciekaw jestem tego biegu. Ale też słodki owoc, który ma w nazwie, nie nastraja mnie do wielkiego wysiłku treningowego. Staram się podtrzymywać formę i popodtrzymuję ją sobie aż Mały Yoda ciut podrośnie i zacznie korzystać z placówek opieki nad dziećmi.
Bo jakieś priorytety są. Nie można wszystkiego pieprznąć i zająć się treningiem, no chyba że się samo rozpieprzyło i trzeba się treningiem ratować. Ale kiedy Mały Yoda jest mały, a Moja Sportowa Żona jest taka moja, a ja taki jej – to nie przygotuję się na maksa. Mogę się przygotować na 2:59, mogę się przygotować na walkę o fajną Truskawkę, ale teraz wszystko jest z ogranicznikiem prędkości.
Jak zatrybi, to się przyspieszy. Będziemy – o ile nie będzie przykrej niespodzianki, a wielu z nas w weekend przekonało się, że przykre niespodzianki się czasem zdarzają – niebawem mieszkać dwa razy bliżej Lasu Kabackiego niż dziś, już mnie kusi nowa perspektywa treningowa. W niedzielę pobiegaliśmy godzinę z MSŻ (na początku biegłem z wózkiem, a potem wózek oddałem i pobiegłem dookoła mocniejszą końcówkę, ale ta moc słabo wyszła ok. 4:25 min./km) – i podbiegliśmy też pod nasze przyszłe gniazdko. To też jest teraz jakiś priorytet, a nie mocny trening.
A sobota była rowerowa. Już trzeci raz udało się na zebrać w kilku dorosłych facetów, odmeldować się w domach, rodzinach bądź pustych ścianach i pojechać prawie na cały dzień na Wiosenną Wyprawę Wujów – w skrócie WWW. Tym razem ruszyliśmy z Kabat najpierw przez tak obiegany Las Kabacki, dalej przez Lasy Chojnowskie na zamek w Czersku i po zwiedzeniu jeszcze jednostki wojskowej w Górze Kalwarii kapitalnym Nadwiślańskim Szlakiem Rowerowym do Konstancina na wypasiony obiad, a stamtąd do Warszawy. Razem 68 km, a Dziki z Wojtkiem (z Ojciec.prl) dokręcili nawet do 74, bo chodziło o poprawienie rekordu Wojtka z pierwszej wyprawy – 70 km.
W tym miejscu najbanalniej na świecie chciałbym podziękować Mojej Sportowej Żonie, że wzięła na barki na cały dzień dwójkę dzieci po to, żebym mógł sobie – jak dziecko – pojeździć z kumplami na rowerze.
A wyglądało to tak:
ocobiegatu
2015/05/25 23:32:46
Szkoda ,że nie poszliście ..). Przecież rower w specyficzności do bieganie jest do du.
–
torex
2015/05/26 10:40:11
Wojtku, czy czasem nie miałeś na myśli Lasów Chojnowskich?
Pewnie można z Kabat pojechać przez Lasy Chotomowskie do Czerska, ale to trochę nie po drodze 🙂
–
wojciech.staszewski
2015/05/26 11:49:42
Ups, Torex, twoje strony, wiec na pewno masz rację. Już poprawiam
–
1.marsz
2015/05/26 19:54:01
tomik, ziggy- mnie już przegoniliście, gratulacje:)
gerard- jak było na chojniku?
miałem prawie idealny plan na włoskie wakacje:15.11 połówka w palermo i maraton we folrencji 29.11, uwzględniłem priorytety i potrzeby pięcioosobowej rodziny i psa, i kiedy już brałem się za rezerwację lotów, to uświadomiłem sobie głęboko skrywany w weekendowym rozluźnieniu koflikt z pracą, i plan się rypnął…
marsz
–
ocobiegatu
2015/05/27 00:56:41
Marsz – masz rację . U Ciebie super pierogi w pracy..),
–
1.marsz
2015/05/27 18:51:03
smacznego o co:)
–
ocobiegatu
2015/05/27 23:33:20
Mara(tona)zm jakiś na blogu więc choć kawał. A przy okazji wejdę na ca. 40 procent wpisów..).
Biegaczka do biegaczki.
– wiesz spotkałam super faceta , chodziarza, trenuje chód sportowy.
– daj sobie spokój , to są faceci bez polotu..).
–
ocobiegatu
2015/05/28 10:15:47
Przychodzi lekarz do baby a baba biegaczka…).
–
gepaard
2015/05/28 11:20:54
@Marsz – na Chojniku było już spoko, bo można było się położyć na trawie i nie musiałem już dalej biec 🙂
Trasa (profil) inna niż na moich dotychczasowych startach górskich. Zazwyczaj było to naprzemiennie góra-dół, najwyżej jednorazowo po max. 500m, a często mniej. Na Chojnik Maratonie ( Garmin pokazał ponad 44 km) było 2.300m przewyższenia, w zasadzie na dwóch podejściach 🙂 W efekcie, na drugim podejściu (koniec na 32km) tak dostałem po dupie (dokładnie to po nogach), że na zbiegu nie byłem w stanie biec. Droga w dół, bez kamieni, a ja truchtam po 5:40/km. I do tego co kilometr muszę na chwilę stanąć, zgiąć się w pół i dać odpocząć mięśniom brzucha i pleców. Wyobrażacie to sobie? Sporo tutaj straciłem. A do tej pory szło mi całkiem fajnie, mocne podejścia, szybkie zbiegi.
Potem to była walka z niemocą – w sumie wygrana, po końcowy podbieg na zamek zrobiłem biegiem 🙂 Ogólnie jestem zadowolony – mięśnie wykończyłem doszczętnie. I taka ciekawostka: skoro byłem w górach, to w niedziele po maratonie wybrałem się na górską wycieczkę. Z Karpacza na Śnieżkę :). Po płaskim nawet sprawnie się szło. Ale jak tylko zrobiło się nieco pod górę, okazało się, że nie mogę podnieść (zgiąć) prawej nogi w biodrze. Żadnej blokady, po prostu taki ból mięśni gdzieś w okolicach biodra! I co? Wypracowałem technikę podchodzenia przy pomocy ręki – ciągnąłem się za spodnie w okolicy kolana 🙂
Aha – dzisiaj jest pierwszy dzień, kiedy mogę powiedzieć, że uda mnie nie bolą. Jak ich dotykam 🙂
A tu zapis dla ciekawskich: connect.garmin.com/modern/activity/783758940
–
1.marsz
2015/05/28 20:24:01
gepaard-słyszałem, że to trudny bieg, kolega po połówce też miał kłopoty z chodzeniem ale inny, który biega górskie i ultra alpejskie (płaskie też świetnie, mniej więcej tak jak ty, tylko maraton wolniej),i który był pierwszy w kat., nie narzekał specjalnie:)…,dałeś radę i zająłeś dobre miejsce, gratuluję
marsz
–
ok123
2015/05/29 09:39:28
Właśnie przeczytałem, że na Biegu Ursynowa będzie kilkunastu pacemakerów.
To bieg na 5 km…
😉
–
beat.usia
2015/05/29 15:23:27
MSŻ jest na medal !!!
–
1.marsz
2015/05/30 15:02:36
ultra-powodzenia kubolu
marsz
–
1.marsz
2015/05/30 17:51:09
johnson i pope od dwóch godzin kręcą kółka na ultra maćku i planują tak kręcić do północy; tato maćka, który to wszystko nakręcił, śpi za karę lub w nagrodę po dwie godziny dziennie (powinno się raczej mówić nocnie?), zwykle po północy; marsz się zapisał na maraton we florencji i przez chwilę pomyślał o dwóch godzinach „z przodu”, po czym puknął się w czoło i szybko opamiętał:)
marsz
–
ocobiegatu
2015/05/31 00:20:35
Interesuje mnie tylko dwójka z przodu. Powiedział biegacz do dentystki.
O jej . To musi być w narkozie. Odpowiada dentystka.
Biegacz się budzi i widzi,że ma tylko dwa zęby….).
To druga wersja kawału z biegaczem nad jeziorem..).
–
1.marsz
2015/05/31 18:58:52
oco – po dzisiejszym wyniku (~45′) w biegu dla maćka, to mnie chyba tylko dwójka
z twojego kawału pozostaje:)
zacząłem po 4’07 i tak chciałem skończyć więc nie były to zbyt wygórowane wymagania ale zupełnie nie potrafiłem im sprostać – tempo spadało z każdym km,
aż do 4’44 i nie byłem w stanie temu zapobiec, no cóż…
marsz
ps. pope dzięki za doping i gratuluję 64 km i 101? pętli ultra maćka, a johnsonowi 80:)
pps. odwiedziła nas magda z poznania, której mąż, piotr, po biegowej kontuzji, na skutek splotu fatalnych okoliczności leży przykuty do łóżka z syndromem zamknięcia, to dla piotra właśnie biega londyńskie (i nie tylko ) maratony beat.usia, to dla piotra magada chce zorganizować charytatywną imprezę biegową w poznaniu i przyjechała podpatrzeć jak o robi to pjachu, a robi świetnie:)
–
popellus
2015/05/31 20:33:21
Rzeczywiście 🙂
Ultra fajne, 101 🙂 Powrót do domu, jak zwykle daliśmy radę :):)
Gratulacje – Marsz:) ja już dzisiaj odpoczywałem…
Najlepszego
Pope
–
kubol7b
2015/06/01 11:45:10
1.marsz – dzieki
pjachu – napisz jak bylo
johnson – dobrze rozumiem, ze pyknales sobie 80km po roku nic-nie-biegania???
pope – widze ze lydka w formie.
ja na szybkosci – 11. miejsce, na 16 ktorzy skonczyli w limicie na 250 startujacych. dlugo bieglem na 8. pozycji z mala strata do miejsca 5. bylo bardzo fajnie, bo to piekne gory. dwa kryzysy giganty, w czasie ktorych juz rzucalem bieganie. na szczescie one zawsze przechodza. predzej czy pozniej przechodza. marsz, mam nadzieje, ze u Ciebie przelamanie juz wkrotce. napisze wiecej jak mi przejda DOMsy
–
gepaard
2015/06/01 15:25:25
Kubol, właśnie miałem pytać, jak Ci poszło. Zatem gratulacje! Czekam na relację 🙂