Zwycięstwo Armii Poznań

Armia Poznań zwyciężyła. Za tydzień zobaczymy, co z Armią Kampinos. Każdy ma taki start docelowy, na jaki ma ochotę.

W pierwszy weekend zimy, która przyszła bezpośrednio po totalnym lecie, miałem mnóstwo powodów do słonecznego uśmiechu. Biegłem w Poznaniu oraz Włocławku – korespondencyjnie, z Podopiecznymi, którzy tam startowali. Śledząc międzyczasy Maćka, Szczepana, Michała i Grażyny w Poznaniu na 25, 30 czy 35 kilometrze nie mogłem wyjść z podziwu, jak rewolucja informatyczna zmieniła nasze życie. Bo ja ciągle pamiętam, kiedy wyniki biegu można było dostać w formie drukowanej na jakichś dużych zawodach kilka tygodni później. Np. z wrześniowego Maratonu Warszawskiego – na styczniowym Biegu Chomiczówki. A teraz widziałem na każdym punkcie kontrolnym, że jest dobrze, a czym dalszy był punkt, tym było lepiej.

Maciek powtórzył złamanie trójki, chociaż Picta nie pokonał – więc Pict z 2:55 został w tym roku i mistrzem podbloga, i mistrzem Kancelarii w maratonie. Zrobił życiówkę, chociaż skromniejszą niż ja się spodziewałem, ale taką, jakiej sam oczekiwał. Może jednak bywa tak, że biega się głową i Maćka głowa była tylko na 2:57.

Dalej też radości i wyniki w punkt. A to – może to jakiś mój brak skromności w pracy trenera – moja największa radość. Jak Szczepan ma złamać 3:30 i biegnie 3:29. Jak Michałowi piszę, że mu baloniki uciekną na 38 kilometrze i dokładnie tak się dzieje, a Michał dobiega zgodnie z założeniami w 3:33. Jak Grażynie piszę 4:19 i jej wydaje się na mecie, że pobiegła w 4:24, bo nie skojarzyła, że netto ma właśnie 4:19.

Bajka. A jeszcze Przemek we Włocławku złamał 1:40 na połówce – przez przeziębienie skromniej niż miało być, ale złamał.

Chciałbym umieć powiedzieć sobie: Wojtek, w Puszczy Kampinoskiej 3:09. I z taką samą zegarmistrzowską punktualnością w to trafić.

Ale moja forma jest dla mnie w najlepszym przypadku zagadką, a w najgorszym powodem do potężnych zmartwień. Walczę jak w slalomie między brakiem regeneracji, brakiem czasu na treningi, stresem w pracy, metryką o wektorowej charakterystyce i treningami. Sporo zrobiłem teraz wytrzymałości, w piątek wracałem z pracy biegiem półtorej godzin, więc mam alibi dla sobotniego parkrunu, który robiłem jako akcent po godzinie biegania – i wyszło tylko 20:05. Dwa razy robiłem już parkrun po godzinnym biegu i było o kilkadziesiąt sekund lepiej.

Ucieszył mnie tylko fajny finisz z biegaczem, którego doganiałem przez ostatni kilometr. 300 m przed metą zaczął mi kibicować! Krzyczeć: dawaj, dawaj. Doszedłem go z 50 m przed metą i z kolei ja go zachęciłem do walki. Wyprzedziłem już o dobre półtora metra, kiedy on z uśmiechem skontrował.

I z uśmiechem zafiniszowaliśmy. Niebieski wygrał o fotofinisz.

Fot. parkrun Warszawa-Ursynów

Maraton w Kampinosie to mój główny start pokręconego sezonu. Nie miałem na jesieni żadnych oczekiwań od żadnych zawodów, wszystko to były starty nawet nie kontrolne, treningowe. Bezpośrednio po godzinie wolnego biegu albo dzień po długim wybieganiu. Formę przyszykuję na 11 listopada, a przede wszystkim na sobotni Kampinos.

Cel: złamać 3:10, o ile trasa będzie miała rzeczywiście ok. 42,2 km. Marzenia i chęci: być wysoko w klasyfikacji. Mam to określone w głowie, ale nie będę wypisywał, bo nie mam odwagi, żeby to wystukać czarno na monitorze.

Akapit promocyjny. Biegnę w terenowych Brooksach z serii Pure, bo to moje najulubieńsze buty (mam właśnie terenowe grit i najbardziej free connect). Startówki, które mam na sobie na zdjęciu, to też zresztą Brooksy, ale to przypadek, bo jeszcze nie odkryłem butów startowych na twardą nawierzchnię, które robią różnicę. A Pure’y robią. Są wygodne, zgrabne, dynamiczne w naturalny sposób, jako przedłużenie kończyny. Przyjemnie pisać o swoim partnerze, kiedy naprawdę wierzy się w jego produkt.

Moja Sportowa Żona też biega w connectach. I wyglądają tak (sorry, że się tak pochwalę):

Updated: 12 października 2015 — 18:55

  1. tomikgrewinski

    2015/10/12 19:56:29

    Wojtek gratulacje za wyniki podopiecznych.
    I powodzenia w puszczy.


    jacekmiron

    2015/10/12 20:25:32

    Gratulacje dla podopiecznych!
    Szczególne gratki dla Michała, który w tym roku ratuje honor pokoju nr 9 i frakcji łódzkiej obozu w Rabce.


    agnieszka1246

    2015/10/12 20:39:04

    Michał gratulacje. Nie wiedziałam, że biegniesz w Poznaniu.


    kwasnaali

    2015/10/13 08:19:01

    Brawo dla poznańskich maratonczykow i gratulacje dla Trenera! Ale nas wszystkich wyostrzyłeś akurat na start!:) a to zdjcie z fotofimishu to prawdziwy wyścig lata z zimą.. Tu wygrywa lato a tymczasem bez czapki i rękawiczek ani rusz!


    1.marsz

    2015/10/13 22:11:12

    wow! niezła ekipa, prawie same życiówki, gratulacje dla wojtka i wszystkich podopiecznych
    marsz


    piotrek.krawczyk

    2015/10/14 19:55:08

    Tu Dziki
    Nie było Armii Kampinos. Była Grupa AK Kampinos. Była Rzeczpospolita Kampinoska. Wszedłeś John na startowe ścieżki partyzanckie, nareszcie. Na treningowych ścieżkach partyzanckich jesteśmy odkąd się znamy, znaczy od trzydziestu dwóch lub trzydziestu trzech lat. Dziki będzie na maratonie w Puszczy. Dziki


    tomikgrewinski

    2015/10/14 21:04:59

    A gdzie Oco?


    ok123

    2015/10/18 00:10:23

    No i był bieg w tym deszczu po Kampinosie?
    Zaraz zobaczę…
    A, jest Wojtek w wynikach!
    Trochę wolniej niż planował, ale pewnie bieg był głównie po błocie…

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.