Lubię ten moment, kiedy staję przy drewnianym stole na tarasie Villi Gorczańskiej w Rabce Zdroju i patrzę na dwudziestkę biegaczy, którzy przyjechali na Podhale. I każdy jest jak tabula rasa – niewypełniony schemat treningowy na tydzień.
No przesadzam, bo zwykle połowa biegaczek i biegaczy, którzy przyjeżdżają do nas na obóz, to nasi już znajomi. Byli rok temu, a nierzadko dwa razy z rzędu, są naszymi Podopiecznymi na co dzień, spotykamy się też na treningach. Społeczność, lubię to słowo. Spotykająca się czasem na pasta przed biegami, na after po biegach i na co dzień na Facebooku.
A jednak jest to jakieś sportowe święto. Kiedy staję przy tym stole i witam wszystkich, to czuję się, jakbyśmy razem zaczynali lot w jakiejś kapsule czasu, statku Sokół Millenium albo pirackim okręcie. To będzie nasz tydzień. Pobiegniemy wszędzie. Przetrenujemy wszystko. A na koniec rozciągniemy, żeby starczyło do kolejnych wakacji, kolejnego biegania w Rabce czy po górach, czy gdziekolwiek na łonie.
Obóz jest jak biegacz – też ma dwie nogi, na których stoi. Druga to Moja Sportowa Żona, początkowo tylko rozciągała, wzmacniała i organizowała, a od zeszłego roku biegamy razem, razem prowadzimy treningi. I jest cieplej.
Mam w pracy tydzień urlopu, mieliśmy jechać do Rabki na narty, ale w związku z nagłym wystąpieniem ABS (absolutny brak śniegu), zrezygnowaliśmy z wyjazdu. Pierwszy dzień urlopu miałem spędzić na pisaniu książki, a spędziłem na pisaniu kilku jeszcze planów treningowych dla Podopiecznych (skończył się miesiąc treningowy), na wstawieniu na stronę Kancelarii informacji o sierpniowym obozie w Rabce, na zakupach przed wieczornym męskim spotkaniem (przez co po raz pierwszy nowy odcinek nie ukazał się w poniedziałek). No i na treningu. Mam teraz 17 minut biegiem do podbiegu Słonika. Za blisko, żeby podjeżdżać samochodem (co pewnie zajęłoby z 7 minut, więc kompletny bezsens). Robi mi to jednak dodatkowe pół godziny biegu – pożądaną obudowę siły biegowej. Zawsze byłem zwolennikiem maksymalnej ekonomizacji treningu, w tygodniu robiłem zawsze dwa krótkie, półgodzinne tylko akcenty. Ale teraz walczę o kilometry, to będzie nowy bodziec.
Odkryłem na Garmin Connect tygodniową tabelę wyników – wszystkich moich znajomych. Był moment w niedzielę koło południa, kiedy byłem pierwszy. To efekt piątkowej trzydziestki, podczas której zwiedzałem południowe okolice Warszawy – od Kabat przez Konstancin po Mordor. Ale wyprzedził mnie na koniec dnia Podopieczny Mariusz z Kielc, a pierwszy był trener Maciek z Kancelarii. Dawno jednak nie przebiegłem ponad 80 km w tygodniu. Więcej robię chyba tylko na obozie w Rabce.
Galeria z zeszłorocznego obozu. Informacja wisi od wczoraj, a już jedno miejsce jest zajęte 🙂
Do zobaczenia 🙂
kwasnaali
2016/02/02 10:57:55
o! było tez leżakowanie na werandzie 🙂
–
maciek_lepton
2016/02/02 12:25:55
Kto i na ile biegnie Wiązowną? Ja „mam” biec 1:25
–
kwasnaali
2016/02/04 11:44:31
ja biegnę, ile się da!
–
johnson.wp
2016/02/05 11:23:40
Ku powszechnej informacji, wklejam info o biegu nad Wartą:
Zapraszam na 20 lutego na przyjemnie ekstremalną oraz kameralną imprezę biegową, znaną nielicznym wybrańcom jako Bieg Johnsona, lub inaczej „50 mil z biegiem Warty”. Wprawdzie proponuję dwa dystanse: 45 i 87km, ale na 45km trzeba mieć usprawiedliwienie, gdyż jest to bieg elitarny… Jak do tej pory 50 mil, łączące oba brzegi Warty po południowej i północnej stronie Poznania, przemierzył jeden tylko zawodnik, zatem trasa jest niewątpliwie mityczna!
Szczegóły pojawiają się na stronie fejsowej (publicznej) http://www.facebook.com/events/910879709027499/
Tradycyjnie start (6.30), półmetek (12.00) i meta (około 18.00) to parking przed pływalnią AWF na Drodze Dębińskiej. Po wykonaniu pętli południowej (45km) wracamy tam na przepak (i coś ciepłego), a ci co wykażą się odpowiednim ultranastawieniem dostąpią zaszczytu kontynuacji pętlą północną. Osoby o nastawieniu maratońskim mogą przemierzyć z nami jedną z pętli, jednak na wyraźne imienne zaproszenie organizatora, lub po złożeniu aplikacji 😉
Jedną z atrakcji pętli północnej jest przeprawa przez bród na Głuszynce, a być może także i na 68km, zatem osoby o wrażliwych stopach niech rozważą tą niedogodność już przy składaniu aplikacji…
Logistyka jest taka, że sklepy są w Puszczykówku (19km), na Starołęce (42km), Garbarach (50km) oraz w Owińskach (70km) gdzie istnieje wstydliwa możliwość wycofu autobusem miejskim na Rondo Śródka.
Będzie to już kolejna edycja biegu Johnsona nad Wartą, na zachętę poczytajcie o poprzednich: 2011 http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=24951 2012 http://www.facebook.com/media/set/?set=a.287431707984922.70766.100001542841970&type=1&l=4c44fca562
2013 http://www.facebook.com/events/204466126399613/
2014 http://www.facebook.com/notes/władysław-polcyn/50-mil-z-biegiem-warty/1031670456894373
Zapraszam 🙂
Johnson
–
sten2013
2016/02/06 20:30:20
Johnson – moje połączenia neuronowe co i rusz robią zwarcie i wysyłają sygnał zwrotny – JEDŹ. Nie żeby mi się chciało tyle biegać, nie żebym wiedział, że dam radę dotrzymać kroku pozostałym, ale dlatego, ze mam przemożną potrzebę pogadania z kolegą Profesorem. Ale cóż, wszystko w rękach wszechmogącego imperatora i Antoniego jego.
–
johnson.wp
2016/02/07 16:11:43
Sten, kwalifikujesz się, ponieważ wytworzyłeś odpowiednie połączenia neuronowe 🙂 Także bym pogadał, o pozytywnym KODowaniu 🙂 Co do dotrzymywania kroku, to najbardziej by się przydało jak się zacznie ultra, więc może dołączysz na pętlę południową? start o 12 🙂
–
piotrek.krawczyk
2016/02/07 18:37:38
A Dziki dziś 1500 z Londynu do Warszawy. Dziki
–
1.marsz
2016/02/08 16:48:29
mało czerwonych krwinek i niska hemoglobina – jak to szybko uzupełnić? chociaż nie wiem czy o uzupełnienie chodzi, bo np. żelazo z kolei sporo powyżej normy – może macie jakiś pomysł?
marsz
–
wojciech.staszewski
2016/02/08 16:55:28
Marsz, już już zaczynałem pisać, żeby nie pić herbaty do posiłków – ale widzę, że problem bardziej złożony. Bo w ten sposób podnosimy poziom żelaza, a co za tym idzie poziom hemoglobiny. U Ciebie nie idzie – to nietypowa sytuacja, spytałbym lekarza