Tararara. Teraz myślicie, że przyjdzie zima, będzie fajnie, Święta, bombki i światełka, pasterka i wyżerka, potem Sylwester, ruskie szampany na Nowy Rok jak u Muńka, skrzący się śnieg i amatorzy białego szaleństwa. A w lutym będziecie mieć dosyć.
Zima to dżuma. Ciemność i breja. Ma przebłyski: fajne, słoneczne dni z lekkim mrozem, długie wybiegania po śniegu, gorąca herbata w schronisku. Ale generalnie kiła mogiła i żeby już się skończyła.
Na razie jeszcze się nie zaczęła, ale w lutym, marcu poczujecie to, o czym pisze w przemoczonych butach na bieganiu, w oczekiwaniu na wiosnę, która z roku na rok czeka na większe ocieplenie, żeby przyjść. W PRL przychodziła na Dzień Kobiet, ale od kiedy PRL został zlikwidowany, ledwo da się uprosić na Wielkanoc.
Myśleliśmy o tym rok temu w styczniu, kiedy wszystkie górskie i zimowe atrakcje zdawały się być za nami. I zrobiliśmy w marcu pierwszy Mini-Obóz Biegowy w Rabce Zdroju. Rzuciliśmy hasło i lista startowa zapełniła się jak na Triadzie Biegowej – niemal w kilka dni. Wiosna zajrzała wtedy do nas na chwilę i na Luboniu Wielkim wyglądaliśmy tak:
Mini-Obóz jest dlatego mini, że obejmuje przedłużony weekend. Nie trzeba brać tygodniowego urlopu w pracy ani w domu. Wystarczy weekendowy wypad z małym dodatkiem. W zeszłym roku rozpoczynaliśmy treningiem w piątek rano, niektórzy wyjeżdżali nawet z Warszawy około 4-5 rano i zdążyli. Ale to jednak generuje duże zmęczenie, postanowiliśmy więc w tym roku zacząć w czwartek wieczorem. Po kolacji i odprawie bierzemy czołówki i lecimy na Grzebień i wieżę widokową na Polczakówce spojrzeć na światła małego miasta z góry.
Co Ci się lepszego zdarzy w marcu, może poza życiówką w Półmaratonie Warszawskim, Krakowskim albo Gdyńskim?
Oprócz wrażeń robimy też konkretny program sportowy. Tak wyglądaliśmy na podbiegach w brei. Powiem Wam, że przy ostatnich nie byłem w stanie utrzymać założonego odcinka (każdy miał swój słupek, do którego miał dobiec, zależnie od swoich możliwości sportowych).
Zrobiliśmy też sprawność ogólną i wytrzymałość szybkościową – miało być na stadionie, ale stadion nasiąknął przedwiośniem, jak szmata i przenieśliśmy się do pustego o tej porze roku Parku Zdrojowego. Co wyszło jeszcze lepiej.
A przede wszystkim zrobiliśmy kilkadziesiąt przepięknych kilometrów po górach. Był Luboń, były Stare Wierchy, dla najbardziej zaawansowanych (w zeszłym roku dotyczyło to Justyny i Przemka) – Turbacz. W tym roku też tam biegniemy, a dodatkowo w zasadzie pierwszy raz w prawie 10-letniej historii obozów w Rabce pobiegniemy przez Maciejową na Szumiącą. Tam jest ślicznie, tam jest tajemniczo, niespodziewanie dziko. Będzie nam wtedy bardziej po drodze do wypasionego, nowiuteńkiego jak Miasteczko Wilanów ośrodka Ela w Rabce z basenem, grotą, sauną i wodotryskiem.
Z tym wodotryskiem to żartowałem. Ale jeśli chcesz zobaczyć szczegóły oferty, to ZAJRZYJ TUTAJ. I zapisuj się – do zobaczenia.
A gdyby ktoś chciał wiedzieć, dlaczego nie piszę o bieganiu, to przeniosłem początek sezonu na czwartek. Jutro ostatni akcent roztrenowania – na Treningu Wspólnym haratamy w gałę ze wzmacnianiem według reguł, które ustaliliśmy z Kingą (na zdjęciu, zapatrzona na Beskid Wyspowy).
1 thought on “Mini obóz będzie w marcu”
Zimowy Ultramaraton Karkonoski wtedy biegnę… a tak chciałbym w tej knajpie posiedzieć z Wami na koniec obozu Zdrówko!