16 grudnia 2006

Dzień przed. Obudziło mnie słońce zapraszając na pierwszy trening nowego sezonu. Przeprosiłem je bardzo, ale było już po dziewiątej, a ja o 12 musiałem być w redakcji, żeby zatelefonować na zamiejscową i zagraniczną. I rozpoczęcie sezonu wyznaczyłem sobie na niedzielę, mam nadzieję, że równie słoneczną. Do gazety chciałem jechać na rolkach, ale Moja Sportowa Żona stwierdziła, że tez ma ochotę, więc wyskoczymy na rolki razem póóóźnym wieczorem. Do pracy pojechałem na rowerze, w sumie 50 minut jeżdżenia i 15 km w nogach. Po rowerze człowiek jest trochę jak po siłowni na jeden mięsień. Iluśgłowy uda. Nogi nad kolanami robią się ciężkie. Też fajnie. A teraz MSŻ spojrzała tymi sarnimi oczami, że jest tak wymęczona całym tygodniem i żeby rolki przełożyć na jutro. Posunęła się też do próby przekupstwa, oferując mi pedicure, obcinanie włosów na głowie oraz katalog propozycji niecenzuralnych. Efekt: rolki też przełożone na jutro. Jutro! Wielki początek sezonu biegowego 2007. Bardzo się cieszę, że znalazło się już troje Polskobiegających (chodzi o tę propozycję z wczorajszego bloga stworzenia czegoś między ruchem społecznym a grupą biegową, co nazywałoby się Polska Biega i pozwalało na identyfikowanie się pewnemu, jak to ktoś nazwał, stadu biegaczy). W tygodniu idę z tym pomysłem do mojego biegającego szefa i może rozkwitnie. Pomysł, nie szef. A wszystkim, którzy byliby chętni do biegania nie tylko z Polską, ale ze mną – wirtualnie – proponuję na niedzielę. Dłuuugi trening w pierwszym zakresie. Czyli niezbyt szybko, ale jednak żeby się trochę zmęczyć, a nie truchtać. Wszystkich, którzy startowali już kiedyś w zawodach przynajmniej na 10 km, namawiam na bieganie powyżej godziny, a może powyżej półtorej godziny. Ja postanowiłem na początek zastosować sobie wstrząsowy bodziec psychiczny – dwie godziny biegania. Zakładam pulsometr na klatę i jedziemy!

Updated: 11 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.