Już lecę

– Zrobiłeś już wszystko, co miałeś zrobić? – zagadnął mnie dziś rano Dziki w Puszczy K., kiedy skończyłem ostatnie minutowe przyspieszenie w dość swobodnie uzyskanym tempie kilometr w 3:28.

Tak, zrobiłem już wszystko. Od połowy grudnia biegałem długie wybiegania w śniegach trenując wytrzymałość i jednocześnie siłę. Było to tak obciążające, że w Biegu Sylwestrowym w Krakowie nie dałem rady złamać 41 km na dychę. Orałem dalej w międzyczasie ponosząc klęskę w wyjazdowym maratonie na ciepłej wyspie (chyba 3:26). Po powrocie zima, śniegi i podbiegi. Z początkiem marca zacząłem BPS dodając trochę szybszych treningów. A przede wszystkim trening Marka Jaroszewskiego – 15-16 km w tempie startowym (4:00) podzielone na odcinki z minutowymi przerwami w truchcie. Najpierw 500-metrowe, zimno jeszcze było, większość odcinków wyszła po 4:10-4:20, nie wiem kiedy zleciało półtorej godziny i spóźniłem się do domu, a mieliśmy wyjść z Moją Sportową Żoną na obiad do gazety.

Potem półmaraton, przebiegnięty na maksa, ale w ramach treningu. Dwa dni wcześniej robiłem kolejny odcinek Jaroszewskiego (chyba 8 razy 2 km).

Na święta obiegałem Gorce, a po powrocie zacząłem dwutygodniowy obóz, dwa treningi dziennie, w sumie z 200 km. Tylko jedna trzydziestka, ale tym razem głównym akcentem miałybyć treningi wg Jaroszewskiego, które doszły na koniec do 3 razy 5 km, razem z Danielem. To było w zeszły piątek, nie za bardzo dałem radę trzymać tempo (raczej wychodziło po 4:05-4:10), więc w sobotę skończyłem obóz i zająłem się odzyskiwaniem świeżości i szybkości.

W środę zrobiliśmy z Danielem ostatnie kilometrówki. 10 razy 1 km na asfalcie, wymierzone idealnie na ścieżce wilanowskiej. Tak jak każe pod superkompensację guru Skarżyński i w tym mu bardzo wierzę. Wierzę też, żeby biegać te odcinki na maksa, a nie tak jak słyszałem ostatnio w epoce kursu od większości trenerów – w tempie na start.

Najwolniejsze, pod wiatr, wyszły po 3:46. Najszybsza – 3:28. Jest dobrze. Poczułem się po tym treningu, jak samolot, który rozpędził się na pasie startowym i już nie ma odwrotu, już podnosi dziób, unosi przednie koło i zaraz oderwie się od ziemi.

Dziś był trening ostatni, godzina po puszczy w pierwszym zakresie po 5:00. A potem jeszcze sprawdzian z psychologii.

Jaki? Pojechaliśmy z Dzikim na ping ponga. Po trzech miesiącach nieustannych porażek wreszcie wygrałem, 4:3 w setach. W meczach Dziki prowadzi 8:2. Ale dzisiejsza wygrana przyszła w dobrym momencie. A może nie przyszła, tylko ja rzeczywiście jestem w dobrym momencie? Leć, Adam, leć.

Szykuję się na ten Kraków jak na święto. Cały plan biegowy ułożyłem pod ten dzień. A bieganie, to spory kawał mojego życia, stały element moich dni. W piątek nie biegam, lecimy szosą do Krakowa i szykujemy się na obiad w Zameczku Książ w drodze i rodzinne serdeczności wieczorem. A w sobotę delikatnie pobiegam 45 minut powoli i zrobię 6 półminutowych przebieżek, taki rozruch.

Fajnie też, że i niektórzy spośród Was tam jadą. Proponuję się spotkać przy biurze zawodów w sobotę o 16., jeśli ktoś już dojedzie. Podobno dobrym punktem charakterystycznym jest papieski kamień, a postaram się dodatkowo mieć jakiś polskabiegowy element. I wybaczcie mi, jeśli kogoś nie rozpoznam. Nawet z pictem miałem problem na półmaratonie, chociaż mi się wyświetla czasem w komputerze na zdjęciu ze Starej Miłosny, ale nie miał już w Wawie pomarańczowej koszulki.

A z pozostałymi spotkamy się w niedzielę w okolicach mety, jak już dolecimy na miejsce.

Uff. Widzicie jak zgrabnie udało mi się ominąć temat spadających samolotów?

Updated: 22 kwietnia 2010 — 18:55

  1. piotrek.krawczyk

    2010/04/22 22:49:54

    A kto pobiegnie szybciej, niż prognoza Dzikiego, otrzyma nagrodę: sylwetkę biegacza do przyklejenia na auto. I tu Tarantino jesteś w uprzywilejowanej sytuacji, masz 12 minut (już tylko jedenaście) rezerwy, ergo niesprawiedliwie oceniles intencje Dzikiego 🙂 Czekając na kolejny odcinek bloga informuję, że John ograł mnie dziś w ping-ponga, a wróżba Johna była taka: jak wygra, to będzie życiówka w Krakowie. Wróżba była ryzykowna, bo ostatnio wygrywałem z Johnem (Wojtkiem, Szkieletem…) A dałem z siebie wszystko. Był nie do pobicia. Silny w głowie. To bardzo ważne w maratonie. Powodzenia i wielkich wyników po kilkanaście minut lub kilka minut poniżej prognoz Dzikiego. Dziki
    (to powtórka spod poprzedniego odcinka – Dziki)


    biegofanka

    2010/04/22 22:50:40

    Czytam Książ… ale nie nasz wałbrzyski… nie po drodze, a warto zwiedzić…
    Wojtku – no to leć po tę życiówkę, po satysfakcję… leć…:))


    biegofanka

    2010/04/22 22:54:55

    Chłopaki – skoro już i tak się ponastawialiście, to dajcie z siebie wszystko w Krakowie… powodzenia wszystkim startującym:))
    Fajka – a Tobie powodzenia w sobotniej dyszce:))


    biegofanka

    2010/04/22 23:04:11

    Dziki – dobrze, że nie biegnę… jeszcze byś mi prognozę wrzucił i dopiero przejęłabym się na dobre… mogłabym nie wytrzymać ciśnienia… nie… to nie dla mnie… nie lubię być pod presją… kogokolwiek i czegokolwiek;))


    biegofanka

    2010/04/22 23:07:29

    Przed debiutem maratońskim proszę bez żadnych założeń dla mnie… chyba, że sama podam;))


    nuggers

    2010/04/22 23:10:19

    czytam o Krakowie i czuję stresa jakbym sam tam miał debiutować.. 🙂 przed moją pierwszą połówką sprzed miesiąca nie czułem takiego poddenerwowania 🙂 a w niedzielę od rana będę o całej Waszej zgrai myślał :))
    po-wo-dze-nia!!! :)))

    M.


    ocobiegatu

    2010/04/22 23:34:03

    „odcinki na maksa” to cytat kultowy…:)
    generalnie jako ktoś kto nie ma pulsometra , nie biega interwałów , kilometrówek itp. czyli tempo – man…:)
    nie rozumiem albo mi ciężko przeliczać i mało co kojarzę..:)
    W każdym razie psychologicznie,fizjologicznie ( teraz na blogu modne słowa) jako tempo-man bym widział trening pod maraton jako bieganie 25-30km w tempie lepszym od życzonego maratonu ( bez żadnych kombinacji) tak raz na 2 tygodnie z jakimś super odpoczynkiem..
    Na szczęście nie jestem trenerem…:).
    Wiem , że są ze mną problemy na blogu – zimą – chód sportowy a wiosna , latem – będzie u mnie tylko o tempówach bez pulsometra.. :).
    Powodzenia życzę wszystkim w Krakowie.


    sfx

    2010/04/23 07:55:43

    dziki… będę biegł dla Twej nagrody… choć chyba będzie pod górkę (prognozy aury są zbieżne z zeszłorocznymi)

    napięcie rośnie. wczoraj ostatnia dwunastka. po krosie ma się rozumieć – ale takim mało wymagającym (+/-140) z sześcioma półminutówkami w planowanym tempie na niedzielę. obawiam się, że moje treningi nie dały mi na tyle pary, żeby wytrzymać ten koszmarny dystans… czuję w głowie zeszłoroczny 37 kilometr i nogi, które odmówiły już wtedy współpracy. było coś 7 minut gorzej niż planowe złamania czwórki. ale była to też życiówka (lepsza o 3 kwadranse od poprzedniej).


    beautyandb

    2010/04/23 09:15:28

    O 16 powinniśmy już być. Koleżanka jedzie maraton rolkowy, chcemy jej pokibicować trochę. Może się spotkamy 🙂 Ja wczoraj wolniutkie 11 km. Wieczorem albo jutro o świcie zrobię delikatne 7-8 z przebieżkami na koniec…


    johnson.wp

    2010/04/23 16:11:07

    no ja chyba nienormalny jestem – cieszę się jak głupi z sera, co go moze nie dostać… taka mordęga nas czeka, a tu takie zadowolenie. Może tak na mnie działa patent na carboloading czyli węglozapodawanie, podpatrzony u mojego partnera złociutkiego, no miły chłopiec jak babcię kocham, który zeszłej jesieni zameldował się u mnie przed maratonem z kartonem pełnym dwulitrowych butelek pepsi. Od tej kofeiny (jestem od wczoraj przy trzecim litrze) trochę mnie nosi:). 1 litr =470kcal, ocobiegatu – czy to dobry pomysł, bo ja powoli tracę dystans?

    oczywiscie zamelduję się na odprawie o 16 🙂


    sfx

    2010/04/23 16:43:15

    o 18:07 ruszam… będę o 6:30 rano – koszmarna podróż


    corvus78

    2010/04/23 19:33:21

    życzę powodzenia, biegu z wiatrem, niewyczerpalnych zapasów glikogenu, nowych życiówek i cudownych przeżyć podczas biegu, będę trzymał kciuki. Dzisiaj ostatni dzień epoki lodowcowej wspomaganej niewielką dawką wynalazków farmakologicznych i mam nadzieję, że jutro będę się cieszył zdrowym kolanem, odczekam może jeszcze z tydzień (choć to niezwykle trudne) i wrócę na moje ścieżki – mam nadzieję, że nie zarosły…. Jeszcze raz pozdrawiam i myślami będę z Wami


    quentino-tarantino

    2010/04/23 19:48:50

    JEŚLI MASZ MIĘKKIE SERCE TO MUSISZ MIEĆ TWARDĄ…ŁYDKĘ

    Dziś popołudniu mój 11-latek zaczął mi miauczeć aby iść z nim pograć w piłkę…broniłem się jak mogłem ale w końcu uległem…2 dni przed maratonem.
    Ja nie umiem grać „na niby”…niestety…
    Przez ostatnie kilka godzin chodzę z bólem lewej łydki, jestem już po pierwszym chłodzeniu lodem…niech to…ech…
    Nie grajcie przed samym maratonem w piłkę, tenisa itp.

    Niezależnie co się dalej będzie działo, jutro o 6.15 ruszam z Poznania pod Wawel!
    Darz Bór!


    ocobiegatu

    2010/04/23 19:57:37

    johnson – węgle, jak mówią śmiesznie kulturyści ,to nasz pokarm,biegaczy….). Przed debiutem opychalem się w dwa ostatnie dni bananami aż mi waga poszla w gore o chyba 1kg – stanąłem przed maratonem na wadze i po – celem badań naukowych..:).
    A to wszystko aby podstawić do wzoru zamiast 2000 kcal – może te 2200..:)


    johnson.wp

    2010/04/23 21:19:02

    oco – trafiasz jak zwykle w sedno. Męczę ten Twój wzór i męczę, a wychodzi, że najlepiej mieć dobry właśnie ten parametr. Ja muszę mieć ok 2200, chociaz jestem chudszy od Szkieleta, co moze potwierdzić mój SFX, bo nocował u mnie z piżamką. Ostatni maraton wykonałem „na styk” i wg Twojego wzoru musiałem własnie takim zapasem glikogenu dysponować. Z tego wynika, że przy wiekszej szybkości starczy mi dokładnie na 3:40 🙂


    johnson.wp

    2010/04/23 21:22:40

    quentino – nie myśl o łydkach, bo to wyczerpuje. Ja dzisiaj zagrałem z synem w tenisa ale… odpukać tylko gardło lekko drapie, co idę zaraz wygrzać pod kołdrę

    corvus – dzięki za wsparcie duchowe. Zdaje się że jesteś poznaniakiem jak wyczuwam z Twoich postów?


    ocobiegatu

    2010/04/23 21:53:49

    johnson – wzór opracowałem na podstawie cross-over concept czyli klasycznej teorii mówiącej o punkcie w którym zrównuje się po 50% spalanie tłuszczu i glikogenu .
    Wiadomo , że jak ktos biega na 90% hrmax to niemal spala sam glikogen a jak ktoś biega na 65% hrmax to zdecydowanie dominuje tłuszcz. Jak pisałem przed debiutem – pobiegłem wg tej teorii i wg tego wzoru..:). Miałem dylemat bo dotarłem do źródeł niemieckich niedługo przed maratonem a w nich były nieco bardziej optymistyczne dane – tj. mniej glikogenu na danym vo2.Ten pasjonujący artykuł zna biegofanka , bo jej wysłałem maila…)
    Wiemy wszyscy , że jesli kiedykolwiek natrafimy na jakiekolwiek dane niemieckie – to będą one najdokładniejsze ze wszystkich porównawczych danych.:).
    Mimo to pobiegłem na moim wzorze , który jest po bezpiecznej stronie – tj . nieco bardziej asekuracyjny.


    sten2007

    2010/04/23 22:10:23

    Wojtek, ale ci zazdroszczę, ja jeszcze muszę czekać tydzień. Najbardziej czekam na ścianę. To będzie mój 5 maraton i po raz pierwszy tak naprawde nie czekam na wynik. Czy mi się uda zrobić życiówkę, czy nie, ale wypatruję tego momentu gdy trzeba już biec na nazwisko, na numer. Czekam na ten moment walki. Trzymam kciuki w niedzielę.


    corvus78

    2010/04/23 22:54:43

    tak johnson jestem poznaniakiem, mieszkam na Grunwaldzie/os. Kopernika/ Junikowo czyli biegam (tzn. do niedawna biegałem, bo teraz leczę kolano, ale mam nadzieję, że za tydzień już pollllleeeeeccccęęęę) najczęściej w Lasku Marcelińskim lub Rusałka/Strzeszynek/Kiekrz i okolice, rzadko na Malcie. pozdrawiam najserdeczniej jak tylko potrafię i życzę spokojnej, relaksacyjnej i miłej nocy


    sfx

    2010/04/24 08:38:21

    od 6:29 jestem na miejscu
    zakwaterowałem się u rodzinki i spodziewam się wizytacji terenów biegowych w okolicy 14-15 aby o 16 stawić się przy kamieniu
    podróż – koszmar


    wojciech.staszewski

    2010/04/24 12:14:19

    Jest 12:12, sobota. Jutro o tej porze będzie na zegarze 2:42. Chciałbym być wtedy już kawałek za 40. kilometrem. Zrobiłem właśnie mały rozruch (45 po 6:20) z sześcioma 30-sekundówkami (najlepsza w 3:29) na koniec. Kostka ciągle trochę boli, jadę do apteki po voltaren w tabletkach. Najgorsze, to upał. Już nic nie zostało z porannej lodówki za oknem.
    Czy Islandczycy nie mogliby przysłać jakiejś chmury?


    mksmdk

    2010/04/24 13:37:17

    Jest 13:30 4ko łamacze juto już będą na mecie mam nadzieje ze i mi dane to będzie a nawet ze 30 min wcześniej za 2,5h ruszam do Crakova pogoda sprawdzona , motywacja napędzona przy pomocy
    książki Murakamiego -którą połknąłem w parę godzin wczoraj- wszystkim biegaczom bardzo ją polecam.
    Dozo w grodzie Kraka


    sten2007

    2010/04/24 14:30:03

    Jestem już po ostatnim mocnym bieganiu przed Silesią. Puchar Maratonu Warszawskiego, 5km, (chociaż mój Garmin pokazał 4,91). Czas 23:32 – tempo zgodnie z planem z dokładnością do sekundy. Czułem cały czas, że mam rezerwę mocy (ale nie dużą).
    W Katowicach MUSZĘ złamać 4h. Jeżeli mi się nie uda to się ze wstydu chyba nie odezwę.


    klamerka.1

    2010/04/24 20:32:49

    corvus78 – jednoczę się z Tobą! Mnie również kontuzja trzyma w domu i również doprowadza do rozpaczy.. Pozostaje nam trzymać się tego, że ból zawsze kiedyś mija a radość biegania trwa wiecznie:) Droga Biegofanko – dlatego też nie piszę – bo i nie ma o czym:( Były dwie próby 20 minutowego truchtu zakończone ponownym bólem, była i blokada zakończona fiaskiem. Ale nic to – w końcu coś musi pomóc – póki co czekam z niecierpliwością na porządny masaż i pokładam w pani masażystce całą swoją nadzieję – a mam jej, że ho ho!:)
    Trzymam kciuki za wszystkich startujących! (Trzymam kciuki również za to, żeby Dziki miał więcej tych naklejek – bo oczywiście życzę Wam, aby prognozy zostały rozłożone na łopatki!:)) Howk!


    pict

    2010/04/24 20:53:52

    Za późno przeczytałem wpis – właśnie przed chwilą leżąc już pod kołdrą w krakowskim hostelu. A Wojtku, Ciebie, wraz z rodzina widziałem przy ataku na dmuchanego ochroniarza, ale nie chciałem przeszkadzać w rodzinnej przechadzce. Do zobaczenia jutro na trasie i mecie! Powodzenia wszystkim!


    corvus78

    2010/04/24 20:59:42

    Klamerko masz rację, kontuzja musi kiedyś minąć.
    Dzisiaj rozmawiałem z moim przyjacielem, który jest zapaśnikiem i dowiedziałem się, że zawodnicy jedzą łyżkę żelatyny dziennie i nie mają problemów ze stawami – wobec tego zaczynam nowy rozdział w moim życiu czyli „zaklejanie”. za 12 godzin i 30 minut zaczynam trzymać kciuki pozdrawiam


    marsikor

    2010/04/24 21:07:38

    Trzymam kciuki za życiówki wszystkich krakowiaków! Już się cieszę na wasze relacje po biegu.
    Ja jutro startuję po raz pierwszy w półmaratonie. Wczoraj miałem treningowe LB – leżenie bykiem + odsypianie zaległości, dziś było rozruszanie – 37 minut dość wolno – koło 6:30/km, a w trakcie pięć 30 sekundowych przyśpieszeń. Jestem pozytywnie nastawiony. Tylko nie wiem jakie jutro obrać tempo. Mam nadzieję, że uda mi się zacząć wolno i nie wymęczyć się przez pierwsze 10 km. Potem chcę stopniowo lecz znacznie przyśpieszać. Ale konkretne liczby to niewiadoma.
    Lećcie!


    biega_czu

    2010/04/24 21:22:18

    Czołem,
    Ufff… Na szczęście udało mi się wyrwać z „afrykańskiego piekła” i dzisiaj w nocy dotarłem do domu. Będę łamał „czwórkę” a może nawet trochę lepiej – tak twierdzi kołcz, ale nie wiem na czym stoję, bo „tam” biega się zupełnie inaczej niż tu. Cały czas czuję też lekkie zmęczenie. A rano dopadła mnie namiastka faraońskiego dziadostwa 😉 Ale jestem dobrej myśli 🙂 Ja do Krakowa dotrę ok. godz. 7.00. Do zobaczenia i trzymam kciuki za wszystkich startujących!!!!!!!!!!!!!!!!


    piotrek.krawczyk

    2010/04/24 23:14:52

    Jest 23:06
    Trzymać będę kciuki od rana za wszystkich. Za średnią spod bloga 3:30:00 🙂
    Sten, też biegłem piątkę w cyklu Pucharu. Wynik 19:51 (na moim Garminie 5,11 km, więc zaliczam jako piątkę). Piechotą nie chodzi 🙂 Ale czuję zamulenie długimi biegami i krosami pod Rzeznika. Jeszcze raz – szczęścia na mecie!
    Dziki


    nuggers

    2010/04/25 11:27:53

    a oni biegną… 🙂
    m.


    kalabris

    2010/04/25 11:53:26

    a oni biegną… i biegną… i ci w Londynie też


    nuggers

    2010/04/25 12:39:20

    ale niektórzy pokracznie biegają.. ciekaw jestem jaki to ma pływ na zużywanie się ich kolan..


    biegofanka

    2010/04/25 12:59:54

    Tak Klamerko, nadzieję trzeba mieć… oby masaże i czas, który minął już, pomogli Ci w powrocie do formy. Powodzenia i oczywiście odzywaj się tutaj jak najczęściej:))


    tomikgrewinski

    2010/04/25 14:03:10

    Jakies wiesci z Krakowa???


    piotrek.krawczyk

    2010/04/25 15:34:06

    Tu taki mały, malutki dziki
    Moje proroctwa o wynikach okazały się do d…
    A Wy jesteście Wielcy.
    Średnia spod bloga około 3:21!
    Tomik – niech sami piszą Bohaterowie.
    Już więcej nie będę stawiał prognoz przed maratonem. Tarantino znów miał rację…
    dziki


    marsikor

    2010/04/25 17:54:44

    Debiut w półmaratonie udany. Biegłem tak jak zaplanowałem. Najpierw powoli jak żółw, a potem coraz prędzej i prędzej.
    pierwsze 5 km – 27:30
    następne 5 km – 25:37
    kolejne 5 km – 24:42
    ostatnie 5 km – 23:17
    ostatni kilometr – 4:31
    Był jeszcze sprinterski finisz amatora – ostatnie sto metrów.
    I na tym się kończą możliwości mojego prymitywnego footchipa w pokazywaniu czasów biegu. Ale w każdym razie pokazują, że było ciągle szybciej i szybciej. Zresztą co będę dużo pisał zobaczcie sami ten finisz: http://www.maratonypolskie.pl/sylwetki/foto_gal/11231_21385_1.jpg
    Oficjalny wynik 01:46:50
    Ukończyłem ze sporym zapasem sił, więc są widoki na kolejne życiówki
    Jestem szczęśliwy! Niecały rok temu obawiałem się dystansu 4 km przed biegiem podczas akcji Polska Biega. Nie mogę uwierzyć! Razem z rozgrzewką i roztruchtaniem w drodze do domu zrobiłem dziś ponad 26 km. Dzika radość biegania.

    P.S. Dla tych co już czytali Murakamiego o bieganiu. Miałem dobrą znak przed startem. Startowałem z numerem 18 – „Eighteen Till I Die” ;-)))


    sfx

    2010/04/25 18:23:27

    o 20:14 ruszam w podróż po udanym starcie w cracovia maratonq

    3:16:48

    oto piątki:
    23:24 (5k)
    22:50 (10k)
    23:01 (15k)
    23:03 (20k)
    22:58 (25k)
    23:06 (30k)
    23:06 (35k)
    24:44 (40k) – kryzys
    10:36 (2.195k)


    sfx

    2010/04/25 18:50:00

    quentino równiutko sobie rozplanował i równiutko zrealizował (3:29:40?)

    andante, tydzień przed katowicami, lekko i bezpiecznie (3:26?)

    mój przemiły partner rzeźnicki ukończył trochę wolniej niż chciał, ale i tak moim zdaniem pod rzeźnika w sam raz

    szkielet sam opisze swoje męki i wiem, że jest zadowolony


    sfx

    2010/04/25 18:50:55

    niestety nie spotkałem b&b, a telefonu nie miałem


    sten2007

    2010/04/25 18:57:26

    Gratki dla wszystkich. Podobno było wietrznie w stronę Huty. Tym bardziej szacunek. Miłego powrotu do rzeczywistości.


    andante78

    2010/04/25 19:45:17

    Sfx – gratulacje świetnej życiówki, a w tym przede wszystkim potężnego skoku, od tej, którą miałeś do dzisiaj.

    MKS – pobiegł zgodnie z planem (3:45), widac że jest mocny, oj będzie życiówka w Warszawie, oj będzie :-), ale niech się pochwali jakie postępy robi jego teśc Andrzej!

    Wojtek, Johnson (z synami i małżonką) i cała reszta wyżej wymieniona, naprawdę miło było Was spotkac i zamienic kilka słów, Polska Biegowo Ekipo :-). Mój czas – co sprawdziłem właśnie na necie – to ostatecznie 3:23:51 (chyba brutto, chyba, bo organizator nie podaje póki co innych czasów, a poza tym biegłem bez zegarka – to takie wzmocnienie psychiczne, które czasem stosuje też Mój Niezastąpiony Partner). Nie wiem jak spoglądałem na zegar na mecie, że wydawało mi się początkowo, że przebiegłem z czasem 3:26 :-), ale tym radosc jest większa :-). Klamerce i Kubie (mężowi Klamerki), dziękuję za przywiezienie do Gliwic i miłe towarzystwo 🙂

    Marsikor – Twój opis mówi sam za siebie, debiut robi wrażenie, a po wykresie widac, że to w tym roku nie jest Twoje ostatnie słowo.


    corvus78

    2010/04/25 20:11:51

    gratuluję wszystkim którzy dzisiaj biegli, jesteście WIELCY (i trochę Wam zazdroszczę)
    Marsikor mam pytanie gdzie i jak nosisz swojego ipoda podczas biegu?
    pozdrawiam serdecznie i życzę szerokiej i bezpiecznej drogi podczas powrotów


    ocobiegatu

    2010/04/25 20:31:29

    Gratuluje maratończykom i jednemu szczególnie półmaratończykowi bo mi się nie chce biegac maratonow – za dlugo to trwa i och te przygotowania..:).
    Przejrzalem wszystkie strony wynikow …i jako zamilowany w statystyce stwierdzam , ze jest duzo zawodnikow z Polska Biega co sie nie ujawniaja tu…
    Ktos na 3,05 , sporo ponizej 3.30 , moze ludzie spod bloga to nie czubek gory lodowej (1/7) ale naprawde wyjątkowo sypnęło zawodnikami – Cichociemnymi Polska Biega..:). Mozecie sprawdzic – to trwa krótko – czegos takiego jeszcze nie bylo.. A więc jeszcze moje szczególne gratulacje dla dziewczyny (K40) z Białej Podlaskiej ( no wiadomo – moj sentyment do Podlasia..) – zdaje sie wygrala maraton w Polska Biega w kategorii kobiecej – 3,47.


    kalabris

    2010/04/25 20:34:48

    G-R-A-T-U-L-A-C-J-E!!! szczególnie dla Wielkich Trójkołamaczy! Czapki z głów!


    kalabris

    2010/04/25 20:43:59

    i już wiecie jaki czas osiągnął nasz Trener Wielki? Osiągnął Czas Wielki! ale sam pewnie jutro to opisze. Okluski!


    fajka

    2010/04/25 20:45:26

    Krakowiacy – wielkie gratulacje..Jak miło się czyta te relacje (jeszcze nie wszystkie).I wyniki ?? Brawo !!


    pict

    2010/04/25 21:42:41

    Ocotubiega – ten ktoś na 3.05 z Krakowa to najprawdopodobniej ja, czyli Kuba. Wyścig wyborny, nigdy nie poszło mi wszystko tak dobrze. Zero kryzysów, zero problemów i bez większego bólu.


    marsikor

    2010/04/25 21:45:25

    andante – dzięki, mam nadzieję, że będę jeszcze miał okazje wybiegać kilka następnych słów. Gratulacje – piękny czas.

    corvus – jestem muzykiem, więc nie słucham niczego podczas biegania :-). Mam Sportband na rękę. Ale na okazję dzisiejszego startu kupiłem sobie takie krótkie gatki 2 w 1 tej samej marki i one mają z tyłu małą, a pojemną kieszonkę. Komórka czy żel mieszczą mi się bez problemu i w ogóle ich nie czuć podczas biegu. Myślą że iPod wejdzie.

    ocobiegatu – dzięki za szczególne gratulacje! Też wystąpiłem tym razem jako Polska Biega. Wreszcie mi się udało wypełnić odpowiednią rubryczkę, bo jak biegłem poprzednio dwa razy przełaje to za pierwszym razem zapomniałem wpisać z pośpiechu i stresu przedstartowego, a za drugim w zamieszaniu nie wiedziałem gdzie wpisać.

    sfx – piękny bieg i te międzyczasy jak od linijki. Gratulacje.


    tomikgrewinski

    2010/04/25 22:00:15

    Gratulacje dla wszystkich ktorzy ukonczyli Kraków!SFX,Pict,Andante.Quentino…
    Wasze wyniki naprawde motywuja do dalszej pracy i systematycznych treningow :))
    Ciekawosc mnie zżera wiec chyba zaraz posprawdzam poza blogiem jak dobrze poszlo naszemu trenerowi…
    Marsikor – gratuluje i zazdroszcze,ja chcialem zadebiutowac w półmaratonie warszawskim ale po nartach zlapalem kontuzje i mialem prawie czterotygodniowa przerwe…na szczescie wszystko wrocilo do normy wiec mam nadzieje ze za 2-3 miesiace mi sie uda. Murakamiego juz skonczyłem…to w ostatnim tygodniu mój ulubiony prezent dla wszystkich biegających przyjaciół 🙂


    biega_czu

    2010/04/25 22:23:52

    Czołem,
    Ja też zrealizowałem swój plan, czyli złamałem czwórkę.
    Tomek: Jak poszło kołczowi? Są dwa źródła: http://www.polskabiega.pl i nieoficjalne wyniki na stronie maratonu. Pozdrowienia!


    sfx

    2010/04/26 08:59:16

    A ja już właśnie w domciu.
    Gratuluję wszystkim, a przede wszystkim sobie 🙂
    Najgorsze przede mną – coraz trudniejsza wspinaczka.


    quentino-tarantino

    2010/04/26 09:09:59

    WAWEL ZDOBYTY !
    A ja choć poobijany to bardzo szczęśliwy 😉
    Mogło być jeszcze piekniej ale…mój ostatni wpis z piatku o łydce byl boleśnie proroczy…
    Wszystkim z blogowej Cracovii wielkie gratulacje! Ze szczególnym uwzględnieniem SFXa – poszedł jak…ja za rok 😉


    quentino-tarantino

    2010/04/26 09:25:36

    A teraz trochę więcej szczegółów…
    Piątkowa łydka – już wiecie, że dwa dni przed maratonem lepiej odstawić sporty poboczne – nadwyrężyłem łydkę grając z synem w piłkę. Ale wieczorne okłady z lodu wydawały się zakończyć temat, taką przynajmniej miałem nadzieję. Jednak – co ma wisieć nie utonie…;-)
    Biegłem na 3:30. Lekko nie było ale miałem bieg pod kontrolą, wszystko szło zgodnie z planem – każdy km w granicach 5:00 a na 40 km miał zacząć się lekki finisz pozwalajacy wbiec na metę kilkanaście sekund poniżej 3:30….tiaaaa….
    35 km – ostre ukłucie W TEJ ŁYDCE – ale tylko chwilowe…jestem na 41 km, przyspieszam i…pięęęęknie – najpierw ostry ból, nie muszę chyba pisać gdzie….a potem początek skurczu! Dla jasności – NIGDY – przed, w trakcie, po – treningu czy też zawodów nie miałem żadnego nawet mini skurczu a teraz ten uraz spowodował masakrę. Najpierw chwila paniki bo nie wiem jak się zachować ( oprócz tego, ze mogę sie zatrzymać…mamy 41km…), zwolniłem i już wiedziałem, ze raczej poniżej 3:30 już nie zejdę. Potruchtałem jakieś 400m i lekko przeszło więc postanowiłem być „jak Tommy Lee Jones w Ściganym” 😉 Ale po kilkuset metrach znowu się zaczęło – ostry ból i skurcz. Słuchajcie, tego nie da sie opisać – ostatnie kilkadziesiąt metrów totalnie straciłem kontrolę na ciałem – ból mnie normalnie osłabił a meta na wyciągnięcie ręki!
    Nikomu tego nie życzę…ostatnie metry szedłem na powykręcanych z bólu nogach…masakra…
    Czas brutto – 3:30:14, netto – 3:29:50 coś tam coś tam.
    Życiówka pobita o blisko pół godziny – to mi rekompensuje te makabryczne ostatnie metry:-)


    quentino-tarantino

    2010/04/26 09:32:09

    ocobiegatu – wracam na ścieżkę Wielkiej Pokory i Spokojnego Rozwoju 😉
    Czasy bicia życiówek o pół godziny zakończyły sie wczoraj 😉 Od teraz moimi guru będą Bubka i Isinbajewa – życiówka? Tak ale o 1 minutę 😉
    Ten rozdział już zamykam a wyglądało to tak:

    wrzesień 2009 MW – 4:20:12 brutto, 4:17:46 netto
    październik 2009 MP – 3:57:51 brutto, 3:56:54 netto
    kwiecień 2010 CRACOVIA – 3:30:14 brutto, 3:29:50 netto


    biegofanka

    2010/04/26 09:46:09

    Gratuluję WAM przebiegnięcia… zdobycia… osiągnięcia Waszych celów:))


    ocobiegatu

    2010/04/26 10:29:47

    quentino – a jednoczesnie Wolnym , Długim Biegom – Wrogom Ludu Biegającego Miast i Wsi ,Karłom Reakcji – mówimy nie !…:)
    sfx, quentino – nowe życiówki zakreślone pomarańczowym pisakiem w kajecie..


    sfx

    2010/04/26 11:51:47

    Zgodnie z regulaminem biegu maratońskiego 🙂 dzi,ś 25h po starcie w krakowie, ruszyłem na 35 minutowe roztruchtanie.
    W związku z tym ogłaszam konkurs nagradzany moim uśmiechem do monitora:

    Co dziś biegał SFX na roztruchtaniu ?


    sfx

    2010/04/26 11:53:32

    Nagroda dodatkowa (dla chętnych)… moje zdjęcie z 4 i 38 km na e-maila (z okolicy startu/mety) 🙂


    quentino-tarantino

    2010/04/26 14:42:03

    Właśnie wyczytałem na jednym z forum uwagę, że kilku osobom nie zgadzają się miedzyczasy, które odnotowali a tymi które podali w wynikach. Mam dokładnie to samo – żaden z międzyczasów nie zgadza się z tymi, które miałem na trasie. Różnica jest nawet ponad 1 minutę.


    marsikor

    2010/04/26 15:31:06

    sfx – dziś 10 km cross po górkach.
    Nagrodę chętnie.


    corvus78

    2010/04/26 15:47:33

    dziękuję Marsikor, jak było zimno to wkładałem ipoda do kieszeni kurtki, a teraz jest trochę za ciepło… może macie jakiś patent na ipoda nano 5G, tak by nie zawadzał podczas biegu i nie świecił zbytnio;
    mam nadzieję, że wkrótce wybiegnę, rozważam jeszcze kontrolne USG kolana, bo przy schodzeniu po schodach trochę boli, na szczęście nie tak jak na początku
    pozdrawiam


    sfx

    2010/04/26 21:00:37

    zwycięzcą jest marsikor… podaj emajlę, to prześlę 🙂
    może nie było 10k, ale 6k po krosiku +/-100m

    Cały Kraków był na +/-65m.
    Poznań 2009 był na +110/-122.
    Wrocław 2009 był na +/-45m.


    marsikor

    2010/04/26 21:15:06

    Najlepiej to się pochwal np. na maratonachpolskich! Niech inni też sobie popatrzą jak się robi te kolosalne progresy za pomocą crossów. Wiem, tam jest niewygodny i nieintuicyjny interfejs do tego, ale się da. Ale jakby co to marcin.sikorski.priv(gorilla:)gmail.com

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.