atlas – 22 maja 2008

– Idź wreszcie pobiegaj! Niemożliwy jesteś – powiedziała mi Moja Sportowa Żona.

Boże Ciało obeszliśmy procesją. Córka przedszkolak kultywowała rozrzucając kwiatki, a ja czułem narastające zasmucenie, że obrzęd ten tak odsuwa mnie od sacrum. – Ale manifestujesz cierpienie – rzuciła MSŻ.

Rano nie pobiegałem, bo od 6.10 kończyłem pracę nad wywiadem z Tomaszewskim. Zdradzę wam puentę. Pytam, co by pan zmienił w swoim życiu, a Tomaszewski, że przecież już mówił – dietę w dzieciństwie.

Po południu też nie pobiegałem, bo spędziliśmy czas rodzinnie. I teraz usiadłem przed tabula rasą, co by tu sportowego napisać. Postanowiłem: porobię brzuszki.

Bo to świetny pomysł na taki nijaki czas treningowy. Wzmocnić mięśnie brzucha i grzbietu, po to, żeby się nie zginać w biegu. I przy okazji zachować wyprostowaną postawę na plażach Bułgarii.

Chciałem pójść na naszą minisiłownię w sypialni i dołożyć sobie jeszcze parę ćwiczeń na atlasie. Ale córka przedszkolak ogląda tam bajkę. Spróbowałem w dużym pokoju ćwiczeń na fitnessowej piłce MSŻ. To świetna rzecz, ale wymaga jednak dużo samozaparcia, bo trzeba walczyć z oporem przyrządu, nieustannie przytrzymywać go nieistniejącymi mięśniami, bo usiłuje wyskoczyć spod pupy. Zrobiłem 20 brzuszków. A MSŻ tłumiła śmiech. Z grzbietami nie dałem rady, bo wtedy trzeba się położyć na piłce na brzuchu, co natychmiast odczułem jako ingerencję w zjedzony wcześniej mega pyszny obiad (żeberka, specjalność MSŻ). MSŻ zaczęła mi pokazywać, jak się należy na piłce położyć. Ja okazałem zniecierpliwienie i właśnie wtedy MSŻ zaczęła mnie wysyłać na bieganie, bo robię się drażliwy z braku endorfin.

Pobiegam jutro. A dziś jeszcze po dobranocce porobię brzuszki, grzbiety i ściąganie drążka oraz Jezusa Chrystusa na atlasie. 

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.