deszcz – 2 czerwca 2007

Nie powiem, że czuÅ‚em siÄ™ jak czÅ‚owiek z żelaza, bo czÅ‚owiek z żelaza mógÅ‚by zardzewieć. Ale miaÅ‚em poczucie, że mam ciaÅ‚o z tytanu wzglÄ™dnie innego twardego na maksa materiaÅ‚u. Wczoraj po poÅ‚udniu zadzwoniÅ‚ mój biegajÄ…cy szef P. z pytaniem, czy pobiegamy w sobotÄ™ rano. Za oknem byÅ‚a jeszcze Afryka i nic nie zapowiadaÅ‚o na dziÅ› pory deszczowej. UmówiliÅ›my siÄ™ w Lesie Kabackim przy szlabanie o 10.30. Szef P. miaÅ‚ kontuzjÄ™ stopy, operacjÄ™, teraz wznawia treningi. MyÅ›laÅ‚em, że wyjdzie mu to na dobre o tyle, że bÄ™dzie wolniej biegaÅ‚, bo zwykle trenuje w tempie kilometr ok. 4:50. To nieco szybciej niż biega maraton. Uważam, że dÅ‚ugich wybiegaÅ„ nie powinno siÄ™ robić w tempie zbliżonym do osiÄ…ganego w maratonie. Ja biegam je po ok. 5:00, a bywa że wolniej, chociaż na maratonie mam Å›redniÄ… ok. 4:05. Jednak szef P. nie jest w stanie biegać wolno. ZrobiliÅ›my ok. 12 km w tempie miÄ™dzy 4:45 a 4:58. Dla mnie akurat, dla niego za szybko, obaj byliÅ›my zadowoleni. ZagadnÄ…Å‚em szefa P. o ToruÅ„ (obiecaÅ‚em o tym wspomnieć na blogu i proszÄ™ – sÅ‚owo siÄ™ rzekÅ‚o, życiówka na stoperze). ParÄ™ osób pisaÅ‚o do mnie w mailach i na blogu, jak to toruÅ„ski dodatek "Gazety" potraktowaÅ‚ tamtejszy maraton sprzed dwóch tygodni. NajwiÄ™ksza impreza miesiÄ…ca w mieÅ›cie, tysiÄ…c ludzi w maratonie, połówce i biegach na 10 oraz 5 km. CaÅ‚odzienny festyn sportowy na rynku. A w gazecie dzieÅ„ po żadnej wzmianki choćby na kolumnach sportowych o zwyciÄ™zcach. DzieÅ„ przed ostrzeżenie przed korkami. A dwa dni po oczernianie organizatorów. MówiÄ™ to biegajÄ…cemu szefowi P. i trochÄ™ siÄ™ gÅ‚upio czujÄ™. Nie dlatego, że donoszÄ™ na toruÅ„skÄ… redakcjÄ™, bo przecież pisaÅ‚em o faktach. Tylko dlatego, że przecież sam wiem, że "Gazeta" to gazeta, a nie broszura propagandowa ani reklamówka Decathlonu. I ma opisywać rzeczywistość tak jak jÄ… dziennikarze zdoÅ‚ajÄ… zobaczyć, a nie reklamować bieganie. A z drugiej strony to znaczy tyle, że dziennikarz z Torunia nie dostrzegÅ‚ fenomenu maratonu – miejskiego Å›wiÄ™ta sportu i festiwalu zdrowego trybu życia. I że w kontekÅ›cie powtarzania przez miesiÄ…c, że Polska biega, to generalnie kwas na Å‚amach. Mam nadziejÄ™, że takie kwasy nie bÄ™dÄ… siÄ™ już "Gazecie" zdarzaÅ‚y. Tymczasem minęła godzina i szef P. odjechaÅ‚ samochodem do domu, a ja do swojego pobiegÅ‚em, bo chciaÅ‚em dziÅ› zrobić trening półtoragodzinny. I co z tego, że w deszczu? KiedyÅ› już chyba o tym pisaÅ‚em przy jakichÅ› intensywnych opadach atmosferycznych, ale że opad powtórzyÅ‚ siÄ™ i to w dużym natężeniu, to i ja siÄ™ mogÄ™ powtórzyć. Na trening w deszczu wyjść jest nieco trudno, bo to żadna przyjemność, jak czÅ‚owiekowi ubranie wilgotnieje i od wewnÄ…trz i z zewnÄ…trz. Ale dobry bieg w deszczu, to tytanowa przyjemność. Tak czuje siÄ™ swojÄ… twardość i ta twardość tak cieszy – im czÅ‚owiek starszy, im poważniejszy, im bardziej przeroÅ›niÄ™te ego, stetryczaÅ‚e ciaÅ‚o powinno odstrÄ™czać od takie wysiÅ‚ku. Trudno o bardziej namacalny dowód na hart ducha. Po treningu wszystko nadawaÅ‚o siÄ™ do wanny. Nogi caÅ‚e w bÅ‚ocie, ubranie w wilgoci, buty w jednym i drugim. CiepÅ‚y prysznic, rozciÄ…ganie i po krzyku. Jeszcze nie zardzewiaÅ‚em. Na koniec. Moja Sportowa Å»ona kazaÅ‚a mi coÅ› jeszcze napisać o meczu, który wÅ‚aÅ›nie wygraliÅ›my z Azerbejdżanem 3:1, chociaż przez prawiÄ™ godzinÄ™ przegrywaliÅ›my. ChÅ‚opaki nie byli twardzielami, bo zagrali sÅ‚abo, poniżej swoich możliwoÅ›ci. Dla mnie fajne w tym meczu byÅ‚y te emocje niespodziewanej radoÅ›ci na koniec. A najfajniejsze to, że oglÄ…daliÅ›my mecz ramiÄ™ w ramiÄ™ z MSÅ». Moja kochana, sportowa żona.  Â

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.