Opowiem wam o Dzikim. PoznaliÅ›my siÄ™, na licealnym obozie, moja byÅ‚a dziewczyna zostaÅ‚a jego dziewczynÄ…, a my zaprzyjaźniliÅ›my siÄ™ w biegu. Obóz byÅ‚ nad jeziorem GarbaÅ› na Suwalszczyźnie. Siedem kilometrów w obwodzie. Już nie pamiÄ™tam jak, ale Dziki rzuciÅ‚ kiedyÅ› hasÅ‚o, że biegniemy dookoÅ‚a jeziora. To byÅ‚o coÅ›, wyzwanie, wyprawa. Tak wÅ‚aÅ›ciwie zaczęło siÄ™ nasze bieganie. PostanowiliÅ›my siÄ™ poÅ›cigać. Ale nienormalnie. On w jednÄ… stronÄ™, a ja w drugÄ…. Dziki wygraÅ‚, on już wczeÅ›niej trochÄ™ w życiu biegaÅ‚ z wyżłem Hipkiem, zresztÄ… w ogóle ma wiÄ™cej talentu do biegania. Pół roku później ja też zaczÄ…Å‚em regularnie trenować (Jezu, jak bez gÅ‚owy, kiedyÅ› chyba opowiadaÅ‚em i jeszcze kiedyÅ› opowiem). MieliÅ›my siÄ™ Å›cigać z Dzikim na szkolnych zawodach, ale parÄ™ dni wczeÅ›niej biegaliÅ›my sobie po Puszczy Kampinoskiej i Dzikiemu strzeliÅ‚a noga. SkoÅ„czyÅ‚o siÄ™ szpitalem, wyÅ›cigu nie byÅ‚o. ZrobiliÅ›my sobie jeszcze wyÅ›cigi na 6-kilometrowej pÄ™tli po Starych Bielanach. Ale nienormalnie. Jeden startowaÅ‚ dwie minuty przed drugim (losowaliÅ›my). Bo Dziki mówiÅ‚, że nie znosi rywalizacji, że jeÅ›li wyprzedzaÅ‚bym go o pół kroku, to już by mnie goniÅ‚, jak wyżeÅ‚ z wywieszonym jÄ™zorem, aż by nie padÅ‚ na cztery Å‚apy. W liceum Dziki wygrywaÅ‚. Potem odkryliÅ›my biegi masowe. Na Chomiczówce (15 km) przegraÅ‚em, w Maratonie Warszawskim z kretesem. Ale zaczÄ…Å‚em już mocno biegać, znaleźliÅ›my siÄ™ raz nad Jeziorem GarbaÅ› (Dziki prowadziÅ‚ tam obóz dla pacjentów), zrobiliÅ›my sobie wyÅ›cigi, w dwie strony… i znów przegraÅ‚em. WygraÅ‚em chyba tylko dwa razy – na pÄ™tli po Starych Bielanach i w Mili Sylwestrowej pod koniec XX wieku. A potem przez dÅ‚ugie lata nie dane nam byÅ‚o stanąć wspólnie na starcie. Dziki leczyÅ‚ nogÄ™, jeździÅ‚ na rowerze, czasem robiliÅ›my takie wyprawy do puszczy – on na rowerze, ja biegiem, tak towarzyszyÅ‚ mi raz na Maratonie Warszawskim albo wpadaÅ‚ na metÄ™. ZaczÄ…Å‚ truchtać, zaczÄ…Å‚ biegać, ale za Boga nie chciaÅ‚ wystartować. Nawet na naszej Chomiczówce, mitycznej i tak bliskiej, bo Bóg daÅ‚ teraz Dzikiemu na tym osiedlu dom. I teraz, sam w to nie mogÄ™ uwierzyć, Dziki szykuje siÄ™ do startu – w Maratonie ToruÅ„skim pod koniec kwietnia. Każdy podrÄ™cznik mówi, że przed głównym startem powinno siÄ™ przetrzeć. I w niedzielÄ™ zrobiliÅ›my to przetarcie – Dziki przed Toruniem, a ja przed Półmaratonem Warszawskim za dwa tygodnie. PobiegliÅ›my w SKÅš-iu, Spontanicznym Kabackim Åšciganiu, na 20 km. SpotkaÅ‚em na trasie dwóch czytelników :-), ale że może nie każdy wie, to przypomnÄ™: deklarujesz czas, na jaki biegniesz i startujesz z takim opóźnieniem, żeby wszyscy razem wpadli na metÄ™. Dziki biegÅ‚ na 1:45, żeby przetrenować tempo planowane na maraton (ma celować w 3:30). PierwszÄ… połówkÄ™ nieco wolniej, a drugÄ… szybciej, w tempie maratonu. OczywiÅ›cie go poniosÅ‚o, jak wyżła, ale mÄ…drego, wybieganego wyżła. Na poczÄ…tku trzymaÅ‚ siÄ™ grupy, kiedy ta zmieniÅ‚a siÄ™ w wężyk, utrzymywaÅ‚ siÄ™ w Å›rodku, a po półmetku przyspieszyÅ‚ i wyszÅ‚o 1:36 (dobrze pamiÄ™tam?). Ja zaplanowaÅ‚em czas 1:22. PierwszÄ… dziesiÄ…tkÄ™ chciaÅ‚em przebiec wolno, w 45 minut (zrobiÅ‚em 44:30, bo mnie trochÄ™ poniosÅ‚o przed półmetkiem, gdy byÅ‚a mijanka z tymi, co przede mnÄ… nawracali). A drugÄ… w 37 minut, takie tempo chciaÅ‚bym uzyskać w półmaratonie. I co? I same brzydkie wyrazy. Tempo na 37:30 utrzymaÅ‚em przez dwa kilometry. Potem walczyÅ‚em bezskutecznie o 4:00 na kilometr. SkoÅ„czyÅ‚o siÄ™ na drugiej dziesiÄ…tce w 40:05, a caÅ‚ym dystansie w 1:24:34. ZÅ‚y jestem, bo nie daÅ‚em rady. TropiÄ™ jak wyżeÅ‚ czemu. Krótka noc przed startem? Dwa i pół piwa wieczorem? CoÅ› jeszcze? Oby nie błędy w cyklu treningowym. Mam zrobionÄ… bazÄ™ wytrzymaÅ‚oÅ›ci, chociaż w Kabatach ona siÄ™ nie ujawniÅ‚a. A może brakuje szybkoÅ›ci, nad tym teraz mocno bÄ™dÄ™ pracowaÅ‚. Jak? DziÅ› zaczynam obóz. Â
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.