grochówka – 22 lutego 2009

Za dużo powiedzieć, że znałem Kamilę Skolimowską. Ale coś do powiedzenia mam.

Przyjechała do nas Rabka. Nie cała, ale część, za to głośna. Iza S. z małym Józiem plus siostra Mojej Sportowej Żony z Krakowa z dużą Oliwią. Ferie w mieście.

We wtorek zrobiłem z samego rana godzinę powoli. Są tacy, dla których godzina to nie jest żadne długie wybieganie. Nie mam na myśli Hailego G., ale na przykład Kamila D., który zwykle mniej niż półtorej godziny nie biega. Albo Dzikiego, który nawet na krótkim treningu musi przebiec Puszczę Kampinoską na wskroś. Dla mnie, to jest sporo czasu wykrojonego z dnia między Józiem (i innymi gośćmi), pracą, rodziną i bezmyślnym surfowaniem po sieci.

We wtorek po południu portale podały, że spadł śmigłowiec. I zaraz było, że zginęła najwspanialsza załoga, najlepsi ludzie. To znaczy co? Wszyscy, którzy przeżyli, są gorsi? Skąd ta intelektualna biegunka w obliczu śmierci?

W środę rano były proste interwały – 3 minuty szybko, 2 wolno (pamiętajcie, komu tętno nie spada odpowiednio szybko, powinien robić 2 minuty szybko, 3 wolno), sześć powtórzeń, pół godziny i do domu. Pod wieczór pośpiewaliśmy z góralkami o Janosiku i nie tylko. A już przed spaniem patrzymy na portale – i przeczytaliśmy o Kamili Skolimowskiej.

Boże chroń mnie teraz przed popadaniem w patos. Nie wiem, czy była najwspanialszym sportowcem, najbardziej walecznym, najbardziej się nie poddającym. Nie wiem, kto wygrywałby w takim rankingu – Kamila czy śp. Agata Mróz. Ale wiem, że zjedliśmy razem grochówkę.

To było dobre pięć lat temu. Pisałem do Wysokich Obcasów o tyczkarkach i młociarkach. To dwie konkurencje lekkoatletyczne niedawno dopuszczone dla kobiet, w obu mamy sukcesy. Byłem na treningu u Kamili, od razu na ty, pokazywała mi, jak się rzuca młotem, a trener się trochę denerwował, że przeszkadzam.

Potem pojechaliśmy na rozmowę. Mówię, że zamówimy sobie herbatę albo kawę, a Kamila, że ona po treningu jest głodna i woli grochówkę. To był jedyny wywiad, jaki robiłem przy grochówce. Była sympatyczna, inteligentna, ambitna – jak wiele moich żyjących rozmówczyń. Wyróżniać się będzie w mojej pamięci tą grochówką.

Spotkaliśmy się znów zawodowo parę lat później, menedżer mówi, żebyśmy sobie siedli na herbatę. A Kamila mnie zaskoczyła: – My z Wojtkiem, to chodzimy tylko na grochówkę.

Przykro mi.

Teraz mam napisać do gazety – ale nie o Kamili, tylko o przypadkach, kiedy sport prowadzi do śmierci. Może nie wprost, ale kiedy umiera Joachim Halupczok, Agata Mróz, Kamila Skolimowska, to człowiek się zastanawia, czy zbyt duży wysiłek i zbyt duża ambicja nie są zbyt niebezpieczne.

W łóżku poprosiłem MSŻ, żeby się oszczędzała, bo widzę, jak bardzo jest teraz przemęczona. Ma katorżniczą liczbę godzin fitnessu. Jej trening jest podobny obciążeniem do mojego, a objętość 3-4 razy większa.

Ja dziś odpoczywam, jak w każdy czwartek.

 

Updated: 13 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.