nowy konik – 26 kwietnia 2007

Mam Nowego Konika! HurraRano zrobiłem sanitariaty. Czyli wiodące środki czystości, szmatka, rękawice i myk myk, żeby wanna, umywalka, kuchenka i parę podobnych rzeczy lśniło. Taki mamy podział domowych obowiązków z Moją Sportową Żoną, że ten punkt należy do mnie, realizacja w środę albo w czwartek przy braku czasu.Potem napisałem, co miałem napisać i zadzwonił telefon. Pieniądze doleciały na konto autokomisu, więc wsiedliśmy z MSŻ w naszą pamiątkę z epoki AWS i pojechaliśmy odebrać Peugeota. To trochę jakby człowiek z kina Wisła za Gierka przemieścił się nagle do Multikina pod naszym domem. Albo zamienił chińskie trampki na buty treningowe New Balance.Czytałem kiedyś wspomnienia z pierwszego Maratonu Warszawskiego, blisko 30 lat temu. Ludzie biegli w trampkach i wyrobach adidasopodobnych. Ja sam parę lat później biegałem w adidasach z Podhala Nowy Targ na grubej słoninie, która miała o ile pamiętam minimalną zginalność.Szukamy imienia dla naszego samochodu. Srebrna Strzała to zbyt oczywiste, no i ten skrót – SS. U nas w domu za gestapo robi czasem MSŻ, gdyż ma władczy charakter. Ciocia Jola od imienia fundatorki większej części pojazdu – sorry, ale nie. Mam propozycję: Nowy Konik. Bo w tej miejscowości jest autokomis, a poza tym to śmieszne. Chociaż ja mam specyficzne poczucie humoru.Moje stare Seicentko miało pewien wstydliwy problem. Sądzę, że to moja wina. Śmierdziało. Śmierdziało w środku tak, że nie dało się tego zapachu doczyścić. Stęchlizna, butwiejące liście, szatnia futbolistów i co tam jeszcze chcecie. Ci co jeździli – a parę biegających osób zabierało się czasem tą sportową taksówką na zawody – potwierdzą.MSŻ ma teorię, że to przez brak gumowych chodniczków. Nanosiłem z lasu błota i wilgoci i podwozie zbutwiało. Ja się obawiam, że to raczej pot. Trening po lesie, a potem samochodem do pracy. I przez 20 minut pot z mojego podkoszulka wsączał się zdradliwie w fotel.Co teraz? Na razie nie wiem, czy są w samochodzie gumowe chodniczki, bo nie zauważyłem. Wiem za to, że nie ma wymienialnych pokrowców na siedzeniach. I, tak przy okazji, zapasowego koła w bagażniku. Nie ma zresztą też miejsca na zapasowe koło. Czy ktoś może mi to wyjaśnić?W sobotę zawody w Lesie Kabackim. Normalnie to bym w czwartek biegał (choć w zwykłym tygodniu czwartek to dzień wolny), a w piątek zrobił dzień odpoczynku i picia płynów. Ale Beata A., kiedy jechaliśmy ostatnio razem na bieg, przekonała mnie, żeby dzień przed zrobić sobie jednak rozruch. Więc dziś odpoczywam po treningach. W piątek coś się pobiega. A w sobotę spróbuję na zawodach zostać srebrną strzałą.Albo nowym konikiem. �

Archiwum Bloga StaszewskiBiega (2009 - 2016)

nowy konik – 26 kwietnia 2007

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.