obóz III – 12 września 2007

Zagadka na początek: co to jest odruch Łazarza? Dowiedziałem się tego w trzecim dniu obozu biegowego. Wstałem kiedy spaliście (wszyscy, poza czytelniczką o ksywce Mamapa) i zacząłem pisać o transplantacjach. Jeszcze na dworze nie było mgły, a ulicami Urysnowa jeździło najwyżej tyle samochodów, co po Rabce. Opisałem parę rzeczy, najlepsze Walentynki doktor Agnieszki, kiedy o 7. rano dowiedziała się, że ma jechać po nerkę do Poznania, wracała stamtąd malutkim samolotem (z tą nerką), nad Warszawę naciągnęła mgła, nie dostawali zgody na lądowanie, w końcu zezwolenie dało im lotnisko Okęcie, mały samolocik lądował na wielkim pasie startowym, przyjaciele sms-owali w jakiej knajpie spędzają Walentynki, a doktor Agnieszka do 1. w nocy wszczepiała tę nerkę i była szczęśliwa. O dziesiątej przyszła pora na bieganie. BNP. Gratuluję tym, co wczoraj zgadli lub wiedzieli: bieg z narastającą prędkością. Kocham ten trening, ale po kolei. Nogi mi sie po prostu rwały. Ani śladu poniedziałkowego zmęczenia. Może ktoś mi to wytłumaczy, ale po porządnym dołożeniu sobie przez dwa dni czuję jak mi wszystko rośnie. A przynajmniej energia potencjalna. Podjechałem do Lasu Kabackiego, żeby zrobić to BNP na wymierzonej trasie kabackiej. Ktoś wprawdzie pozamazywał oznaczenia kilometrów (wojna trwa!), ale większość pamiętałem. Zacząłem od 300 metrów truchtu, a potem były 3 kilometry w I zakresie, tempo między 4:50, a 5:00 (min/km). Potem podkręciłem licznik i 5 km zrobiłem w ok. 4:30. Las tak pięknie trwał, słońce wychodziło, a mi w żyłach zaczął chyba płynąć Isostar. Na ósmym kilometrze przyspieszyłem – do tempa 4:00-4:15. To miał być trzeci zakres, ale nie wiem, czy ja jestem w stanie w ogóle biegać w trzecim zakresie bez rywala, a przynajmniej partera, a najlepiej rywala i partnera w jednym czyli Mojej Sportowej Żony. Chciałem ją wyciągnąć na trening na rower, ale ona nie miała dziś mocy. Teraz MSŻ jest na fitnessie, córka przedszkolak ledwo patrzy na oczy. A ja zabieram się do nocnej sesji pisania. Teraz rozwiązanie zagadki o odruchu Łazarza. Zmarły może mieć tzw. odruchy rdzeniowe. Podobnie jak kogut po obcięciu głowy biega, a martwy karp podskakuje na patelni. Zmarły może ruszać palcami, przekładać głowę z boku na bok, podkurczyć nogę. Najefektowniejszy jest właśnie odruch Łazarza, rzadki, lekarzom z Banacha udało się to zaobserwować tylko raz. Zmarły nagle podkurczył nogi, przyciągnął ręce do klatki piersiowej i zgarbił plecy, tak że prawie wstał z łóżka. Dobranoc państwu. 

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.