ostry trening – 19 marca 2007

Jestem jeszcze ciepły, nagrzany. Lubicie tę chwilę po treningu. Bieganie to dosyć masochistyczna przyjemność. Zwłaszcza jeśli trenuje się dla efektu. Radość z dobrego biegu to potem rekompensuje. Ale w trakcie mocnego treningu, to jest katorga. A tuż po – dziwny stan wymęczenia i ulgi, że to już za mną. Rano była przyjemna godzina w pierwszym zakresie po Lesie Kabackim, a słońce było tak sympatyczne, że nawet się pokazało pod koniec. Ale żeby nie było zbyt przyjemnie zrobiłem sobie na koniec trzy minutówki na maksa (z przerwą po dwie minuty). Samochód i do pracy. Pracuję teraz nad reportażem do Wysokich Obcasów pod hasłem ‚jakie decyzje z przeszłości bym zmieniła’. Pytam kobiety, co by zrobiły inaczej, gdyby mogły cofnąć czas. I mam problem. Bo kobiety, z którymi rozmawiam albo które namawiam na udział – anonimowo – w tym tekście zmieniłyby niewiele. Żadnych efektownych odpowiedzi typu ‚za nic bym za niego nie wyszła’, ‚urodziłabym dziecko zamiast iść do pracy’ czy ‚poszłabym do pracy zamiast urodzić dziecko’. Drobne korekty, refleksje. To też jest jakaś prawda. Może przysłowie ‚Człowiek uczy się na własnych błędach’ już jest nieaktualne, bo ludzie uważają, że nie popełnili błędów. Tylko każdy godzi się, że na ścieżce życia napotkał takie a takie doświadczenia i one go tak a tak ukształtowały. Coś w tym jest. Po pracy był drugi trening. Bo teraz obowiązuje trzydniowy reżim biegowy, dwa treningi dziennie. Wieczorny krótki i szybki. Stanąłem przy SGGW i na alejce z wymierzonym kilometrem chciałem robić kilometrówki. Zrobił się mały problem, bo służby miejskie wyasfaltowały dziury w alejce i zaasfaltowały początek wymierzonego odcinka, więc nie wiadomo dokładnie gdzie on jest. Odtworzyłem go mniej więcej. I udało się! Bieganie się udało. Zrobiłem cztery kilometrówki z 3-4 minutowymi przerwami na rozciąganie. Każdy odcinek szybciej od poprzedniego. Zacząłem w 4:00, skończyłem w 3:46. Tempo może nie imponujące, ale taki był dziś mój maks na samotnym treningu. Ważniejsze, że się po pierwszym kawałku na siebie zeźliłem i dałem radę dołożyć sobie mocniej. I dlatego wróciłem do domu taki nagrzany. Energią.

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.