Jak rozciągać przywodziciele? Pytanie ważne, bo bolą. Dziś był dzień odpoczynku. Ale zaniedbane wczoraj rozciąganie po treningu dawało mi w kość. A ściślej w mięsień, a ściślej w przywodziciel. Po całodziennej bieganinie (praca, kupowanie marynarki, bo właśnie przywieźli do sklepu rozmiar 46, mniejszych nie ma, znów praca) dorwałem Moją Sportową Żonę: – Pokaż mi kochanie jak się rozciąga przywodziciele. I pokazała. Po pierwsze należy to robić w długich spodniach, bo inaczej rozciąganie łatwo może się zamienić w grę wstępną. Po drugie powiem wam teraz, jak to się robi. To rozciąganie. Siadamy na podłodze (względnie trawie), kolana w górze na boki, a stopy stykają się podeszwami na ziemi. I ciągniemy – najpierw złączone stopy do krocza. Wytrzymać przynajmniej pół minuty. Potem staramy się rękoma rozpierać uda i kolana na boki do ziemi. Możemy to samo robić leżąc na plecach. W tej pozycji da się jeszcze także wyprostować nogi (stopy pod kątem prostym do łydek, bardziej ciągnie) i próbować je rozeprzeć jak literę V. W języku polskim zresztą nie ma takiej litery, jak twierdził kiedyś generał Jaruzelski. Co nie od czapy jest przypomnieć, bo zacząłem biegać jeszcze w stanie wojennym. A przywodziciele migiem się rozciągnęły i ból się wyłączył. Naprawdę włączę to ćwiczenie do repertuaru rozciągania po treningu. I przestanę wysiadając potem z samochodu wyglądać jak Grigorij, który gramoli się przez przedni właz czołgu.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.