Lubicie jak wam klaszczą? Bo ja tak i pewnie nie jestem w tym odosobniony. Moja Sportowa Żona rzuciła mnie przed chwilą na deski udowadniając, jak przedszkolne było umieszczenie w sobotnim biegu własnej piosenki bynajmniej nie dotyczącej biegania. Że to trochę tak, jak córka przedszkolak dopytująca po każdym bazgrołku, czy ładnie rysuje. Jakbym stanął na forum i domagał się pochwał. Myślę, że ma świętą rację. Wylazły ze mnie niskie pobudki. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że w każdym z nas, kto startuje w biegach ulicznych, też one tkwią, choć czasem głęboko schowane nawet przed nami samymi. Że trochę po to startujemy, żeby wygrać z rywalem, zaimponować dziewczynie, pobić życiówkę, pochwalić się tym na forum. Słowem, żeby ktoś nam powiedział: – Ładnie rysujesz. Bardzo ładnie. W Męćmierzu zero sportu poza narodowym czyli piciem alkoholu. Mieliśmy w bagażniku zestaw do badmintona, ale nie było okazji go wyciągnąć, tak jak i latającego talerza. Syn naszej gospodyni Piotrek wspomniał wprawdzie, że na miejscu jest piłka, ale nie forsowałem meczu, bo pamiętam, jak graliśmy tam dwa albo cztery lata temu, w składzie mieszanym – mężczyźni, kobiety, dzieci (co było fantastyczne) i niestety także psy, które goniły po boisku za piłką. Piotrek to zresztą kawał maratończyka. Poznaliśmy się z siedem lat temu na Maratonie Warszawskim, Piotrek w debiucie zrobił 3:21 wygrywając ze mną o jakąś minutę. I chociaż potem z mniejszym albo większym zapałem trenował, to nigdy tego rekordu nie pobił. Potem zarzucił bieganie, został ojcem, przytył. Aż tu teraz zobaczyłem go szczuplejszego, znów wysportowanego. Właśnie kończył rozmowę z Jackiem maratończykiem z Gazety, obaj umówili się, że dadzą czadu w tegorocznym Maratonie Warszawskim. Piotrek, jeśli to przeczytasz, to pamiętaj – pierwszy ci we wrześniu powiem: "Ładnie rysujesz!".
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.