Jakim cudem szybkie i krótkie treningi trwają więcej czasu niż normalne? Kolejna zagadka biegowa. Dzięki wszystkim czytelnikom za rady w kwestii ‚Dlaczego biegam tak wolno’. Też się zastanawiam, jak plan treningowy akcentujący ćwiczenie szybkości wpłynie na takiego dinozaura jak ja. Ale zastanawiam się nad tym od pół roku, w międzyczasie podjąłem decyzję, że ten plan zrealizuję. Mam nadzieję, że doprowadzi mnie on do przebiegnięcia 10 km poniżej 35 minut. Mam nadzieję, że pobudzi on moje mięśnie do aktywności nowego rodzaju. Wierzę w zmianę bodźców treningowych. Wierzę, że to się opłaci też w kolejnych latach, kiedy wrócę do biegania maratonów i treningów pod maraton. Dlatego eksperyment trwa nadal. Cel: dinozaur pędziwiatr. Dziś, zgodnie z tym cośmy wydyskutowali z K., potrenowałem siłę biegową. Najpierw trzykilometrowy dobieg i sześć 400-metrowych podbiegów, łagodnych niestety okrutnie. Potem sześć serii skipów (70 razy lewą nogą) i wieloskoków (30 razy lewą nogą). Pod koniec tej części treningu spotkałem kolegę – Olgierda – i przebiegliśmy razem z dwa kilometry. Potem jeszcze dwukilometrowy dobieg do samochodu. I nie wiem, jakim cudem ‚krótki i szybki trening’ trwał godzinę i czternaście minut. Biegam teraz dłużej niż w poprzednim sezonie. Olgierd też namawiał mnie na bieżnię na Koncertowej. Ona podobno ma 330 metrów. Tak? Czy 333,3 m? Chyba tam w końcu zajrzę. W pracy dziś same porażki. Cały dzień polowałem na trenera Bogdana Wentę (od piłkarzy ręcznych), Związek Piłki Ręcznej w Polsce (nie może być Polski Związek Piłki Ręcznej, bo skrót byłby kijowy) mnie zwodził, a potem okazało się, że trener wyleciał z Okęcia o 6. rano. Jakby mi tego po prostu nie mogli powiedzieć. Lubię jasne sytuacje. Będę biegał wg planu K.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.