stal – 21 listopada 2008

Tym razem trzy dni bez biegania. Tylko siatkówka, tenis, Stal i choroba.

We wtorek oglądałem z bliska Stal Mielec. Po jednej stronie stadionu mieści się klub piłkarski, po drugiej lekkoatletyczny. Część lekkoatletyczna śmierdzi gorzej – sikami. Piłkarska skondensowanym kotletem ze ścierą. Boże, co za upadek. My tu sobie biegamy po Kabatach, parę osób ćwiczy na tartanowej bieżni hali na Siennickiej albo na stadionie przy Koncertowej ze sztuczną murawą. Moja Sportowa Żona prowadzi zajęcia w odbajerowanych obiektach na Ursynowie, a teraz przyjęli ją po castingu do odbajerowanego na maksa Gold Gymu w pobliskim Wilanowie.

A tam? Nawet nie trzeci świat, tylko piąty. Smutek tropików i bezkresna pustka tajgi w jednym. Upadające pegeery w świecie sportu.

Jest też druga strona medalu. Nowe boiska przy szkołach – jeden orlik, dwa wybudowało miasto Mielec. Przymierza się do postawienia przy szkole hali sportowej. A ja się przymierzam do opisania tego wszystkiego w tekście o Grzegorzu Lacie.

Na razie choruję. Wymarzłem w tym Mielcu okrutnie, mróz trzymał od świtu do nocy. W środę rano jeszcze się trzymałem, poszliśmy z MSŻ na tenisa, ćwiczyliśmy forhendy i serwisy. Jak to prosto wygląda w telewizji. Ale wciągamy się, niestety trzeba będzie już sobie przed następną lekcją kupić rakiety. Tenis to drogi sport, bieganie jest tańsze.

Od środowego wieczora jadę już na popularnym leku produkowanym przez sponsora Bayeru Leverkusen. MSŻ pojechała do nocnej apteki i została moją domową lekarką. Wygląda na to że działa – zarówno popularny lek, jak i system opieki. W czwartek w dzień było trochę lepiej, a polepszyło mi się mocniej wieczorem, kiedy MSŻ namówiła mnie, żebym jednak nie rezygnował z siatkówki i poszedł wyskakać chorobę.

Siatkówka też wciąga. Teraz już pamiętam, żeby przed graniem zrobić porządną rozgrzewkę: trucht dookoła boiska, wymachy ramion, cwał boczny z klaśnięciami dłoni, przeplatanka, wyskoki, krążenia stawu skokowego, wznosy na palcach, a na koniec krótkie rozciąganie. Inaczej człowiek może się uszkodzić i z biegania nici.

Kiedy sobie znów pobiegam? Może w niedzielę? Chyba w niedzielę Michał-mks startuje w maratonie. I jak? 

Updated: 13 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.