sylwester – 31 grudnia 2006

To było jedenaście lat temu, też w Sylwestra. Moje życie osobiste waliło się w gruzy, ja pod tymi gruzami przytłoczony. Zadzwoniłem do Dzikiego: pobiegajmy w sobotę (albo niedzielę, nie pamiętam o jaki dzień chodziło). Dziki na to: ale to jest Sylwester. Ja: pobiegajmy. W tamtych czasach biegaliśmy co 2-3 tygodnie po Puszczy Kampinoskiej, takie 15-20 kilometrowe wybiegania były wtedy moim najpoważniejszym środkiem treningowym. Na bieganiu gadaliśmy o wszystkim: o dzieciach, o pracy, o kobietach, o życiu czyli jeszcze raz o kobietach. Ale pomysł biegania w Sylwestra, kiedy wszyscy usiłują się wyspać przed wieczorną imprezą był jednak odlotowy. Dziki usłyszał jednak w moim głosie determinację i pobiegaliśmy. Zdaje się, że zamiast puszczy był wtedy Lasek Bielański plus Młociński, chyba wbiegliśmy do połowy na zamarzniętą Wisłę, co nie było może mądre, ale atrakcyjnie odjechane. Od tamtego czasu zrobiliśmy sobie z Dzikim nową świecką tradycję: bieganie w Sylwestra rano. Dziś też pobiegamy. Półtorej godziny w Dłutowie pod Mławą. Zaraz wyjazd.

Updated: 11 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.