uzależnienie – 26 stycznia 2009

Jestem uzależniony. To dobre uzależnienie jest.

Po kolei. Zapowiadałem na piątek trening domowy. Ale miałem w sobie jeszcze tyle niewyplutej choroby, niepewności w płucach i słabości w łydkach, że nie dało rady. Zwłaszcza, że musiałem się zwlec do redakcji, bo miałem dwa zebrania o tematyce biegowej.

W gazecie dopadł mnie smutny nius. Umarła wieloletnia wiceminister edukacji Anna R., a ponieważ ja w Gazecie latami pisałem właśnie o edukacji, a ostatnio o ludziach – to na mnie spadło napisanie sylwetki. (Jeśli ktoś czytał, to chciałbym wyjaśnić, że jeden najbardziej ckliwy i patetyczny akapit pochodzi od biegającego szefa, a nie ode mnie, sorry). Anna R. kobieta z książęcym tytułem i książęcej klasy miała paskudne uzależnienie – paliła okropnie dużo okropnych papierosów. Umarła na raka płuc.

W sobotę obudziłem się z lekkim bólem głowy, ale też z poczuciem bycia rekonwalescentem. Postanowiłem, że nie biegam, żeby się nie dorobić. Ale robię porządny trening domowy. Napiszę, bo jestem zadowolony, że mi się udało do niego zmusić. A może też kogoś to zainspiruje na czas rekonwalescencji.

Najpierw usiadłem na atlas. Popodnosiłem 20 kilo, z sześć-osiem serii po 20 razy, a dla równowagi przeplotłem to ćwiczeniami mięśnia piersiowego. Nie każdy ma w domu atlas, ale to nic nie szkodzi, bo sam się zdziwiłem, jakie jest multum pożytecznych ćwiczeń do wykonania w domu.

Cztery serie po 20 grzbietów (odwrotność brzuszków) i trzy serie po 20 brzuszków (odwrotność grzbietów). To inwestycja w prostą sylwetkę nie tylko przy bieganiu. Zamierzam się do tego zmuszać dwa razy w tygodniu.

Potem wziąłem gumę (taśmę) fitnessową Mojej Sportowej Żony, to kosztuje parę złotych w sklepie sportowym. Przywiązałem do kaloryfera i ciągnąłem do tyłu najpierw jedną nogą, potem drugą. To na brzuchaty łydki.

Dalej: wznosy na palcach (gwałtownie do góry i na raz, dwa, trzy opuszczamy), to na staw skokowy. Kilka serii po 20 wznosów. Przeplecione squatami czyli półprzysiadami. To na czworogłowy uda, a tylko do połowy, żeby nie obciążać stawów kolanowych. Jeśli się zastanawiacie, czy jestem taki mądry, bo przeczytałem w czasie choroby podręcznik kulturystyki – to nie. Pytam się co chwila MSŻ, a ona mi na bieżąco wyjaśnia i jeszcze demonstruje.

Dołożyłem jeszcze na grzbiet martwy ciąg. Czyli bierzemy sztangę i dźwigamy na wysokość kolan, tak, żeby pracowały mięśnie grzbietu. Plecy proste. Dla rozrywki jeszcze parę razy porozciągałem sprężyny, a raczej gumy, które dziadkowie najmłodszych czytelników nazywali kiedyś sprężynami.

Potem na piłce fitnessowej zrobiłem ćwiczenia kroku biegowego. Równie dobrze można to robić siedząc na fotelu albo krześle. Noga do góry, do przodu, do siebie, na dół, a potem druga. To na technikę.

I na koniec solidne rozciąganie. Wszystkich mięśni, które wcześniej wzmacniałem.

Poczułem się spełniony. Chociaż, żeby to miało sens treningowy trzeba by tak ćwiczyć systematycznie ze dwa razy w tygodniu. Ale przynajmniej nie miałem poczucia bezsensu z powodu straconego dnia bez biegania.

Organizm jednak nie dał się oszukać. Po czterech dniach bez biegania ciśnienie skoczyło mi w strefę zaniepokojenia. Ból głowy nie przechodził mimo proszków. Wieczorem musiałem się położyć, a niestety czułem, że to nie koniec.

W niedzielę pobiegałem godzinę w pierwszym zakresie z trzema minutówkami na koniec dla przetrzeźwienia. Wyplułem chorobę do końca, ale bólu głowy się nie pozbyłem. Do wieczora ciśnienie doszło do strefy, w której człowiek postanawia coś ze sobą zrobić i ulega naciskom żony, żeby sobie zrobić badania. 

W poniedziałek zrobiłem już według planu siłę. Sześć serii skipów (w sumie 20 minut) i sześć podbiegów, krótkich po 40 sekund. Trochę z lenistwa, a trochę dlatego, że na razie nie daję rady utrzymywać odpowiednio szybkiego tempa na długich podbiegach.

I wreszcie przeszło. Ciśnienie w normie, głowa też. Jestem uzależniony od ruchu. To dobre uzależnienie jest. 

Updated: 13 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.