europejczyk – 26 września 2007

Córka licealistka zapisana na Run Warsaw. Tyle, że koszulki zostały już tylko w rozmiarze L. Bo Polska biega. I coraz bardziej wbiega do Europy. Streszczę wam mój dzień. Wieczorem zrobiłem jedyny akcent sportowy: S jak siłownia. Czyli włączyliśmy z córką przedszkolakiem "M jak Miłość", ona oglądała biernie, a ja na atlasie: 10 razy motylek, 10 razy czworogłowy, 10 razy naramienny – i tak w kółko na łagodnych 15 kilogramach. A pobudkę zrobiłem sobie o znienawidzonej godzinie 5:30. Trudno wtedy wstać, ale z jaką energią człowiek pracuje. Ciekawe jak by człowiek pobiegł maraton, gdyby start był o 6:00. Jest zresztą taki bieg, w którym startuje się chyba nawet o 5 rano – Kaliska Setka. Biegłem ją dwa lata temu i rok temu, co już nawet jest odnotowane w archiwach tego bloga. Ale to inna poezja. O 9.40 skończyłem zasadniczą część dnia pracy – tekst o niegłosujących był napisany. Redaktor z "Gazety" prędko oddzwonił, że fajne, tylko żebym znalazł jeszcze faceta w wieku 30-40, który ma dużo kasy, dużo pracuje i politykę ma gdzieś. Przez cały dzień mi się to nie udało mimo zaczepiania ludzi przy wejściu na osiedle strzeżone. Wszyscy głosują. Jak to napisał mi w sms-ie mój kolega spełniający powyższe warunki, jak ktoś ma pieniądze to nie pozwoli sobie odebrać głosu oddając wszystko w ręce ludzi, którzy będą na te pieniądze (i gospodarkę) mieli wpływ, chociaż sami nigdy żadnych pieniędzy nie zrobili (w sensie: tymi ręcami). Może ma rację? W ciągu dnia spotkały mnie jeszcze dwie fajne rzeczy. Przed południem randka z Moją Sportową Żoną, poszliśmy do kina na "Ultimatum Bourn’a". Powiedzcie mi, gdzie są takie kobiety, które wyciągną was na taki film, same będą utożsamiać się z głównym bohaterem bardziej niż wy. A jeszcze kiedy okazuje się, że do filmu jest jeszcze 15 minut nie będą was wyciągały w galerii do Pinky ani Zary tylko do Go Sportu? A po południu załatwialiśmy fajne rzeczy z córką licealistką: zapisy na Run Warsaw. Najbardziej mnie ucieszyło, że córka licealistka sama chciała pobiec. Mam nadzieję, że sama też będzie chciała potrenować. Wiosną w Toruniu zrobiła na 5 km całkiem niezły wynik, 23 minuty z kawałkiem. Samo się to nie przebije. Jeśli myślicie o starcie w Run Warsaw, to bije już ostatni dzwonek. Podobno w całym mieście nie ma już mniejszych koszulek niż męskie L. Co znaczy, że wszyscy mniejsi biegacze już się zapisali. A tak na serio – że Polska zaczyna biegać i to bardziej niż sobie organizatorzy wyobrażali. Wcześniej jeszcze nasz warszawski Bieg Jesieni. W niedzielę w Powsinie, dla dorosłych jest 5 km. Na czas tego nie pobiegnę, bo będę dzień po świętowaniu własnych urodzin. Tych, o których śpiewał Andrzej Rosiewicz zanim został błaznem na dworze ojca. Nie mojego (odwiedziłem go dzisiaj znów, opowiedziałem o moim niedzielnym biegu na 42 km), tylko tego z Torunia. Więc nie pobiegnę na czas, tylko na ilość. Na tłum, na wielkie święto biegowe. Ursynów ma największą frekwencję wyborczą i głosuje głównie na te partie, które są bliskie też mojemu sercu. W niedzielę zobaczymy, czy za europejskimi poglądami idzie też europejski styl życia. I ilu mieszkańców pofatyguje się 10 minut za rogatki dzielnicy, żeby pobiegać. Nie daruję sobie na koniec wierszyka, który kiedyś ułożyłem, jak wchodziliśmy do Unii Europejskiej, a wydrukowała go wtedy nasza Gazeta Telewizyjna. "Czy wiesz, co to jest europejczyk, chłopie?/ Malutki pejcz zrobiony w Europie". �

Archiwum Bloga StaszewskiBiega (2009 - 2016)

europejczyk – 26 września 2007

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.