Maraton w Starej M.

Stara Miłosna przywitała nas uśmiechem Biegającej Izy, która bywa tu pod blogiem, a na zawodach pełniła rolę szefowej biura. Zdjęcie (moim aparatem, dziękuję darczyńcom) zrobiła jej B&B, która też bywa i pełniła rolę dyrektorki maratonu jak sądzę.

fot. b&b

Ja w tym czasie biegłem w biegu na jedną pętlę 7 km z haczykiem, bo zaplanowałem sobie treningowe przebiegnięcie jednej pętli, a skoro na miejscu okazało się, że są takie zawody, to czemu się nie pościgać. Bez rewelacji, bo w piątek oprócz wizyty u taty (zawiozłem mu kubek z zakrywką, który na dziale dziecięcym kupiła Moja Sportowa Żona, więc wreszcie znów może się napić samemu ciepłej herbaty) miałem spotkanie z niebiegającym przyjacielem. Nie na tyle intensywne, żeby mieć rano kaca, ale na tyle, żeby nie bić życiówek na 7 km. Miejsce zająłem szóste. I zacząłem się zastanawiać, czy Daniel-Źrebak, którego zwycięstwo w całym biegu zapowiedziałem wcześniej w internecie, czy Dziki, któremu wróżyłem brąz, czy Pict, który tu bywa i któremu życzyłem srebra – czy mnie przebiją. W obu biegach startowało około 50-60 osób, więc szanse były wyrównane.

 

 

 

 

Kwadrans po nas pierwsze kółko kończyli maratończycy. Zobaczyłem jak Daniel-Źrebak prowadzi! 10 sekund za nim biegnie człowiek w białej czapeczce, a trzy minuty za nimi znajomy Robert C. z nieznajomym. Dobry początek. Przebrałem się w suche rzeczy o zacząłem cykać zdjęcia. Prawie wszystkie potem powywalałem aż zrobiłem fotę Wojtkowi W. z fundacji Maratonu W. w połowie dystansu. Fotę, z której jestem najbardziej zadowolony.

fot. ja

Daniel niestety był trochę niewyraźny jak Robin W. w filmie Woody’ego A. Na drugim kółku biegł już za białą czapeczką i za Chiny nie dawał się ostro sfotografować. Aparat ci prawdę powie.

fot. jaWyszła za to fota Roberta C., który w zeszłym roku był tu pierwszy, a teraz zdobył trzecie miejsce. Niech zdradzę.

 

 

 

 

Jak przeglądam te wszystkie zdjęcia (więcej na http://picasaweb.google.pl/staszewskibiega/StaraMilosna#), to myślę, że jedno widać: to naprawdę koleżeńska, lokalna, sympatyczna impreza. Człowiek biega nie tylko po życiówki w gigantycznych biegach.

Na finiszujących w napięciu oczekiwała dyr. B&B. W tle wolontariusze oczekujący na prowadzącego biegacza w białej czapeczce.

fot. ja

A to biegacz. Wygrał z czasem trzy godziny z haczykiem. To nieźle na trudnej, piaszczysto-krossowej, urokliwej jakby puszczańskiej, choć w innym, azjatyckim mikroklimacie utrzymanej trasie. Cieszy się, bo wpada na metę i będzie zaraz złoty nie tylko od folii NRC.

fot. ja

Z 10 minut za nim wbiegł nieznajomy, który zaczynał z Robertem C., a potem Robert C.

fot. jaDaniel-Źrebak ostatnie kółko zaczynał na czwartym miejscu, ale stężała twarz zdradzała, że to nie on będzie wyprzedzał na finiszu. Dobiegł piąty. Człowiek, który kończy maraton gorzej niż zamierzał cieszy się mniej niż gdyby przeskoczył swoje marzenia. Ale nadal się cieszy.

Dalej był Pict. Tu mała dygresja. Dzięki Pictowi, że miał taki charakterystyczny numer, jak niedawna osiemnastka mojej córki licealistki i że o tym wcześniej powiedział. Bo ja mam zawsze na biegach potworny stres, że nie rozpoznam ludzi. Mam defekty pamięci czy coś innego, moja ciotka uważa, że to mikroudary wywołane skokami ciśnienia przy interwałach. Ale inni biegacze nie mają aż takich dziur w pamięci. Ja mam. Na starcie do minimaratonu niemal nie rozpoznałem żony Wojtka W., którą znam przecież; wytłumaczyłem się, że miała włosy ukryte pod czapką.

Więc chcę Wam powiedzieć: jeżeli nie chodziliśmy razem do liceum i kiedyś nie powiem komuś z Was uśmiechniętego „cześć” na biegu, to nie dlatego, że jestem gburem, redaktorem, chamem zadzierającym nos lub inne członki. Tylko to przez mój deficyt. Wybaczycie?

A to Pict na mecie. Samo szczęście.

fot. ja

I Dziki.

fot. ja

Wszystkim się zdawało, że wpadł na 10 miejscu, a to było 11. Symboliczny maratoński numer w dniu maratońskich urodzin (42 lata i 195 dni). I pomyśleć, że dwa lata temu w podobnym lesie (Kampinos) nie mogłem go za Chiny namówić na starty w zawodach.

Po finiszu Dzikiego pędem się zmyłem do domu. Bo MSŻ szła na konwencję fitness popatrzeć na układy, więc musiałem przechwycić córkę przedszkolaka. Ja fitnessem żyłem w piątek, bo piszę o fitnessie dla seniorów, byłem na takich zajęciach, zrobiłem parę rozmów, z MSŻ również, a kto będzie chciał będzie mógł przeczytać w środę w Gazecie W.

Niedziela była niebiegająca, niesportowa, tata, zupa, pranie pościeli jeśli wiecie, co mam na myśli.

A poniedziałek rozpocząłem od rozmowy z Marią C., prawdziwą zawodniczką, która m.in. biega, po wywiadzie trenowała na Kępie Potockiej, a ja się pod to bieganie podłączyłem (45 minut w pierwszym zakresie). I jak to jutro opiszę, to kto będzie chciał, będzie mógł przeczytać w listopadowym numerze Biegania.

Jeszcze zagadka: kim jest Maria C.? Ale bez nagród, bo ja nie mam kopalni ludzików na samochody.

Updated: 26 października 2009 — 18:55

  1. sfx

    2009/10/27 07:04:10

    Fantastyczny bieg. Szkoda, że dla mnie trochę daleko… ale niewiele brakowało bym się tam zjawił.
    Super fotki, nie widać na nich niedomagań wykorzystanego sprzętu lecz kunszt operatora.

    A starszy Pan z numerem 42 wyszedł promieniście jak na swój sędziwy bieg 😉

    Gratulacje dla biegaczy i biegaczek, o których jakby mało było.

    A co do tematu rozpoznawania ludzi… mam identyczny problem. Jakoś kompletnie nie mam pamięci do twarzy. I też często mijam już znane mi osoby – Ciebie john i dzikiego już staram się nie mijać :)… Nieraz żona pyta się mnie w co ktoś tam był ubrany… a ja nigdy nie mam zielonego pojęcia. Byłbym zapewne kiepskim świadkiem dla kgb czy abw.


    beautyandb

    2009/10/27 09:43:02

    Człowiek w białej czapeczce – Zbigniew Koper, wygrał też ubiegłoroczną edycję 🙂
    Robert C. w ubiegłym roku był drugi, wcześniej przez 3 lata byl bezkonkurencyjny na swoich ścieżkach. A na drugim miejscu – Jurek Magierski (kategoria M-55, ostatnia życiówka z Kabat – 36:09), który przy okazji został mistrzem Starej Milosny 🙂 To tak tytułem uzupełnienia.


    sfx

    2009/10/27 09:44:36

    Nie ukrywając swej dumy i pychy wczoraj znajomy poinformował mnie, że na stronie, którą zaraz zareklamuję, można mnie zobaczyć na filmiku. Jak ktoś mnie nie pozna to ja jestem w okolicy 6 minuty, numer 3026 i prężę muskuły do Smoły, której nie widać :).

    Filmik z MP na stronie głównej ok. 6 minuta


    beautyandb

    2009/10/27 13:45:40

    A, ja jeszcze konkursowo. Czy Maria C., która m.in. biega, to Maria Czesnik? Gdzieś słyszalam takie nazwisko…


    biegofanka

    2009/10/27 14:54:58

    Jeśli widzę, że ktoś znajomy mnie nie rozpoznaje, to sama podchodzę i zaczynam rozmowę z uśmiechem: „a my się znamy…”, nieważne czy to kobieta czy mężczyzna, koleżanka mówi mi czasem, że nie powinnam pierwsza pozdrawiać mężczyznę, a ja na to, dlaczego, jeśli on mnie np. nie poznał, bo jak Wojtku napisałeś, w czapce inaczej, czy inna fryzura, kolor włosów itd., mi to nie przeszkadza, wolę tak, niż dumnie stać, czy przejść, a potem rozpowiadać, że ten to już… (wiecie, o co chodzi). Od dziecka lubiłam zagadywać ludzi…:))


    biegofanka

    2009/10/27 15:01:34

    Wojtku – odnośnie Twojego pytania, czy Marysia biega, czytałam na jej blogu, że pod koniec tego tygodnia wybiegnie na trening 5 km, z czego się niezmiernie cieszy, więc wiadomość jest świetna:))


    biegofanka

    2009/10/27 15:05:33

    Wojtku doradź mi – mąż mój chce mnie „złamać” namawiając na start w maratonie na przyszłą jesień, a nie na wiosnę, bo on chce też wystartować, ale stwierdził, że to za szybko i przekonuje mnie do wspólnego debiutu później. Razem startujemy w półmaratonie ślężańskim. Co robić… Obrałam cele, które musiałabym zweryfikować…


    piotrek.krawczyk

    2009/10/27 15:19:45

    O! Biegofanaka pobiegnie w Warszawie! A ja coś wiem… Kalabris – mogę powiedzieć 🙂 ??
    Szykujecie rymy do „Kalabris”


    sfx

    2009/10/27 15:22:17

    biegofanko… moja opinia to: na maraton nigdy nie jest za późno… lepiej później niż za wcześnie.


    biegofanka

    2009/10/27 15:39:26

    Dziki – co, Kasia świętuje urodziny? Kiedy, dziś, jutro? Jak zacząłeś, to już zdradź…


    piotrek.krawczyk

    2009/10/27 15:49:11

    Nie wiem kiedy. Wiem które. I tu potrzebna zgoda Kalabris… Pa. Dziki


    biegofanka

    2009/10/27 16:01:48

    Dodając odwagi Kasi ja mogę na forum wyznać, że do maratońskich urodzin zostało mi 5 wiosenek…


    johnson.wp

    2009/10/27 17:26:03

    poczytałem to wszystko z zazdrością, odetchnąłem świezym powietrzem przez internet i wracam do swoich hieroglifów. Ale w przyszłym roku czuję, że maraton po piachu – to jest to:-)

    Dziki – młodzieńcze – starzejesz się pięknie!


    sfx

    2009/10/27 17:32:01

    johnson… myślałem, że tak się zagłębiłeś w treningach, że nie masz już czasu spojrzeć do wpisów 🙂


    wqu

    2009/10/27 19:10:41

    A Jurek Magierski to mój kolega klasowy z podstawówki. Po wynikach sądziłem, że biega od dawna. A on biega tylko dwa lata, raptem rok dłużej ode mnie.
    Ja za to pobiegnę dopiero po Nowym Roku. Ale pobiegnę! Na razie chodzę o kulach.


    quentino-tarantino

    2009/10/27 20:40:42

    No tak…wszyscy tu o bieganiu a ja cierpliwie czekam na zaleczenie urazu i…potomka co miał w piątek „swój termin”. Czekamy bo chyba sobie zrobił długie wybieganie 😉

    ocobiegatu – mam chyba coś dla Ciebie do statystyki i odpowiedniej analizy – w sobotę byliśmy na takim badaniu tętna maluszka jeszcze w łonie matki ( KTG ). Odnotowano:
    – tętno minimalne – w pierwszym zakresie OWB1 – 125,
    – tętno max – 167.
    Nie wiem czy dasz radę wyliczyć z tego przybliżony czas maratonu za 18 lat, gdy będzie pełnoletni 🙂


    ocobiegatu

    2009/10/27 21:30:58

    quentino – cos prowokujesz aby juz byla dzis swiatowa premiera „wzoru ocobiegatu” na wynik w maratonie..:). A nie – to za jakis czas , prace naukowe trwaja ..:).
    Natomiast podam na razie wynik przyblizony – W = 10 x ts x bmi ( sek.).
    ts – tetno spoczynkowe, bmi – to bmi np. H. Geb : 10 x 40 (?) x 18 = 7200 s. = 2 godziny…
    ja – 10 x 58 x 23,3= 13514 czyli czwórka bez 15 minut ( było gorzej ale nie bieglem na maksa). Proste prawda ? Najlepszy wskaźnik wytrenowania ( ts) x waga..
    A wynik ten wymysliłem kiedyś wracając oczywiście z imprezy…( bylo to typu – Eureka).
    Okazało się , że moj wynik na 5km to jest : W = ts x bmi .. U mnie sie to swietnie sprawdza. I stad wyprowadzilem ( wspolczynnikami po 1,06 na podwojenie dystansu ) wynik na maraton…
    A syna to juz szkol za kilka lat na bieganie do szkoly – kenijskie dzieci biegaja po 20km dziennie wlasnie do szkoly i w tym tez upatruja naukowcy sukcesy biegaczy doroslych ..
    Wiec zadna tam szkola w Poznaniu – gdzies oddalic moze Tarnowo Podgorne czy co ..:)


    quentino-tarantino

    2009/10/27 21:39:44

    ocobiegatu – DOBRE ! 😉
    W sklepie szukałem już ( na razie bezskutecznie ) pieluszek biegowych z porządną amortyzacją d-upadkową…


    ocobiegatu

    2009/10/27 21:43:34

    spoczynkowe – 125 waga – 4kg ? wzrost – 55cm ? – bmi – 13,2
    wynik – 10 x 125 x 13,2 = 16500 – czyli ponad 4 i pół godziny nauczyc chodzic – na początek taki wynik wystarczy…:)


    quentino-tarantino

    2009/10/27 22:10:24

    pozwolisz, że zanotuję – na-u-czyć cho-dzić!
    A ja siebie muszę nauczyć biegać…chciałbym poruszyć ten temat na wojtkowym blogu, bo jestem ciekaw jak to u Was wygląda. Ja przeżylem mały szok dwa dni temu. Od początku mojego biegania wiedziałem, że z techniką u mnie nie jest najlepiej ale to co zobaczyłem na mini video z MW i z MP lekko mnie podłamało! Człowiek sobie biegnie i nie ma dystansu do siebie…
    – sylwetka pochylona zamiast wyprostowanej,
    – nogi – technika biegu, nazwijmy ją boleśnie powłóczysta…
    – ale największy szok to ręce – myślałem, że tu jest wszystko OK a co zobaczyłem? Faceta, który potrząsa rękami w układzie góra/dół…żenada.
    Wniosek – warto popatrzeć na siebie z zewnątrz. Po drugie – gdy wrócę ponownie do treningów, to oprócz tego, że zacznę powoli i ostrożnie, wezmę się również za technikę biegu.
    A jak to wygląda w Waszym wykonaniu?


    ocobiegatu

    2009/10/27 22:30:47

    to ciekawy temat…
    U mnie ze zdjec wyglada , ze chodze…tak to okreslali ludzie co ogladali moje rozne zdjecia..
    Wydaje mi sie , ze przenosze z chodu sportowego pewne nawyki – staram sie biegac jak po linie – oczywiscie przy szybszym tempie ( w wolniejszym mniej) – mam wtedy tez tendencje aby podkrecac z biodra i akcentowac rekami..Jestem tez wyprostowany , ciekawa rzecz u mnie ze chyba w biegu mam lekka pronacje wynikajaca z nawykowej sklonnosci aby chodzic po linie..Te nawyki z zabawki chodziarskiej sa chyba dobre..:).
    A ponadto cwiczy sie mechanika ruchu – jak chodze i szurne nogami czasem po ziemi to znaczy , ze jest dobrze , dalej pracuje nad tym aby byc nisko przy ziemi. A co do technik biegu to nie wiem ,nie pisze sie o tym . W tv na zawodach jak jest dobre ujecie to widzialem czasem ze biegaja jakos tak po linie.


    izabiegajaca

    2009/10/27 23:35:26

    Wojtku, ależ zdjęcie wstawiłeś 🙂 Witam wszystkich…impreza zebrała 4 strony samych ciepłych słów komentarzy od biegaczy a do tego dostała nominację na maratonypolskie.pl w kategorii Bieg Kameralny 2009. To dla nas zaszczyt i ogromne wyróżnienie. Jak nominacja do Oskara. Zapraszam wszystkich na kolejną edycję za rok. Człowiek w białej czapeczce prywatnie jest jubilerem…i zaskoczył wszystkich w zeszłym roku 🙂


    torex

    2009/10/28 08:38:53

    wqu: mocno trzymam kciuki!


    biegofanka

    2009/10/28 08:51:40

    Wqu – też trzymam kciuki i wierzę, że troszkę cierpliwości i niedługo wrócisz do biegania:))


    wojciech.staszewski

    2009/10/28 09:12:11

    wqu – o rany, o kulach! my tu gadu gadu o kontuzjach, a u ciebie to naprawdę ostro poszło. wylecz się do końca i zaczynaj od nowego roku. tylko nie goń jurka M., on ma widocznie inne VO2max niż my, zwykli śmiertelnicy.

    biegofanka – pytanie, które mi zadałaś, to raczej pytanie do psychologa. do wiosny będziesz przygotowana dobrze, do jesieni może trochę lepiej. a czy z mężem, czy bez męża, czy za namową, czy w kompromisie, czy pod wpływem itd. – to kwestie na terapię małżeńską 😉 może kalabris się wypowie? 🙂


    wojciech.staszewski

    2009/10/28 09:14:25

    beauty – bingo. Maria C. jak Cześnik. najlepsze w jej historii jest, jak dwa lata przed Pekinem po złamaniu ręki wypadła z kadry i żeby do niej wrócić jeździła na Puchary Świata (do Holandii, Meksyku, Nowej Zelandii) za własne pieniądze. wzięła na to kredyt w banku!


    biegofanka

    2009/10/28 13:19:58

    Masz rację Wojtku – czas pokaże, jaką decyzję podejmę, w każdym razie proszę o rozpiskę treningową dla mnie począwszy od grudnia. Na razie biegam 3 lub 4 x w tygodniu, jedno lub dwa wybiegania (1 godz. do 1.15), chcę zacząć w tym miesiącu do 1,5 godz., 1 x interwały i 1 x siła biegowa przy dłuższym wybieganiu:))


    wqu

    2009/10/28 16:00:54

    No fakt, kontuzja jest niebylejaka. W NMR kość świeci jak Las Vegas :-). A boli nawet jak leżę.

    Gdybym wiedział, że moje ambitne przygotowania do maratonu mogą dać taki efekt, to jako człowiek rozsądny przygotowywałbym się mniej ambitnie. Ale wiecie co. Bardzo się cieszę, że nie wiedziałem 🙂


    biegofanka

    2009/10/28 16:25:42

    Wqu – grunt, to pozytywne myślenie i poczucie humoru… a tego widzę, nie brakuje Tobie. Powodzenia, będzie dobrze:))


    piotrek.krawczyk

    2009/10/28 17:26:06

    wqu – w kategorii „Twardziel” masz podium i puchar! Szacun (jak mawia dzisiejsza młodzież) za słowa: „Gdybym wiedział, że moje ambitne przygotowania do maratonu mogą dać taki efekt, to jako człowiek rozsądny przygotowywałbym się mniej ambitnie. Ale wiecie co. Bardzo się cieszę, że nie wiedziałem”.
    Wielkie słowa wielkiego wojownika!
    Dziki


    sfx

    2009/10/28 18:07:40

    Od dziś wqu to już nie wqu tylko WQU.


    ocobiegatu

    2009/10/28 18:09:13

    przyznam ,ze to co napisal wqu kojarzy mi sie z nordic walking..
    wku – powodzenia , moze powrot powinienes od tego zaczac….
    skibicki.pl/08/index.php?option=com_content&task=view&id=39&Itemid=11
    tu video o kijkach – bardzo mi sie podoba..
    sam penetruje net bo interesuje sie nordic na zime…
    A tak nawiasem mowiac , ze tak teraz wypowiem sie jako drugie ja czyli chodziarz, ze mnie bardzo dziwi iz Wy biegacze traktujecie chod jako cos co nie powinno Was spotkac nigdy…Bo czasem czytalem wypowiedzi biegaczy o maratonie – gdzie za punkt honoru uznawali , ze nie beda isc..i biegaja po 8km/h a nie ida…horror…


    ocobiegatu

    2009/10/28 19:01:50

    a jeszcze ciekawostka jaka mnie spotkala …
    otoz kontuzji biegackiej mozna doznac nie tylko w biegach..
    Dzis skoczylem rano na dzialke zawiezc worki z torfem – jeden taki ostatni (taczka juz w domku )- postanowilem pociagnac po ziemi na docelowe stanowisko i mi w tym momencie je( bez rebusow)o w prawym kolanie – ogarnelo mnie przerazenie , trwalo to jeszcze pozniej z godzine , ten bol , na szczescie przeszlo. Jakos tak boje sie znosic ciezarow w dol po schodach a tu takie cos..


    kalabris

    2009/10/28 19:18:28

    biegofanko – ja tu żaden ekspert w sprawach małżeńsko – biegowych nie jestem, ale coś o tym jednak wiem…I powiem tak – jeśli możliwe – pobiegnijcie w debiucie razem. To niezapomniane przeżycie! Z czym porównać? narodziny pierwszego dziecka? rocznica ślubu? sama wybierzesz porównanie. Poza tym wspólne, konkretne treningi pod maraton to też przeżycie. Ja osobiscie wolałabym pobiec jesienią – całe lato na wspólne treningi! Nie do przecenienia! A potem sukces można razem z przyjaciółmi rodziny świętować! chętnie podzielę się doświadczeniem


    kalabris

    2009/10/28 19:21:28

    Dziki ! chyba coś źle zrozumiałeś, albo ja się źle wyraziłam. Otóż mój debiut maratoński odbył się w 42 roku życia mego czyli… ten rok (42) jeszcze trwa, czyli – urodziny maratońskie się jeszcze nie odbyły, ale są tuż, tuż…Nie omieszkam się pochwalić, jesli nadejdą. Nie ma jak świętowanie tej pięknej liczby z maratończykami właśnie! nieprawdaż? w końcu ja tez (jeszcze nie wierże…) też do Was należę


    kalabris

    2009/10/28 19:33:52

    pict, Dziki, Iza, Daniel – piękne zdjęcia i piękna impreza. Fotoreporterowi też gratulacje! u nas w T. tez jest często towarzysko i miło na pewnych imprezach biegowych. Aż się biegać chce!


    sfx

    2009/10/28 20:09:08

    ocobiegatu… żaden horror. i nawet nie punkt honoru. po prostu chęć postawienia na swoim i nieodpuszczenia. psychika tu ma główne zadanie – głowa mówi odpuść, daruj sobie (bo w końcu przejście do chodu to pewnego rodzaju ulga)… a ty mówisz nie, dam radę, przetrwam. a sam wspominałem… z biegania najzdrowsze jest wszystko – prócz maratonu. i w końcu powiem, że uważam (co może potwierdzić johnson, wbrew założeniom książkowemu guru S.), że w maratonie liczy się jego pokonanie – i nie ważne czy biegiem, czy chodem. byle być z tego zadowolonym.


    quentino-tarantino

    2009/10/28 20:46:53

    Wojtek – dziękuję za dzisiejsze porady i ćwiczenia dla „emerytów i rencistów” – w sam raz dla mnie – dokładnie za 2 miesiące skończę 39 i pół 😉
    Podziękuj też Pani Kindze – na fotkach w „GW” wyglądało jakby patrzyła i instruowała właśnie mnie 🙂


    ocobiegatu

    2009/10/28 21:12:53

    sfx – oczywiście , że mam tu stałe uczucie wyobcowania , jestem wśrod Was rasowych biegaczy jedynie mieszańcem , kundelkiem co to łączy (królewski) bieg z nikomu niepotrzebnym chodem…
    A w dodatku nie chce mi się biegac maratonów – więcej jak jeden na rok..
    Nie pobiegnę w Dębnie…Bedzie tylko Wrocek 2010 jak sie da…
    Dobrze choć , że kundelka czasem też ktos chce pogłaskać..:)


    biegofanka

    2009/10/29 11:40:54

    Ocobiegatu – co Ty znowu wypisujesz… jaki mieszaniec… przecież biegasz, a że oprócz tego uprawiasz chód… to przecież świetnie, że coś innego też robisz. Myślisz, że tu wszyscy tylko biegają? Owszem biegam, chodzę też na siłownię, pływam, jak znajdę czas, na inne dyscypliny nie mam już czasu… A Ty do tego mądre artykuły o bieganiu cytujesz… mądrze wyliczasz biegaczom… więc przestań m…….;))


    biegofanka

    2009/10/29 11:44:58

    I Świdnicki bieg Dekoria, w którym z Ocobiegau i Fajkami braliśmy udział, został nominowany na portalu Maratonypolskie w dwóch kategoriach: wyróżnienie 2009 oraz najlepszy debiut 2009. Głosowanie internautów już za 3 dni… na pewno oddam na ten bieg głos i mam nadzieję Ocobiegatu i Fajki, że Wy też:))


    ocobiegatu

    2009/10/29 14:08:46

    biegofanko – masz racje porownanie do kundelka nie bylo dobre..),
    raczej dachowiec (lubie koty)..).
    Musze byc wielorasowy bo w zimie mam tendencje do wrostu wagi..
    Czyli bieg ( malo bo nie biegam po sniegu) , chod , nordic , rower stacjonarny, moze wiosla- ale musze jeszcze sprawdzic jakie miesnie pracuja, ponadto wiosla za bardzo „daja w plecy” a nie wiem czy to dobre dla biegacza…).
    I przyjdzie trenowac dwa razy dziennie , 7 dni w tygodniu..:) .
    A Decoria super – musze zobaczyc gdzie to glosowanie


    quentino-tarantino

    2009/10/29 20:44:12

    Widzę, że na blogu wszyscy śpią więc ja nie napiszę nic o Starej Miłosnej ( nie było mnie niestety ) ale skrobnę parę zdań o…MP ( byłem, choć o maratonie wszyscy już zapomnieli ).
    Mała przypowieść o pokorze – Ostatni będą Pierwszymi…lub Nieoczekiwana zmiana miejsc…
    Maraton Poznański – 35 km, w zasadzie nie mam już kontaktu z samym sobą. Nagle zagaduje mnie młody chłopak, z trudem domyślam się, że to jeden z uczestników maratonu…on mówi a ja robię minę z serii „Sesja zdjęciowa przed ostatecznym zamknięciem trumny”…Gość ma 21 lat – ja prawie 40, on mówi, że czuje się świetnie i jest przekonany, że ostatnie 2 km przyspieszy na maxa…ja mu na to, że chwilę możemy razem potruchtać ale „lecę na oparach” więc niech sie nie krępuje…
    On mówi ja słucham – taki podział sił…
    Zbliżamy sie do bufetu…w sposób naturalny rozdzielamy się i po paru minutach oglądam jego plecy…15 metrów, potem 20, 25…jednym słowem Darz Bór!
    Następne kilka km to tak jakby krzyżowali Syzyfa…
    Cału czas funkcjonuje metoda „na tarana”…aż tu nagle…mniej więcej jest 41 km, kątem oka widzę jak „mój taran” powoli wyprzedza 21-latka…wyobraźcie sobie, że nie mam sily zagadnąć zwykłym „hej”…nawet agonalnym „dawaj”…
    Dobiegam do mety 7 sekund przed Pokoleniem Mego Niebiegającego Syna…Bezcenne
    Fajne przeżycie…


    ocobiegatu

    2009/10/29 21:45:49

    bylo tu o trumnie, wiec moja kolezanka co uwielbia czarny humor raz powiedziala , ze ja to sam sie w niej uloze kiedys a nastepnie zamkne wieko – dodam -krotkim anaerobowym wysilkiem…:). Czyli aktywnosc do konca..:)


    ocobiegatu

    2009/10/29 21:48:54

    oczywiście pamętamy, że wysiłki anaerobowe to są te beztlenowe..:)

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.