Nigdy tak o nim nie myślałem. Jak zabierał mnie na pierwsze wycieczki w góry na Kicarz, na Radziejową, na Prehybę, to było jasne, że ja, Wojtuś, się męczę, a on idzie twardo, chociaż oprócz chlebaka niesie ciężki aparat fotograficzny produkcji NRD. Ale potem dorosłem i to ja nosiłem cięższy plecak na Pilsku, Babiej albo na Śnieżniku. Na Śnieżniku zresztą od tamtych lat nie byłem ani razu.
W szpitalu ojca zbadali stwierdzili, że zdrowy jak koń, jedyne co mu dolega to 79 lat i stan poudarowy. Słaby jest przy tym jak tamten Wojtuś. Odesłali go do domu, Moja Sportowa Żona przywiozła go w poniedziałek. We wtorek rano prowadziłem ojca do ubikacji, stękał, sapał, ryczał z wysiłku, ale stawiał kroki. Nauczyłem się od opiekunki technik podtrzymywania i jakoś doszliśmy.
W środę to samo, ale dużo lepiej, dużo mocniej, już się opierał bardziej na nogach niż na mnie. Stwierdził, że chce siedzieć na fotelu, a nie tylko leżeć. Próbował nawet podejść do fotela ostatnie dwa metry. Jeszcze się nie udało.
Ale wtedy pierwszy raz w życiu pomyślałem o nim: twardziel. Ten wysiłek, ta walka, naprawdę na śmierć i życie – są imponujące. Nasze zmagania z brakiem węglowodanów na 40. kilometrze albo bolącym kolanem – to nic. Czujemy się czasem bohaterami, bo rzeczywiście jesteśmy sprawniejsi, mocniejsi, twardsi niż średnia krajowa. W moim ojcu zobaczyłem superbohatera.
W środę rano pobiegaliśmy z Dzikim w puszczy. Było to umówione wcześniej, a postawiłem sobie za cel, żeby oprócz zajmowania i przejmowania się chorobą ojca, mieć normalne życie. Dlatego nie odwołaliśmy we wtorek randki z MSŻ, tak jak było zaplanowane poszliśmy do kina. Na jeden z najgorszych filmów świata i ubawiliśmy się przy tym cudownie ze sobą. Dlatego nie odwoływałem środowego biegania. Tylko na pracę mi trochę czasu brakuje, ale akurat mam tygodniowy urlop, musiałem wziąć, bo mi zostały zaległe dni. W listopadzie też mam pięć dni urlopu, już dziś się boję, co to będzie.
Pogoda w puszczy paskudna, wilgoć, zimno. W pewnym sensie czuliśmy się twardzielami, kiedy ruszaliśmy w las, ale tylko w pewnym sensie. Miało być półtorej godziny powoli, wyszło półtorej godziny coraz szybciej. Zaczynaliśmy od kilometra w 5:45, a kończyliśmy po 4 z małym hakiem. Do tempa 4:45 dość swobodnie gadaliśmy. O kobietach tak jak kiedyś. I o problemach z karmieniem osiemdziesięciolatka albo podnoszeniem stukilogramowej kobiety, która jak się przewróci, to nie potrafi sama wstać. A przewróciła się już trzy razy. Ależ biegnie życie.
Dziś miałem też pobiegać, ale wypadło mi spotkanie z panią psycholog pracy do tekstu, który piszę. Trening przełożyłem na jutro. Bo teraz jest taki czas miękkiego, ślizgowego lotu szybowca. Przedmaratońskim BPS-em wybiliśmy się wysoko. Przeskoczyliśmy poprzeczkę, nawet jeśli musieliśmy ją sobie trochę w locie opuścić. A teraz lecimy swobodnie, BPS wciąż daje nam napęd, możemy wprowadzać do lotu drobne korekty – trafione w punkt treningi wolniejsze albo szybsze, ale już nie tak intensywnie wykańczające jak przed maratonem. Ale szybujemy. Cała filozofia, żeby wykorzystując lekki podmuch wiatru znów wznieść się na wysoki pułap w kończących sezon startach – na dychę, piątkę albo w połówce. Albo nawet w całym maratonie – w sobotę Dziki i Daniel-Źrebak biegną w Starej Miłośnie. Daniel powalczy o zwycięstwo, Dziki o trzecie miejsce, a ja się chyba wybiorę z aparatem (dzięki dla darczyńców), żeby to uchwycić.
A pokazywałem Wam kiedyś zdjęcie taty? Wielkanoc, półtora roku temu. Na fotografii w tle moja mama.
wyspio_biega
2009/10/22 22:10:19
We mnie się ten maratoński pomysł zrodził na skutek braku takich poważnych codziennych, życiowo-zdrowotnych wyzwań, takich, gdzie mógłbym sobie udowodnić, że jestem twardzielem i potrafię walczyć. Tak się jednak złożyło, że od kiedy zacząłem biegać zwaliło się na mnie tyle życiowych zawirowań, że bieganie pomogło mi zachować w tym wszystkim równowagę. Zwłaszcza psychiczną, bo samotne pokonywanie kilometrów, z rytualnym przeliczaniem wszelkich dostępnych danych, ma dla mnie charakter medytacyjno-refleksyjny. Wrocław i Poznań dały mi w kość, odcinanie kuponów od przebytego BPSu nie następuje. Na niedzielnym wybieganiu dopadły mnie bóle kolan i do dziś nie wyszedłem na trening. Z planowanego startu w Kole chyba wyjdą nici, choć bardzo bym chciał sprawdzić się na dychę, której w życiu nie biegłem;) Ech…
Pozostaje mi przygotowywanie planów na Kraków (gdzie pobiegnie biegofanka), bo to już przecież za pół roku.
–
pict
2009/10/22 22:50:16
No to w Starej Miłośnie możne w końcu uda mi się poznać kilka poważnych figur półświatka biegowego 😉 Biegnę z numerem 18stym i może nawet podejmę walkę z Dzikim 😉
–
wojciech.staszewski
2009/10/22 22:56:10
Pict, ty też? Oj, to może nie tylko z Dzikim. Robert Celiński i Daniel Źrebak też nie powinni czuć się zbyt pewnie. Dobrze, że masz okrągły numer, to Cię łatwo rozpoznam.
Wyspio – fakt, jest jeszcze druga strona medalu: kontuzje pomaratońskie. Trzeba to teraz wyleczyć. Rozciąganie, jak nie wystarczy to ortopeda, fizjoterapeuta. Wielu z nas się z tym boryka, zdrowia życzę
–
piotrek.krawczyk
2009/10/22 23:01:14
Wyspio – kurcze, sami Twardziele. Nie tacy jak W. Staszewski (Tata), bo w innej konkurencji aktualnie w życiu startujemy. A kto zgadnie jak ma na imię Tata Johna (Tatuś – tak mówiliśmy jak chowaliśmy nielegalne butelki po piwie w pianinie po próbie muzycznej u Johna przed przysciem Tatusia)?
Nagroda! Naklejka na auto z postacią biegacza lub biegaczki (srebrna lub czarna do wyboru według koloru lakieru) z instrukcją. Pozdrawiam. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2009/10/22 23:09:01
Pict – ty też biegniesz? Fajnie, tylko że spadam z pierwszej dziesiątki:) Ten las jest na wydmach, trasa może być mocno krosowa. Do zobaczenia zatem. Dziki
–
rgap11
2009/10/22 23:14:50
off topic – gdzie przyjmuje i jak się nazywa lekarz, który nie przepisuje sterydów tylko rozciąganie na kolano? proszę o info na pagr@op.pl
–
wyspio_biega
2009/10/22 23:34:50
Rozciągam się sumiennie codziennie po pół godziny (Dziki, johnson, dzięki za materiały na ten temat – takie wygibasy by mi same do głowy nie przyszły;), ale na razie nie przechodzi. Solidnego rozciągania zawsze pilnowałem, więc to chyba nie to. Mam wrażenie, że mam te kolana obite od środka, dlatego czekam aż samo przejdzie. Jeśli nie, to poradzę się co do ortopedy.
Chcę jeszcze zaliczyć dychę, żeby mieć na wiosnę punkt odniesienia do oceny postępu lub jego braku. Potem pas na parę tygodni, choć roztrenowanie planowałem trochę później. Niestety nie będzie mnie w czasie Biegu Niepodległości, dlatego pozostaje mi Koło, które na opisie i zdjęciach prezentuje się zachęcająco. Inaczej bym tam pewnie nigdy nie pojechał 😉 Poza tym, do startu zachęca mnie jedna rzecz – na bank będzie życiówka, jeśli oczywiście dobiegnę.
Dziki, schowek bardzo oryginalny. Ile to człowiek musi czasem pokombinować, żeby się piwa napić.
Powodzenia wszystkim Miłośnikom. wyspio
–
pict
2009/10/22 23:57:51
Dziki – miałem biec rekreacyjnie, bo całkowicie nie wiem w jakiej formie jestem. Miesiąc po MW wiem tylko, że jestem wypoczęty. Czytając bloga, komentarze i patrząc na pogodę mam coraz większą ochot pościgać się, a czy będzie to gra o pierwszą czy drugą dziesiątkę to zobaczymy. Liczbę przede wszystkim, że Was poznam.
–
sfx
2009/10/23 06:47:46
dziki… janusz
–
sfx
2009/10/23 08:11:10
albo lepiej… Kazik
–
biegofanka
2009/10/23 08:50:16
No to ja wszystkim twardzielom startującym w ten weekend życzę super zabawy przy ściganiu się nawzajem:))
Dziki – nie mam pojęcia, jak może mieć na imię Tata Wojtka, ale skoro pierwsza litera W., to może Waldemar (kiedyś modne imię)
–
sfx
2009/10/23 08:55:07
wpis biegofanki uświadomił mi że blog jest „nie dla idiotów”
a więc poszukiwania zawężam do imion na literę „W”
Wiesław lub po prostu Wojciech
–
biegofanka
2009/10/23 08:55:44
wyspio_biega – jeżeli do niedzieli nie przejdzie Ci ból, myślę, że skorzystaj z porady ortopedy zaraz na początku tygodnia, co Ci szkodzi… a może pomóc…Trzymam kciuki, aby przeszło:))
–
kalabris
2009/10/23 08:57:42
Dziki – odp: Tadeusz? Stefan? Henryk? Ale stawiam razcej na pierwsze
….
Wojtku… tak piszesz, że ja będę musiała zmienić nicka na „beksalala”… Tak kurczę mam, że jak co mnie wzruszy, to rzuca mi się na oczy… strasznie.
Twardziele są wśród nas – zwłaszcza te roczniki przedwojenne sa niezmordowane
–
kalabris
2009/10/23 08:59:11
sfx – jednak dla idiotów, bo jakoś mi umkło…Więc Wojciech? Wacław?
–
piotrek.krawczyk
2009/10/23 09:24:34
Ogłoszenie
wygrał Michał sfx 🙂
przyślij mi na maila swój adres i preferowany kolor naklejki
tak samo kalabris i biegofanka, bo liczył się udział, każdy wygrywa, jak w maratonie 🙂
–
piotrek.krawczyk
2009/10/23 09:28:41
Rgap – klinika Ortoreh, obecnie na Solcu w Warszawie. Andrzej Piotrowski nie jest doktorem, może dlatego aplikuje ból (rozciąganie:) a nie proszki. Polecam. Dziki
–
ocobiegatu
2009/10/23 09:34:32
u ludzi starszych o niskiej wydolnosci ( MET – zaledwie kilka) trzeba dbac o jakiekolwiek ruchy , cwiczenia – nawet lokalne , typu stopa , reka. Twardziele wlasnie walcza. Najgorsze jest wiadomo- lezec. Wtedy nastepuje zanik narzadow, miesni. Polozyc maratonczyka na 6 tygodni a jego serce zmniejsza sie o 10-15%. Jesli sie chory rusza – to podnosi sie lokalne Vo2, krew krazy zywiej i ogolnie ma byc lepiej. Ruch , ruch , ruch.
–
ocobiegatu
2009/10/23 09:41:57
bardzo ładne porównanie z tym latawcem , jednak latawiec sie słabo rymuje – np. na wiec ( chyba ze wiec biegaczy) trzeba go wcisnąć w środek wiersza . Dmuchawce – oklepane ale moze cos z nadmuchiwaniem wynikow daloby sie wymyslic..:)
–
biegofanka
2009/10/23 13:11:09
Dziki – dzięki serdeczne, skoro jednak wygrał Sfx, to chyba tylko jemu się należy ta naklejka…;))
–
wojciech.staszewski
2009/10/23 14:43:54
Latawce – na trawce. Ale o co chodzi?
Mnie w Ortorehu badał lekarz ortopeda – i zalecił właśnie rozciąganie, ćwiczenia priopriocepcji oraz ocenę butów (ale buty właśnie sobie kupiłem dobrane przez żonę chyba Jacka Gardenera, do którego oni wysyłają po buty).
–
ocobiegatu
2009/10/23 16:42:24
sorry , ze tak z wierszami ale jestem w temacie.
Otóż co piątek wieczór wysyłam smsem mojej NNNNŻ (Nowa Nadzieja Na Niesportową Żonę) porcję wiersza – chce wywołac odruch Pawłowa – piątek wieczór , jest wiersz..:). Tak wiec krotka lekcja „wierszowania” wg ocobiegatu..:).
Najpierw wymyślamy rymy pod klimat..Póżniej zastanawiamy sie , czy mają byc po kolei czy na przemian. Pózniej do tych słówek doginamy inne aby bylo na np. 8 zgłosek. I mamy wiersz. Sprawdzamy czy zgłoski sie zgadzają i ew, dodajemy śmieci – np.słynna zgłoska wszak – co nam zrobi z 7 na 8 ..:). Później wygładzamy aby treśc była płynna. Robie to troche w sposob inzynierski i wyrafinowany..).
Jak przeczytałem ile ci poeci mają trudu to okazuje sie , że wymyślanie planów treningowych to pestka..).
Bo nie tylko rymy i zgłoski ale i tak zwane akcenty muszą być po określonej zgłosce..
Urzekły mnie interwały 11/8/11/8 – proporcjonalnie jak wezmiemy tetno to tak wychodzi ! Jednak bieganie jest prostsze..)
–
ocobiegatu
2009/10/23 16:54:28
Ponadto wierszowanie to jak krzyzowka – cwiczy umysl..
W ostatnim tygodniku co to w środe jest – gazecie P.- ale nie G. ale gazeto na G. nie wymiękaj , też cos napiszesz ..)- jest b. ciekawy artykuł o tym , że tak ogólnie to ciało dla umysłu i umysł dla ciała – czyli neuroprzekaźniki cwiczyc w mozgu a pozwoli poleciec po…tyle i tyle w biegu..:)
–
maria_staszewska
2009/10/23 19:25:30
Wujku ja też wiem jak ma na imię Tata Taty 😉
Czy mogę również dostać naklejkę? 🙂
A żeby nie dostać jej tak za nic, to mogę napisać jak ma na imię Tata Taty Taty 😉 czyli Taty Dziadek, a mój Pradziadek 😉
–
piotrek.krawczyk
2009/10/23 20:35:07
Marysia – ludzik dla Ciebie. Przykleję Ci na Twoje pierwsze auto 🙂 Należy się, gdyż biegasz. A jak miał na imię Tata Taty Johna (czyli Szkileta, czyli Twojego Taty) chyba pamietam. Jan?? Jutro będę twardzielem. Nie takim rzecz jasna jak Wiesław Staszewski. W nocy wysoka gorączka, padła odporność, kiedyś musiała 🙂 Ale jutro kończę 42 lata i 195 dni! Pobiegnę mój dziki leśny maraton choćby w koszulce zająca z MW z napisem 4:00 🙂
pozdrawiam. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2009/10/23 20:39:59
Korekta: pozdrawiam. Wujek Dziki
–
wyspio_biega
2009/10/23 20:49:10
Dziki, uważaj, żeby od magicznej liczby 42 nie ścięło Ci się białko;)
Kolana już dziś przy chodzeniu nie dają o sobie znać, ale bieganie odpuściłem. Stwierdziłem, że sprawdzę jak działa tygodniowa przerwa na moją dyspozycję i w niedzielę wystartuję na dychę. Jutro zrobię tylko kontrolny rozruch a od poniedziałku kończę z bieganiem i wracam do piwa;)
–
quentino-tarantino
2009/10/23 20:59:38
wyspio_biega – wracasz do piwa powiadasz…tiaaa…co ja mam powiedzieć „biedny miś” jeśli bez piwa nie daje rady biegać 😉
Na wiosnę chcę przeprowadzic eksperyment naukowo-biegowy ( ocobiegatu – liczę na fachowe dane w tej kwestii 😉 – ostatni tydzień przed maratonem w Dębnie:
– 7 dni przed – 4 piwa ( ND – norma dzienna )
– 6-5 dni przed – 3 piwa,
– 4-3 dni przed – 2 piwa,
– 2 dni przed – 1 sztuka ( już czuję ten zakazany i cudowny smak ostatniego browara…;-)
– 1 dzień przed – SUSZA.
Tylko żeby sie nie okazało, że organizm tego nie zniesie…i życiówka przepadnie 😉
–
wyspio_biega
2009/10/23 21:07:52
quentino, rozumiem, że w takim planie treningowym w niedzielę po biegu robisz sobie superkompensację 🙂 Czyli od strony motywacyjnej jest doskonale, im szybciej dobiegniesz, tym wcześniej uzupełnisz braki.
–
quentino-tarantino
2009/10/23 21:13:50
wyspio_biega – superkompensacja – wielkie dzięki. Właśnie tego brakowało w całym tygodniowym planie Treningowym 😉
To tak żartem ale naciekawsze jest to, że mój poprzedni wpis był…na serio…
–
ocobiegatu
2009/10/23 21:36:10
tarantino – a naukowe badania wykazują , że ci co jadą na piwie to im się metabolizm przestawia i wykorzystują to paliwo jako ATP , źródło energii…naprawde…
Ale za duzo niezdrowo bo watroba z czasem wysiadzie – to wiemy. Sam lubie piwo a przed debiutem w maratonie było po 4 ..( wyzej normy bo zwykle jest po 2 czyli norma australijska dla faceta..- oni maja mniej surowo).
Pierwsze w Rynku – z Dzikim i Sfx… No i 3 na sen..No i wydało się ..).
To dlatego Dziki jak mnie zobaczył w szatni przed 27MW to powiedział – że jakis jestem nie taki..). Ale później po 32km jak wyprzedzałem 238 biegaczy to sobie myślałem – oj kochani – ja to jestem na innym paliwie…:)
–
quentino-tarantino
2009/10/23 21:48:08
ocobiegatu – czyli Twoja diagnoza jest smutna – ograniczę piwa przed startem i „…nie pojadę” 🙂
Cały dowcip polega na tym, że piwo ( do 4 dziennie ) to dla mnie napój jak sok, woda, herbata – tylko lepiej smakuje. W planie mam ustalenie normy na 3 – patrz: wątroba po latach.
Pora zakończyć ten temat bo jak widzę na blogu pojawili sie nieletni…:-)
–
ocobiegatu
2009/10/23 22:04:16
quentino – tankuj do baku te po 3,5-4% są np. w Lidl…jak tak robię -byłoby po 3 ale lżej…
no i dobre nawadnianie..))
a u mnie zaczęło się urologicznie – przępędzenie piasków zalecił mi doktór na noc- no to jak- wodą ?..)
–
quentino-tarantino
2009/10/23 22:10:01
ocobiegatu – mądrego to i dobrze posłuchać 😉 Widzę, że na Ciebie można liczyć.
Ze względu na to, że biegam od niedawna to ciągle pojawiają mi sie różne teorie do obalenia lub nie. Gdy coś sensownego mi zaświta zgłaszam sie do Ciebie po fachową konsultację 🙂
–
biegofanka
2009/10/23 22:23:50
Dziki – to za Ciebie jutro szczególnie trzymam kciuki, daj z siebie… w ten maratoński wiek! A z tym wujkiem nie przesadzaj, przecież biegając młodniejemy… ja wciąż czuję się na jakieś osiemnaście… Powodzenia:))
Co do piwa… nie lubię i nie pijam, wolę wino, koniak czy whisky (nieletnich to tutaj chyba nie ma, bo córka Wojtka to już pełnoletnia):))
–
ocobiegatu
2009/10/23 22:47:16
Wydźwięk jest więc taki , że wszelkich nawyków nie nalezy zmieniać nagle…ani tych złych na dobre ani tych dobrych na złe.. Jak biegamy tygodniowo ‚X” km to nie zmieniajmy to w sposób szalony na więcej i odwrotnie – na mniej. Wszystko co nagłe ma złe skutki – jakos tak mam to przekonanie w tej fizjologii wysiłku.
A też jak pijemy po 4 piwa to nie udajmy , że damy radę nagle , od razu pić jedno. Organizm nie lubi nagłych zmian – adaptacje muszą byc powolutku – więc naprawdę biegajmy pierwszy maraton po 3-4 latach..). Stosuje tą zasadę i mi sie sprawdza , u mnie sezon w pełni – bardzo sie cieszę na niedziele , piękna pogoda i porachunki będą z życiówka na 25km..
–
quentino-tarantino
2009/10/23 22:51:47
biegofanko – piwa kobiecie bym nie zaproponował 😉 Z kolei ja nie przepadam za koniakiem. Lubię wszelkiego rodzaju nalewki – w zeszłym roku pierwszy raz zrobiłem ( ponoć przepyszną ) nalewkę wiśniową. Do dziś rozdaję znajomym. Z bardzo lekkich rzeczy lubię Martini. Ale wystarczy już bo zaraz zostanę tu przez Wojtka zbanowany za szerzenie itd.
–
ocobiegatu
2009/10/24 09:50:05
dodam jeszcze , że bieganie pomogło mi nie tylko na zrzucenie wagi ale i dziennej normy piwnej budo(wlańca)..:)). Choć w innych zawodach też powinni biegać..:)
–
biegofanka
2009/10/24 11:06:00
Nalewka wiśniowa mojej roboty też smakuje, ale dawno nie robiłam:)) A co do alkoholu tak w ogóle piszesz Ocobiegatu, że nie należy zmieniać radykalnie nawyków, ale u mnie wygląda to tak, że odkąd zaczęłam więcej trenować, rzadko piję alkohol… nawet tę lampkę wina wcześniej lubiłam sobie częściej wypić, a teraz… tylko w sobotni wieczór…, co do mocniejszym trunków… to już dawno nie uzupełniałam zapasów; normalnie prawie abstynentką zostałam;))
–
sfx
2009/10/24 11:10:28
WUJEK DZIKI….. jak dziś skończysz czekam na telefoniczne wrażenia… mi do mojego wieku maratońskiego brakuje dekady, więc jeszcze poczekam… jutro 12,5 w Łobzie
OCOBIEGATU.QUENTINO….. nie dołączę się do waszych planów, bo coś czuję, że to nie dla mnie… a tak ) mówiąc to powiem w sekrecie, że nie znam smaku piwa. i to serio.
PS.
szukam jelenia, łosia lub jakiegoś innego paszkwila, mającego jakikolwiek bezproblemowy dostęp do sklepu na D. (wiem, że poznań i warszawa to mają), który chciałby zostać doręczycielem… w moim koszalinq nic nie ma, a więc i z pewnymi biegowymi zakupami jest ciężko 🙂
–
sfx
2009/10/24 11:13:35
14 maj 2019 – to będzie mój maratoński wiek… liczę na słowa otuchy w tym dniu 🙂
–
sfx
2009/10/24 11:14:09
i nawet się pomyliłem… 14 maj 2020… czad.
–
ocobiegatu
2009/10/24 12:16:09
biegofanko – nie mialem na mysli , ze ktos nie moze od razu rzucic. Tylko to trudniejsze.
Ja nigdy nie palilem ale np. moj kolega palil po 2 paczki a stopniowo zmniejszajac pali juz znacznie mniej. Bieganie pomaga na zasadzie – nie pije bo jutro bede biegal albo na zasadzie – biegalem wiec mi sie nie chce – np. wieczorem po biegu raczej nie chce sie pic piwka albo co tam kto woli.
–
quentino-tarantino
2009/10/24 13:07:45
sfx – jeśli chodzi o sklep, który kończy się na n – będę w poniedziałek. Pan mówi ja słucham.
–
sfx
2009/10/24 13:45:02
quentino… podaj swój mail na sfx@onet.pl, to nie będę tu śmiecił 🙂
–
quentino-tarantino
2009/10/24 13:54:20
sfx – mail poszedł…
–
piotrek.krawczyk
2009/10/24 16:54:10
Już. Baaardzo dziki maraton. Takie lubię 🙂 Dwa kilometry po starcie i już tylko samotny bieg. Na agrafce krótkie kontakty, ale szybko ustały. Dwóch przeszło mnie, ja dwóch, jednemu nie dałem, usłyszałem łamaną gałązkę za sobą na 41 km i przydały się tempówki z Puszczy Kampinoskiej. Przybiegłem na 11 miejscu, a to przez pewnego nordic walkera. Na pierwszym okrążeniu omijałem nordic walkera startiującego w małym maratonie (start był ok. 12 minut wcześniej), a on poinformował mnie, że jestem dziewiąty. To pilnowałem „dziewiątego”. Jak mnie przeszło dwóch na czwratym kółku to odrobiłem stratę na piątym. Tam przeszedłem Wojtka W. , który w zeszłym roku był w Miłośnie trzeci. Miał kryzys, oj chyba małe baby nie pozwala na odpoczynek przed maratonem 🙂 A na mecie u sędziów – 11 miejsce. Więc tak jak pisałem pict’owi, wygryzł mnie z dziesiątki 😉 Z pictem fajna interakcja przed i po biegu, był chyba szósty.
Biegam stale po lesie, ale nie wiedziałem jak się rozgrywa maraton leśny na zawodach. Otóż nie rozgrywa się, on sam się rozgrywa :). Podbiegów na każdej z sześciu rund było sześć (takich znacznych, cała trasa była jednym wielkim podbiegiem i zbiegiem 🙂 Rozkosz. Dla czwórgłowych też. Na ostatnim okrążeniu czułymi słówkami żegnałem się z podbiegami (już cię nie więcej nie zobaczą moje togi, ty – tu czułe słówko na „s „lub inną nieładną literę). W strefie mety John wcielił się w fotoreportera i to było fajne. Wcześniej pobiegł jedną rundę – bieg supportuący (tzw. mały maraton) i wykręcił 5-6 miejsce. I tak dalej… Wielkie gratulacje i podziękowania dla Organizatorów (a B&B wieszała mi medal! Jaki piękny! Chyba najładniejszy jaki mam!), więc dla B&B, Jej męża, super wolontariuszy, sędziów pochowanych po krzakach 🙂 Świetna kameralna impreza biegowa. Ale czy kameralna. Chyba 25% więcej zawodników niż w zeszłym roku. Czyżby MW rosła konkurencja za płotem. Przyjemnie było zobaczyć dyrektora MW Marka T., jak sobie biegnie w maratonie, a nie robi maraton. Ja mogę jeszcze długo, bo już się wykąpałem (w pracy, mam bliżej niż do domu z Wesołej). No to jeszcze czas: 3:33:58. To z mojego stopera, nieoficjalny. Bardzo podobny do czasu z wiosennego turystycznego matratonu w Krakowie. Ale dziś się zmęczyłem! Bardziej niż we Wrocławiu, Warszawie i Poznaniu razem wziętych! Z pokora stań przed Maratonem (Leśnym).
Koniec. Dziękuję. Dziki
No nie. Jeszcze coś. Biegłem z numerem 42 w dniu kiedy kończę 42 lata 195 dni! Jeszcze jednen powód do wdzięczności dla Organizatorów. Nie musiałem jechać do Kalisza na setkę, tam chciałem zrobić sobie osobiste obchody w biegu. Jeszcze bym biegł tę setkę! Od 6 rano! A tak było bardziej symbolicznie, jestem spełniony. Dlatego tyle gadam. John, zbanuj to 🙂
Finisz. Dziki
–
ocobiegatu
2009/10/24 17:46:11
Dziki – gratulacje !
bez rymowanki..:)
–
ocobiegatu
2009/10/24 17:52:37
no może jednak..:)
Kocha go ta Kampinoska Dzikiego człeka leśnego
Ten do biegów to ma noska !
Dzis jest dzien naprawde jego !
–
sfx
2009/10/24 19:07:16
WI-WAT
WU-JEK
DZI-KI
–
piotrek.krawczyk
2009/10/24 20:13:53
Dziękuje!! Tu Dziki. Sfx – biegaj Młody, biegaj. Masz szansę na maratonskich urodzinach lub w okolicach pobiec w jakimś wiosennym maratonie. Do tego czasu jaki czas wytrenujesz? Pomyśl. Wujek Dziki złamał 3:30 w oficjalnym maratonie wiosną zeszłego roku w Toruniu. Twój progres interpoluje na 2:39 🙂 Tak trzymaj. Wujkiem Dzikim jestem dla Marysi, córki Johna. Syn Johna mówi do mnie od dwóch lat normalnie – Dziki. Ocobiegatu – dziękuje. Wierszyk powieszę sobie nad biurkiem w pracy obok proporczyka z
Dębna ( a Biegofanka pobiegnie w…).
Pozdrawiam. Dziki.
–
biegofanka
2009/10/24 21:16:51
Dziki – gratuluję udanego dzikiego maratonu! Rymowanka może później, na razie to mi chłopaki chcą roznieść mieszkanie… znowu grają w piłkę (dobrze, że mniejszą). Muszę przeprowadzić z nimi poważną rozmowę… moje lustra…;)
–
quentino-tarantino
2009/10/24 22:06:49
Dziki – gratulacje! Pozazdrościć. Ja niestety ćwiczę na razie cierpliwość w regeneracji stopy. Dwa razy dziennie sprawdzam z moim beagielkiem czy nam w lesie ścieżek nie zadeptali ci wariaci/biegacze 😉
Jutro małe ćwiczonka na siłowni aby zupełnie nie tracić kontaktu z ćw.fizycznymi a za chwilę ro-ZGRZEWKA przed walką Wielkich Nadziei Białych 😉
–
biegofanka
2009/10/24 22:15:33
Dziki biega
i robi wyniki.
Świętuje swój maratoński wiek
więc pokonał kolejny bieg.
Opisał dziś wrażenia,
oj, dużo miał do powiedzenia.
Gratulacje Dziki za bieg,
kto następny ma maratoński wiek?
–
ocobiegatu
2009/10/24 23:07:52
zaraz pojedynek siły z szybkościa..
Tarantino – rewelacja z tym tłumaczeniem słówek roZGRZEWKA ( a la Elita) ..
ja to nazywam – (pss…-dźwięk otwieranej puszki z piwem)ychoterapia…
jejku blog biegacki , co by tu..:)
Picie alkoholu w umiarkowanej ilosci (np. te 2 piwa dziennie) podnosi poziom HDL – dokladnie tak jak biegi…
–
quentino-tarantino
2009/10/24 23:36:23
Wygrał boks – technika i szybkość. Andrzej na zasłużoną emeryturę a kariera ciągle przed Tomkiem.
Boks boksem a bieganie jest i tak number one!
–
sfx
2009/10/25 18:58:27
A ja dziś…
Kros 12,5K w 54:02. Ciężko i plan się nie zrealizował. Miało być ok. 52.
Wyprzedził mnie nie biegający, lecz grający w piłkę nożną, bratanek żony z czasem o ok. 1,5min lepszym. Wyprzedził mnie też mój aktualny rywal… o 13 sekund. A ja nie finiszowałem – odechciało mi się.
Biegł też mój odniedawnabiegający kumpel. To był debiut. Udany. Czas mniej istotny – przebiegł całość.
A tak ogólnie było super… miejsce 23/76.
Poza tym wszyscy znajomi, oprócz mnie i nowobiegającego coś ugrali i zdobyli upominki.
1. wygrał w open, 2. II w kat. M1, 3. III w kat. M2, 4. II w kat. M4, 5. V w kat. M5.
–
wojciech.staszewski
2009/10/25 19:19:27
Rymowana dla Dzikiego:
Wszystkiego
Maratońskiego
–
piotrek.krawczyk
2009/10/25 19:35:34
Dzięki John, piękne życzenia są to MMP. Czyli wszystko mam mieć maratońskiej długości?? 😉
sfx, Kalabris – proszę o adres, na który mam przyslać nagrodę w konkursie „Jak ma na imię Twardziel”. Może być skrytka pocztowa lub adres do pracy. Biegofanka przysłała i naklejka -dziewczyna w biegu – już do niej leci na skrzydłach Poczty Polskiej. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2009/10/25 19:42:21
Dla przypomnienia dla zwycięzców konkursu: piotrek.krawczyk@gazeta.pl
naklejka jest z b. dobrej jakości folii odpornej na wszystko. John (czyli szkielet) wozi taką 2 lata, a nawet dwie wozi na aucie.
–
beautyandb
2009/10/25 20:09:59
Dziki, Wojtek oraz pozostali podblogowi uczestnicy MSM – to była przyjemność gościć Was w MPK 🙂 Zapraszamy częściej. Wstępne wyniki są w odnosnym watku na biegajznami – takie już prawie oficjalne. A ja powoli zaczynam tęsknic za bieganiem, może jutro wreszcie się ruszę 🙂
–
biegofanka
2009/10/26 10:57:55
Dzięki Dziki za wysłanie. Dam znać, jak dojdzie (zobaczymy, jak szybkie tym razem skrzydła poczty):))
–
bolek.03
2009/10/26 14:09:10
Jaka super impreza! Żałuję, że mnie tam nie było. Może za rok…
–
biegofanka
2009/10/26 14:44:14
A ja z innej beczki… Marysiu, pochwal się też na blogu Wojtka dobrą nowiną. Świetnie:))
–
pict
2009/10/26 15:00:43
W końcu mogę napisać podziękowania za spotkanie w Starej Miłośnie! Dzięki i gratulacje dla Dzikiego! Wielkie dzięki dla Wojtka za super zdjęcie z finiszu oraz otuchę przed ostatnią pętlą – bardzo się przydała. To dla mnie był wielki zaszczyt, że mogłem poznać mojego biegowego guru czyli red. Staszewskiego.
No i gratulację dla beautyandb za świetnie zorganizowaną i miłą imprezę! Dawno tak dobrze nie smakowała mi herbata z cukrem jak na mecie tego biegu.
–
wojciech.staszewski
2009/10/26 16:11:38
maryśka się leczy i biega?
–
bolek.03
2009/10/26 21:10:53
Aaaaaaa, Dziki -Najlepsze Życzenia !!!
–
tomikgrewinski
2009/10/26 22:40:26
Dziki
Wszystkiego Najlepszego
Swietny prezent sobie zrobiles.
Swietny pomysl!Gratulacje!
Za dwa lata chetnie go powtorze 🙂
O ile pobiegam sumiennie… 🙂
Pozdrawiam t.