Było nas czterech, z jednym się znam z biegów, ale zapomniałem jego imienia, bo we wtorek oglądałem przez pół godziny jego plecy. A on moje przez ostatnie półtorej minuty, za co dostałem ochrzan od trenera.
Trening właściwie miałem od poniedziałku jeden. Bo dziś było wolne od trenowania, co nie znaczy wolne od sportu i rekreacji. Rano rytualny ping pong z Dzikim, który znów mi haniebnie dołożył. Tomik, nie wyszło nic z wydzierżawienia Ci ławeczki, ale nad wydzierażawieniem od Ciebie paletki bym się poważnie zastanowił. W ogóle z ping ponga byłem mało zadowolony, w części treningowej bardziej sobie pykaliśmy, co z tego, że na wyższym poziomie – ale lubię teraz bardzo konkretne treningi z konkretnymi zadaniami, powtarzalnymi ruchami.
Po południu miałem praktyki trenerskie. Pierwszy raz w życiu prowadziłem „lekcję gimnastyki”. Przyszła tylko trójka dzieciaków, więc premierę miałem w miarę na luzie. Wiecie, to niby żaden problem, zrobić rozgrzewkę, ćwiczenia z piłkami lekarskimi, siedem minut gry w koszykówkę, seria wymachów i liftów, coś na kształt skipów i hopów z użyciem piłek lekarskich, parę startów sytuacyjnych (najbardziej byłem zadowolony z takiego: na sygnał każdy robi przewrót w przód na materacu z wybiegnięciem do przodu), kwadrans gry w piłeczkę, roztruchtanie, rozciąganie. Ale poprowadzić to w realu, korygować błędy, utrzymać uwagę grupki i czuć się w tym wszystkim autorytetem (a ja nie mam charyzmy Mojej Sportowej Żony) – to było dla mnie coś.
Ale dziś nie biegałem. Wczoraj w zasadzie też nie – trening był, godzina w pierwszym zakresie, na półtorej nie starczyło mi czasu, bo miałem umówione spotkanie. I trzy luźne acz żywe półminutówki na koniec. To normalny za trening – ale w porównaniu z wtorkowym to mniej niż pół litra na dwóch czyli nic.
We wtorek trener Wąs zarządził tak: 20 minut wolnego biegu na rozgrzewkę. Rozciąganie (z tym akurat bym polemizował, młodsi trenerzy na kursie uczą nas, że od rozciągania przed treningiem się odchodzi – robi się tylko po). Trzy 100-metrowe przebieżki dla poprawienia rytmu. I jedziemy. Po stadionie, jak prawdziwi sportowcy, tartanowym, czterystumetrowym. Każde kółko trener kazał w 1:32-1:34, tak żeby tempo wyszło między 3:50 a 3:55 na kilometr. Stał przy tym i stoperem odmierzał prędkość okrążeń.
Jeden, najmłodszy, co nie biega maratonów miał zrobić 6 km. Ja też się na tyle zdeklarowałem, bo tak szybko w tym sezonie nie biegałem jeszcze nawet kilometrówek. Najmocniejszy z nas, który dychę robi poniżej 35 minut miał pobiec 12 km. No i mój znajomy z biegów – też 12.
Po pięciu kilometrach zdecydowałem, że biegnę osiem. A po siedmiu – że nie daruję sobie, mam okazję polatać w towarzystwie, w grupie, zmusić się do wysiłku, do jakiego sam bym się za Chiny nie zagonił. I że pobiegnę pełną dychę. Ambicja też tu zagrała pewną rolę.
Na ostatnim kółku przyspieszyłem i to dość mocno, wyprzedziłem chłopaków o dobre pięć sekund. Trener za głowę się złapał: że to już inny zakres, inny trening, inny wyrzut zakwaszenia. Że powinienem skończyć w równym tempie, a potem odpocząć i zrobić sobie trzy szybsze przebieżki. Też bym polemizował: bo czy trenujemy dla pożądanego zakwaszenia czy dla pożądanego efektu, dobrego finiszu, odporności psychicznej przy dużym zmęczeniu.
Nie wiem, pytam, szukam (Quentino – o suplementację też spytam, jak tylko będę miał kogo). Mam teraz lekcje gimnastyki i sam sobie zadaję prace domowe. Teraz z MSŻ próbowaliśmy robić domowe pędzlowanie płotków na ograniczonej przestrzeni pokoju używając do tego dwóch stołków i mopa Viledy. I jest pomysł. Opiszę następnym razem, bo idę się podleczyć do łóżka przed jutrzejszym bieganiem.
quentino-tarantino
2010/03/12 10:18:07
No to mnie też dopadło. Niewinny, niezaleczony kaszelek…no i dziś mam najgorszy wariant. Osłabiony organizm, szkliste oczka…A jutro mam bieg na Malcie. Nic to, jadę dziś po pakiet startowy.
–
tomikgrewinski
2010/03/12 10:38:33
wojtek przy okazji podrzuce ci rakietke do firmy
mam nadzieje ze pomoze ci zmienic bilans spotkan z dzikim
dziki – sorry 🙂
–
ocobiegatu
2010/03/12 11:23:34
beenpe lub interwały ?
nie potrzeba takiej chały !
najważniejsza jest tempówa tu na wynik nikt nie spluwa
zawsze coś kombinujecie , tak jak Wojtek na tym treningu..:)
muszę się z Wami trochę podroczyć ..:)
a wymyśliłem wierszyk po swoim pierwszym wczorajszym tempie na 10k ( bieg)
–
johnson.wp
2010/03/12 14:58:01
quentino – polecam musującą witaminę C -1000mg co 12h i koniecznie leżenie od zaraz do jutra pod kołderką. Pamietaj, że nogi masz wytrenowane i tego nie stracisz 🙂 3m sie!
Niestety nie będę Ci kibicował, bo muszę wykonać dodatkową sobotnią szychtę ze studentami zaocznymi.
–
johnson.wp
2010/03/12 15:07:50
oco – przemyslałem logistykę wyjazdu na Sobótkę i okazuje się, że mam rano dogodny dojazd PKP/PKS, więc nie będę Cię kłopotał nocowaniem, skoro jestem jedynym kandydatem. Jednak jeżeli się wybierasz własnym autem to bym się podłączył :). Będę we wrocku ok ósmej.
Poza tym, proponuję wszystkim ślężakom wspólne zdjęcie przed kamerą internetową na rynku w Sobótce: http://www.sleza.sobotka.net/
Zbiórka do zdjęcia oczywiście przed startem z tego samego rynku.
Możemy też tą drogą podawać happeningowe komunikaty ludziom spod bloga:)
–
quentino-tarantino
2010/03/12 15:43:53
johnson – dzięki za wsparcie! Gdyby to był maraton to pewnie pojawiłaby się u mnie panika. Przy 10km najwyżej pobiegnę wolniej niż wcześniej planowałem.
–
ocobiegatu
2010/03/12 20:03:50
johnson – sam jeszcze nie wiem czy wezmę udział w tej Sobótce. Masz rację , że nikt się nie zainteresował oprócz Ciebie moja propozycją kwatery.
Niektórzy nawet potraktowali moja życzliwą ofertę na – ole…:)))
a ich nick nie zaczyna sie na „a”…:)).
Zapisałem się ale chcę sie ew. zdecydowac i opłacic w ostatniej chwili. Mam też dylemat bo dobrze pobieglem 10k i nie wiem czy chodzic czy biegac..:). Chyba jednak pojde testowo 20k w weekend na wszelki wypadek. No mam te targi itd. Jeśli wezmę udział to moge Cie wziąc spod dworca koło 8.30 i byśmy pojechali ale nie obiecuje. Decyzja musi byc u mnie w ostatniej chwili. Tak sie poskładało.Pozdro oco..:)
–
biegofanka
2010/03/12 20:48:02
Quentino – powodzenia w jutrzejszym biegu przy tej pogodzie… przeziębienie może Ci przejdzie… mnie coś nie chce opuścić:))
–
biegofanka
2010/03/12 20:59:10
Ocobiegatu – nie trzymaj nas tak do końca w niepewności… a ponoć to kobiety są niezdecydowane…;))
–
biegofanka
2010/03/12 21:01:38
Johnson – w u nas w aucie miejsce będzie, ale my ze Świdnicy startujemy…
–
johnson.wp
2010/03/12 21:13:06
oco…- również drżę z niepewności ;)), to spotkanie, ach… w każdym razie PKS do Sobótki mam o 9.00.
dziki – jedziesz?
andante – mój zamiar zaliczenia szczytu Ślęży jest nadal aktualny, namawiam. Razem to daje 31km i +/-700m. Może się zdąży wrócić na rynek przed losowaniem nagród…
–
johnson.wp
2010/03/12 21:20:24
biegofanko – chętnie skorzystam ale żeby przechować ciuchy na godzinkę (zdobywanie Ślęży) gdyby nie było gdzie
–
quentino-tarantino
2010/03/12 22:18:15
biegofanko – dzięki! Byłem odebrać pakiet startowy, wziąłem gorącą kąpiel i zestaw tradycyjnych medykamentów – jak czytam to z EPO są same problemy więc muszę jutro zdać się na własne siły i efekty zimowych treningów 😉
Na Malcie spotkałem przy stoisku Szefa Wszystkich Szefów – Jurka S. tradycyjnie podpisującego książki.
Jutro skrobnę jak mi poszło. Normalnie chciałem pobiec na 47:00 ale pogoda a przede wszystkim osłabienie choróbskiem skoryguje te plany.
–
biegofanka
2010/03/13 13:47:29
Johnson – jasne, że przechowamy:))
–
quentino-tarantino
2010/03/13 17:39:46
Maniacka Dziesiątka Malta Poznań 6 Edycja
Miało być tak – początek sezonu 2010, przyzwoita pogoda, moc w nogach, dobry wynik…i było 🙂
Rano z pogodą krucho – lekki opad śniegu, na zmianę z deszczem i mała przerwa a potem powtórka. Przed samym biegiem (g.12) pochmurno, wiatr, nieprzyjemnie.
Atmosfera za to fajna – jak to w Poznaniu 😉
Ja od rana – przeziębienia dzień kolejny, cieknie z nosa, leci z oczu, ponoć wyglądam jakbym miał 39,5C. Nie po to w śniegach brodziłem, wiatrom i -13C się opierałem przez te syberyjskie miesiące abym teraz wymiękł…
Czas start. Pierwszy km przyzwoicie a samopoczucie się samo dobrze czuło.Następne kilometry to poczucie mocy w kopytkach, więc śmigam ale kalkuluję – w grudniu (Bieg Sylwestrowy) dycha wyszła mi w 48 z hakiem, plan był na zejście poniżej 47. Po 5 km wychodzi mi szansa na…45…czyli plan na 2010 zapisany gęsim piórem na pergaminie u ocobiegatu a to – wiadomo rzecz święta…Kontroluję tempo co 1km jest bardzo dobrze. Po 5 km już tylko wyprzedzam. Tempo nie spada ale siły coraz mniej ( „Co ty powiesz?”…). Ostatnie 2 km lekko przyspieszam ale prąd się kończy, paliwa brakuje i tlen się gdzieś zapodział…
–
sfx
2010/03/13 17:44:21
dziś V GP… 5k.
3/12. 20:35. pierwsze 3k ok. kolejne 2k ślisko.
rekord tętna 189 – na finiszu (ostatnio rekord padł we wtorek – 185 przy 6 rytmach po 500m, wcześniejszy rekord był na poziomie 181)
–
quentino-tarantino
2010/03/13 17:46:29
Dobiegam do mety już na oparach i jakieś 50 m przed słyszę ten nieznośny, przytłaczający, wdeptujący w ziemie tupot grupy pościgowej w liczbie 1…20 metrów czuję oddech na plecach…gdyby to jeszcze było pod narty a to jak sztylet Brutusa na 10 metrów przed…Opisując Bieg Sylwestrowy napisałem o gościu, który połknął mnie na ostatnich 5 m…wtedy odpuściłem ale teraz – scena jak w Wejściu smoka gdy Bruce dotyka rany na brzuchu i smakuje własnej krwi – mowy qrva nie ma! Robię zryw i jestem przed. Facet podchodzi do mnie za metą uśmiecha się i podaje mi rękę – normalnie…bezcenne…
Czas jak na mnie na tym etapie rozwoju piękny – 43:57 brutto!
–
piotrek.krawczyk
2010/03/13 18:15:21
Hej Ślężanie!
Niestety Dziki nie przybędzie na półmaraton do Sobótki. Mam kolizję z jednym z biegów górskich w Falenicy, w które się zaangażowałem. Oraz pojawiły się inne okoliczności, które nie są w żaden sposób konkurencyjne wobec perspektywy wielkiego spotkania na szczycie (dosłownie i w przenośni). Lecz wkroczyło po prostu samo życie…
Szkoda. Za rok.
Tarantino! rewelacyjny wynik, odejmij 3 minuty za chorobę i masz złamane 40′ – gratulacje. A opis taki, że czułem się, jakbym tam był!
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2010/03/13 18:16:56
Tarantino – odejmij 3′ za chorobę, 2′ za waleczność, odejmuj ile wlezie 🙂
Zasłużyłeś
–
johnson.wp
2010/03/13 18:18:51
quentino – normalnie duma regionalna mię rozpiera! Aleś zapodał! Nie wiem czy mam jakąkolwiek szansę z Tobą na tym dystansie 🙂 Spróbuję się odegrać w kwietniu w Gnieźnie…
–
ocobiegatu
2010/03/13 18:54:18
quentino – gratuluję , super poszło ! juz zakreśliłem bardzo grubym pisakiem textsurfer classic firmy staedtler Twój wynik. Kolor pisaka symboliczny, różowy – jak różowej pantery co bez wątpienia szybko biega..:). Byłes pierwszy ! Mam pisak przygotowany na następnych i wszystkim kibicuję ale nie będę podawał przed zawodami co mam zapisane..:). To zabawa , jak jest luzik to wszystko wyjdzie.
Dziki – to szkoda . A tak miało byc fajnie…Trzech muszkieterów , dziki , andante ,johnson u mnie na chacie gadają całą noc po ile tam km..:)
–
sfx
2010/03/13 18:54:55
quent. no niesamowite. teraz to już wymiękam i chylę czoła. myślałem, że jeszcze kiedyś będę dobiegał przed tobą, ale już to wciskam między bajki.
–
quentino-tarantino
2010/03/13 19:07:10
Dziki – z tym odejmowaniem to niestety nie ma tak lekko 😉 Odejmuje tylko jedno – zaangażowanie na treningu, samo się nie odliczy. W ogóle kilka fajnych rzeczy z tym biegiem mi się przytrafiło – o finiszu już pisałem i naprawdę to było super uczucie jak facet podszedł za metą i podziękował za walkę…jeśli mi wujek Alzheimer nie przeszkodzi to będę o tym pamiętał i za 30 lat…
Inna sprawa – ojciec kolegi mojego licealisty biega od wielu lat, w tym maratony…na ostatnim MP wyprzedził mnie o kilkanaście minut, podczas Biegu Sylwestrowego przegrałem z nim o kilka minut…a dziś wyprzedziłem go na 5 km i wyszło mi 2 minuty do przodu…Jurek S. pisał o takich przypadkach realizacji małych planów dla takich maluczkich jak ja 😉
johnson – dzięki. Jednak kwiecień w Gnieźnie to nie dla mnie:
28 marca – półmaraton Poznań
11 kwietnia – Dębno
25 kwietnia – Kraków
Daj odsapnąć 😉 Tak sobie wiosnę zaplanowałem ambitnie ale za to maj i czerwiec to ciągle tabula rasa więc…
–
quentino-tarantino
2010/03/13 19:11:09
sfx – zaraz nas tu przez Ciebie biegofanka „zjedzie”, że sobie znowu kadzimy ale…właśnie przeczytałem Twój wpis dot. biegu na 5km…przegonię Cię na pewno ale jak dotrwamy do kategorii +90 🙂
–
johnson.wp
2010/03/13 19:40:25
es – dobrze, że uważałeś na śliskie i pobiegłeś oszczędnie ;))
que – ulżyło mi, przywalę Ci w Krakowie, bo już będziesz zmęczony sezonem…
di – no to w Falenicy musisz zrobić trasę 3x zeby zrealizować plan zgrupowania przed ultraBi
–
biegofanka
2010/03/13 19:58:20
Quentino – tym razem nie „zjadę”… jestem po prostu pod wrażeniem Twojego wyniku… gratuluję, idziesz jak burza:))
–
biegofanka
2010/03/13 19:59:57
Dziki – szkoda… ale właśnie, jak to w życiu, plany planami a rzeczywistość weryfikuje… do zobaczyska w innym biegu:))
–
biegofanka
2010/03/13 20:05:48
Sprawdziłam właśnie… mój nr startowy 522 a małżonka 523:))
–
andante78
2010/03/13 20:46:35
Johnson – wiesz, że premia popółmaratońska brzmi bardzo kusząco :-), ale żeby nie byc gołosłownym, to pozwól mi proszę zadecydowac ad hoc na mecie, a może wiążące ustalenia padną już starcie, bo mam nadzieję, że się uda nam spotkac w ekipie podblogowej przed biegiem ;).
–
wojciech.staszewski
2010/03/13 20:48:49
quentino – gratulacje. z tego wyniku wychodzi maraton w 3:30 (pamiętasz stworzony dzięki Wam wszystkim na jesieni współczynnik – dycha razy pięć minus 10 minut).
kiedy biegniesz maraton? jeśli nie dębno, to bierze się za siłę biegową, żeby ci łąkotka nie poszła od zbyt szybkiego rozwoju.
–
quentino-tarantino
2010/03/13 21:02:33
Dziękuję WSZYSTKIM za gratulacje ale…pragnę zauważyć, że to było raptem 43:57 a wygrał ktoś inny kwadrans wcześniej 😉
Wojtek – będę i w Dębnie i w Krakowie ale o 3:30 nie może być mowy. To jest plan na Wrocław we wrześniu. Dużo powie mi półmaraton w Poznaniu za dwa tygodnie. Z dychą mogłem sobie pozwolić na mały odlot, półmaraton i maraton to jest z mojej strony wielki szacun – tam już nie wystarczy dobre przygotowanie, za dużo zmiennych na trasie…Dlatego:
– Dębno – 3:49
– Kraków – byłoby super choć ciut lepiej ale przerwa 2 tygodnie może mi wszystko popsuć…
Więc mój plan na ten rok 3:30 będę próbował ugryźć we Wrocku.
Co o tym myśli Pan Minister Dziwnych Kroków? Oprócz zrąbki za pomysł z dwoma maratonami w dwa tygodnie…
–
wojciech.staszewski
2010/03/13 21:15:41
quentino – jeśli będziesz przez najbliższy miesiąc trenował wolno (z 1-2 szybszymi akcentami w tygodniu), to zrąbki nie będzie 😉
to 3:30, to w tej chwili twój pułap maksymalny, 3:29 by nie wyszło. ale wygląda na to, że łamanie 3:45 jest możliwe już teraz. sprawdź to po półmaratonie. wzór, który powstał na jesieni (jeszcze raz dzięki wszystkim za dane do bazy) to: najlepszy możliwy do uzyskania wynik w maratonie = 2 i pół półmaratonu minus 30 minut.
czyli: złamiesz 1:40 (matematycznie wychodzi nawet 1:42) na połówce, to pobiegnij dębno na 3:44. chyba, że będzie upał albo śnieżyca, to przetruchtaj jako małe bnp, a życiówkę rób w krakowie.
–
quentino-tarantino
2010/03/13 21:25:34
Wojtek – biorę teraz mięśnie, ścięgna i kalkulator i siadam do bliczeń 😉 Dzięki!
–
johnson.wp
2010/03/13 21:34:06
andante, fajka, biegofanko – jesli mnie oco nie podwiezie to będę PKS-em ok 9.52, szybciutko lecę odebrać numer (458), i stawiam się na rynku naprzeciw kamery :). Mnie łatwo poznać po łysinie i zgrabnych nogach :), więc będę dla Was punktem zbiórki, dobrze? Mój fon: 503053529
–
ocobiegatu
2010/03/13 21:35:23
Całkowicie sie zgadzam , że za szybki rozwój lepiej sobie darowac..
Trzeba się schładzac , jak chinską gospodarkę,albo litewską..:).
Ja np. mam zamiar w tym roku miec o 2kg mniejszą min. wagę jak minimum wagi w zeszłym roku.Co roku 2kg mniej. Aż dojde do przepisowego BMI =18,5..:).
Nie zejdę od razu 10kg bo owszem osiągne dobry wynik a pozniej z zatroskaniem pomyślę , że juz nic nie osiągne w rekordach i przyszłoby mi biegać 100km tygodniowo aby sie poprawic..:) . Aby psychicznie sie dobrze czuc i ciągle bić rekordy ( a to świetnie ustawia) potrzebny jest powolny rozwój i pewien zapas, ogólnie mówiąc , mocy. W końcu trenerzy nad nami ne stoją , jesteśmy amatorami .
–
tomikgrewinski
2010/03/13 22:54:02
quentino- brawo-znakomity czas
w pelni zasluzony po ciezko przepracowanej zimie
dziki biegles dzis po gorkach w falenicy?
to po sasiedzku moje tereny bo mieszkam w radosci
ja bieglem dzis na 6600 cala trasa mocno oblodzona
zrobilem w 40min i z duzym zapasem sil
ciesze sie bo rok temu jak zaczynalem biegac to ledwo dawalem rade dobiec 3300 🙂
–
piotrek.krawczyk
2010/03/14 12:15:06
tomik
Biegłem dyszkę w Falenicy. Pod Rzeźnika. 47 minut.
–
biegofanka
2010/03/14 18:06:20
Johnson – stawimy się… tyle zdjęć ostatnio wstawiłeś, że łatwo Cię będzie rozpoznać, co do nóg… faktycznie zgrabne:))
–
piotrek.krawczyk
2010/03/14 18:06:42
A mnie w Wiązownie NIE PODAŁ RĘKI gość, którego wyprzedziłem na finiszu. Też trudno będzie zapomnieć. Bo przykro.
–
tomikgrewinski
2010/03/14 19:12:41
dziki to musiales mnie minac jak zaczalem drugie kolko…
mam nadzieje ze elegancko ustapilem ci miejsca 🙂
–
ocobiegatu
2010/03/14 20:42:03
Cytat z „tanca z gwiazdami” przed chwila – „rumbe sie tańczy na prostych kolanach” , z przeprostem..Czyli chód sportowy to rumba !…:).
Ciekawe jak pójdzie rumba – Sobótka. Jakos pogodę fatalną zapowiadają – piatek super a w sobote ma lac ale mam nadzieje , ze sie zmieni bo dzis 20k poszlo fajnie i jestem nieźle narolowany na Sobótkę – w chodzie sie roluje dlatego piszę narolowany a nie nakręcony..:)
–
quentino-tarantino
2010/03/14 21:12:27
Cały sportowy weekend mi się zdarzył, do tego rodzinny. Wczoraj cieszyłem się biegiem na 10km a dziś…sama słodycz sportowo-ojcowska…Wcześniej wspominałem, że mój 11-latek od września chodzi regularnie na karate. Co więcej, chłopak czuje to i jak to się kiedyś mówiło „ma do tego dryg”. Tzn. takie były moje odczucia po tym jak widziałem jego postępy. Dziś był mały dzień prawdy w sprawie tych postępów – pojechaliśmy na profesjonalne zawody. Szczerze mówiąc obawiałem się trochę jednej rzeczy – odpadnięcia już w pierwszym pojedynku ( był system pucharowy). Coprawda przez ostatnie pół roku trener chwalił postępy Sergiusza ale…
Na dodatek grupa wiekowa w której startował była najbardziej oblegana. Ciśnienie uszło po pierwszym pojedynku – 4 sędziów wskazało na syna a jeden na przeciwnika. W następnej rundzie dokładnie to samo. Aż doszedł do ścisłego finału – 4 najlepszych. Tam już była punktacja indywidualna – coś a’la łyżwiarstwo figurowe. Noty najwyższe a potem już tylko euforia i puchar i dyplom i medal i duma ojca – ta ostatnia największa 😉
Się normalnie wzruszyłem i trzeba było to skrzętnie skrywać.
–
wojciech.staszewski
2010/03/14 21:59:50
quentino – gratulacje dla Młodego. jako potrójny ojciec rozumiem, też bym się wzruszył w oczach
–
quentino-tarantino
2010/03/14 22:15:08
Wojtek – dzięki. Za chwilę wracam do lektury Biegania – Jurka. Temat przewodni po tym co mi wczoraj napisałeś – siła biegowa. Mam tylko jedną awersję – skipy. Nad resztą popracuję.
–
biegofanka
2010/03/15 08:58:04
Quentino – również gratuluję Twojej latorośli, widać, że chłopak ma dryg, a przede wszystkim chęci i motywację… no i wsparcie ojcowskie oczywiście…:))
–
pict
2010/03/15 09:53:40
Pochwalę się swoim wczorajszym treningiem – wyszedł naprawdę fajnie.
3 km luźno (5:07)
4 km (4:34)
1 km wolno
3 km (4:17)
1 km wolno
1 km (3:59)
1 km wolno
1 km (3:57)
1 km wolno
6 x 1 min szybko (3:30-3:40) / 2 min wolno
3,5 km wolno
bardzo fajnie wyszło prawie 23 km (a że to był mój 5 trening w tygodniu jestem mega zadowolony, że w końcu wskakuję na właściwe tory – trochę za późno, ale w Warszawie sprawdzę się pod Kraków)
–
quentino-tarantino
2010/03/15 10:44:19
pict – bez dwóch zdań jest się czym chwalić – trening wyszedł imponujący!
W tym sezonie złamiesz 3-kę. Nie widziałem takiego zakładu u buka ale gdyby był to bym na taki wariant postawił 😉
biegofanko – dziękuję. Oboje wiemy jakie to fajne uczucie gdy dzieciaki osiągają sukcesy;-)
–
sfx
2010/03/15 11:33:44
pict. nie wiem co powiedzieć… imponujące… na szczęście ten sezon u mnie jest zaplanowany bez planów…
w sobotę lecę 15k sprawdzian w kołobrzegu… zobaczymy na co mnie stać, a na co nie stać… ciśnienia nie mam, trasa nowa – zmieniona – a więc życiówkę trasy mam zagwarantowaną
–
fajka
2010/03/15 12:12:03
Quentino – gratuluję. Taki wynik na dychę to mój cel, ale chyba jeszcze nie teraz. Póki co pierwszy Półmaraton, i to od razu po górach, wokół Ślęży. Johnson i inni Ślężacy – postaram się być przez startem na rynku. Będę miał ze sobą jakiś gadżet Polska Biega (chustkę). A tak swoją drogą to w sobotę przejechałem autem trasę biegu. Na wielu kilometrach w wyższych partiach zalegał śnieg i lód, których na pewno przybyło po dzisiejszejobfitej w opady śniegu nocy. Biegofanko – jaką zamierzasz przyjąć strategię w pierwszej części trasy (8 – 9 kilometrowy podbieg na Przełęcz Tąpadła) ? Ocobiegtu – biegłeś Połówkę wokół Ślęży ? Doradź coś debiutantowi, hm ?
pozdr.
–
pict
2010/03/15 13:56:23
Dzięki, ale nie łamię – a jeśli już to w Poznaniu na jesieni. Ta trójka po Warszawskich przygodach urasta u mnie do rangi czegoś niebotycznie wielkiego – muszę ją najpierw w głowie przełamać 😉
–
biegofanka
2010/03/15 14:17:58
Fajka – Ty się nie pytaj amatorki, bo pojęcia nie mam, jak do tego podejść… od wczoraj się nad tym zastanawiam i liczę… myślę, żeby jakoś ten podbieg zrobić a potem to już z górki pójdzie…;))
–
biegofanka
2010/03/15 14:19:24
Bardziej boję się, jak Ocobiegatu, niesprzyjającej aury… trzeba trochę pozaklinać, aby jednak nie padało…;))
–
ocobiegatu
2010/03/15 18:30:27
fajka – nigdy nie biegałem półmaratonu w zawodach.
Nie znam się na taktyce na podbiegach bo ich w ogole nie biegam.
W Sobótce jest ca. 7km na podbiegu ca.4% – reszta 14,1km – zbieg ,ale powiedzmy płaskie. Różne sa wzory na wydatek energetyczny na podbiegach , ja dla uproszczenia przyjmuje do potęgi czwartej procent nachylenia – tu mamy 1,04 do czwartej czyli 1,17. Bierzemy średnią ważoną : (7×1,17 + 14.1) : 21.1=1,056 ca. 1,06.
Czyli powinniśmy pobiec 6 % gorzej jak na płaskim. Rzeczywiście – Sobótke biegaja 5-6 minut gorzej jak inne połówki po płaskim ( czyli jeszcze więcej niż 6% gorzej). Jeśli by sie pojawił znany kenijczyk co biega 21,1 w 60 minut to musiałby pobiec w 63,6 minuty czyli 63.36 albo gorzej. Choc oni lubia podbiegi..:).
Czyli tu juz godzimy sie na dzien dobry z gorszym wynikiem ..:). Co do samej taktyki to starałbym sie biec na równym zmęczeniu ( równe vo2) , czyli mniej więcej na tym samym tętnie ( pomijam cardiac drift czyli zwiększanie sie tetna w czasie- tu tez mozliwa wczesniej korekta z tego tytulu). Czyli na podbiegach nie jestesmy nie wiadomo jacy gieroje i to samo na zbiegach…Wlasciciele pulsometrow maja latwiej. Ja bazuje na oddechach , ktore byc moze znacznie wiecej oddaja..:)