Jestem chory. Wisiało to nade mną od kilku lat, w końcu to nie przypadek, że mnie parę razy odsyłali z punktów honorowego krwiodawstwa. Ale trzymałem się myśli, że to wartości graniczne, że można nic nie robić, biegać sobie, ruszać się i będzie dobrze. Tylko na początku maja zrobiło się całkiem niedobrze, kosmiczny ból głowy (zresztą chyba migrenowy, z innej beczki) zmusił mnie do sięgnięcia po ciśnieniomierz. Wyszło coś koło 160 na 110, a następnego dnia 170 na 115.
Poddałem się. Nie mogę się już dłużej oszukiwać, że nie mam nadciśnienia. Mam. I mam do tego dziedziczne predyspozycje, mama osiągała w tej dziedzinie Himalaje i w wieku 50 lat umarła na zawał, ojciec jest po serii mikroudarów i na lekach.
Uległem Mojej Sportowej Żonie, która od paru lat z mniejszym lub większym ciśnieniem wysyłała mnie do kardiologa. Żeby lekarz nie zaczął od XIX-wiecznego zakazu ruchu poszedłem do Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej, do profesora, z którym parę lat temu robiłem wywiad o wpływie sportu na serce. Profesor pokiwał głową i wysłał na badania.
To było miesiąc temu – i muszę Wam powiedzieć, że miałem wtedy trzydniowy zjazd. Tylu ludzi ma nadwagę, pali, pije, nie rusza się – i nic. A ja, chodzący katalog prozdrowotnych zachowań, jestem chory.
Co z treningami? Co ze startami? Powinienem ograniczyć siłę biegową, przy której ciśnienie idzie do góry jak cholera? Startować na pół gwizdka? Nie wolno będzie pójść na siłownię, gdyby mi kiedyś przyszła ochota? Dlaczego? Dlaczego ja?
– Nie ma co się obrażać na chorobę. Trzeba ustawić leki i żyć dalej – powiedział mi profesor. Ale potrzebowałem trzech dni, żeby tę teoretyczną mądrość wprowadzić do swojego życia. Zacząłem o tym rozmawiać ze znajomymi biegaczami, bo większość moich znajomych to biegacze. I okazało się, że ktoś też bierze pigułki, jeden, drugi. Nie mówią: jestem chory, tylko biorę pigułki.
Więc od jutra zmieniam swój status, jak to się mówi na Fejsbuku – z „jestem chory” na „biorę pigułki”. Dziś byłem u profesora z wynikami badań, mam przepisane lekarstwo, takie samo, jak bierze mój ojciec, tylko zdaje się, że mniejsza dawka. Jutro rano pierwsza pigułka.
Zadałem profesorowi te wszystkie pytania – o bieganie, o każdy rodzaj treningu. Mogę wszystko. Kiedy pigułki wyrównają mi ciśnienie, będę mógł robić wszystko to, co zdrowi ludzie. Rozochocony spytałem, czy będę dzięki pigułkom szybciej biegał, ale profesor tylko z rozbawieniem pokiwał głową.
Więc po pierwsze w sobotę wystartuję w Maratonie Mazury. Boję się, żeby nie było jak z Polską reprezentacją, która grała jak nigdy, a skończyła, jak zawsze – ale formę mam naprawdę jak nigdy. Dziś ostatni rozruch przed startem, 5 km w pierwszym zakresie, z tętnem średnim 147. Wiecie jakie wyszło tempo średnie? 4:40, a z korektą na błędy pulsometru powiedziałbym nawet 4:38. To jest tempo na 3 h 15 min. w maratonie. A maraton pobiegnę z tętnem o 20 oczek wyższym. W jakim tempie? Zobaczymy na ile pogoda pozwoli.
Spytałem jeszcze profesora, co by było gdybym nie biegał? Czy już bym nie żył? To może wiedzieć tylko Pan Bóg, jeśli jest. Ale według profesora ważyłbym 15-20 kilo więcej i ciśnienie miałbym o kolejne 15-20 kresek wyższe. Piszę to na wszelki wypadek, żeby Wam żaden laik nie wmawiał, że bieganie szkodzi, bo taki np. Staszewski ma NT. Nadciśnienie tętnicze, tak to się określa na skierowaniach i w diagnozach.
Życie biegnie dalej.
A teraz zapowiadane Wydarzenie rodem z Krakowa. Byłem w środę na wyczekiwanym wywiadzie z Jurkiem Dudkiem. Świetny facet, kiedyś poprowadzi polską reprezentację do sukcesów, pamiętajcie, że w 2012 roku to napisałem.
Dudek w swojej starej książce pisał, że stara się pomagać różnym fundacjom. Więc poprosiłem go o dedykację na nowej książce dla darczyńcy akcji „Przebiegniemy Bieszczady dla osób z autyzmem”. Książka „Pod presją” trafi do osoby, która zadeklaruje najwyższą wpłatę na rzecz akcji licząc od teraz do rozpoczęcia finałowego meczu Euro 2012 (liczy się godzina zapisania deklaracji przed 20:45 w dniu 1 lipca) – i zostanie wysłana po dokonaniu wpłaty na konto domore.
Mam nadzieję, że wszystko jasne. Deklaracje składamy publicznie w komentarzach pod blogiem.
Czas start.
Ciekaw jestem, czy jest nas tu więcej nadciśnieniowców.
sfx
2012/06/21 20:41:44
dziki przeklei… a ja jestem pierwszy 🙂
a kołcz zaczyna brać. będzie teraz biegał na prochach.
–
podopieczny_bartek
2012/06/21 21:05:34
Dobrze Wojtek, ze poszedles w koncu do lekarza i co najwazniejsze mozesz dalej biegac, to duze szczesciem w nieszczesciu, a mogloby byc naprawde nieszczescie, gdybys (znajac swoje „predyspozycje” wrodzone) zaniedbal sprawe. 3 mam kciuki za pogode w sobote, jak dopisze to moze szykuje sie … zyciowka?:)
–
beztlen
2012/06/21 21:14:26
biorę prochy na nadciśnienie od 6 lat, można się przyzwyczaić, nie mają wpływy na wyniki i trening, ale trzeba je brać do końca; to nie tylko dziedziczne predyspozycje, ale również stres życia codziennego, zawodowego , m.in w mediach to norma; musisz uważać.
–
gepaard
2012/06/21 21:17:39
Wojtek. Zgodnie z życzeniem zglaszam się. Biorę prochy i dobrze mi z tym 🙂
A w stołowe jadę w piątek po pracy. O noclegu jeszcze nie myślałem. Jak nigdy…
–
tanczacy_jastrzab
2012/06/21 21:28:15
Jak zdiagnozowano u was nadciśnienie? Standardowe badanie, czy jakieś dodatkowe badania? TJ
–
wojciech.staszewski
2012/06/21 21:38:53
Gepard, Beztlen – dzięki za coming outy 🙂
Jastrząb – ja przyszedłem do lekarza z kartką tygodniowych codziennych pomiarów (bo np. na dzisiejszej wizycie miałem ciśnienie w normie – profesor przyznał, że po takim pomiarze bez innych danych odesłałby mnie do domu). Dostałem skierowanie na echo serca i holter (każde badanie po 130 pln) – to miało potwierdzić NT oraz pomóc lekarzowi w dobraniu odpowiedniego leku.
Bartek – pewnie będzie za ciepło na dobry czas. Ale czuję, że jestem na dobrej ścieżce do jesiennego maratonu.
–
tanczacy_jastrzab
2012/06/21 21:48:22
Dzięki Wojtek, jasne, tj
–
kamilmnch1
2012/06/21 21:52:04
Wojtku jak w bieganiu grunt to systematyczność oraz kontrole. Bliska mi osoba była wyleczona z ciężkiej choroby a potem nie jeździła na kontrole i niestety nastąpił nawrót. co do akcji to nie składam deklaracji po prostu wpłacę i zobaczymy, gdyż nie słowa a czyny są ważne. W sobotę mam zamiar pobiegać w Puszczy Kampinowskiej są chętni?
–
basdlamas
2012/06/21 21:57:26
Dziisaj w moim bieganiu wystąpiło coś takiego. OBJAWIENIE. Wiem że jesteśmy po rzenziku itd. Caly czas mysle ze jestem za słaby na góry ( bo 14 h w porównaniu do reszty to słabo) ale mam cos takiego że mnie tam ciągnie. Dzisiaj biegłem 6 km po asfalcie…radio w uszach.. tempo 5:06… nudy.. i dobiegłem do pewnego miejsca gdzie zoabczylem podbiegi w krzakach. Zacząłem biec.. ja patrze a to spore podbiegi, zbiegi, błoto, piasek, kamienie…. i znowu…. i wtedy poczułem MEGA RADOŚĆ. Może kurde… ja tego chce? tak jak OCO lubi piątki i chód sportowy, jak Dziki długie biegania, to może … ja lubie wykręcanie nóg..???? Na myśl o maratonie na asfalcie… nie ma ochoty…. na myśl o 66 w KRYNICY….jak przed nadejściem MIKOŁAJA.
–
wojciech.staszewski
2012/06/21 21:57:31
Kamil,
tu już się nawpłacałeś 😉 o ile wiem. A tu chodzi o zabawę w licytację.
Są chętni?
–
kamilmnch1
2012/06/21 22:00:05
Wojtku to pomówienia 😉 Biegniesz w BPPW?
–
kamilmnch1
2012/06/21 22:04:10
80pln
–
ok123
2012/06/21 22:25:03
Wojtek, bardzo dobrze, że to napisałeś. To wielki temat – bieganie a choroba. Kolejny raz uświadomiłem sobie jakie to szczęście, że możemy biegać i że nic nie jest dane nam na zawsze. Będę jeszcze do tego wpisu wracał. A Tobie życzę zdrowia!
PS. No i Krystyna w końcu się wstrzeliła… Czesi mają 10 minut.
–
johnson.wp
2012/06/21 22:30:05
Wojtek- nic nie wiem o nadciśnieniu ale moje ciśnienie podniosłeś:) Zastanawiałem się nad nowym impulsem zachęcającym do wpłat na obóz w Zawadce, a tu taka gratka! Książkę dostał niedawno w prezencie mój syn, zajrzałem, bo nie znam zupełnie literatury piłkarskiej 🙂 i zaintrygowała mnie. Warto licytować! Dzięki Wojtek 🙂 No to spróbuję zareklamować tą okazję pośród moich mailowych znajomych. Nasza akcja http://www.domore.pl/beta/view/p/akcja/12372822
A Kamila trzymać z daleka, bo rodzinę zadłuży :))
–
piotrek.krawczyk
2012/06/21 23:20:04
Tu Dziki
Dziki wiedział, ale co innego wiedzieć, co innego przeczytać i w ten sposób dowiedzieć się jak to jest… Wdzięczność dla Geparda i Beztlena, to bezcenne komentarze i zarazem świadectwa… John, dzięki za potężne wsparcie Akcji… Wiedziałem, ale co innego przeczytać… Jerzy Dudek to świetny i mądry facet, wiem to od Johna, tak też o nim dotąd myślałem. Dziki licytuje: 150 PLN. A jutro jedziemy na Mazury Mataton. Dziki i John. John z rodziną, Dziki z kolegą multimaratończykiem, który za parę dni jedzie na prawie zawsze, na wiele lat, pracować do Chin i korespondencje Jakuba Kumocha bedą odpowiedzią dla nas na pytanie: „Jak tam panie w polityce, Chińczycy trzymają się mocno?… ” Kumoch biegł Rzeźnika, miał załamanie, nie wstydzi się, wynik ponad 15 godzin, maratonów ze czterdzieści, na poziomie Dzikiego… To jedziemy jutro. Jeszcze raz dziękuje Beztlenowi i Gepardowi, niby nic, a wsparcie jest dla najlepszego przyjaciela…
Zaraz wkleję, wolę, jak SFX wkleja Dzikiego posty… Ale zrobię to w osobnym poście. Dziki
–
podopieczny_bartek
2012/06/21 23:25:00
200pln, dobranoc
–
piotrek.krawczyk
2012/06/21 23:25:46
Wklejone z końca poprzedniego odcinka od Dzikiego:
Tu Dziki Hej! Rzeźnik jest podobno dla twardzieli. Ale to delikatny temat… Ma tyle poziomów, ile pięter ma Pałac Kultury i Nauki. Sten, jest taki poziom, gdzie odpowiedzią jest: „pobiegnij a zobaczysz jak to jest…” To dosyć niskie piętro, daleko do tarasu z widokami, jednak trzeba je pokonać… Troll? Kurcze, plisss, Muminki to trolle, no i co? Dziki przyjmuje rozliczenie z realizacji zapowiadanych wyników, mam w sercu poczucie porażki, czujesz, porażki. Po dobrym występie, niewiele, naprawdę niewiele w kontekście całego dystansu, niewiele do celu sportowego, rozpamiętuję to o wiele za dużo niż warto… Naprawdę, nie dało się. Rzeźnik zrobił swoje, ale nasz wynik i poprawa sprzed roku i dwóch lat piechotą nie chodzi, nie jesteśmy M30, o nie… 77/300, nieźle, brawo… A subiektywnie mam jak Ty, Twoje odczucia są dla mnie jak dobry doping na Rzeźnika 2013, może się tam spotkamy?? Nie róbmy rzeźni na motywach Rzeźnika. Plan i realizacja, mam na myśli Twoją Łódź, wiem, że nic nie mogłeś zrobić, myślę ojcowsko, jak nie surowy, nie mam powodu być surowy, proszę, pomyśl ojcowsko, ojcowsko, mniej surowo… A Dziki dziś polatał godzinę po Lesie Bielańskim, szczególnie dlatego, żeby bezbłędnie poprowadzić niedzielny NOCNY BIEG PO PRAWDZIWEJ WARSZAWIE, bo po odwiedzeniu zespołu pokamedulskiego będziemy przez ciemny las docierać na teren zabytkowego AWFu, a od strony Lasu Bielańskiego można tam dotrzeć tylko przez dziurę w płocie. To uczyłem się drogi do dziury… Tu o IX BPPW: http://www.facebook.com/events/438035029561603/ Start w niedzielę, 24 czerwca w Noc Świętojańską, o godzinie 22:00 spod Metra Słodowiec, wejście od strony Centrum. Zapraszamy każdego, medale czekają na tych, którzy uważali, o czym opowiadał Rafał Przewodnik – na zakończenie będzie egzamin, medali tylko pięć… 🙂 Dziewczyny biorą wianki, panny oczywiście, zbiegniemy nad Wisłę, rzucicie piękne panny wianki na wodę… Nie-panny mogą też rzucać, na intencję jeszcze większej bliskości… 🙂 A na Rzeźniku za bardzo o siebie dbali ci z teamu Świeżość o poranku… Szczególnie na mecie… No i nie wiem czy to błąd, czy nie błąd… Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/06/21 23:29:12
🙂 Ta książka musi zostać w archiwum Akcji 🙂 250 PLN. Dziki.
–
piotrek.krawczyk
2012/06/21 23:32:01
Plus 50 PLN za tytuł odcinka: CIŚNIENIE. 300. Dziki. Dobranoc 🙂
–
popellus
2012/06/22 00:09:23
kotlina
–
popellus
2012/06/22 00:12:17
przeklejam z forum
„Otrzymałem dzisiaj odpowiedź od Marcina Świerca, na moje zapytanie,o bieg Ultra Trail Sudety – 100 mil. Organizator wycofał się z organizacji tego biegu.”
Miło było, temat zapomniany. Bez ciśnienia.
————–
Ja robię własne Soft Ziemia Kłodzka Valley
policzyłem
114 km
mniej może więcej
2 DNI
z duszniki zdr- międzylesie- międzygórze
międzygórze- lądek- Bardo
może być ciekawe
szczegóły wkrótce
Już tylko to mam w głowie, bo może być to coś fajnego.
Pozdr
Najlepszego
Pope
–
kamilmnch1
2012/06/22 04:54:31
301pln
–
podopieczny_bartek
2012/06/22 08:07:30
350, dzień dobry
–
sten2012
2012/06/22 09:27:28
Wojtek – z nadciśnieniem można żyć.
Mnie złapało 12 lat temu. Znalazłem się na „R-ce” i wtedy mnie zdiagnozowano. Przeszedłem wszystkie badania, wykluczono wiele możliwych przyczyn typu: chore nerki. Diagnoza: Nadciśnienie Tętnicze Napadowe + Istotna niedomykalność zastawki mistralnej.
od tamtego czasu biorę codziennie prochy. Na początku duże dawki, a od paru lat najmniejsze jakie występują w moich tabletkach. Moja super pani doktór stwierdziła, że zaliczam się do grona kilku wyjątkowych pacjentów u których choroba się wycofuje i teoretycznie mógłbym nie brać prochów, ale dla bezpieczeństwa praktykuje się baranie minimalnych dawek. Dlaczego choroba się cofa: jako jedną z przyczyn podała dużą aktywność biegową – Wręcz zapisała mi bieganie na recepcie:) Może spróbuj więcej biegać:)
Dziki – sprawa rzeźnika zamknięta, w przyszłości będę unikał innych opinii oprócz podziwu;) Przy okazji pytanie piekarnicze. Od jakiegoś czasu piekę chleb według prostej receptury: 30% zakwas+55% mąka żytnia typ2000+15%maka pszenna.
Chleb wychodzi dosyć „ciężki”. Co zrobić aby go bez drożdży zlajtować?
BB, Geepard – fajnie, że się spotkamy. Jadę samochodem z synem spod Warszawy. Na miejscu mam zarezerwowany nocleg w schronisku w dole przed Pasterka (nie pamiętam nazwy). BB jesteś dla mnie za szybka więc nie będę się mógł pod ciebie podczepić.
Geepard a ty jakie masz plany?
–
w502
2012/06/22 10:38:13
Ja też z tym paskudztwem żyję. Dziwnie się ułożyło, bo akurat dzisiaj idę na echo serca. Moja kardiolog zaniepokojona pogorszeniem wyników (tj. wzrostem ciśnienia) zaordynowała serię badań i zwiększenie dawek prochów. Mamy odmienne teorie wyjaśniające pogorszenie. Ja się trzymam mojej – zawirowania w pracy i zwiększony poziom stresu. Obym miał rację 😉
–
1.marsz
2012/06/22 17:45:38
ja mam ciśnienie w normie (110×70 – choć w rodzinie różnie bywało); odbiegało od normy tylko przy migrenowych bólach głowy (ale już nie odbiega, o czym na końcu), ciepię za to (to znaczy nie wiem za co) na bóle brzucha (IBS), które utrudniają treningi i praktycznie uniemożliwiają szybsze bieganie (moje życiówki na 5 km – 21’50 i 10 km – 45’coś, błagają bezskutecznie o litość), żadne leczenie nie przynosi poprawy, a teraz nawet przyszło pogorszenie i komplikacje – może ktoś miał podobne kłopoty i się z nich wykaraskał?
a ciśnienie przestało szaleć przy migrenach, bo te ulotniły się, po 20 latach, i po 10 wizytach w krio-komorze, które to wizty zalecił mi przed sezonem trener, bez związku z bólami głowy, wyłącznie dla regeneracji:)
marsz
ps. wojktu było 4 h 15 wczoraj czy mi się zwidziało?
–
biegofanka
2012/06/22 18:25:05
Marsz – to wkradła się pomyłka i Wojtek oczywiście skorygował:)
–
biegofanka
2012/06/22 18:26:55
Ogólnie to mam tak niskie ciśnienie, że ciągle muszę sobie czymś podnosić; jak nie zawodowymi stresami, to różnymi wyzwaniami, nowymi celami, egzaminami itd. Aby normalnie funkcjonować, muszę mieć skoki…
–
biegofanka
2012/06/22 18:27:16
360 pln
–
biegofanka
2012/06/22 18:27:58
Ciekawe, jaki dzisiaj wynik meczu będzie: stawiam na Niemców 3:1
–
kamilmnch1
2012/06/22 18:54:26
3:1
361pln
–
biegofanka
2012/06/22 19:02:39
370 pln
–
tomikgrewinski
2012/06/22 20:51:08
Ja obstawiam 4-0
Wojtek, Dziki powodzenia jutro na Mazurach!
N 10k biegnie tam tez moj kolega Tomek, pracuje w Agorze i chce jutro zlamac 55 minut!
–
biegofanka
2012/06/22 20:59:15
Też udanej imprezy biegowej Wam życzę:))
–
piotrek.krawczyk
2012/06/22 21:46:02
Tu Dziki z Mikołajek, 20 km od startu. Rano sobie pobiegniemy na start dla rozgrzewki 🙂 John stacjonuje w Gałkowie, widzieliśmy się podczas Pasta Party, za to Czepiaka ani na lekarstwo… Jesteś Czepiaku?
A Dziki dziś razem 285 kilometrów z Kubą Kumochem, co za dwa tygodnie leci na 4 lata do Chin, a jutro biegnie swój sześćdziesiąty któryś maraton. Kumoch biega maratony metodą „na Kumocha” – jak najszybciej, zawsze, a nuż jest własnie ten dzień… Rekord 3:14, jutro jak zawsze będzie atakował…
Sten – dla Dzikiego temat Rzeźnika nie jest zamknięty… A to mąka pszenna zamula chleb, to sfermentowana, zarażona kwasem mlekowym mąka żytnia ciągnie do góry chleb w nagrzanym piecu, także dodatek lżejszej mąki, pytlowej 1100, 700, spowoduje, że chleb będzie lżejszy. Jeszcze grubość mąki ma tu wpływ, gruba śruta nie daje się tak unieść jak drobno zmielona, razowa mąka też może być zmielona na pył. No to jutro Dziki biegnie w koszulce zająca 4:15, wziąłem i założę… 🙂 To pa. Dziki 401 PLN. Dziki
–
podopieczny_bartek
2012/06/22 22:00:51
Powodzenia jutro na Mazurach!!! Czekamy na wyniki:)
–
tomikgrewinski
2012/06/22 22:05:53
No na pilce to ja sie jednak nie znam… 🙂
Bo juz jest 1-1
Za to ksiazka z dedykacja przekroczyla wlasnie 10 krotnie cene sklepowa.
A do 1 lipca jeszcze pare dni zostalo… 🙂
–
biegofanka
2012/06/22 22:24:13
nikt z nas się w wynik nie wstrzelił, choć było blisko… nie chcą Niemcy skończyć…
–
kamilmnch1
2012/06/22 23:06:04
Jutro rano puszczę się w Puszczy i mam nadzieję że mnie wypuści
–
kubol7b
2012/06/22 23:14:02
witam po przerwie (3-letniej).
bieganie z chorobą – to niestety temat dla mnie. od 3 lat mam chorobę kręgosłupa, która skutecznie ogranicza moją mobilność. ale też najlepszym wymyślonym na nią lekarstwem jest ruch, więc staram się biegać (między innymi). choć nie zawsze się da. czasem nie da się nawet normalnie chodzić, więc moje dzienniczki treningowe pełne są długich dziur bez wpisów. w tym roku ostatnie 3 miesiące treningów przed Rzeźnikiem (długo wyczekiwany debiut) to było bieganie w kratkę – 2 tygodnie przerwy, 1 dzień truchtu, 2 dni przerwy, 1 sensowny trening, 2 tygodnie przerwy itd. najgorsze jest to, że jak rano wstaję to nie wiem, czy dam radę pójść na trening. a jak już wyjdę czy dam radę przebiec 1km. ale jak już się da przebiec 7km, to mogę i 30 🙂 ale się nie daję – efekt Rzeźnik 11:15
a nadciśnienie też mam, też dziedziczne. to codzienna tabletka numer 3. da się z tym żyć, więc się Wojtek nie łam.
powodzenia na Mazurach dla wszystkich startujących!
–
biegofanka
2012/06/22 23:22:49
Kubol – podziwiam!!!:))
–
ocobiegatu
2012/06/23 00:00:24
Chyba najgorzej z Was wszystkich jest u mnie. Od jakichś 13-14 lat nie byłem u lekarza , pomijając epizod co rozwaliłem sobie skroń upadając na wrocławskim dworcu. Ciśnienia nie mierzyłem też te 13-14 lat. Żadnych badań. Wiem. Porąbany jestem. Nie polecam takich zachowań. Zawsze sobie myślę ,że idę do dr Park. Jak w parku wynik dobry – znaczy się zdrów..:).Sam siebie lecze w parku sportem , chodem sportowym , bieganiem. Sam oceniam ,ze jestem zdrow jak wynik jako taki jest.Naprawdę nie polecam. Musze sie w koncu zmusic i zrobic jakies badania. Wszyscy mi to mówią.
–
w502
2012/06/23 00:54:45
Oco, nie rób – jak mawiają lekarze: nie ma ludzi zdrowych, są tylko źle zdiagnozowani 😉
Kubol – szacun!
–
johnson.wp
2012/06/23 08:57:31
Kubol – szczęka mi opadła… 11.15 z takimi utrudnieniami. Jesteś tematem na epos rycerski 🙂 Pisz, pisz o swoim charakterze, o tym jak pobiegłeś Rzeźnika, jak sobie radziłeś z trudnymi momentami, no chyba, że to był ten dzień kiedy mogłeś biegać:)
–
johnson.wp
2012/06/23 09:01:28
Jadę na parę dni nad morze, to zacznę w końcu biegać. Koniec roztrenowania. Uruchomiłem listę mailową, pewnie też dostaliście, setka odbiorców, z zachętą do licytacji książki Jerzego Dudka z dedykacją. Będę wrzucał kwoty gdy ktoś się zgłosi 🙂
–
grendel0
2012/06/23 12:50:31
39 lat, od 15 leczone nadciśnienie, okresowe problemy z cholesterolem, jakieś 15-20 kg nadwagi (robota przy komputerze). 10 m-cy temu – żeby schudnąć – zacząłem biegać. Od absolutnego zera (200 m truchtu, 200 chodu). W kwietniu przebiegłem maraton
mój kardiolog na pytanie, czego nie można robić z nadciśnieniem (bieganie, siłownia, kawa, alkohol, inne przyjemności?) odpowiedział: wszystko możesz, przecież po to bierzesz leki J
PS. – Wojtek: najważniejsze jest dobre ustawienie leków, a to może potrwać pół roku-rok. więc tu trzeba cierpliwości
PS. 2 – w502: spytaj Twojego lekarza o milocardin. Na zalecenie lekarza dokładam go do mojego zestawu leków (chyba lepszego, niż miał Adaś Miałczyński :-P), gdy jest sajgon i nerwówka w robocie. bardzo ładnie wycisza emocje
PS. 3 tylko chudnięcie mi nie wychodzi. od czasu, gdy zacząłem biegać… przybyło mi 4 kilo. ale to chyba wina sezonu piwno-grillowego :-p
–
majka.bally
2012/06/23 12:55:11
Wojtku, mój tata ma nadciśnienie. Bierze leki. Po pół roku biegania zmniejszył leki o połowę, bierze teraz dawkę minimalną, chciałby odstawić, ale lekarz zabrania, – trzeba te leki brać do końca życia, niestety, choćby w tych minimalnych dawkach. Ciśnienie mierzy mi tata przy każdej wizycie w domu, mam podręcznikowe 😉
Trzeba dobrze (=zdrowo) jeść i robić też inne rzeczy, bo „bieganie to nie tylko bieganie” 😉
A! Majka się dostała do drużyny! poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,11754127,Pokonaj_maraton__zglos_sie_do_Druzyny__Gazety_.html Byłam już na pierwszym spotkaniu z ekipą i trenerem, Artim Kujawińskim, znanym wszystkim biegającym pyrom, jest fajnie! 😉
Majka biega, nic nie boli, sama radość, a do tego w drużynie!
–
kamilmnch1
2012/06/23 12:58:22
Puszcza wpuściła i Puszcza wypuściła, wprawdzie nie spotkałem Łosia ale wcale mnie to nie ździwiło, kto by wytrzymał z chmarą komarów?! Musiałem wytrzymać, ani chwili oddechu, nie było mowy o postoju, nawet za potrzebą…Na start żel (bo dziś bez śniadania zaczynałem) na trasie dwa co 10km oraz 450ml picia.
Znalazłem na trasie niespodziankę, która ustrzegła mnie od „zmyłki”, czyżby Dziki zostawił?! Co do dzikości to był jeden dzik, zając i sarna no i bzz bzzz bzzzz o k…bzzz bzzz bzzz
30km za mną kolejne przede mną 🙂
410pln
–
kamilmnch1
2012/06/23 13:01:23
Majka będę śledził Twoje postępy 🙂
–
majka.bally
2012/06/23 13:02:10
ale na poznańskich stronach to tylko… Spokojnie, będę linkować na facebooku pewnie 😉
pozdrawiam Cię, Kamil 😉
–
tomikgrewinski
2012/06/23 13:40:01
Kubol – szacunek
Wynik kosmiczny jak na okolicznosci!
Grendel – waga tez spadnie, spokojnie poczekaj
A nawet jesli nie same kilogramy to na pewno zmieni sie sylwetka 🙂
Ja dzisiaj spokojne 2h po lesie.
Na 13k nagle trafilem na trase Pucharu Maratonu Warszawskiego
I nawet wpadlem na mete, ale wszyscy stali tylem wiec chyba od drugiej strony…
Dzisiaj byl chyba etap 15k
Moze wystartuje w kolejnej odslonie.
Jakies wiesci z Mazur?
Ja wiem tylko ze moj kumpel zycioweczka na 10k – 45.44
I ogolny zachwyt fajna trasa…
Jak Kolcz? Jak Dziki?
–
tomikgrewinski
2012/06/23 13:40:42
A dla porzadku
Quentino przelal kolejne 300.
–
biegofanka
2012/06/23 13:44:15
Tomik – mi Quentino tyle samo przelał.
–
popellus
2012/06/23 16:27:39
z Rzexnickiego zegarka Herzoga
zapis
http://www.movescount.com/moves/move5813649
Fajnie to wygląda
Ja dzisiaj 10[ same podbiegi]km +40 km rower
Najlepszego
Pope
–
piotrek.krawczyk
2012/06/23 19:59:04
Tu Dziki
Kamil, uspokój się! Miałeś już jedno ostrzeżenie od Kołcza, zaraz będziesz wykluczony z licytacji, mam znajomości… 🙂
Mazury Maraton: John 14. open, 3. kat. I co? Kołcz niezadowolony! Trochę się na niego podziczyłem, może pomogło trochę. Bieg dobrze obsadzony, mocno pagórkowaty jak i kraina po lodowcu falista, dużo lasu i lekko krosowych ścieżek, sporo też ekspozycji na lampę z nieba. John 3:11, a szykował się na płaski bieg, nie było w ogóle płasko, rzeźba zakwaszająca powoli… Ale wynik doskonały, John ma syndrom Picta… 🙂
Dziki zrobił prawdopodobnie ostatni dziki maraton, jutro spotykam się na BPPW z moim Trenerem… Postanowiłem tak: będę zającem na 4:00 dla samego siebie, a na 35. km spuszczę Dzikiego ze smyczy. I tak było, ostatecznie 3:53, nie zmęczyłem się, mam nadzieję, że ostatni raz nie zmęczyłem się na zawodach, ale nie, zmieniam, będę się bawił, Trener zrozumie, że to Dzikiemu potrzebne… A o Mazury Maratonie: po pierwsze, najważniejsze: spotkanie z Czepiakiem! Czepiak jest fajna, kontaktowa i koleżeńska oraz miła, ładna i zgrabna. I dała się ucałować Dzikiemu 🙂 No i dzięki Czepiakowi mam medal z maratonu! Bo były wpadki, ja dobiegłem zapewne w pierwszej połowie stawki, a medale wieszane na szyjach maratończyków to były medale za 10 km, za bieg towarzyszący… Sporo debiutantów, madal to medal, kto przebiegł maraton chce mieć medal za maraton, nie za dychę. Czepiak zauważyła, to Dziki zareklamował, dostałem właściwy, ale dobrze ponad setka maratończyków nie miała swojego Czepiaka, brali co dawali, zobaczą w domu. Dziki dziękuje Ci,Czepiaku! Także dziękuję Ci za dokrętkę! Razem dokręciliśmy do 42,2 km, bo to nie był maraton. Zabrakło ponad 400 metrów, nie musiało tak być, też wpadka… Wszystko inne na wystarczającym poziomie, John opisze na pewno, a poprzeczkę wysoko powiesili organizatorzy, urządzając Pasta Party. To uczta była, jak na plenerowym przyjęciu u ambasadora na cześć prezydenta… Nocna Ściema spadła na drugie miejsce w kategorii Pasta Party, a wydawało się to niemożliwe… Dzikiego samochód oklejony Nocną Ściemą, Johna też, bo pożyczyłem Kołczowi magnetyczny banerek, a Kołcz był na Mazury Maratonie VIPem, ciągle konferansjer coś mówił: Staszewski, Staszewscy, to mój Dyrektorze SFXie – promocja 300% 🙂 Mazury jako kraina do biegania bronią się same, obca to dla Dzikiego kraina, czułem się nie u siebie, u siebie jestem 100 km na wschód, na suwalszczyźnie, ale pięknie, puszczańskie lasy, widoki, ładne i czyste wsie… Warto było. A pierwsze śliwki to zawsze robaczywki, Pierwszy Mazury Maraton za całokształt oceniam na piątkę…
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/06/23 20:03:15
Acha, Dziki 451 PLN…
–
podopieczny_bartek
2012/06/23 20:06:53
Gratulacje dla całej Trójki!:) Wojtek, genialne miejsce!!
–
piotrek.krawczyk
2012/06/23 20:13:47
Kamil – oczywiście zostawiłem Ci znaki w Puszczy 🙂 Gdyby nie to, dotąd byś tam latał… 🙂
–
kamilmnch1
2012/06/23 21:04:12
Ok co do licytacji to wycofam się jak otrzymam książkę z autografem autora Wojciecha S.? 🙂 a i tak deklaruję wpłatę ale tym razem prawie anonimowo
Dziki jeśli nie żartujesz z tym znakiem to…kosmos 🙂 jaki to znak wg Ciebie?
–
beautyandb
2012/06/23 21:43:34
Gratulacje dla Wojtka i Dzikiego oraz innych mazurskich biegaczy 🙂 Ja pozostałam dzisiaj biegaczką mazowiecką z MPK i biegałam w tym Pucharze Maratonu co wybiegł na Tomika, chociaż ja nie wybiegłam, ja się wybiegałam, zanim padł strzał startera miałam na koncie już 10 km, a i tak podobno dobiegłam pierwsza z kobiet. I jakby było pełne 15 km (a brakowało mniej więcej tyle co do I Maratonu Mazury), niewykluczone, że byłaby życióweczka na 15 km… I nie ża ja taka hardkrowa (:P) jestem, tylko tak miało być…. I potem jeszcze truchcik Międzylesia do domu…
–
piotrek.krawczyk
2012/06/23 22:17:53
Kamilu – jeśli biegłeś trasą, którą Ci posłałem, to znaki mogły być takie: rozłożyłem asfaltową szosę w Roztoce, żebyś nie poleciał gdzieś na Górki Kampinoskie i dalej do Starej Dąbrowy, urwałem listek w miejscu, gdzie trzeba było skręcić w Wierszach koło pomnika Rzeczypospolitej Kampinoskiej, złamałem gałązkę w uroczysku Zaborów Leśny przy Mogile Powstańców, tam był skręt w lewo, łatwo przeoczyć, jeszcze zbudowałem kilkaset metrów drewnianych pomostów nad mokradłami przy Cygance, jakby ich nie było łatwo o decyzję odwrotu, a jeszcze wcześniej trudny moment gdzieś na 5-6 kilometrze, po odcinku specjalnym między bagnami, mam nadzieję, że mokro miałeś, tam narysowałem niewidzialną strzałkę na wodzie… No, Kamilu, Puszcza Cię polubiła, wypuściła Cię, nie sądzę, żeby przetrwały znaki sprzed ponad roku, z Biegu Czterdzieści i Cztery, jestem ciekaw, co takiego Cię natchnęło, wzmogło uważność… A samotny dzik to unikat, z dziczyzny samotnie po Puszczy szamocze się Dziki, dziki widzę prawie zawsze w ciuchci, jeden za drugim, samotne odyńce olbrzymie widuję późną jesienią… Dzi
–
piotrek.krawczyk
2012/06/23 22:19:18
B&B – super. Ale moc!
–
kamilmnch1
2012/06/23 22:48:13
Dziki, generalnie znaki się zgadzały, ale na asfalcie w Roztoce nie podejrzewałem, że trasa czerwona jest zaraz obok ale uratowała mnie znaleziona kilka kilometrów wcześniej laminowana mapa Puszczy Kampinowskiej :))) myślałem, że może od Ciebie 🙂
tak masz rację, przy Mogile przeoczyłem i miałem powrót na 800m ale ze względu na plan 30km nic się nie stało; mostki dały energię, bo już było ciepło a zmiana podłoża dała odświeżenie; ostatnie dwa km były kryzysowe- za mało energii w ostatnich dniach nagromadziłem, ale to przez moje służbowe wojaże i nieregularne odżywianie i nawadnianie; jak wrócę do bdg to „wrzucę” z Garmina i prześlę…do jutra
–
kamilmnch1
2012/06/23 22:50:36
Gratulację dla tych którzy zrealizowali cele w mijającym tygodniu oraz dla ojców 🙂
–
johnson.wp
2012/06/23 23:41:43
Kamil – dalekosiężny, B&B – śmiga, Kołcz – niezadowolony z 3 miejsca, Majka i nie tylko ona bo jeszcze Agnieszka Gridowa – w drużynie Kujawińskiego, Cze-cza całuje się z Dzikim… czyli wszystko na swoim miejscu 🙂
Morskie powietrze skłania do nostalgii, toteż zapragnąłem zawieruszyć się ponownie na łakach i lasach pomiędzy Dobrzycą a Kołobrzegiem. Trzy lata temu to była pierwsza prawdziwie crossowa trzydziestka. Pobiegniemy we wtorek z SFX-em, tym razem mam mapę i w bagna nie wleziemy 🙂 ale i tak w paru miejscach nie ma ścieżek…
Fajka zgłosił dzisiaj akces do maratonu tatrzańskiego, bardzo się ucieszyłem, no i z rozmowy wynikła nowa koncepcja co do terminu. Popellus – teraz będzie Tobie pasowało. Otóż od 24 do 26 sierpnia jestem z rodzinką w Bukowinie Tatrzańskiej i nie ma problemu żebym wyskoczył na te 8h w góry 🙂 Oferta jest taka, że podwiozę swoim autem chętnych do Łysej Polany, gdzie jest start i meta, a po biegu zawiozę gdzie trzeba, najchętniej na nocleg i piwo do Bukowiny 🙂 ale gdyby ktoś chciał się szybko zwinąć to też. No i będę śledził pogodę czy ma sens biegać w Tatrach, bo w Tatrach bez pogody się nie da, widoki muszą być 🙂 Jak widzicie logistyka bez ryzyka, zgłaszajcie się 🙂
–
czepiak.czarny
2012/06/24 01:17:03
Krótko, bo dopiero dojechałam do Sz, a noc zarwana na mrożenie i rozciąganie udźca : było absolutnie fantastycznie! Zdecydowanie inny poziom imprez biegowych i jakaś nowa jakość. Ile w tym klimatu Gałkowa, ile ludzi, ile jedzenia, ile pogody, ile życzliwości ludzi, ile trasy, ile znajomych, nie wiem. Można znaleźć braki wynikające z debiutu i braku doświadczenia, widoczne zwłaszcza na maratonie (kierunek trasy, pomyłki, zawracanie przez służby, brak oznaczeń – ale już na 10 km, które wystartowało później było już idealnie), wydawanie medali, ale to nieopierzenie orgów 🙂 Biegowo: trasa mi się podobała, nie nudna, nie płaska, nie super pagórkowata. Nieco (patrz: utytłane podkolankówki Autora Bloga) błotnista. Innym razem patelnia, brak cienia.
Kibiców trzeba wychować.
Dziki, schlebiasz mi. Ideał byłby wtedy, gdybym mogła skosztować pewnej nalewki, ale sporo km musiałam dokręcić autem.
Sfx, nie sposób było nie zauważyć NŚ!
Najlepsze: tym razem to nie ja jęczałam i marudziłam, a John! Zupełnie niepotrzebnie..
–
popellus
2012/06/24 09:48:53
Johnson super:)
Dziki,Kolczu,b&b Czecza..gratulacje.
pozdrawiam
Pope
–
czepiak.czarny
2012/06/24 14:12:23
B&B gratulacje!
Majka, przede wszystkim cieszę się, że piszczele nie bolą i biegasz. Powodzenia w treningach!
Wojtek, a może to trawa jedzona przed biegiem tak Ci odcięła prąd?
Kurcze, nalewka nie była Dzikiego, tak mogłoby wynikać. Dziki tylko krzyczał John, John, marznę, John.
Udziec, kurcze, boli. W piątek po całym dniu siedzenia o 20.50 zreflektowałam się, że nie mam prawie nic do jedzenia. Zdążyłam dojechać przed zamknięciem i szczęśliwa zamiast zejść skoczyłam z DWÓCH niskich schodków. Coś pociągnęło w czwórce, soczysty okrzyk, gwiazdki przed oczami, telefon, pytanie jak jutro pobiegnę, skoro chodzić nie mogę.. Zreanimowałam mrożeniem, rozciąganiem, masowaniem, smarowaniem, ibupromem. Rozbiegło się po 1 km i było w miarę ok. Protestowało, gdy chciałam przyspieszyć, więc wyszła komiczna dycha – na siódmym km żałowałam, że to nie połówka, a nie umierałam. Doczłapałam do końca i już. Paradoks, że czas podobny do dychy sprzed dwóch tygodni, płaskiej i nudnej, upalnej i parnej w Pasłęku, tętno też, a czułam, że mogę szybciej (nie życiówkowo, oczywiście). Pierwsza dycha, którą chyba polubiłam, bo las, bo bociany, bo mostki nad rzeką, bo ładnie.
Btw, Dziki czuł przymus dokręcenia tych 500 m, a mi i paru innym osobom na dychę wyszło o 200-300m więcej. Szczegół nieistotny, ale jeśli kogoś to interesuje..
Teraz 7.07 i albo nocna dycha nr 3 w Gdyni (zapisana) albo … Kretowiny i Perła Narie.. Tylko to nierozsądne, nawet nie z uwagi na dystans (33 km), a trudność trasy i od lat obecny tam upał i spiekotę. Kogo bym nie pytała (a męczyłam sporo osób.. każdy miał błysk w oku..) wspomina z rozrzewnieniem Diablą Górę na 14 km (zwaną zemstą teściowej), miły las, głownie asfalt, widok na jezioro, które jest coraz niżej.. Potem bardziej podbiegowo-zbiegowo, po piaszczysto-szutrowych drogach między polami odkrytymi do słońca, przy obecności samochodów które wzmagają kurz. Te podbiegi i zbiegi nie są mega duże, ale ciągną się cały czas.. Gdyby ktoś reflektował zapisy są do 4.07, bezpłatne, można dać picie, jedzenie na punktach. Na koniec możliwość kąpieli w czystym jeziorze Narie (i uwaga: w takiej sytuacji skurcze podobno gwarantowane).
Rozum (dycha nr 3) czy serce, człapanie i perła. 2500 osób na 10 km czy kameralna impreza.
–
kubol7b
2012/06/24 18:46:25
gratulacje dla wszystkich Mazurników.
a wracając do Rzeźnika, Johnson, to rzeczywiście udało nam się zrobić kosmiczny wynik. gdyby mi ktoś taki dawał przed startem, popukałbym się w czoło. myślę, że kilka rzeczy się złożyło na ten sukces. po pierwsze było ‚partnerstwo idealne’, jak nazwał to Dziki – myślę, że pobiegliśmy razem lepiej, niż każdy z nas pobieglby z osobna. partner cisnął na podbiegach, ja na płaskim i w dół. kiedy ja opadałem z sił, on brał na siebie prowadzenie. i odwrotnie. po drugie, ultra biega się głową, czy, że zacytuję znany Tobie żargon wspinaczkowy, psychą. a ta u nas, jako wspinaczy z kilkunastoletnim stażem, może nie żelazna, ale łatwo nie klęka. a i łydka wytrenowana przez lata na różnych podejściach z worem też procentowała.
po trzecie (last but not least), dwie wizyty w poradni leczenia bólu w ostatnich trzech przedrzeźnickich tygodniach, też niewątpliwie pomogły.
w samym biegu od początku nastawiałem sie na HC, aż do Berehów wiedziałem, że biegnę 100 a nie 77. jednak caryńska zmieliła mnie kompletnie i na mecie nie miałem ochoty lecieć dalej. a to tylko 9 km.
miałem w zasadzie jeden kryzys i to zaskakująco wcześnie – odcinek od Żebraka do początku zbiegu do Cisnej biegło mi się fatalnie. kręgosłup doskwierał i tylko czekałem kiedy rozkręci się na dobre. Na szczęście, kiedy zaczął się ostrzejszy zbieg do Cisnej, dolegliwości się skończyły i już do końca biegło sie nieźle.
jedyny minus takiego debiutu jest taki, że teraz będzie trudno poprawić życiówkę!
–
johnson.wp
2012/06/24 22:01:06
Kubol, przywołałeś faktycznie kluczowy dla wspinania symbol. Bez psychy nawet obiektywnie łatwe rzeczy są nie do włojenia (czyli przejścia w pionie). Psychę zdefiniowałbym za Honoratką od Czterech Pancernych jako napieranie „w obliczu przeważających sił wroga” 🙂 To najbardziej szlachetna cecha wspinacza. Z tego najbardziej byłem dumny, z tym wiele spraw w dolinach nie było strasznych. Rodzaje psychy dzielimy na niezbędną, żelazną i drewnianą. Żelazną mają najlepsi, drewniana zdarza się mało fizycznym ale pozwala na wiele… Można to też znaleźć w bieganiu ale tutaj gra znacznie mniejszą rolę, bo bieganie jest oparte głównie na treningu fizycznym, czyli że łyda wystarczy… Do wspinaczki nie trenowałem nawet 1/10 tego co teraz…
Kubol, pomogłeś nazwać mi to czego szukam w biegach ultra. Wielkie dzięki 🙂 Ty jesteś, zdaje się, jednak napieraczem żelaznym…
Jestem zadowolony, wręcz zachwycony dzisiejszym nawigacyjnym powodzeniem. W Kołobrzegu nie jest łatwo wykręcić pętelkę biegową, Kołobrzeg to biegowo jednowymiarowe miasto, albo wschód albo zachód… ale udało się 🙂 15,5 km dla rozpoznania końcówki biegu z Dobrzycy, żeby w bagnach nie wylądować… Po 7km i znalezieniu ścieżki do Lasu Kołobrzeskiego, odezwał się szwendacz, więc nie wróciłem tą samą drogą. Mój szwendacz jest antyasfaltowy. Mam to co Bas, jak widzę krzaki to zaraz mnie wciągają… No to po sforsowaniu pola z jęczmieniem, przemytniczej ścieżki w lasku i zapomnianego szlabanu na torach, dotarłem do asfaltu ale po 200m zobaczyłem interesującą, ledwo zarysowaną ścieżkę wzdłuż rowu z wodą, przez ewidentnie szuwarowatą, ogromną łąkę. Był tam, na szczęście nie wysoki, barszcz, ale nie oparzył, a ścieżka była realna. Przedarłem się prosto na Park Fredry, co dało kolejny km po lesie. Tego sajgonu SFX-owi zaoszczędzę, no chyba żeby chciał 🙂