Najbardziej sportowy dzień tego lata zaczął się wyprawą rowerową z Moją Sportową Żoną, a skończył zwycięstwem Niemców w meczu o brąz, przy czym byłem jedynym kibicem Niemców na imprezie. W zupełnej ciszy krzyczałem „gooool”. Ale muszę przyznać, że najładniejszą rzeczą na mistrzostwach był strzał Forlana przy drugiej bramce dla Urugwaju. O rane, na pewno nie finał.
Wyszliśmy z domu rano. Z rowerami i z zamiarem dotarcia nad Zalew Zegrzyński (najpierw metrem przez całą Warszawę, żeby nie przesadzić). Ale upał nas trochę urealnił, przeliczyliśmy, ile godzin będziemy jechać, a przecież trzeba wrócić na mecz. Więc żegnajcie kajaki (chcieliśmy się przepłynąć godzinkę po Zalewie), żegnaj siatkówko plażowa (zwykle tam grają i można się dołączyć) – pojechaliśmy na przejażdżkę do Konstancina, trzy razy bliżej i w dużej części przez chłodny Las Kabacki. A chłodu było trzeba.
To zdjęcie nazwałbym: MSŻ is cool.
Po drodze był jeszcze sok z dziwnych owoców i warzyw (zapamiętałem w składzie natkę pietruszki) w Cegielni w Konstancinie, urokliwa ścieżka nad rzeczką przy Parku Zdrojowym i karkówka w drodze powrotnej.
W domu padliśmy. Upał plus rekreacja równa się drzemka. Był to ostatni dzień przed powrotem córki 1klasistki z obozu zuchowego, mogliśmy szaleć ile wlezie – i poszaleliśmy, w łóżku, zasnęliśmy w trzy minuty, a spaliśmy 33.
Upał rozleniwia. W piątek mieliśmy wieczorem iść na tenisa, ale byliśmy tak wymięci, że wybraliśmy atrakcyjny wieczór bez wychodzenia z domu.
Ale biegać się da, byle z głową. W piątek – długie wybieganie, zrobiłem dwie godziny po Lesie Kabackim z zahaczeniem o Konstancin, wtedy właśnie odkryłem urokliwą rzeczkę. A z głową polegało na tym, że z bidonikami na pasku. Gdybym nie wypił pół litra po drodze (bo tyle się w nich mieści), to nie wiem, jak bym wrócił.
Nie bądźcie twardzielami. Tak o sobie kiedyś myślałem, że jestem twardy, skoro długie wybiegania robię bez picia. Dziś mam na to raczej pejoratywne określenia. To tak, jakbyś chciał ćwiczyć technikę jazdy nowym porsze (wiem, wiem, ale lubię sobie spolszczyć), wchodzenie w łuki, poślizg kontrolowany, przyczepność itp. – i uparł się, że będziesz to robił z pustym bakiem, na oparach.
Sobotnie szybsze bieganie przeniosłem na niedzielę. Dobiegłem półtora kilometra do górki przy Polu Wilanowskim, tam cztery krótkie podbiegi, a potem cztery razy dwie i pół minuty szybko. Taki kombinowany trening siły i szybkości.
A dziś zacząłem czystą siłą. Sześć serii po 40 skipów A w Lesie Kabackim i sześć 400-metrowych podbiegów Słonika.
Kończyłem tam, gdzie stała w sobotę MSŻ pozując do zdjęć. Jeszcze jedno na koniec. MSŻ is hot.
quentino-tarantino
2010/07/12 22:17:25
Nie wierzę…patrząc na fotki przez Kołcza wstawione…po ostatnich treningach chciałem podjąć temat, który wiąże się właśnie z tymi fotkami…się wstrzymam…na razie 😉
–
ocobiegatu
2010/07/12 22:25:59
nie tylko w Wawie..:),
u mnie w parku jest moda u rowerzystek na dekolty a jak sie pochylaja nad kierownicą to oj..)
Zasadniczo w tych warunkach pogodowych i przy tych rowerzystkach nie da sie biegac , ba ! nawet nie da sie chodzic, po prostu nie ma z czego odleciec..:)
–
kinga.witek
2010/07/12 23:04:39
Sportowy mężu! zawstydzasz mnie, zastanów się czy po katastrofie smoleńskiej wypada takie zdjęcia zamieszczać 😉
–
quentino-tarantino
2010/07/12 23:29:26
Wojtek – za karę powinieneś leżeć krzyżem przed Pałacem Prezydenckim
–
biega_czu
2010/07/13 00:07:15
Kołczu. A małżonka, to zawsze jest taka na tych zdjęciach… Hmmm, jak powiedzieć, żeby nie powiedzieć, że smutna? Wiem! Zawsze jest taka refleksyjna. Nigdy się nie uśmiecha. Nie ma chyba z Tobą lekko 😉
–
tomikgrewinski
2010/07/13 00:40:36
wojtek
ja lece wg planu
choc te 4 treningi robie w 8 a nie 7 dni
w ostatni tydzien zrobilem lacznie 40.5K i czuje nawet maly niedosyt…
jutro podbiegi i skipy
a co do zdjec to naprawde sa cool i hot 🙂
–
quentino-tarantino
2010/07/13 09:12:05
Już po kąpieli…Dziś miał być „bieg w drugim zakresie, tempowy”. Po 3 km myślałem, ze bedzie tępawy…Miało być dokładnie tak:
2,5 km leniwie do lasu
8 km w tempie 4:30
2,5 km leniwie do domu
Po 3km zacząłem szukać…alibi…ciężko było. Zaczynam kombinować – a może wystarczy w tych warunkach 6km a nie 8km…Ostatnie 2km motywowałem się na wszystkie sposoby…wiem, że to zabrzmi jak bajer ale na serio – na 5 km gdy walczyłem z temperaturą i własnymi słabościami pomyślałem tak – Zapierdalaj Quentino, ma być 8 km a nie 6 czy 7, bo pewnie w krzakach czai się johnson z miarkę metryczną…;-)
Zrobiłem 8 km a ostatni w 4:06.
Radocha jakbym w maratonie życiówkę trzasnał…
Dodatkowy bonus motywujący – podczas dzisiejszego biegania, 2 razy mijałem znajomego 19-latka (poznałem gościa rok temu na ściance tenisowej i podziwiałem go wtedy za kondycję – zamiatał aż miło). W drodze do domu pogadaliśmy chwilę a on do mnie – Ale pan zapierdalał!…
I jak tu nie zapierdalać 😉
–
nuggers
2010/07/13 09:23:14
q-t: jak się szykowałem do 1/2M to miałem podobną historię, chociaż z obcymi ludźmi – robiłem sobie podwójną pętlę ode mnie spod bloku na bielanach do podleśnej i wokół kępy potockiej do wilsona i z powrotem, i w tym czasie kilkukrotnie wyprzedziłem tę samą grupę młodych rowerzystów i rowerzystek. gdzieś po drodze robili sobie postoje na bank, bo na pewno ich nie obiegłem, ale przy którymś z kolei ich przeze mnie wyprzedzeniu usłyszałem „jeszcze raz nas wyprzedzi i przestanę jeździć na rowerze” :DDD chwilę pogadaliśmy, że ja też mocno rowerowy i że polecam bieganie 😉
miło coś takiego usłyszeć, zwłaszcza jak się nie jest zapierdalaczem ;))
M.
–
biegofanka
2010/07/13 09:42:06
No i dobrze… atrakcyjna żona, to trzeba się chwalić:))
Kinga – ale faktycznie o uśmiech prosimy;))
–
biegofanka
2010/07/13 09:45:00
A ja wczoraj wieczorem interwały robiłam… w moim wykonaniu te interwały… nie… było stanowczo za duszno… w trakcie treningu też się próbowałam motywować różnymi myślami… za to po treningu radość była, że jednak coś tam zrobiłam;))
–
biegofanka
2010/07/13 09:45:49
dzisiaj wieczorem podbiegi… „cienko” to znowu widzę;)
–
nuggers
2010/07/13 10:45:43
dzień po interwałach podbiegi?
–
wojciech.staszewski
2010/07/13 11:34:55
nuggers, brawo za czujność 🙂
biegofanko, nuggers ma rację. lepiej robić odwrotnie – jednego dnia podbiegi (wtedy obciążamy mięśnie tępą siłą), a następnego tę siłę przekształcamy w dynamikę, w szybkość. to w sumie daje lepszy efekt treningowy.
–
nuggers
2010/07/13 11:54:40
kiepska czujność, godzinna reakcja – a co gdyby nasza Koleżanka planowała południowe podbiegi? miałbym teraz moralniaka ;))
cieszy mnie, że dużo już się nauczyłem jeśli chodzi o teorię trenowania. właśnie, teorię…
tak trochę a propos – Wojtku, we wrześniu uderzę do Ciebie z planem treningowym pod kwietniowy maraton 🙂 wiem, że BPS to 8 tygodni, ale samo robienie km przez zimę będzie pewnie cokolwiek nużące i chętnie dołączę jakiś element niewolnowybiegowywuwowy 😉 no i wolałbym tę bazę budować jakoś sensownie a w tym nie mam jeszcze żadnego doświadczenia 🙂
–
biegofanka
2010/07/13 12:13:46
Oczywiście macie rację, normalnie tak nie robię, ale w tym tygodniu wszystko poprzewracałam ze względu na niedzielny start na 10 km, chyba mogę zrobić wyjątek?;)
–
biegofanka
2010/07/13 12:15:52
… bo zapomniałam dodać, że w niedzielę robiłam podbiegi;)
–
biegofanka
2010/07/13 12:19:09
U mnie to w ogóle ostatnio trening zaczyna się od niedzieli podbiegami, potem we wtorki są interwały, w czwartki nie za długie dość wolne wybieganie, w sobotę z rana bardzo długie wybieganie i … znowu w niedzielę podbiegi. Czy tak może być?;)
–
krwck
2010/07/13 12:27:03
A gdzie właściwie jest ta słynna górka Słonika? W którą stronę i jak udać się spod Tesco, żeby tam trafić? Wg planu treningowego potrzebuję 200 m podbiegów i Kazoorka mi nie wystarcza, a nie mogę znaleźć w archiwum bloga informacji o tym jak dotrzeć do słonikowych podbiegów…
–
nuggers
2010/07/13 13:06:54
hehe, na stronie gazety Metro cytują rady speców od upałów – unikać forsownego wysiłku… zawału by dostali czytając wojtkowego bloga 😀
–
biegofanka
2010/07/13 13:28:21
Na mnie też wczoraj niektórzy z politowaniem patrzyli, jak biegłam;)
–
biegofanka
2010/07/13 13:30:03
krwck – witaj wśród biegowo-chodzących maniaków spod bloga:))
Ocobiegatu – nie zapomniałam o Tobie…;)
–
ocobiegatu
2010/07/13 13:53:00
nuggers poruszył zarówno temat rowerka jak i upałów..
A więc z mojej strony – rowerzystów w parku spotykam…głównie na ławkach przy swoich rowerach …
Ja z tak zwanego „całokształtu” biegam tylko raz tygodniu, za to staram się wsiąść na byka z rogami – czyli ergometr rowerowy – firmy Kettler , tu chwale niemiecką dokładnośc , maszynka cicha mam same zachtywy w temacie.. Siadam przed teleekspresem na 10,20km w bawełnianej koszulce – czyli w tym tygodniu zwlaszcza trening tremoregulacji.
Ostatnio zrobilem sobie test coopera czyli 12 minut na maksa na 100Watt – mimo wszystko jednak wieczorem .Ale co chce powiedziec – nie da rady w plenerze jechac dobrze ponad 40km/h albo ja sie nie znam ale pewne jest to -tam owiewa powietrze a tu nie..;)
–
quentino-tarantino
2010/07/13 14:00:40
WKŁADKI DO BUTÓW
Jesienią po MP nabyłem drogą kupna wkładki u Pana Doktora Fachowca. Pierwsze wrażenie ( pisałem o tym ) było bardzo dobre ale z BIEGIEM czasu zauważyłem, że nie skorygowały głównego feleru – lewa stopa potrzebuje mocnego wsparcia od środka w sensie „na podbiciu”. Głupie uczucie – wkładki tanie nie były (+ wizyta i „mini-zabieg”) a zadowolenie klienta…no fakt tego nie było na rachunku…;-)
Kombinowałem, kombinowałem i wykombinowałem – taki domowy Pomysłowy Sławomir…
Najpierw tydzień temu wstawiłem pod wkładkę w drażliwym miejscu zwinięty kawałek materiału w niektórych kręgach zwany szmatką 😉 Pochodziłem tak dwa dni i…pobiegłem „z tym czymś” tysiączki…pozytywnie.
Wczoraj wieczorem sięgnąłem po przeterminowane klapki basenowe – tu wyciąłem, tam podciąłem i na końcu podkleiłem butaprenem…
Dzisiejszy trening wypadł naprawdę super! Wiem, że jeszcze muszę trochę poczekać czy nieujawnią się nieaktywne przez 40 lat przyczepy, zaczepy, podczepy i inne epy.
W wolnej chwili muszę zacząć robić biznesplan OCO Clinic – Obiegowe Centrum Ortopedyczne.
–
ocobiegatu
2010/07/13 14:26:02
Q-Tino – Okołobiegowe Centrum Ortopedyczne – OCO..:).
Naprawę głęboko wierzę , że daje sie biegać z niczego.. czyli na cardio i vo2.
Ja w M50 musze sie chronic , tj stawy – marzy mi sie trenowanie 5 dyscyplin a więc : bieg,chód sportowy, NW, ergometr rowerowy no i wioślarski…:)
Wtedy będę spełniiony.:) .
Biegofanko – to ustalimy na mailach jak z 21,1 po wyjsciu ze znanego w skali europejskiej muzeum. Kto z Twojej rodziny biega , kto chodzi , kto na rowerku a kto na kajaku na Odrze..:)
–
quentino-tarantino
2010/07/13 14:32:56
oco – nie muszę chyba dodawać, że przez chwilę wahałem się nad Okołobiegowe ale Obiegowe jest bardziej wieloznaczne a to u mnie priorytet 😉 OCO Clinic – nawet profesjonalną markę można by na tej nazwie pociągnąć 😉
–
nuggers
2010/07/13 14:54:01
ja na rower wyszedłem jeszcze na szybkie 15 km po 22 – koszulka rowerowa z krótkim rękawem a i tak byłem mokry jak skończyłem jazdę.
oco – na rowerze da się wyciągnąć na terenie płaskim bez świateł i skrzyżowań spokojnie 30 kmh na dłuższym odcinku po kilku miesiącach treningu a wietrzenie jest wspaniałe 🙂
do tego kask rowerowy świetnie chroni głowę przed słońcem – bez niego bym sobie darował jazdę w upały, te kilka centymetrów utwardzanego przemysłowo styropianu jednak robi wielką różnicę. no i te widoki jak się śmiga.. właśnie lukam na żywo transmisję z tdf, marzy mi się francja rowerowa 🙂
–
johnson.wp
2010/07/13 14:57:00
Wojtek, biegofanko, quentino, tomik – ale jesteście betony, załamujecie mnie, czy to znaczy, że mam dzisiaj wyjść i biec? Proszę o litość. Jeżdżę na klimie, śpię bez piżamki i zaczyna mnie drapać w gardle… Ale mam już jednego hardkora w tym tygodniu. Przyjaciele zaprosili nas na obiad do swojego świeżo przeprowadzkowionego mieszkania. Wiecie – kable na ścianach, industrialne powierzchnie w łazience i kuchni typu „rough”, wirtualna zmywarka, szafy minimalistyczne typu „karton”, itp, itd. Wizytę potraktowaliśmy „poważnie”. Ja wbiłem się w czarny garnitur, a Asia narzuciła (moja żona nie musi się wbijać) wytworną kreację w tonacji „noir” i ruszylismy odważnie w popołudniowy skwar. Gospodarzom szczęki opadły i zwiotczały ramiona odziane w domowe podkoszulki wobec naszej brawury. Gdy nasyciliśmy się osiągniętym efektem przebraliśmy się z ulgą w zestaw „tropik w mieście”. Całość akcji – ok. 30min, razem z dojazdem, ale zaliczam sobie jako trening psychiki przed Bad Water w przyszłym roku z sfx-em.
–
biegofanka
2010/07/13 15:20:02
Johnson – … beton… raczej asfalt, bo naginam się przy ciężarze upałów i zmieniam rytm treningowy, żebym w czwartek po 5-tej godzinie rano na długi trening wyszła… nie wiem jak, ale to zrobię, skoro już postanowiłam. A tak w ogóle to uważasz, że ja to mogę zasnąć przy tej duchocie? Też bez mojej nocnej koszulki śpię;)
–
nuggers
2010/07/13 15:23:54
ktoś w ogóle śpi w jakimkolwiek odzieniu w takie noce? 😀
–
biegofanka
2010/07/13 15:25:06
Ale właśnie… przecież napisane jest, że przy tej pogodzie też należy biegać, żeby organizm przyzwyczajać, a kto mówi, że trzeba 100% możliwości treningowych wykorzystywać;) No chyba, że Quentino, który się tak szybko opancerzył, że niepodatny na żadne niedogodne warunki jest, zmotywowany i do tego pomysłowy…;)
–
biegofanka
2010/07/13 15:29:37
O, jest nadzieja… właśnie zagrzmiało… może będzie deszczyk;)
–
quentino-tarantino
2010/07/13 16:50:02
Ja od 25 lat pieciu lat spie nago – zawsze – za oknem -35C lub + 35C
johnson – poszliscie z zona po krawedzi 😉
–
biega_czu
2010/07/13 16:57:20
U mnie właśnie trochę popadało. I jest jeszcze gorzej niż przed deszczem 🙂
–
biegofanka
2010/07/13 17:16:35
Tutaj też chwilę padało i… bez zmian;)
–
ocobiegatu
2010/07/13 18:21:29
Quentino – obiecałes kiedyś wytłumaczyc co znaczy OCO i prawie Ci się udało..:).
Już zamyślam o klinice OGÓLNOROZWOJOWE CENTRUM OPIEKI nad biegaczami co myślą tylko o bieganiu..:).
Porady dla kobiet bezpłatne , dla mężczyzn 200zł/h…:)
No i znów nie zarobie na pulsometr , nie wiem jak robic interesy..:).
No chociaż początek oki – jest „O” ale na końcu nie ma „ch”..:)
–
sten2007
2010/07/13 18:58:59
spadł deszcz – idę robić podbiegi. Nie wiem czy organizm da radę w tak niskiej temaperaturze (jest chyba 27 st).
Skończyły sie mistrzostwa świata w złym sędziowaniu i nie ma o co się spierać. Może TdF?
–
nuggers
2010/07/13 21:49:42
możemy obstawiać kto w tym roku zostanie złapany na niekoniecznie uczciwym ściganiu…
niestety nie ma sensu obstawiać czy wygra Lance, bo po tym co się działo z jego ekipą na niedzielnym etapie już nawet ośmiornica z Oberhausen nie odważy się na taki zakład…
–
wojciech.staszewski
2010/07/13 21:56:51
krwck – fajny nick 😉
podbieg Słonika kończy się na szóstym kilometrze pętli w lesie kabackim (jeśli kiedyś biegałeś/biegałaś tam na zawodach). a zaczyna się nieopodal pętli autobusowej w powsinie. jakieś 50 m od schodów do parku kultury. zaczyna się drewnianą bramą. do zobaczenia.
–
czepiak.czarny
2010/07/13 22:09:54
chyba wszyscy robicie podbiegi jako pierwsze, sama najcześciej zaczynam od zła wszelkiego, czyli bnp, jak dziś. Ha, tylko raz pobłądziłam!
Podobają mi się tłumy po 5 w parku, dziś sztuk 4, same baby. Doceniłam poranne człapanie, subiektywnie najważniejszy punkt dnia jest odhaczony, plan na resztę przemyślany, notatki zrobione. Sten, miałam i mam cudowny dzień, o nic spierać się nie będę 🙂
–
biega_czu
2010/07/14 00:08:02
Gdzie Ty czepiaku biegasz, że o tak wczesnej porze spotykasz tylu biegaczy? I to same baby! 🙂
–
slaszldr
2010/07/14 00:47:24
Witajcie,
Czytam od dawna, komentuje po raz pierwszy.
„W ramach dzień dobry kilka słów o sobie. Biegam 3 lata, maraton w 3.14.02, dyszkę w 41’32”. Kiedyś sporo rowerowałem i to zarówno na MTB (3 miejsce w Pucharze Polski w Maratonach MTB w kategorii wiekowej w 2003r) jak i na szosie (2 x ukończony Le Ardechoise – 3 etapowy górski wyścig szosowy dla amatorów we Francji w 2007 i 2008r), a także turystycznie np. 280km jednego dnia na trasie Sopot-Rowy-Gdynia, mam też za sobą debiut w maratonie rolkarskim jak narazie w niesatysfakcjonującym czasie 1h43m08s. Biegowo jestem wyznawcą JS choć w maratonie PB i vicePB jest po planie Greifa w BPS. Z dziwnych rzeczy ukończyłem Transcarpatię w 2005 roku, oraz 6 etapów w 2006, w 2007 uzyskałem tytuł Harpagana na trasie pieszej (100km) a w 2010 ukończyłem Bieg Rzeźnika. Teraz przygotowuję się do Maratonu Karkonoskiego, co bardzo odbija się na wynikach na 10km – negatywnie niestety, potem Rolkarski Maraton Sierpniowy i już spokojny BPS do Dębna. W MŚ kibicowałem Słowacji, Nowej Zelandii, Kamerunowi i Hiszpanii – więc jestem zadowolony, TdF to moja religia na 5-tą porę roku która właśnie trwa… Starczy i tak dużo”
Do wpisu zainspirowała mnie historia Czepiaka – jestem pod wrażeniem i wyrażam wielki szacunek. POzdrawiam wszystkich – zajrzę tu ponownie, do odwirtualizowania nie tylko na biegowych trasach.
slaszLDR
ps. LDR znaczy Long Distance (dawniej Rider) (obecnie) Runner
–
czepiak.czarny
2010/07/14 01:56:33
cześć krwck
biega_czu – Stettin, park k. i lasek a.
Oco – wieczorem na spacerze widziałam jedną chodzącą, nie wiem, czy szła liiniowo.
Que, doskonale Cię rozumiem. Myślałam, że wolniej niż ja człapać się nie da. Da się 🙂 wkladki nr 1 to F.? Czekam na wyniki badań, w czwartek lekarz. na wyniki męczy. Jak wszystko dobrze pójdzie, zamiast do e.w.-p., zgłoszę się do Ciebie. Czy cena zawiera koszt klapkek i jakie są zniżki 🙂 ?
slaszldr, cześć 🙂 dzięki za miłe słowa, następna część będzie po Poznaniu. Życiowe śmieci są przerobiane na kompost, sama wyrwałam się z rabatki 😉 Wspaniałego masz Tatę! Czekam na ciąg dalszy Rzeźnika, serdecznie gratuluję ukończenia w tych warunkach.
Nie wiem, co mi dosypują, ale stanowczo za mało śpię, 4 h to max, potem normalnie funkcjonuję. Dalej nie palę, może przez to? Klawiatura i rozdzielczość w dellu jednak doprowadza mnie do szału, dobranoc
–
biegofanka
2010/07/14 08:30:27
Slaszldr – no proszę, kolejny zawodowiec się tu ujawnił… Pozdrawiam, powodzenia i do następnego Twojego odezwania się:))
–
nuggers
2010/07/14 09:23:24
coraz częściej widzę mieszankę biegacza z rowerzystą. miło :)))
–
nuggers
2010/07/14 09:23:59
właściwie to prędzej rowerzysty z biegaczem, bo z historii które znam ludzie najpierw kręcili, potem skakali ;D
–
ocobiegatu
2010/07/14 10:14:19
witam nowego rowerzystę , przydadzą się cenne wskazówki dla biegaczy bo oni tylko o dwójkach myślą a o czwórkach to mało ..:)
a ja zaczynałem inaczej bieg- chód a własciwie teraz to wash and go czyli wash to bieg a go to wiadomo – chód..A nawet od kilku miesięcy mam czepiakoczarne myśli o nordic walking tj. czepiam się tej dyscypliny , chce mi się , niby chcę te kijki kupić ale czarno to widzę..:)
–
wojciech.staszewski
2010/07/14 11:46:33
oco – bo czwórki się same rozwijają przy bieganiu, a dwójki nie za bardzo.
slaszldr – witaj
nuggers – pamiętam, jak z dzikim nie mieliśmy samochodów, mój maluch już nie był na chodzie, a duży fiat dzikiego był jeszcze pieśnią przyszłości i obaj jeździliśmy komunikacyjnie na rowerach. pamiętam wyprawy na bieganie po puszczy w sobotę rano. 45 minut rowerem na dojazd do Lasek albo Truskawia, stamtąd godzina z hakiem (to wtedy było bardzo długie wybieganie) po puszczy i rowerem z powrotem. jazda była wtedy takim czilałtem, odpoczynkiem, wyluzowaniem.
–
nuggers
2010/07/14 12:47:52
no bo jazda jest ok. 4 razy mniej energochłonna od biegania z tego co wyczytałem :)) i to się nawet kurcze sprawdza 🙂 po 4 godzinach śmigania na rowerze jestem podobnie zmęczony jak po godzinie biegu 🙂
–
johnson.wp
2010/07/14 13:39:35
nuggers – zwykle zaliczałem sobie do tygodniowej biegowej kilometrówki 1/3 trasy rowerowej, ale ostatnio liczę nawet 1/2, przy założeniu, że tempo po afalcie ok 25-27km/h
Energochłonnie to rzeczywiście nic do biegania, mam podobne odczucia co Ty, ale zakładam, że przy odpowiednim tempie, ćwiczę w ten sposób (bezkontuzyjnie, co wazne) czwórki oraz łydy.
slash (pozwolisz, że ja pierwszy przerobię Twoje pseudo, jak wiesz, to tutaj taka nasza niewinna zabawa) – co Ty sądzisz na powyższy temat? Mogę tak liczyć? Masz fajny dorobek, ciekawa byłaby Transcarpatia na piechotę…:)
–
nuggers
2010/07/14 13:50:18
johnson – no faktycznie jak się zasuwa na rowerku tak jak napisałeś to wydatek energetyczny skacze nieźle 🙂 jaki masz rekord czasu na stówę? bo mi się raz udało na mtb z oponami terenowymi po asfalcie zrobić w 3h30min, i to mając już w nogach na starcie ponad stówę 🙂
w sumie to fajna historia (nie wydaje mi się, żebym o tym tu kiedyś pisał, więc zaryzykuję ;D). jechałem sobie ostatni kurs na rowerowym urlopie w austrii, wracałem z rejonu Wachau (jeśli ktoś będzie jechał do austrii to niech koniecznie poprosi mnie o wskazówki co warto zobaczyć! :)) ) wzdłuż dunaju i zrównał się ze mną starszy pan na poziomym rowerze. spytał o prędkość jaką miałem na liczniku, bo nie był pewien, czy ma dobrze ustawiony. zaczęliśmy sobie gadać, chciał się umówić na kolejny dzień na śmiganko (niestety musiałem odmówić – chciałem go poświęcić dla rodziców) a że nie dało rady, to powiedział coś takiego: jutro nie jeździsz już, tak? to znaczy, że możesz się zmęczyć, tak?? no to goń mnie!! 😀 i mi odjechał.
przez 40 km goniłem go jak głupi, jak zwalniałem do 33-34 kmh to odpoczywałem i łapałem powietrze na dalszą pogoń. ciągle widziałem jego tylne światełko i to mnie strasznie zmotywowało. w sumie cały powrót zrobiłem o godzinę szybciej niż planowałem (bo generalnie chciałem się załapać na piwo do mojej ulubionej knajpy przed jej zamknięciem) :)))
–
krwck
2010/07/14 14:30:57
Wojtek – dzięki 🙂
A faktycznie! Nie wiem jak w całym lasku mogłEM to przeoczyć, w sumie góra dość oczywista 🙂
–
nuggers
2010/07/14 14:48:21
korci mnie, żeby tego słonika kiedyś spróbować 🙂 Wojtek – myslisz że ma sens zrobić go np. tydzień przed katorżnikiem?
–
johnson.wp
2010/07/14 14:50:14
nuggers – ja nie jestem takim starszym panem :)), nie mam kolarzówki i po asfalcie praktykuję zwykle do 40k, jak mi się nie chce biegać i wtedy kręcę na moim Author classics sx ok 27k/h. Wiecej bym nie dał rady. Lubię teren, najdłuższa trasa ok 80km, ale potem czułem ,że to co ułani z Grudziądza mieli jak z mosiądza, mi odpadnie:)
–
nuggers
2010/07/14 15:06:30
no ja szoski też się jeszcze nie dorobiłem 🙂 wyprawy do 40k są całkiem spoko, zwłaszcza jak się tak zasuwa 🙂
ja z przyzwyczajenia już każdą wyprawę poniżej 50 km traktuję jako zmarnowaną okazję do pokręcenia. wiem, trochę to już dziwne… :))))
–
slaszldr
2010/07/14 16:31:18
czepiaku – do MP masę czasu, ale OK uzbrajam się w cierpliwość, tata też biegnie w MP.
biegofanko – żaden zawodowiec, amator biegania a raczej pasjonat wszelakiej aktywności fizycznej (bo jeszcze NW i tenis)
nuggers – to się zgadza, najpierw było kręcenie a potem doszło bieganie.
johnson.wp – niech będzie; Transcapratia biegowa – ja bym się pisał, BRz to taka zajawka i zachęta.
Co do roweru to zależy czy jedzie się samemu czy w grupie i jak dużej. Najlepiej dla Vsr jechać w dużym peletonie, pod warunkiem, że się umie jeździć w tłumie. Moja maksymalna Vsr na kolarce to 37km/h uzyskana na dystansie 222km (ale peleton liczył 50 osób i były to zawody, amatorskie oczywiście).
–
ocobiegatu
2010/07/14 17:15:39
Mamy już taką rozbudowaną kadrę rowerowa na blogu to może mi ktos doradzi? Bo jeżdże ne ergometrze , zwykle na na 100 Watt i nijak nie wiem jak to się ma do realnych tras w plenerze ale czuję , że te 100Watt to obciążenie , które jakoś tak zgadza się z realnym rowerkiem. Ostatnio pojechałem coopera na 8,8km czyli ponad 43km/h. Z reguły jade ponad 3okm/h na ergometrze – czyli i te 20km powiedzmy i warunkach opływania powietrza no sorry nie będę się wypowiadał , w każdym razie jak już się zleję kompletnie potem to wiem , że już jest oki ale do tego momentu nieciekawie jest..:) . Ale jak to sie ma do realiów w terenie ? te 100 Watt ? Szukałem w necie ale nie znalazłem w temacie.. A więć na ilu watach w terenie jeżdzicie ?..:)
–
slaszldr
2010/07/14 17:43:43
oco – pytanie proste ale odpowiedź już nie, jak w życiu 😉
bo:
– zależy od konfiguracji terenu (podjazd, zjazd)
– zależy od nawierzchni (nowy równy asfalt vs kocie łby lub piaszczysta droga)
– siła i kierunek wiatru (czasami podmuchy).
Tak czy siak firma fińska P robi urządzenia do pomiaru mocy i wtedy wiesz dokładnie.
Zawodowcy na fniszowych podjazdach TdF generują do 500W (mocy tlenowej)
Sprinterzy na finiszu z peletonu nawet 1000W (mocy beztlenowej).
Mi się zdażyło jeździć 2-3h na poziomie 300-380W. (jak byłem w formie)
Więc obiektywnie te 100W to chyba jakoś normalnie. Najlepiej to sprawdzić udając się w teren.
–
ocobiegatu
2010/07/14 18:56:27
slaszldr -dzięki za poradę . No te 500 Watt tlenowo to załamka ale z drugiej strony to zawodowcy i nie M50 jak ja..:).
Żarówka na 100 Watt mi pasuje..:) , kiedys zresztą Wojtek pisał aby na rowerku włączać małe obciążenia bo pewnie nie chodzi o silę na czwórki.W każdym razie na ergometrze da się zrobic bezpiecznie wszystko i wszystko wysymulować. A więc i jakiś fartlek i górki i interwały i 30 sekundówi na maksa wg Tanaki . Mitochondria dla zawodowców , dla amatorów cardio…:)
Z góry dziękuję za nominację za cytat roku wśród blogowiczów..:)
–
ocobiegatu
2010/07/14 19:11:19
Czytałem , że u kolarzy leci sie na cardio…No i by sie zgadzało 4 litery na siodełku a i czwórki pracują , u kolarzy wszystko jest ważne na 4..:)) .
Skoro pracuje tylko ca. 50 % mięśni to trzeba odlecieć na cardio..
Fizjologia wysiłu jest banalna …:)
–
quentino-tarantino
2010/07/14 20:35:34
„Rower to jest świat”
Ciekawa sprawa z tymi kółkami – rok przed inicjacją biegową zaczałem nieśmiało na mini skalę jeździć na tandetnym rowerze z hipermarketu – ceny nie podam bo by mnie z bloga usunięto…Już nawet przymierzałem się do zakupu czegoś sensownego…
Całe szczęście, że rok później wystartowałem z bieganiem – nie zamieniłbym się 😉
Wiem, że teraz namieszam wśród fanów „cudownych dzieci dwóch pedałów” ale…
Jakieś 10 lat temu dotarło do mnie, że zawodowe kolorstwo do doping, kasa, doping, kasa, rower i brojlery…straszne ale ciągle istnieją ludzie, którzy uważają, że doping w zawodowym kolarstwie czasami się zdarza – jak wszędzie. Ostatnie lata pokazały, że czasami to się nie zdaża…
Złapali już prawie wszystkich z poprzednich lat a reszczie na razie nie udowodniono…jak ktoś twierdzi, że to pomówienia to niech pomyśli o EPO…gdyby nie „zbieg okolicznośći” to jeżdżili by dalej na tym gównie. Teraz ci co wygrywają jeżdżą na innym EPO. Szkoda bo doping zabił ten sport. Czyste kolarstwo to tylko w jednym mieszkaniu we Wrocławiu – oco na swoim Kettlerku. Reszta to…
–
ocobiegatu
2010/07/14 21:44:29
Quentino – nie wyrażaj się źle o EPO bo może to reklama biura turystycznego z Wroławia OCO-tour – E…ch P..oznań O..bejrzymy….:).
Lepiej kup pilnie kettlerka – tego za 2,5 tysiaka , bez bajerów , robisz 4 treningi biegowe i spoko 4 dodatkowe w tygodniu na ergometrowym byku ze sprintami pod vo2max na Tanace , w czym tłuszczyk Ci spadnie IMf ( tj , intra mascular fat – tłuszcz zawarty w mięśniach ) ,pod cardio, z interwałami , bez obciżąenia stawów większego , no i lecisz ta trójkę za kilka miesięcy..:) .
Jedyny problem ? na jakim serialu lecisz kettlerka , ja na razie na teleekspresie..:)
–
quentino-tarantino
2010/07/14 22:03:21
oco – masz rację, przesadziłem z tym dopingiem w kolarstwie…
Oświadczenie
Niniejszym oświadczam, że zawodowe kolarstwo jest wyjątkową dyscypliną, której nie dotknęła haniebna plaga dopingu. Jak do tej pory nie wykryto kilkuset przypadków dopingu wśród mistrzów świata i olimpijskichi innych kolarzy, nie odnotowano samobójstw wśród czołowych kolarzy w związku z aferami dopingowymi, nie odnotowano śmiertelnych przypadków wśrod czołowych pedałowników…
Szkoda bo „rower jest nasz”. Ale jak widzę relację z TdF to nie wiem czy śmiać się czy…śmiać się. Może wyjściem jest propozycja Kisiela sprzed lat – skoro doping jest wszędzie a wpadają niektórzy to może lepiej pozwolić na wszystko…
Fajnie też wyglądają zawody Strongmenów…tam ponoć też coś raz po raz sprawdzają 😉 Ale to mi się „bardziej podoba” bo nikt nie ma wątpliwości, że tam bez sterydów nie ma zawodów…wystarczy popatrzeć…
Osobny temat to te wszystkie oficjalne centra suplementowe w centrach handlowych i nie tylko…witaminy i suplementy diety są bez problemu dostępne w zwykłych aptekach…a najfajniejsi w tych centrach są sprzedawcy – 90% przecudnej urody karki…dobre te witaminy…lepsze niz w aptece…
–
piotrek.krawczyk
2010/07/14 22:13:50
Tu Dziki
Nie biegam. Wrocil uraz pachwiny sprzed 7-8 lat po wypadku rowerowym z lotem 15 m i chodzeniem o kulach potem. Czuje, ze musi się zagoic spokojnie. Stopa ok. Ale bieganie na kontuzji stopy czyli na jednej nodze odnowilo kontuzje, zrosty się porwaly itp. Agata biega, ma punkty w Pucharze MW. Wystawilem Agate na 15 km i złamała 1,5 godz. Na luzie. Jestem fotografem na zawodach jak Agata startuje i publikuje zdjecia na forach biegowych. W sierpniu zobaczę jak to ze mną jest. Dziękuje. Dziki
–
quentino-tarantino
2010/07/14 22:19:47
No i pojawił się Dziki!
Zmartwiłeś mnie ta pachwiną…Ja teraz ciężko pracuję na treningach ale…cicho aby nie obudzić VUDU – Vielkiego Uśpionego Demona Urazów…
Cieszy forma Śmigającej Żony.
Powodzenia.
–
tomikgrewinski
2010/07/14 22:34:51
slaszldr krwck – witajcie
johnson.wp – mi sie w te upaly mimo wszystko lepiej biega niz zasypia 🙂
wczoraj zrobilem podbiegi na Agrykoli i 6 serii po 30 skipow A w Lazienkach
i musze wam powiedziec ze bylem totalnie zaskoczony iloscia biegajacych osob
moze dlatego ze w te upaly tam pomimo wszystko jest przyjemny cien…
w kazdym razie przez godzine widzialem w okolicy okolo 30 biegaczy i drugie tyle rowerzystow…
to przyjemne doswiadczenie bo w Radosci gdzie mieszkam spotykam 1 max 2 osoby
–
piotrek.krawczyk
2010/07/14 22:40:53
Vrednego Demona…. dzięki Tarantino
8 lat temu wieczorem na Al. Waszyngtona wjechał we mnie lanos bez świateł. Jeździłem wtedy rowerem po 500-600 km/tydz. I nie biegałem wtedy bo wyszła mi cysta Beckera ppd kolanem, wcześniej – dużo wcześniej nowotwór na piszczeli wyłączył Dzikiego z biegania. Nie ma takiej kontuzji, która by wyłączyla Dzikiego z biegania. Dziki.
–
tomikgrewinski
2010/07/14 22:48:57
witaj Dziki
brakowalo Cie na blogu
przykro mi ze znowu zlapales kontuzje…
z Twoim wieloletnim doswiadczeniem biegowym oprocz pracy reporterskiej moglbys pobawic sie tez troche w rodzinnego-trenera…. A za pare miesiecy wystartujecie z Agata w rownym tempie… 🙂
pozdrawiam!
–
quentino-tarantino
2010/07/14 22:57:03
Dziki – no muszę chylić czoła – Vredny Demon jest lepszy niż mój Vielki 😉
Ty się kuruj bracie bo my tu z MVP przygotowujemy się na Twój przyjazd jesienny na MP ! Oco – nie zapominam o Tobie – trenuj pod 10.10.2010 na godz. 10.10 😉
–
piotrek.krawczyk
2010/07/14 23:01:36
Też witam Cichociemnych. Długo mnie nie było i dużo czytania. Slaszldr uzależniony od ruchu, Krwck ziomek w bieganiu po Lesie Kabackim (ja tu bywam gościnnie i ciagle się gubię i nawet to lubię) i i-run, który biega po Białych Kujawach boso i nie wie, że Dziki przejechał na rowerze Kujawy na wszystkie strony. Chodzecz, Przedecz, Izbica – moja trzecia ojczyzna. Po Mazowszu i Suwalszczyżnie. Ex equo z Beskidem Niskim i Żywieckim. I-run, czekam na Twoje zwięzłe i praktyczne informacje o bieganiu boso. Tak własnie zamierzam wrócić w sierpniu do biegania. Pomału, bez butów. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2010/07/14 23:07:13
No jeszcze Pojezierze Drawskie.
–
piotrek.krawczyk
2010/07/14 23:10:50
I Gorce, Gory Izerskie. Ale Kujawy w czołówce, a w ścisłej czołówce wypraw rowerowych. Tomik, tak zamierzam:) Pobiec maraton z żoną w tempie żony. Jakże Pięknej. Dziki
–
corvus78
2010/07/15 00:36:37
Quentino zrobiłeś niesamowity progres przez ten rok, a 2 maratony z okazji 2 miesięcy biegania to wariactwo (oczywiście pozytywne), do odważnych świat należy; pozdrawiam i życzę aby następny rok był jeszcze lepszy biegowo;
Czepiak jak pogryziona ręka? Pamiętaj, że takich ran nie powinniśmy bagatelizować w pysku psa mieszka wiele drobnoustrojów, które na pewno nie będą w Twoim organizmie tworzyły symbiozy.
Johnson niesamowita historia z tym garniturowym patosem, przypomina mi trochę jak po 3 dniach tułaczki bunkrowej w MRU, gdy wszyscy wyglądali jak po czyszczeniu pieca węglowego, wyciągnęliśmy biały obrus, zastawę porcelanową, sztućce i ubraliśmy się w garnitury + białe koszule i zjedliśmy chleb z paprykarzem szczecińskim. Spojrzenie niewtajemniczonych było wówczas bezcenne.
Dziki trzymam kciuki i wierzę w Twój szybki powrót na biegowe ścieżki
A biegowo, w niedzielę wystartowałem za późno, choć pewnie tego lata tylko w nocy jest optymalna temperatura; miało być 14 km w pierwszym zakresie i było 14, lecz niestety w połowie wiedziałem, że muszę zbiec do domu na pit stop aby zatankować. Tak więc w notesie pojawiło się 8km+250 ml +6km.
We wtorek była siła biegowa po deszczu w wietnamsko-sierakowskiej dżungli
Pozdrowienia z Sierakowa, gdzie jest jeszcze ornitologiczna bioróżnorodność, czas wyznaczają trójkowe serwisy, a samochód został zastąpiony rowerem
–
quentino-tarantino
2010/07/15 09:11:48
corvus – to ładuj akumulatory! Jaki piękny zbieg okoliczności – dosłownie pięć minut ago „zapakowałem” do autka MVP i 8-mio miesięcznego Bruno na weekendowy krótki odpoczynek w…Sierakowie 😉 Tam mieszkają rodzice MVP. Prześlijscie mi w Trójkę kartkę z Sierakowa 😉
–
quentino-tarantino
2010/07/15 09:28:44
Dziś czwartek a jeśli czwartek to „tysiączki” a jeśli „tysiączki” to jestem niesforny…w sensie niegrzeczno-narowisty (jak na emeryta biegowego).
2,5km w tempie 5:30 do lasu
1km – 3:54
2km – 3:56
3km – 3:55
4km – 3:57
5km – 3:55
6km – 3:47
2,5 km do domku
Na przerwach 4′ ale przed ostatnim km przerwa wyniosła aż 6′ – podbiegł do mnie „jakiś biegacz”. Pogadaliśmy chwilę. Pyta się mnie co biegam bo tak zap…m…Co jest z tymi ludźmi…zapierdalam to jak na mnie. Rozumiem, że śmigałbym w tempie 3:15.
W każdym razie colo biega 7 lat, nastąpiła wymiana życiówek, wrażeń. Obyło się bez wymiany koszulek…Co roku biega w 3-5 maratonach ale tak jak ja chciałbym w następnych latach – po całej Europie. W tym roku był już w Barcelonie i Kopenhadze a będzie jeszcze w Berlinie i gdzieś we Włoszech…cudnie jego mać 😉
Co do moich tysiączków – chciałem dziś utrzymać tempo 3:55 i się udało ale następnym razem będzie wolniej. Raczej zrobię to w tempie 4:05 ale 7 a nie 6 powtórzeń i skrócę przerwy do 3’30
–
ocobiegatu
2010/07/15 10:27:38
Obiady czwartkowe ? nie , tysiączki czwartkowe , quentino zmienia literaturę na bardziej biegową..:).
Witaj Dziki po przerwie . Ładnie się kuruj bo mi brakuje Twoich opisów lesnych – o sarnach, jelonkach , łosiach, zaskroncach , żuczkach , zającach , liskach , dzikach ,strusiach mniej lub bardziej polskobiegowych, chrząszczach co brzmią i o tych co nie brzmią bo się lenią, bocianach , gepardach . lwach , małpach w ludzkiej skórze i tych normalnych , sklonowanych turach , mamutach , dinozaurach z Jura parku…
No może na końcu przesadziłem …ale wszystko przed Tobą..:)
–
i-run
2010/07/15 18:58:01
Boso można wbiec po drodze do jeziora i potem dalej biec.
–
corvus78
2010/07/15 21:31:53
Quentino znowu nie wierzę, Sieraków to piękne miejsce, lasy, jeziora i przesympatyczni ludzie; to wszystko sprawia, że każdego roku muszę tu być choć dwa tygodnie; kiedy będziesz w Sierakowie?, bo w sobotę wybieram się na małą (w ramach smyczy) wycieczkę biegową do Chalina, czyli w dwie strony około 16-18 km.
A kartkę biegową prześlę z przyjemnością, tylko proszę o adres mailowy
–
quentino-tarantino
2010/07/15 21:47:39
corvus – coś Ty taki niewierzący jest 😉 Godzinkę temu rozmawiałem z MVP – relacja znad jeziora z Sierakowa – mały pierwszy raz na żywca widział krowy,drób, konie i drogę na Ostrołękę 😉 Jest tak samo niewierzący jak Ty 😉
Ja co do rodziny i teściów stosuję od lat doskonałą metodę ( Jurek S. i i inne Greify wysiadają ) – wszystko ładnie pieknie pod warunkiem, że nie za często i BROŃ BOZE SIĘ NIE ZASIEDZIEĆ…tajemnica sukcesu dobrego „pożycia rodzinnego”…:-)
Qrva gorąco w tym Poznaniu a tu prawie 22.
Ale biorę to na siebie – w pierwszym swoim „sezonie biegowym” zaliczyłem zimę stulecia a teraz lato tysiąclecia – jam to się nie chwaląc na Was zesłał…
–
Gość: , 176.107.38.*
2013/10/04 22:01:28
Rączki na karczek i do kąta