Szaleństwo

Wreszcie ultradługie wybieganie, które mogę uznać za udane. Ciekawe mam życie w tym tygodniu – a to podbiegi, a to manifestacja na Krakowskim Przedmieściu (z elementem sportowym, więc piszę), a to kilometrówki, wreszcie udane szaleństwo (nie mam tu na myśli Krakowskiego Przedmieścia).

Tydzień zaczyna się od podbiegów. To już dla mnie taka oczywistość, jak budzik z rana. Bardziej dzieje się to w głowie niż w mięśniach, bo przecież tygodniowe treningi się kołem toczą, dzień wolny zazwyczaj miewam i w niedzielę, i w czwartek. Ale psychicznie nastawiam się na taką pracę: najpierw obciążamy mocno mięśnie, a potem na nich budujemy na przemian szybkość i wytrzymałość, a potem jest już niedziela.

W tym tygodniu trochę inaczej, bo w niedzielę będzie start. Dawniej biegałem chyba co roku cudowny półmaraton nad Wisłą w Radzyminie/Ossowie. Ale w M40 mnie tam jeszcze nie było, bo na przedłużony weekend byłem zwykle w Rabce. Teraz jestem w Warszawie, więc czemu nie pobiec? Zobaczę gdzie jestem po drodze do Warszawy i Poznania. Mój rekord z Radzymina to 1:21:44. Chciałbym dogonić siebie sprzed czterech lat, ale za bardzo na to nie liczę.

Skoro w weekend półmaraton, trzeba ultradługie wybieganie przenieść na środę. Ale po drodze zaliczyłem jeszcze dwie aktywności. W poniedziałek wieczorem wyczytałem na gazeta.pl, że zwolennicy przeniesienia krzyża zbierają się na Krakowskim o 23.00. Pomyślałem, że nie można wszystkiego oglądać w TVN.24, trzeba takie momenty przeżywać, jeśli się mieszka kilkanaście kilometrów od centrum wydarzeń. Do dziś nie mogę odżałować, że w 1989 nie poszedłem na burzenie pomnika Dzierżyńskiego.

O 22.10 wsiadłem na rower i ruszyłem w stronę Krakowskiego. A tam tłum, krzyż i pełno ludzi na dwóch kółkach. Przypiąłem rower do znaku drogowego, żeby pomanifestować. Zauważyłem przy tym coś zdumiewającego: w pewnym momencie okazało się, że obok nas stoi grupa obrońców obrońców. Nie oddzielał nas żaden kordon, nie oddalały nas od siebie tyrady polityków. Krzyczeliśmy każdy swoje. My: „do kościoła”, żeby tam przeniesiono krzyż. Oni na to: „do kościoła” i pokazują na nas, żebyśmy tam sami poszli.

Może za sporą część agresji między ludźmi o przeciwnych światopoglądach odpowiedzialni są politycy? I, że się uderzę we własne piersi, media?

We wtorek coś szybkiego na poważnie. Podjechałem do Lasu Kabackiego i zrobiłem sześć kilometrówek z 2-3 minutowymi przerwami. Udało się utrzymywać tempo ciut lepsze od wymarzonego na półmaraton – rzędu 3:40-3:45.

No i środa. Umówiliśmy się z Kamilem, który wraca na serio do treningów, chociaż jeszcze z ręką w gipsie. Kamil chciał pobiegać dwie godziny, ja cztery. Zrobiliśmy tak: wybiegłem z domu o 8.30, przeleciałem przez miasto nad Wisłą, znów w upale, ostrożnie powoli – pierwsze dwie godziny w tempie 6:35 na kilometr, niewiele lepiej niż na Suwalszczyźnie. O 10.30 dobiegem do Kępy Potockiej, tam dołączył Kamil (to teraz jego matecznik) z wielką butelką wody. Razem zaczęliśmy biec znacznie szybciej – przez Las Bielański, budowę mostu, do Lasu Młocińskiego i z powrotem. Drugie dwie godziny zrobione w 6:03. Na koniec trzy przebieżki i optymistyczny wynik na zegarku: w cztery godziny prawie 38,5 km w średnim tempie 6:19. Najszybsza przebieżka – tempo 3:43 (utrzymane swobodnie przez pół minuty). Najlepszy kilometr ostatni przed przebieżkami – 4:48. Bo po 35 kilometrach zaczęło nam niechcący wychodzić spontaniczne BNP. Dobry, dający nadzieję, szalony, ultradługi trening. Wreszcie.

Foty z Krakowskiego (kieszonkowym aparatem). Pierwsza poprawna, druga szalona.

krakowskie

przedmiescie

 

 

Updated: 12 sierpnia 2010 — 18:55

  1. corvus78

    2010/08/12 19:13:48

    bitwaokrzyz.pl/
    pozdrawiam i później coś więcej naskrobię


    torex

    2010/08/12 19:24:32

    Wojtku – spotkamy się w niedzielę – ja też będę na półmaratonie w Ossowie-Radzyminie. Szykowałem się na dobry wynik, przetarcie przed Maratonem Warszawski, ale ta pogoda… chyba wszystko popsuje.
    Ktoś jeszcze się wybiera?


    sfx

    2010/08/12 19:35:19

    Nie, żebym był stronniczy… a jestem bezstronny… krzyż mi obojętny, bo i tak do niego miałbym daleko…
    ale curvus… ta gierka – miodzio.

    Ja trochę ostatnio szaleję. I mam nadzieję, że mi to na złe nie wyjdzie…
    poniedziałki – wolno ok. 10k
    wtorki – aktywny cross z mocnymi podbiegami w skipach (do 30%)… czyli siła ok. 12-15k
    środy – interwały… poprzednio 6 x 4min + 3min… wychodziło od 4:00 do 3:45/k, wczoraj 6 x 5min + 2min… wyszło od 4:25 do 3:55/k
    czwartki – ostatnio powoli, dziś 1h po plaży
    piątek – wolne.


    johnson.wp

    2010/08/12 20:04:29

    No proszę, nawet prostolinijny SFX w tym całym zamieszaniu robi się dwulicowy. Z jednej strony niby bezstronny i obojętny, a z drugiej bierze się aktywnie za cross i do tego metodą mocnych podbiegów w skipach. Już to sobie wyobraziłem przy pomocy gry rekomendowanej przez Corvusa…


    johnson.wp

    2010/08/12 20:41:09

    cze-cza, przepis w założeniu jest prosty, ale… Najpierw wyobrażasz sobie na jakie tempo Cię stać w maratonie. Potem testujesz, po grzecznej rozgrzewce (2-3km) i 10min gimnastyce ma sie rozumieć, czy jesteś w stanie przebiec w tym tempie 10km. Test zaliczasz jesli nie przekroczyłaś 82% tętna maksymalnego czyli HRmax, aż do końca tych 10km. Uzywasz do tego swojego nowego F305 (wystarczy jeden, nawet gdy kupiłaś dwa:)), a więc to na nim powinnaś sprawdzić wczesniej swoje HRmax. Oczywiście nie tak jak Quentino, w trakcie porannej przebiezkido kibelka. Ja HRmax osiągnąłem sprintując 200 m z łagodnej górki, po uprzednim 30min podmęczeniu organizmu. Nawet oco-piatka na maxa tyle mi nie dała. Teraz poprawki. 82% powinnaś osiągnąć najdalej po 1-2km, więc przyspieszaj (powoli!) na tym dystansie do zadanego pulsu. Jesli potem puls podskoczy, przejdź nawet do chodu na parę metrów, żeby go zbić. Liczy się żeby cały czas kręcić się bardzo blisko 82%. Nastepnym razem będziesz już wiedziała jakie osiągnęłaś ŚREDNIE tempo i od tego tempa zaczynasz drugie podejście. Robisz to najwyżej raz w tygodniu, bo musisz czuc się do tego wypoczęta. Postęp jest wtedy gdy w kolejnych tygodniach biegniesz szybciej przy tym samym 82% pulsie. Precyzja porównań jest zatem konieczna. W ostatnim miesiącu przed maratonem wydłużasz dystans do 14-16km i zaczynasz miec przeczucie na co Cię stać… Ale, ale – jak nie chcesz ryzykowac zdychania na pierwszym swoim maratonie lepiej odejmij sobie 10-15 sekund na kilometrze. Będziesz miała dwie przyjemne zyciówki – jedną jesienią, a drugą na wiosnę 🙂


    johnson.wp

    2010/08/12 20:59:27

    Jeszcze jedno ogłoszenie. W czwartek 19 sierpnia odbędzie się pierwszy cross (jakże by inaczej) maraton nadwarciański na trasie Rogalin-Owińska. Dystans 44km. Lista startowa: Corvus, Johnson, Quentino. Regulamin: trzymać się jak najbliżej rzeki, podziwianie widoków obowiązkowe. Odprawa o 8.00 na stacji BP koło dworca Rataje.
    Jeżeli komuś jeszcze ten pomysł się podoba to zapraszam serdecznie.

    Nazwa tej cyklicznej, mam nadzieje imprezy, jeszcze nie jest ustalona. Może macie jakieś pomysły? Ja mam takie: „Warta-ło by”, „Biegu-Warta”, „Z biegiem Warty”


    quentino-tarantino

    2010/08/12 21:09:58

    johnson – zlituj się! 44km – ja nawet nie wiem jak to się wymawia…

    WWW – Wartą Warto Wartko


    wojciech.staszewski

    2010/08/12 21:23:19

    johnson – proponuję RNW.
    Rowerem Nad Wartą.
    Miej litość. Od szalonych treningów, to ja tu jestem 😉
    Jak nabiegam na tym 2:30 ;-))))) to wtedy wszystkich będę namawiał na cztero a nawet pięciogodzinne truchty. Ale na razie, to moje szaleństwo, nie licytujmy się w tym
    🙂
    A dlaczego 82 proc.?


    czepiak.czarny

    2010/08/13 01:33:14

    Biegofanko, uśmiechaj się dalej i zarażaj tym uśmiechem innych 🙂

    Corvus, pobawiłam się chwilę 🙂 dzięki za namiary

    Johnson, genialne wtłuczenie łopatą! HRmax poczeka aż rozciągnę porządnie piszczele, nawet odkryłam, co sprawiło, że mam łydy (przód i tył) z kamienia. Przyjmuję ostrożnie uśrednione hrmax 193, z tego 82% daje 158. Spróbuję. Dobrze, że dodałeś rozgrzewkę, na początku człapania mam cuda z tętnem i zawyża mi nieładnie średnią.
    Wojtek, a może pobiegniesz z nimi, w ramach odpoczynku po krótkiej połówce jako faktycznie długi trening? 🙂 Chłopcy już zmężnieli, mają niejeden maraton za sobą, pozwól im na trochę zabawy ;)) Ciesz się i przypomnij sobie jak ten z rzeźnicką rysą przecenił się na pierwszym maratonie. 82% to średni % hr, na jakim biegniesz maraton, takimi danymi posługują się kalkulatory, chyba o to chodziło Johnsonowi??


    johnson.wp

    2010/08/13 10:53:53

    Quentino – nie bój żaby, safari można zakończyć wczesniej, w obrębie miasta. Do mostu Lecha jest 32km i tam najdalej deklaruje się Corvus. Potem już nie ma odwrotu…

    Wojtek – Warta 44 to nie jest zwykłe szaleństwo z crossem w tle. Przecież po to trenujemy te wszystkie nudy, żeby nas stac było na taką piękną wycieczkę:) Dla mnie to standardowa procedura, którą zwykle stosuję na 3 tyg przed u l t r a (filtr antyspamowy na Twoim blogu wciąż tego słowa nie puszcza) maratonem w górach 🙂 No dobra, dobra – raz tak zrobiłem czyli przed Rzeźnikiem. Wtedy zajęło mi to 5 i pół godziny, czyli spokojnie chodziłem w krzaki itp. Teraz na 11 wrzesnia niespokojna dusza wiedzie mnie w Beskid Sądecki na Bieg 7 Dolin. W międzyczasie jeszcze Półmaraton Gryfa pod czułą opieką Quentina.

    82% wziąłem z kalkulatorów biegowych gdy zalecenia Skarżyńskiego zagroziły mojej ambicji. Dla prognozy 4:00 to będzie 81% HRmax. To rzeczywiście trochę powyżej granicy zalecanej dla WB2, ale trzymając się środka II zakresu, czyli np 78%, to w moim przypadku musiałbym trenować tempo maratonu na 3:55 – 4 godziny. To jest grubo poniżej moich mozliwości, ja tego nie musze trenować, i nigdy bym nie spróbował złamać 3:45. Pewnie, że za pierwszym razem takie ambitne kalkulacje są ryzykowne i myślę, że lepiej sobie dodac trochę luzu do tempa debiutu. Jednak przyjemnie jest wiedzieć, ze się ten luz ma, a jak to zrobić bez kilku(nastu) prób ustalenia (podwyższenia) swojego pułapu? Oczywiście można też pobiec bezpiecznie – „na ukończenie”.


    wojciech.staszewski

    2010/08/13 13:23:57

    johnson, a jak w twoim przypadku sprawdza się wzór, który tu współtworzyliśmy na blogu półtora roku temu? (prosiłem wtedy wszystkich o podawanie życiówek z 10, połówki i całego).
    moim zdaniem maraton to w najlepszym wypadku 5 razy wynik z 10 km minus 10 minut (dla debiutanta lepiej liczyć po prostu 5 razy 10 km) albo 2,5 raza wynik z półmaratonu minus pół godziny.


    johnson.wp

    2010/08/13 13:47:47

    Wojtku – wzór sprawdził się dość dobrze. Jesienia 21k – 1:41 czyli maraton powinien wyjść 3:42, wyszedł 3:45. Teraz czuję, że 10k spokojnie w 46′, a byc może nawet w 45. Licząc ostroznie dałoby to 3:40. Jednak brakuje mi do tempa maratonskiego 5 uderzen serca niżej żeby biegać na 82%. Ten poziom to domniemany próg mleczanowy, którego nie mam jak zmierzyć, ale tak powiadają dla oczekiwanej (od roku niestety) zyciówki 3:40. Nie brakuje mi szybkości np na 5k czy na 1000m, ale wytrzymałości na tym progu. Teraz spróbuję trochę odpocząć (to mi najgorzej wychodzi) i w sobotę zrobię test Żołądzia lub Jaroszewskiego jak podawałeś kiedyś.


    quentino-tarantino

    2010/08/13 15:57:56

    Patrząc na kalkulatory to miliony wzorów można wymyślić. Mój z popołudnia to:

    Prognoza wyniku w maratonie = życiówka z 21km + ż. z 15km + ż. z 10km
    minus – czas Lewandowskiego w jakim biega 800m.
    Sprawdźcie…


    slaszldr

    2010/08/13 16:19:31

    Co do tempa na maraton. Zwykle 10 dni przed czyli w środę biegam 15km, tzn. najpierw 3km rozgrzewki plus rozciąganie a potem 15km w planowanym rytmie na maraton. Całość równym tempem. Bez finiszowania. Jak na końcu jest HR=85% HRmax to wiem że jeśli pogoda się nie zmieni to mogę tak lecieć maraton.

    Raz w ten sposób zaplanowałem sobie czas 3.18.02 a wyszło 3.17.57. Te 5s to dzięki koledze który stał na 42km i kazał przyspieszyć, krzyknął urwiesz 5s, to urwałem.

    Jeszcze chcę napisać, że to będzie dla mnie zaszczyt biec z cze-cza w Jej DEBIUCIE!!!

    W niedzielę w moim mieście będzie prawdopodobnie najgorzej zorganizowany maraton w Polsce, z zasady nie startuję w nim ale wykorzystam zamknięte ulicę i prześlizgnę się na rolkach w ramach przygotowań do Maratonu Sierpniowego – rolkowego.

    Piszę to wyraźnie, że Maraton Sierpniowy jest tylko dla rolkarzy bo przypominam sobię rozmowę z biura zawodów rok temu: – Miła Pani z Biura Zawodów (MPzBZ): Te białe nalepki proszę nalepić na kask
    – Biegacz nie Rolkarz (BnR): ale ja nie mam kasku
    – MPzBZ – ale start w kasku jest obowiązkowy
    – BnR – jak to pierwsze słyszę, zawsze startuje bez kasku
    – MPzBZ – no nie wiem bez kasku zdyskfalifikują Pana
    – BnR – a czy inni mają kaski?
    – MPzBZ – no tak, raczej tak, rolarze jeżdżą w kaskach
    – BnR – rolkarze!!!???!!!, a bigacze
    – MPzBZ ale tu nie ma biegaczy!

    Dodam że limit na ukończenie maratonu wynosił 2h 45m !!!


    slaszldr

    2010/08/13 16:23:21

    que

    u mnie jestem szybszy od Twojej prognozy o 2 minuty i 20 sekund!!!


    quentino-tarantino

    2010/08/13 16:24:53

    slash – wszystko się zgadza tylko Lewandowski jest za szybki 😉


    wojciech.staszewski

    2010/08/13 16:29:10

    quentino – dobre, u mnie się sprawdza 🙂
    ale będę bronił swojego wzoru. kalkulacje podawane przez Skarżyńskiego to przemnożenie życiówki z krótszego dystansu przez współczynnik (10 km razy 4,66 albo półmaraton razy 2,11). a ta zależność nie jest liniowa przy zróżnicowanym poziomie. może wystarczać przy obliczaniu wyników biegaczy, którzy biegają maraton między 2:04 a 2:14, ale dla biegających w 4:14 wygląda to już inaczej. dlaczego?
    Chyba przejdę na duże litery na początku zdania, bo się rozwijam w komplikacjach. Każdy biega trochę wolniej 10 km podczas maratonu niż podczas zawodów na 10 km, to oczywistość. Ale to „trochę” jest zupełnie inne dla trójkołamacza (u mnie ta różnica to około 4-5 minut), a inna dla piątkołamacza (zgaduję że z 10 minut). Dlatego nie wystarczy tylko mnożyć, trzeba od wyniku mnożenia odjąć pewien stały parametr niezależny od czasów. Żeby polepszał on bardziej prognozę trójkołamacza, a mniej piątkołamacza. Właśnie te 10 minut w przypadku trójkołamacza, to znaczne poprawienie prognozy, a w przypadku piątkołamacza, nieznaczna różnica. I o to chodziło (nie wiem czy jasno, ale jaśniej nie umiem).
    Z danych od Was wyszło mi, że prognozy 5x10km-10min. lub 2,5×21,1km-30min. są najlepsze.


    quentino-tarantino

    2010/08/13 20:54:59

    Oczywiście ten „kalkulator” wymysliłem w kilka minut i dla jaj ale celnością nie różni się zbytnio od tych „światowych”…
    Wypiłem kilka piw i zrozumiałem 2 minutową różnicę u slasha 😉

    KALQLATOR Quentina:
    CZAS MARATONU = SUMA ŻYCIÓWEK na 21KM, 15KM, 10KM
    Minus życiówka na 800m.


    slaszldr

    2010/08/14 10:48:17

    que

    sugierujesz, że 800m biegam w 4 minuty ? 😉

    OK – zorganizuję zawody GT na 800m, tak przy okazji dla upamiętnienia złotego medualu Lewego.

    Zgaduję, że mój czas na 800m będzie poniżej 3minut a powyżej 2minut. Do tej pory biegałem tylko 10x800m po 3’05” na przerwie 3’05” samego 800m w trupa i na maksa nie biegłem nigdy. Obiecuję przebiec i to na tartanowej bieżni po 1 torze w ramach koleżeńskiego wyścigu. Dam znać jak poszło, a tymczasem rolki, rolki, rolki, rolki, za 2 tygodnie Maraton Sierpniowy.


    ocobiegatu

    2010/08/14 11:06:37

    No tak , znów kalkulatory..:).
    Przypominam więc mój wzór na wynik w maratonie w sekundach , sprawdził sie nawet dla niemowlaka quentino..:)
    W = 10 x BMI x hr spoczynkowe
    czyli ktos kto ma BMI = 24 i tętno spoczynkowe 60 ma 4 godziny równo w maratonie.
    Wzór ten ujmuje hr spoczynkowe a więc stopien wytrenowania , lecz nie ujmuje wieku…
    A wiek zawarty jest …w rezerwie sercowej czyli różnicy między tętnem maksymalnym a spoczynkowym .
    Cały rok opracowywałem kolejny wzór …:)
    Oto on :
    W = (1250 x BMI x hr.spoczynkowe) : rezerwa sercowa czyli dla w.w zawodnika z hrmax = 200 i spoczynkowym 60
    w = (1250 x 24x 60) : 140 = 12857 sek. = 3 godz. 34 minuty
    widac , że zawodnik jest młody..:) .
    O następnych udoskonaleniach wzoru będę na bieżąco informował..:))


    quentino-tarantino

    2010/08/14 11:07:38

    Slash – przysięgam na wszystkie krzyże, które jeszcze postawią na Krakowskim, że nie chciałem tego zasugerować 😉
    Jokekowałem trochę.
    Sam 800m też w trupa nie biegłem ale przelotowa z testu na 1 km (3:23), który robiłem niedawno wyszła mi 2:42.

    Właśnie wróciłem z podbiegów.
    10km – 5:40
    7 x 130
    2,5km – 5:40
    Już wiem, że 10km przed podbiegami to ciut zbyt nadgorliwie – 6-7km wystarczy.
    Mój start do podbiegów na Mount Plaza zbiegł się dziś z miejscem stacjonowania fryzjerów od trawy. Mieli akurat przerwę gdy ja zacząłem robić „syzyfa” (film „Zawrócony” – perełka). Chłopaki patrzyli z paszczami rozdziawionymi jak mój mały Bruno podczas obiadku. Tak sobie uświadomiłem, że goście maja pracę do grobowej deski – co przystrzygą to odrośnie i tak po całej kuli jadą…


    quentino-tarantino

    2010/08/14 12:01:55

    oco – jam mam życiówkę w maratonie 3:30. We Wrocku powalczę o 3:20.
    Według Twoich wzorów powinienem nabiegać…:
    1 – 2:57
    2 – 2:38
    W moim wzorze różnice mogą wyjść do kilku minut.
    Wniosek – za duzo czasu poświeciłeś, za mało piwa wypileś 😉

    A tak zupełnie serio – kalkulatory są przydatne ale nie ma idealnego bo dużo zmiennych indywidualnych sie pojawia. Dlatego nie należy ich fetyszyzować ale warto raz po raz skorzystać.

    slash – trochę tak w temacie powyzszych zdań – ile nabiegałeś w maratonie przed którym zrobiłeś Yasso po 3:05 ? Chyba bardziej szybkościowcem jesteś ?


    ocobiegatu

    2010/08/14 13:54:33

    Quentino – masz rację , poprawke wzoru wymyśliłem w 5 minut rano , piwa nie było – takich rzeczy się nie robi w nauce..:).
    Współczynnik 1250 do mnie pasuje – 4 godziny ze wzoru ale ja nie biegam maratonu na maksa , zreszta byl tylko jeden…Sprawdziłem jednak pod Heile Geba – spoczynkowe 40 ? hrmax 190 ? bmi – 19 ? Powinien nabiegac w 1.45..:).
    Sprawdzilem dla kogos z bmi 27 – ma nabiegac cos 6.30 – rzeczywiscie wzor jest za bardzo optymistyczny…
    Dajemy 1400 – zamiast 1250…
    Uwaga ! wzór moze sie zmienic wieczorem jak wypije dwa piwa !..:).
    Generalnie jednak te wzory obrazuja liniowosc i prostote..Bo np. jak ktos jest przetrenowany to mu tetno spoczynkowe skoczy , zmniejszy sie rezerwa i gorszy wynk jest oczywisty..A ponadto wzor nawet obarczony bledem – stosowany stale dla siebie – juz tego bledu nie ma..


    slaszldr

    2010/08/14 23:16:59

    que

    akurat wtedy to 3:33:33 idealny czas dla fana radiowej Trójki (ale nie tej od 15-tej do 16tej, wtedy idę rzygać!!!).

    akurat ten maraton nie był miarodajny a ten yasso biegałem w ramach testu dużo przed maratonem, zrobiłem potem PB na 10km.

    Dzisiaj sportowałem się 2 razy
    – raz pomiędzy śniadaniem i obiadem i 12km przebiegłem w 59’48” (w tzw. I zakresie)
    – drugi raz zamiast obiadu i tym razem był ogień 30km w 55 minut!!!
    (całość poniżej 2 minut na kilometr), niestety z jedną glebą ale bez konsekwencji.

    Jutro 42,195 w tempie szybszym niż wygrany w Maratonie Solidarności.

    Plan na jutrzejszy maraton (biegowy) a ja na rolkach
    – zacząć 5 minut po starcie ostatniego zawodnika
    – jechać spokojnie za ostatnimi przez 2km
    – przebijać się ostrożnie do przodu
    – dogonić czołówkę ok. 15km
    – rozkoszować się zamkniętymi ulicami i popędzić do mety.
    – zakończyć zanim zaczną sie barierki przed metą

    w 2h się zmieszczę.

    … a strefa rockendrola wolna od angola tradycyjnie pięknie gra….


    czepiak.czarny

    2010/08/15 04:09:41

    Jak tu cyferkowo się zrobiło. Dziki, wyrównaj bilans i napisz cuś miłego o łosiach, bocianach, sama śmigam po ubogim asfalcie, a tu tylko ekshibicjoniści.

    Slasz, uważaj proszę na siebie 🙂 Jedz obiady, nie wywracaj się, pościgaj się w sposób bezkontuzyjny tak, by mieć z tego frajdę. Interesowna jestem, tzn. proszę o sprawny biegowo egzemplarz w Poznaniu 😉 W sam raz przed Twoją życiówką w Dębnie 🙂
    Strefy słuchałam w trakcie rozciągania, mniej więcej do Haydamaków. Był Rammstein, oni nie grają pięknie.. Obiecałam przytargać rolki do dom2 i pojeździć w nich, ale boję się kuku. Poświęciłam obcasy, poświęcę i rolki, na razie oczywiście.

    Oco, złamałam zasadę i podliczyłam się według Twojego wzoru nr 1. Wniosek: w ciemno biorę wynik z Twojej prognozy, uwzględniając nawet pofajkowe przytycie w tym samym tempie co od lipca będę zadowolona 🙂 Tak oto zaczęłam myśleć o czasie w Poznaniu 😉 I oczywiście dietkuję, lody mają teraz po 900 ml a nie literek :))

    Que, specjalnie dla Ciebie wyimka ze Strefy (chyba że słuchałeś?), może Ci się spodoba (szufladka: trochę energetyczne + rosyjskie) http://www.youtube.com/watch?v=h1aTQkmiYik&feature=related


    wojciech.staszewski

    2010/08/15 07:31:53

    Na Radzymin!
    Upał taki, że trzeba zapomnieć o cyferkach na stoperze. Życzę sobie dobrego biegu.
    I wszystkim, którzy dziś startują (slasz i torex, czy o kimś zapomniałem?)
    🙂


    ocobiegatu

    2010/08/15 10:16:40

    Czepiak – niestety wzór jest dla mężczyzn..
    Twój wynik będzie o tyle gorszy o ile lepsze jest vo2 mężczyzny w Twoim wieku od Twojego vo2..czyli nawet może być 20 % gorzej..( tabela z cooper testu).
    Ponieważ jednak masz wielkie serce, otwarte na ludzi i sportowe wyniki – pogarszamy Twój wynik tylko o 5%..:)


    czepiak.czarny

    2010/08/15 10:19:29

    Wojtku, życzę, bo zapewne jeszcze biegniesz, miłej zabawy! Torex – powodzenia 🙂


    czepiak.czarny

    2010/08/15 10:23:10

    Oco, jawna niesprawiedliwość 😉 Wczoraj ładnie przewentylowałam płuca, zmniejszę lody i będzie ok 🙂


    quentino-tarantino

    2010/08/15 13:59:29

    Jak przegrałem/wygrałem z pogodą…
    Niedziela to u mnie najtrudniejszy trening tzw. ZAJOB ( slash – to z tego Zajoba za 1000 )…
    Ostatnio w Poznaniu nie było 36-37C no i przegapiłem…
    Wybiegłem rano o 8:30 – to był pierwszy błąd – jakieś 1,5h za późno…
    Wbiegłem do lasku – cień, fajnie…przez 5 minut…wilgotność ! ( Czy wilgotność moze byc powyżej 100%…?…tzn. może bo u mnie była…biegłem tak 18km w zawiesinie a potem ZAJOB czyli wisieńka na torcie…9km przyspieszenia z 5:45 na 4:40.
    Tyle tylko, że to już na moich osiedlowych kółeczkach 3 x 3km w pełnym słońcu ale uwierzcie, że nie zdawałem sobie sprawy (na początku) jaka jest temperatura…
    Na 4km Zajoba dotarło do mnie, że…najważniejsze jest w tej chwili zdrowie, żeby nie powiedzieć życie…po powrocie zorientowałem się, że kończyłem w zajebistej wilgotności i przy 30C…
    Jak przegrałem z pogodą – przez 2h po biegu umierałem…no dobrze napiszę prawdę…zdychałem…
    Jak wygrałem z pogodą – założony cel osiągnięty:
    18km – 5:45
    9km – 4:42
    2km – 5:50
    Razem – 29km
    Suma sumarum wyszedł remis – fizycznie porażka ale Sajko zaprawiło się w boju…

    Johnson, Corvus – Wartko Wartą Warto ale beze mnie…przyczyny obiektywne, do tego bolesne…


    torex

    2010/08/15 17:53:28

    No i Wojtek wykrakał: dzisiaj półmaraton na trasie Ossów-Radzymin to było Szaleństwo.
    Stanowczo za gorąco, za mało cienia, za wilgotno, za mało napojów i wyszło jak wyszło.
    Zamiast generalnego sprawdzianu przed MW i odpowiedzi na pytanie w jakim tempie jestem w stanie przebiec MW była walka, pot i pot (na łzy zabrakło wody ;-), a o wyniku już zapomniałem.
    Sprawdzian nie zaliczony do poprawki, o!


    quentino-tarantino

    2010/08/15 18:15:40

    torex – spokojnie. Patrz na mojego poprzedniego posta. Przy takiej pogodzie nie wolno szalec. Ja lekko przegialem i dostalem za swoje 😉


    ocobiegatu

    2010/08/15 19:15:10

    A ja dziś trening 4 godzinny jak Wojtek zaleca..:)))),
    a dokładnie wyszło 4.26. dystans 32km, dziedzina sportu – chód
    Poszedłem po południu (pochmurno , deszczyk) na start oco-połówki pod Panorame Racławicką ( trasa już atestowana – zapraszam !) – to 2km. Później obchód zabytków,powrót w okolice domu i…sklepik czynny (!) z piwem . Takiej okazji nie przepuszcza się ..Kupiłem , poszedłem do domu ..Powróciłem na trasę , tym razem już nad Odrą. Zaczęło się dłużyć bo te wały to jak jazda po autostradzie..Po drodze dwa sklepiki i 2xmineralna 0,5. Celowo nie piję izotoników bo to mial byc trening trudny…Trening luskusowy – 32a może i 35 km na symulacji maratonu z bananami i izotonikami – jeszcze przede mną. Mało czasu jednak – trudno do maratonu sie w miesiąc przygootwac..:). Zrobiłem oco-połówkę i oczywiście dołożyłem piątke w parku – w 40 minuty pod koniec . Całośc , łącznie z dojściem do domu dała 32km bo tyle dokładnie miało byc. Wrażenia – pięty i jeden palec..kupiłem sobie nowe buty adidas response cushion i nie wiem , może trochę przez nie..W starych na 15km nic nie czuję nawet jak ide na maksa.Pod koniec psychicznie się dobrze czułem , gdyby nie pięty , trochę deprymujące to mogę iśc , iść.. – jako oco-walker – nie mylić z Johny Walker..:) . Acha temperatura po powrocie – 27 stopni – może być..:).
    W sumie jestem zadowolony – po odjęciu 10 minut na strate na światłach , na sklepy – mieszcze się z zapasem w limicie na maraton.


    torex

    2010/08/15 19:40:28

    quentino: już teraz wiem, szczególnie, że dokładnie taki sam dystans przebiegłem tydzień wcześniej, w takim samym czasie, tylko, że z kolegą, po lesie i w ramach długiego wybiegania


    corvus78

    2010/08/15 20:46:09

    koncert Kultu w Trójce a później news……


    corvus78

    2010/08/15 21:49:36

    pojechałem w sobotę rano na weekend do lasu i okazało się, że są dni tego miejsca i o 15 jest bieg wokół jeziora o puchar burmistrza pewnego miasta i gminy…
    pomimo dystansu ok 5 km. (wolę dłuższe) stwierdziłem, że Polska Biega i trzeba biegać więc się zapisałem
    okazało się, że pomimo iż, rok wcześniej biegło 14, teraz zapisanych jest 4 i nie wiadomo czy bieg się odbędzie, pobiegłem po ubranko i rozgrzałem się
    start
    i biegnę trzeci
    biegnę, biegnę zakres pierwszy i drugi
    i nagle nie widzę pleców drugiego
    na mecie okazało się, że 1 i 2 skręcili w jakąś kładkę w las, a ja nadrobiłem 1500 m bo biegłem pierwszy raz tą trasą…..
    …. ale mam trzecie miejsce i puchar/statuetkę


    corvus78

    2010/08/15 21:54:18

    …. a dzisiaj regeneracyjne bieganie w wodzie do pasa/klaty przez godzinkę na może dłużej i ciągnięcie dzieciaków na dmuchanej orce
    Quentino zbieraj siły na czwarek, bo ultraJohnson mnie zamęczy
    pozdrawiam, życzę spokojnej nocy i wszelkiej pomyślności na nowy tydzień


    quentino-tarantino

    2010/08/15 22:23:54

    corvus – gratulki! A o czwartku już pisałem – nie da rady…
    Ostatniej nocy zmarł mój brat. Jutro jadę do Jarocina pomóc Mamoo we wszystkich formalnościach. Cały ten tydzień będzie tak wygladał.
    Od kilku lat chorował na coś z czym nie można wygrać. Widocznie tak miało być.


    slaszldr

    2010/08/15 22:34:56

    que – smutno, trzymaj się.

    Tak się zastanawiam jak połączyć rolki (zostało 13 dni) i fakt, że zaraz po Maratonie Rolkarskim zły niemiec wieźmie mnie w swoje szpony (czytaj. zaczynam BPS wg Greifa).

    No i wyszło mi, że rolki rolkami ale minimum 3 razy w tygodniu trzeba biegać, a wiec plan jest taki

    rolkuję w tym tygodniu 5 razy
    w pozostałe 2 dni rower (raz szosa długo spokojnie, raz MTB interwał naturalny po górkach w trójmiejskim parku krajobrazowym)

    a ponadto 3 razy bieganie, 2 razy spokojne rozbieganie po asfalcie i raz kros w II zakresie wokół jeziorka.
    Kolejny tydzień już spokojniej bez roweru 2 x bieganie, 3 x rolki plus maraton.

    Jak nie będzie padać marzę o złamaniu 1,5h czyli każde 5km w 10m40s!!!


    corvus78

    2010/08/15 22:34:58

    Quentino, nie wiem co napisać/powiedzieć, a wierz mi to zdarza się bardzo rzadko….
    …..jak tylko będziesz chciał pobiegać z kimś, pogadać, zadzwoń proszę – nr telefonu znasz….


    piotrek.krawczyk

    2010/08/15 22:36:21

    Tu Dziki
    Torex, wyglądałeś dobrze w Radzyminie na finiszu 🙂
    A pogoda/duchota/spiekota/sauna parowa wszystkich zważyła. Poza Johnem (Staszewskim). Pokonał rywali nie do pokonania, wyglądało na to, że pudło w kategorii na pewno… A tu figa. Drugi „w Polakach”, Alex Celiński, też nie załapał się na pudło nawet w kategorii. Sześć pierwszych miejsc Ukraina i Kenia (Kenia drugie miejsce). Inni słaniali się na nogach na mecie, a John jakby wypoczęty, naprawdę! A ja byłem kierowcą i fotografem, a wczesnym popołudniem, po Radzyminie, do Puszczy. A Puszcza przestała oddychać, drzewa przestały się przesuwać w biegu, martwota i duchota. Ni zwierz, ni człek. Tylko Dziki krokami zakłócał ten stan letargu i próby przetrwania. Wylazł jeden jeż. Nie tupał, stał beznadziejnie na ścieżce, jakby prosił, żeby ktoś go zabrał lub dobił. Po 12 km biegu w zawiesinie stawiam dzisiejszych śmiałków na półmaratonie upamiętniającym Cud Nad Wisłą na równi z legionistami z 1920 roku.
    Dziki


    piotrek.krawczyk

    2010/08/15 22:39:02

    Corvus – gratulacje. Pudło, nawet pechowe, piechotą nie chodzi 🙂


    slaszldr

    2010/08/15 22:41:46

    dzisiaj na Maratonie Solidarności z pozycji rolkarza patrzyłem na walkę czołówki.

    Biegło ich 4. W kolejności zawodnicy nazwijmy ich 1, 2, 3, 4.

    1 prowadził od startu, odpad pierwszy
    2 prowadził potem, odpadł jako kolejny

    Potem został 3 i 4. Ten 4 cały czas wiózł się na plecach innym.

    Wygrał 4-ty. 3-ci był drugi. A trzecie miejsce zajął zawodnik który bieg za czołówką. Jakiś sympatyczny się wydał więc mu wkładałem do głowy, że fajnie biegnie, tak luźno i świetnie wygląda, i żeby robił swoje i nie gonił tych z przodu bo oni mają śmierć w oczach i zaraz zaczną odpadać i puchnąć. Łgałem wtedy jak polityk PISu. Ale Gość przyjmował to jako prawdę i już po powiedział, że wiele mu to dało. Pytał ile ma przewagi nad 5tym a ja mu na to, że 5tego nie ma i niech się nie interesuje tylko biegnie. Moje „kłamstwo” się spełniło, czyli jednak nie łgałem jak PIS 😉
    i gość łyknął najpierw zawodnika 1 a potem 2 i był 3ci.

    Upał potworny, wstawcie sobie bieżnie do sauny to dowiecie się jak było.
    Czas zwyciezcy około 2.20 co w tych warunkach jest nieźle.

    Ja miałem lekko poniżej 3 minut na kilometr i zrobiłem ledwo 35km (na rolkach rzecz jasna)

    Czepiaku, uważam na siebie.


    piotrek.krawczyk

    2010/08/15 22:43:51

    Tarantino – znów Cię przytulam, stary kumplu, którego na oczy nie widziałem… Ponad siły jest ten świat


    andante78

    2010/08/16 07:48:33

    Qentino – szczere wyrazy współczucia


    ocobiegatu

    2010/08/16 08:34:56

    Quentino , trzymaj sie . Slaszldr , miło poczytać , że uprawiasz chód..:), w koncu to tez bez fazy lotu..


    wojciech.staszewski

    2010/08/16 08:51:38

    Quentino
    Trudno mi sobie nawet wyobrazić twoją tragedię. Na to, że umrą nasi rodzice jakoś się przygotowujemy, wielu z nas nie ma już ojca albo matki. Ale brat?!
    Trzymaj się mocno


    fajka

    2010/08/16 10:48:02

    Quentino – mam brata, młodszego. Aż pot mnie zlał, jak przeczytałem, że Twój nie żyje. Trzymaj się stary.


    quentino-tarantino

    2010/08/16 21:12:45

    Dziewczyny i Chłopaki…

    1. Dziękuję Wszystkim za izotoniczne słowa…Jestem na blogu od ponad pół roku i jak widzę, na Was/Nas zawsze można liczyć. I tu Kołczu masz jak na dłoni Twój sukces…jest takie miejsce gdzie ludzie którzy nawet na oczy się nie widzieli (niektórzy), tworzą…żeby nie przesadzić…Wspólnotę…wierzę w dobre intencje…bo ja gdy pisałem rzeczy wspierające innych nie pisałem pustaków tylko SZCZERZE…
    Tak się to ładnie zbiegło z tym co w ubiegłym tygodniu zarzucał Ci nasz „były niedoszły trener”.
    Nie zawsze sam się z Tobą zgadzałem ale zauważyłem, że dobrze czuję się w przestrzeni, którą stworzyłeś. Przesorry, że tak patetycznie…”Przesorry” – nie wiem czy już istnieje bo mi się teraz skreaciło.

    2. Miałem dylemat czy wspomnieć o tym co stało się z moim bratem…bo samemu nie podoba mi się „martyrologia osobista” ale…skoro piszemy o narodzinach (cieszyłem się gdy Andanciątko pojawiło się na świecie i uśmiechnąłem się pod nosem szczerze gdy Dziki zapowiedział, że Dzików ci u nas dostatek będzie ) to trzeba też wspomnieć o Czarnej Stronie Niemocy…
    To tak jakby pisać tylko o nowych życiówkach a pomijać kontuzje i gorsze starty…
    Z drugiej strony – teraz to rozwijam ale też szybciutko chcę zwinąć – napiszę kilka rzeczy od siebie ale nie chcę tego rozdrapywać.

    3. „Było nas trzech w każdym z nas inna krew” – qrva, lepiej nie można tego ująć…
    20 lat temu byłem zafascynowany twórczością Dostojewskiego i Fiodor przewidział przyszłość – „Bracia Karamazow” – gdy to czytałem to wiedziałem, że jest to o mnie i moich pokręconych braciach…to było 20 lat wstecz – 8 lat temu w wieku 35 lat zmarł (prawie na moich rękach w szpitalu ) po krótkiej ale ostrej chorobie mój brat Miron, a teraz w wieku 38 lat mój młodszy brat…Ja jestem pieprzonym Sqrczybykiem – i jak zwykle dam radę ale szkoda Mamoo. Pochować dwóch synów – co to qrva! Bozia bawi się w Szeregowca Quentina II…łzy mi teraz na klawiaturę lecą ale się to ścierką pozamiata…

    4. Dziki – piszesz „stary kumplu” choć się nawet na oczy nie widzieliśmy ale ja tak też o Tobie myślę. Chociaż wiesz, że z netem jest tak jak z radiem – po świecie miliony zachwyconych radiowymi głosami chodzi a potem rozczarowanie tysiąclecia gdy zobaczyli swoich idoli w realu 😉 Z radia to sie chyba na świecie obroni tylko Kamil Dąbrowa 😉

    5. Jak widzicie, moje absurdalne poczucie humoru nawet teraz działa…A jutro (pogrzeb w środę więc mi…nie zakłóci rytmu treningowego…tiaaa…) od rana – ostre interwały w postaci BNP.
    Bieganie to jest siła i moc. Moc i siła. Dziś gdy byłem w Jarocinie, znajomy, który wie że „biegam maratony” zapytał się mnie „co z tego mam”…łęll, łell,łell…

    6. Mojej Mamoo został ostatni syn – nawet qrva samobójstwa nie mogę popełnić bo nie wypada…to se będę biegał przez nastepne 50 lat…czego i Wam życzę.


    fajka

    2010/08/16 21:43:28

    Quentino – jestem pod wrażeniem, to taki osobisty wpis. Masz rację, większość z nas nie widziała się na oczy, a stworzyliśmy fajną wspólnotę. Wspólnotę ludzi z pasją, z pasją biegania, ale nie tylko. Z pasją życia jako takiego, w różnych jego obszarach. A bieganie jest jednym z klocków domina, ważnym elementem. Dla mnie szczególnie istotne na tym forum jest to, że się nie oceniamy. Nie rywalizujemy bez sensu, nie sączymy żółci (jak Prezez) i nie wylewamy złości gdy ktoś zrobi lepszą życiówkę (już pogodziłem się Ty Skurczybyku Quentino, że raczej Ciebie nie pobiję 🙂 Czuję dobrą energię w dokonywanych wpisach, choć często nie rozumiem zawiłych jeszcze dla mnie dywagacji treningowych. Wiem, że bywalcy tego bloga to fajni ludzie, otwarci i szczerzy, a niektórych z nich miałem okazję poznać. Uważam ponadto, że Wojtek Staszewski robi naprawdę dobrą robotę, bo jest jedną z osób, która sprawiła, że biegam i biegam. I nie chodzi tu o żaden patos, bo nie czytuję Wojtka bezkrytycznie. Do dziś uważam np przykład, że trenowanie ludzi do maratonu na 3 miesiące przed startem to czyste szaleństwo, ale to przecież my tymi szaleńcami jesteśmy 🙂 Ostatnio na blogu zdarzyły się dwie szalenie istotne sprawy. Tragedia Quentina, a w zasadzie to, że nam o niej opowiedział, i pseudorefleksje pseudotrenera. Myślę, że stawiliśmy czoła tym wyzwaniom i zdaliśmy egzamin. Jak Ci, którzy „bronili niedawno krzyża przed jego obrońcami..” 🙂
    pozdrawiam wszystkich, fajka pokoju


    ocobiegatu

    2010/08/16 21:55:04

    Quentino – zawsze tak nas rozbawiałeś a teraz jest tak smutno , sam jakoś zgasłem po przeczytaniu tego , choć i ja jestem zgrywus i wesoły.
    No ale co zrobić..Życie to tez pewnie jakis sport ,w którym się czasem za wcześnie schodzi z trasy..


    bolek.03

    2010/08/16 22:40:54

    Quentino, współczuję. Trzymaj się!

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.