Szóstka

Słyszałem o niej od lat. Nie wiem skąd wzięło mi się przekonanie, że jest męska i nienowoczesna. Że wykonuje się ją na ławeczce skośnej z nogami zahaczonymi o wspornik, a to niezdrowe, niedzisiejsze i nieefektywne. Bo skuteczne są te damskie, fitnessowe brzuszki robione na macie z odcinkiem lędźwiowym przyklejonym do podłoża.

Kiedy grido wrzucił link do szóstki Weidera (przypomnę: a6weidera.pl ) spojrzałem i oniemiałem z zachwytu. Szóstka Weidera to zestaw bezpieczny, zdrowy, prosty i podobno skuteczny. Piszę podobno, bo mam duży sceptycyzm. Wydaje mi się, że to trochę przepis w stylu „Jak zrzucić 60 kilo w 6 dni”. Szóstka trwa sześć tygodni i ma wykształcić kaloryfer.

przed szóstką weideraZobaczymy. Dziś wygląda to tak jak obok – po 11 miesiącach ćwiczenia brzuszków z kilkuminutowego zestawu Mojej Sportowej Żony co dwa-trzy dni i miesiącu bezczynności. Kolejne zdjęcie za sześć tygodni. Albo siedem, jeśli zdarzą mi się dopuszczalne w programie dni przerwy. Albo wcześniej, jeśli nie zdzierżę kieratu. Dzisiejsze ćwiczenia, drugi dzień, zajęły mi 12 minut. Kiedy nie będę musiał zerkać na kartkę będzie trochę szybciej, ale ponieważ ilość serii i powtórzeń ciągle przez te sześć tygodni rośnie, to pod koniec będzie blisko godzina brzuszków.

Zdjęcie robiła MSŻ, bardzo uważając, żeby skadrować poniżej linii sutków. To zupełnie odwrotnie niż kiedyś w Hollywood, bo według starego filmowego kodeksu piersi kobiece można było pokazywać kadrując obraz powyżej linii sutków.

Szóstka Weidera jest predystynowana dla maratończyków, bo cały cykl obejmuje 42 dni. Dziś, po drugim dniu czuję się jak na metaforycznym drugim kilometrze maratonu. Jeszcze strasznie dużo przede mną.

Wielkimi krokami zbliża się bieganie. We wtorek podbiegi z bankowcami na Agrykoli, część w roli trenera i doradcy bankowego, ale dwa razy poszedłem na maksa i raz przegrałem pierwsze miejsce. Zrobiliśmy sześć razy po minucie podbiegu, przerwa na wspięcia na palce i znów sześć razy minuta. Te szóstki chodzą za mną od zawsze.

A dziś umówiliśmy się z Kamilem na obieganie Kępy Potockiej. Spotkaliśmy się wprawdzie dopiero pod koniec treningu (bo umówić nie zawsze znaczy spotkać), ale biegane było, powoli, godzina bez sześciu minut.

Szukałem Weidera w internecie. Wikipedia wymienia Benjamina Weidera, kanadyjskiego Żyda, współtwórcę federacji kulturystycznej. Ale nie jest napisane, że to on stworzył szóstkę. Założę się, o co chcecie, że ktoś na blogu będzie wiedział.

 

Updated: 9 grudnia 2010 — 18:55

  1. basdlamas

    2010/12/09 21:50:39

    1 ??? :)))


    basdlamas

    2010/12/09 21:53:28

    Wojtek – pytanie…jak można zdobyć ..Kefir i tanie jabłka ???? :))) tylko mi nie pisać ze w spożywczaku 🙂


    alena_wro

    2010/12/09 22:06:51

    a6w dziala:) zwlaszcza na szczuplych facetach to widac po kilku dniach juz:) ale na kobietach tez widzialam – autentyczny kaloryferek juz w drugiej polowie cyklu.. ja wytrzymalam ze 3 tyg i kregoslup odmowil, nie moglam sama wstac z maty:/ ale efekty jeszcze dlugo po tym byly widoczne.
    Trzymam kciuki:)))


    quentino-tarantino

    2010/12/09 22:09:42

    Interesowałem się tym, gdy miałem 12 lat i naturalne kaloryferki wychudzonego szczupaka. Ale pamiętam, że guru od ćwiczeń był Joe, nawet jakąś jego ksiażkę wtedy miałem.

    pl.wikipedia.org/wiki/Joe_Weider


    wojciech.staszewski

    2010/12/09 22:21:35

    bas – podać mi swój papierowy adres na mój agorowy adres i załatwione 🙂


    basdlamas

    2010/12/09 22:28:11

    łoooooo super!!!! dzieki kołczu:)


    grido71

    2010/12/09 23:02:11

    Hehe, Wojtek, widzę, że też Cię wciągnęło :-). A „szóstka” działa na bank. Pamiętam, że oglądałem się w lustrze co kilka dni i wyraźnie widać było efekty ćwiczeń. Od przeszło roku próbuję pozbyć się nadmiaru tłuszczu na brzuchu. Wiem, że do „kaloryfera” to zawsze będzie mi brakować, ale może uda się zgubić kilka procent niechcianej tkanki? 😉


    popellus

    2010/12/10 00:38:19

    Pięknie Corvus żeś toś odkrył.
    autoukrywanie paska- w mojej teorii też jest ok:))

    Ja bym jeszcze oprócz tej 6 dorzucił brzuszki po-wysiłkowe.
    Tzn. według teorii teoriióow, to jak mięśnie rozgrzane to szybciej się utrwalają.
    i nie trzeba z karteczką siedzieć..

    najlepszego.


    ocobiegatu

    2010/12/10 08:50:21

    Ten brzuch ma potencjał , nie tylko elektryczny..:).
    Dać mu zapasy a będą zapasy na minutkę , dwie w maratonie..:).
    Czytałem kiedyś o procencie tłuszczu vs. wynik w maratonie , tabele były , niestety artykułu nie skopiowałem , nieraz później go szukałem na yahoo ale ciągle nie moge znaleźć. W sumie ważniejsze ,zdaje się ,jest umiejętne zgubienie tłuszczu jak plany treningowe…
    A 6 było w Gazecie ( 1 kartka z opisem) i dalej leży za szkiełkiem u mnie w komustycznym segmencie..:).


    basdlamas

    2010/12/10 13:13:20

    Pierdoła Ping-Pongista skośny QUE nadaje na swojej stronce:

    http://www.quentino.pl/


    grido71

    2010/12/10 13:33:02

    Quentino: jak zwykle wysoki poziom, ze sporą dawką humoru :-). Świetnie się to czyta i chciałoby się rzec: Chcemy więcej! A w pingla chętnie bym pograł. Może jakiś mini-turniej przy najbliższej okazji?


    pict

    2010/12/10 14:14:12

    Odzywam się po długich tygodniach niebytu. Koszmarny przełom października i listopada z przerwą w treningach minął. Kampania wyborcza minęła – napisałem sobie na ulotce, że jestem maratończykiem i wybrano mnie po raz 4. radnym w moim mieście 😉 Od ok. miesiąca biegam już i jest nieźle – kolano odpuściło, więc znów szykuję się pod Dębno i łamanie trójki.


    ocobiegatu

    2010/12/10 16:17:01

    Quentino – jak w starej piosence queen – I got a sentence but commited no crime..
    Mam wyrok choc zadnej zbrodni nie popelnilem..
    Masz wyrok…:))
    Juz Cie mamy forever …:) , wpadles na swojej www jak w metrowy snieg na Cytadeli…:)
    My czytelnicy czekamy na codziennik a nie na niecodziennik..:)
    http://www.youtube.com/watch?v=6oYwPt__Ceg


    basdlamas

    2010/12/10 16:34:45

    oco – piknie to powiedziałes? a czy już podjołes decyzje w sprawie obecności na Johnsonowym RUNERS DAY??

    http://www.blog.fory.pl/maly


    moni.biega

    2010/12/10 16:36:28

    Biegałam, biegałam ale bez dostępu do neta w międzyczasie;)

    Bardzo się cieszę, że już nie tylko ja mam takie odczucia czytając Quenta…
    Quentino, skąd Ci się TO bierze?!!! Przecież tam co drugie zdanie to mniejszy lub większy majstersztyk!
    A już dogadanie się ze związkiem rekinów i do tego na piśmie…

    Pict – gratuluję!


    popellus

    2010/12/10 17:07:40

    To Kto na Trzebnicę:))?
    Nie poddając się zimie….planowane minus 5 i śniegu po pas:) Czyli Sylwester ad 2011….zachęcająco…

    Ja dziś na spokojnie, jak za dobrych lat…i pomyśleć jak się zawodowcy katują? czy Oni mają w ogóle przerwę, czy idą za masą Kenijczyków, którzy trenują zawsze?
    mariuszgizynski.pl
    obserwuje….

    A poza tym około biegowo…
    przed weekendową przerwą, bo ja jakoś w weekend nie biegam.
    popellus.eblog.pl/

    najlepszego.


    popellus

    2010/12/10 17:11:28

    Bas wróże Ci wielkieMałe nogi…
    PO tych Twoich treningach. Moje były ciut podobne, z dużą ilością odpuszczonych, nie zrobionych i z dymem w tle zaprowadziły mnie, tam gdzie TY celujesz:))
    Jak okażę się, że będę miał rację! to zapraszam na piwo…
    A jak nie…to jeszcze rzutem na taśmę będę Ci gdzieś sił dodawał…na koniec sezonu…w Radomiu 2011, czy innej majorce:))
    Bo to piwo chcę wypić:)ale nic na siłe.

    najlpeszego


    quentino-tarantino

    2010/12/10 18:16:52

    Co za porąbany dzień, a najgorsze, że się jeszcze nie skończył. Od rana w trasie i transie…taki zapier…, że nie ma czasu zatankować.
    Pict – gratulki! I powodzenia w Twojej pracy nad „trójką”!

    Grido – żeby pograć sensownie to się jeszcze muszę z synem wprowadzić w temat. Co do 6Weidera mam do Ciebie pytanko. Chyba w czerwcu zacząłem ją robić i dwie rzeczy mnie zniechęciły/rozczarowały – nuuuuda jak jasna cholera i niefajny pożeracz czasu. Piszę oczywiście o sytuacji na poziomie powyżej 15 dnia. Jak sobie z tym radzisz, bo ja stwierdziłem, że gra nie warta kaloryferka.

    Mówię sobie w pociągu, wejdę na kompa to zachęcę do przeczytania nowego odcinka na http://www.quentino.pl/ a tu widzę, że szpiedzy byli czujni. Dziękuję.


    sten2007

    2010/12/10 18:40:12

    Wojtek – tylko cię proszę, jak już skończysz z tym Weiderem, to nie szukaj żadnych programów typu: Jędrne Pośladki :)))


    wojciech.staszewski

    2010/12/10 18:59:05

    sten, nawet jak zacznę taki program, to obiecuję, że nie umieszczę zdjęcia :-))


    corvus78

    2010/12/10 19:12:10

    do biegu Johnsona pozostało 35 dni, wobec tego proponuję rozpocząć dział winter running equipment, tak abyśmy byli przygotowani na zimowe wyzwanie;
    proszę piszcie o Waszym doświadczeniu z zimową aurą i pokonywaniem dystansów, niestety moje doświadczenie zimowo-biegowe jest niewielkie pomimo, iż to moja trzecia biegowa zima, a najdłuższy pokonany przeze mnie dystans przy minus 12 to 30 km, tak więc jestem cienki w tej materii;
    może pierwszy temat to bielizna biegowa, góra i dół???

    dzisiaj dotarły stuptuty inov-8 (napieraj.pl po raz czwarty nie zawiodło pomimo mrozu/zimy/i innych przeciwności-polecam), pobiegam i podzielę się z Wami czy dają radę czy też nie


    corvus78

    2010/12/10 19:15:54

    a teraz w LP III don’t cry GNR


    wojciech.staszewski

    2010/12/10 19:58:27

    proszę bardzo
    pierwszy maraton postanowiłem pokonać w cichości ducha w puszczy kampinoskiej. był rok 96, marzec, śnieg. przebiegłem 25 km, a potem w tzw. karpatach zacząłem iść w kopnym śniegu. nie miałem żadnego picia ani jedzenia. żarłem śnieg i pączki na krzewach, które zaczęły się pojawiać. pot przymarzał, więc podbiegałem, żeby się rozgrzać, ale tylko 100-200 metrów, bo na więcej nie miałem siły. po iluś tam godzinach dotarłem do roweru, ale władowałem się z nim do autobusu z przekonaniem, że nigdy więcej.
    🙂


    corvus78

    2010/12/10 20:12:24

    Wojtek dzięki, niesamowita jest ta Twoja zimowa historia, trochę przypomina mi moje zimowe zejście ze Szczelińca na azymut i bez szlaku w 1994, jak teraz o tym myślę, to się cieszę, że mogę stukać w klawisze; głupi kiedyś byłem, niestety z wiekiem to się nie zmieniło;
    ten cykl, który zaproponowałem ma nam wszystkim pomóc, by nie było myśli pt. nigdy więcej


    corvus78

    2010/12/10 20:15:09

    tak więc poruszam temat zimowa bielizna biegowa, w ujęciu technicznym, a nie sensorycznym, zapraszam do dyskusji


    piotrek.krawczyk

    2010/12/10 20:46:05

    Pict. Twoje miasto jest gdzieś na północny zachód od Warszawy? Tak mi się kojarzy. I w promieniu 60-80 km. Tak mi się zdaje…A na Mazowszu brakuje szybkich atestowanych dyszek, szczególnie jesienią. Nie licząc masowego Biegu Niepodległości właściwie nic nie ma. Sukces gwaratnowany, w pierwszej dyszcze w Legionowie wystartowało około 500 zawodników. Jest Sulejówek jeszcze, ale wszystko późna wiosna. Dla chwały i dobra Twojego Miasta (kurcze, wiedziałem i nawet rozmawialiśmy po Leśnym Maratonie w Starej Miłośnie – przepraszam, zapomniałem) zorganizujesz może nowy bieg? Dziki będzie wolontariuszem z przyjemnością 🙂


    piotrek.krawczyk

    2010/12/10 21:03:59

    Corvus – po setce w Puszczy i zimowym Maratonie Trzeźwości oraz po zimowych startach i zawsze długich biegach zimą, Dziki uważa tak: Jakbyś się nie ubrał będzie dobrze
    lub
    Jakbyś się nie ubrał będzie źle
    Do wyboru albo raczej do zaakceptowania lub odrzucenia podczas biegu. A inicjację zimowego długiego biegania mieliśmy z Johnem czyli kołczem w roku około 1985, kiedy przyszło nam do głowy, żeby przebiec sobie 30 kilometrów. John, napisz jak to było, bo nie chcę tworzyć apokryfów o Początkach Kołcza 🙂 Jak jedliśmy zgniłe jabłka i jak wpadło dwóch hippisów do chatki w Mościskach, żeby porozmawiać o tym, że nie ma i nie będzie wojny już. A w ogóle napić się czegoś, zjeść ciasteczka… Nie zapomnę tych gospodarzy, wówczas młodych ludzi z małym dzieckiem. Uratowali nam życie. Opowiedz John.


    ocobiegatu

    2010/12/10 21:33:59

    Pragęba Polska Biega dobrze mówi – takie rzeczy trzeba opowiedzieć..:).
    Corvus – moje doświadczenia ostatnie są kiepskie co do stroju , ze tak powiem..
    Otóż w weekend ubrałem przed NW, 10km podwójne skarpetki , oczywiście bawełniane , a do tego sic (!) oco- stare rajtuzy…:).
    A do tego stare buty biegackie , zjechane …bo niby po co amortyzacja na śniegu..
    Efekt – krwiak na dużym palcu , w maratonie tego nie mialem, ani w tym pierwszym biegackim, ani w drugim chodziarskim…
    Buty z luzem ,prawidlowe ale dokopane skarpetkami i rajtuzami staly sie ciasne..
    Motto – trzeba byc zawsze czujnym , niezaleznie od dystansu i dyscypliny sportu…:).
    Basdlamas – nie uszlo mi uwagi na Twoim blogu o oco rekordach..:).
    Życzeniowe życiówki zapisałem , będę Wam kibicował i pisał wierszyki z okazji a dla pierwszego co zrobi życiówkę to obiecuję drewniana podstawke pod piwo własnej roboty ..:)


    popellus

    2010/12/10 22:28:51

    Ja zakładam tylko anty-ultra koszulke z długim rękawem plus kurtkę z goreultra membraną.
    Daje radę przy minus 12 i przy minus 5.
    Jedyny problem jest zimą, że jak się zatrzymasz…to już najlepiej w domu.
    Podwójnych skarpet nigdy i tak jest tarcie- ciepło.
    Bielizna standard- przylegająca anty-ultra.
    Na minus 12 zakładam długie leginsy na wierz dres code. Jest ok, byle byłoby lekko.
    Czapka+opaska.
    Rękawiczki typu 2 zł.
    Raz zakładasz i działa za wszystko- bez szczegółów.

    Zimą w górach dużo chodziłęm i najważniejsze to ubranie na cebulkę, kołnierz od wietrzny na twarz i ciepłe rękawice, bo w zimie nie ma tarciowego ruchu rąk. Podstawa, to aby śnieg nie dostał się do butów, rękawów. itepe.
    Corvus stóp-tuty rządzą.

    najlepszego


    grido71

    2010/12/11 00:13:06

    Que: właśnie jestem w trakcie Weidera ;-). Przerwa po drugiej serii. Jak sobie radzić z nudą? Hmm, u mnie to proste: nie myślę o tym, że to nudne :-D. Poza tym trzyma mnie motywacja: kaloryfer zamiast tego co mam teraz na brzuchu (no dobra, przesadziłem ;-)). Nie mam pojęcia co się stanie powyżej 3 tygodnia. Pewnie będę cierpiał, ale teraz stosuję metodę drugą. Wcześniej walczyłem wg metody pierwszej i być może to mnie zniechęciło. Zobaczymy. Życzę wytrwałości wszystkim, którzy się zdecydowali lub się zdecydują powalczyć z Weiderem 🙂
    P.S. Dobra, idę skończyć trzecią serię.


    pict

    2010/12/11 10:06:05

    @Dziki – nie, mieszkam w Świdniku (10km od Lublina), na północny-wschód od Warszawy czyli jakieś 170 km od niej 😉 trochę daleko. Ale nad „dyszką” myślimy z moim biegającym bardem przyjacielem 😉 Na przełomie czerwca/lipca jest Bieg Solidarności – ze Świdnika do Lublina, ale z tego co mówili mi biegacze niezbyt fajny organizacyjnie i trasa chyba nie posiada atestu, a i dystans dziwny jakiś.


    ocobiegatu

    2010/12/11 15:47:52

    Dziś 10km chód w 1.29. Podłoże choo …chciałem powiedzieć chimeryczne abyście nie zaglądali do słownika quentino..:). Świeży śnieg ,więc sprawdzanie liny…i jest ! jest lina , bez pronacji , bez supinacji piekna oco-lina…:). Śnieg to najlepszy wskaźnik techniki – wystarczy popatrzeć wstecz.. Cały dumny jestem i do pełni szczęscia brakuje mi juz chyba tylko monipisków ,ale monipiski nie dla każdego , nie dla każdego..:))).
    Jutro 10km NW , juz na II strefie – i juz się tradycyjnie cieszę – życiówka będzie..:)


    piotrek.krawczyk

    2010/12/11 21:39:36

    Pict – Świdnik został objechany przez Dzikiego podczas wypraw rowerowych ze stolicy na Roztocze. A w tym roku latem jechałem obok wioząc Jakże Piękną Żonę do Szczebrzeszyna na imprezę gdzie jakże pięknie grała. U Was chyba trudno o płaskie 10 km. To nic, biegający radny coś tam zaradzi 🙂 A Dziki znów wyruszył na dziewiczy szlak po swierzym śniegu. A jak biegłem z powrotem ślady już zawiane. Ale dobre odbicie na mokrym śniegu. 17 km po 5:45 po Puszczy. A tam bajkowe choinki, wiatr dokładał z gałęzi drugie tyle opadu śniegu co było w prognozie pogody.


    piotrek.krawczyk

    2010/12/11 21:42:11

    Po Świeżym Śniegu 🙂


    quentino-tarantino

    2010/12/11 22:09:40

    Dziki – gdy biegniesz w jedną stronę to po świeżym śniegu, ale gdy wracasz to już po świerzym.


    andante78

    2010/12/12 08:55:49

    Corvus – uświadomiłeś mi, że to winter biegu Johnsona jest tak mało czasu :-).

    Wojtek, Dziki, z zapartym tchem czytam Wasze wspomnienia biegowe sprzed kilkunastu lat. Jak biegałem miesiąc temu z Dzikim po Warszawie, to opowiadał mi o różnych cudach, które można zobaczyc w puszczy – zapamiętałem głośno kochającą się dwójcę i nagą kobietę na koniu (to były chyba odrębne wątki) :-).

    Abstrahując, czy ktoś z Was używał może nakładek na buty ala ratraki? (Johonson na Ciebie stawiam w ciemno, że Ty na pewno). Zastanawiam się, czy takie rozwiązanie się sprawdza, czy to kolejny biegowy gadżet. Jest sklep internetowy, w którym kosztuje to 89 zł + 20 zł przesyłki (2 warianty, 1 pasuje na buta 43-45, a drugi 46-48). Jestem bliski decyzji na tak, więc może ktoś się chce podłączyc pod zamówienie?

    Na koniec o robieniu brzuszków. Nie tylko Quentino, Wojtek i Grido mieli romans z Weiderem, Nie mam wprawdzie kaloryfera, ale przeszedłem go w pełnej krasie i przychylam się do tonu wypowiedzi Quentino. Może nie tyle nudny (zawsze to robiłem na Faktach, pod koniec oczywiście także na Wiadomościach), co strasznie czasochłonny. Fakt, że efektywny i efektowny, ale po jego skończeniu zadawałem sobie pytanie co dalej? 🙂 Pisałem kiedyś w tym miejscu o „8 minutes ABS”, które jest na youtubie, jak sama nazwa wskazuje trwa 8 min i teraz od wakacji robię to mniej więcej 4 razy w tygodniu, zawsze znajdzie się tyle czasu :-). Jak się odrzuci otoczkę tv śniadaniowej i amerykańskiego trenera z przełomu lat 80/90, to naprawdę warto i nigdy się nie cwiczy samemu :-). Kinga, sportowa żono, jeśli przypadkiem to przeczytałaś, to jestem ciekaw szczególnie Twojej opinii o zestawie cwiczeń z tego filmiku.

    A za tydzień pożegnanie startowe w tym roku w Strzelcach Opolskich, wybiera się ktoś może?


    quentino-tarantino

    2010/12/12 15:33:16

    Andante – super ta Twoja wersja – Fakty/Wiadomości, zagadają, podq…ą i jakoś to 45 minut minie…;-)


    quentino-tarantino

    2010/12/12 15:34:22

    Końcówka tygodnia słaba biegowo, bo wyszło to i owo. A dokładnie tak:

    http://www.quentino.pl/


    corvus78

    2010/12/12 15:53:11

    Dziękuję bardzo za Wasze głosy w dyskusji;

    Dziki niezłe są te Wasze historie, a przeżycia w puszczy o których wspomina Andante przebijają moje spotkania w lasku z panami w płaszczach, którzy na szczęście na mój widok dokładnie je zapinali;

    Popellus właśnie myślę o zakupie koszulki (pierwszej warstwy) technicznej, może jakieś sugestie, bo jest ich tyle na rynku, a wiem, że nie zawsze cena jest wyznacznikiem jakości;

    a biegowo to w weekend nic nie było, bo miałem 24 godzinną przygodę z wirusem co ćwiczył moją tłocznię brzuszną, podnosił i opuszczał przeponę, dodatkowo temperatura 39 stopni i 3 kg mniej; dramat niesamowity, po raz pierwszy w życiu taki syf mnie złapał, na szczęście Żona poszła po lekarstwo do spożywczego – colę, wiem, że to śmiesznie brzmi, ale właśnie wygazowana cola pita małymi łyczkami powstrzymała moje odruchy wymiotne;


    corvus78

    2010/12/12 16:07:35

    Andante, a może takie rozwiązanie im226.blogspot.com/ lub te co są na końcu tego wpisu;


    basdlamas

    2010/12/12 17:55:49

    Quurwa , miałem dizisaj drapnąć 16 km …nawet moj bol nogi jakoś mnie od tego nie odwiódł… ale odwiodła inna rzecz…jeb..na zima… chodniki tak zaj..ebane śniegu-chlapo-lodem że po kilometrze ( w qurwa tempie 6:40) cofnąwszy sie do domu…bo to jakaś masakra… i jak ja mam jakieś plany treningowe robić :(((((((((((


    ocobiegatu

    2010/12/12 18:33:45

    Dziś 10km NW już w 1.20. Cięzko było..nogi mi się czasem rozjeżdźały ,a co dopiero gdybym biegał. Z kijkami czuje sie jednak stabilność . Coraz bardziej mi sie to podoba. Owszem często były momenty ,ze mówiłem do siebie .. no jaaa p…ę .
    To jaaa przeciągłe , taki tryb emocjonalny..:).
    W wolnym tłumaczeniu : Droga Zimo , jesteś tak piękna jak ledwo co wybrana miss Polonia lecz w następny weekend p….ę czyli poproszę abyś nie tak do końca odkrywała uroki swoje , bo dzis było wszystko , prawie wszystko bo grubych płatkow śniegu brakowało…ale tak , full service – śnieg, woda, papka o różnej konsystencji, ślizgawica , lodu troche mało ale też, wiatr , deszczyk ze śniegiem , zaspy, no co tak jeszcze – sami wiecie jak byliscie w terenie .. Było też trochę romantyzmu – żółte plamy na śniegu uświadamiały mi , że nie jestem w parku jedyną żyjącą istotą..:). Sama dyscyplina super. Podobaja mi sie te podchody z kijkami pod lekkie wzniesienie.Musze chyba trase wymyslec z podchodami. Jesli ktos chce kupic kijki to tylko nie te o stalej dlugosci…Taka moja porada. A dlaczego ? o tym juz w nastepnym odcinku , czyli w niedziele..:).


    grido71

    2010/12/12 18:47:31

    Bas: rozumiem Cię doskonale. Też chciałem w weekend pobiegać. Miałem w planach II GP Poznania + dodatkowe 15 km, ale pogoda mnie „zabiła”. Doszedłem już do takiego etapu, że moje bieganie ma sprawiać mi przyjemność. Nic nie muszę (mimo planów treningowych). I chyba tak powinno być. W końcu nie jestem zawodowcem, a tylko (a może aż) zwykłym amatorem ;-). Czasami warto więc wyluzować i spędzić ten czas inaczej.


    ocobiegatu

    2010/12/12 18:49:13

    quentino , przeczytałem , masz dziś znów ocopisk..:). A masz rację , szkoda tych karpi.
    Mnie w marketach denerwuje egoizm wózkowiczów. Staje taka albo taki, wyłoży na ladę i juz zadowolony(a). 2/3 taśmy wolne ale to nieważne …Żadnej propriocepcji – tj, mieć świadomość gdzie ma być doopa a gdzie wózek..:)


    piotrek.krawczyk

    2010/12/12 19:54:09

    Bas – Dziki wywozi doopsko do Puszczy na bieganie. Głupio wtedy wyjść z samochodu i zaraz wracać bo pada, mokro czy okropnie. Ubranie cywilne w torbie, to po zwykle czterech kilometrach robi się „wszystko jedno”. Mokro czy zimno, za najwyżej 2 godziny będzie sucho i ciepło. Dziś 18 km po Młocinach z wypadem do Puszczy. Wszystko jedno po 4 km, wszystko mokre do kolan. Tempo też miałem zabójcze – 5’57. Za to tętno przyzwoite – 147. A w prehistorii biegania z Johnem, ale już w drugim rzucie, kiedy mieliśmy żony i małe dzieci, wybiegaliśmy o świcie, bo te żony ledwo tolerowały nasze bieganie. Jechaliśmy rowerami do Puszczy, rowery w krzaki i bieganie. Raz o wschodzie Słońca na ogromnej piaskowej wydmie o nazwie Góra Ojca wbiegliśmy prosto na nielegalny namiot, a przebudzona zarumieniona hipiska blond zapraszała żebyśmy zostali. To pobiegliśmy do naszych żon.


    andante78

    2010/12/12 20:05:45

    Corvus – dziękuję za podpowiedź, nie wiem tylko czy jestem gotowy do podziurawienia swoich butów :-), ale przeanalizuje też pozostałe rozwiązania.

    Bas – dzisiaj też musiałem skrócic nieznacznie trasę, bo padający śnieg popędzany wiatrem praktycznie uniemożliwiał poruszanie się naprzód. Jednak już myślę, jak to we wtorek sobie zrekompensuje 🙂

    Quentino, cieszę się, że wiesz o co chodzi :-).


    popellus

    2010/12/12 20:10:09

    Wszystkim załamanym, rozczarowanym i powracającym do domu….po breiii…współczuje szczerze, a Bas i Corvus wam dziękuje.
    Bieganie dzisiaj to iście przyjemność g.18 czołówka:))) i poszło…naprawdę dzięki, że TYMI OPISAMI zachęciliście.:)) Podłoże- nigdy nie było lepiej zachęcające, asfalt, albo płaski twardy śniego -lód.
    Widać, że w weekend tylko Wroc jakoś łatwiej miał, nawet, pomimo, że Oco się rozjezdżał.:))
    Wszystkie nieodnotowane/ odnotowane z poślizgiem starty weekendowe- pełen szacun.

    najlepszego
    Od wtorku arktyczne powietrze. Najs


    basdlamas

    2010/12/12 20:26:53

    Dziki – ja ogólnie narzekający nie jestem na warunki, lubie wiatr, śnieg, zimno , deszcze…. ale jak brakuje tarcia pod girmai to już mnie to wkor…wai bo juz to z bieganiem ma mało wspólnego tylko się myśli o tym zbey sie nie wywalić. A do naszej”puszczy” wieczorami to ja za duzy cykor jestem. :)))) ale jak niedługo odbiorę moje nowe buciorki to będę się tam wypuszczał bo tak to wogole nie pobiegam.

    andante – ja dzisiejszy bieg idę jutro odpracować na bieżnie…. bez butów… z dużym kontem podbieogwym 🙂

    grido – hmmm może i tak trzeba patrzeć…

    pop – zostałeś wpisany na listę Fanclubu Czołóweczek 🙂


    piotrek.krawczyk

    2010/12/12 21:19:16

    Tak. Na lód tylko kolce. Są buty do biegania po śliskim podłożu. Zwycięzcy cyklu biegów górskich w Falenicy byli zaopatrzeni w buty z metalowymi i umocowanymi na stałe kołkami. Dostępne u południowych sąsiadów.


    kinga.witek

    2010/12/12 22:13:31

    Andante, nawet jak nie czytam, a są do mnie pytania, to Wojtek mi je zawsze przekaże 🙂
    Co do szóstki Weidera – generalnie ćwiczenia, jak ćwiczenia, wzmacniają brzuch, są dobre, prawidłowe, ale czas jest tak zniechęcający, że dla najbardziej ambitnych osób, to wyzwanie. Dlatego bym tego nie polecała.
    To, że te ćwiczenia są dobre i poprawne, nie znaczy, że one zrobią kaloryfer, a inne nie.
    Kaloryfer, jeśli masz „zerową” tkankę tłuszczową, wyrzeźbisz każdą porządną porcją ćwiczeń. Tak samo dobre jest 8 min. ABS z filmu, który polecałeś.
    Na szkoleniach fitnessowych uczono nas, że efekty dla brzucha są najlepsze, jeśli ćwiczy się:
    – codziennie
    – intensywnie, bez przerw
    – 6-8 minut
    Filmik polecam bardziej od szóstki Weidera – to prawie dokładnie to, co robię na zajęciach. Intensywność, krótkość, jasność – same zalety 🙂 Wadą Weidera jest za to brak osobnych ćwiczeń na skośne mięśnie brzucha (chociaż pracują one też przy prostych brzuszkach, ale w mniejszym stopniu).
    pozdrawiam Kinga


    andante78

    2010/12/12 23:00:26

    Kinga, dziękuję za wyraziste i jasne stanowisko, jak na góralkę przystało :-). To teraz mogę iśc spokojnie spac :-). A jutro 8 minutes ABS 🙂


    johnson.wp

    2010/12/12 23:00:41

    Wojtek – jak bym swój własny pięciopak widział:))) Ten piąty element jest najtrudniejszy do przeróbki:)
    Meldunek z frontu zanim przeczytam zaległe blogi i napiszę swój kawałek:)
    W piątek eksplorowałem, po raz pierwszy biegowo, Cytadelę. Pora była późna, po 19 więc ani Quentina ani Moni się nie spodziewałem:) Nie znalazłem też baru pod zającem, może tam się schowali… W każdym razie snieg był ładnie ubity więc mogłem wykonać 5 okrążeń w tempie maratońskim. Pomimo górek (+/-80m) tempo udało się utrzymać. Super miejsce!
    Dzisiaj tzw. „warunki” były wyjatkowo ciężkie, więc pomyslałem sobie, że za miesiąc nad Wartą nie może byc trudniej i warto to przetestować:) Testowałem też nowe stuptuty – Asia podarowała mi je juz na Mikołaja, nie czekając do Gwiazdki… W komplecie z jedynym produktem firmy Nike, który poważam, czyli skarpetami dri-fit i zwykłym bieznikiem bez kolców – sprawują sie świetnie. Moje hetmańskie polne ścieżki zanurzyły się w wodzie, na szczęście gdzieniegdzie gruda błota trzymała twardość, więc cała hetka-21 przypomniała jako żywo Rzeźnika… Trzeba było nawet jeden rwący strumień przeskoczyć… Ułożyła mi się w trakcie oda do miedzy, ale zostawię to na bloga:) Najbardziej ucierpiało tempo – o minutę gorsze niż tydzień temu. Wniosek: podczas biegu warciańskiego Dziki musi zrezygnować z tempa 5:57 i dołozyć paliatywną minutkę, bo inaczej przewodnik Johnson padnie trupem.


    tomikgrewinski

    2010/12/12 23:15:17

    kinga- namowilas mnie 🙂
    sprobuje tych 8min ABS – zaczynam w srode
    a u nas w Radosci wreszcie pojawily sie sluzby od odsniezania
    przez ostatnie 2 tyg biegalem a raczej truchtalem co drugi dzien 40-45min po oblodzonym sniegu
    a dzisiaj po czarnym przyjemna godzinka ponizej 6m/k
    slyszeliscie moze cos o jakim sylwestrowym albo noworocznym biegu w warszawie?


    sfx

    2010/12/13 07:23:01

    Sobota (start 13:02)
    Jarosławiec – 6k – wolno – po 4:35 (27:29) – poz.36/121

    Niedziela (start 19:07)
    Koszalin – G.Chełmska – Kłos / Sianów – Koszalin – ca.17k+ (+/- 180m) – wolno – po ca.5:15 (1:31:41) – poz.1/1


    sfx

    2010/12/13 11:33:29

    słuchajcie.
    mam ciekawy pomysł dla Tomaszów L.
    jest Was tu dwóch, a wiadomo, ze trzeci startował też w Poznaniu.
    odnajdźcie go i odszukajcie jeszcze czwartego.
    myślę, że sztafeta w Bochni, o której już ktoś wspominał, byłaby Wasza bez losowania.
    a czasu do skompletowania tak niesamowitego kwartetu jest jeszcze troszkę (chyba do ósmego lutego).


    basdlamas

    2010/12/13 17:52:10

    Dzisiaj o niczym:

    http://www.blog.fory.pl/maly/


    ocobiegatu

    2010/12/13 19:26:18

    Dziś w liscie do biegaczy Greif znow walczy ze sniegiem..:).
    Pisze to samo co rok temu. A to ze bieganie po sniegu w sumie malo daje , tyle co nic. Amortyzacja duza , slaby trening kurczliwosci miesni. Pisze o zaletach treningu …na asfalcie, bo specyficzne i podobne do zawodow. Pisze o facecie co zawsze biega po miekkim w gorach a w maratonie nie daje rady..Tak jak czytam Greifa to nieraz czuje kit. Podciaga swoja teze jakimis przykladami a to przeciez nie udowodnione naukowo.
    Chyba tak piszac szykuje kandydatow na swoje obozy w Turcji…:).
    Drugi artykul dzis u niego – kulinarny i ciekawy o kurkumie dla biegacza .
    Ale o tym w srode bo to dzien kulinarny Dzikiego, to sie zapytamy..:)


    piotrek.krawczyk

    2010/12/13 19:48:19

    Tu Dziki. Dziki zarezerwował 15 grudnia. Jakże Piękna Żona zapytała lub raczej stwierdziła „to na maraton”. I już. Bo moja JPŻ nie tylko toleruje, ale wspiera bieganie Dzikiego. Ja zawsze mogę na bieganie, a JPŻona zawsze na granie. Tylko ona przywozi z grania pieniądze, a Dzikiego bieganie to raczej koszty. Ergo moja Jakże Piękna Żona sponsoruje bieganie Dzikiego. Własnie to odkryłem i jestem w szoku. I też poleciłem się Mikołajowi w sprawie ochraniaczy. Mam stare, ale nad Wartą trzeba się pokazać 🙂 Johnson – tempo nie ma znaczenia. Tylko dystans. Bo Jakże Piękna Żona puściła Dzikiego do Pyrlandii na maraton 🙂


    piotrek.krawczyk

    2010/12/13 19:58:01

    Piętnastego stycznia oczywiście odbędzie się Johnsona Bieg nad Wartą. A dziś 13 grudnia, rocznica czarnej nocy stanu wojennego. Dziki pobiegał symbolicznie po rejonie osiedla gdzie mieszkałem wtedy i gdzie zastał mnie stan wojenny. Dziki miał 15 lat i biegał z psem, z wyżłem Hipkiem. ZOMO tolerowało biegającego z wyżłem po godzinie milicyjnej. A TY? GDZIE WTEDY BYŁEŚ?


    andante78

    2010/12/13 20:15:46

    SFX – pomysł ciekawy, ale co na to inni Lewiccy Tomkowie? 🙂


    basdlamas

    2010/12/13 20:23:32

    QORQQWAAAAAAAAAAA!!!!!! wiedziałem że się wszystko zjebie. Właśnie Dziki mi przypomniał kiedy jest bieg Johnsona i co…. w ten dzień akurat idę na ślub i wesele mojego gitarzysty!!!!!!!!! qooooooorwaaaaa mi już łapy opadają. :(((((((((


    piotrek.krawczyk

    2010/12/13 21:17:22

    To na Biegu Johnsona będzie mniej basowo. Nie wiem jak koledzy, ale Dziki preferuje flet tenorowy, sopranowy może być też, szybki jest, ale bez przesady z parytetami nad Wartą 🙂


    piotrek.krawczyk

    2010/12/13 21:20:42

    Szkoda Basie. Może na starcie pokażesz się. A może M. Johnson zrobi mistrzowski trik, wszak Jego to Bieg…

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.