A oni biegną, biegną, biegną… Mury, Obława, jeszcze raz Mury, stały repertuar schroniskowy lat 80., kiedy włóczyłem się od Beskidu do Beskidu. Z Dzikim albo sam, albo z ojcem albo nie wiem z kim jeszcze. Wieczorem skądś pojawiała się gitara i rozbijaliśmy mur, żeby runął.
W dzieciństwie jeździłem z ojcem do Piwnicznej, to w Beskidzie Sądeckim i raz do Jeleśni w Żywieckim. Zdobyliśmy Kicarz, Eliaszówkę i Janikową Grapę. A kiedy miałem 11 lat pojechaliśmy pod namiot, zaczęła się historia corocznych górskich wypraw, które mnie zdefiniowały na całe życie. I moją relację z ojcem, który jutro wychodzi ze szpitala po operacji na nosie. Lało w tych Bieszczadach non stop, spędziliśmy tam prawie dwa tygodnie idąc w góry, kiedy tylko zachmurzenie malało. Pamiętam Tarnicę z ostrą końcówką i widokiem na Krzemień. Wiatr na Połoninie Caryńskiej i schronisko na Wetlińskiej albo odwrotnie.
Wtedy nie przychodziło mi do głowy, żeby po górach biegać. Chociaż raz widziałem biegaczy – szliśmy chyba z Piwnicznej na Jaworzynę Krynicką i wyprzedziło nas kilku biegnących facetów z numerami startowymi na koszulkach. Zdziwiło mnie to.
Teraz po górach głównie biegam. Gorce, Wyspowy, to oczywiste. Parę razy przebiegłem się po Tatrach, każda dolinka to zaproszenie. Naprawdę, Jastrzębiu. Raz, kiedy z córką wówczas licealistką nocowaliśmy w Pięciu Stawach zrobiłem joginng w stronę Zawratu, cudnie było. Raz przebiegłem się z Zakopanego przez Murowaniec do stawów pod Zawratem, wspiąłem się na Świnicę, pożywiłem na Kasprowym i zbiegłem na dół. Zdążyłem wrócić do Rabki zanim Moja Sportowa Żona skończyła swoją szychtę w pensjonacie. Wtedy zobaczyłem jak świat zrobił się mały dzięki bieganiu, jak skurczyły się Tatry.
Pojadę kiedyś na Rzeźnika. Nie wiem, czy za rok, ale kiedyś się wybiorę. Na razie jestem gdzie indziej. Myślę o tym, żeby odbudować hemoglobinę, wystartować na piątkę w Biegu Powstania. Na jesieni półmaraton w Pile. A na codzień jogging z dwoma grupami bankowców na Agrykoli. W tym tygodniu robiliśmy podbiegi, na każdym treningu raz się pościgałem, a przy pozostałych siedmiu powtórzeniach biegałem w środku grupy albo z tyłu. Mam roztrenowanie.
Koło Agrykoli są Łazienki, tłumaczę, bo nie każdy jest z Warszawy. W Łazienkach kręciliśmy z MSŻ filmik dla adidasa. Marka adidas piszę się podobno małą literą nawiasem mówiąc. A poza nawiasem, to kręcił Chłopaś, sam maratończyk, a myśmy biegali przed kamerą w adidasach. Wyszło tak:
A kto wie, skąd jest tytuł odcinka? Dziki nie może brać udziału w konkursie. Nie zarżnijcie się tam jutro chłopaki!
biegofanka
2011/06/23 16:21:58
Tytuł to chyba tylko z gór, gdzie występują jutro nasi Rzeźnicy…
Wojtku – świetny filmik!:))
–
biegofanka
2011/06/23 16:25:04
Wiem, wiem… to zbyt proste rozwiązanie byłoby…
–
biegofanka
2011/06/23 16:26:53
Na pewno z legendy…
–
ocobiegatu
2011/06/23 18:21:26
impreza blues w Bieszczadach
–
tanczacy_jastrzab
2011/06/23 19:26:06
Przekleiłem, to co w cudzysłowie. Wojtek dzięki, pobiegnę tam. Ale gdzie jeszcze pobiec?, może Johnson? Może powinienem zapytać Go na priv? A może jednak jeszcze komuś przyda się jego opinia? Johnson tak pięknie pisze, że mógłbym czytać jego opis o wyższości srajtaśmy truskawkowej nad zwykłą ekologiczną, byleby tylko pisał, dlatego trochę prowokuję:)
„A Jastrząbek zainspirowany Rzeźnikami planuje swój zamknięty, bardzo osobisty obóz treningowy w Tatrach pod Maraton Warszawski. Tam gdzie kiedyś jako zaczadzony fajkami student wchodziłem z trudem teraz chcę wbiec!!! Johnson, biegłeś kiedykolwiek ze schroniska w 5ciu stawach na Zawrat – o świcie, kiedy wszystko wynuża się ze snu? A może gdzieś ze schroniska Roztoka, nie wiem q… nie wiem jak to zaplanować.
Dziki, Andante
Bas, Corvus
SFX ….
…napiszę tak jak jedna z koleżanek Dzikiego pod jednym ze zdjęć Dzikiego w necie
„ja ich znam!!!”
zawsze tańczący Wasz Jastrząb ”
–
sten2007
2011/06/23 19:37:22
Jednak pięta wygrała. Jutro dzwonię do Rudej żeby umówić się na wizytę. Zamiast biegania, relaks w ogrodzie ze szklaneczką łyski i cygarkiem. Może dla niektórych pretensjonalnie ale tak lubię. Mały prezent dla mnie: mam drzewo na którym przez wiele lat gniazdowały bociany ale kiedyś przyjechali specjalisci od ekologi i poprawili gniazdo. Przez wiele lat zżden bocian nie przysiadł w nim na dłużej, a od paru dni mam stałych gości. Dobry znak.
Rzeźnik już pewnie ostrzy swoje narzędzia ale „nasza” ekipa jest tak mocna, że nie mam żadnych obaw. Gdzieś myślami jestem w 7 Dolinach i w Górach Stołowych. A moja 12 letnia córka ograła mnie w kosza:(
Idzie nowe.
–
sten2007
2011/06/23 19:39:31
Jastrząb – ja też z dumą napiszę: Ja Ich znam!
–
wojciech.staszewski
2011/06/23 19:46:39
Jastrząb. Ta wyprawa Kuźnice-Murowaniec-Zawrat-Świnica-Kasprowy-Kuźnice to bardziej przygoda niż trening, od stawów aż do przełęczy między Świnicą a Kasprowym trzeba iść.
Ale treningowy sens mają wszystkie dolinki plus ścieżka pod reglami. Bieganie ścieżką nad reglami jest piękniejsze, ale wtedy trzeba trochę maszerować, a po deszczu, trzymać się roślinności.
Fajny jest podbieg z Murowańca do przęłęczy Liliowe, długi, ale strawny w całości.
Mój rekordowy trening w Tatrach, cały biegowy, był taki: samochodem do Polany Palenica (za Łysą Polaną), biegiem najpierw szosą, a potem skręt do Doliny Pięciu Stawów, tam musiałem się wrócić sprzed schroniska, bo była zima, śnieg i w adidasach nie dałbym rady podbiec, a zwłaszcza zbiec ostatniego odcinka, wróciłem do szosy i pobiegłem do Morskiego Oka. W lecie lepiej chyba zrobić to w wariancie busem do Polany Palenica, biegiem do Doliny Pięciu Stawów i przez całą dolinę do Zawratu, tam zejście po łańcuchach i od stawów biegiem na dół przez Murowaniec.
Pewnie jest jeszcze morze fajnych tras na Słowacji, ale to już Johnson będzie wiedział.
–
wojciech.staszewski
2011/06/23 19:48:10
sten – Ruda urodziła właśnie. ale decyzja o telefonie słuszna. zdrowia życzę
–
1.marsz
2011/06/23 22:03:20
Witam serdecznie,
Podczytuję bloga mniej więcej od dwóch lat – chyba najwyższy czas na running.out. Tym bardziej, że czuję się zobowiązany, bo wasze teksty pomogły mi przetrwać trudne początki, za co chciałby podziękować tobie Wojtku i wszystkim piszącym.
Z bieganiem szło mi bowiem dużo wolniej niż z czytaniem o nim, popełniłem większość dostępnych nadgorliwym nowicjuszom błędów, które skutkowały licznymi dolegliwościami i trwającą kilka miesięcy kontuzją.
W dwóch słowach: ciągle zaczynałem, jeśli wiecie co mam na myśli…
Od blisko roku jest lepiej, trenuję solidnie do debiutu maratońskiego w moim rodzinnym Wrocławiu. Będę miał wtedy 46 lat.
Ps. I jeśli wszystko dobrze się ułoży, wystartuję razem z moim nauczycielem wu-fu ze szkoły średniej. Nieźle co? Wystartujemy, ale na metę z pewnością nie przybiegniemy razem – on jest prawdziwym „mastersem” w swojej kategorii – w dodatku nie wiem czego w nim więcej: skromności czy sportu (o takich ludziach warto pisać Wojtku).
Ostrzę kciuki za Rzeźników i pozdrawiam wszystkich.
marsz
–
johnson.wp
2011/06/23 22:05:46
Pro – gnoza na jutro. Niewiniątka już wiedzą. Rankiem bies da czadu i bydzie loć ale tylko do 8. Czyli do 30km, do Cisnej wysoka wilgotność, bo temp ok 15’C. Potem niestety mniej przygody bo bez wiatru i w dolinie ok 20’C czyli na górze najwyżej 15’C, ale może chociaż błoto? 🙂
Korzonki wypoczęły w drodze do Smołdzińskiego Lasu i nie zareagowały na wieczorny meczyk z wynikiem 9:8, więc idzie ku bieganiu…
–
piotrek.krawczyk
2011/06/23 22:19:02
Dziki narobił wpisów pod poprzednim odcinkiem. Nie wklejam. Jesteśmy gotowi. Dziękujemy! Pa
–
johnson.wp
2011/06/23 22:53:14
Witaj marsz:)
Jastrzębiu – oto przepis na poranny bieg dla samotnika, bo lepiej żeby strażnicy TPN tego nie widzieli 🙂 Start 5 rano z Murowańca w kierunku Przełeczy Liliowe, szeroko i wygodnie. Na Liliowym dokladnie tam gdzie wbiegniesz stara ścieżka przechodzi na stronę słowacką. Szybko tam przemykasz, po 10m już Cię nie widać:) Tu zaczyna się dawny zielony szlak (znaki doskonale widoczne) w lewo Doliną Walentkową, która biegnie poniżej grani na Świnicę, a kończy się na przełeczy Zawory (ok 30min biegiem). Szlak został zamknięty w połowie lat 70-tych przez TPN, po to żeby więcej turystów stłoczyć na Swinicy, gdzie co roku ginie ich po kilku. Natomiast D. Walentkowa jest przecudnej urody, bo jest doliną wiszącą i nie zawiera żadnych niebezpieczenstw, a widoki z niej sa niezrównane. Szczęka opada na Zaworach gdzie masz widok na Krywań od strony najwiekszej tatrzanskiej ściany (1400m od dna Doliny Koprowej), a przede wszystkim na wodospad opadający z progu doliny, ktory masz na wysokosci wzroku ale po przeciwleglej stronie przepaści. W tej dolinie leży Staw Ciemnosmreczynski gdzie Kasprowicz widział limbę próchniejącą i krzak dzikiej róży, ale nam tam nie wolno chodzić, pewnie dlatego że to najkrótsze przejście z Morskiego Oka na południową stronę Tatr przez Przełęcz Chałubinskiego. Niech turyści zabijają się legalnie na Rysach. Dobrze, to był krótki rys historyczny, ale trzeba dodać że szlak Zakopane-Liliowe-Zawory-Węgry jest najbardziej zasłuzony dla historii:)
Na Zaworach patrzysz w lewo i widzisz Gładką Przełęcz. Wbiegasz na nią w 3 minuty i zbiegasz szybciutko do Doliny 5 Stawow wygodną i oczywiście zakazaną ścieżką. Potem albo przez Zawrat, ale nie polecam bo w dół po klamrach i głowach turystów, albo długim, pieknym widokowo trawersem przez Dolinkę Buczynową i potem bardzo stromo na Przełęcz Krzyżne. Po drodze przykład destrukcyjnej działalności TPN z powodu oszczędzania na farbie, więc turyści rozdeptują zbocze w poszukiwaniu bezpiecznych stopni. Z Krzyżnego jeden z najpiękniejszych widoków w Tatrach polskich (zabierz wydruk widoku grani Tatr żeby rozpoznać szczyty i doliny). Po ominięciu wygodnym zboczem miejsc gdzie szlak wyprowadza bez sensu na skały (regularne widoki panikujących pań) zbiegasz do Doliny Pańszczycy – cel sam w sobie warty wizyty. Trawersem przez Żołtą Turnię (uwaga – wypas dla niedźwiedzi, ale są w bezpiecznej odległości) z powrotem do Murowańca. Musisz sam policzyć ile to km i przewyzszenia. Polecam przewodnik Nyki, podaje to wszystko, o ile pamietam również z zakazanymi fragmentami i podaje czasy dla ptrzejść turystycznych, które po prostu dzielisz przez 2 i już wiesz wszystko:)
–
tanczacy_jastrzab
2011/06/24 06:13:54
Johnson, dziękuję, pięknie.
myślami przy Rzeźnikach Jastrząb
–
johnson.wp
2011/06/24 08:22:03
Dzikie Pyry z powrotem w Cisnej już przed ósmą! Świetne tempo! Corvus pisze że jest OK a chmury wiszą nisko. Kropka na http://www.instamapper.com przestała jednak nadawać przed Chryszczatą. Może cos się naprawi.
–
ocobiegatu
2011/06/24 08:44:20
„Marsz” to bardzo,bardzo porządny nick..:).
Witaj 1.Marsz z Wrocławia.
–
biegofanka
2011/06/24 09:24:28
Marsz – witaj Dolnoślązaku:) To może spotkamy się przy okazji maratonu we Wrocku:) Powodzenia w dalszym trenowaniu:)
–
nuggers
2011/06/24 10:56:31
jeden z najładniejszych wpisów, Wojtku 🙂
z tego wtorkowego wołania sobie „cześć” to chyba zrobimy tradycję, bo to także moja pora na podbiegi teraz 😉
są jakieś newsy z Rzeźnika?
m
–
grido71
2011/06/24 12:03:21
Pierwszy zespół już skończył! 8 godzin i 12 minut! Kosmos jakiś. SALOMON SUNNTO TEAM.
–
quentino-tarantino
2011/06/24 12:24:01
Zwycięzcy „przegięli” z tym czasem, ale…to są tylko zwycięzcy podiumowi…
Prawdziwi Hirołs są teraz na 55 kaemie i mają się bardzo dobrze, jak powiedział Corvus 😉
–
johnson.wp
2011/06/24 12:24:26
Dzikie Pyry na 52km! Bardzo ładnie ciągną:) Żadnych szczegółów bo komunikat bardzo oszczędny. Treść: „52km” 🙂
–
johnson.wp
2011/06/24 12:27:47
Tak – polska kadra himalajska dała czadu, pomyliłem się o 12minut 🙂 To musiał być bieg – to teraz „Rzeźnik” stanie się znany na świecie, bo to wreszcie jest sportowy czas!
–
johnson.wp
2011/06/24 12:29:40
Sportowy – czyli że biegli również pod górkę:) A zwycięzcy to Bargiel i Karolczak zdaje się, zaraz sprawdzę
–
grido71
2011/06/24 12:34:34
johnson: z tego co widzę, to jednak Piotr Herzog i Marcin Świerc
–
johnson.wp
2011/06/24 12:39:26
Tak – Bargiel & Karolczak – w przyszłym roku zaczynają biegać po Himalajach…
A nasi pozostali zawodnicy powinni już wbiegać na metę. Nie wiem czy można im przeszkadzać telefonowaniem. Poczekam
–
johnson.wp
2011/06/24 12:47:52
Pewnie że nie będę im przeszkadzał bo się pomyliłem:) teraz mieliby mniej niż 10 godzin, bez przesady, tak ich nie popędzamy:)) Poczekać trzeba jeszcze 2 godzinki, to i tak by było niezłe zasuwanko:)
–
johnson.wp
2011/06/24 13:11:26
Grido – gdzie widzisz wyniki?
–
grido71
2011/06/24 13:13:22
Niestety nie znalazłem wyników on-line. Posiłkuję się relacjami z forum biegajznami.pl
–
quentino-tarantino
2011/06/24 13:58:07
Tu można coś liznąć informacyjnie:
biegigorskie.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=777%3Aviii-bieg-rzenika-relacja-z-trasy&catid=38%3Arelacje&Itemid=1
–
johnson.wp
2011/06/24 14:17:42
Po dramatycznej rozmowie z Basem i Corvusem. Bas nie był już w stanie pobiec dalej ze Smereka (56km). Odczekali blisko godzinę ale się nie dało. Bas doświadczył czegoś co go nigdy wcześniej nie spotkało – ogólna niemoc i zniechęcenie. Znam te stany aż za dobrze z moich pierwszych wspinaczek zimowych i nazywałem to watą w środku. To jest taki rodzaj kryzysu energetycznego, któremu karmienie i picie nie podoła. Włącza się w środku mechanizm kryzysowy, który zapala mroczki przed oczami i mówi – mdlejemy. Podobne objawy ma teraz Bas, ale to nie znaczy że się nie nadaje do biegania w górach. Często wystarczy gorąca herbata z cukrem. Tłumaczyłem mu, że teraz wie jakiego ma jeszcze demona do pokonania następnym razem, ale chłopak jest niepocieszony. Corvus jest mocny i nienaruszony:) Odbije sobie to przy innej okazji, a teraz oczywiście jest razem z Basem. Dalej nie mogą wyruszyć, bo przekroczyli limit przewidziany na ten przepak.
–
wojciech.staszewski
2011/06/24 15:54:40
o rany
bas, dobrze johnson pisze: dotknąłeś demona, jakiego ludzie zwykle w ogóle nie poznają.
corvus, wyobrażam sobie z jakimi emocjami musiałeś się zmierzyć – rozżalenia, współczucia, złości, solidarności…
zostaliście już najsłynniejszą tegoroczną parą polskobiegową.
a gdzie reszta? nie mogę się dodzwonić do dzikiego, a przyznam, że próbuję od 11.
–
wojciech.staszewski
2011/06/24 15:58:13
1marsz. witaj. czytałeś dziś ogłoszenie na biegowych stronach w papierowej gazecie. zdaje się, że adresowane do ciebie 🙂
gdybyś chciał się zgłaszać, dopisz, że jesteś cichociemnym „1marsz”.
–
jaskrawy.pomaranczowy
2011/06/24 18:04:26
też się ujawniam (witam Wszystkich!), żeby „uprzejmie donieść”, że Bury dobiegł, na 85 miejscu zdaje się. Nie wiem jaki czas, ale nie więcej niż 14,5h
–
tanczacy_jastrzab
2011/06/24 18:08:29
gdzie jesteś Dziki, odezwij się, Twój Jastrząb martwi się o Ciebie
–
johnson.wp
2011/06/24 18:38:00
Jaskrawy – wielkie dzięki, bałem się dzwonić do Burego, bo czułem że finiszuje. Uściskaj go od nas. Brawo!
Dziki rzeczywiście nie odpowiada. Właśnie wróciłem znad morza i zadzwonię do Andantego. Mam jednak cynk od SFX-a, że powinni byli skonczyć przed 14 godziną.
SFX miał wielkiego pecha – po 12minutach skręcił kostkę! Dobiegł jeszcze do Żebraka ale potem zawrócił. Jego partner pobiegł solo i skonczył na 11.24. SFX- porządnie wkurzony ale decyzja dobra bo stopa spuchnięta. Potem obsługiwał przepaki w Smereku i Berehach. Tam widział Dzikiego i Andantego. Może pobiegli dalej?
–
johnson.wp
2011/06/24 18:42:43
Udało się dodzwonić do Andantego. Dziki nie wziął telefonu… Właśnie się pakują do autobusu albo wypakowują, nie zrozumiałem. Skończyli w 14h z minutami.
–
tanczacy_jastrzab
2011/06/24 19:09:12
Dziki odpisał, „zapomniał telefonu w pośpiechu”. Ma q szczęście że nie jestem jego żoną!!!
–
johnson.wp
2011/06/24 19:37:10
Bury na luziku. Robił zdjęcia i kręcił filmiki. Pokaże jak wróci. Pokaz odbędzie się w Poznaniu 🙂
–
piotrek.krawczyk
2011/06/24 20:04:12
Dziki o sobie. Przebiegłem Rzeźnika w pełni mocy fizycznych i kondycyjnych. O to chodziło. Partnerstwo Dziki – Andante obciążone różnicą temperamentów na ten bieg i pomysłów na ten bieg. Nie uzgodnione, nie obiegane dawało czasem trudny produkt. Co znaczy tylko tyle, że nie byliśmy dogadani. Biegliśmy razem, a partnerstwo w Rzeźniku, może szczególnie trudne partnerstwo, nie rozwiązuje się po ukończeniu biegu, trwa zawsze… Dziki
–
1.marsz
2011/06/24 20:43:46
dzięki za miłe powitanie, oczywiście biegofanko, miło będzie spotkać się przed w trakcie lub po maratonie; oco – mój nick dobry (marsz, wystraczy marsz) ale do twojego się nie umywa, startujesz w tym roku w MW? biegniesz czy maszerujesz?; wojtku – nie wiem o co chodzi z tym ogłoszeniem, wpis robiłem w czw. wieczorem wpominając także o moim nauczycielu jako ewentualnym „materiale do prasy”, więc kiedy dziś zobaczyłem (nie czytałem jeszcze), że wyborcza pisze o „mastersie”, to się zastanawiam dlaczego właśnie internet jest nazywany szybkim medium…
–
majka.bally
2011/06/24 20:46:02
Marsz, witaj 😉
Bas i Corvus podbiją pewnie za rok, a nawet jeśli nie, to i tak nic się nie stało- jakkolwiek to brzmi, dzięki temu, że piszecie również o takich doświadczeniach, początkujący- jak ja- uczą się.
dziękujemy.
Bas, piwo stawiam przy najbliższej okazji 😉
–
majka.bally
2011/06/24 20:47:07
Marsz, chodzi o zgłoszenia do drużyny Wojtka, obok pana Antoniego znajdziesz, na tej samej stronie 😉
–
majka.bally
2011/06/24 21:01:55
i jaskrawego witamy ;
–
ocobiegatu
2011/06/24 21:55:00
Marsz – jeszcze nie wiem czy pojde , czy pobiegne Mwr. Raczej pobiegne.
Natomiast sie obudzilem bo dopiero w czwartek zrobilem pierwszy polmaraton w tym roku. NIc nie umiem.Stad moja determinacja wzrasta – czas na BPS – czyli bez przygotowania strach..:).W niedziele I OHESK2016. Bieg na 26,4km. Rozszyfrowanie nazwy po biegu. Zapraszam chetnych.Kontakt -ocobiegatu@naszaulubionaGazeta.pl..:)
–
kawonan
2011/06/24 22:27:49
Sie działo!!! Zdrowia życzę !!!
–
biegofanka
2011/06/25 10:10:15
Dziki, Andante – świetnie, że Wam się udało pomimo tych różnic!:))
–
biegofanka
2011/06/25 10:12:35
Sfx – ale pech… Twoja świetna forma nie mogła znaleźć tutaj ujścia… no cóż, nie da się przewidzieć… zdrowia życzę!
–
biegofanka
2011/06/25 10:17:38
Bas – opisz koniecznie, jak to jest, kiedy ciało rzeczywiście nie chce dalej, nie może… dlatego podziwiam każdego, kto się na Rzeźnika rzuca…
Corvus – co Ci napisać… cokolwiek bym napisała… byłoby bez sensu…:))))
–
biegofanka
2011/06/25 10:22:20
Marsz – mógłbyś rzeczywiście zgłosić się do drużyny gazetowej:))
–
biegofanka
2011/06/25 10:24:54
Zgłosiłabym się do tej Warszawy gdyby nie to, że zdecydowałam się już na Wrocław i Poznań w tym roku… Wrocław opłaciłam, Poznań jeszcze nie, ale Warszawa trochę zbyt blisko czasowo po Wrocławiu… krótki czas na regenerację…
–
biegofanka
2011/06/25 10:25:43
Pomysł zorganizowania kilku drużyn w tym roku… świetny!
–
tomikgrewinski
2011/06/25 13:08:44
o rety ale emocje…
brawa dla wszystkich ktorzy ukonczyli rzeznika
i kolezenskie usciski dla tych ktorzy z roznych powodow nie dali rady
czekam na wasze relacje!
a ja ten tydzien swiadomie bez biegania
po weekendowych startach opuscila mnie moc i od razu zapalenie gardla,antybiotyk itd
marsz,jaskrawy – witajcie
–
tanczacy_jastrzab
2011/06/25 14:15:02
A Jastrząb 1h:12′:33″ w pucharze maratonu warszawskiego na 15 km. O ponad 11 minut lepiej niż na Chomiczówce (gdzie było też 15 kaemów:)). Szkoda, że nie było Dzikiego, lubię z nim przybić piątkę po biegu i tak w ogóle jak to po biegu w dobrym towarzystwie. Zagadywałem paru gości ale mieli chyba inny niż mój poziom nadawania (a trzeźwy byłem na 100% bo jak wracałem Szerszeniem to mnie zatrzymali i musiałem nadmuchać, wyszło ZERO). Wracaj Dziki, wracaj. Wasz Jastrząb
–
1.marsz
2011/06/25 18:09:09
majka, johnson dzięki; rzeczywiście biegofanko kuszący (i fajny) pomysł z tą wyborczą,
ale ja już kiedyś się zgłaszałem i mnie nie przyjęli więc nie będę wbiegał dwa razy do tej samej rzeki – nie żeby się obrazlił, dobrze zrobili, raczej bym wtedy nie podołał, a i teraz nie wiadomo jak będzie – dziś tylko 4 km (z planowanych 8) z powodu bólu łydki, z którym
walczę już bardzo długo, szacunek dla rzeźników
marsz
–
tanczacy_jastrzab
2011/06/25 18:19:17
Marsz, rówieśniku drogi, nie przejmuj się nadmiernie tymi łydkami. Miałem, jak mi się zdaje, to samo. Biegaj ale ostrożnie… i przejdzie. Jak nie, idź do fizjoterapeuty. Pewnie ktoś z podblogowych biegaczy z Wrocławia zna jakiegoś onego. To nic strasznego, normalna przypadłość. Zadebiutuj przed swoim 46, będę Ci kibicował. Nie przejmuj się pleaaseee małymi bólami, w naszym wieku to chyba normalne. Twój Jastrząb
–
1.marsz
2011/06/25 18:30:54
dziękuję Jastrzębiu, tych wytycznych będę się trzymał, Twoje 15 w świetnym czasie, gratuluję, długo biegasz?
marsz
–
tanczacy_jastrzab
2011/06/25 20:32:15
Marsz, biegam od kilku lat z przerwami na doprowadzenie lędźwiowych wapniaków do stanu używalności (nie pamiętam dokładnie kiedy zacząłem, wiem kiedy zdecydowałem lecz to zbyt intymne by o tym pisać tutaj, pogadamy kiedyś przy piwie:). A trenuję od 22.08.2010. Przebiegłem maraton w 4:00:31 w wieku Czterdzieści Sześć i Pięć. TJ
–
piotrek.krawczyk
2011/06/25 20:57:52
Tu Dziki z Zawadki Rymanowskiej 35 km od Komańczy. O moim Rzeźniku trochę, niewyczerpująco 🙂
Wczoraj w czasie biegu i zaraz po biegu myślałem, byłem przekonany, że ta wspaniała impreza nie jest dla Dzikiego stworzona. Po prostu. Na połoninach ani usiąść i gapić się godzinę lub dwie, ani widoki, bo trzeba patrzeć pod nogi, a tam tylko błoto i łopian, ani biec jak mi się podoba, bo partnerowi inaczej w duszy gra. Parcie na wynik lub umizgi do wyniku w prawie każdej rozmowie, sporo szpanu czyli lansu, Stachura umarł, „salomonowe” wyroki czyli komercja, itp. I dziś rano próbowałem to wyartykułować do MEL, która z partnerką Asią wygrała w kobietach. I słabo mi szło, bo już moje stare refleksje były blade, bo docierało do mnie, że przebiegłem Rzeźnika, że to obiektywnie nie takie proste, docierało do Dzikiego, że ten bieg był inny niż moje wyobrażenia i był wspaniały, także dlatego, że inny niż myślałem. I teraz czekam na najbliższe Boże Ciało (Rzeźnik zawsze odbywa się w piątek po tym święcie),żeby na przetartym wczoraj szlaku brać wszystko co tam mają. Tak jest. Bilans Rzeźnika Dzikiego: strata bidonika na trasie (i tak nie lubię moich bidonów, ale niestety naśmieciłem w Bieszczadach), strata bufki na przepaku (szkoda), zgubiona mapa laminowana na kwaterze (fajna), stłuczone kolano o kamień na zbiegu z Wołosania po glinianym mazidle śliskim jak masło, nieprzespana noc przed biegiem (wesele i disco polo za oknem schroniska). I: znajomość zamieniona w przyjaźń, i nie boję się tego słowa, z Andantem (bezcenne, w trudach i z różnic – żaden warsztat, za przeproszeniem psychologiczny, nie zrobiłby tego lepiej niż Rzeźnik), stawienie się na mecie jako formalność w stanie nie wskazującym na Rzeźnika (chociaż wiem, że każda utrata równowagi, każdy niepewny krok mogłyby się skończyć katastrofą), kontakty z Pyrkami – Basem, Corvusem (koledzy na każdą pogodę), krótkie z Burym, SFX (eh SFX, z własnego dramatu zrobił wartość, pomagał jak wolontariusz na przepakach), dwie noce spędzone z tegorocznymi mistrzyniami Rzeźnika 🙂 Itd. Jak tu nie jechać za rok? A moim osobistym bohaterem Rzeźnika jest Corvus. Bas, SFX – żal mi strasznie i jestem zły na zły los. A Robert (czyli Corvus)? Nienaruszony jak pisał Johnson, mimo swojego Dnia Konia, został z partnerem na dobre i na złe. I jeszcze pomagał upadającym w Smereku, kiedy służby nie wiedziały co czynić. Corvus, pewny i nienaruszony. Medal dla Ciebie! I jeszcze raz – dziękuję Andante. Za bieg i nie tylko. Dziki
–
jaskrawy.pomaranczowy
2011/06/25 22:33:34
Tak napisałem Buremu, ale to do wszystkich Rzeźników: It’s not about being a winner. It’s about being a champion. You are the champions!
–
andante78
2011/06/25 22:38:52
http://www.tvp.pl/rzeszow/informacja/aktualnosci/wideo/2406/4754182 – dla zainteresowanych, od 17 min i 30 sekund filmu (można przewijać). Wypowiada się także SFX o swojej trudnej, ale mądrej decyzji.
Bieg Rzeźnika krótko. Widziałem prawdziwą rozpacz i trudną. ale mądrą decyzję – SFX to o Tobie, jestem przekonany, że jak za rok „wystrzelisz” to będziesz łamał 11 h z zapasem. Wierz na pewno że, sportowa złość pomaga, wiem to z zeszłorocznej autopsji, która przełożyła pozytywny rezultat na ten rok. Widziałem waleczną postawę zawsze uśmiechniętych pyraków – Corvousa i Basa, którzy zostali wczoraj ultrasami. Chłopaki, pewnie tak musiało być, pewnie składa się na to wiele czynników, wiele drużyn nie ukończyło (ponad 20%), a wiadomo, że co by nie powiedzieć to także ten bieg ma być tylko zabawą, a nie papierkiem lakmusowym sensu egzystencji. Cieszę się, że spędziliśmy z sobą trochę czasu. Bury – czarny koń tych zawodów, co tu dużo mówić, to talent do biegania, na który tacy jak ja muszą mocno zapracować, a on go po prostu ma, czapki z głów, bo boję się pomyśleć, jak byś pobiegł, gdybyś się porządnie przygotował :-).
Dziki, Partnerze, dziękuję za wszystko, bez Ciebie bym tego biegu nie przebiegł. Nie chcę robić publicznie wiwisekcji naszych relacji podczas 14 h biegu, ale jestem przekonany, że te drobne tarcia które miały miejsce, nie tylko dodały nam charakteru (którego i Tobie i mnie nie brakuje), ale przede wszystkim nie przysłoniły radości biegowego spotkania i pozwoliły spojrzeć na siebie z bliższej (lepszej? prawdziszej?) perspektywy, także w głąb siebie. Całuję tak jak lubisz ;).
–
fajka
2011/06/25 22:54:02
Rzeźnicy !! Ja też chcę w przyszłym roku ! Kto zechce pobiec ze mną w parze ??
Gratulacje Skurczybyki !! Rewelka ! Zazdroszczę Wam przygody i Przyjaźni 🙂
Marsz – witaj nowy blogowiczu, tym milej, żeś z Dolnego, jak ja 🙂
Biego – Ty się nie wygłupiaj, tylko zgłoszenie ślij do Gazety..Wrocław poczeka.
A u mnie tydzień lekkiego luzu, wyjdzie jakieś 45 kaemów, przeważnie ciągnionym, koniem chciałoby się rzec, ale przez to bieganie to konia dawno nie widziałem..
pozdrowionka, fajka
–
basdlamas
2011/06/25 23:17:29
Witam. Aktualnie krotko i na temat. Dotarliśmy do Poznania cali.. Dziękuję za dobre słowa i wsparcie.o Wszystkim wam opowiem… tylko dajcie mi chwile na poukłądanie tego.
Pozdrawiam 3/4 Rzeźnikowiec – Bas
p.s. wygrałem przed biegiem – miałem najlepszego partnera jakiego sobie można mieć. po przeczytaniu relacji zrozumiecie, że tam sie nie biega nogami – leczy głową.
!!!!ZAPOWIADAM ŻEBYŚCIE NIE MYŚLELI ŻE BAS TAM NIE WROCI!!!!!… WROCI I TO JUŻ ZA ROK WALCZYĆ Z TYM DEMONEM (NIE MOWIE TU O TRASIE,A O MOJEJ GŁOWIE)!!!!
–
1.marsz
2011/06/26 00:23:06
wiem fajka, wiem, w twoich okolicach to już takie małe górki, prawda?
to będę ciut starszy jatrzębiu w debiucie (niż ty w swoim) i pewnie tyle pewnego, reszta wyjdzie w biegu (mam nadzieję, że nie w marszu)
marsz
–
corvus78
2011/06/26 01:26:41
…Piotrze (Basie) zrobimy to i dodatkowo w rewelacyjnym czasie, bo każdy z nas wskoczył wczoraj na kolejny poziom biegowy, a tego co doświadczyliśmy na trasie nie da się przeczytać na żadnych forach i blogach, to jest nasze i dla nas, bo tak jak kiedyś pisałem, choć to było dawno temu w przyrodzie 2+2 nie równa się 4, ale jest pomiędzy 2 a 6 , a na rzeźi odchylenie wzrasta
dzięki dla wszystkich co wierzyli
przepraszam, że nie nawiązuję do wszystkich postów, ale trójkąt musi być równoboczny rodzina-praca-bieganie
spokojnej nocy
–
quentino-tarantino
2011/06/26 07:25:18
Już po pierwszych krótkich relacjach widać, że konieczne są dłuższe. Gdy już ochłoniecie piszcie, wspominajcie.
A ja za 15 minut wybiegam na „tradycyjną niedzielną” trzydziestkę…
O kilku treningach z tego tygodnia, które dały mi sporo radochy biegowej:
http://www.quentino.pl/
–
piotrek.krawczyk
2011/06/26 21:07:31
Dziki ostatni dzień Beskidzie Niskim, w oazie spokoju. Było bieganie po Beskidzie Niskim. Z Zawadki, cały czas biegiem (czasami po 8’15), przez masyw góry Piotruś do szosy Komańcza – Tylawa i z powrotem. Razem 18 km z atakiem na szczyt Piotrusia, ponad 800 m. Ani śladu Rzeźnika w maszynie do biegania, pięty, które odczuwałem na rzeźnickich zbiegach i które chroniłem, te pięty to raczej była histeria. Kolana normalnie, czwórki też. Ciągnął dolny przyczep prawego trójgłowego, jakby sztywny był, a tego na Rzeźniku nie czułem. I prawa panewka w biodrze trochę zacierała, znaczy odciążałem lewą nogę w Bieszczadach. To dziś chyba trening pod przyszloroczny Bieg Rzeźnika. A może pod jesienny maraton, bo Dziki zdążył już zapomnieć co to jest ściganie i pora sobie przypomnieć. Chociaż ultra kuszą. Bardzo kuszą, tu Dziki jest uwiedziony i bliski zakochania. Konecka setka, 100 km po Puszczy Kampinoskiej (mam nadzieję, że z SFXem), po dwóch tygodniach Kalisz atestowany i płaski. I gdzie tu miejsce na szybkie bieganie?
–
corvus78
2011/06/26 22:36:33
… powinienem pracować, ale nie mam na to ochoty, zwyczajnie nie chce mi się;
chciałbym jednak opowiedzieć Wam naszą pyrkową historię, ale niestety ta opowieść wymaga czasu, skupienia i chyba przede wszystkim wspólnej pracy, by wyrównać punkt widzenia i napisać wspólną retrospekcję…;
jak dzisiaj czytam Wasze relacje, to jesze raz biegnę tą trasę – Wasza empatia jest niesamowita, pomimo oszczędnych informacji, przesyłanych od nas biegnących;
dziękuję wszystkim za wsparcie, nie lubię wyszczególniać, ale chyba powinienem Jastrzębiu ja też się cieszę, że się poznaliśmy :);
Sten „the new age” i cóż więcej pisać :))) i też się cieszę, że pobiegliśmy razem przez Kampinos;
1.marsz nadawaj i dodaj świerzej krwi, bo nas imbred wykończy :)));
Johnson dzięki za niesamowite wsparcie, porady, cóż więcej napisać byłeś Naszym supportem, gdyby nie Ty to wiele było by niewiadomych i pewnie skończyli byśmy dużo wcześniej wracając do Cisnej jak wiele drużyn;
Wojtek nie wiem jak to napisać pomimo tego, że wielokrotnie wizualizowałem sobie koniec tego biegu, zawieszanie medalu i to był Nasz pyrkowy cel przez rok realizowany cel, ale nie miałem i nie mam żalu do Basa, niestety nie mam pojęcia co się stało, bo zazwyczaj to On mnie ciągnął do celu, Bas jest młodszy i silniejszy, ale ktoś zawładnął jego głową, miał laleczkę w którą wbijał szpileczki i to skutecznie;
Majka pogadamy, popijemy i opowiemy jak było. dzięki za wsparcie;
Biegofanko dzięki za wsparcie, ale pomimo tego że nie skończyliśmy była to niesamowita przygoda, każdy z nas jest na wyższym poziomie biegowym i to będzie procentować
Dziki pamiętaj, że w przyrodzie nic nie ginie, Twoje zguby się odnajdą; piszesz, że zostałem z Partnerem, a jak mógłbym inaczej, związaliśmy się liną rok temu w Poznaniu, i to zobowiązuje, zmiana partnera na trasie, czy też bieg samemu pomimo konwencji zespołów jest bez sensu lina jest liną i to zobowiązuje; proszę nie pisz, że jestem bohaterem, bo tacy niestety zgineli w Twoim mieście podczas powstania, ale jak widzę, że ktoś leży na ziemi i ma oczy zamknięte i się nie rusza, a organizatorzy w tym czasie noszą worki do samochodu i „zwijają stoisko” to chyba powinienem zareagować i próbować pomóc, dodatkowo jak ktoś ma problem na przepaku i to się widzi, że nie wie co marobić to trzeba mu pomóc;
Dziękuję również za wspólne spotkanie ze wszystkimi biegowymy przyjaciółmi, niesamowite przeżycie, czekam na kolejne spotknia;
spokojnej nocy
–
tomikgrewinski
2011/06/26 23:41:06
bas,corvus
w takim razie cierpliwie czekam na retrospekcje…
fajka – chcialbym byc twoim partnerem,ale jeszcze nie w przyszlym roku…
–
bolek.03
2011/06/27 09:17:36
Rzeźnicy – gratulacje! SFX, Bas – następnym razem dokopiecie demonom!
–
sfx
2011/06/27 09:38:49
eh.
powiedzieliście (napisaliście) już chyba wszystko.
nie mam nic do dodania, w końcu krótko tam byłem. na trasie, a nie z jej boku.
12 minut to za mało by stwierdzić czy bym dał radę. 2h bicia się z myślami to były naprawdę dwie długie godziny. ale w zasadzie w 13 minucie wiedziałem, że będę się oszukiwał, gdy uwierzę, że jestem w stanie biec dalej. kwintesencją porażki był Żebrak. nie życzę takich doznań nikomu. 12 minut to jedna minuta na każdy miesiąc treningów. to był jedyny twardy cel w tym sezonie z mocnym planem realizacji.
dobrze, że nie zostałem w Cisnej i widziałem niektórych w Smereku, Berehah i Ustrzykach. gdybym siedział na dewpie bym się rozbił totalnie.
11.24 partnera było czymś niesamowitym. a jego 3. czas na ostatnim etapie – niesamowity.
rezygnacja zasadna. zresztą i tak nie byłoby o co walczyć.
dowiedziałem się o tym jak porównałem nogi gdy wróciliśmy z kumplem do naszego pokoju. dziś nie boli, ale opuchlizna jest.
dziki. pamiętam. 100ka z tobą jest murowana i zaklepana w kalendarzu, bez względu na jej termin 🙂
–
ocobiegatu
2011/06/27 10:30:25
Nie wiem czy marsz by chcial być świerzą krwią..:).Corvusa dopadł syndrom Komorowskiego, no tu mamy cały bul..:). Corvus napisał w emocjach.Jestem pewien ,ze wie jak sie to pisze ,ale tak napisał..Tu pewna refleksja co do dbałości języka. Na forach czytam ,ze ktoś pisze – tępo biegu…:).Uważam ,że błędy trzeba wypominać. Chętnie spojrzę na to jak mi ktoś coś wypomnie. Wszyscy się uczymy. Nie jesteśmy nieomylni.Inaczej to wygląda to podobnie do sytuacji w której ktoś obsikuje klatke schodową a nikt mu nie powie , że robi niewłaściwie. To wtedy on dalej działa..:). Z drugiej strony , jak ktoś coś wypomnie z dobrej woli , to od razu jest zły…Pamiętam jak kiedyś w necie zwróciłem uwagę kobiecie , co sie opisywała na jakichś randkach , że jest napewno taka czy owaka. A na pewno się pisze osobno. Rozbawiło mnie to i w dobrej woli jej napisałem ,że na pewno to na pewno osobno..:).Na to ona mi wysłała elaborat ,i dosyc wrogo .że nie są to rzeczy najważniejsze w życiu , co ja chcę itp. ! itp. Uważam ,że jednak w życiu się stale uczymy i trzeba się przyznawać do błędu. Aby było biegacko – też do tego biegackiego..:).
–
sten2007
2011/06/27 10:50:14
Oco – nic a nic nie zrozumiałem oCO ci chodzi.
Napisz to jeszcze raz ale po biegacku.
–
sten2007
2011/06/27 10:53:08
Bas – przej…ne. Mnie to chyba będzie czekało we wrześniu. Dziki napisz coś na temat jedzeniai, picia i takie inne technikalia.
–
ocobiegatu
2011/06/27 12:44:36
sten – też nie wiem o co Ci chodzi ..
Jak ma być po biegacku i powiedzmy po angielsku, co quentini i lubi , a co mi si ę nie podoba na jego www , te ciągłe wtrącenia angielskie, ale niech będzie – move your ass ..). Czyli tak jak w biegu , tak i w wypowiedziach blogowych starać się błedów nie robić. Trudne to ale trzeba ruszyć doooopę , czyli ass.. i się starać pod każdym względem.. 🙂
–
sten2007
2011/06/27 13:17:59
Oco – no to nie rób.
–
sten2007
2011/06/27 13:19:59
Quentino może to robić, bo ma zezwolenie z wieloma pieczęciami.
–
corvus78
2011/06/27 15:41:05
Oco dziękuję za trafną uwagę, błąd ortograficzny jest błędem, powinienem przeczytać przed wysłaniem, ale porównanie do sikającego na klatce schodowej, chyba nie ma co komentować.
Proszę jednak jako purysta językowy żebyś sprawdził w jaki sposób pisze się znaki interpunkcyjne, szczególnie przecinki.
pozdrawiam i życzę miłego dnia
–
1.marsz
2011/06/27 17:14:48
jak zachęcasz corvusie to nadaję: wczoraj było odświętnie czyli z żoną i na trasie „między mostami”, żona dwie, a ja trzy pętle – 17 km (trasa jest oznaczona na prawie 6 km więc chyba mój garmin stracił orientację pod drzewami – oco robiłeś może kiedyś tam pomiar?), biega się tam bardzo przyjemnie, choć to nie mój rejon i trzeba jechać przez prawie całe miasto dlatego biegam tam rzadko, od święta; w pierwsze święto ukradli mi bidon z izotonikiem i to już przed pierwszym „nawrotem”, a w drugie święto czyli wczoraj wypili wodę ale nie całą, starczyło i dla mnie…
pamiętam jak przeżywałem obiżoną ocenę z matury za „ortografa”, teraz jest łatwiej – stwierdzają dysgrafię…u mnie liczba błędów rośnie w smsach i komunikatorach; ze sportowego języka mówionego moim ulubionym jest „szczał na bramkę”, o którym można usłyszeć chyba w każdej transmisji piłkarskiej – i dlaczego nikt im tego nie wypomni?
marsz
–
ocobiegatu
2011/06/27 17:20:31
Corvus i Sten.Przede wszystkim miło ,że Wasz styl wypowiedzi nie jest taki jak na biegajznami albo bieganie.pl..:). Mimo wszystko jednak Was nie rozumiem.Poddajecie mnie krytyce a nie jest w tym nic merytorycznego tj. takiego z czego bym miał jakis pożytek , naukę…Sten pisze – nie rób tego ..czego ? Każe się domyślać odbiorcy…
To samo corvus – błędy interpunkcyjne ? Gdybym miał przykład merytoryczny to bym z tego coś wyniósł…Tak samo mi raz napisał na blogu marsikor – błędy w interpunkcji…
Ale gdzie ? Może mi tak sto osób napisać a ja nic z tego nie będę miał, żadnej nauki. To jest to w stylu – uważaj , coś nie tak w Twoim ubiorze ! I to ja mam się zastanawiać czy mam rozpiętą koszulę ,źle zawiązany krawat , rozpięty mankiet, rozporek itp. Powinni się mowić wprost – jest coś nie tak – masz rozpi.ęty rozporek.To wtedy wszystko wiem i przeciwdziałam od razu…:).
–
ocobiegatu
2011/06/27 17:27:26
Marsz – między mostami czasem biegam nad Odrą ale żadnych garminow nie mam . Mogę najwyżej atestowac krokami ..:).Pamiętam jak atestowałem trasę nad Odrą pod oco21,1 .Trasa dosyć monotonna ,stąd ciągle zapominałem ilość kroków. Podzieliłem na odcinki i w końcu poszło. W sumie nie wiem do końca o jakie mosty Ci chodzi bo mostów ci u nas w ESK2016 dostatek..:).
–
sten2007
2011/06/27 18:59:07
Oco – nie rób tego (nie rób sam tego, co chcesz, żeby inni nie robili). Opowiedz nam o tym problemie z rozpiętym rozporkiem, co to było, jak z tego wybrnąłeś:)
–
johnson.wp
2011/06/27 20:30:17
Wakacje mi służą. Dlatego staram się by zdarzały się jak najczęściej:) Pani doktor prorokowała mi długą przerwę w bieganiu z powodu korzonków, ale zapisała tak świetne prochy, że przerwa trwała… 2 dni :). Łykam i biegam, teraz już 3 dzień z rzędu:) Wychodzi do tego, że po minutę szybciej niż przed rokiem. Częściowo to wynika z tego, że starając się oszczędzać kręgosłup biegam sporo ze śródstopia, a to wiadomo, że dodaje spida:) Dzisiaj 7x atakowałem Górę Rowokół. Baaaardzo przydatna treningowo. Biegałem z mapką z Geoportalu (jeszcze raz dzięki Cze-cza) i na 13.5km wychodzi z poziomicy +/-700m! Idealny obiekt:) Polecam Smołdziński Las na wakacje:) Jutro tura do Rowów i powrót plażą, z wiatrem oczywiście, to się nazywa logistyka:)
–
ocobiegatu
2011/06/27 20:57:16
Oj Sten ,no nie wierzę aby jakiemukolwiek facetowi nie zdarzyło sie w życiu aby nie chodzić z rozpiętym rozporkiem. Źle gdy jest żonaty wtedy. A jak wolny no cóż – chodząca reklama..:). Natomiast aby było biegacko. Co do tego co napisał johnson.Ostatnio bardzo zwracam uwagę w biegach tempowych na 5km aby biegac jak po linie. Czyli przeniesienie technik chodziarskich.Mocne podkręcenie biodrami i wydłużenie kroku(?).Nie ląduję na pięcie. Nawet w wolnych biegach staram się biec w sposób zbliżony „do liny” , choć wtedy już trudniej. Wydaje mi się , że to właśnie technika przynosi mi teraz efekty. Bo nie wiem skąd mam takie wyniki jako taki grubas..:).
–
piotrek.krawczyk
2011/06/27 21:23:10
Sten – Dzikiego o jedzenie nie pytaj bo dziki. Na setce na przykład nic nie jadłem, nie mogłem, dowiozłem pół kilo marsów na metę. Na Rzeźniku z rozsądku ale bez zmuszania się zjadałem co akurat dawali. W Cisnej batona, w Smereku kanapkę. Po drodze zjadłem kilka daktyli z kieszonki plecaka – też z rozsądku nie z potrzeby. A naprawdę dobrze zrobiła mi herbata ultra słodka, którą zamówiłem w Cisnej u wolontariusza SFXa, a on ją w termosie dostarczył do Smereka. Piłem cały czas, zawsze miałem zapas płynu. Andantemu raz zabrakło i dobrze, że miałem rezerwę. Nie można tu oszczędzać na masie plecaka, musi być rezerwa płynu. Na Rzeźniku dawali izotonik, który dobrze wchodził, chyba mało chemii, chyba lekki hipotonik. Na dwóch przepakach zmieniałem skarpetki, koszulkę krótką (w drugiej długiej biegłem cały czas). Nie zmieniłem butów, chociaż miałem przygotowane dwie pary, za radą Corvusa zmieniałem tylko wkładki – genialne rozwiązanie. Całość przebyłem w cienkich legginsach, wiozłem ze sobą krótkie spodenki, ale nie było potrzeby zmieniać. Wiało na połoninach w lewe ucho, przydała się chustka i dodatkowo bufka. Miałem rękawiczki, używałem, na przepakach też zostawiałem, jedne przydały się Andantemu. I uważam, że używanie kijków powinno być kategorycznie zabronione. Najgroźniejsze poza upadkiem zdarzenia to te z udziałem kijków. W tym bratobójczych wystruganych na trasie przez Andantego. I uwaga techniczna – na przepakach czas przyspiesza.
Oco – po przecinku stawia się spację, nie przed przecinkiem 🙂 Zdarza mi się walnąć byka, czasem urządzenie samo zamienia słowa, ja piszę szybko i nie sprawdzam przed wysłaniem. I mnie bardziej niż poprawność interesuje treść i przekaz. Kiedy piszę i jak czytam. Pa. Dziki ze stolicy już niestety…