jesienny odcinek

Ciemności kryją ziemię. Napisałem o tej żywności ekologicznej, do późnej nocy pisałem, oddałem tekst, a przez dwa dni nikt go w redakcji nie czyta. Rozleniwienie jakieś, czy powolna śmierć prasy się wkradła? Może jesień?

Teraz mam rozmawiać z panią, która napisała do Wysokich Obcasów, że jest szczęśliwa. Taki wiosenny temat.

Treningi mam jakieś rwane. We wtorek pisałem, więc rano nie było biegania, a wieczorem interwały z bankowcami na stadionie – 400, 600, 800, 800, 600, 400. Pobiegałem w tempie czwórkołamaczy, czyli wyszedł mi jakiś fartlek i to nie do końca. W środę wieczorem to samo z drugą grupą, więc postanowiłem rano pobiegać swoje. Miała być godzina w pierwszym zakresie (ale takim intensywnym, tempo ciut szybsze niż 5:00), ale musiałem pojechać z ciotką na cmentarz, nie wyrobiłem się i wyszło tylko 10 km, w jakieś 48 i pół minuty, przyjemnie.

Na cmentarzu postawiliśmy kwiatek mojemu dziadkowi. Imię mam po nim i od niego wziąłem sport. To dziadek uczył mnie grać w badmintona, w ping ponga na stole na wysoki połysk, kupił mi rowerek. Oglądaliśmy mecze i patrzyliśmy w Przeglądzie Sportowym na wyniki Polonii Warszawa.

Dziś pobiegałem tylko leniwe 5 km. Z Alą S. wyznaczaliśmy trasę niedzielnych mistrzostw Agory na 5 km. Agora to firma, która wydaje Gazetę Wyborczą, jeszcze. Chciałem, żeby trasa była atestowana przez Garmina, więc Ala wytyczyła gdzie, a ja zrobiłem pełne 5 km, żeby wiedzieć skąd dokąd.

Teraz uwaga – lokowanie produktu. Tak się teraz nazywa coś, co dawniej określano jako product placement. Produkt ulokowałem na półce córki 3klasistki.

b

Dostałem te Brooksy od Marka J., pokazał mi je jeszcze we Wrocławiu, a biegam w nich jakoś tak od Warszawy. To but free zrobiony przez Brooksa, nazywa się Pure. Na własne oczy widziałem trzy wersje. Pierwsza jednak z pewną amortyzacją i zaznaczoną piętą, jeśli ktoś się boi być hardcorem. Druga z terenowym bieżnikiem pod spodem. Moja jest najbardziej naturalna. W podeszwie duży palce oddzielony od pozostałych.

Bardzo mi się podobają, firmę lubię, ale nie mogę się pozbyć w tych butach pewnego dyskomfortu. Są wąskie. Jakbyś założył skarpetę albo coś jeszcze bardziej dopasowanego. Domyślam się, że chodzi o to, żeby zmobilizować mięśnie, nie rozleniwiać stopy, jak redaktora Gazety. Marek J. w Poznaniu tłumaczył mi, że chodzi też o to, żeby buta nie czuć na nodze. A ja niestety czuję, że mnie od góry gniecie. I nawet już wiem co mnie gniecie – szeroka na siedem milimetrów gumka otaczająca stopę od dołu i od góry. Krzysiek D., najszybszy w tej chwili biegający dziennikarz (w Wawie nie startował, ale jak staniemy kiedyś razem na linii startu, to czuję, że to on będzie czekał na mecie) radził mi rozwiązać problem nożyczkami, ale nie mam takiej śmiałości. Rozciągam gumki i cieszę się z mobilizacji stopy.

Mam na głowie opis jeszcze jednych butów. Ale na razie to nówki sztuki, całe bieluchne, paski srebrne, jeszcze się można w nich przejrzeć jak w lustrze. Nie mam odwagi zabrać ich na tę pluchę, czekam na polepszenie pogody. A tu plucha, ciemność, rozleniwienie. Jesień w końcu dopadła nawet biegaczy.

Updated: 20 października 2011 — 18:55

  1. marta_szewczuk

    2011/10/20 23:23:16

    Ja zrobiłam ostatnio lokowanie moich niemożebnie odblaskowych najkaczy na swoich stopach, ale tyle z tego wyszło, że produkt w postaci bólu ulokował się w moim kolanie, a ja musiałam w drodze powrotnej z zajęć ulokować się w tramwaju. Jesień, jesień, jesień ach to ty…


    popellus

    2011/10/20 23:50:02

    Tych butów to jest…:)
    I jakoś tak nawet z tematem się dziś zgram, bo znalazłem fajny filmik na stronie M. Giżyńskiego. Polecam, jest też dużo o butach:) A już za chwilę będzie łamał 2:12 na minimum olimpijskie, czy wystarczy?? przekonamy się 30.10…frankfurt n/menem.

    mariuszgizynski.pl/index.php/2011/10/obozowe-zycie/

    Najlepszego Pope

    P.S Dziki, Oco…takie zawody, to już słynny ZK w Rawiczu organizował:)
    runners-world.pl/06-2010-3976.html
    http://www.sw.gov.pl/pl/okregowy-inspektorat-sluzby-wieziennej-poznan/zaklad-karny-rawicz/news,469,polmaraton-w-zakladzie-karnym.html

    Idąc dalej, pewnie ‚Polityka’ też o tym napisała, nie przeczytałem jeszcze:]


    corvus78

    2011/10/21 09:28:14

    Dziki wczoraj pytanie dziś odpowiedz – Edward Stachura;

    Pop niestety ja mam Garmina, polarny jest SFX,

    pozdrawiam i mam nadzieję, że dzisiaj wreszcie się ogarnę i coś więcej napiszę

    miłego i pięknego dnia


    beat.usia

    2011/10/21 09:34:59

    tak o butach…

    jakies 3 tyg temu wybralam sie w moich biegowych butach (Asics Gel Kayano17 – jesli komus cos to mowi) na piesza wycieczke – 12km.
    Sa to moje najlepsze buty jak do tej pory,sporo juz w nich wybiegalam, niestety w trakcie marszu nabawilam sie ogromnego odciska na piecie!!!! Szok!!! Odcisk sie zaleczyl.
    Po 3 tygodniach te same buty na nogach i ostatnie 15K poznanskiego Maratonu przebiegniete bez najmniejszego problemu (w towarzystwie mojej siostry Karoliny – jej pierwszy maraton hurrrraa!!!)

    Wniosek – jesli buty do biegania – to w nich biegac, nie chodzic…

    Pozdrawiam jesiennie


    grido71

    2011/10/21 09:35:33

    Dziki: niestety widzę, że Corvus mnie uprzedził. Ale może uściślę, Stachura to tłumaczył z języka Indian. A bodajże jest to tekst pieśni indiańskiej „Żądza nieśmiertelności”.


    johnson.wp

    2011/10/21 10:21:40

    Kołczu – wcale jesień nie dopadła. Ja odpoczywam ale domownicy wymyslili właśnie zmanę warty 🙂

    Beat.usia – pewnie chodzisz spięta a biegasz z palca 🙂

    Corvus – no nareszcie:)

    Fajka – gdzie relacja? Prosimy 🙂 Chciałbym sobie przypomnieć co się z nami działo…

    Dziki – zredukujesz napięcie konstruktywnie, bo na jednej pętelce w Szamotułach, i wyjdziesz wreszcie z tego karnego zakładu. Potem odpoczniesz, cudnie…


    piotrek.krawczyk

    2011/10/21 10:37:31

    Corvus i Grido – ludziki. Corvus dwa, bo za konkurs o Tytusie Dziki wysłał nagrodę Basikowi zamiast Cirvusowi. A Basik – ciach – ludzika na laptopa 🙂 Grido – poproszę o adres do wysyłki na maila: piotrek.krawczyk@gazeta.pl
    Dziki


    fajka

    2011/10/21 12:24:46

    Johnson – napisałem relację jeszcze w poniedziałek, a więc chyba trzy wojtkowe wpisy wstecz. Nazwałem tam nawet Ciebie skurczybykiem i odgrażałem się, że zima Twoja, ale wiosna nadejdzie 🙂 Musiałeś przegapić. Dwója. pozdr.


    1.marsz

    2011/10/21 15:21:43

    dziki, ja sądzę (na podstawie książek i czasopism), że interwały podnoszą Vo2max, a biegane przed połówką dodają wiary ogranizmowi w jego możliwości; czyli na 18/19 km „zanurzasz się” w to interwałowe tempo (4’04) i masz problem z głowy, reszta ciała zapier…, bo wie, że musi, a przede wszystkim, że może (tak sobie „poteoretyzowałem”)marsz


    johnson.wp

    2011/10/21 15:43:10

    Fajka – już się cofnąłem w czasie, przyjmuję ta dwóję… Najwyraźniej maraton poszedł mi zarówno w nogi jak i w głowę… Jak ja mogłem przegapić relację Twoja i Aleny, no i „czułe słowka” od Que 🙂
    Jednak przypomnij mi co się działo między 31 a 38, bo nie za bardzo pamiętam:) Pamiętam Twoją wyprostowaną, swobodnie biegnacą sylwetkę. Co wtedy myslałeś? Nie miałes zegarka, co czułeś? To była chyba jednak jakas nowa jakość, bo bez dramatu i bez skurczy? Pamiętam też jak podbiegł do mnie MKS, trochę się wtedy obudzilem i wyrzęziłem „Tam z przodu jest Fajka, on prowadzi”. Musiałem po tym przyspieszyć bo MKS został nieco z tyłu…
    PS. Żaden ze mnie skurczybyk, wcale Cię nie podpuszczałem zostając z tyłu:) Jednak udało mi się Ciebie zaskoczyć atakiem na Twoje plecy:)


    beautyandb

    2011/10/21 17:34:27

    Zaintrygowało mnie to „jeszcze” w jednym zdaniu…. Nie wiem, co na to Freud : Jakieś zmiany wiszą w powietrzu?


    fajka

    2011/10/21 18:01:50

    Johnson – pamiętam, że ok. 30 km lekko osłabłeś i ustaliliśmy, że ja ciągnę. Jakiś czas (3 – 4 km) oglądałem się, byłeś kilka, kilkanaście metrów za mną, pokrzykiwałem Johnson i Johnson,a Ty odpowiadałeś, że jesteś. Później przestałem się obracać, bo gdzieś się zgubiłeś,a ponadto czułem, że obracanie się jednak kosztuje. Myślałem, że jest ok, że lecę szybciej niż w Warszawie. Tak czułem, tym bardziej, że nie miałem !! skurczy. Pierwszy maraton bez tych pieprzonych demonów. Chcę wierzyć, że to zasługa Quentinowej mikstury, którą spożywałem wieczorem i rano przed maratonem, choć jeszcze bardziej chcę wierzyć, że swoje już nabiegałem i skurcze zabiegałem na śmierć. Prawda pewnie leży gdzieś po środku. Z uwagi na brak skurczy był to dla mnie maraton wyjątkowy i jak sądzę przełomowy. Co myślałem między 31 a 38 km ?? Szczerze mówiąc nie myślałem, że mnie Johnsonie dogonisz, przyznaję, że szczęka mi opadła i byłem zaskoczony. Jednak Twoje zmartchwystanie ucieszyło mnie, a Twój wynik jest motywacją do budowania solidnej zimowej bazy. Nie miałem najmniejszych szans utrzymać Twojego tempa, co kosztowało minutę straty. Myślę, że brakło ciut świerzości, i chyba też siły. Szybko zlałeś się z zawodnikami przede mną. Bardzo szybko.
    Moja propozycja: Dębno 2012 – lecimy na złamanie 3.30. Podzielimy się zadaniami na trasie. Proponuję Dębno, bo wiem, żeś alergiczny na Kraków. Przyjmujesz wyzwanie ??
    pozdr. fajka


    piotrek.krawczyk

    2011/10/21 21:29:31

    Tu Dziki. Dziękuję Pierwszy Marszu. Kołcz tylko ze mnie dzisiaj kpił na turnieju ping ponga: „…tak Dziki, masz rację, nie utrzymasz tempa, …tak, masz rację, skopiesz ten półmaraton, masz klęskę w oczach…”. W psychoterapii to się nazywa „intencja paradoksalna” i dobrze robi neurotykom tkwiącym w oporze… A Dziki jutro jedzie z Tomikem pociągiem do Poznania i oddaje się w dobrotliwe ręce Johnsona. Zaraz upiekę jeszcze chleb dla Joasi Johnsona, rano pakowanie i jazda. Klęska czy nie, bieganie jest najważniejsze, przyjemnie przebiec 21 kilometrów i przyspieszyć nieznacznie na ostatnich dziewięćdziesięciu siedmiu metrach. Ostatnie pól metra na maksa 🙂 Ale mam strategię na wszelki wypadek. Nie ruszę w docelowym tempie. Pierwsza piątka ma się skończyć ze stratą od 30 do 45 sekund. Jak Pierwszy Marsz powiada, na końcówce sobie je odbiorę… A jak nie to trudno… No i nie biegnę z czuba, wystartuję z kolegami na 1:40. Wtedy nikt Dzikiego nie wyprzedzi… 🙂 A nagroda do Grida wysłana, Corvusowi zawiozę pociągiem do Poznania. Grido też jest z Poznania, ale nie mam pewności czy będzie okazja spotkać się.
    Johnson – dziękuję za Twoją gościnność. Dziki


    tanczacy_jastrzab

    2011/10/21 22:20:50

    Dziki, fruuuuuńńń, TJ


    ocobiegatu

    2011/10/22 11:39:57

    Jesień to też czas na namawianie do biegania.
    „Do nowego biegacza” Śliczna jesień cała złota
    Biegam teraz ! to też cnota
    Pod nogami trzeszczą wszędzie
    piękne jesienne żołędzie
    wszystkie biegi mam szałowe takie trochę wystrzałowe wiatr nasypał lisci kupę Ty też biegaj ! klaps Ci w pupę ! oczywiście jak bym namawiał to końcowy werset mocniejszy , silny bodziec , łatwiej namówić…). Startującyn w weekend życzę wystrzałowego biegu.


    piotrek.krawczyk

    2011/10/22 17:01:22

    Tu Dziki
    A Tomik i Dziki dojeżdżają do Poznania 🙂


    popellus

    2011/10/22 18:49:53

    Dycha Kołcza:))
    13 VI/1 00:37:34 Staszewski Wojciech Kancelaria Sportowa Staszewcy

    Gratulacje.:)

    Najlepszego Pope


    popellus

    2011/10/22 19:02:57

    We wroc ostatnio otworzyli nową ścieżke biegową. Co prawda tylko 3,9 km, na zimne i wietrzne czasy sie nie nadaje, ale pomysł myślę, że wypali.
    Wszystko za sprawą człowieka, o którym już była tu mowa. Dosyć fajny gość, jak chcecie poczytać….coś do herbaty wieczornej. Polecam
    menstream.pl/forma/bieganie/biegam-jak-to-latwo-powiedziec,0,935430.html

    im226.blogspot.com/

    p.s Powodzenia Szamotułowcy:)

    Najlepszego Pope


    ocobiegatu

    2011/10/23 11:56:05

    Dziki na 10km co do sekundy pod 1.30 ! – 42.39. Quentino – 42.10


    corvus78

    2011/10/23 12:35:08

    Quentino 1h30min09sek


    corvus78

    2011/10/23 12:37:32

    Dziki 1h34min01sek


    corvus78

    2011/10/23 12:39:21

    Tomik nadal na trasie


    corvus78

    2011/10/23 12:53:52

    jest i Tomik 1h48min50sek


    corvus78

    2011/10/23 12:54:28

    gratulacje dla szamotulskich biegaczy;

    pięknej niedzieli


    wojciech.staszewski

    2011/10/23 13:31:38

    DZięki corvus za relację. Gratuluję życiówek, na szóstkę po prostu. A tym, co poprzeczkę w podskoku strącają, przybijam piątkę i przesyłam dobre słowo


    quentino-tarantino

    2011/10/23 15:41:33

    Dzięki za kibicowanie!
    Qrde, ale jestem zadowolony. Już na gorąco oceniłem dzisiejszą połówkę jako najlepszy mój bieg do tej pory.
    Prawie perfekcyjny. Prawie, bo na wiatr, niestety nie miałem wplywu.
    Jak zaczął na 10 kaemie tak skończył po jakiś 8 następnych. Nie ma chooya we wsi na taką „centralkę”. Tym bardziej, że to były tak zapowiadane przeze mnie stepy szamotulskie, gdzie za drzewa robili…gimnazjaliści z obsługi zawodów, ustawieni co kilometr. Serio. Tam wyhamowywało mnie nawet na jakieś 15-20 sekund na kilometr.
    Ale najważniejsze było dla mnie to, że kontrolowałem bieg. No i taki drobiazg – oznaczenie kilometrów…zgadzało się chyba tylko na mecie. Czegos takiego jeszcze nie widziałem w żadnych zawodach. Nic się nie zgadzało. Ale, nic to.

    To nie było takie umieranie jak na wiosennej połówce w Wawie. Tu biegłem swoje, wiatr robił też swoje, ale wyszło świetnie.
    To był bieg wielkich experymentów. Jednych bardziej, a drugich mniej mądrych.

    Ze śródstopia biegam dopiero od paru miesięcy, a dziś dodatkowo pobiegłem w papootkach, które nie mają nic oprócz sznurowadeł…Strach był, ale poszło bardzo dobrze. Cała połówka „na przedzie” i „bez butów”.
    Myślę, że to zaprocentuje na wiosnę, skoro już teraz wyniki na dychę i HM są na poziomie życiówek.

    Inny experyment to wczorajsze spotkanie z fajną ekipą – Johnson, Dziki, Corvus, Tomik i Bas. No, może nie samo spotkanie tylko wczorajszy hektolitrometraż. Chciałem to sprawdzić na żywym organizmie – wypiłem razem 8 pivnychtoników.
    Dziś rano byłem świeżutki i rześki.
    Pozdrawiam dzisiejszych kompanów podróży szamotulskiej – Natalię, Dzikiego, Tomika i Wielebnego Johnsona! Działo się!

    Q.


    quentino-tarantino

    2011/10/23 16:10:11

    Last but not liść….
    Wielkie podziękowania dla Asi i jej oddanego męża, Johnsona!
    Pizza jakiej dawno nie jadłem, świetne domowe klimaty i gościnność!
    Johnson jako support – bezcenne.

    Z kronikarskiego obowiązku – netto 1:30:06, brutto 1:30:09.
    Czyli na moje oko i odczucia, jakieś półtorej minuty lepiej niż wiosenna życiówka – 1:29:39. Niezmierzone są wyniki końcowe…:)

    Q.


    piotrek.krawczyk

    2011/10/23 20:26:39

    Tu Dziki
    Dziki dziś przebiegł najfajniejszy półmaraton w swoim dzikim życiu. Opiszę na swoim Dziki Biega Po Świecie, bo jak tu opiszę to stracę temat… 🙂 Napiszę tylko, że ten półmaraton szamotulski rozpoczął się dla mnie w Warszawie na dworcu od spotkania z Tomikiem, kulminacja miała miejsce w Poznaniu u Państwa Joanny i Johnsona Johnsonów, sam bieg trwał trochę dłużej niż 1,5 godziny, a całe zdarzenie biegowe, do pożegnania się z Natalią z radia Chilli Zet i z Tomikiem, trwało 30 godzin. Każda warta zapamiętania, te ponad 1,5 godziny oczywiście też zapamiętam 🙂 Dziki nie będzie się kajał, mój ogląd i stan jest podobny do refleksji Quentina. A tego króliczka o imieniu Półtorej Godziny będę gonił. Podoba mi się to. W Tarczynie przestałem się półmaratonu bać, od dziś go lubię 🙂 W każdym razie wynik na SB i muszę sprawdzić, ale chyba trzeci wynik w życiu na tym dystansie. Daleko od planu, netto 1:33:52, ale przecież można mieć swoją achillesową piętę. Co by to było za życie bez łamania 1:30 w półmaratonie 🙂
    Dziękuję każdemu:
    Asi – za uważną obecność, pyszną pizzę „pod Dzikiego”, za coś czego nie umiem nazwać i za życzenie przedstartowe: „…ładnie biegnij…”. I biegłem ładnie, naprawdę. Johnsonowi – za całokształt logistyczny, to coś czego nie umiem nazwać, za udostępnienie Dzikiemu na noc Świątyni Johnsona i szczególnie za nasze zaręczyny – już wyjaśniam – biegniemy razem Rzeźnika 2012 w 12 godzin, a potem jeszcze robimy dokrętkę hard core. Dano na zapowiedzi! Basowi, Corvusowi Quentinonemu,Tomikowi, no i Natalli, która niebawem się tu ujawni – za podróż, wspomaganie, wspieranie, kibicowanie i za to, czego nie umiem nazwać… No to spróbuję to nazwać… Jest takie słowo „przyjaźń”. Ono czasami naprawdę coś znaczy… Dla Dzikiego to bardzo ważne słowo, nigdy go nie nadużywam. Dziękuje Wam, zawsze dobrze się z Wami czuję. Dziki
    A Jastrząb napisał Dzikiemu w SMSie po biegu coś takiego: „no Dziki, zimą musimy wziąć się do roboty…” Bardzo mnie ucieszyła ta zapowiedź otwarcia nowej edycji Treningów Otwartych. Dzięki. Trzeba po pierwsze złapać króliczka, co ma na uszach napis 1:30. A po drugie Dziki czuje i daje to na zapowiedzi: przyszły rok będzie Rokiem Dzikiego. Coś tak czuję, wydaje mi się, chciałbym, wiem… Dziki


    basdlamas

    2011/10/23 21:01:30

    Bas chciałby tylko sie pochwalić że do zaręczyn między tymi Panami doszło troszkę po moim świadomy podpuszczeniu :))). To będzie duet , co nie Corvus?


    wyspio_biega

    2011/10/23 21:29:29

    Był kiedyś Dziki John, teraz będzie Dziki Johnson.

    Dziki, Que, gratuluję udanego biegu. Marzłem na placu zabaw, ale rozgrzewało mnie śledzenie wyników w telefonie. Dziki mądrze pobiegł pierwszą połówkę, ten element ma już przećwiczony i zaliczony. Teraz tylko dołożyć drugą po 4:15 i będzie dobrze.

    Tomik piękny wynik. Czwórkę czas łamać. Coś czuję, że pęknie jeszcze tej jesieni.

    Marsz jestem z Wrocławia, bywam tam czasem, ale na stałe nie mieszkam już od wielu lat. Mam taki zamiar, choć niezbyt ścisły, żeby być co roku na wrocławskim maratonie, tam debiutowałem dwa lata temu i potem jeszcze dwa razy biegłem rekreacyjnie (w tym roku rekreacja zamieniła się w katorgę;). Szkoda, że nie ma dobrych krótkich biegów, bo wtedy wpadałbym częściej.

    Pict dzięki. Nie zgraliśmy się ponownie. Ale może jeszcze się uda. Na wiosnę będzie Wiązowna, Warszawa, Łódź. Odnośnie pytania nie robię jeszcze roztrenowania. Miałem pięć dni przerwy na wylizanie ran, a od piątku wyciskam z siebie resztki motywacji i trenuję pod 10km, bo to jedyna z tegorocznych pozycji w ocokajeciku, której jeszcze nie odhaczyłem. Miało być 37:30, to będzie. Najprawdopodobniej za dwa tygodnie. Potem do końca listopada pas, 10 dni wprowadzenia i od 12 grudnia jadę ze świeżym koksem.


    wyspio_biega

    2011/10/23 21:35:26

    Myślniki wycina, krnąbrny blox.


    johnson.wp

    2011/10/23 21:38:04

    Fajka – oczywiście, że biegniemy na złamanie… no zobaczymy czego:) Uzgodnimy sobie plany treningowe na zimę i już. Mam teraz w komórce Androida, więc zacząłem sobie wszystko synchronizować. Wstawiłem sobie np. program obsługujący automatycznie listę zakupów:) Najlepsze jest jednak coś, o czym dowiedziałem się dzisiaj od rodzinnej sportowo-turystycznej wtyczki w Samorządzie Województwa Wielkopolskiego. Otóż nasi Urzędnicy (dla mnie przez duże U) opracowali dla nas topograficzną mapę Wielkopolski na…komórkę i inne GPS-y! To jest tutaj gpswielkopolska.pl/ Znów mnie rozpiera lokalna duma:)


    johnson.wp

    2011/10/23 22:13:29

    Dziki – oczywiście, że przyjaźń:) Przyjaciel to gatunek mnożący się w skomplikowanym i trudnym do uchwycenia cyklu i do tego bez ochrony prawnej jak niektóre inne pomysły, ale nie ma co się wahać i krygować. Szastajmy się i siejmy to zjawisko najprościej jak się da, czyli pełną garścią! Może być przyjaźń przelotna, przygodna nawet, nie do powtórzenia, może być trudna i drapiąca, ale powracająca jak reumatyzm, może się rozprzestrzeniać drogą kulinarną, za co pięknie dziękuję w imieniu wczorajszych biesiadników Corvusowej Karolinie (babeczki) i Quentinowej Sylwii (tort kruszonkowo-bezowy) oraz Asi (która dziękuje za wdzięczne recenzje), może być też
    taka, którą udało się zakonserwować beczką soli, ta może być podawana łyżką stołową z miodem i cytryną:), albo wspólnie wypocona, co każdy z nas tutaj lubi najbardziej, albo metodą „na zająca” i „na autostop” jaką dzisiaj z przyjemnością praktykowałem:) Pozwólcie blogowi przyjaciele, że zacytuję literaturę przedmiotu: jesteście „jednymi z niewielu ludzi, których towarzystwo znoszę z łatwością”. Kto odgadnie źródło, ten otrzyma voucher na nocleg u Johnsonów:)


    johnson.wp

    2011/10/23 22:22:05

    Asia woła żebym podziękował Tomikowi za przepyszne (cytat) wino! Pozostałe zostaną napoczęte wkrótce…


    tomikgrewinski

    2011/10/24 00:14:47

    Och co to był za weekend…
    Wróciłem do domu opowiadam co sie działo i wspominam…
    W sobotę mega sympatyczna podroz z Dzikim i fantastyczna kolacja z biegowymi druhami
    A dzisiaj szczęśliwy bieg w Szamotulach.
    W marcu po polmaratonie warszawskim zaplanowałem ze w Pile lamie 1.50
    Niestety slonce dopalilo i na planach sie skończyło..
    Ale nosiło mnie to i te Szamotuly to troche taki rzut na taśmę 1.48.31 dla mnie wynik marzenie – na tyle mnie teraz stać.
    Wielkie podziękowania należą sie Johnsonowi ktory zgodził sie mnie poprowadzić w końcówce.Dzielnie czekał w połowie 18km i poprowadził mnie mistrzowsko na zyciowka!
    Johnson jeszcze raz dzięki! I za przyjemność wspólnego pobiegania i za kolacje , goscine , transport i logistyke…bez Ciebie to wszystko nie wyglądało by tak wspaniale.
    Dziki dzięki za wspolna podróż, rozmowy i doping na ostatniej prostej ! Dzięki Twojemu impulsowi poczułem co znaczy biec w tempie 3.40! Oczywiscie przez krótka chwile 🙂
    Que dzięki za towarzystwo, pomoc i nocleg.Przybywaj na Praska Dyche albo Bieg Niepodległości.
    Bas, Corvus miło było was spotkać i pogadać Johnson ,Asia – winko ciekawe bo ze specjalnie późno zbieranych gron, lekko podsuszonych , zbieranych po pierwszych przymrozkach.
    Warto wspomnieć ze w Szamotulach objawił sie nowy talent biegowy
    Debiut od razu w 1.56!
    Ciekawe kiedy sie objawi na blogu:)
    Wyspio – ty wiesz co mi chodzi po głowie, a raczej co ja zamecza…
    W kwietniu po Krakowie powstał najważniejszy plan na sezon jesiennych startów
    3.59 w Warszawie
    Niestety znowu slonce i musiałem dodać kilka minut
    Ale cały czas czuje ze powinienem to zrobic teraz…
    Tylko kiedy? Gdzie? Z kim? 🙂


    biegofanka

    2011/10/24 08:28:58

    Dopiero teraz Wasze relacje z wczorajszego, jak czytam, bardo udanego biegu, przeczytałam. Gratuluję Wam tak udanego biegu, życiówek i świetnych wrażeń biegowych i okołobiegowych:))


    sfx

    2011/10/24 08:48:22

    eh. was to się czyta. fantastycznie.

    johnson. na szczęście trauma związana z pobytem osób dawniej nie znanych a potem znanych i niszczących co popadnie w miejscu odwiedzin nie była nazbyt wielka, bo trafiają Ci się coraz znamienitsi goście. aż miło wiedzieć, że takiej niszczycielskiej siły jak ja jeszcze nikt nie użył 🙂

    dziki. nie gratuluję Tobie wyniku, ale skuteczności i sumienności w twoich połówkowych dokonaniach. co więcej. dobrze wiem, że ty możesz, ale nie możesz. wiem, że to robisz z dobroci do innych. ja chyba tak nie potrafię. dobroci we mnie tyle nie ma (a nie wiem czy jest jakakolwiek).

    pobiegłem w sobotę pierwsze w sezonie nasze lokalne GP na piątkę. wynik otwarcia niezły – trzeci wśród moich dokonań… 19:39.


    1.marsz

    2011/10/24 09:58:18

    tomik, w niedz. jest maraton we frankfurcie…wyspio ma rację – mało jest we wrocławiu dobrych krótkich biegów (może trzeba samemu zorganizować?) w związku z czym mam bardzo mało zaliczonych stratów, a atestowanych tylko dwa…maratony
    marsz


    popellus

    2011/10/24 12:44:12

    http://www.pro-run.pl/

    chyba od niedawna:)
    Wrocław Running Club.

    Najlepszego na ten dzień na „P”.
    Pope


    1.marsz

    2011/10/24 12:52:56

    tak od niedawna, to są chyba trenerzy, którzy prowadzili wcześniej program przygotowujący do debiutu maratońskiego dotowany przez miasto wrocław, widocznie budżet się skończył więc się „sprywatyzowali”, no i dobrze…
    marsz


    basdlamas

    2011/10/24 16:34:22

    o tym jak Holandia stała sie Rowerowym Rajem ;))

    polskanarowery.sport.pl/msrowery/1,105126,10525408,Stop_morderstwom_dzieci___jak_Holandia_stala_sie_rowerowym.html

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.