Będzie znów o butach, bo specjalnie pojechałem na videoanalizę do Centrum Biegowego ERGO (nie mamy umowy, ale chętnie współpracujemy), żeby rozstrzygnąć kwestię naturalności biegania. Ale to za chwilę, bo mam teraz tyle życia wewnętrznego, że muszę je opisać.
We wtorek była konferencja przed Triathlonem w Suszu. Chłopaki ze Sport Evolution (nie mamy umowy ani innych zależności) zrobili z tego naprawdę fajnie prezentującą się imprezę, aż chciałoby się tam być. Ja nie dam radę, bo bym popłynął już w pierwszej konkurencji. A ściślej mówiąc bym nie popłynął.
Ambasadorowie imprezy ci o znanych nazwiskach albo tacy, że jak nawet zapomniałeś nazwisko, to kojarzysz twarz z telewizji fajnie żartowali o swoim starcie. Marcin Dorociński na sakramentalne pytanie „dlaczego” odpowiedział: – Jak dowiedziałem się, że Tomek Karolak ukończył triathlon, to pomyślałem: dlaczego nie ja, dlaczego nie wszyscy, dlaczego nie cała Polska?
Wziąłem ze sobą syna fotografa, żeby sobie pofotografował tych Dorocińskich do portfolio. Syn fotograf szybko wrócił do agencji, z którą współpracuje, wstawili zdjęcia na sprzedaż, ja wróciłem do gazety napisać tekst. A za godzinę przyszedł świetnie napisany materiał promocyjny w postaci relacji z konferencji z podwodnymi zdjęciami gwiazd z basenu. Ja swój tekst dałem do papierowej gazety, pójdzie na stronie biegowej, jak się zmieści. Synowi fotografowi żadne zdjęcie się nie sprzedało. A relacja w postaci materiału z podwodnymi zdjęciami stoi na stronie PolskaBiega.pl.
Coś się kończy. Dziennikarstwo się kończy. Niedługo będą w portalach same teksty promocyjne. Dziennikarze czy blogerzy niezależni będą promować to, co sami chcą. A zależni – to, czego będą wymagać zleceniodawcy.
Ja promuję teraz Maraton Mazury, bo ja tak chcę. Jak Neo w Matriksie. Nawiasem mówiąc wczoraj znów leciały w telewizji Gwiezdne Wojny, dokładniej Imperium Kontratakuje, gdzie Luke spotyka Yodę na bagnach. I przez takie bagna biegłem dziś w puszczy.
Puszcza się zmienia. Jak po półtorej godzinie biegania spotkałem w środku lasu Dzikiego – trudno w to uwierzyć, ja też nie wierzyłem, jak zobaczyłem charakterystyczny lekko pasikonikowaty krok biegacza z naprzeciwka – pogadaliśmy o puszczy dziś i tej sprzed lat. Wody się wyżej podniosły. Bagna nasiąkły, zbliżyły się do ścieżek. Naprawdę czarownie to wygląda, warto było pojechać na bieganie przez całą Warszawę. Dwie godziny po pięć z haczykiem, nie wiem jakim, bo las chyba jednak dodaje sekund, więc nie wierzę Timeksowi. Dziś zostawiłem w domu Garmina, bo był bliski rozładowania i pobiegłem z pierwszym GPS-em Timeksa, który dostałem właśnie do testowania. Muszę go przetestować razem z Garminem na dziesiątce w Lesie Kabackim, zobaczymy, który mniej przekłamie.
Czwartek zakończyłem półtoragodzinnymi zajęciami tenisa stołowego – w ośmioosobowej grupce z trenerem w hali na Siennickiej. Może ktoś dołączy? Wcześniej trzeba się tutaj zalogować, zapisać i zapłacić.
Została jeszcze środa. Odwiozłem Moją Sportową Żonę na pociąg do Krakowa, skąd samolotem z biegaczką Sabiną i jakimś większym żeńskim towarzystwem wyleciała do Włoch. I czym dłużej jej nie ma, tym bardziej czuję, jakim jest motorkiem w moim życiu. W naszej firmie, w domu, w rodzinie i w każdej dziedzinie. Jak jej nie ma, to jakby czas się zawiesił.
A z Dworca Centralnego wyremontowanego nieźle na przyjazd kibiców, pojechałem do Centrum Biegowego ERGO.
Najpierw obejrzeli moje buty, mam lekką tendencję do nadmiernej pronacji, ale właściwie mogą być buty neutralne. Potem postawili mnie na bieżni mechanicznej i nagrywali moje bieganie w różnych butach: adidas adipure (czyli tych zupełnie minimalistycznych, co wyglądają jak na kajak), adidas adizero (tych startowo-treningowych) i Brooks pure (do biegania naturalnego). A na koniec przy oglądaniu nagrań z dwoma Jankami, Maćkiem i Aleksem doznałem oświecenia.
Bieganie tzw. naturalne jest chyba rzeczywiście naturalnym krokiem biegowym człowieka. Spójrzcie jak biegają dzieci, kiedy puścić je boso po trawie. Chociaż można na to odpowiedzieć, że dzieci nie biegają długich dystansów. Ale może warto zaczynając bieganie próbować utrzymywać dziecięcą lekkość kroku na coraz dłuższych treningach.
Ale biegacze-piętolądowacze są zbyt przyzwyczajeni do swojego kroku, żeby w naturalny sposób mogli przestawić się na bieganie tzw. naturalne. Grożą im wtedy kontuzje, pogorszenie ekonomiki ruchu. Lepiej więc pozostać przy kroku, który uważają za naturalny. Chociaż…
Uwaga, teraz ważne. Nie ma opozycji – albo lądujesz na pięcie, albo na śródstopiu. Jest wiele punktów, na których możesz lądować. Tylna krawędź pięty (to nie jest dobre, patrz niżej), pięta, część pięty zbliżona do śródstopia, łuk stopy część tylna-środkowa-przednia, śródstopie. Dobrze jest przesunąć punkt lądowania nieco do przodu. Ale nadal lądowanie na pięcie nie jest zbrodnią.
Rzeczą, której rzeczywiście nie wolno robić jest lądowanie na tylne krawędzi pięty z wyprostowaną nogą zablokowaną w kolanie. Wyobraźcie to sobie. Czujecie, jak masakrycznego wstrząsu doznaje wtedy cały układ kostny?
Należy starać się lądować w momencie, kiedy środek ciężkości ciała znajduje się mniej więcej nad nogą, a nie za nią. Nawet jeśli lądujesz na piętę, to zrób to w momencie, kiedy będziesz już „zwijać” nogę pod siebie. To powoduje, że muszę zrewidować swoje przekonanie w konieczność jak najdalszego sięgania nogą do przodu. Medytować o tym będę, jak Yoda by powiedział.
Ostatnie ważne. Jedna rzecz to lądowanie, czyli punkt stopy, który jako pierwszy styka się z ziemią. A druga to przyziemienie – moment, w którym na stopę idzie największy nacisk. Możesz lądować na pięcie, ale ważne, żeby przyziemienie następowało w momencie kontaktu części stopy bliższych śródstopiu.
Jak wypadłem w videoanalizie? W adidasach minimalistycznych tragedia – jak widać na zdjęciu obok. Walę piętą na chama, chociaż to buty stworzone dla ekstremistów śródstopia. Już wiem, dlaczego wyleczyły mnie z fascynacji bieganiem tzw. naturalnym. Janek K. z Ergo stwierdził, że wygląda to na zdjęciu jak chód sportowy 🙂
W adidasach startowo-treningowych nieźle, punkt lądowania na pięcie, ale blisko śródstopia. Najlepiej w Brooksach, bo tam pięta jest ścięta i ląduję niemalże na śródstopiu czy też na płaskiej stopie.
Zacząłem szukać w internecie, czy nasz adidas (mamy umowę jak wiadomo, a baner stoi na stronie Kancelarii) nie zrobił takich butów. I znalazłem ich opis na Bieganie.pl: adidas Clima Cool Ride. A jak je zobaczyłem na obrazku, to się zorientowałem, że dokładnie takie buty ma na fitness MSŻ i bardzo je sobie chwali. Nie przyszło mi do głowy, że można w nich biegać. Ale skoro producentowi przyszło, to mam nadzieję, że będę miał kiedyś szansę.
Nie zmuszajmy ludzi do biegania tzw. naturalnego. Zmuszajmy producentów, żeby zerżnęli pięty w swoich butach.
liberus
2012/05/25 00:58:11
Budujący tekst. Bardzo szanuję ludzi, którzy nie zamykają się w swoich poglądach, przyzwyczajeniach, nie boją się zmian.
Cóż, rewolucja 🙂 Czuję, że skończy się to czasem bliskim 2:45, a może i 2:40 w maratonie w najbliższym roku. Nie, nie moim, u mnie trzebaby trójkę zamiast dwójki z przodu wpisać. Mam na myśli wynik szanownego gospodarza.
Uwaga techniczna: dobrze by było, gdyby po kliknięciu w zdjęcia pojawiały się one w większym rozmiarze.
–
tomikgrewinski
2012/05/25 01:10:01
Wojtek Smieszna sprawa, ale mialem i wczoraj i dzisiaj od rana napisac swoj glos w dyskusji
Bo od 6 treningow testuje swoje nowe brooksy pure medium
I biegajac w nich zauwazylem ze nie laduje tak jak w assicsach z duza amortyzacja na piecie , lecz raczej na srodstopiu.
Tak mi sie przynajmniej zdaje.
Opowiadalem dzisiaj o tym adzie, bo to zupelnie nowe doznanie dla mnie.
I rzeczywiscie od razu pojawia sie takie czucie ze biegnie sie szybciej…
Bede obserwowal dalej.
Ladnie napisales o Kindze 🙂
–
tomikgrewinski
2012/05/25 01:35:59
Rzniemy piety!
Czy to cytat z klasyka…?
Quentino czy ty to czytasz? 🙂
–
kamilmnch1
2012/05/25 07:56:37
jak już się oswoję ze zwiększoną objętością treningową to wprowadzę marszobiegi w fivefingersach jako odmiana, bo przecież nie będą się cały czas kurzyły i na pewno dam Wam znać;
Dziki po dyskusji jedna Jakże Wyrozumiał Żona wybrała morze…może i lepiej bo będzie krócej i szybciej…może moje ścieżki biegowe są równie piękne jak Wasze tylko nie potrafię tego odpowiednio w słowa ująć…
Przypominam się z biegiem w ostatni weekend czerwca w Bydgoszczy, są chętni? jeśli tak to kamilmnch1@gmail.com
co do Pana Janka to podczas pierwszej wizyty w styczniu padło sakramentalne- od ponad dwudziestu lat ląduję na pięcie i nadal biegam…cały komentarz, niech żadne zmiany nie będą na siłę!
–
sten2012
2012/05/25 08:47:54
Biegowo – wczoraj z powodu problemów z piętą, zaliczyłem 5km biegu z lądowaniem nawet bardziej na palcach niż na śródstopiu, potem pozostałe 12 km już normalnie. Łydka się ucieszyła, bo jednak bieganie na palcach mocno ogranicza zakres skurczów mięśni. Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że „normalnie” oznacza w moim przypadku lądowanie gdzieś między śródstopiem a przednią częścią pięty.
Niebiegowo – zgadzam się, że dziennikarstwo upada. Szczególnie polityczne, ale nie tylko. Przede wszystkim, dziennikarze nie potrafią tego od czego powinni zacząć: rzetelnie i profesjonalnie informować. Jeżeli to opanują, to mogliby przejść do dalszego etapu, czyli roli komentatorów. Temat rzeka.
–
rob-ss
2012/05/25 10:09:22
A ja wczoraj biegałem bez urządzeń pomiarowych 🙂 Garmin wylądował w serwisie po tym jak zgasł zupełnie i przestał reagować na jakiekolwiek bodźce. Miły Pan przez telefon powiedział, że prawdopodobnie niezbyt często usuwałem z zegarka historię treningów- co pokrywa się z prawdą i przez to zapchałem go na amen. Dodatkowo przed wyjściem ułamałem uchwyt słuchawek więc nie było też słuchania książki podczas biegania. Jedyne co to wrzuciłem do kieszeni włączony telefon z endomondo, żeby chociaż wiedzieć ile przebiegnę. i ?? I okazało się, że bez tych wszystkich technicznych udogodnień biegło mi się wybornie 🙂 specjalnie pobiegłem innymi ulicami niż zazwyczaj, żeby nie wiedzieć zupełnie jaki dystans. Zakładałem, że będzie TM+20 a wyszło idealnie zakładane przeze mnie na wrzesień TM i 17,1 km. Najbardziej cieszy to, że każdy kilometr niemal w tym samym tempie a i komfort biegu bardzo duży.
A tak bajdełej to może ktoś się skusi na 10km w sobotę w II biegu cichociemnych ?? http://www.timepro.pl/formpro/id2012004/
fajna kameralna impreza a idea biegu słuszna. Ja biegnę, bo dla mnie to niepowtarzalna szansa znaleźć się na mecie w pierwszej setce w klasyfikacji generalnej jeśli uda się dobiec w połowie stawki 🙂
rob
–
czepiak.czarny
2012/05/25 10:16:11
O pięcie.
Boso – na pięcie, w cieniutkich tenisówkach na pięcie, testując N.free czy R.realtone – na pięcie. Piętą można uderzać tak, że u mnie po 800km wypada wymienić buty, gdyż są tak zdarte na zewnętrznych krawędziach albo „lekko akcentować”. Ta druga sytuacja jest dla mnie wielce pożądana i naturalnie występująca w przypadku biegania boso. Kiedyś myślałam, że to bieganie na śródstopiu, ale nie, kontakt pięty z podłożem jest znacznie krótszy niż przy klapaniu, ale jednak jest.
W poduszkowcach o niebo trudniej jest tak biegać, w zwykłych butach, które są amortyzowane, ale mają mniejszy spadek pięta-palce (np. N.Lunarglide) łatwiej.
Wczoraj przemiłe 12,5, w tym łącznie 6,5 km w T na 10km. Ostatnie 1,5 km w wersji ładnie biegam, a nie klapię, tym samym na schłodzeniu dopieściłam łydki 🙂
Udało się tabelkowo, równo, z patrzeniem i słuchaniem zegarka, bez szarpania tempa, z uporządkowaniem głowy na właściwy tor, bo na drugim odcinku, T protestowała. Nawet tętno ok. Bardzo udane wyjście, nie wierzyłam, że to pobiegnę (a teraz podobnie myślę o niedzieli..).
Gorączka jednak wyszła tam, gdzie nie chciałam.
–
czepiak.czarny
2012/05/25 10:18:54
Rob-ss, bardzo chętnie, ale za daleko 🙂
Kamil, ten weekend odpada, muszę (wreszcie) zmierzyć się z dychą przed jesienią.
–
kamilmnch1
2012/05/25 12:11:34
Kto wybiera się do Rabki na obóz Wojtkowy?
–
kamilmnch1
2012/05/25 12:12:26
czepiaku „ten” weekend 26.05 czy „ten” tzn 30.06?
–
czepiak.czarny
2012/05/25 12:19:23
Kamil, ten odpada, głównie za sprawą kwiatka, który pojawił się wczoraj „10 km nie przebiegnę..”
Ten, czyli czerwcowy 30.06. U mnie to między jedną a drugą, planowaną dychą (jeśli pójdzie wszystko zgodnie z planem). Pierwsza to raczej wino, a bieg przy okazji 🙂
–
czepiak.czarny
2012/05/25 12:34:14
Tzn. po prostu nie lubię 10 km, i jeśli miałabym pobiec to tak, jak wczoraj T, to bardzo przepraszam, ale nie.. Pomijając kwestię, że poniżej przyzwoitości i wolno i hen daleko od życiówki.
Z tym do jesieni 🙂
–
kamilmnch1
2012/05/25 12:42:17
bieg jest prywatnym biegiem na dystansie ok 29km pokonywanym biegiem lub rowerem trasą zagadką 🙂
–
rob-ss
2012/05/25 13:41:58
liberus klikasz ppm na zdjęcie/ otwórz grafike w nowej karcie – i masz zdjęcie w oryginalnej rozdzielczości
rob
–
johnson.wp
2012/05/25 18:35:50
Wojtek – jednak wzruszyłem się tylko na hasło triatlon, reszty o piętach nadal nie bardzo rozumiem – nie umiem się zwizualizować. Triatlon – ach, kiedy znowu? Do tego trzeba mieć straszne zacięcie do trenowania, więc trochę mi się nie chce, chociaż trenowanie ciekawe, bo różnorodne. Drugi problem to własnie impreza w Suszu. Ta reklama, ci celebryci, tak podbili cenę startowego na innych imprezach, że za rok to pewnie z tysiąc trzeba bedzie płacić, a w regulaminie wpiszą „najprostszy sposób na bankructwo”. Jak tu startować Panie Premierze? Triatlon nie musi być snobistyczną imprezą dla bogatych, tak jak nie są biegi uliczne, a jest.
Sten – co racja to racja, akurat na FB trafiłem na taki dowcip http://www.facebook.com/#!/photo.php?fbid=466200610072858&set=p.466200610072858&type=1&theater
Cze-cza, to Ty zadowolona jakaś jesteś 🙂
–
piotrek.krawczyk
2012/05/25 21:58:21
Dziki. Dziś było Walne Zgomadzenie Stowarzyszenia Terapeutów, najwyższej władzy jakże demokratycznej organizacji. Zgromadzenie z wyborami do władz, mamy w statucie bardzo krótką kadencję w porównaniu z innymi organizacjami pożytku publicznego, dwa lata, akurat, żeby zarząd mógł coś zrobić nie wchodząc jednocześnie w rutynę, dopływ świeżej energii w postaci nowych osób w zarządzie itd. Dla stowarzyszenia to był najlepszy rok w 9-letniej historii, wszystko co było to urosło, przybyły nowe struktury, pomagamy stale i systemowo ponad dwóm setkom osób, rodzin i środowisk, które same nie potrafią sobie poradzić, to dziwnie zabrzmi, ale jesteśmy zieloną wyspą na mapie organizacji pożytku publicznego, w trudnych czasach koledzy wyraźnie się zwijają, nam udaje się rozwijać, to tym dziwniejsze, że prezes ciągle biega, a jeszcze dziwniejsze, że znów Dzikiego wybrali… 🙂 A to już wygląda na dyktaturę, nie demokrację… Demokracja ciąży do dyktatury jak nie ma presji i wojny na górze? To Dziki dziś nie biegał. Czyli Dziki dziś nic. Pojutrze Bieg Truskawki w kategorii par, Zuzia w koszulce CÓRKA ZUZA, Dziki w koszulce z napisem TATA. Jak równo rok temu podczas debiutu Zuzy w zawodach, to było 5 km w Siedlcach.. Także w niedzielę kolejny BIEG PO PRAWDZIWEJ WARSZAWIE. Obiegamy Żoliborz, chyba najciekawszą dzielnicę Warszawy, tu mamy starą architekturę, perły modernizmu, historyczne miejsca, pamiątki z Powstania, arystokracja i proletariat… Trasa koło 15-17 km, Rafał Przewodnik w przedniej formie, to jego ukochana cześć Warszawy, obiektów i historii, i innych smaków ze sto, dom Niemena, okno Kuronia, dom Jarosława, po części trasa śladami Stasia z dzieła „OJCIEC.PRL”… 🙂 Całkiem o klimatach z Johna książki będzie następny BPPW, w samą Noc Świętojańską odbędzie się nocny bieg po Bielanach, czekam na to, John musi tam być…
Tymczasem zapraszamy każdego: start spod kina Wisła na Placu Wilsona o godzinie 17:00, czyli każdy zdąży rano gdzieś wystartować i wymyty pięknie lub nie, stawić się na regeneracyjny bieg po zielonym Żoliborzu… Pa, Dziki
–
biegofanka
2012/05/25 23:34:28
Dziki – gratuluję:))
–
majka.bally
2012/05/26 12:14:36
Dziki, extra!
A Majka ma pytanie do wojka-Kołcza. Mam bardzo słabe uda, po długim wybieganiu trochę je czuję (ostatnio po 10km nawet bolały dzień po, co mi się nie zdarzyło od pierwszego półmaratonu), więc pytanie: jakieś konkretne ćwiczenia na wzmocnienie ud? Czy po prostu zwiększyć kledzikowe, np nożyce itd? Częściej jeździć na rolkach? Wiem, ze w necie jest przykładów milion, ale polegam jednak na Twojej opinii i Wszej – ludzi, którzy mają już takie sposoby sprawdzone.
Shina lekko czuję dzień po treningu, ale nie jest dramatycznie, wciąż ćwiczę. Jutro moja pierwsza dycha, w Dąbrówce pod Poznaniem. Trzymajcie kciuki, żebym dobiegła 🙂
–
kamilmnch1
2012/05/26 13:47:27
Dziki rządzi, Dziki radzi, Dziki nigdy Cię nie zdradzi!!!
Zapewne radość podopiecznych oraz zaufanie ludzi, którzy złożyli na Twe barki kolejne dwa lata są największą nagrodą, gratuluję 🙂
Drugi owczy trening za mną i póki co jest dobrze, dam znać pod koniec tygodnia jaką ocenę wystawię. Efektem ubocznym koszulki jest pojawienie się ciekawskich wiewiórek oraz płaza lub gada w zaroślach (nie widziałem a ciągle słyszałem, padalec? zaskroniec? ) ;p
Wczoraj byłem po raz pierwszy w przedszkolu na występie Poli (niewiele ponad dwa lata) z okazji dnia mamy, ach łezka w oku…Piękne jest bycie rodzicem, oby Pola i Julek okazali również i mi zaufanie na kolejne dwa a potem jeszcze dwa itd lata 🙂
–
czepiak.czarny
2012/05/26 18:00:18
n
J., gdzieżbym śmiała być.
Pobiegłam. Chciałam, mogłam, dlaczego więc nie. To że zmachana, że ponadprogramowo, że sporo tego żwawszego biegania w tym tygodniu było (ale aprobatę dostałam), że plecy bolały (nie lubią jazdy), że zieleninę na kolację, serek, kupowałam po północy, że stan zapalny na paluchach i kiepsko odbijać się, że guzki, że coś … Już normalnie marudzę? 😉 Zamiast opieprzu za barki-ręce-piętę wybrałam 3 km po Bulwarach we Włocławku w ramach Festiwalu o Uśmiech Dziecka. Ostatecznie przekonała mnie idealnie dobrana nazwa na takie 3 km wypluwanie płuc. Celem było zrobić hr maxa, cudów po tym tygodniu być nie moglo (czuje go w nogach). Nie udało się, doszłam na finiszu do 190, tyle miałam we wrześniu ub. r. W kwietniu mignęło (co prawda, gdy bawiłam się „jak stać się cyborgiem” niezwilżając paska, ale to było już w trakcie zmachania na krótkich, mocnych podbiegach i jest realne) 194 bpm.
Bieg: 14.41 to śmiesznie wolno (a nie było pełnych 3km) i nie jest to zasługą bólu paluchów, temperatury, paru schodków, 3 pętli, zakrętów na drugiej części trasy, po nawrocie, tego, że biegłam sama, nikogo w rozsądnej odległości przed sobą nie miałam, a braku szybszego biegania (i wagi). Z drugiej strony wszyscy pewnie wiedzą, że wolę kontemplować 30 km niż spiąć się na parę minut.. Lenistwo, powoli tępione. Powiedziałam (i chcę) a) to i będzie b), byleby nie połamać się 🙂
Mimo to, karnet do spa na 10 wejść, „ozdoba kominkowa” są.
Drożdżówkę oddałam, ciastka też, wodę nie :). Osobista nagroda to kg truskawek, nadprogramowa owsianka i pół banana. Wagę zaczynam coraz bardziej lubić, choć jeszcze sporo do spalenia (wczoraj 68kg/161).
Więc J. tak, jestem generalnie z biegania zadowolona: nic nie boli, wolność wybiegań w teorii jest (zarzucona na rzecz nieco innych niedziel), a i to już nie jest 7.30/km i 191 hr maxa. Tyle że chcę czegoś więcej, a do tego czasu i cierpliwości najbardziej trzeba, no i trochę wiary, że np. jutro jakoś przebiegnę coś tam (a jakże nie wierzę, bo tyle i tak szybko ja mam ganiać?).
–
czepiak.czarny
2012/05/26 18:02:56
Dziki, za to urosło, przybyło, stale, gratulacje Panie Prezesie!
Kolejnych owocnych dzikokratycznych rządów.
–
wojciech.staszewski
2012/05/26 18:43:24
Majka,
kledzikowe ćwiczenia są generalnie świetne.
A co Cię boli w udach? Przód czy tył?
Pomyślałbym i o wzmacnianiu szczególnie tych mięśni i o ich szczególnie rzetelnym rozciąganiu po treningach.
Pzdr
–
kamilmnch1
2012/05/26 21:02:16
polskabiega.sport.pl/polskabiega/1,105610,11803760,Euforia_biegacza_to_dar_ewolucji_.html
–
piotrek.krawczyk
2012/05/26 21:02:35
Tu Dzix
Dziękuję, fajny zarząd, mam nowe dzikie pomysły i też nowe, ale z lekka ogarnięte, chce mi się…
A Dziki dziś popedałował szybko do Puszczy, w Puszczy mocno dalej na rowerze, aż dojechałem do granicy średniej i dalekiej Puszczy, czyli do Roztoki, tam, gdzie był start/meta Biegu Czterdzieści i Cztery. Rower w krzaki blisko podium B44 i przesiadłem się na nogi, szybko, jakby na zawodach duathlonowych, dziwnie się biegnie przez pierwszy kilometr po zejściu z roweru, kolana chcą wyżej, nogi chcą wyższej kadencji kroku, ręce jeszcze napięte po krosie na dwóch kółkach…. To klasyczne 15,8 km z Roztoki przez Karpaty, w odwrotnym kierunku niż B44, góry chciałem mieć szybko z głowy, widok na południe z grzbietu polaczonych wydm zwanych Karpatami, tam dwadzieścia parę metrów niżej kilometrami ciągną się rozlewiska, nieruchome lusterko miedzy gęsto rosnącymi drzewami, odbija się niebo, las rośnie w niebie, zbiegam z Karpat, sucha ścieżka, a często bywa mokra, do drogi w stronę wsi Górki Kampinoskie, gdzie puszczają dzwony na anioł pański przez kolumny, bo dzwonnica spłonęła razem ze starym drewnianym kościołem, a w nowym betonowym nie przewidziano dzwonnicy, nawrót przy Sośnie Powstańców, ta sosna powalona, upadła ze starości, a nie pod ciężarem wieszanych na jej konarach ochotników z resztki oddziału w Powstaniu Styczniowym, nawrót, bieg pod prąd B44, tam gdzie zawsze mokro dziś sucho, kręci dróżka, bieg z przeszkodami, leżą zwalone drzewa, można brać na raz, czasem na dwa, cieszę się, bo już blisko do roweru, nie cieszę się, bo do domu 30 kilometrów, znów szybka zmiana z nóg na koła i bez przebierania się jadę z powrotem. Dziwnie się jedzie na rowerze po biegu, niby ulga, ale czwórki zmulone, a tu trzeba pracować, już nie jest to szybki kros, Dziki turystycznym tempem 20 km/godz. dojeżdża do parkingu w Truskawiu, gdzie jutro będzie miasteczko biegowe Biegu Truskawki, łapię asfalt, przyspieszam do 24 km/godz. Razem 62 km rowerem i koło 16 biegiem, bieg tylko na zaliczenie biegu, dziś ważniejszy był rower, tempo biegu 5’57, roweru średnia prędkość 25,5 km/godz. A SFX przebiegł dziś na zawodach 15 km poniżej 4’00/km, czyli poniżej 1 godziny! Napisz…
Dziki
–
tomikgrewinski
2012/05/26 22:36:42
SPORTFOLIO
Pod ta nazwa biegne jutro o 9 w Maratonskiej Sztafecie Ekiden!
Oczywiscie nie sam tylko w fantastycznej druzynie ;
Tomek -dystans 7195
Bartek – 10k
ZZ -10k
Ada – 5k
Norbert-5k
Tomik-5k
Nasz numer startowy to 238
Oj bedzie fajna zabawa 🙂
–
tomikgrewinski
2012/05/26 22:37:31
Dziki- gratulacje.
–
kamilmnch1
2012/05/26 22:45:53
dziś w ramach nagrody oraz z okazji odwiedzin siostry bliźniaczki wypiłem dwa piwa a rano po treningu coca- colę (to chyba nie jest kryptoreklama? napisze za Wojtkiem, Nie mam umowy ;p) jutro rano jednak spróbuje w nowych butach pobiegać tym bardziej że wydłużając kilometraż coraz więcej biegam po asfalcie, jeśli uda mi się odkryć kilka kolejnych ścieżek oraz zabierać pieniądze na bilet, to może będę miał więcej lasu;
zwiększenie km z około 25-35 sprzed kwietnia do ok 60-65 km obecnie póki co bez większych utrudnień, choć mam obawy jak dołożę coraz więcej treningów specjalistycznych, zobaczymy 🙂
a to na dobranoc:
http://www.youtube.com/watch?v=lvYNb67B5dQ
http://www.youtube.com/watch?v=t3aSY0MNvTs&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=Wmqvgcw4bec&feature=related
–
piotrek.krawczyk
2012/05/26 23:17:08
SPORTFOLIO – dajcie do wiwatu! Tomik – Ty finiszujesz! Ada Cię wyprowadza, masz odpowiedzialną pałeczkę… Pobodzenia! Dz
–
wyspio_biega
2012/05/26 23:56:43
Wojtek, do mnie śródstopie przyszło samo. Zauważam od kilku tygodni radykalną zmianę swojego kroku biegowego. Po kilkumiesięcznej przerwie i rehabilitacji dwa miesiące biegałem powoli i nie odczuwałem jakiegoś szczególnego parcia na śródstopie. Ale od dwóch tygodni kręcę się czasem po bieżni, choć dużo wolniej niż w swoich tempach, bo z kolegami, którym pomagam przygotować się do jutrzejszego ekidenu, i stwierdziłem, że po prostu przestałem gonić w piętkę. Na wczorajszym wybieganiu zdałem sobie sprawę, że po pierwsze wróciłem do tempa swoich jesiennych wolnych biegów, czyli poniżej 4:45, a po drugie, że ląduję na pełnej stopie, mam wyższą kadencję, a nogami nie wybiegam do przodu, tylko pracuję pod tułowiem, bliżej środka cięzkości. To fenomenalne uczucie. Wszystko przebiega podświadomie, noga sama rwie się do lądowania bliżej palców. Wczoraj musiałem ją od tego powstrzymywać, bo cały czas chucham i dmucham na achillesy i mam zakodowany strach przed ich obciążaniem. Wczoraj 19km średnio po 4:40, wszystko na śródstopiu lub całej stopie. Przetarłem obie, prawie nowe skarpety na paluchach. Zastanawiałem się w trakcie biegu co zaszło. Mam kilka podejrzeń:
1. Znaczny przyrost siły brzuchatego i płaszczkowatego. Mam za sobą trzy miesiące codziennych ćwiczeń ekscentrycznych w ramach rehabilitacji achillesa oraz miesiąc siły biegowej pod Rzeźnika. Podbiegi są siłą rzeczy biegiem na palcach, a robiłem też zbiegi po schodach po dwa stopnie, gdzie innego lądowania niż na śródstopiu nie da się uskutecznić.
2. Buty. Rok temu kupiłem faas 300 i robiłem w nich wszystkie szybkie treningi. Od stycznia mam też pure connecty i ostatnie 10 tygodni biegam na zmianę w jednych i drugich. Po górach biegam w pumach trailfoxach, ale to inna historia. Pure connect to największa wtopa jaką kiedykolwiek zaliczyłem przy zakupie butów. Mają wadę koncepcyjną w postaci góry na środku podeszwy. Dają zupełnie niepotrzebne wsparcie na środku stopy, nie tylko od wewnętrznej jej strony. W ergo wydawały się tylko trochę dziwne, ale myślałem, że to kwestia niskiego nachylenia podeszwy. Nachylenie to jest rzeczywiście małe, ale ten garb pomiędzy tyłem a przodem jest dla mnie kompletnym nieporozumieniem. Stopę mam normalną, żadnych ‚nacji’ u mnie specjaliści nie stwierdzili. Na wideoanalizie również tupałem jak Pan Jurek przykazał. Pytałem dwóch właścicieli tych butów (w tym Ciebie) i żaden nie miał takich problemów. Znalazłem jednak w necie recenzję znanego blogera, która dokładnie odzwierciedlała moje doznania. Postanowiłem, że będę w nich biegać raz w tygodniu w ramach masażu stóp. Po nożyczkowym tuningu wkładek i wycięciu z nich części pod łukiem stopy, okazało się to możliwe. Przywykłem i stwierdziłem, że mogę w nich biegać częściej. Dyskomfort przetaczania zmusił mnie jednak do korekty kroku. Stare asicsy trainery rozleciały się i zostałem tylko z butami z kręgów określanych jako naturalne, choć pure connecty są jednak raczej wynaturzone. Generalnie, obie pary nie haczą piętą o ziemię, a to mogło być do tej pory jedną z przeszkód.
3. Ćwiczenia techniki zbiegów. Od ponad miesiąca każdy zbieg biorę na ostro. Żadnych zahamowań, pochylenie do przodu, ręce szeroko, wysoka kadencja, duża szybkość, krótki krok pod środkiem ciężkości, brak bolesnego hamo-lądowania na pięcie, raczej podtrzymywanie swobodnego opadania ciała wzdłuż zbocza. Widzę postępy, zbiegam już dużo szybciej, a nogi dodatkowo się wzmocniły.
4. Prędkość. Walka o przejezdność i odzyskiwanie zdolności treningowej już za mną. Biegam szybciej, a wyższa prędkość wymaga innego kroku. Biegając powyżej 5:00 krok miałem inny, poniżej 4:45 na piętę jest już mniej czasu.
Tak oto, zupełnie nieświadomie, znalazłem się w przejściu do innego obozu. Wydaje mi się, że to może być nieodwracalne, a jeśli tak, to brama zatrzaśnie się pewnie za dwa-trzy miesiące.
A w ramach odreagowywania przygotowań do Rzeźnika, zrobiłem sobie w czwartek 6×1200 po 3:40. Pod ekiden. Wyszło równo, ale lekko nie było. Biegnę jutro w resortowej drużynie o 14:00, 10km na drugiej zmianie. Tomik i ekipa, powodzenia
–
sfx
2012/05/27 00:26:13
sfx produkuje się na http://www.BIEGNIJMY.pl 🙂
a więc i link do relacji umieszczam biegnijmy.pl/php/biegi.php?nr=20120526-1-1&rel=1
a ogólnie to 59:48
15k jest fajne i przyjemne, lepsze niż 10k.
dziki mówi, że pod rzeźnika to nie bardzo, na co ja mu mówię, że im dalej tym szybciej 🙂
–
pict
2012/05/27 08:40:01
A u mnie słabo. Jakoś zniszczył mnie Toruń. Po pierwsze fizycznie – byłem bardzo zmęczony. W zasadzie dopiero we czwartek czułem się normalnie. Do tego doszedł ciężki tydzień w firmie i w ogóle. Jakieś dziwne rzeczy zaczęły mnie boleć. No i psychicznie mnie „dojechał” ten Toruń. Przyjmuję racjonalne argumenty od samego siebie, że było gorąco, że 6. msc. w open, że dałem z siebie wszystko. Ale rzecz w tym, że nie dało mi to kopa do dalszych treningów.
Wyszedłem w mijającym tygodniu 2 razy pobiegać – 2x 10km nijak. Dzisiaj może poczłapię z godzinkę w terenie. We środę wybieram się na 8h wycieczki po ROztoczu pod Rzeźnika, a w przyszłą sobotę Pierwszy Dziki Lubelski Maraton (ma ktoś jeszcze ochotę oprócz Dzikiego?), z którego przebiegnę połówkę. A potem już w góry – odpoczywać i przebiec Rzeźnika. W nim cała nadzieja, że mi się w końcu zachce.
–
czepiak.czarny
2012/05/27 08:56:09
Majka, Zuzaz&Dziki, pobodzenia!
–
kamilmnch1
2012/05/27 10:33:47
Pict życie biegacza to niejebajka ;p widocznie potrzebujesz regeneracji (widzisz wszyscy jesteśmy trenerami ;)) czasem też mam dni kiedy czuję, że mam „zamulony” organizm, wtedy pomagają interwały lub podbiegi
dziś owca biegała w glycerinach i póki co nie mam jeszcze zdania a obserwacje…w dodatku po wczorajszych 26km po raz pierwszy, inaczej mi się rano biegało, zresztą w bieganiu czynników jest zawsze kilka; w mijającym tygodniu pierwszy raz przekroczyłem po raz pierwszy 70km i już zaczynam hamować przyrost objętości na rzecz różnorodności…
przyjemnej niedzieli 🙂
–
johnson.wp
2012/05/27 11:05:36
No tak, to teraz Dziki, jak już przewalił sobie kolejną kadencję, ujawni swoje prawdziwe, despotyczne oblicze. Ja to wiem, bo do władzy doszedł na moich plecach, kampanię mu robiłem… że niby Bieszczady, że wpłacajcie na wspólny szlachetny cel, a to była brudna polityka! Współczuję Wam anonimowi darczyńczy, a szczególnie Wam zamieszanym w tą aferę i wymienieni z nazwiska na stronie http://www.domore.pl/beta/view/p/akcja/12372822
Zobaczycie, teraz będziemy się zadłużać na stadiony lekkoatletyczne, będzie budowa ścieżek biegowych przez całą Polskę z zachodu na wschód i z północy na południe, cała Polska będzie musiała teraz biegać i to do 67 roku życia! Nie chcemy biegać do śmierci!!
Jak żyć Panie Prezesie?
–
basdlamas
2012/05/27 12:36:49
Johnson – ja chyba nie kumam tego wpisu….
–
sfx
2012/05/27 13:41:51
basie… ja też nie rozumiem, ale to chyba sprytna propaganda ich akcji… tak by jakiś prezes jeszcze uiścił stosowne przelewy na konto dwóch demagogów 😉
a ja nie wesprę. tak i powiedziałem dzikiemu :). nie bo nie. bo nie i już. akcja wyśmienita, wciąż jest na BIEGNIJMY.pl.
–
johnson.wp
2012/05/27 15:04:15
Aaa, to Dziki nie został Premierem? Tylko prezesem znowu został? Pomyliło mi się, przepraszam :)) W takim razie to nic groźnego, możecie wpłacać dalej… a ja mogę napisać co Johnson wczoraj. „A wczora z wieczora” pobiegaliśmy sobie z Corvusem (czyżby to on był tajemniczym darczyńcą „rm”?) na Dziewiczej Górze. Jest tam jeden zacny rzeźnikopodobny podbieg za +45m i równie zacny zbieg do zbiegania i do tego kółko ma magiczną długość 1111m… Corvus się lekko spóźniał, więc trochę się bałem co to będzie gdy nastanie mrok i dzika zwierzyna wyjdzie, nie mówiąc o wychodzących z ziemi korzeniach. Na szczęście biegałem sam tylko godzinę, a potem to już razem udawaliśmy coś ciężkiego i czterokopytnego. Latarka Corvusa pięknie świeci, więc żeśmy sobie polatali również w ciemności, o właśnie mnie olśniło dlaczego to nazywa się latarką 🙂 Docisnęliśmy do mojego tysiączka, co udało się w 2h54min na 25,5km razem, a potem obejrzałem nową bryczkę Corvusa. Srebrzyła się w ciemności:)
–
johnson.wp
2012/05/27 15:11:30
Wyspio, dzięki, nareszcie zrozumiałem o co chodzi z tym bieganiem ze śródstopia. Przyjdzie samo, a zauważę jak skarpety zaczną się przecierać na palcach 🙂 Bardzo mi odpowiada takie naturalne podejście do naturalnego biegania. Bez ideologii i marketingizmu. Czyli mamy dwa rodzaje naturalnego biegania: jedno „z pięty” gdy biegniesz wolniej, a drugie „z palców” gdy biegniesz szybciej lub pod górkę…
–
johnson.wp
2012/05/27 15:13:22
SFX – gratuluję obięcia tego hxxx 🙂
–
czepiak.czarny
2012/05/27 18:32:30
Johnson, na www SFX było trochę inaczej napisane z tym hxxx 🙂
SfX, nie pojmuję, ale gratuluję 🙂
Kamil, dlaczego owca?
Jak Wasze truskawki i korona Majki?
Wczoraj na bulwarach u kogoś też było 2,9 km, więc tych „3” km nie pobiegłam poniżej 5’/km (zabrakło 12 s). Lepiej niż kuper, a przede wszystkim fajnie, że ktoś chciał zorganizować i zasponsorować coś dla (głównie) dzieciaków, począwszy od biegów na 100 m, niż np. festyn z kiełbasą z momu i rozcieńczonym piwem.
Po wpisie u B&B doszłam do wniosku, że zamiast męczyć się sama z niedzielnym bieganiem, łatwiej będzie pobiec treningową 10 z ludem. Odkrywcze to nie jest, tłumaczone miałam, podobnie pisał Beztlen, ale przy moim oporze, strachu do startów, najwidoczniej coś musiało przeskoczyć. Efekt: zapisałam się do Pasłęka na 9.06. Potem Gałkowo i pewnie asfaltowe 10 na początku lipca. Nie poznaję siebie 🙂
–
beautyandb
2012/05/27 18:44:56
Czepiaku, super 🙂 Ja do Gałkowa się nie wybiorę, za tydzień Zakopane, a potem raczej stacjonarnie – Warszawa i okolice… Chociaż ciągnie, ciągnie 😉 Tak, Beztlen zdecydowanie wie, co pisze.
Ja dzisiaj stoczyłam kolejną walkę ze sobą (zwycięską) na Ekidenie. Dodatkowym motywatorem była sztafeta – to też sposób 🙂
–
majka.bally
2012/05/27 19:18:46
Wojtku, z przodu trochę bolą. Rozciągam porządnie, tak myślę.
O koronie później. Pobiegłam dużo wolniej, ale… dajcie zjeść pizzę, po biegu przejechałam 25km rowerem (Wczoraj też, cudowny masaż dla moich ud), muszę zjeść i obejrzeć zdjęcia 😀
–
majka.bally
2012/05/27 21:28:29
Wojtek, a właściwie z przodu i trochę z boku 🙂 Ale z tyłu czuję, jak się porządnie rozciągam, więc po prostu będe robiła całego kledzika, uważniej i częściej. 3 razy w tyg?
–
piotrek.krawczyk
2012/05/27 21:45:06
Tu Dziki
A jakie nazwisko nosi Biegofanka? Na jakąż literkę, czy aby nie jest to M…? Corvus raczej nie będzie łamał 4 godzin z Dzikim pacemakerem w Warszawie, a Renata może… Dzięki RM kimkolwiek jesteś….
Johnson – wybaczam Ci porównanie z premierem, ostatni raz, jeszcze raz i za karę lecisz przez całe Bieszczady i to w stanie niedospania zaraz po Bożym Ciele…
A dziś przebiegaliśmy przed wieczorem koło domu byłego i oby-nas-to-więcej-nie-spotkało premiera, zwanego Straszliwy Jaro… W Górach Świętokrzyskich na Świętym Krzyżu znajduje się mumia straszliwego księcia Jaromy Wiśniowieckiego, na Żoliborzu żyje Jaro, co nigdy nie zostanie bohaterem, chyba, że dowcipów… Dobra, ten dom Jara nie był główną atrakcją żoliborskiego Biegu po Prawdziwej Warszawie, był ciekawostką, a Żoliborz obejrzeliśmy ze wszystkich stron, bardzo zielony Żoliborz Oficerski, Dziennikarski, Niebieski (tu kolonię założyły przed wojną wewnętrzne służby mundurowe), mniej zielony i bardziej pieprzony Żoliborz Przemysłowy, zbiegamy na stary piękny i zmienny Marymont, rzut oka na żoliborski kawałek Kępy Potockiej, kończymy w sercu dzielnicy, na Placu Wilsona, który nosił różne nazwy, przez kilkadziesiąt lat nazywał się Komuny Paryskiej, wróciła nazwa Wilsona i pamięć rodzimych Warszawiaków, Wilsona wymawiają przez „W” i tylko tak…Ponad 20 uczestników, to na granicy optimum, kilka osób więcej i byłby tłum, debiutowała Jakże Piękna Żona i Lilianna lat jeden w wózku do biegania, wózek pchał Sebastian – uczestnik biegu, a Dziki robił interwały żeby powstała fotorelacja, potem Dziki pchał joggera z Lilą… Itd, fajnie jak zawsze, stosunkowo krótko, 15 km po Żoliborzu dziś Dziki i ekipa BPPW.
A w południe start w terenowym Biegu Truskawki na 10 kilometrów z Zuzią, lat 21. Czyli w bieganiu Dzikiego uczestniczyła Najmłodsza i Najstarsza Córka Dzikiego… Bieg Truskawki jest taki kochany, tam trzeba pobiec albo przyjechać na kibica i doświadczyć… Na mecie truskawki prima sort do woli, kanapki z dżemem, a jakim, truskawkowym, ciasteczka w kształcie truskawek, na trasie biegły jakieś truskawy, nawet żwawo, jedną największą wyprzedziliśmy na ósmym kilometrze… Plan sportowy Zuzy wykonany precyzyjnie, matematycznie, Zuza studiuje matematykę na Politechnice, założyliśmy cel maksimum, jedną godzinę, przybiegliśmy netto 1:00:00! Będę córkę matematyczkę zabierał na zawody, zawsze, szczególnie na półmaratony, zmorę Dzikiego. Trasa wymagająca, sporo piachu, górki, kręta droga z podbiegami i zbiegami, Zuza nie szykuje się do Rzeźnika, to po 4 km z zapasem 40 sekund do założonego czasu, na ósmym mieliśmy już grubo ponad minutę straty, od połowy dystansu jest jakby odcinek specjalny długości prawie 3 km, tam są te pagórki, z góry, znów pod górę, wyspy piaszczyste, nie da się tam nadrobić, łatwo stracić… Na ósmym powiedziałem Zuzi, że cel w zasięgu, nie powiedziałem jaka strata, bo ona umie liczyć, a dwa kilometry wcale nie takie łatwe, bo trochę błota, wąskie mostki na bagnie, ostre skręty, ten długi finisz musielibyśmy biec najszybciej, po 5’20, Zuzanna dała się podejść, szczególnie, że na końcowych kilometrach nie było podbiegów, przyspieszamy, na 200 metrowym mostku tracimy, bo jest wąsko i nie daje się wyprzedzać, a mamy furię wyprzedzania, bo lecimy, lecimy, następne mostki nad mokradłami wolne, jeszcze szybciej, jeszcze dwóch facetów 50 metrów z przodu, bierzemy ich mówię, a Zuzia że nigdy, w ciągu dwóch minut wbiegamy na prostą do mety, a tych dwóch z tyłu, Zuza walczy o sekundy, meta, wciskam zegarek, medal, truskawki, woda, zmęczenie Zuzi, jaki nieludzki jest ten ojciec, że zgadza się, a nawet cieszy się, kiedy kochana córeczka tak bardzo się męczy.. Jakiś dziki… Patrzymy na czas: 1:00:00, jak w zegarku, jak w równaniu matematycznym zbilansowany bieg. Super Zuza, to dobra prognoza na 50 minut po asfalcie pod koniec lata i planowan połówkę jesienią. Potem jeszcze mamy szczęście w losowaniu nagród, nasza para dostaje po buffie, pełnia szczęścia, Zuza szybko zregenerowana, jak ja lubię biegać z Najstarszą… Nie ma wyników jeszcze… Dziki
–
czepiak.czarny
2012/05/27 21:45:43
Majka, wolniej, ale dobiegłaś, chodzisz, wróciłaś rowerem. Brawo!
Beauty, to nie Beztlen goni mnie za brak startów i wagę, ale.. i tak goni skutecznie. Nawet biegnąc treningowo, w jakiś założonych widełkach, jednak będzie mi łatwiej, bez pokus, by skrócić, zwolnić, bo wstyd byłby..
Wystarczająco głupio mi i uwiera fakt, że te 3 km były m.w. w tempie życiowej dychy, ale nagle i samo nie będzie lepiej.. Gałkowo ma chyba dość nieprzyjemny początek w Warszawie i jej piątkowemu Drang nach Osten.. Potem już ładnie, trasa nie za płaska, szutrowa, w sam raz na spacer w miłych okolicznościach przyrody 🙂
–
biegofanka
2012/05/27 22:09:31
Dziki – znowu bawisz się w detektywa;)
Moje inicjały to RS, poza tym ja się podpisuję… ale może Robbs? Biegnie też z nami na 4:00… albo ktoś z Cichociemnych…
–
biegofanka
2012/05/27 22:10:50
Biegacie, bijecie Wy i Wasze rodziny rekordy, życiówki… super!:))
–
biegofanka
2012/05/27 22:13:46
Też się czymś pochwalę. Znajomy biegacz namówił mnie na bieg górski, a przy tej okazji biegi dla dzieci i młodzieży. Powiedziałam sobie, dlaczego nie? Spróbuję i zobaczę, jak to jest pobiec na 5 km w biegu anglosaskim (jeszcze nie alpejskim;))
–
biegofanka
2012/05/27 22:23:33
I właśnie wczoraj wybraliśmy się rodzinką do Jedliny Zdroju. Najpierw chłopaki uczestniczyli w biegach w swoich kategoriach, oczywiście na podium obaj stanęli; potem biegłam z nimi w sztafecie rodzinnej: też podium. Jako „danie główne” był oczywiście bieg anglosaski na 5 km dla nas, kobiet i w kat. M70+, a dla mężczyzn w M20 do M60 na dystansie 10 km. Zapisałam się, ale miałam obawy co do startu w takim biegu. Rzeczywiście trochę crossu za sobą mam, ale mimo wszystko bieganie treningowe to nie zawody. Jednak jak zwykle z uśmiechem i postanowieniem, że rekreacyjnie biegnę; wystartowałam, dystans pokonałam i choć na mecie stwierdziłam, że bieg bardzo wymagający, to jednak… się zakochałam w takich biegach. Za rok chcę znowu na tym dystansie pobiec. W ogóle zaczynam powoli trenować pod takie biegi. W przyszłości w takich zawodach chcę częściej uczestniczyć. Nie ma tłumu, biegnie się w świetnym leśnym klimacie raz ostro w górę, potem za to ostro w dół (co uwielbiam i na zbiegach nadrabiam). A otaczający krajobraz w miejscu, gdzie organizowany jest bieg… fantastyczny. Już wiem, że w przyszłości w takich biegach częściej chcę uczestniczyć.
–
biegofanka
2012/05/27 22:25:55
Polecam Jedlinę Zdrój: jak dla mnie, to bardzo dobrze zorganizowane zawody i wspaniała zabawa dla całej rodziny.
–
biegofanka
2012/05/27 22:27:01
Johnson – w przyszłym roku mógłbyś przyjechać do Jedliny. Zobaczysz, klimat zawodów i pleneru dla Ciebie:)
–
johnson.wp
2012/05/27 22:30:57
Biegofanko – 5km w biegu górskim? – to dopiero wymaga hartu ducha, ani chwili odpoczynku i do tego sprintem. Nie zdecydowałbym się – podziwiam i czekam na relację 🙂
Dziki – ale o co chodzi? Omylność jest rzeczą ludzką ale żeby zaraz karać po ciele? :)) Gratulacje dla Zuzy!
–
johnson.wp
2012/05/27 22:33:28
No i mam relację, ani się nie obejrzałem 🙂 Dałaś radę, to super, a ja nadal się boję:)
–
biegofanka
2012/05/27 22:34:22
Johnson – przyjedź, pobiegnij i sam zrelacjonujesz… piszesz to Ty, który na Rzeźnika się szykujesz… to dopiero wyczyn… co to jakieś 5 km przy tym, co Wy robicie…:))
–
biegofanka
2012/05/27 22:38:54
Z powodu wczorajszego startu zrezygnowałam z dzisiejszego półmaratonu w Jaworze… i dobrze. Męczyć się tyle km w pełnym słońcu, gdy można w lesie pobiegać… Poza tym nie czułam się przygotowana na start teraz na dłuższym dystansie… zbyt mało ostatnio dłuższych wybiegań… a do tego perspektywa „gotowania się” na słońcu… nie, to nie dla mnie. Postanowiłam, że będę startować w półmaratonach, ale wczesną wiosną i jesienią… nie lubię za długo w słońcu się męczyć…
–
majka.bally
2012/05/27 22:38:58
69 minut, dużo wolniej, niż zakładałam, ale całe 10km w biegu, z czego jestem niesamowicie dumna! Okropnie gorąco, sporo kurzu, bo cały dystans w lesie i tłumy (prawie 400 osób, rok temu 200!).
Relacja tu majkabally.blogspot.com/2012/05/5-tydzien-bieg-o-korone-dabrowki.html
Pozdrawiam, spać!
–
johnson.wp
2012/05/27 22:40:44
Już wyjaśniam dlaczego się boję. Na długich biegach górskich jest kiedy wytchnąć i tylu młodych mnie nie wymija co chwilę, a na krótkich to trzeba ostro rwać pod górę. U mnie tylko wytrzymałość jeszcze jako tako działa… Ale plenery i atmosferę opisujesz zachęcająco 🙂 Fajnie że Ci coś takiego leży – witamy w górach! Jaki następny cel?
–
johnson.wp
2012/05/27 22:46:25
Majka na prostej i to przed metą! Super! Gratulacje! I żeby w Grodzisku dobrze poszło, no i żeby ten 24 tydzień się udał, w Poznaniu?
–
biegofanka
2012/05/27 22:49:58
Następny cel to jednak bieg uliczny na 10 km w lipcu, 15 km u nas, jak zorganizują, 1 września i maraton w Warszawie. Co do biegów górskich… spokojnie… powoli. Jak mnie już znacie, zawsze powtarzam: spokojnie, powoli, krok po kroku dążyć do celu: czyli rozwijać się w bieganiu powoli… biegać długo i bezkontuzyjnie… i taki cel realizuję… a znajomy biegacz chce mnie wciągnąć w biegi anglosaskie, bo widzi, że mam na nie ochotę…
–
biegofanka
2012/05/27 22:54:27
Majka – i o to chodzi… o tę frajdę, że się dobiegło, przebiegło, pokonało znowu siebie… gratuluję:))
–
piotrek.krawczyk
2012/05/28 00:14:51
Biegofanoko – chyba jesteśmy dobrze dobrani z Johnsonem w teamie, także Dziki nie zniósłby tego biegu. I to już na starcie, to straszne… Johnson – niestety, za rezonerstwo i brak prawidłowych refleksji musi być cielesna, 8 czerwca musisz stawić się w Komańczy, zawiniłeś, to będziesz tam przed świtem, weź coś do picia, przez kilkanaście godzin będziesz pokutował, powodzenia, napisz potem jak było…Dziki będzie pilnował jak to przebiega, będę dozorował immanentnie, żebyś się nie wywinął czasem… To weź coś do picia i do przebrania dla Dzikiego. Dz
–
majka.bally
2012/05/28 06:39:48
Dziękuję. Wiem, jaki to czas, czytając Wasze wpisy, ale to naprawdę moje zwycięstwo, małe na razie.
Johnson, oczywiście, że Poznań 😉
–
sten2012
2012/05/28 08:41:56
Małe podsumowanie tygodnia. Tym razem było lajtowo:
wtorek – cross fartlek: 16km, tempo 4’50” – 6’20”
czwartek – cross; 16km, TM+30″
piątek – siłownia, rozciąganie, grill
niedziela: 20km Szczęśliwice, średnie tempo 7’30”. Muszę zsumować przewyższenia.
Dziki – co sądzisz o naszej reprezentacji w piłce (nożnej)? Jak oceniasz skład?
–
kamilmnch1
2012/05/28 09:46:12
czepiak.czarny owcą zostałem od kiedy zacząłem testować koszulkę z wełny merynosa, ale nie zmienię nicku na merynos czarny ;p
do owiec mam sentyment, bo dzięki nim trafiłem do obecnej pracy 🙂
ponawiam pytanie- KTO JEDZIE DO RABKI?
–
piotrek.krawczyk
2012/05/28 12:02:16
Sten – poproszę o pytanie z tematu mechaniki kwantowej, lepiej się wyrobię z odpowiedzią…
–
ocobiegatu
2012/05/28 13:41:27
Biegać z piety lub śródstopia można konkstrukcyjnie , fizjologicznie i mentalnie . To taki koktajl.:). Mnie temat interesuje ten pierwszy, z racji zawodu. Czyli przenoszenie obciążeń na podłoże , wytrzymałość konstrukcji i rodzaj podłoża.
Jak sobie stoi katedra wrocławska, to stoi 1000 lat i tyle. Tu reklama Wrocławia, polskiego miasta.:).Czasem jest podłoże kiepskie a konstrukcja dobra. Krzywa wieża w Pizie to przykład. Jak stoję to czuję ,że właściwie to stopa nie jest potrzebna. Teoretycznie obciążenie przenosi się prawie osiowo. Postawmy gruby ołówek. Potrzebuje stopki ?Jak się lekko pochylam to od razu czucie w palcach. Znaczy się ruch sprawia,że do pracy bardziej jest włączany kolejny element konstrukcyjny , w uproszczeniu, palce. Trudno sobie wyobrazić aby z kolei w biegu korzystać prawie wyłącznie z pięty. Jak rzucam na środek stółu worek z ziemniakami to obciążenie przenosi się mniej więcej po równo na 4 nogi. To bieganie ze śródstopia. Jak rzucam worek na krawędź stołu to obciążenie w zasadzie przenosi się na 2 nogi a na pozostałych nogach jest siła zerowa. I tu wtedy problem. Konstrukcja puszcza w najsłabszym miejscu. Czy rozwali się noga od stołu ?. Czy siądzie stara drewniana podłoga ?. A może podłoga siądzie i to będzie przyczyną kontuzji mocnej nogi stołu ?. Tu jest dużo uproszczeń w tym co piszę . W nogach stołu może być fizjologiaTaka pozaziemska istota. Krąży krew. Są więzadła itp. Dwie nogi mogą być silniejsze od tych dwóch pozostałych. Główka stołu też coś tam wymyśla. To sprawy fizjologi i mentalne. Dla mnie jednak najważniejsza rzecz to na początek nie liczyć na fizjologię , sprawność ukłądu ruchu, psychikę. Najpierw postawić na fizykę – czyli śródstopie. Pięta moim zdaniem to bardziej postawienie na fizjologię i psychikę. Obciążeniowo na konstrukcję organizmu dla mnie nie jest to dobre. Koniec oco-filozofowania.:)
–
sten2012
2012/05/28 13:59:36
Dziki – a wiesz, że mechanika kwantowa ma dużo wspólnego z naszą piłką ligową. Weźmy zasadę nieoznaczoności Heisenberga. Gdy piłkarz biegnie nie ma kontroli nad piłką. Celne podania są możliwe tylko przy zerowej prędkości.
A wynik na Euro możemy przewidzieć z dokładnością do stałej Plancka:)
–
mksmdk
2012/05/28 15:21:34
A Metro Warszawskie 1 Linia było podczas ostatnich AccreoEkiden sztafet o krok od swojego największego sukcesu. W pierwszej rannej turze do 5 zmiany byliśmy na 2-3 pozycji potem nastąpiła nieoczekiwana (wymuszona) zmiana zawodnika i summa summarum skończyło się na 10 miejscu w rannej serii i 22 w generalce tj w 2 złączonych seriach ( wśród firm była szansa na 2 miejsce a jest 10)
Nie omieszkam dodać że zadebiutowała w w niedzielę 2 Linia Metra Warszawskiego na 131 miejscu. Także od niedzieli 28 maja mamy w Wawie 2 linie metra 🙂
–
ocobiegatu
2012/05/28 17:01:11
Jak mogłem napisać posta a w nim nie było nic o chodzie sportowym.:).
W chodzie sportowym obciążenia dynamiczne są znacznie mniejsze jak w bieganiu.
Bokser w twarz może dostać statycznie , to się pośmieje ,a jak dostanie z impetem, z określonym współczynnikiem dynamicznym , to nokaut.
W chodzie sportowym można sobie pozwolić na piętę.:).Natomiast w mojej wersji chodu sportowego po mieście , co raczej nie chód sportowy ale marsz siłowy, staram się przekazywać obciążenie jakoś równomiernie na piętę i palce…..bo jest podłoże betonowe..W parku , w związku z miękkim podłożem, nie kłopoczę się aby chodzić na piętę, z wyprostem w kolanie itd. Sprężystość podłoża , jak wiemy, ma ogfromne znaczenie. Poleżmy na betonie..No już lepiej na styropianie, byli tacy i pewnie jeszcze będą.:)
W następnym odcinku NW a pięta lub śródstopie.:)
–
starywilma1945
2012/05/28 20:46:56
Majka gratulacje. To fakt, że czytając tutaj o tych wszystkich wynikach. Szczególnie gdy jest mowa o treningach w tempie „spacerowym” (5min./km), można się nabawić kompleksów. Ale przecież chodzi o radość z biegania i o przekraczanie własnych ograniczonych możliwości bo przecież każdy ma swój Ewerest. Ja też należę do tych wolno biegających i jeszcze nie udało mi się złamać 1 godz. na 10 km.