Urodzeni biegacze

Ciąg dalszy nastąpi – zapowiedziałem w poniedziałek. I nie chodziło mi o Poznań, bo to będzie osobna historia. Tylko o Warszawę, miasto moje, a w nim.

To był wrzesień, Saska Kępa pachniała jesienią, ciepły wieczór, szkoda że taki ciepły, bo zapowiada ciepły dzień, a to dzień maratonu. Na Francuskiej dostałem od Was pióro, będę miał czym wpisywać autografy po niemiecku albo rosyjsku dla odmiany. Wino ze Staszewskim, jestem już prawie jak ksiądz Jankowski albo Kopernik, co własną monetę bije (młodsi: Tytus). I wiersz napisany piórem nie do podrobienia z podpisami. Uwieczniam:

a

Makarony z Francuskiej trochę poszły na darmo, w niedosyty. Przeminęły z wiatrem – w twarz. Mało znam osób, które pobiegły w niedzielę na swoją miarę. Przemek, w tej chwili najszybszy w ekipie bankowców – poprawił się z wiosennego 3:28 na 3:18. Marcin z bankowców, który zszedł rok temu, teraz dobiegł w 3:39. Z PolskoBiegowej ekipy dziadków Jerzy zrobił życiówkę, 3:28. W ubezpieczeniowcach Rafał, który nie miał prawa pobiec szybciej niż w 3:30 zrobił w debiucie 3:27. Alicja, nasza Kwasaali, pobiegła równe 4:30:00, co przy kłopotach z hemoglobiną było oczekiwanym maksimum, a żeby było śmieszniej wygrała netto o 1 sekundę z kolegą pracy, chociaż biegli na inne brutto (Mateusz też nieźle zadebiutował). Piotrek z bankowców, który na maraton zdecydował się w ostatniej chwili zrobił 4:22 i wygrał małą ligę pracowników RBS (bo nie wszyscy bankowcy pracują w RBS). Michał z obozu w Rabce, debiut w 3:54.

Podopieczni porobili przeważnie życiówki albo odnotowali niezłe debiuty, ale niedosytów było mnóstwo. Zadowolony był chyba tylko Jacek, który pobiegł zgodnie z planem na 3:44. A np. Marcinowi życiówka 3:28 nie sprawiła radości, podobnie jak Piotrowi ok jego życiówkowe 4:50. Bo Marcin mierzył w 3:20, a Piotr w 4:30.

Bieganie maratonów jest jak skakanie przez poprzeczkę na najwyższej wysokości. Cały rok trenujesz, startujesz kontrolnie – tak jakbyś zaliczał niższe wysokości. Czasem strącisz, ale jednak generalnie zaliczasz. A potem dochodzisz do swojego 2,32 – w centymetrach, co każdemu inaczej przekłada się na minuty – i masz przeskoczyć. I to za pierwszym razem.

Pod blogiem też raczej pogrom. Gepard, który kiedyś ze mną wygrał, teraz zakręcił się gdzieś koło 3:30. Alena nie złamała czwórki o tyle, ile Bolt potrzebuje na przebiegnięcie 100 m. Robs 4:17, a chciał łamać czwórkę, a mógł zrobić 4:05. Biegofanka – wynik jak Everest, 4:49. Jastrząb i Kawonan, regularni czwórkołamacze w 4:07. Sten ponad 4:15. Biuti nieźle, ale tylko wiceżyciówka 3:41. Jeśli kogoś przeoczyłem, to przepraszam, ale czytelnicy już i tak się czują, jak przy lekturze książki telefonicznej (młodsi: gogle).

Nie fiksujmy się tak na liczbach. I kto to mówi? Ja, maniak liczenia, liczydeł i przeliczników.

Nie fiksujmy się na liczbach, bo stracimy radość z biegu. Bieg to przyjemność niemierzalna. Czy jesteś szczęśliwszy po 800 krokach, po 41 minutach, przy tętnie 164? Nie. Jesteś szczęśliwy wolnością biegu przed siebie.

Możesz formować ten bieg w treningi. Wkładać go w ramy odcinków różnej długości i o różnym czasie trwania oraz pod różnym kątem nachylenia. Żeby stawał się lepszy. Możesz się sprawdzać w tym biegu na zawodach. Możesz być wtedy z siebie zadowolonym albo niezadowolonym zależnie z wyniku jaki uzyskasz. Ale najbardziej wartościowe, że możesz się tak sprawdzać – a nie w zawodach nieszlachetnych, podjazdowych, niegodnych, niesportowych, odrażających.

Maraton to nie jest wyścig szczurów. Nie jesteśmy szczurami, jesteśmy urodzonymi biegaczami.

Na koniec parę zdjęć z biegu (dzięki przede wszystkim dla Małgosi S. z Polski B.).

a

Z drużyną dziadków. Jurek, który jutro zrobi życiówkę w koszulce w paski. Nade mną Janek, a nad Małgosią S. Wacek.

a

Most Wzruszeń Pod Mostem. Ciekaw jestem, jakie czasy mieli faceci, których zaraz wyprzedzę. W tle nasz Maciek, w zielonej koszulce Warszawiaka.

a

Tu idziemy z Maćkiem na stracenie, tak jak w poprzednim odcinku pisałem.

a

Podopieczny Przemek ma większego doła niż ja. Liczyłem, że mnie zbierze na trasie i złamie trójkę, ale zabrakło mu sześciu minut.

a

A to jeden z nielicznych zadowolonych. Sfinks, życiówka, tuż za mną. Happy End.

 

 

Updated: 4 października 2012 — 18:55

  1. sten2012

    2012/10/04 21:42:44

    Dziki – nogę masuję, będzie dobrze. A w Puszczy pójdę na maksa, bo to będzie chyba ostatni maraton w sezonie. Dokąd dobiegnę? Sam jestem ciekaw. Nie wiem czy brać Garmina? Bez biegnie się lepiej, ale jest ryzyko za szybkiego początku. Muszę przemyśleć.

    Wojtek – żeby było jasne, ja jestem bardzo zadowolony ze swojego startu. Nie spodziewałem się, że 3 tygodnie po B7D będę mógł przez 27 km biec w średnim tempie 5:20.


    johnson.wp

    2012/10/04 21:45:23

    Wojtek – Kołczu, żeby Ci dzieci biegowych przybywało 🙂 I wełny twórczej też 🙂


    grido71

    2012/10/04 21:55:51

    Wojtku, powtórzę za „twarzoksiążką”: sto maratonów i setek podopiecznych :-).


    majka.bally

    2012/10/04 22:25:59

    …Mniej liczb 🙂


    basdlamas

    2012/10/04 22:38:19

    A Bas w Poznaniu biegnie swój ostatni maraton na długi czas… Pomyślał,przrmyslal…moze kiedyś wroce…moze jako zajac na 4:30…ale po Poznaniu koniec.
    Wojtek:najlepszego jeszcze raz!


    piotrek.krawczyk

    2012/10/04 23:02:55

    Bas – nie gadaj na czczo… A Dziki wioska, żeby wkleić swoje trzy zdania… „A Dziki wczoraj napisał, jak się zagubił w Puszczy, nie zawieruszył, nie rympały, ale zagubienie, rympał się nie powiódł, Słońce zachodzi, turzyce i chaszcze, błoto w butach mlaszcze… Bez gpsa, nawrót, łuna na zachodzie, ale doprawdy nie wiedziałem czy to zachód, bo z przeciwnej strony chmury odbijały światło, jeszcze nie sezon na czołówki, lekka groza, noc w Puszczy planuję na sobotę, jeszcze 100 metrów przed Truskawiem nie wiedziałem gdzie jestem, 2,5 godziny wczoraj… Pająki we włosach, ślady po jeżynach na łydkach, Puszcza wypluła mnie, możesz we mnie Dziki wchodzić, ale nie zawsze i nie wszędzie… Napisałem wczoraj, ale mi zjadło, to się obraziłem, no nie miałem siły powtarzać. A Dziki dziś jak bumerang do Puszczy, do dalekiej Puszczy, żeby wkuć do głowy dwa niejasne odcinki z setki, którą biegnę za 50 godzin. Jeden w okolicy wsi Kępiaste, drugi między osadą Bieliny a Łazami Leśnymi. Mam już klar, tam się nie zagubię, chociaż oba odcinki biegniemy w ciemnościach. Kubol, narysowałem trasę na mapie i mam w pliku .jpg, podaj mi adres mailowy, to Ci wyślę wraz z komentarzem. Mój mail: piotrek.krawczyk@gazeta.pl To Dziki dziś razem 1/3 setki, najpierw ze wsi Łubiec 15 km i sprawdziłem Cegielnisko, Biławkę, których nie ma na niektórych mapach, Biławka istnieje tylko na jednej z wielu znanych Dzikiemu map Puszczy. Potem do auta i na zachód do Granicy, tam jest muzeum Kampinoskiego Parku Narodowego i duży węzeł szlaków. Instrukcja do trasy każe zbiec ze szlaku i podążać drogą Bieliny – Łazy, tylko taka droga nie istnieje, nia ma połączenia w linii prostej lub innej oczywistej… Ale już wiem, jest droga wielokrotnie łamana, ze wieloma krzyżówkami, bardzo mylna droga, w bardzo ważnym miejscu, przed punktem 50 km w Lasocinie, ostatnie kilometry po ciemku, potem jeszcze 6 godzin o świcie i poranku, i koło południa meta… To razem 34 kilometry w dwóch ratach z przerwą około 25 minut. Sten – a wczoraj napisałem Ci tak, ale zjadło: moim zdaniem już teraz jesteś przygotowany na złamanie 4:00 na maratonie w Puszczy. Tylko nie wiem, co z udem. Zapraszam do Puszczy na wczucie się w ten piach i w to błoto. Od połowy przyszłego tygodnia. A jak chcesz, to napiszę Ci plan na złamanie 2 godzin w Puszczy w przyszłym roku, będziesz miał ten trening rozpisany z gwarancją realizacji celu pod warunkiem wykonania planu 🙂 A nagłośnienie wystarczy na kabel. Jest zasilanie, mamy przewód zewnętrzny 50 metrów, dzięki. A Rodzinne Biegi Górskie mają śliczne logo. I agrafki. I nagłośnienie. No to wszystko już jest… 🙂 No, sponsorzy jeszcze, drobiazg 🙂 Z logotypem będzie łatwiej… John – powodzenia w pracy prywatnej i w życiu zawodowym, dasz do wiwatu w Posen. Bo odczekanie kilku tygodni spowoduje, że ważny motorek zamilknie, to złość sportowa, pożądanie, niepogodzenie, ten napęd jest u Johna ważniejszy niż zregenerowane włókna mięśniowe, jeśli są i jeśli to wszystko prawda… W całym moim życiu fizjologia wysiłku przewróciła się do góry nogami parę razy. A psychologia ani razu.”
    No to pa. Dziki


    kamilmnch1

    2012/10/05 03:23:45

    koniec opirDALANIA SIĘ i chlania od soboty wreszcie znów biegam 🙂
    Wojtku- niech Twe życie jebitne będzie!!!


    popellus

    2012/10/05 08:54:05

    BAS dygaa:):)

    Kończę dzisiaj góry, takie jakieś inne niż w ciągu roku 8- 10 stopni, męczące trochę, ale przyjazne. Teraz już z górki.
    Najlepszego
    Pope


    basdlamas

    2012/10/05 08:55:37

    pop– że co?


    johnson.wp

    2012/10/05 09:47:39

    Bas – to znaczy że Pope przygotowywał się do MP biegając w górach, żeby nie tracić przyjemności z treningu 🙂


    sten2012

    2012/10/05 11:27:16

    Dziki – super, bardzo chętnie skorzystam z twojej propozycji napisania dla mnie planu treningowego na złamanie dwójki. Obiecuję plan wykonać w 100%, ale zastrzegam sobie prawo wyboru dystansu na jakim będę łamał tę dwójkę. Na dzień dzisiejszy jest to 23km:-)


    1.marsz

    2012/10/05 12:43:57

    mądre zdania u wojtka, czasem za bardzo dajemy się zwariować, zwłaszcza maratończycy, ultrasy mają jakby większy dystans
    bas – ty masz dwójkę z przodu,”na klacie” wypisaną, gdyby tylko ci się chciało trenować maraton:), a pope to chyba nawet z marszu 3h łamie…, ale jeśli większą frajdę macie z gór, to przecież cenniejsze, niż cyferki i czasy; tak na marginesie, wydaje mi się, że górami można się do asfaltu przygotować, odwrotnie nie za bardzo chyba, zresztą, jakie to ma znaczenie, w końcu i tak wszyscy zostaniemy chodziarzami:)
    marsz
    ps. sten – skróć sobie dystans do 20 km, to potem szybko rozprawisz się z 4 h
    dziki – czy jest w polsce taki kierunek studiów psychologicznych jak psychologia sportu?


    marta_szewczuk

    2012/10/05 12:47:49

    Spóźnione, ale…
    Wszystkiego Murakamiego, Wojtku.


    marta_szewczuk

    2012/10/05 12:51:35

    Marsz, jest. Na podyplomowych na SWPS-ie na przykład. Stosowana Psychologia Sportu we Wrocławiu i Psychologia sportu pozytywnego w Sopocie.


    1.marsz

    2012/10/05 13:02:00

    o we wrocławiu nawet, dzięki marto
    marsz


    biegofanka

    2012/10/05 15:49:42

    Już ochłonęłam… planuję maraton na wiosnę:)


    pict

    2012/10/05 16:05:07

    pozdrawiam z przerwy międzysezonowej! wiem, że taka dyskusja miała miejsce, ale nie jestem w stanie jej łatwo odnaleźć. Mam 3 pytania dot. zakupu Kindle:
    1) o co chodzi „z reklamami” i „bez reklam”? i czy te reklamy bardzo przeszkadzają?
    2) Kindle 4? kindle 4 keyboard? kindle 4 touch? czy kindle whitepaper? 😉 nie mam jakoś nadmiaru kasy, więc chcę raczej zoptymalizować współczynnik cena/jakość
    3) na co zwrócić uwagę przy kupnie?


    popellus

    2012/10/05 17:12:25

    Marsz– ty cfaniakujesz,na wolnym..a tu ludzie haruja:):) góra,dol,tempo::)

    Johnson- txt git,wuczules mnie:)
    Bas– przyznaj, że boisz się 3:25, chcesz mnie śpic w sb,żebym Ci dzień poźniej zajOn cowal:) w Krakowie byles blissko.

    A propos ..do 30.X cracovia za 50 zł:) najtaniej

    najlepszego
    Pope


    basdlamas

    2012/10/05 17:47:05

    Popik – w debnie bylo 3:28 bez formy, bez przepracowanej zimy. 3:25 sie nie boje…ale chce sie polepszac w czymś innym i inaczej trenowac:))))

    p.s. dobranoc…

    p.s. Pokory POPIK…:))0


    sfx

    2012/10/05 17:48:08

    łamię się nad mp.
    po przyjrzeniu się trasie korci mnie by olać kibicowanie.


    czepiak.czarny

    2012/10/05 19:26:29

    Próbowałam odpowiedzieć sobie po co mi ten maraton i jedyna odpowiedź, jakiej jestem pewna to ta, że jest, a skoro tak, dlaczego nie spróbować. Nie wiem, czy to wystarczająca motywacja. Nie wiem, czy można siłować się z nieplanowanym bądź co bądź maratonem po takich krótkich przygotowaniach? Poprawnie byłoby chyba powiedzieć nie siłować, a spróbować zmierzyć i ukorzyć. Siłowanie zostawić na BN.
    Jakoś dziwnie pusto tak bez wybiegania w tym tygodniu.

    Biego, jednak 🙂

    Sfx, olać i delektować Serbską 🙂


    beztlen

    2012/10/05 19:36:55

    Sten-lód na nogi, zrównoważone jedzenie i picie (nawet jak nie będziesz miał ochoty), mega dawki magnezu w płynie, spanie w kompresji na nogi…jedno piwo na noc:)


    piotrek.krawczyk

    2012/10/05 20:27:30

    Tu Dziki
    Jedno piwo na noc, piękne zalecenie, w uciskowym kombinezonie, oblożeni kostkami lodu będziemy się delektować jednym i tylko jednym piwem, toż to większa tortura niż pokonywanie trasy… 🙂 Piwo na noc, ile tej nocy zostanie? Widać tak być musi. Pytanie Stena to też mój problem na przyszłorocznego Rzeźnika, ale myślałem raczej, że nic tu nie pomoże… Dzięki Beztlenie. Na mecie po dwóch Rzeźnikach w obie strony zamówimy za to beczkę piwa z rurkami, żeby nie trzeba było wstawać i dolewać… A Dziki dziś nic. Logistyka nocnego dowozu na start setki, bo start i meta znajdują się w innych miejscach, przez Puszczę ledwo 8 km, ale wątpię czy będzie mi się chciało przedzierać przez bagno Cichowąż po 12 godzinach biegu. Zamierzam złamać 12 godzin, kurcze, należy mi się… Trasa jest piękna, lepsza niż rok temu, kiedy kilkanaście kilometrów przebiegało asfaltami na północnych rubieżach wśród osad, pół i nowych wybudowań. I mniej gór, Karpaty biegniemy, ale grzbietem połączonych wydm z pominięciem głównych kulminacji, koło Posady Cisowe jeszcze pagórki, mokre kawałki od Ław, od wioski widmo, do leśniczówki Zaborów Leśny, ale bagna nisko, nie zapełnią się nawet gdyby padał deszcz od teraz nawet rzęsisty. Tyle, że ta setka wydaje się nieco dłuższa niż w ubiegłych latach… Coś za coś.To Dziki dziś nic. W sklepie na D. kupiłem znów żele, których znów nie użyję, użyję za to ciepło do rąk, też kupiłem w D. Pięć godzin w tajemniczy, chemiczny, alchemiczny sposób te małe paczuszki wydzielają ciepło! No to jestem gotów. Najgorzej jest o świcie, w nocy wszystko mi się tylko śni… Od 50 do 65 km trudno. Potem nic. Tak było. To trzecia setka Dzikiego w Puszczy, 13:25, 12:08, a teraz? Jestem gotów. Start jutro o północy. Pa. Dziki


    sten2012

    2012/10/05 20:48:22

    Beztlen – krótko i konkretnie. Co to jest zrównoważone jedzenie i picie?


    sten2012

    2012/10/05 20:51:50

    Pict – 1) o co chodzi „z reklamami” i „bez reklam”? i czy te reklamy bardzo przeszkadzają? Na tapecie pokazują się reklamy i jest pasek na dole na stronie głównej. W edycji tekstu już nie ma. Absolutnie nie przeszkadza.
    2) Kindle 4? kindle 4 keyboard? kindle 4 touch? czy kindle whitepaper? 😉 nie mam jakoś nadmiaru kasy, więc chcę raczej zoptymalizować współczynnik cena/jakość Zdecydowanie wersja Touch z WiFi (bez 3G bo u nas nie działa)
    3) na co zwrócić uwagę przy kupnie? Na figurę sprzedawczyni.


    sten2012

    2012/10/05 20:53:35

    Dziki – trochę ci zazdroszczę jutrzejszego startu. Trzymam kciuki za możliwe atrakcje typu dzikie dziki na dzikiej drodze Dzikiego.


    sten2012

    2012/10/05 20:57:56

    Biegofanko – zaplanuj start w lipcu w MGS. Koronę masz, odpocznij od asfaltu. To jest inny wymiar biegania.


    piotrek.krawczyk

    2012/10/05 22:26:45

    Na mecie setki będzie Jakże Piękna Żona. Meta na setce w Puszczy bez fajerwerków, jak start bez strzału z rusznicy. Biegnijcie już – mówi sędzia. Na metę wbiegamy w takich odstępach, że samotność długodystansowca, na dystansie samotność, czasem cześć cześć, może będzie Jastrząb na mecie. Może Piotrek, główny psycholog w Stowarzyszeniu Terapeutów i maratończyk, przyjaciel i wspólnik, może będzie na węzłach od 65 kilometra z herbatą, może spotkamy się na mecie, Piotrek, Jastrząb, Agata, Dziki, to byłby tłum na mecie setki w Puszczy. Święto odbędzie się parę dni po biegu, na Polnej każdy odbierze medal, uroczyście, 400 osób, każdy osobno celebrowany. Sten – dziki słyszą kroki, już się zrywają… Nie, spokojnie, to tylko Dziki.. . Uspokój się Dziki, nie halasuj w nocy Dziki, dziki śpią Dziki, zachowujesz się jak dziki Dziki. Dziki


    tomikgrewinski

    2012/10/05 23:07:01

    Dziki
    To myslami bede z toba! I trzymam kciuki zeby puszcza byla dla ciebie laskawa!
    Torex brawa dla zony!
    Marsz gratulacje!fajny wynik! Za rok albo dwa tez wybieram kierunek Berlin.
    Wojtek, Beztlen fajnie ze korespondujecie jawnie to dla nas wszystkich ciekawa polemika…


    tomikgrewinski

    2012/10/05 23:16:05

    Biegofanko Zrobilas korone? Brawo! Gratulacje!
    A co tak po cichutku, skromnie…
    Czemu sie nie chwalisz? Jest czym!!! 🙂
    Ja w sumie tez sie czuje jakbym zrobil korone…
    10.2010 Poznan
    04.2011 Krakow
    09.2011 Warszawa
    04.2012 Debno
    09.2012 Wroclaw
    Wiec dokladnie w 2 lata! ale podobno w regulaminie jest ze to dwa lata kalendarzowe wiec pewnie nie zalicza…
    Wiec powtarzam za tydzien Poznan 🙂


    beat.usia

    2012/10/05 23:19:56

    Dziki, to dla Ciebie 😉
    http://www.youtube.com/watch?v=8Iicb538coY


    popellus

    2012/10/05 23:39:28

    odp na pytanie Kołczu

    3822- czas 3.05.01 Litwin 1983

    1544- czas 2:49:07 Fin 1971

    z wyników:):)

    POPE


    wojciech.staszewski

    2012/10/06 08:00:53

    Pop – dzięki. Czyli nie wyszedłem w tej trójce tak najgorzej. A Fin pamiętam, że strasznie dyszał (ktoś mu machał fińską flagą, stąd wiem, który to był). Może trzeba się bardziej zachłannie wentylować?…
    Pict – tak jak pisze Sten – reklamy nie przeszkadzają, wyświetlają się tylko w menu, a Kindle Touch z wifi to najlepsza opcja. Nie patrzyłbym tylko na figurę sprzedawczyni, ale kupował przez internet, ja kupiłem w euro, a jest jeszcze kindle24, tam jest taniej. Podobno najtaniej kupić z Amazona, znajoma sobie sprowadziła.


    wojciech.staszewski

    2012/10/06 08:01:26

    Lecę teraz na konferencję do PKOl-u. Fajnie się podokształcać sportowo 🙂


    kamilmnch1

    2012/10/06 09:32:12

    dziś nastąpił powrót Czarnej Stopy,prawie po rocznej przerwie (wybity mały palec u lewej), później było przygotowywanie do maratonu a teraz mogę trochę poeksperymentować i pohasać beztrosko po bezdrożach, cel na przyszły rok prawie zdefiniowany na koniec tego chyba też…:)

    wesoło jest 🙂


    johnson.wp

    2012/10/06 11:06:01

    Kamil – jest taki fajny cielisty lakier do paznokci 😉

    Dziki – 12h należy Ci się jak dzikowi żołędzie i pamiętaj, że w nocy te dziki będą z Tobą więc nie będziesz sam 🙂 Puszcza jest Twoja, Ona o tym wie, pozwoli Ci trochę porządzić i poszaleć 🙂
    Poza tym, Dziki- „żeby być w pełni z Tobą, chociaż koło Ciebie”, Johnson powinien w nocy nie spać… ale nie potrafię nie spać, nie będę ściemniał. Spróbuję pobiec z Tobą we śnie 🙂 Może dam radę…


    kamilmnch1

    2012/10/06 12:02:27

    dzięki Johnson 🙂 ale żeby nie było nieporozumień: (ach te moje skróty myślowe)- Czarna Stopa to buty-rękawiczki, a wybity palec był w ubiegłym roku i dlatego zawiesiłem je na kołku, a dziś nastąpił powrót
    Johnson zawsze na Ciebie można liczyć- doskonale pamiętam mech 🙂 teraz lakier 🙂
    deklaruję, że w ramach otwartości możesz liczyć na worek lub dwa kukurydzy- serio serio 🙂
    niestety nie posiadam formy ozimej ;p
    więc dopiero na wiosnę, coś do ochrony też się znajdzie 🙂


    pawelink

    2012/10/06 16:03:45

    Witam wszystkich i proszę o poradę. Od jakiegoś tygodnie (bez konkretnej przyczyny), wręcz po tygodniowym odpoczynku od biegania (po maratonie) zaczął mi dokuczć ból. Lokalizacja – prawa noga – między kostką a achillesem – od zewnętrznej strony – promieniuje w górę nogi mniej wiecej do połowy łydki. Najciekawsze jest to, że zaczyna się około 3-4km biegu i po przebiegnięciu kolejnych 2-3km słabnie. Coś jakby staw skokowy. Najgorzej na drugi dzień rano ciężko mi zrobić kila pierwszych kroków. Smaruje jakimiś maściami. Może ktoś miał coś podobnego.


    johnson.wp

    2012/10/06 17:23:49

    Pawelink – coś takiego, dokładnie w tym samym miejscu, miałem długo od zeszłych wakacji, gdy przegiąłem z obciążeniami, też prawa stopa. Najpierw spójrz czy nie koślawisz tej stopy, czyli czy Ci nie ucieka w bok przy bieganiu, a może masz iksy w kolanach. Ja mam obie te wady. Jeśli masz to samo to masz to samo:). Dr Marszałek zaczął uzdrawianie (długo trwało zanim do niego poszedłem) właśnie od łydki. Zrób tak: przejedź w górę od achillesa, wduszając jak najmocniej kciuk w mięśnie idąc wzdłuż linii najbardziej bolesnej w górę. Wyczujesz taki ciąg, może nawet jak taką promieniującą strunę w górę. To co boli to naprężone mięśnie wzdłuż ciągu mięśniowo-ścięgnowego (mniejsza o fachową nazwę), którego promieniowanie czujesz. Ciągnie przykurczony mięsień na górze, ten który się zmęczył podczas maratonu, a że ciągnie to boli też na końcu, czyli przy achillesie. Znajdź to miejsce, to jest przyczyna. Masz przykurcz w tym miejscu cały czas, tu nawet długi odpoczynek niewiele daje, jak zaczynasz truchtać to ciągnięte z tego miejsca inne mięśnie (aż do Achillesa) rozgrzewają się i trochę rozciągają, więc jest ulga, a potem znowu się pół nogi kurczy i znowu boli. Trzeba ten najgorszy przykurcz znaleźć i rozluźnić. Jak? Naduszając z całej siły kciukiem a nawet czymś twardym i wąskim jeśli to mały punkt. Fachowiec wiedziałby co to za miejsce i dlaczego, mnie potraktowano grubą tępą igłą, żeby dotrzeć do głębokiego punktu. Wiele takich punktów może się na poprzykurczać w życiu. Znajdź to bolesne miejsce i poczujesz takie stwardnienie, wałeczek, guzek itp. Naciskaj, a potem przesuwaj na boki, tak długo aż przestaniesz płakać 🙁 Czasem z pół godziny. Jak boli punktowo to dobrze, znaczy znalazłeś przyczynę. Będzie puchnąć miejscowo. Jak załatwisz początek ciągu przykurczowego, to przesuwaj się niżej i wyduszaj kolejne punkty. Na końcu Achilles. Po zabiegu mrożenie, ale PO zabiegu. Powodzenia:)
    Tą samą procedurę polecam gdy bolą tzw. „kolana”, a więc któryś z przyczepów pokurczonych czworogłowych. U mnie z tego powodu kolana trzeszczały, ale nie była potrzebna artroskopia tylko zwyczajne rozciąganie, albo procedura rozluźniania „na ostro”.


    pawelink

    2012/10/06 19:53:13

    Dziękuje Johnson. Diagnoza idealna. Opisałeś to tak, jakby to była twoja noga:). Uciskałem i znalazłem to miejsce – ból jak qwa mać:( Mam nadzieje, że rehabilitacja też pójdzie tak szybko jak Twoja diagnoza.


    biegofanka

    2012/10/06 20:18:02

    Sten – zastanawiałam się już nad startem w maratonie górskim we wrześniu przyszłego roku. Tydzień temu impreza debiutowała. Poczytam recenzje i może się zdecyduję… a wiosną przebiegnę jednak po asfalcie;) nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji co do startu w Dębnie czy Krakowie. Nawet nad zagranicznym startem w kwietniu się zastanawiam…:)


    biegofanka

    2012/10/06 20:19:15

    Tomik – dzięki:) jak to nie chwaliłam się… wielokrotnie „trąbiłam”, że po „koronę” do stolicy jadę;)


    sten2012

    2012/10/06 20:28:21

    Dziki pogodę ma świetną. Jest ciepło i to będzie fajna ciepła noc. Run Dziki Run!!!


    biegofanka

    2012/10/06 20:33:48

    Dziki – Ty, puszcza i dziki… trzymam kciuki za złamanie tych 12 godzin. Powodzenia Dziki:))


    tanczacy_jastrzab

    2012/10/06 20:37:09

    ..trochę wieje:(TJ


    piotrek.krawczyk

    2012/10/06 21:17:55

    Wieje, deszcz, już mi się odechciało…


    czepiak.czarny

    2012/10/06 21:22:34

    Ej, no bez przesady.. Dziki do boju! Do łosi!


    ok123

    2012/10/06 22:23:02

    Dziki, dawaj!
    „A ja nie wiem, nie wiem po co, lubię chodzić ciemną nocą, lubię chodzić w ciemny las”…
    Mogę Ci całą tę deszczową noc tak śpiewać 😉


    kamilmnch1

    2012/10/06 22:24:37

    Dziki 11:37h


    sten2012

    2012/10/06 22:24:56

    Dziki – jak jest źle, to jest dobrze. Jak leje i wieje to jest dobrze. Jak jest walka, to jest zwycięstwo!


    kamilmnch1

    2012/10/06 22:34:41

    jakie są Wasze plany biegowe na 2013?


    podopieczny_bartek

    2012/10/06 23:20:36

    Kamil, boję się napisać;)
    Dziki! do boju!!! 3mamy kciuki


    johnson.wp

    2012/10/06 23:50:37

    Kamil – jak śmiesz, Dziki biegnie, psst! 🙂 Teraz czekamy… w napięciu…

    Pawelink – biegać z tym można, tylko trzeba masować…


    kamilmnch1

    2012/10/07 06:14:37

    racja, więc i ja idę pobiegać żeby nie czuł się samotnym 🙂


    tomikgrewinski

    2012/10/07 08:21:17

    Ja dzisiaj Biegnij Warszawo!
    4 lata temu kibicowalem na tej imprezie nazywala sie jeszcze wtedy NIKE + Human Race
    I tak mi sie spodobalo ze nastepnego dnia wyruszylem z trudem na swoje pierwsze 700m
    I tak juz zostalo….
    Kto startuje?
    A jak nasz Dziki? 2/3 juz chyba za nim…
    Bedziemy finiszowac w tym samym czasie!


    1.marsz

    2012/10/07 09:23:57

    ja też się właśnie zastanawiam nad wiosennym maratonem, chyba zagranicznym; mediolan, w którym brałem udział w tym roku, mogę polecić: organizacja może nie powala i daleko na start ale potem jest już coraz lepiej i, o ile mnie pamięć nie myli, dość płasko…, a jakie są wasze rekomendacje? beauty – barcelona czy rotterdam, a może wiedeń?
    dziki, tomik – powodzenia
    marsz


    sten2012

    2012/10/07 10:56:49

    No jak tam Dziki? Chyba już na mecie?


    kamilmnch1

    2012/10/07 12:47:22

    najnowsze wieści z trasy- Dziki robi wersję hard-core i biegnie już na start z mety 🙂


    tomikgrewinski

    2012/10/07 17:52:41

    Do 3 razy sztuka!
    Bieg Marszalka – 46.28
    Grand Prix Praha – 46.20
    Biegnij Warszawo – 44.40
    Juhu!!!


    tomikgrewinski

    2012/10/07 17:53:34

    Dziki zyjesz?


    kubol7b

    2012/10/07 19:01:47

    Dziki, mozna gratulowac zlamania 12h???? jesli tak, to gratuluje. chyba byles w gazie, bo na pierwszym km tak wyrwales, ze szybko mi zniknales z pola widzenia. ja bardzo bardzo kiepsko, 4h mega kryzysu na koniec, tempo spadlo do 7km/h. a ja nawet nie na tarczy, tarcza polamana i wyrzucona do smietnika. zona zmiotla mnie na szufelke i wsypala do samochodu. 1.35 wolniej niz rok temu i tylko 25 min szybciej niz b7d, mimo ze to plaska trasa.
    lekcja pokory, tez sie przyda. napisze wiecej jutro, jak dojde do siebie


    piotrek.krawczyk

    2012/10/07 20:17:24

    Tak. Wyrwałem do przodu. Złamane 12 godzin, nawet 11 godzin, bez mała 10 godzin…I chyba wygrałem dystans, to i pudło jest… Tyle, że ten dystans to 75 kilometrów. Chyba wiem Johnson gdzie byłeś na PDJ, chyba też tam byłem. Jak myślę o bieganiu to mam mdłości… Na 7 km chyba prowadziłem, za chwilę miałem 22 minuty straty, na trasie bieganej przynajmniej kilka razy w miesiącu Dziki źle wybrał, uśpiła mnie arogancja, nie pierwszy raz. To rzuciłem się w pogoń, mijałem peletony, w górach Karczmiska nie zwolniłem, tempo 5’00 i szybciej, koło 20. km doszedłem Kubola, za chwilę żołądek zaczął się wywracać i wyrywać, nigdy tak nie miałem, znałem to z opowieści. Dogonił mnie Kubol, za chwilę zwątpiłem w nawigację, już straciłem zaufanie do Dzikiego nawigatora, mostek na kanale, nie powinno go być, zawracam, biegnę 8 minut, nie ma odejścia drogi na zachód, gówno prawda, dobrze wcześniej biegłem, to następny kwadrans w plecy, jeszcze gonię, chociaż już wszystko pozamiatane, na ćwierci dystansu mam ponad 30 minut straty, żołądek nie żartował, pierwszy raz rzygam przed punktem kontrolnym na 26. km, potem każde przejście w bieg kończy się dwoma palcami w gardle, muszę iść, już nic nie mam w trzewiach po kilkunastu sesjach, no i zaczynają się skurcze, też nigdy nie mam, raz na maratonie 1999, w ubiegłym wieku miałem. No to definitywnie muszę iść, idę z przeprostami, to dobrze robi na skurcze, tak do mety 50 km, którą osiągam po 7 godzinach. Zamierzam tu skończyć, nie nadaję się do niczego, ale nie mam jak wrócić, transport za dwie godziny, pożyczam telefon, żona śpi, kolejna nonszalancja – Dziki nie wziął telefonu… Gorzka herbata i idę dalej, od 60.kilometra na przemian z bieganiem, na 62. km punkt kontrolny, a tam Piotrek czeka, czeka do oporu, bo planowo powinienem tu być dwie godziny z hakiem wcześniej, Piotrek zadzwonił na metę 50 km, dowiedział się, że ruszyłem dalej, no i czekał w Piaskach Królewskich. Słodki widok, koniec, idę do sędziego, mówię, że tu kończę i czuję żal, złość, wszystko w bezradności… Mam 62 km męki i będzie zaliczonych tylko 50 km? Nie. Już nie ma o co grać, o wynik, po który wyruszyłem na trasę. Ale jest złość, proszę Piotrka, żeby pojechał do Górek Kampinoskich na metę 75 km, to 13 km, i że będę tam na pewno za 1,5 godziny, bo postanawiam biec, żołądek się rozsupłał, lecę. W Górkach jestem po godzinie i ośmiu minutach, ten odcinek w tempie 5’20, tak jak zaczynałem, to wszystko. Wylogowuję się z biegu, z kontynuowania tego, co nie daje mi przyjemności, pozamiatane, nie chcę łamać 14 godzin na setkę, nie po to tu przybyłem, nie będę się eksploatować na próżno, za 2 tygodnie maraton w Puszczy, lepiej skończyć i z mniejszymi uszkodzeniami przystąpić do biegu o wszystko w tym sezonie… Pierwszy raz w życiu Dziki schodzi, niby medal jest i zapewne pudło 75 km, podobno mimo wszystko byłem czwarty spośród setkowców, tak twierdził Jang, który szedł ze swoją husky Białą i widział wszystko. Odwołałem Jakże Piękną Żonę z mety setki przez telefon Piotrka, jedziemy na metę do Izabelina, tam stoi mój samochód z moim telefonem, zamierzam odwołać z mety Jastrzębia, ale Jastrząb już tu jest. Żeby czekać na Dzikiego tryumfującego, spotyka Dzikiego zdruzgotanego, w domu Jakże Piękna Żona stwierdza, że nigdy nie widziała mnie w takim stanie. Nie czuję się dobrze, wręcz okropnie, ale czuję wstyd, nie zrobiłem planu, jasne, nic nie mogłem zrobić, ale czuję się jak dezerter, sam przed sobą tak się czuję. I przed Żoną i Jastrzębiem… Po biegu poszedłem spać w domu, pierwszy raz w życiu musiałem, słaby i wykończony Dziki, który nie zrobił dziś nic. Fak! Dziki


    popellus

    2012/10/07 20:29:13

    Dziki,trzymaj się spookojnie…ależ epicka nonszalancja:(

    Najlepszego
    Pope


    sten2012

    2012/10/07 20:53:01

    Nienawidzę źle oznaczonych tras. Albo bierzemy udział w zawodach gdzie jest czytelnie oznaczony start, trasa do pokonania i meta. I wszystkie te punkty są takie same dla wszystkich. Albo bierzemy udział w zawodach na orientację. Źle oznaczona trasa to brak szacunku dla startujących. Wiem jak na psyche źle działa pomylenie trasy i nadrabianie strat. Kubol – ciekawy ten twój wynik w porównaniu do b7d. Czy to ma jakiś związek z niepełną regeneracją po tamtym starcie? Jak czujesz?


    kamilmnch1

    2012/10/07 20:54:39

    Dziki, pokazałeś twarz zawodowca oraz ludzką biegania, dobrze że opisałeś zmagania, dobrze że Podopieczny opisał, że Johnson opisał, wszyscy jesteśmy ludźmi i uczymy się wciąż siebie i biegania…
    Jesteście wielcy a dziś Dziki i Kubol!


    wojciech.staszewski

    2012/10/07 20:54:43

    I tak się kończy Tydzień Pozamiatanych Lodówek.
    Trzymajcie się ultrasi. Chyba kolejny rok się będę wstrzymywał z powrotem do tej krainy. Szacun dla Was za walkę


    sten2012

    2012/10/07 20:58:42

    Wojtek – z tego można wyciągnąć też inny morał.Ta kraina jest nieskończenie bogata w niespodzianki. Na asfalcie można pomylić się o, powiedzmy 10% w stosunku do planu. Można wpisać swoje wyniki w jakiś kalkulator i wyjdzie wynik na mecie. W zasadzie start staje się już niepotrzebny:)


    czepiak.czarny

    2012/10/07 21:03:47

    Dziki, gratulacje za walkę. Ale wstyd? Po 75 km w Puszczy i walce? Nie, nie..


    podopieczny_bartek

    2012/10/07 21:16:03

    Masz Kamil rację – wszyscy się uczymy, ważne, żeby z każdej sytuacji wyciągać stosowne wnioski… Piotrek, teraz regeneracja i jedziemy dalej – co nas nie zabije, to nas wzmocni!


    tomikgrewinski

    2012/10/07 21:23:26

    Dziki
    Po tym co napisales, to mozemy ci chyba jedynie wspolczuc tych przejsc na trasie…
    Trzymaj sie! Wypoczywaj!


    piotrek.krawczyk

    2012/10/07 21:33:55

    To jest piękne w tej imprezie, że trasa nie oznaczona, za to opisana. A na starcie można było rozwiać wątpliwości przez konsultacje u sędziego. Dziki po kryjomu zaczął na złamanie 11 godzin. I udało się :-/ Na 75 :-
    Tomik – wielkie gratulacje, dyszka poniżej 4’30 to nowa liga i dobry start kontrolny przed Poznaniem. Już koniec z lodówkami, teraz Poznań. Dziękuję każdemu, pokory nigdy za wiele, upokorzenia nikomu nie życzę. Puszcza nie zając. Za rok jubileusz, będzie tam też Dziki na czterdziestej jesiennej imprezie. Dz.


    sten2012

    2012/10/07 21:46:41

    Dziki – nie byłem ,nie widziałem. Jeżeli uważasz, że trasa była „opisana” w sposób wystarczająco czytelny dla wszystkich to OK, wycofuję zarzuty do tej konkretnej trasy ale nie zmieniam zdania co do pryncypiów. Myślę, że twój start jest zaliczony. Dałeś z siebie wszystko, sumienie masz czyste. Jesteś zawodowcem i dojdziesz co zawiodło.
    Opłaciłem już start za 2 tygodnie. Noga po kuracji wraca do normy. W środę planuję szybsze interwały i to będzie test na jej stan.


    johnson.wp

    2012/10/07 22:23:57

    Tomik – stracha mi robisz 🙂

    Sten – to właśnie tak bardzo wciąga w las – nie da się tego obliczyć, chyba że… jesteś zawodowcem. Dla nas amatorów to na szczęście zawsze będzie przygodą, a nawet dziką awanturą. Setka w Kampinosie to jednak trasa na orientację, to jest w regulaminie.

    Dziki – wszedłeś w wielki supeł. Puszcza Tobą zakręciła, zmąciła Ci orientację na Twoim własnym terenie, do tego skręciła Cię fizycznie już na pierwszych kilometrach, bo co to jest 20km. Wielka niewiadoma, co to było? Nie wiem, nie mogę wiedzieć ale czuję ogromną koncentrację woli i energii, jedno z drugim to mieszanka wybuchowa, jak paliwo rakietowe. Plan na 11h? To plan dla zawodowca, ale wiem, że Ty jesteś na tym poziomie. Nawet 12h to dla mnie abstrakcja. Nie wiem czego potrzebowałeś, tylko jedno mi przychodzi do głowy – towarzysza lub kilku, bo kto by dał radę tak szybko, to by Cię rozładowało, tą złą energię. Tak robią zawodowcy gdy biją rekord. Może za bardzo się zmobilizowałeś. Wystartowałeś na takiej mieszance, na takim napięciu, że Cię dosłownie rozniosło. Czuję też grozę, przestraszyłem się o Ciebie, takie emocje to wielkie ryzyko. Jednak, mimo że ryzykownie, to daleko zabiegłeś, wykonałeś na sobie niebezpieczny eksperyment i dociągnąłeś go na 75km. Spróbuj ucieszyć się z tego pudła.
    Za rok biegnę z Tobą, na złamanie 11 godzin, ale nie całość, za cienki jestem na takie tempo. Będę Twoim odgromnikiem, Ty wypatrujesz trasę ja nadaję tempo. Kto jeszcze zgłasza się na zającowanie Dzikiemu w Puszczy?


    johnson.wp

    2012/10/07 22:27:00

    Kubol – pisz, czekamy. Z szufelką albo na szufelce, oto jest pytanie 🙂


    czepiak.czarny

    2012/10/07 23:44:20

    Mogę się zgłosić, ale choć to moje godziny biegania, to nie mój poziom. Skończyłam wybieganko, no bo nie wybieganie. Zamknijcie lodówkę, otwórzcie za tydzień, niech się nie zgubi, ale i nie zepsuje to, co do niej włożyłam.


    ocobiegatu

    2012/10/08 00:10:51

    Gratulacje dla Tomika i Dzikiego. Dla Dzikiego również za przeprost nog w kolanach na trasie w chodzie. Ja takie rzeczy w tekście wyłapuję z radością..:).


    tomikgrewinski

    2012/10/08 00:30:01

    Dzieki Dziki!
    Oco rowniez!
    To byl naprawde fajny bieg!
    5k zrobilem w 23minuty
    Nastepne 5k w 21.40 czyli szybciej niz moja zyciowka na 5k (22minuty) 🙂
    Johnson jak bedziesz mnie tak rozsmieszal na trasie to nie dobiegne…:))


    sfx

    2012/10/08 09:10:45

    dziki.
    przecież nie będę wył i krzyczał jak mi przykro 😉
    to tak samo przykro mogłoby być komuś za moje zmasakrowanie rzeźnika 🙂
    ale żołądek to żołądek… taki problem faktycznie w prosty i dotkliwy sposób może wyeliminować nas z walki.
    gratulacje za 75, szkoda, że tylko 75, ale to samo zrobiłbym ja, może nawet na 50. bo łamanie 14 na 100 to nie to samo co 11 na 75.
    pozdro.
    nie forsuj… jeszcze podzikujesz na 2:59:59 w ściemie.


    kubol7b

    2012/10/08 11:47:00

    Dziki, mocna walka. gratulacje, że dotarłeś do 75km. na pewno było po drodze dużo emocji, ale tego sie nie da oddać słowami.
    A czas poniżej 11h jest możliwy. jednak pod kilkoma warunkami – myślę, że trzeba zacząć spokojnie. pierwsze 20-30 km luźno i dopiero później się rozkręcać. pomocna może być też znajomość trasy – wiele osób praktykuje objazd rowerem całości lub odcinków. albo gps. biegłem na początku z adamem ‚jeffersonem’, który miał gps z wgraną trasą. jak tylko coś się nie zgadzało juz po 10-15m wiedział co jest nie tak. ja biegłem z mapą i kompasem i przy takim wyposażeniu jednak trzeba co jakiś czas się zatrzymać, sprawdzić mapę itp. i cenne minuty uciekają. pomysł johnsona na zającowanie genialny – to może być strzał w dziesiątkę!!! tak biegają w stanach, gdzie taki zając jest jak matka – poda wodę, jedzenie, pilnuje tempa itp.

    sten – trasa jest nieoznaczona i dobrze. tak jest od lat, opis jest w regulaminie – jasny, wyraźny. trasa w 90% wiedzie szlakami turystycznymi, więc dodatkowe oznakowania są zbędne. a oznakowanie i wyczyszczenie trasy to dodatkowy budżet, którego ta impreza nie ma. podoba mi się to, że to jedyna impreza w której brałem udział, gdzie nie było smieci po biegaczach na trasie – żadnych opakowań po batonach, żelach itp. nie ma tu wielkich nagród, nie ma ścigania (co najwyżej ze sobą samym), jest szacunek dla Puszczy. Choć Puszcza niestety jest dość zaśmiecona, głównie chyba przez mieszkańców okolicznych wsi.

    a co do porównania z b7d to po prostu zabrakło treningu. po prawie 3 miesiącach przerwy w bieganiu (z wyłączeniem 2 tygodni zakończonych rzeźnikiem) udało mi się w lipcu zrobić 4 tygodnie solidnego treningu pod góry (głównie moja górska pętla w lasku bielańskim), później przerwa, w sierpniu w zasadzie tylko Chudy Wawrzyniec – i to, razem z 3 miesiącami w zimie, wystarczyło na b7d. jednak po b7d już nie było trenowania, więc wytrzymałość zniknęła.

    Puszcza piękna w tej jesiennej szacie. było dużo czasu na podziwianie kolorów, pod stopami chrzęściły żołędzie, szeleściły liście i zielenił się mech. ostatniego biegacza widziałem na 50.km, większość biegu z grzybiarzami, samym sobą i z Puszczą. czego wiecej potrzeba na szlaku?


    kubol7b

    2012/10/08 11:51:26

    ja nabiegałem 13.20 (11.46 rok temu) i sam jestem winny tej porażki (choć czy to porażka do końca nie wiem, ale o tym niżej). choć w trakcie biegu przeżywałem potężny, wielogodzinny kryzys (a dokładnie 2 – miedzy 65. a 75. km i między 85. a 100.km), to w sumie jestem zadowolony. a to dlatego, że to bardzo cenna lekcja. popełniłem wiele błędów, trzeba wyciągnąć wnioski.

    po pierwsze, trochę szacunku dla dystansu. rok temu zająłem trzecie miejsce i złamałem 12h w debiucie na dystansie dłuższym niż 42km (którego zresztą nie lubię i nie biegam, ale to inny temat). no i woda sodowa uderzyła do głowy. w tym roku na treningu udało mi się wykonać jakieś 40% planu minimum pod biegi ultra, a mimo to miałem 2 dobre starty (rzeźnik i b7d) i jeden słaby (ChW). niestety postępująca choroba stawów spowodowała, że od początku sierpnia biegałem moze 4 razy – tzn po b7d udało mi się jeszcze 3 razy potruchtać po 3-4km, raczej walcząc z bólem niż trenując coś sensownego. cały ostatni tydzień przed kampinoską setką biłem się z myślami czy startować, bo czułem sie po prostu źle. W końcu zdecydowałem, że biegnę, bo gdybym nie spróbował, oznaczałoby to kapitulację przed chorobą, a do tego nie chcę dopuścić. nie mniej jednak – wniosek jest taki, że setki nie da się przebiec na świeżości – trzeba być przygotowanym. gdybym choć przez ostatnie 2 tygodnie mógł pobiegać choć 2x na tydzień po 15km byłoby o niebo lepiej.

    po drugie, nie te buty!!! wziąłem na setke roclite’y 295, które choć mają amortyzację, to jednak wymagają dość dobrego przygotowania mięśni stopy (mały drop i dość cienka podeszwa). na b7d biegłem w nich do piwnicznej (66km) i potem z ulgą zmieniłem na mniej wygodne buty trailowe starego typu. tutaj, gdybym zmienił na 75.km też byłoby dobrze, a tak w końcówce czułem jakby mi ktoś walił po stopach rozgrzanym żelazem. i choc roclite’y to są najlepsze i najwygodniejsze buty trailowe, jakie kiedykolwiek miałem na stopach, to wiem, że moje nogi są przygotowane na max 70km w nich.

    przede wszystkim zabrakło mi kilometrażu na treningu. w pierwszej części straciłem jakies 20-30 min w jednym, dość mocnym zagubieniu, ale mimo to na 50km zameldowałem się w czasie 6.03. rok temu miałem tutaj 5.35, więc biorąc pod uwage stratę wynikającą z zagubienia się nie było źle. A po półmetku powinienem zacząć przyspieszać, bo stawy się rozruszały i skończył sie patologiczny ból. tak było rok temu i tak też było na b7d. jednak wczoraj mocy starczyło tylko na 15km do 65. i poźniej po zupie na 75.km poderwałem się jeszcze do walki na następne 10km. I to było wszystko na co było mnie wczoraj stać.

    były kryzysy, więc zastanawiałem sie czy nie skończyć na poszczególnych punktach – na 50.km lub 75.km. ale obawiałem się jaki efekt zejście z trasy wywrze na moją psychę. bo ultra biega się przede wszystkim głową i jeśli w tej głowie pojawi się myśl, że można po prostu zejść, nie ukończyć to w przyszłości ta myśl będzie kiełkowała i pojawiała się zawsze w momentach bólu. dlatego póki co ukończyłem wszystkie ultra w których startowałem. oczywiście, kiedyś będzie musiał się pojawić pierwszy DNF, ale na razie udało mi się odsunąć ten moment.

    a czy to była porażka? patrząc na inne moje osiągnięcia to na pewno tak. jednak jestem zadowolony, że mimo poważnych kryzysów, jakich jeszcze nigdy nie doświadczyłem, udało mi się ukończyć i jeszcze raz udowodnić sobie, że mimo choroby da się żyć 🙂


    sten2012

    2012/10/08 12:41:17

    Kubol – przekazałeś wiele cennych informacji.
    Zacznę od oznakowania trasy. Nie wymagam, aby na trasie były co 10m wstążeczki. Wystarczy jeżeli opis trasy+mapa wyczerpują potrzeby nawigacji. Analizuję teraz trasę Maratonu Kampinoskiego i tam organizatorzy zamieścili prosty szkic z informacją w którym momencie należy skręcić na który szlak. I to wystarczy. Trochę koncentracji w czasie biegu i nie ma problemu. Gorzej jeżeli trzeba biec od punktu do punkt po trasie poza wszelkimi szlakami z możliwością wyboru kilku ścieżek. Łatwo zabłądzić. A moim zdaniem nie chodzi o to żeby się ścigać na sprzęt GPS, czy poświęcony czas na rowerowy rekonesans.

    Buty – trafiłeś w aktualnie dla mnie czuły punkt. B7D przebiegłem w Rocklitach i jestem z nich mega zadowolony. Miałem trochę obawy czy całą setkę dam radę w nich przebiec i też na przepak w Piwnicznej zapakowałem inne, ale nie było potrzeby zmiany. Może to zasługa mojego specyficznego treningu pod góry zakładającego dużo biegania na palcach. Teraz szukam butów z Goretexem (wiem, że nie wszyscy są za takim rozwiązaniem), ale potrzebuję ich na długie bieganie po lesie w ujemnych temperaturach. Próbowałem biegać w butach bez membrany ale przy minus 15 po dwóch godzinach jest zimno i mokro.
    Może ktoś doradzi coś taniego. Na razie wszystko sensowne co widziałem to ceny około 500 zł.


    sten2012

    2012/10/08 12:45:43

    Kubol – a jak plany startowe na przyszły rok? U mnie ambitny plan zrobienia, jak ja to nazywam „Korony Górskiej”, czyli: Rzeźnik, MGS, ChW, B7D. Wypada start co miesiąc więc będzie trzeba mocno pomyśleć nad regeneracją.


    1.marsz

    2012/10/08 14:16:23

    kubol, dziki – szacunek i gratulacje, kłaniam się nisko takim dystansom (a kłopty z żołądkiem, to niestety „moja specjalność”, więc powiem ci dziki – niewiele można zrobić)
    tomik – prawie 2 min poprawy w ciągu miesiąca? dwie życiówki w jednym biegu?jestem pod wrażeniem:)
    „poznaniacy” – jakie nastroje i cele? marsz


    sfx

    2012/10/08 16:21:48

    czyli kubol mijał mnie idącego po asfalcie rok temu 🙂
    wtedy poderwałem się do walki na 85 kilometrze, a wcześniejsze 10 (między 75 a 85) to była masakra.


    kamilmnch1

    2012/10/08 17:00:49

    Sten, na regenerację pomidorki ;P


    mewsmewsmews

    2012/10/08 17:22:46

    Cze, Ekipo. Żałuję, że nie widzieliśmy się w sobotę przed maratonem warszawskim, porobiłabym Wam równie piękne zdjęcia, jak Westowi :)) Mam nadzieję, że kiedyś i mnie będzie dane zjeść razem z Wami coś makaronowego (może już za kilka dni, hę?). Do zobaczenia w WielkiejPolsce.mews (czyt.: „Małgosia S. z Polski B. :))


    johnson.wp

    2012/10/08 18:51:11

    Małgosiu z krainy jeleniogórskiej – jaka tam Wielka, zwyczajna:) Podam w środę ostateczny namiar na miejsce spotkania przed maratonem, wtedy odwiedzę potencjalną kawiarnię. Potem dalszy ciąg imprezy, bo idziemy na Scotta Jurka 🙂 Zapraszamy 🙂


    johnson.wp

    2012/10/08 19:18:21

    Kubol – potrafisz trzymać dystans do choroby, aby rósł z każdym dniem 🙂 Podziwiam, to na pewno nie była porażka, no i gdzie te błędy? 🙂 To co robisz jest inspirujące. A psycha – ważna rzecz, wiadomo, nie wolno marnować 🙂
    Co do łamania 11h to nie namawiam, nie można podpuszczać do takiej zabawy liczbami, ale można sobie wymyślić taki bieg w optymalnych warunkach. Wtedy liczy się tylko dystans i warunki terenowe. Sten ma rację, albo zawody na orientację, wtedy solo i bez gps, albo dystans i przyroda.

    Sten – mam takie tanie rozwiązanie – samogrzejące skarpety. Jestem zagorzałym fanem najków „dri-fit”, za 35zet. Nic tak mnie nie zachwyca w sprzęcie jak one. Nawet gdy podczas -10’C wdepnąłem po kolana do wody, to nie przestały grzać ani na chwilę, a miałem jeszcze wiele km do domu. Oczy mi wtedy zamarzały, jak powiało, ale stopy nie. Zaznaczam, że jestem typem któremu marzną paluszki nawet przy komputerze 🙂

    Co do butów, to w tym sezonie używam tanio (320 z transportem) nabytych w necie Salomonów 3D Pro i są bardzo wygodne, chociaż podeszwa ma czucie szczegółów podłoża. Trochę pięty poobijane po Rzeźniku, ale po Jelonce nie, pewnie dlatego, że było więcej chodzenia. Odciski wprost symboliczne i tylko dlatego, że smarowałem stopy tylko na starcie, a trzeba przynajmniej raz na dobę 🙂 Całe 31h w tych skarpetach. Gore-texy chyba można sobie podarować, wydaje mi się że to rozwiązanie na krótkie biegi dla wrażliwych.


    johnson.wp

    2012/10/08 19:45:16

    A teraz prawdziwa, haj-top, ekstrema biegów górskich off.sport.pl/off/1,111379,12634098,Polacy_na_Lhotse__Bargiel_rozpoczal_atak_.html
    Mimo bełkotu Wyborczej o szansach na 10h, który nawet nie śmieszy, to adrenalina człowiekowi skacze, bo naprawdę jest szansa na niesamowitą sensację gdyby Bargielowi to się udalo. Wierzę w to, chłopak jest niesamowity. Powyżej 7800 szlak nie przygotowany, najwyższy obóz na 7100 gdzie czekają na biegacza koledzy… polskihimalaizmzimowy.pl/pages/aktualna-wyprawa/lhotse.php


    sten2012

    2012/10/08 19:56:14

    johnson – podeślij link do sklepu gdzie można te salomonki kupić za 320 zeta


    sten2012

    2012/10/08 19:56:28

    johnson – podeślij link do sklepu gdzie można te salomonki kupić za 320 zeta


    piotrek.krawczyk

    2012/10/08 19:58:32

    Tu Dziki
    Kubol zaliczył III miejsce na 100 km! A Piotrek Wieczorek wyśrubował rekord do granic niemożliwości… Są wyniki, Dziki „wygrał” dystans 75 km w czasie 10:15. Dostanę latarkę i album fotograficzny o Puszczy, chociaż nie zasłużyłem. Wolałbym dwudzieste miejsce i złamane 12 godzin, jeszcze chce mi się płakać z bezradności i żalu, kiedy przypominam sobie, co się z Dzikim działo… W piątek rozdanie medali i podsumowanie imprezy. Ta uroczystość urzeka mnie odkąd biorę w niej udział. Wygląda to jak akademia z dawnych czasów, a jest tam mnóstwo ciepła, przemili ludzie, wszystkie pokolenia, dla Puszczy i o Puszczy. Dwie godziny, każda minuta warta zapamiętania. Czy jest inna impreza, gdzie każdy wywołany na scenę otrzymuje medal i dostaje brawa? Mnóstwo ludzi zeszło z trasy, chyba 40 osób. Już się Dziki pogodził, żałuję tego, że właściwie mogliśmy skończyć setkę z wspólnie z Kubolem, może Twój kryzys byłby bardziej do zniesienia, bo Dziki już był w stanie biec od 60. kilometra. Wycięło mnie na ponad 30 km, masakra, nadal nie wiem o co chodzi…
    A Piotrek, mój przyjaciel i współpracownik, czekał na Dzikiego w Piaskach i zobaczył mnie wreszcie, rozpoznał sylwetkę i krok, z daleka zaczął robić zdjęcia, za chwilę okazało się, że to nie Dziki, masz zatem Kubol serię zdjęć z 62. kilometra… A Dziki dziś 10 km po Puszczy w tempie na złamanie 9:30 na setkę… 🙂 Miałem zrobić jedną wyskalowaną, opatentowaną pętelkę równo 5 km, z Dąbrowy Leśnej do Nadłuża, dalej w stronę Opalenia szlakiem i przed węzłem i odbieciem na Górę Ojca w przeciwną stronę niż Góra Ojca, poza szlakiem u podnóża Łużowej Góry w stronę zrujnowanego centrum dowodzenia na czas wojny atomowej z podziemnymi bunkrami i znów Dąbrowa. Równiutko 5 km. To z jednej zrobiły się pętlę dwie, bo tylko przez pierwsze dwa kilometry robiło mi się niedobrze, jakąś pamięć w brzuchu z wczorajszych emocji, potem normalne noszenie w tempie 5’35.
    SFX – to był Kubol.
    Dziki


    kamilmnch1

    2012/10/08 20:07:03

    Gratuluję Wam pudła, a Tobie Dziki w dodatku i w przenośnie 😉


    sten2012

    2012/10/08 20:18:36

    Kubol – szacun! Dziki – respekt!


    piotrek.krawczyk

    2012/10/08 20:19:17

    Kamilu – pudło w przenośni to jest gitara albo areszt… no i podium. I jeszcze zły cel… No tak, dziękuję 🙂 Mam pudło, a zawdzięczam je innemu pudłu…

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.