Stajemy w finale olimpijskim w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. W odróżnieniu od prawdziwego finału nic już nie zależy ode mnie. Tylko Michał Kobosko z jury Grand Press, z którym graliśmy kiedyś w piłeczkę, odczytuje wynik: Wojciech Staszewski.
Wow!
W ogóle nie wiedziałem, że startuję w tych zawodach. Dziś było rozstrzygnięcie konkursu Grand Press, takiego polskiego Pultizera, jedną nagrodę główną dostaje Dziennikarz Roku – w 2012 to Jurek Jurecki – a oprócz tego jest bodaj siedem kategorii. Wiedziałem, że mam nominację w jednej – za to prestiżowej – czyli w publicystyce. Nominowany był mój tekst „Czy jesteście normalni”. Tym żyłem od tygodnia, ale trochę jak Polacy przy Kenijczykach – że sam udział w finale jest już mega sukcesem.
Dopiero dziś na gali dowiedziałem się, że mam jeszcze drugą nominację – w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne za tekst o wychowaniu fizycznym „Matapiłkagrajta”. A potem, kiedy Michał odczytał listę nominowanych i ogłosił zwycięzcę byłem najbardziej zaskoczonym w kilkusetosobowej grupie dziennikarzy zgromadzonych na gali.
Dzień zacząłem od treningu, ponieważ teraz nie biegam, to była siła. Jestem od tygodnia fanem obwodów. Ustalić kilka ćwiczeń, zrobić jedno po drugim, a potem powtórzyć obwód jeszcze dwa razy. Na sobotę Moja Sportowa Żona przygotowała mi zestaw ćwiczeń z ciężarkami, piłką, matą, gumą – ale nie pamiętałem dokładnie techniki ich wykonywania, a MSŻ była na studiach. Wiec zrobiłem po swojemu. Sześć ćwiczeń na mięśnie brzucha z matą albo górę z taśmą – każde po 1,5 minuty. Dziś było podobnie – sześć ćwiczeń z niby-sztangą GymStick. Kolejno: martwy ciąg, barki, triceps, naramienny, biceps, piersiowe; powtórzone trzy razy.
Wiedziałem, jakie zawody intelektualne mam na koniec dnia, ale jeszcze bardziej wiedziałem, że muszę zacząć dzień od tych ćwiczeń. Trening strukturalizuje mój dzień.
Tekst, za który dostałem nagrodę mówi o grzechu rodziców. Przez redakcję Press został opisany jako tekst o bylejakości lekcji WF w szkole, ale to nieprawda. Te lekcje raz są lepsze, raz są gorsze. Ale zło zakażające dzieci tkwi w nas, rodzicach. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest pomysł rodziców z klasy córki 4klasistki, żeby zorganizować dzieciom dowóz z basenu do szkoły (750 m). Temu nie zdołaliśmy się w II klasie przeciwstawić, ale kiedy teraz, w IV klasie batalia wróciła – żeby przekonać rodziców do zorganizowania transportu z kortów tenisowych do szkoły (850 m) zdołaliśmy przypomnieć rodzicom, że takie „trudności” są do pokonania dla dziesięciolatka.
Jeżeli zabieramy dzieciom ruch – zabijamy je. I tak siedzą przy komputerze, a my się dodatkowo boimy, żeby wypuścić je na podwórko (bo tam same niebezpieczeństwa i czyste zło). Czujemy się złymi rodzicami, jeżeli nie zapewnimy im podwózki pod szkołę, na zajęcia, do domu, wszędzie. I dzieci robią się grube, niesprawne, nie wierzące we własne siły. Jak to piszę, to aż mi wstyd, że takie banały wypisuję – tylko dlaczego miliardy rodziców o tym nie wiedzą na co dzień?
Jak się dostaje złoty medal w marynarce, to się wygląda tak:
Gość: beat.usia, *.plusnet.thn-ag2.dyn.plus.net
2012/12/10 23:41:53
Wojtku, gratulacjeeeee!!!!!!
–
tomikgrewinski
2012/12/11 00:09:11
Wojtek
Ogromne gratulacje!!!
I za zwyciestwo i za nominacje.
Bardzo sie cieszymy! 🙂
–
kamilmnch1
2012/12/11 05:18:42
Wojtku, a gdzie ten tekst o normalności?
idę pobiegać a po pracy chyba deska, ale śnieżna 🙂
–
rob-ss
2012/12/11 08:00:00
Wojtek, dołączam się do gratulacji. Tekst oczywiście również czytałem 🙂
rob
–
johnson.wp
2012/12/11 09:05:17
W marynarce ale z garminem 🙂 Gratulacje!!
–
kawonan
2012/12/11 11:50:45
Gratulacje !!! Brawo!!!!
–
anita_ok
2012/12/11 12:57:14
Gratulacje! :))
–
malbiega
2012/12/11 13:25:49
Gratulacje!
Pamiętam ten artykuł. Przerażające jest jak można tyle przyjemności z życia odbierać dzieciakom w dobrej wierze. Nie dalej jak wczoraj komentowałam zachowania rodziców w opisywanym stylu, którzy spod bloku, w którym mieszkam dowożą codziennie swe wyrośnięte pociechy do szkoły odległej o jakieś 10 minut marszu lokalną, spokojną drogą. Trudno to pojąć. Wygląda to dramatycznie z mojego punktu widzenia. I warto na to zwracać uwagę i podnosić larum.
–
Gość: starywilma1945, *.toya.net.pl
2012/12/11 16:25:49
Przyłączam się całym sercem do gratulacji. Artykuł oczywiście ( jak wszystkie pozostałe) czytałem
–
starywilma1945
2012/12/11 16:40:35
Przyłączam się całym sercem do gratulacji. Artykuł oczywiście ( jak wszystkie pozostałe) czytałem
–
pjachu1
2012/12/11 19:02:47
Gratulacje!!!
Biegający rodzice nie wystawią dziecku zwolnienia z wuefu 🙂
–
johnson.wp
2012/12/11 19:12:06
W Poznaniu też się dzieje. Wczoraj Majka i Michał zaprosili Dzikie Pyry na przedświąteczne nastroje. No tośmy się nastroili 🙂 Między dziewczynami krążyły włoskie historie, Grido demonstrował sprawność gimnastyczną, a my z Michałem wzdychaliśmy nad urodą triatlonu. Do tego był piernik, ciastka w kształcie Johnsonów, a po musie buraczkowym na winie ciężko było wrócić do domu 🙂
–
piotrek.krawczyk
2012/12/11 19:57:25
Nasz Mistrz, Laureat, Kołcz czyli John oczywiście orżnął Dzikiego dziś w ping ponga. Tylko 4:3 bo Laureat pohulał do nocki, przewidziałem to, nagroda dla Dzikiego za trafne przewidywanie 🙂
Dziki dziś jeszcze nic, jutro już coś będzie biegane, po próbie teatralnej Herodów w przedszkolu Hani. Będę Herodem (nie nadaję się, ale nikt nie chce) albo Śmiercią (moja życiowa rola, czuję to, nadaję się…) O Choszczówce dziś nic. O Dzikim też mało, miejsce na konsumowanie triumfu naszego Laureata. Dziki
–
Gość: Marzena, *.dynamic.gprs.plus.pl
2012/12/11 20:36:45
Gratuluję Wojtek. Od dawna czytam Twoje artykuły i w prasie, i Internecie. Czekam wciąż na nowe. Mam podobne spojrzenie na problemy dzieci. Nasz 6klasista gra w piłkę nożną, koszykową, ping-ponga i biega. Kiedy ma chwilę, umawia się z kolegami na boisko (to nic, że zasypane śniegiem:)) A … i też biegam, tak samo jak mój mąż. 🙂 Wspólnie (w trójkę) startujemy w różnych biegach. Pozdrowienia od Kruszyńskich.
–
grzegorz.sakowski
2012/12/11 21:20:30
Jeszcze raz gratulacje!!!
–
sfx
2012/12/11 21:35:01
tak więc kołcz ma złamane 2:30 w pisaniu.
gratuluję.
–
kamilmnch1
2012/12/11 21:57:44
Szkielet wytrzymał na desce trzy minuty
Integrator Go pobił- wytrzymał półtorej godziny 🙂
pierwszy zjazd i pierwsze lądowanie na dupie zaliczone
kolejny plus z biegania, poprawa ogólnej sprawności, w dodatku nie miałem problemów ze wstawaniem 🙂
a rano były podbiegi :)))
–
Gość: Hankaskakanka, 79.162.65.*
2012/12/11 22:05:35
Gratuluję artykułu, zwłaszcza tej jego strony, która pokazuje winę po stronie rodziców. To zaczyna się bardzo wcześnie – już ponad roczne dzieci są strofowane za to, że biegają po placu zabaw (ogrodzonym i wyłożonym tartanem!), w chłodniejsze dni są trzymane w domach. Potem dowozi się je do przedszkola, gdzie ci rodzice, których na to stać, zapewnią dzieciom może jakąś rytmikę, balet czy inne zajęcia. Co nie zmienia faktu, że dziecko po powrocie do domu siedzi w 4 ścianach. W szkole jest już zmęczonym, często zatytym (nie chcę rozpoczynać wątku o tym, co dzieci dostają do jedzenia, bo widok rocznego tłuściocha z drożdżówką z budyniem budzi we mnie nieomal agresję wobec opiekunów dziecka), nieruchawym człowieczkiem. Czy 1-2 godziny lekcyjne wuefu coś z niego wykrzeszą? Smutek.
–
wojciech.staszewski
2012/12/11 22:48:47
oh yo 🙁
(jak mówił Krecik)
–
Gość: vegan runner, 195.8.217.*
2012/12/12 10:08:55
gratulacje!
–
gepaard
2012/12/12 15:32:58
Wojtek, także ode mnie, spóźnione, GRATULACJE!!!
–
beztlen
2012/12/12 17:23:02
Toi ja dla ożywienia dyskusji stawiam tezę (oczywiście gratulowałem Wojtkowi pod poprzednim wpisem):
Siłownia, obwody, kijki, deski itp. są stratą czasu w rozwoju biegacza długodystansowego, liczy się wyłącznie bieganie, podbiegi i crossy.
–
beztlen
2012/12/12 17:32:25
To ja dla ożywienia dyskusji stawiam tezę (oczywiście gratulowałem Wojtkowi pod poprzednim wpisem):
Siłownia, obwody, kijki, deski itp. są stratą czasu w rozwoju biegacza długodystansowego, liczy się wyłącznie bieganie, podbiegi i crossy. Oczywiście warto zimą poświęcić kilkadziesiąt minut w tygodniu na „brzuch” i „grzbiet”, ale wyłącznie jako uzupełnienie treningu biegowego; zima to czas siły, ale siły biegowej.
–
kamilmnch1
2012/12/12 18:47:24
dzięki Beztlen, zatem nadal więcej biegam, bo ćwiczeń coś nie mogę zacząć ;/
–
ocobiegatu
2012/12/12 20:31:49
Dlatego nigdy jeszcze żadnego ćwiczenia nie wykonałem. Może w szkole..:).
No nie. Raz popróbowałem Weidera- skończyło się na pierwszym dniu. Za mało podobne do biegania. Za mała specyficzność. Przyjmuję zasadę maksymalnej specyficzności. Nawet taki trening uzupełniający jak rower odrzucam , wolę siostrzaną dyscyplinę , czyli chód. Podbiegi – nie. Biega się zawody po płaskim. Crossy – tak samo , nie.
W sumie jestem amatorem i mogę robić to co mnie bawi a bawi mnie specyficzność totalna..:). A więc same tempo biegi , połączone z ,tempo cross training ,chodem.
A teraz koniec sezonu biegackiego. Tylko chód do wiosny. Biegi – adios…).
Da się bez nich żyć.
–
wojciech.staszewski
2012/12/12 20:32:19
Beztlen – jesteś autorytetem, to co piszesz, to nie tezy, tylko stwierdzenia. I to ze świata sportu profesjonalnego. Daje mi to do myślenia, zmusza, żeby szukać argumentów dla obrony mojej intuicji, że amatorom ćwiczenia wzmacniające są potrzebne.
Czy nie jest tak, że słaba góra utrudnia motorykę? Że tułów, który nie jest utrzymywany przez mięśnie, zaburza naturalność kroku biegowego? Że mocniejsza (naturalna) praca ramion poprawia technikę biegu?
Może nie ma to sensu w przypadku sportowców profesjonalnych, którzy po latach ogólnego treningu lekkoatletycznego posiadają wystarczająco rozwiniętą tkankę mięśniową? Może byłoby to wręcz przeciwskuteczne, obciążałoby biegacza zbyt dużą masą mięśni?
Ale dla nas, amatorów może to właśnie być brakująca cegiełka do poprawy wyników.
–
ocobiegatu
2012/12/12 20:44:33
Uważam ,że dla amatora tą najlepszą brakującą cegiełką byłby chód sportowy jako trening uzupełniający. Ja wiem,że piszę to już od dawna i do znudzenia.
Chód realizowany jest w sposób systemowy, jednostki treningowe przypominają biegackie np. godzina . Jest więc cardio specyficzne pod biegi a nie cardio , takie jakie jest w czasie ćwiczeń – serce inaczej pracuje. Ponadto góra pracuje ( podobnie jest w NW). Stopa się wzmacnia podobnie jak na podbiegach. Czytałem na ten temat badania. Jak odnajdę to wkleję.I to wszystko za friko- bez nadmiernego obciążenia aparatu ruchu. Mało tego . Jest to realizowane na zewnątrz , przyroda wokół nas.
I wszystkie inne aspekty z tym związane – hartowanie się itd.
–
sten2012
2012/12/12 20:49:40
Beztlen jako przedstawiciel świata zawodowców masz zapewne rację. Jednak jako przedstawiciel świata kiepskich amatorów stawiam następujące tezy:
– sukcesy w biegach długodystansowych nie są celem życia amatora, ale środkiem do lepszego życia
– ćwiczenia siłowe i sprawnościowe, robione równolegle ze stretchingiem, mimo, że nie mają być może istotnego wpływu na wyniki biegowe, w znakomity sposób podnoszą jakość naszego życia
– wielu amatorów, w tym moja skromna osoba skłania się do kompromisu między tężyzną fizyczną, a możliwościami biegowymi.
Reasumując. Jestem w trakcie przygotowań do być może mojego najtrudniejszego sezonu długodystansowego i w chwili obecnej przerzucam tony żelastwa. I to jest teraz moją religią!
Amen
–
piotrek.krawczyk
2012/12/12 21:06:06
Spory trenerów i spory producentów butów dezorientują bardziej niż wskazują drogę. A już miałem iść na siłownię… 🙂 Na szczęście Beztlen zwolnił Dzikiego z tego 🙂 Ale co powiem Stenowi? 🙂 Biegacz długodystansowy musi się godzić na samotność długodystansowca… Org też musi się godzić na samotność długodystansowca. Ortoreh wycofał się z organizowania Choszczówki. Ale stawia warunki wyłącznie do odrzucenia. To niczego nie zmienia. Dziki robi dalej sam. Sam?
A dziś Dziki został Herodem, wolałbym być Śmiercią, ale tak wyszło. Po przedszkolnej próbie teatralnej godzina po Lesie Bielańskim i okolicach. Może być, po pięciu dniach „Dziki nic”. Dziki
–
sten2012
2012/12/12 21:08:31
Dziki – wybieraj: albo jesteś Tarahumarowcem, albo długodystansowcem?
–
kamilmnch1
2012/12/12 21:28:44
Dziki jest Dziki
Beztlen jest Beztlen
Sten jest Sten
Oco jest Oco
Szkielet jest Szkielet
Integrator jest kamilmnch1 ;p
każdy szuka swojej drogi, zazwyczaj cel jest podobny więc i one są zbieżne a jakże inne niekiedy!
P.S. póki co na początku mojej drogi długiego dystansu bazuję na elemencie który wiążę się z siłą biegową itp a przez cześć z Was pomijany- zawartość tkanki tłuszczowej, nadal utrzymuję rezerwę, która ma dać mi przewagę 😉
–
pjachu1
2012/12/12 21:39:19
W treningu Beztlena jest właśnie radość z biegania. Najprzyjemniej się trenuje bieganie biegając i wspinanie wspinając się. Ćwiczymy cały aparat mięśniowy potrzebny do wykonywania ulubinego zajęcia. Te dwa sporty znakomicie się uzupełniają, oczywiście na poziomie amatorskim. Zamiast rzucania żelaza wolę dwa razy w tygodniu odwiedzić ściankę. I pobiegać. Zwłaszcza krosy.
Od miesiąca robię siłę biegową biegając „na maksa”. Efekt – totalnie rozjechało mi się odczuwanie tempa wolnych biegów. Biegam bez elektroniki… i biegam za szybko.
Ale chyba, to dobry prognostyk.
–
7acia
2012/12/13 12:29:24
Witam wszystkich,dawno tu nie zaglądałam, ale tak się złożyło, że mam problemy z bieganiem. Ostatnim czasem ubyło mnie wagowo 8kg, wylaszczyłam się- fajnie tylko nie mam pary do biegania. Zaczęłam intensywnie maszerować, może to pomoże przetrwać tą słabość organizmu. Szczerze mówiąc biegam trochę na siłę bo brakuje też chęci, ale to chyba nie tylko ja tak mam? Poradźta coś ludziska!!! góralka musi mieć siłę, ale jak to zrobić? Latem biegałam 50-60 km tygodniowo, a teraz ledwo się wlokę i odpoczywam po 1 kilometrze w marszu!!! A tu Szyndzielnia wzywa, i inne pobliskie górki-ratunku!!!
–
beztlen
2012/12/13 12:40:12
Wojtek – odpowiednio wykonywane i dobrane ćwiczenia wzmacniające oczywiście mogą być wykonywane przez amatorów, ale na drugim treningu, co drugi dzień; wszyscy mamy jednak określony czas na trening, najczęściej krótki i staramy się możliwie najefektywniej nim zarządzać; wcześniejszy komentarz pisałem z perspektywy amatora, który oprócz tego, że po prostu kocha bieganie również lubi rywalizację; Co to znaczy słaba góra? większość najlepszych długodystansowców nie zrobi nawet 5 pompek; mocniejsza praca ramion, przestaje być naturalna, usztywnia całą sylwetkę (to źle), przyspiesza akcję serca i zwiększa wydatek energetyczny itd, itd;
na szczęście nie dla każdego ściganie się jest priorytetem; a nade wszystko jesteśmy przecież amatorami i nic nie musimy, to co róbmy powinno nam sprawiać przyjemność; jeśli Sten lubi przerzucać żelastwo niech je przerzuca a ponieważ to lubi może mu to nawet pomóc:) serio – jestem przeciwnikiem robienia na treningu jednostek, które organizm odrzuca – to nigdy nie daje dobrych efektów.
–
sten2012
2012/12/13 14:00:32
Beztlen – i tu cię lubię 🙂 Dla uzupełnienia: cały plan treningowy mam podporządkowany pod przyszłoroczne długie bieganie w górach.
–
wojciech.staszewski
2012/12/13 16:18:47
7acia – stawiam na hemoglobinę!
Zrób morfologię.
–
piotrek.krawczyk
2012/12/13 20:21:45
Tu Dziki
Dzięki John za próby facylitacji lub mediacji. Szkoda mi Ciebie. Dziękuję Adam za to samo. Napiszę jeszcze jednego maila do wszystkich i też się wycofuję z rozmów, już nie ma z kim gadać, Ewa wykluczyła mnie z tej mailingowej dyskusji… Były współorganizator kończy bez strat, z pełną kasą, za to bez twarzy. A kasa nie jest, nie była, najważniejszym aspektem… Mam dość czytania kłamstw wypowiadanych wobec ludzi, Adama i Johna, którzy przyszli pomóc w porozumieniu. W żywe oczy (mailowe, bez realnego patrzenia w oczy), bez skrupułów. Będę się zastanawiał nad sądem cywilnym, już nie dla odzyskania pieniędzy lecz dla zasady, bo nie zgadzam się na takie postępowanie, może też dla poprawienia własnego samopoczucia, bo zostałem łosiem. Łosiem? To wspaniale, marzyłem o tym, żeby być jak Król Puszczy, biegać sobie 70 kilometrów dziennie, czy to bagno, czy to piaszczysta wydma, zawsze w tym samym tempie, z gracją, pięknie, pęciny jak u panny młodej, mięśnie suche i mocne, ścięgna wytrzymałe jak smołowane powrozy, dumnie przemieszcza się Król Puszczy, płynie, o wschodzie Słońca wybiega z Dąbrowy na wschodnim krańcu Puszczy o zachodzie jest pod Tułowicami, pod Brochowem nad Bzurą.
A Dziki dziś drugie bieganie po chorobie, 12 km po Kępie Potockiej i dalej do Mostu Gdańskiego, tak, żeby zmieścić się w godzinie. Zmieściłem się, tempo 4’58. Dziki.
–
ok123
2012/12/13 21:04:58
Dziki, nie znam dokładnie sprawy, ale trochę znam Ciebie spod bloga.
Chciałbym tak powiedzieć normalnie, po ludzku: trzymaj się!
Coś poszło źle. Może nawet mógłbyś tego uniknąć postępując inaczej.
Ale teraz musisz po prostu uratować z tego co się da.
Głowa do góry! Jesteś przecież zawodowcem (i biegaczem, i terapeutą) 😉
–
piotrek.krawczyk
2012/12/13 21:49:49
Ok123 – tak jest. Dziki postąpiłby teraz inaczej. Będę ratował co się da. Zacząłem już, bez oglądania się do tyłu. Dziękuję. Dziki
–
Gość: jagienka_44, *.centertel.pl
2012/12/18 19:14:32
Wojtku, gratuluję!