Po 17. w niedzielę odrobiony z wszystkich zaległości pobiegłem przed siebie w kabacki las. Niebo z wolna ciemniało, a u mnie endorfiny powoli rozjaśniały mi ogląd rzeczywistości.
W tygodniu praktycznie nie biegałem, tłumaczyłem sobie, że to regeneracja po maratonie. Ale bardziej chodzi chyba o brak wolnych emocji na zaangażowanie się w solidny trening. W środę z ubezpieczeniowcami zrobiliśmy roztruchtanie startu z gawędami maratońskimi tle. A potem zero biegania, w czwartek bo praca, a w piątek bo urodziny.
Urodziny miałem wymarzone. Dostałem od córki 5klasistki siedmioelementowy obrazek, na którym jest „wszystko co kocham”. Od Mojej Sportowej Żony pierwszy w moim życiu niesportowy plecak do pracy. A od losu, względnie Boga, jeśli jest – najlepsze wyjście do knajpy w życiu.
Razem z Jankiem, który znów zaczął wychodzić na świat, pojechaliśmy na wieczorny obiad do knajpki na Ursynowie i spotkaliśmy się tam z MSŻ. Nigdy jeszcze makaron nie był taki pyszny, nigdy klimat nie był tak dobry, nigdy rozmowa nie była tak głęboka i tak wesoła zarazem. Chciałbym rozciągnąć ten czas, jak się tylko da.
Dziś po pracy przywiozłem Janka na Ursynów. Zdjęcie trochę niewyraźne, bo robione przednią kamerą telefonu – bo MSŻ wyszła na fitness.
Zanim wróciła zostawiłem Janka na godzinę samego w domu, bo szedłem do TVN 24 porozmawiać o tym, czy bieganie jest zdrowe, skoro w niedzielę na Biegnij Warszawo umarł biegacz. Jest zdrowe. Może szkodzić, jeśli ktoś ma chore serce. Całość pewnie jest gdzieś w internecie – i Rob nam pewnie zaraz wrzuci link.
Jutro idziemy z Jankiem do lekarza na badanie. Oby wreszcie lekarze zaczęli mówić dobre nowiny.
W tygodniu pobiegam – w środę będzie siła biegowa najpierw z ubezpieczeniowcami, a potem z podopiecznymi. W czwartek zrobię coś szybszego. A na koniec tygodnia jakieś wybieganie. I rozciąganie.
Na rozciąganie idziemy razem z MSŻ w sobotę. Nasi sąsiedzi z piętra założyli sportową fundację Teraz Twój Ruch i organizują warsztaty świadomego rozciągania. Idziemy się wzbogacić, bo rozciąganie jest dla Kancelarii Sportowej Staszewscy bardzo ważne.
Zabawne, że kontakt z sąsiadami w realu się nam urwał. Więcej pogadaliśmy we wrześniu przez internet niż przez ostatnie trzy lata w realu.
Z Jankiem też chyba przez ostatnie dwa tygodnie wymieniłem więcej uścisków rąk i ciepłych słów niż przez ostatnie trzynaście lat. Oglądaliśmy na komputerze zdjęcia – dzieciństwo Janka i jego siostry, córka 5klasistka w wieku pięciu lat, MSŻ, kiedy nie była jeszcze Ż albo nasza wyprawa kajakowa. Wyświetliło się jedno z najładniejszych zdjęć, jakie zrobił mi mój syn. Chyba już kiedyś było na blogu:
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.