Moja Sportowa Ciąża

Bohaterką tygodnia jest dla mnie Moja Sportowa Żona. Właśnie odkryła receptę na dobre, a przynajmniej lepsze samopoczucie w trzecim trymestrze: ruszać się (z głową)!

Piątek, córka 5-klasistka nocuje u koleżanki, mamy wolny wieczór możemy wszystko. Do kina nie idziemy, byliśmy w ostatnie dwa weekendy („Wilk z Wall Street” rewelacja, „Pod Mocnym Aniołem” mocny), MSŻ zresztą nienajlepiej się czuje. Do knajpy też nie, bo jak wyżej. To co robić w taki piękny wieczór?

Rozłożyłem na podłodze karimatę, MSŻ wzięła sobie piłkę fitnessową i zaczęliśmy ćwiczyć. Każdy swoją robotę. Ja moje 100 brzuszków (pięć serii po 20 powtórzeń różnych ćwiczeń) – i wyleczyłem już bolesność w krzyżu. MSŻ lifty, ćwiczenia na ramiona, wszystko tylko nie brzuszki, bo w ciąży nie wolno. Potem rozciąganie, ja używam teraz pasa z działu joga i potrafię już dotknąć w skłonie do podłogi.

1

W sobotę rano było jeszcze przyjemniej. Słońce świeciło, mróz trzaskał, a my podjechaliśmy do Lasu Kabackiego i potrenowaliśmy razem. MSŻ maszerowała, a ja przy niej robiłem ćwiczenia siły biegowej – marsz dynamiczny, skipy, wieloskoki. Zatrzymaliśmy się nad stawem powzmacnialiśmy się razem, powrót dookoła i wspólne rozciąganie przy szlabanie.

Las Kabacki, cudowne miejsce, słońce i radość. O mrocznej stronie, a może tylko mrocznym zdarzeniu w Lesie Kabackim opowiedziała mi „Anna” – biegaczka zgwałcona tam w sierpniu. Mocne, bo prawdziwe. Do przeczytania w kiosku, w internecie na razie jest tylko zajawka tekstu.

2MSŻ odkryła, że dobrze czuje się tylko, kiedy się rusza. Robimy więc w poniedziałek i czwartek półgodzinne spacery na szkołę rodzenia. Kupiłem wczoraj MSŻ kije nordyckie. To jest jednak idealny sport dla osób starszych, otyłych lub w zaawansowanej ciąży.

Dziś na szkole było bardzo ciekawie, jak trzymać i przekładać noworodka. Techniki się zmieniły od czasów Syna Fotografa i Córki Studentki. Pani fizjoterapeutka opowiadała, jak go stymulować do rozwoju mięśniowego i jak będzie mu to kształtować prawidłową postawę. Postawa to podstawa.

W zeszłym tygodniu starałem się pracować nad wytrzymałością. Były dwa półgoragodzinne wybiegania, ale chyba muszę popracować nad tempem. Szybsze wyszło po 6:00. Piszę o tym specjalnie, żebyście nie pędzili na wolnych treningach. Jak powoli, to ma być powoli, tak jak pozwala organizm, a mój postanowił się trzymać na razie z dala od książkowego dla mojego poziomu tempa 5:00-5:10. Przy takim treningu bardziej liczy się długotrwałość treningu niż dążenie do założonych parametrów.

Zgodnie z tą filozofią pisałem też mózg wirtualnego trenera – RunGuru. Pierwszy raz obgadywaliśmy go zresztą z Chłopasiem w Lesie Kabackim. Teraz RunGuru stoi w blokach, za wszelkie uwagi dziękuję jak jeden z ojców, powiem drugiemu ojcu, żeby się zapoznał. A premiera z większym hukiem lada moment.

Jeszcze jedną ciekawą rzecz znalazłem w internecie. Patrzę na Facebooku, a tu Karolina Jarzyńska pobiegła 2:26 w maratonie. Po pierwsze super, brawo. A po drugie niusa zamieścił portal Biegologia.pl – zajrzałem i spodobało mi się, więc polubiłem na Fejsie. Nie wiem, czy to zbieg okoliczności (ależ biegowa metafora niechcący), czy fejsbukowa inwigilacja, ale wieczorem Tomek P., współtwórca portalu napisał, czy bym go nie polubił. Portalu, nie Tomka. Z Tomkiem się nie znamy, ale się ścigamy – życiówkę w półmaratonie ma minutę lepszą od mojej, a w maratonie o minutę gorszą od mojego ubiegłorocznego wyniku.

Oj, chce mi się biegać, ścigać po tej Chomiczówce. Ale teraz trzeba wyrobić swoje kilometry zarówno ilościowe, jak i jakościowe, mimo mrozów. Zakładam teraz prócz trzech warstw podkoszulek termiczny, na dół dwie pary spodni. I dziś była siła biegowa – blisko godzina podbiegów w Lesie Kabackim. I znów świeciło słońce.

PS.

Z nadmiaru sportowych zdarzeń zapomniałem o jednym niesportowym – ale dla mnie chyba najważniejszym. Nie powiem, że mi to spędzało sen z powiek od wiosny, ale budzenie się z lękiem w środku nocy zaliczałem. Po kolei.

Na wiosnę okulistka przy banalnym badaniu powiedziała, że mam jedną źrenicę większą od drugiej i może bym poszedł sprawdzić u neurologa, czy nie ma czegoś w głowie. Zażartowałem coś błyskotliwie o guzie mózgu i olałem sprawę, bo przecież wiadomo, że guzy mózgu zdarzają się tylko w bajkach.

Po śmierci Janka nie wpadłem w panikę, ale stwierdziłem, że trzeba się jednak przebadać. Najpierw była tomografia, wyszło, że jest ok, ale jeden obraz w mózgu jest niejasny i trzeba to zweryfikować na rezonansie magnetycznym.

Tomografia to sympatyczne badanie, człowiek kładzie się na czymś, co wygląda jak kosmiczny fotel. Pod koniec podsypiałem, pełen czilałt. Rezonans to prawdziwa kapsuła do podróży międzygwiezdnych. Jak zobaczyłem, że mam tam wjechać na plecach moja klaustrofobia zaczęła dawać sygnały alarmowe. A kiedy pani zakleszczyła mi głowę słuchawkami a potem założyła na twarz maskę przypominającą rycerską zbroję… to podjąłem jedną próbę wjechania. Ale poprosiłem o natychmiastowy wyjazd. A w nocy obudziłem się ze strachu o piątej. Mam regularną klaustrofobię.

Dostałem skierowanie na tzw. rezonans wysokonapięciowy, tu jest inny aparat, człowiek ma przestrzeń z boku, nogi wystają na zewnątrz. Ale nadal jest maska na twarz, gąbki trzymają głowę bez ruchu i wjeżdża się pod urządzenie w szczelinę tak niską, że może się śnić w nocy.

A teraz uwaga, będę się kompromitował. Przekreślę cały mój wypielęgnowany obraz herosa-maratończyka. Sam nie dałbym rady.

MSŻ odwiozła mnie i siedziała ze mną w poczekalni. Ale jako że jest w ciąży, do środka wejść nie mogła. Ponieważ opowiedziałem to wszystko w środę na ping pongu Dzikiemu, to Dziki zaproponował, że on może ze mną wejść. Po trzech rytualnych „no co ty” zadzwoniłem do ośrodka, upewniłem się, że mogę wejść ze wsparciem.

I mam teraz wspomnienie. Leżę jak przywalony, urządzenie nawala dziwnymi dźwiękami jak kosmiczna dyskoteka, a w przerwach między nimi słyszę Dzikiego: – Widać ci nogi, do połowy jesteś na zewnątrz, jeszcze pięć minut, licz oddechy po dziesięć na minutę…

Prawdziwych przyjaciół poznaje się na rezonansie magnetycznym. A guza oczywiście nie mam.

Updated: 27 stycznia 2014 — 18:55

  1. Gość: podopieczny_bartek, 195.149.64.*
    2014/01/28 12:04:39

    Fajny tytuł:)
    Ja zakładam pod spodnie legginsy 3/4, skarpetki narciarskie do kolan i jest ok.
    Na górę 4 warstwy: koszulka termiczna bez rękawów, na to bluza termiczna, na bluzę lekka koszulka (np ta czarna z biegnij warszawo) i lekka kurtka, ale z wind stoperem.
    Na głowę narciarska kominiarka i go – jest naprawdę ok, dzisiaj tak biegałem kros po górce szczęśliwickiej i się zagotowałem, było za ciepło:)
    Ogólnie fatalnie się biega w takich warunkach, podłoże śliskie i mega nierówne, noga ucieka, do tego ubranie, które też ogranicza ruchy, co razem powoduje, że ten bieg jest kompletnie nienaturalny i co najgorsze… wolny:) (no, ponarzekałem sobie i wracam do pracy:))
    connect.garmin.com/activity/436939069


    kamilmnch1

    2014/01/28 13:43:12

    To jest moja przewaga nad Wami! Tłuszcz, tłuszczyk, smalczyk 🙂


    Gość: cze.cza, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
    2014/01/28 13:48:45

    Popieram Kamil! Choć jak wychodzę do lasku i okrągła i opatulona jak kulka, to łatwo można zamienić się w bałwanka Bulli’ego…:)


    beautyandb

    2014/01/28 15:25:57

    Nie rozumiem. Nie rozumiem, po co legginsy pod spodnie. Ewentualnie piątek i sobota – to były dni, kiedy mozna bylo się tak ubrać. Ja zakładam: na zawody (minus 15) – koszulka techniczna (ale nie termiczna, choć przeciwiwatrowa) z długim, cieniutka bluza z długim, koszulka z krótkim. Na głowie cienki buff i cienki kaptur od bluzy. Na nogach – legginsy 3/4, KRÓTKIE spodenki i długie narciarskie skarpety. Efekt – seasonal best w Falenicy. Na wolne treningowe bieganie po prostu zakładam długie ciepłe legginsy i do tego te skarpety oraz na wielki mróz – krótkie spodenki. Na trening też obowiązkowo kurtka z windstopperem i buff. No i rękawiczki porządne (ale dzisiaj już zdejmowałam po drodze). Ale podłoże – faktycznie masakra…


    Gość: podopieczny_bartek, 195.149.64.*
    2014/01/28 15:37:22

    legginsy, czy, drugie spodnie są po to, zeby nie wychładzały sie mięśnie, szczególnie dwójki i półścięgniste; Nawet jak nie czujesz, że się wychładzają, to przy takich temperaturach (również takich jak dzisiaj) tak się dzieje i każde takie bieganie na nie do końca dogrzanych mięśniach to kolejny kroczek do późniejszej kontuzji
    Zawody to zupełnie inna bajka – tu przy takiej temp. zrobiłbym rozgrzewkę w 2 warstwach, po czym jedną bym zdjał przed samym startem. Wiadomo, że na zawodach jedzie się na maksa i tu nie ma niebezpieczeństwa niedogrzania mięśni (pod warunkiem, że rozgrzewka zrobiona jak wyżej…).
    Inna sprawa, że nie biegłbym zawodów przy -15, bo wdychanie z taką intensywnością, tak zimnego powietrza do płuc jest dla mnie nieporozumieniem i niepotrzebnym narażaniem zdrowia


    piotrek.krawczyk

    2014/01/28 19:20:16

    Tu Dziki
    Rafał Przewodnik, czyli mój zawodnik, biega właśnie „trójki”. Rozgrzewka 10 minut, dwa razy po 3 km na przerwie 3 minuty, druga mocniej, obie w tempie 10 sekund szybciej niż docelowe na półmaratonie, czyli trójki około 5’10, trucht 5 minut na zakończenie. Rafał ma zegarek od Jastrzębia, pożyczony do testów, to Nike z gpsem i czujnikiem w bucie. Szkoda Oco, że przetrzymujesz Garmina.
    To Dziki dziś to samo co Rafał Przewodnik, trzeba być w solidarności, w przymierzu i w empatii z zawodnikiem. Rozbieg 10 minut w tempie 5’34, pierwsza trójka po 4’30, druga po 4’19, końcówka nie zapisana, bo nacisnąłem zły guzik w zegarku. Kępa Potocka i okolice Lasu Bielańskiego, asfalt pokryty w większości śniegiem, ale odbicie pewne. A jutro zaczynamy z Johnem nowe Grand Prix. Może na sparing po meczu przyjdzie Tomek, mój dawny trener, Tomek też angażował się w projekt RunGuru. No i trenował Picta bardzo skutecznie. A czyn Johna, jak przełamuje psychiczną barierę i własną słabość, i wjeżdża pod rezonans magnetyczny, to nie kompromitacja tylko świadectwo, że się da. Da się przełamać barierę, wejść na wysoki schodek, zostać tam i patrzyć za następnym. Tyle razy widziałem Johna jak łamie 3 godziny w maratonie, tam pod rezonansem przeszedł sam siebie, moja duma i wzruszenie też przerosły Dzikiego. Kto pokona straszny strach ten może się już niczego nie bać. Dziki ma to przed sobą, John za sobą. Dziki


    tanczacy_jastrzab

    2014/01/28 21:01:11

    ciąg dalszy… z podręcznika gentleman’a: „Don’t ask for whom the watch ticks” 😉
    TJ


    Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/01/28 21:14:54

    Jastrzębiu – Dziki nie jest gentlemanem. To dopiero bym się skompromitował 🙂


    ocobiegatu

    2014/01/28 21:52:23

    Dziki – już daj mi spokój z tym garminem. Męczysz mnie już , można powiedzieć , latami.
    Powiem inżynieryjnie a polonistycznie na imperatywie stylistycznym , tak krótko jak dam radę. Dostałem garmina w prezencie. Są na to papiery – wpisy na blogu. Broniłem się przed darem. A Ty upierałeś się. Na to też papiery mam.Ja nigdy w życiu bym się nie domagał od kogoś zwrotu daru. Tak samo jak robię wtopę w projekcie , bo za mało chciałem , to po projekcie nie żądam więcej. Tak samo jak płacę komuś kto robi dla mnie robotę a ja sam za nią nie dostałem itp. Stało się. Minęło. Błędy się popełnia.


    ocobiegatu

    2014/01/28 22:00:29

    A jak nie przyjedziesz z całą rodziną na MWr i nie będę Cię mógł kolejnego roku ugościć na chacie to się jeszcze bardziej wkurzę.


    tomikgrewinski

    2014/01/28 23:07:33

    Nie zaczynajcie znowu z Garminem.
    Już to wszystko czytaliśmy.


    Gość: cze.cza, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
    2014/01/28 23:09:35

    sezon ogórkowy..


    kamilmnch1

    2014/01/29 06:35:04

    sezon bałwankowy, popieram z tym spokojem…


    piotrek.krawczyk

    2014/01/29 18:55:05

    Tu Dziki
    Oco – proszę Cię o pożyczenie Garmina. Wyślij na koszt odbiorcy. Oddam po 13 kwietnia, czyli po Orlen Maratonie, do tego czasu zegarka będzie używał Rafał Przewodnik i nikt inny. A Dziki dziś wygrał 4:0 w ping ponga z Johnem. Można powiedzieć, że bez walki i oporu, pióra jakoś opadły mojemu rywalowi i przyjacielowi. Pod koniec naszego meczu przyszedł do Kahuny, do klubu, gdzie gramy na zmianę z Ośrodkiem na Solcu, przyszedł zatem Tomek S. Tomek jest psychologiem, szkoleniowcem i doradcą sportowym, trenował Dzikiego (krótko), Picta (długo, może i nadal trenuje Picta), to Tomkowi pomógł Kamil w czarnym czasie w Bydgoszczy, kiedy tam w szpitalu leżał ciężko chory synek Tomka. To zrobiliśmy mikro zawody we trzech. Tomek wniósł dużo nowego, kiedyś trenował tenis stołowy, grał na zawodach, to widać po rasowych zagraniach, topspinowy atak z każdej piłki, zabójcze serwisy. Dziś grał pierwszy raz od lat, nie zdążył się wstrzelić, wygrywaliśmy z Tomkiem, John i Dziki. I postanowiliśmy, że zrobimy większe zawody w ping ponga. Gdzieś pod koniec lutego lub na początku marca. Na kilkunastu graczy. Biegacze też mogą grać 🙂
    A Dziki dziś godzinę biegania, zaraz po zakupach butów na studniówkę z córką Marianną, z Manią zakupy, nie bieganie. A bieganie po Kępie Potockiej i u podnóża Lasu Bielańskiego, nawiało od wczoraj śniegu, czasem czarny wywiany asfalt ścieżki rowerowej, za chwilę na tej samej ścieżce nawiana zaspa do połowy łydki, do tego wiatr typu wmordewind, mógł Dziki dziś dłużej, ale mi się odechciało biegania, ani ładnie, ani przyjemnie, skończyło się po godzinie, jakoś nie żałuję, tempo średnie 5’33, niecałe 11 kilometrów. Dziki


    ocobiegatu

    2014/01/29 20:30:52

    Dziki – podaj adres na mailu. Wyślę na mój koszt. Rafał pięknie opisuje Warszawę i mu się należy . Możesz mu sprezentować garmina, jeśli chcesz. Ciężko mi się będzie rozstać z garminem bo chciałem z nim zrobić pewien wynik. Na tym koniec garminowej afery. POrozwalałeś mi pewne poglądy. Nie oddaje się podarunków ale co zrobić. Wszystko się konczy..


    ocobiegatu

    2014/01/29 20:32:30

    to nie była reklama PO – tak mi się napisało nieopatrznie.


    Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/01/29 20:41:33

    Fajnie Oco. Dziękuje. Oddam po 13 kwietnia. Potem zrób co chcesz. Koniec. Niestety już koniec. Sagi o Garminie.


    Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/01/29 20:43:08

    🙂 A może ciąg dalszy nastąpi? 🙂


    Gość: maciek, *.warszawa.vectranet.pl
    2014/01/29 21:26:23

    Wojtek, a jak to jest z tymi tempami w warunkach trudnych? Dzisiaj był porywisty wiatr, miejscami śnieg albo błoto pośniegowe – nie sposób utrzymać normalnego tempa długich wybiegań.
    Więc to chyba normalne, że może być wolniej; mi wychodzi ok. 10% większe tempo.


    wojciech.staszewski

    2014/01/29 22:26:53

    Maciek, tak, teraz tempo jest nieadekwatnym miernikiem obciążenia. Dlatego zawsze zabieram teraz pulsometr i biegnę na tętno. U mnie I zakres jest do 158-159, ale biegam dość leniwie – staram się utrzymywać tętno ok. 150, ale i tak czasem spada blisko 140, wtedy przyspieszam.


    ocobiegatu

    2014/01/30 09:03:53

    Saga o garminie ma być..). Myślę , że dobrze byłoby aby krążył po Polsce wypożyczany dla potrzebujących jako garmin będący własnością blogu. Mam pomysły. Tylko trzeba o niego dbać. Mało używać…). Aby był jeszcze na lata.


    Gość: Orient, *.dynamic.chello.pl
    2014/01/30 10:29:42

    Jeszcze odnośnie śliskiego podłoża, mój patent jest taki, że biegam w butach z bardzo agresywnym bieżnikiem po lesie, nie miałem jakichkolwiek problemów czy to w Falenicy w sobotę czy w tygodniu. Przyczepność godna gekkona :-). Dziś mam zamiar pobiegać w rejonie Agrykoli w „łagodniejszych” butach, obawiam się, że pod tym kątem będzie gorzej.


    Gość: Karol, 176.111.230.*
    2014/01/30 11:10:07

    Do Andrzeja z lasu: Jeśli się nie mylę i chodzi o mnie (biegałem z małżonką Olgą w Choszczówce) to dzięki za dobre słowa ale z tą młodością to trochę przesadziłeś :). W zeszłym roku dopiero zacząłem biegać, więc po pierwszym przebieganym całym roku jakiś tam progres po prostu przyszedł. Wybieram się w sobotę do Otwocka http://www.bg_2014.team360.pl/pl/frontpage , tam też jest fajne bieganie po górkach i piachu w formule podobnej do Falenicy, więc jakby co, to tam też można się „pościgać” 🙂


    pmraty

    2014/01/30 12:23:31

    W Choszczówce na południowo-wschodniej ścieżce grzbietem w niektórych miejscach nawiało 40 cm luźnego śniegu do rowów i dziur w ziemi. Można poczuć się jak w górach i trzeba uważać bo poziom śniegu jest równy, a podłoże pofałdowane. Wczoraj o 21 nie było tam żadnych ludzkich śladów. Falenica to jednak ceprostrada w porównaniu z Choszczówką. No ale dzięki temu nadaje się do „ścigania”. Karol, dzięki za link. Już szykuje 5 zł na wpisowe do Otwocka.


    Gość: 1.marsz, *.wroclaw.dialog.net.pl
    2014/01/30 15:23:51

    w szczelinie
    trochę niespodziewanie wylądowałem w karłowie, zapomnianej w śniegu i ukrytej
    w żółtej mgle wiosce u podnóża gór stołowych, gór, których nie znam wcale,
    mam dwie wolne godziny, 10 km i podbiegi w planie, w planie, który od razu bierze
    w łeb z powodu schodów: próbuję skipem, potem wskakuję, podchodzę, aż nagle staję w miejscu odurzony bezszelestem – nie trenuję już niczego i cieszę się z tego co widzę i z tego czego nie słyszę, przenikam przez szczeliny do innej, zaizolowanej przed światem gęstą watą, małej planety, utkanej z ulotnej bieli i twardej szarości skały, o atmosferze tak skondensowanej, że wracam na ziemię naładowany jak sprinter przed wejściem w bloki
    marsz


    wojciech.staszewski

    2014/01/30 17:25:31

    marsz – ładne


    Gość: Orient, *.dynamic.chello.pl
    2014/01/30 18:59:51

    Cudownie jest w Górach Stołowych, na Szczelińcu i w (O)Błędnych Skałach. A dziś w Łazienkach też było ciekawie. Ślisko szczególnie nie było, za to zima dała możliwości wytyczania nietypowych tras – na przykład trawersowania stawów :-). Tylko na głównym stawie są oparzeliska dla kaczek, poza tym lód był solidny. Poza tym bliskie spotkanie z oswojoną sarną. A jak jest w Puszczy Kampinoskiej, był ktoś w tym tygodniu ? Czy szlaki zasypane, czy przetarte ?


    piotrek.krawczyk

    2014/01/30 19:17:35

    Tu Dziki
    Pmraty dba o to, żeby Choszczówka ożyła. Tak jest jak pisze Paweł, po tych grzbietach w zeszłym roku przebiegało stado raz w miesiącu przez pięć miesięcy, Sten i Dziki robili ślady podczas oznaczania trasy w sniegu, przy wbijaniu tyczek kilometrowych i tabliczek kierunkowych, potem zbieranie tego wszystkiego, teraz tylko sarny i dziki, ale nie Dziki. W zeszłym roku o tej porze Dziki miał już w styczniu z dziesięć przelotów 10-kilometrowej trasy po górach Choszczówki, w tym roku zero. Dobrze, że Paweł, czyli Pmraty biegasz tam, przecierasz trasę żeby nie zarosła, też zrobię co się da, żeby nie zarosła. Nawet raz spotkaliśmy się w zeszłym roku podczas mojego oblotu technicznego, chyba oznaczałem trasę przed kwietniowym finałem, a Pmraty „oblatywał” terenowego Land Rovera koło łysej wydmy. Choćby tylko jeden raz, będzie w tym roku Choszczówka, daję słowo Dzikiego. A Dziki dziś przepisał Rafałowi Przewodnikowi bieganie po schodach, Rafał mieszka w bloku 10-piętrowym, rozgrzewka 15 minut biegania po mrozie, potem wbieg na siódme piętro, zrzucenie ciepłych rzeczy pod drzwiami mieszkania i już na lekko do końca na szczyt, zjazd windą i jeszcze dwa razy pod górę. Rafał już wie, że będzie miał Garmina do maratonu.
    Oco – zapodział mi się Twój adres mailowy, zmieniałem program pocztowy w komputerze i już Ciebie tam nie mam. To podaję tutaj adres do wysyłki: UL. STAREJ BAŚNI 14/79, 01- 853 WARSZAWA. Za pobraniem czyli płaci odbiorca. Dziki nazywa się Piotr Krawczyk. Dziękuję Oco. A Dziki dziś do Puszczy, chociaż przez chwilę chciałem poczuć to co Marsz. Z Wólki pod Górę Ojca, potem Nadłuże, Dąbrowa, mały rympał pod Polanę Krwiodawców i już. Razem 11,5 km, tempo 5’44. Nie miałem olśnienia jak Marsz, wszystko to już Dziki znał, ubrane na biało choinki, jałowce wyglądają jak zmarznięci pielgrzymi, na śniegu pod górę dobrze widać, że jest pod górę, z góry jeszcze lepiej się czuje, że jest z góry, nie było mnie na to stać, żeby się zatrzymać i zobaczyć ciszę, raczej Dziki nie był na to gotów dziś. Dzięki Marsz. Gdyby nie Ty, dziś Dziki biegałby dziś po Kępie Potockiej. A to nie to samo bieganie. Dziki


    ocobiegatu

    2014/01/30 20:14:45

    Dzięki Dziki. Już miałem pisać maila do Ciebie.Ale wyślę w poniedziałek. Bo ma być „ta ostatnia niedziela, więc nie żałuj jej dla mnie” …).Wysyłam na mój koszt.Takiej wtopy bym nie zrobił co piszesz.Pozdrawiam.
    Acha . Błąd. Nie podaje się adresu w necie. Będziesz miał 2000 wielbicielek pod domem..:) . Jak w filmie Bezsenność w Seattle.


    ocobiegatu

    2014/01/30 20:15:12

    Tyle ,że JPŻ czuwa..)


    pmraty

    2014/01/30 22:19:08

    Dziki, to Jeep był, nie rower. Taką miałem wtedy pracę 🙂 Dziękuję, że nie wspomniałeś o tyczce, którą mi pożyczyłeś, bo musieliśmy szukać w kałużach tablicy rejestracyjnej. Lubię Choszczówkę. W czasie okupacji mieszkali tam moi dziadkowie z mamą. Dziadek pracował w straży i konspirował z 704 plutonem AK, a babcia doiła kozę i karmiła moją mamę. Zresztą dziadek też doił. Dziadka w Choszczówce już nie spotkam, ale prawie zawsze spotykam sarny. Na płytach można ćwiczyć interwały od szlabanu do szlabanu w tę i z powrotem jest 7 km.


    sfx

    2014/01/30 22:25:19

    dla ochłody
    biegnijmy.pl/index.php?plik=rel20140130-czw


    piotrek.krawczyk

    2014/01/31 21:43:14

    Tu Dziki
    Dziki dziś nic. Odbyło się dziś Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Stowarzyszenia Terapeutów. Gdybym przebiegł dziś zimowy maraton Gór Stołowych, nie byłbym tak zmęczony. A zebranie nadzwyczajne. Jak zawsze, kiedy usiądą sobie razem terapeuci przy stole lub na materacach. Czyli jatki nie z tej ziemi, gotująca się na ostrym ogniu czysta psychologia, proces, przełom, zamknięcie figury… Dziki


    sten2013

    2014/02/01 00:12:43

    Kto zapisał się na MGS (oprócz mnie)?


    kamilmnch1

    2014/02/01 11:05:47

    podobno Sten2012 😉

    biegam coraz ciekawsze treningi, nie jest lekko ale mając w pamięci Amsterdam, przygotowuję się mocniej do Łodzi, dziś pierwszy raz w tym roku ponad 28 km
    connect.garmin.com/activity/438590545

    w życiu zawodowym zbliżają się duże zmiany, Lewandowski opuszcza Borussię po tym jak na miejsce Kloppa przyszedł trener bez jednego p 😉


    Gość: Andrzej z lasu, *.adsl.inetia.pl
    2014/02/01 12:35:06

    Sten, wybacz. Nie tym razem.


    zloty.strzal

    2014/02/01 15:35:53

    katarzynable.wordpress.com/2014/02/01/zgwalcona-po-raz-czwarty/

    @Wojtek

    Jeśli masz chęć przeczytać, to to jest komentarz do Twojego tekstu (nie mój, ale właśnie mi w czytniku wyskoczył).


    Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
    2014/02/01 17:26:59

    To chyba Kazimiera pisała – ta co lata na miotle…:)


    wojciech.staszewski

    2014/02/01 17:57:27

    Złoty – dzięki za info. Mam wrażenie, że jest grupa ludzi (w tym wypadku kobiet), które uwielbiają zobaczyć wroga w każdym, a najbardziej w sojuszniku. Dostałem parę maili. Nie chce mi się o tym gadać :-/


    wojciech.staszewski

    2014/02/01 18:25:36

    Tylko jedno. O wszystkim tak można napisać, jak autorka bloga. Rewolucja na Majdanie? To kolegium w dowolnej redakcji pewnie wygląda tak: Mietek skocz na Majdan, wyciągnij z ludzi parę wypowiedzi, że chcą do Europy i że nie lubią Putina, zrób zbliżenie na grube rękawiczki, acha i musi być jakaś babcia, która łamaną polszczyzną powie, że lubi Pojlaków, to będziemy mieli hita.
    Biskup pedofil. Dawaj Mietek, dotrzyj do jakiegoś dzieciaka, którego pukał ksiądz i niech mówi tyłem do kamery, a potem musisz sfilmować pomstującą wieś i gospodynię na plebani, jak zatrzaskuje drzwi.
    Konkluzja: albo przypisujemy wszystkim, a już przede wszystkim mediom złe intencje, to tak widzimy świat. Takie podejście ludzi sprawia mi przykrość, ale wiem, że niczego z tym nie można zrobić.


    Gość: lady pasztet, *.promax.media.pl

    2014/02/01 18:54:49

    Hym, szkoda, że tylko to Pan skomentował z mojej notki.


    kamilmnch1

    2014/02/01 19:35:44

    Wojtku, więcej empatii dla Pani Pasztet, sprawiłeś jej wielką przykrość, nic nie napisałeś o tym jak pięknie i poruszająco napisała, potraktowałeś ją jakby była z wyprzedaży. A ona taka delikatna dla Twojego tekstu, bardzo obiektywna i liczyła na więcej…


    piotrek.krawczyk

    2014/02/01 20:07:13

    Tu Dziki
    Hej Lady Pasztet. Podoba mi się jak piszesz. „Zaprenumerowałem” sobie Twojego bloga, jest ciekawy. Pozwoliłem sobie skomentować ten odcinek o czwartym gwałcie. Wszystko można powiedzieć o tekście Johna, czyli Wojtka Staszewskiego, tylko nie to, że był sensacyjny i gwałcący. Dziewczyna zaufała dziennikarzowi, na pewno autoryzowała wszystko co pojawiło się w druku. Myślę, że to Twój tekst, Lady Pasztet, może być tytułowym czwartym gwałtem. Oto mój komentarz pod Twoim blogiem: „Pytania dziennikarza są neutralne, to Pani nadaje im intencje poprzez interpretację (manipulację?). Uważam, że to nieuczciwe. Dziennikarz nie jest anonimowy, to Wojciech Staszewski, pod tekstem znajduje się jego adres e-mailowy. Można wszystko wyjaśnić lub dojaśnić, Pani woli dowalić niestety. A efekt rozmowy – zapewne wznowienie śledztwa, już odbywa się wewnętrzna kontrola w Policji po tej publikacji. Pozdrawiam. Podoba mi się Pani posługiwanie się językiem polskim 🙂 Piotr Krawczyk ” Lady Pasztet – pobiegaj pół godzinki na dobry początek 🙂
    A Dziki dziś 2 godziny po Puszczy po chwilce w pracy, po przygotowaniach do jutrzejszej imprezy na 7. urodziny Hani, córki nr 3 na 4 w stadzie. Jak mam cztery córki to feminizm jest chyba moim przeznaczeniem, Dziki czuje się Zasłużonym Feministą, mam prawo 🙂
    To dziś start z Sierakowa, nietypowo, dalej lasem w stronę Pociechy, potem pod Janówek, wieś Palmiry, północnym brzegiem Puszczy do Dziekanowa Leśnego, stąd do uroczyska Na Miny, zwykle tu jest już końcówka treningu i tylko parę kilometrów dobiegu do Dąbrowy lub Wólki, tym razem do samochodu w Sierakowie jeszcze mam daleko, biegnę rympałem przez bagno Cichowąż, rzadko jest okazja przekroczyć Cichowąż, teraz mokradła skute, tracę tempo, zyskuję za to krajobrazowo, biało czarna panorama, szarości suchych trzcin, głębsza szarość to nieliczne kontury drzewek, bliżej bieli zwinięte turzyce bagienne, depczę turzyce, trzeszczy pod Dzikim bagno, turzyce też trzeszczą, w czarno białym krajobrazie z odcieniami widzę całkiem czarny łosiowaty kształt, uwierzę jak się poruszy, nie rusza się, to Dziki się bardziej zaczyna ruszać, czy to Ty Łosiu, tak, to ja, idę sobie stąd, przeszkodziłeś mi Dziki w wyjadaniu młodych drzewek, przepraszam Łosiu, jak mam żyć Królu, uważaj, tam dalej będzie mokro, Dziki biegnie na południe, biegnie do mnie czarna ściana lasu, plusk, noga w wodzie, druga nie zdążyła się zatrzymać i też plusk, tak jak mówił Łoś, trzeba to obiec, czego oni dodają do bagna, że nie zamarza po dwóch tygodniach mrozu, Dziki daje na wschód, łapię ścianę lasu, w butach było lodowato, już zrobiło się gorąco, jest twardy grunt, gdzieś tu jest Łuże i czarny szlak, jest, szybko do Sierakowa, w butach znów mokro i lodowato. Szybko do Sierakowa, jest szlaban, jest asfalt, pieski sierakowskie w budach, razem 19,6 km w czasie 2:03. No, zahamował Dzikiego Łoś i Cichowąż. Dziki


    kamilmnch1

    2014/02/01 21:15:38

    nadal mam w domu schowaną mapę, którą znalazłem podczas mojej trzydziestki (bodajże pierwszej w życiu), którą śladami Dzikiego przebiegłem po Puszczy, Tej Puszczy, z Truskawia do Truskawia w towarzystwie komarów 🙂


    Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/02/01 21:37:45

    Kamilu – oddawaj, to moja mapa 🙂


    kamilmnch1

    2014/02/01 21:39:55

    o nie 😉 koniec z garminem, początek z mapą ;P


    ocobiegatu

    2014/02/01 21:50:16

    Zawsze uważałem,że ten gwałt w lesie Kabackim to bajer.Jak o tym napisałem to była tu na mnie nagonka. Odpowiedzi coś jednak wskazują…


    wojciech.staszewski

    2014/02/01 22:26:39

    Oco, skończyło się z garminem, zacznie się z gwałtem?
    Sprawę badała policja. Miała wątpliwości, naciskała na „Annę”, żeby przyznała, że to „bajer”. Ale jednak policja swoich wątpliwości nie potwierdziła. Prokuratura uważa, że gwałt był, umorzyła postępowanie wskutek niewykrycia sprawcy. A nie jak pomyślał bezrozumnie burmistrz Guział z powodu niestwierdzenia przestępstwa.


    ocobiegatu

    2014/02/02 11:24:34

    W sumie moje myslenie jest jednak pozytywne. Lepiej chyba pomyslec ,ze gwaltu nie bylo..Dla mnie sprawa wyglada zbyt niewiarygodnie aby w nia wierzyc. Mam prawo do wlasnej oceny.A to co mnie spotkalo od roba po moich wypowiedziach o tym , to dalej z przykroscia pamietam. No nic . Laduje garmina. Ostatni trening. !0 km , chod.


    Gość: rob, *.dynamic.chello.pl
    2014/02/02 13:41:38

    Oco- użyłem wtedy w stosunku do Ciebie mocnych słów przyznaję i przepraszam Cię za nie. Nie chodziło mi o obrażanie Ciebie, był to raczej sprzeciw przeciwko głoszonej przez Ciebie tezie.
    Nie zmienia to jednak faktu, że się z Tobą w tej i innych sprawach nie zgadzam. Masz oczywiście prawo do własnej opinii i prawo do jej wyrażania. Tak samo jak ja.
    rob


    Gość: rob, *.dynamic.chello.pl
    2014/02/02 13:46:14

    pmraty możesz napisać kilka słów o tym biegu w Otwocku? Czytałem gdzieś, że pierwszą edycją zaliczyli lekki falstart i ciekaw jestem czy się poprawili. Nie sprawdziłem kalendarza i nie pamiętałem, że 15 lutego mam zobowiązania rodzinne, które uniemożliwią mi bieg w Falenicy i rozważam w związku z tym bieg w Otwocku
    rob


    kamilmnch1

    2014/02/02 14:59:40

    http://www.blogroku.pl/szukaj/szukaj.html?q=Staszewski+Biega

    podobno jak Wojtek dostanie min 100 sms’ów od jednej osoby to napisze odcinek o seksie 🙂


    pmraty

    2014/02/02 15:59:38

    rob nie dotarłem do Otwocka. W piątek cudem wyszedłem bez szwanku po ataku zamachowca. Niby wszystko było precyzyjnie wykonane – wyjazd na pełnym gazie z podporządkowanej, przecięcie dwóch pasów w poprzek i staranowanie mnie na lewym pasie – a jednak czegoś zabrakło i nic mi nie jest. Może zabrakło doświadczenia, bo zamachowiec przyznał się później, ze dopiero zaczyna stawiać pierwsze kroki („Panie, mam prawo jazdy od 62 lat i nie miałem do tej pory żadnej, najmniejszej stłuczki”). Może też 78 lat to zbyt późny wiek, by zostać mistrzem w tej dziedzinie, tak jak 6 lat to za późno by zaczynać grę na skrzypcach, sam nie wiem… Dlatego w sobotę lepsze było długie wolne, bieganie niż zawody. 14 km to dobry sposób na taka traumę. Początkowo w pobliżu ulicy spodziewałem się ponownego ataku rozpędzonego zamachowca, ale pocieszałem się, że mój nowy znajomy z bezterminowym prawem jazdy nie miał Auto Casco i raczej długo będzie naprawiał swój taran. Zastanawiałem się też, jaki będzie następny jego cel. Po 14 km wyleczyłem się z traumy 🙂 To tak: tpks.ws/jr0f A w Otwocku będę następnym razem. Raczej dobre opinie czytałem, a trasa jest świetna. Karol, jeśli był, to może napisze.


    johnson.wp

    2014/02/02 18:22:59

    Dziki – pytanie „Czy jest w Pani bieganiu coś feministycznego?” nie jest pytaniem neutralnym i jest więcej takich pytań w wywiadzie Wojtka. Lady Pasztet być może zbyt ostro zmierza do celu i uchybia neutralnemu stylowi publicystycznemu, co zapewne może być rażące emocjonalnie dla delikatnego mężczyzny. Może zbyt długo czekała na okazję do wyrażenia swojego gniewu i dlatego mylnie wytypowała Wojtka na kozła ofiarnego, kierując się być może reputacją czasopisma. Zresztą, pamiętam emocje warszawskich biegaczy, w tym tych spod tego bloga, którzy w tamten dzień skrzykiwali się by wyładować swoje emocje i własnoręcznie dopaść „złego”. Wprawdzie Lady Pasztet w swych emocjach się od nich nie różni, próbuje jednak zwrócić uwagę mężczyzn (i Wojtka, bo akurat się nawinął) na coś czego my często sami nie chcemy widzieć. Na to, że zalążki tego zła żyją pomiędzy nami, że „zły” to być może ktoś podobny do przeciętnego biegacza, przeciętny mężczyzna, przeciętny frustrat z przeciętnym zapotrzebowaniem na przemoc. Nie na seks, a na przemoc, która przecież jest wszędzie wkoło nas i przy okazji tworzy kulturę gwałtu, o której śmiało mówi też Pani „Anna”.
    Lady Pasztet podpiera się w tym celu cytatami do tekstu niewątpliwie przemyślanego, więc może zejść z jej stylu i emocji, a odnieść się do meritum, czyli skąd to się bierze w mężczyznach? Tego pytania Wojtek nie zadał. Pani „Anna” w trakcie wywiadu Wojtka nie jest wystraszoną ofiarą, także ma to przemyślane, a zamiast na wspomniane pytanie o feminizm sama prowadzi rozmowę do konkluzji: „kiedy zetknęłam się z szowinizmem, zobaczyłam, że są inni mężczyźni, niż ci, których znam. Już wiem, że są tacy, którzy uważają, że kobietę można zgwałcić”. Tego wątku Wojtek w wywiadzie jakoś nie pociągnął, a swoje pytania sprowadził jedynie do poziomu bólu i obaw. Nie masz racji Oco, ten gwałt był i zdarzyć się może w każdej chwili, w szkole, w rodzinie, w grupie zaprzyjaźnionych biegaczy. Patrzmy sobie nawzajem na ręce i w oczy Panowie, nie zostawiajmy tej brudnej roboty kobietom. Ja też co jakiś czas patrzę w lustro.


    piotrek.krawczyk

    2014/02/02 19:58:31

    Tu Dziki
    Johnson – zgadzam się z Tobą. Patrzymy na siebie, to podstawa. Potem na bliźnich ze swojego środowiska, potem dalej. A popatrzmy na transmisję kulturową, na transmisję biologiczną, tu zaczyna się robić nieciekawie i strasznie. Upraszczamy i polepszamy sobie życie przez systemy etyczne, w tym religie, także poprzez kodeksy prawne. Czasem pojawia się jednostka, u której natura bierze górę nad kulturą w rozumieniu trzystu lub więcej pokoleń i zdobyczami współczesnej cywilizacji. Ten człowiek to nasz wysłannik, nic nie usprawiedliwia jego czynów, ale daje upust zbiorowej podświadomości, dlatego sensacyjne i pożądane są doniesienia o rzeczach strasznych, to są zamachy, wojny, gwałty, dzieciobójstwa. Dopiero od stu lat to jest obiektywne zło, przez tysiące tysięcy lat to zło było tylko subiektywne. Co nikogo i niczego nie usprawiedliwia, „delegaci” czyniący zło muszą być potępieni i ukarani, na całkowite wygaszenie mamy następne tysiące lat.
    A dziennikarz jest tu i teraz, ja nie wiem naprawdę, co to jest feminizm, ale na zło w Lesie Kabackim zareagowali ci, co wiedzą. Dlatego pytanie o feministyczne bieganie mogło być zasadne, zadane po prostu, bez ukrytych intencji. Itd. Mnie ten tekst, mówiąc szczerze, nie zaspokoił, nie był dla mnie pełny w treści. Ale straszny i jednocześnie delikatny materiał nie mógł w popularnym tygodniku być podany inaczej. Można mówić tak: rozmowa za zgwałconą biegaczką – sensacja. Można tak: rozmowa – interwencja dziennikarska. W dodatku skuteczna. Każdy czyta jak chce. Tyle Dziki w tym temacie na razie.
    A Dziki dziś zrobił zawody dla 21 dzieci na siódmych urodzinach Hani. To tor przeszkód z mierzeniem czasu w sali Integracji Sensorycznej w placówce Stowarzyszenia Terapeutów. Z użyciem sprzętu do SI, równoważnia, tunel, huśtawka, drugi tunel, jeżyki, trampolina, itp. Dzieci weszły w zabawę, na tor były wpuszczane pojedynczo, Dziki krzewił nauki, że każdy ma mierzony swój osobisty czas i może ten czas poprawić za drugim razem. Wszystkie dzieci chciały drugi raz, wszystkie poprawiły „życiówki”. I jeszcze nauki o kibicowaniu krzewił Dziki. Jestem zadowolony z tych zawodów. Potem grała Jakże Piękna Żona do innych zabaw, potem tort, impreza 3 godziny, przygotowanie 3 godziny, zbieranie i sprzątanie 3 godziny, absurd czasowy i ekonomiczny po prostu. Zawsze tak myślę i zawsze po roku robimy następne urodziny. To Dziki dziś nic. Dziki


    pannaanka

    2014/02/02 20:30:35

    Niestety Lady Pasztet ma w dużej części racje. Zostałam zapewniona, że jeśli temat znajdzie się na okładce (co miało być obarczone ryzykiem 5% i czego zdecydowanie nie chciałam) to dowiem się o tym pierwsza, a okładka nie będzie krępująca i obrzydliwie sensacyjna dzięki nadzorowi dziennikarza, któremu zaufałam. Nie chciałam być naiwniaczką, ale usłyszałam tak gorliwe zapewnienia, że uwierzyłam w czystość intencji. Niestety okładkę zobaczyłam bez ostrzeżenia (mimo, że dziennikarz widział ją wcześniej) i była ona spełnieniem najbardziej koszmarnych obaw. Przeżyłam silny szok, załamanie i straszne upokorzenie. Okropne słowa na okładce wepchnięto do moich ust dla taniej sensacji. Te słowa właśnie pogwałciły moją godność. Okazało się, że jednak byłam tylko „towarem” na sprzedaż. Ostatni tydzień był bardzo trudny dla mnie i mojej rodziny. Wszyscy wstydziliśmy się tej okładki. Wyszłam na histeryczkę, którą nie jestem. Musiałam się tłumaczyć ze słów, których nie wypowiedziałam. Nie chciałam obrażać policji i nigdy nie porównałabym ich zachowania z gwałtem. Nigdy bym się zgodziła na wywiad gdybym wiedziała, że zostanę tak potraktowana. Jeśli redakcji przyszło z taką łatwością porównanie gwałtu, do działań policji i internetowych trolli, to nie widzę przeszkód, aby upokorzenie mnie przez redakcję nazwać właśnie takim „gwałtem” (w cudzysłowu bo gwałt był „tylko” jeden). To był gwałt na mojej godności, wiarygodności i wizerunku. Na oczach milionów. Jakieś tam trolle internetowe to był przy tym pikuś i rzeczywiście użalałam się chyba nad sobą.


    Gość: lurket, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
    2014/02/02 20:49:10

    Najwyraźniej niestety po raz kolejny okazuje się, ze ludzie są dla dziennikarza tylko tematem. Szkoda, ze dowiadujemy się tego o Wojtku. Smutne.


    Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
    2014/02/02 21:03:55

    Bzdura. Współczuję tej Pani z powodu tego co się stało w lesie kabackim, ale jak się potem udziela wywiadów, to trzeba się liczyć z konsekwencjami, tak działa prasa i media, że ze wszystkiego robi się sensację, żeby potem czytały to miliony. Dziś tematem dnia było to, że napadało śniegu w lubelskim – zrobili z byle g… sensacje tak jakby kurna śnieg nie padał tam od stuleci.
    Poza wszystkim, nie wierzę, że Wojtek coś obiecał i nie dotrzymał słowa w pogoni za tanią sensacją. Totalna bzdura


    Gość: lurket, *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
    2014/02/02 21:13:58

    @podopieczny bartek
    Proponuje, abyś się zdecydował czy tak działa prasa i sama jest sobie winna, ze dala się zmanipulowac, czy nie wierzysz iż Wojtek niewywiazal się z obietnic? Te argumenty podane razem są jednak, hmmm nieco logicznie sprzeczne.


    Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
    2014/02/02 21:21:26

    ja nie używam argumentu, że ktoś dał się zmanipulować; nie napisałem, że „pani A. sama jest sobie winna, że dała się zmanipulować”, napisałem, że jest sama sobie winna, że poszła się uzewnętrzniać do prasy


    sten2013

    2014/02/02 21:53:04

    Bartku – to trochę w stylu: Pani sama poszła do lasu, więc niech się Pani nie dziwi, że…


    Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
    2014/02/02 21:57:17

    Sten bez przesady, nie porównuj wywiadu do gwałtu…


    kamilmnch1

    2014/02/02 22:13:40

    kto udowodni, ze pannaanka to rzeczywiście bohaterka artykułu a nie np prowokacja ladypasztet? od kiedy rozsądni ludzie wierzą bez zastanowienia się we wszystko co przeczytają?


    ok123

    2014/02/02 22:15:11

    No, to zrobiło się naprawdę poważnie.
    Anka, jeżeli to jesteś naprawdę Ty (czego w dobie internetu nigdy nie jesteśmy pewni) – trzymaj się!!!
    Przeczytałem ten wywiad – bardzo dzielna z Ciebie dziewczyna.
    Jeszcze raz – trzymaj się!


    Gość: lady pasztet, *.ip.netia.com.pl

    2014/02/03 08:49:53

    Kamil – a po co miałabym podszywać się pod zgwałconą kobietę z Lasu Kabackiego? Widzisz trole, tam, gdzie ich nie ma. To bardzo brzydko świadczy o Tobie.

    Mój wpis na blogu broni się sam, niezależnie od tego, kto go i jak go skomentuje.
    W niefajnym świecie żyjesz i jak mi radził Dziki, „idź pobiegaj z pół godzinki.”


    Gość: lady pasztet, *.ip.netia.com.pl

    2014/02/03 08:54:51

    Poza tym na pewno autor bloga może zweryfikować, czy to osoba, z którą przeprowadził wywiad, bo tylko oni znają ustalenia pomiędzy sobą.


    kamilmnch1

    2014/02/03 10:33:09

    pobiegałem ponad pół godzinki, zdania nie zmieniam, nie przyjmuję świata bezkrytycznie i to ma powodować, że świat jest „niefajny” czyli jaki nie różowy, nie pluszowy…?!


    Gość: lady pasztet, *.ip.netia.com.pl

    2014/02/03 10:36:58

    Zdania nie zmieniasz, no to rzeczywiście, świat Twój nie jest różowy ani pluszowy. Trudno, w personalne bójki się wdawać nie będę. W każdym razie zostawiam Cię z Twoimi spiskowymi teoriami. Bye.


    pict

    2014/02/03 10:54:42

    Jakoś ta sprawa z okładką pasuje do miejsca, gdzie w tej chwili pracuje Wojtek:
    http://www.pudelek.pl/artykul/63403/wojewodzki_do_lisa_wydymales_mnie_jestes_malym_handlarzem_/

    To przykre co się dzieje z dziennikarstwem. Kupiłem jakiś czas temu Njusłika – takiego, w którym Wojtek pisze o problemach z religią w szkole (ja mam ten problem w przedszkolu – i wiem, że to bardzo poważne jest dla dziecka ateisty, ale nie o tym). Coś tam przeczytałem, ale nie jest to dobry tygodnik. Zaprenumerowałem sobie ostatnio cyfrową wersję Polityki – przepaść w poziomie dziennikarstwa i publicystyki jest tak ogromna (na korzyść Polityki), jak między mną a Usainem Boltem. Niestety.


    mksmdk

    2014/02/03 11:03:12

    Jakaś awantura miedzy ManUnt a Borussią ! …i Realem też ?


    kamilmnch1

    2014/02/03 11:06:13

    Lady nie mam zamiaru się bić, intencją jest zwrócenie uwagi na niebezpieczeństwo wierzenia we wszystko co się przeczyta!


    http://www.logotypcafe.pl

    2014/02/03 12:12:33

    Fajny tekst. Dobry pomysł na sport w czasie ciąży:-)


    Gość: troll ip, *.pat.umts.dynamic.t-mobile.pl
    2014/02/03 13:29:49

    Polityka nie zainteresowalaby sie tym tematem. Na okladke Newsweeka Wojtek nie ma wplywu. Niezaleznie od plci biegacze sami są sobie winni cokolwiek im sie stanie. To bezczelność biegać po lesie go bezczelność wstrzymywać ruch na mieście podczas imprez biegowych. Mozna byc zgwalcona lub zgwalconym w slusznej sprawie i wtedy zaslugujemy na wspolczucie ale podczas biegania to jest na wlasne życzenie. To nie do pomyślenia żeby ona tak biegala po ciemku. Moj znajomy kiedyś butelka w glowe biwgajac po parku. Za to ze w legginsach wyglądal jak pedal. Sam sie o to prosil. Ten wywiad dobrze pokazuje ze ofiara przemocy jest sama. Wobec mediow tez. I dopok „Anna” pozostaje anonimowa opakowanie jakie Newsweek nadal temu wywiadowi nie jest aż tak szkodliwe. Fakt podszedlby do tematu chętnie ale to moglaby byc dopiero katastrofa.


    ocobiegatu

    2014/02/03 15:32:20

    Kamil ma rację. Nigdy nie wiadomo kto pisze. Może być tak ,że John nie ma czasu i posadzi dziś Dzikiego do kompa na kolejny odcinek..). Co do tego gwałtu w lesie kabackim. Ja nie jestem taki aż zły pisząc o tym,że może gwałtu nie było. To taka obrona psychiki. Tak jak ktoś się broni w psychice jak może przed śmiercią bliskiej osoby.
    Też byłem zaszokowany tym. Starałem się wyszukać argumenty ,że jednak nie…
    A więc – w tym lesie od lat nic złego się nie działo i nagle gwałt. Sprawca bardzo charakterystyczny i z pistoletem. Nikt go nie widział w Warszawie.Nic się nie bał gwałcąc kobietę. Przecież za kilkanaście sekund by biegł kolejny biegacz w pobliżu. A tak w ogóle to dobrze przyjąć zasadę ,że zawsze jesteśmy najpierw winni my. A dopiero później doszukiwać się winy w innych.Wiem. Aluzja dosyć brutalna.
    Taki znany psycholog celebrytów Santorski, któłrego ksążkę czytam ( „Dobre życie”) tak właśnie wskazuje. Jak czujemy winę w sobie to pomyślmy o winie innych a jak czujemy winę w innych to skupmy się na własnej winie. Jakoś taki sens.
    To jest do przemyślenia. Ale najprościej byłoby jednak znajdować winę w sobie..
    Bo choćby z tego względu,że ta wina wtedy jest zagęszczona , strawiona w sobie, zamieniona w żólć a później wysikana albo co , i jest ulga a nie szkodzimy innym.
    Na sportowo to byłoby,że jak zawodnik ma złe wyniki to zawsze jego wina.


    Gość: kinga.witek@gazeta.pl, *.dynamic.chello.pl
    2014/02/03 16:29:08

    Wszystkie frazy, zdania, wypowiedzi, pytania, kropki i przecinki w wywiadzie były dokładnie autoryzowane przez bohaterkę. Nawet zdjęcia były przez nią wybierane, co w zasadzie nie jest praktykowane, tą sferą zajmuje się dział foto, a nie bohater tekstu. Jeśli chodzi o tytuł i okładkę to decyduje o tym Redakcja, a nie dziennikarz przeprowadzający wywiad i jest to jej święte prawo! I właśnie Redakcja skorzystała z tych kilku % i zadecydowała o wadze wywiadu, a tytuł jest kwintesencją treści wywiadu, a nie cytatem bohaterki. Jednocześnie wiem, że może się to podobać lub nie, budzić sensację lub nie, może być to krzywdzące dla bohaterki lub nie, jednak Redaktor Staszewski nie odpowiada już za tę sferę. Oczywiście Lady P może usiąść w loży sędziów i ocenić (włączając emocje, a nie fakty) kto co obiecał, a czego nie, na którym etapie kto kogo oszukał, skrzywdził, nie dopowiedział, ale tego nikt nie rozstrzygnie i nie o to tu chodzi.
    Każdy wierzy w to co chce, rozumie tekst tak jak chce, widzi zło/dobro tam gdzie chce. Ja widzę w tekście o gwałcie w Lesie Kabackim skrzywdzoną dziewczynę i Redaktora, który stoi po jej stronie, (a ona to czuje i z całą formą tekstu zgadza się do momentu publikacji) szuka prawdy, powodów ataku ze strony internautów i z empatią przedstawia to tragiczne zdarzenie.
    Czy okładka niezależna od Wojtka zmieniła treść wywiadu? Nagle Redaktor Staszewski jest większym zbrodniarzem niż gwałciciel i internetowi hejterzy, rzucił się na bohaterkę tekstu, zmanipulował, zmusił do wypowiedzi i włożył w jej usta słowa, których nie wypowiedziała, wykorzystał ją dla kasy ;)? Najprościej jak potrafię, te demagogiczne zarzuty łączę z emocjami bohaterki, która trochę chciała tego wywiadu, a trochę nie nie spodziewała się tak silnego powrotu sprawy (czego również nie spodziewał się Wojtek) i ciężko jej, bo jeszcze raz to przeżywa. Uważa, że została upokorzona przed milionami (choć ta emocja/fantazja może być tylko i wyłącznie w jej głowie i sercu, a w oczach czytelników zyskała ogromny podziw). W sytuacji poczucia skrzywdzenia, lęku, gwałtu, upokorzenia przez policję/internautów i braku umiejętności poradzenia sobie z takimi emocjami, uruchamia się najbardziej standardowy, a jednocześnie krzywdzący mechanizm psychologiczny – znaleźć winnego, oskarżyć, osądzić.
    MSŻ


    kamilmnch1

    2014/02/03 16:31:50

    A men!


    piotrek.krawczyk

    2014/02/03 18:19:19

    Kocham Cię Kinga! :-

    A Dziki dziś z braku czasu zarządził sobie kilometrówki. Nawet w największym treningowym zaangażowaniu i w najlepszych czasach startowych, nie robiłem nigdy więcej niż pięć kilometrówek podczas treningu. Standard to było 5 X 1 km na przerwach w biegu 1 km. To dziś prawie pięć czyli cztery razy kilometr na truchcie aż tętno zejdzie poniżej 140. Miejsce akcji: Kępa Potocka. Poszło tak:
    Rozbieg 1,5 km – tempo 5’46
    1 km – tempo 4’02/km
    Trucht 220 metrów
    1 km – 3’56
    Trucht 310 metrów
    1 km – 3’43
    Trucht 360 metrów, tętno nie spada poniżej 140, to kilkanaście sekund pełnego odpoczynku
    1 km – 3’50 – myślałem, że to najszybsza kilometrówka, ale się myliłem
    Dobieg 600 metrów – tempo 5’58
    Zmęczyłem się. Niezłe warunki, na początku treningu piękna końcówka zachodu Słońca nad Warszawą.

    A Lady Pasztet jest fajną lejdi. W dodatku wcale nie pasztet (seksizm?) Dziki


    sten2013

    2014/02/03 18:35:32

    Kinga – ja też cię kocham 🙂


    fronesis

    2014/02/03 20:11:26

    Panie Wojciechu Staszewski
    jest mi za Pana wstyd, nie potrafi Pan się przyznać do tego, że nie rozumie Pan czym jest gwałt, jak bardzo to trudne dla ofiary. Sposób odpowiedzi na komentarz Pani Katarzyny (Lady Pasztet) pokazuje, że nie zasługuje Pan na szacunek. Jest kumplem gwałcicieli a nie ich ofiar. To mój ostatni komentarz na Pana blogu i ostatnie odwiedziny, choć wchodziłem tu jako biegacz.


    Gość: podopieczny_bartek, *.dynamic.chello.pl
    2014/02/03 20:18:23

    Koledzy Wojtka, to już wiemy, kim jesteśmy…
    Aż trudno sobie wyobrazić, jak dalej będzie bez Pani funkcjonował ten blog…


    popellus

    2014/02/03 20:20:51

    Sten ja też Cię kocham!!


    kamilmnch1

    2014/02/03 20:22:16

    fronesis- jeśli to jet Twój język wypowiedzi, to cieszę się, że odchodzisz spod bloga, uff, jak można pisać tak jadowite komentarze, że ktokolwiek jest kumplem gwałcicieli, uwaga, zniżam się do twojego poziomu- kurwa mać, fro coś tam spierdalaj ty kumplu pedofilii!

    Można tak? A dlaczego nie internet to przecież bagno z którego więcej anonimowego odoru się unosi niż z innych miejsc!


    kamilmnch1

    2014/02/03 20:23:30

    Czecza, nie jestem z gumy!


    popellus

    2014/02/03 20:26:20

    Sten- nie bierz tego do siebie i nie atakuj. Spotkamy się jednak w Stołowych, gdyż zamierzam się opłacić w czerwcu- procedura standard. Jak coś będę na trasie, a za chwilę będę się na Warmii szlifował, takie rzeczy….przygotowanie do sezonu ..na pustkowiu:) nie w górach.

    Oco- cieszę się, że zamykasz Gate. Zostawię Ci Powerade – niebieskiego- pod sosną, żeby Ci smutno nie było…na dniach:) Będziesz miał jak zawsze na pętli:)

    Najlepszego
    Pope

    p.s
    Dziś 15 km
    5 km – wolno, 5.15
    5 km – po 4.33
    i 5 km mixem.
    puenta to podbiegi 5 x TM:)


    popellus

    2014/02/03 20:27:04

    Kamil – idź na Trzy godziny:):):)


    sten2013

    2014/02/03 20:29:30

    Popellus – ciebie też kocham.
    Widzimy się w Stołowych.


    kamilmnch1

    2014/02/03 20:30:51

    Pope, ok w sobotę 🙂

    jeszcze nigdy tak się z powodu komentarzy nie wzburzyłem ( czytaj wkurwiłem)


    popellus

    2014/02/03 20:33:43

    do soboty to uzbierasz, ze 100 km:)

    Wszystkiego dobrego Panowie….
    i Panie:)

    Pope


    Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/02/03 21:30:15

    Fronesis – idź pobiegać z mantrą Kamila, potem zmień siebie, zmień nick i zacznij od nowa. Jesteś solą syntetyczną internetu, współczuję. Piotr Krawczyk
    Kamilu – kocham Cię. Dziki


    Gość: Dziki, *.centertel.pl
    2014/02/03 21:42:27

    Fro coś tam – minimum cztery godziny biegania. Mantrę Kamila nagraj spokojnym głosem na empetrójkę i słuchaj przez cały czas tego treningu pokory w zamkniętym obiegu. Potem zrób jak powyżej. A tu dla ułatwienia mantra dla Ciebie: „uff, jak można pisać tak jadowite komentarze, że ktokolwiek jest kumplem gwałcicieli, uwaga, zniżam się do twojego poziomu- kurwa mać, fro coś tam spierdalaj ty kumplu pedofilii!” Dziki – kolega gwałcicieli


    kamilmnch1

    2014/02/03 21:46:49

    Nie wymienię Was wszystkich ale, Ci co powinni to będą to czuć!
    Kocham Was!


    Gość: Karol, 176.111.230.*
    2014/02/03 21:46:51

    Trasa w Otwocku jest całkiem fajna. Jest trochę krótsza niż w Falenicy, dwa razy biegłem i dwa razy garmin zmierzył mi około 8,7 km, w Falenicy mierzy mi około 8,9 – 9 km. Ma mniej podbiegów (3 na pętli a biega się na najdłuższym dystansie 4 pętle) i jest mniej kręta ale za to bardziej piaszczysta więc jest trochę kopania się. Tym razem organizatorzy się nie spóźnili a po biegu znów częstowali gorącą herbata, także było już wszystko ok 🙂

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.