Dzikie bieganie

 

Widzicie go? Zadowolony, jakby czegoś dokonał. A właśnie wbiegł na grzbiet Rabskiej Góry z Raby Wyżnej omijając zabudowania i dzikie psy, bo po wsiach wszystkie psy są dzikie, ujadają, szczerzą i grożą. Kluczył po polach kopnego śniegu i tempo wyszło mu rzędu 16 minut na kilometr. Więc czego się tak cieszył? 

[Jeśli ta forma rozpoczęcia wpisu byłaby zbyt niejasna, proponuję alternatywny początek: „Po godzinie białego szaleństwa na wyciągu w Spytkowicach poprosiłem Moją Sportową Żonę, aby podrzuciła mnie do miejscowości Raba Wyżna, skąd rozpocząłem biegową przygodę nie zważając na szczekające czworonogi oraz trudy wynikające z przedzierania się przez śnieg, co skutkowało jednak niestety znikomym tempem poruszania się”. Sorry, ale jeśli człowiek chce konkurować z biegającymi pannami, musi nauczyć się tego języka]

I jedziemy dalej: przez szczyt, przez grzbiet, raz w koleinie, ale lód zaczął pękać mimo kilkunastu stopni na minusie, więc lepiej już przez śnieg, przez śnieg. W słuchawkach „Nieśmiertelni” Severskiego, akurat wątek rosyjski, więc czym bardziej sroga zima, tym bardziej mogłem wejść w książkę. Mróz, który w książeczkach dla dzieci „maluje drzewa na szybie” tak wszystko zmroził, że pomalował drzewa w rzeczywistości. Po jakiejś godzinie biegu, przed zakopianką znów wyciągnąłem telefon z kieszeni:

A wzdłuż zakopianki nie będę biegł. Mam nawet racjonalne wytłumaczenie: przy drodze pryzmy śniegu, więc nie ma pobocza, a samochody dziką rzeką suną na sylwestra w Zakopanem. Ale mogę się przyznać, że to nie dlatego zbaczam na kolejne białe pole – tylko po to, żeby wbiec na Krzywoń od tej strony, od której nigdy nie wbiegałem. Zdobyć go na dziko.

I jest tak jak sobie mogłem wymarzyć. Zbliżam się do szczytu, już chcę skręcać na polanę w stronę szlaku, ale okazuje się, że jestem w innej dolince, droga prowadzi mnie do Ponic, nie do Rabki. Wracam przez las pod górę bardziej na północ, a tam wąwóz wyryty przez mały strumyczek. Ile mocy ma taka woda. Ile mocy daje przyroda.

Po dwóch godzinach z hakiem zbiegam z Krzywonia w stronę Rabki. Na dziko oczywiście, bo urwałem się właśnie z wszystkich szlaków. Nie myślę o tematach do Newsweeka, nie myślę o żadnych utartych ścieżkach. Tylko galop, galop, galop. Dobrze, że śnieg kopny, można grzać w dół bez ryzyka upadku, wszystko dzieje się jak na zwolnionym filmie.

Dobiegam do Poniczanki. To mała rzeczka, na obozie wracając z Krzywonia pokonujemy ją w bród nieopodal mostu. Ale teraz w zimie nie chcę wchodzić do lodowatej wody. Jestem dziki, ale nie jestem wariatem. Do mostu mam niecały kilometr, ale nie po to słucham o Jaganie, żeby nadkładać drogę do mostu. Wyszukuję przejście po kamieniach i chociaż jestem już w dolinie, adrenalina sięga Rabskiej Góry. Kamienie oblodzone, pod czapkami śniegu, które mogą ukrywać śliskie niespodzianki. Przechodzę ostrożnie i kiedy po ostatnim skoku ląduję bezpiecznie na drugim brzegu, krzyczę nie zważając na psy, które natychmiast zaczynają znaczyć ujadaniem swoje terytorium.

Bo to jest teraz mój rewir. Moje bieganie, moja Rabka, mój dziki szał.

Stary rok żegnam biegiem na Stare Wierchy. Mróz jeszcze większy, ale słońce szaleje. Zupełnie jakby to było pogańskie przesilenie wiosenne, a nie sztuczna cezura – że jeden rok się kończy, a drugi zaczyna.

Trzaskam fotę za fotą. I życzę Wam wszystkiego pięknego.

Updated: 5 stycznia 2015 — 18:55

  1. tomikgrewinski

    2015/01/05 23:13:08

    O rety piękne fotki, piękna zima!
    A w warszawie wiatr wieje i wieje..


    beat.usia

    2015/01/05 23:46:13

    Ale cudownie!
    A może by tak obóz zim???


    beat.usia

    2015/01/05 23:47:05

    … obóz zimowy???


    kwasnaali

    2015/01/06 09:05:38

    Przepięknie!! Być tam choć przez chwilę, choć przez 1 długie wybieganie..!


    gwynbleiddd

    2015/01/06 11:52:29

    Jeśli ta forma rozpoczęcia wpisu byłaby wciąż niesatysfakcjonująca, proponuję alternatywny początek: Ciszę rześkiego poranka przerwało rozdzierające pierdnięcie. -Na dobrą wróżbę pierdzą – rzekł start baca.
    Coś Ty się tak Wojtek zafiksował na te biegające panny? Dla różnych grup docelowych piszecie więc żadna konkurencja 😉


    gwynbleiddd

    2015/01/06 11:53:23

    stary nie start, sorry za literówkę 🙂


    sten2013

    2015/01/06 12:15:27

    Wow – mocne


    kamilmnch1

    2015/01/06 13:05:48

    Zdjęcia jak ze zdjęcia!


    ocobiegatu

    2015/01/06 14:42:26

    Mimo niezwykłej precyzji Wojtek nie ustrzegł się błędów .
    1. „Wejść w książkę” 2. „Wchodzić do lodowatej wody”..:).
    Na temat 16minut /km w bieganiu się nie wypowiadam, bo w M55 coraz trudniej o powtórzenia a zarazem łatwiej i trzeba ich unikać. Tu głęboka przenośnia…:).


    podopieczny_bartek

    2015/01/06 15:41:15

    gwynbleiddd, nie mogę się pozbierać, rozbawiłeś mnie do łez:)))


    wojciech.staszewski

    2015/01/06 21:03:56

    Biegające panny będą toposem powracającym. Póki mnie to będzie zadziwiać.
    Kwasnaali – jest sposób, żeby się tam znaleźć i to nie na jedno długie wybieganie. W sierpniu 🙂


    piotrek.krawczyk

    2015/01/06 21:07:06

    Dziki John 🙂 A Dziki dziś Bielany, Lasek Bielański, Kępa, Żoliborz. Nuda w tempie 5’16, razem 13,5 km. A z Fajką jesteśmy zarejestrowani na Rzeźnika jako team. Czekamy na losowanie czyli na siłę wyższą. Dziki


    kawonan

    2015/01/06 22:30:40

    mam podobne foty z tych szlaków z listopada- śniegu nie było , była szadż. Nie umiem wrzucić. Tys piknie !!! Na Starych Wierchach stary gazda sprzedawał pyszne oscypki po 1 pln/szt.
    Ech, sanatorium Rabka …
    W Spytkowicach byłem na basenie…
    Dzisiaj 2 min w przeręblu + 5km do domu.


    johnson.wp

    2015/01/07 18:14:08

    Ale się serce uradowało, dobrze czytać, że jest gdzieś dobre bieganie, bo ja to siedzę, znam te psy 🙂

    gwynbleiddd – pisz więcej 🙂


    artur-mokwinski

    2015/01/08 19:23:21

    Podziwiam za taki zapał 😉 ze mnie jest totalny leń i jakoś ciężko jest mi się zmobilizować do jakiejkolwiek formy sportu. Chyba zacznę się inspirować innymi 😉 Wytrwałości życzę 🙂


    sten2013

    2015/01/08 20:26:57

    No to mam wyrok z USG kolana. Są dwa problemy łatwy i trudny.
    1. Łatwy. Kilka przykurczy na przyczepach – do rozmasowania głębokiego w kilku sesjach.
    2. Trudny. Rozwarstwienie łątkotki. Jeszcze nieoperacyjne ale jest główną przyczyną bólu. Podobno będzie się pogłębiać po każdym górskim hasaniu.

    No cóż. Jutro idę po skierowanie do ortopedy, żeby mi dał skierowanie na operację. Zapiszę się do kolejki i za dwa lata jak znalazł będę się operował. A póki co dobiję w tym czasie łąkotkę żeby stała się operacyjna.

    Najważniejsze, że mogę chyba biegać.


    1.marsz

    2015/01/08 23:09:29

    sten – może jest jakiś fizjoterapeutyczny sposób żeby to rozwarstwienie zahamować?
    marsz


    sten2013

    2015/01/09 08:34:47

    marsz – niestety, nie da się tego zahamować. Na postęp rozwarstwiania ma wpływ obciążenie. Myślę, że będę robił swoje, a jak rozwarstwienie stanie się operacyjne to je po prostu zoperuję. Problemem jest tylko ból. Nie jest nie do zniesienia ale jest dyskomfortowy.


    ocobiegatu

    2015/01/09 10:43:24

    Mam teraz podobnie jak Sten. Pobolewanie kolana. Co nazywam ,że mam w nogach to 1.08..:). Wkurza , bo owszem można byłoby pójść (do biegania brak uprawnień – 92kg) ale nie wiadomo co by z tego wynikło. Tradycyjnie stosuję metodę JNP – jak na psie.
    Tylko nie wiadomo jaka rasa..:). To jest cała psychologia kontuzji. Jak się pójdzie np. na usg to coś może złego wykazać a wtedy są straty na głowie , coś nas niepokoi .
    Dla mnie jednak wolę JNP. To zawsze stosowałem , tylko potrzeba cierpliwości.


    1.marsz

    2015/01/09 18:04:19

    przykra sprawa sten – może się przynajmniej ból wyciszy

    u mnie postęp: od marszobiegów
    przeszedłem do truchtów (6’30/km), a raz nawet porwałem się na bieg regeneracyjny (5’50/65%hrm) i tak przynajmniej do końca miesiąca, potem chciałbym wrócić do treningu alenie ma we mnie wiary że to się uda…zapisałem się też na siłownię ale jakoś nie mogę się tam odnaleźć – ćwiczyć na tych maszynach czy raczej sztanga I hantle?
    marsz


    sten2013

    2015/01/09 18:45:56

    marsz – jestem wielkim fanem siłowni. Początki są trudne i nudne ale po kilkunastu treningach pojawia się „czucie” mięśni i wtedy jest już frajda. Czy maszyny czy wolne ciężary? Na początek na pewno maszyny i niewielkie wolne ciężary. Najważniejsza jest nauka techniki ruchu. Najlepiej po okiem instruktora.
    A ja dzisiaj trochę pobiegałem. 7km w wolniutkim tempie. Czas wracać do orki.


    kubol7b

    2015/01/09 19:08:18

    Sten, to usg to u kogo? Kranc, czyrny lub Serafin-król? Zrób kontr diagnozę, najlepiej u kogoś z powyższych. Do biegania z bólem w stawach można się przyzwyczaić 🙂 ja nie mam wyjścia, będzie mi już zawsze towarzyszył


    sten2013

    2015/01/09 22:50:12

    robiłem u Czyrnego


    kamilmnch1

    2015/01/10 07:34:39

    Bolą mnie kolana- od prób jeżdżenia na desce 🙂


    cze.cza

    2015/01/10 17:37:33

    Kamil:) na desce jeździ się na stopach, a nie na kolanach:)))


    popellus

    2015/01/10 22:03:56

    Marsz@- na poczatku maszyny,zeby zlapac pamiec miesniowa. Ale trzeba myslec o wolnych ciezarach,ustalic cele i przede wszystkim podgladac,uczyc sie techniki. Cele pomoga dzialac i nie nudzic sie.
    Najlpezzego
    Pope


    kamilmnch1

    2015/01/11 00:12:09

    Marsz, kup kółko, hantle i kettlebell i ćwicz w domu. Jako ja ćwiczę 🙂


    podopieczny_bartek

    2015/01/11 15:10:02

    A najlepiej nic nie kupuj, tylko ćwicz w domu brzuszki, grzbiety i pompki jako i ja ćwiczę;))


    1.marsz

    2015/01/11 18:35:10

    dzięki za podpowiedzi:)
    gdybym normalnie trenował nie chodziłbym na „siłkę”, bo zwyczajnie nie znalazłbym czasu ale po treningu też rzadko udawało mi się znaleźć czas na podstawowe nawet ćwiczenia – mam w tym względzie bardzo duże zaległości – więc spróbuję wykorzystać ten miesiąc na ogólne wzmocnienie, może będzie z tego jakiś pożytek? w tym tyg 3 x maszyny + trochę wstępowania i wskakiwania na skrzynię

    to potrzebna amatorowi biegania siłowania czy nie? w zależności od kondycji, budowy, wieku?
    marsz


    podopieczny_bartek

    2015/01/11 19:53:48

    Marsz, jeśli to ma byc trening uzupełniający do biegania, to całkowicie wystarczy to co ja robię: 3x w tyg po wolnych rozbieganiach 4x(50brzuszkow/30grzbietow/25pompek)
    A na wzmocnienie nóg krosy i podbiegi. Szkoda czasu i pieniędzy na latanie po siłowniach. Chyba, ze chcesz biegać w „siedmiokilowych” butach;)


    wojciech.staszewski

    2015/01/12 21:26:16

    Marsz – też jestem za tzw. „ćwiczeniami z ciężarem własnego ciała”. To co pisze Podopieczny, a żeby to udoskonalić pompki podzieliłbym na 15 tradycyjnych i 10 na triceps (ramiona wąsko, łokcie przy ciele, dłoń skierowana do przodu).
    Zaraz odcinek 🙂


    antonimesla

    2015/01/21 13:11:01

    byłem na tej górze jednak turystycznie 😛 … podziwiam człowieka który na nią wybiega 🙂

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.