W dzisiejszym odcinku bloga, autor stara się spełniać wyobrażone oczekiwania swoich realnych oraz hipotetycznych odbiorców. Stąd odcinek jest podzielony na fragmenty dedykowane różnym osobom bądź grupom osób.
Dla biegającej gimbazy:
Heja, hejka. Słoneczko przygrzało wiosną, to trzeba zrobić mega wypas trening biegowy. No dawaj, nie wymiękaj. Jedziesz, jedziesz!! Dyszka w Kabatach bez spiny i na pełnym luzie 😛 Że nawet koszulka sucha ;-))) Machniesz pętelkę po lesie i jesteś zwycięzcą :-))))). Dziewczyny, która chce pośmigać ze mną, ślijcie fotki w komciach ;P
A przed treningiem focimy. I bryka zostaje, a my jedziemy!:-)!!!
Dla biegających panien:
Chcąc zmierzyć się w stolicy z królewskim dystansem maratonu, a wcześniej z książęcym dystansem półmaratonu wiedziałem, że nie mogę dziś odpuścić treningu biegowego. Nastawiłem budzik niemalże o brzasku, kiedy pierwsze promienie wiosennego słońca przeciskały się przez cienką szparę między roletą a futryną. Jednakże musiałem wykonać wiele czynności służbowych związanych z zamówieniem koszulek dla sprinterów Kancelarii Sportowej Staszewscy, toteż nie udało mi się rozpocząć treningu o wyznaczonej godzinie i zmuszony byłem udać się na kolegium redakcyjne, gdzie mój temat nie przeszedł, a dostałem inny.
Toteż na bieganie mogłem znaleźć chwilę czasu dopiero w tzw. późniejszym terminie czy też upraszczając w godzinach popołudniowych. Ach, jaka wspaniała to była decyzja. Słońce ogrzało bowiem temperaturę, przez co bieganie wśród zeszłorocznego listowia ścielącego się między leśnymi ścieżkami przywodziło na myśl prawdziwie ciepłe, wiosenne dni, jakie właśnie się mam nadzieję rozpoczęły. Przyjemnie było tak chłonąć niezwykle mocną i wspaniałą przyrodę Lasu Kabackiego.
To dobrze, że w końcu jest wiosna, kobiety i mężczyźni z chęcią wracają do aktywności fizycznej. Ale po latach biegania wiem też, że w dążeniu do celów ważna jest praca i systematyczność. Toteż, choć pogoda pod koniec tygodnia nie zachęcała do sportowych wyczynów, zmobilizowałem się do treningu interwałowego (interval) oraz jednego długiego wybiegu (long run).
Dla tych, co znają MSŻ:
W piątek zrobiłem pół godziny z haczykiem powoli, dobiegłem w tym czasie do lasu, a Moja Sportowa Żona dojechała tam samochodem. Mieliśmy zaplanowany sprawdzian na 10 km, po dobrze wymierzonej kiedyś przez atestatora żółtej trasie. Nawiasem mówiąc czuję, że oznaczenia kilometrowe zostaną tam wkrótce poprawione.
MSŻ, która biegać zaczęła dopiero od wakacji osiąga progresy jak wykres nieustannej hossy na giełdzie. W sprawdzianie na samym początku (świeżo po ciąży, jeszcze z dodatkowymi kilogramami i bez żadnego treningu) dostała dzikie zadanie – utrzymać tempo 6:00 przez 5 km i poprzeczka okazała się zbyt wysoko zawieszona. W piątek chciała przebiec 10 km poniżej 50 min.
Zaczynamy, kilometry w 5:02-5:03. Ale już na piątce mamy 4 sekundy nadróbki (poniżej 25 minut). Kolejny kilometr szybszy, a kolejny dramatyczny – MSŻ postanowiła zdjąć kurtkę biegową, kiedy już to prawie zrobiła, okazało się, że lewy rękaw nie zejdzie, bo jest na nim przypięty zegarek. Wyszła szarpanina i zrobiło się z 5 sekund opóźnienia.
Ale na ostatnim kilometrze byłem spokojny, bo MSŻ wprawdzie kompletnie nie miała już siły, ale postanowiła mi chyba udowodnić, że biega się jednak głową i przyspieszyła do 4:40. Skończyliśmy w 49:43 i nie mogę wyjść z dumy aż do teraz.
Dla tych, co znają Kancelarię:
Koszulki już zamówione, jest duża szansa, że będziemy je mieli na wtorkowym treningu przed Półmaratonem W. Dzięki dla pana z Crafta za utrzymanie po krótkich negocjacjach dobrej promocyjnej ceny dla nas na koszulki. Obiecałem, że napiszę o Crafcie, a robię to bez obciachu, bo koszulka jest miła w dotyku, jak satynowe majtki.
Mam teraz w duszy wizję społeczności sportowej. Ludzi, którzy się znają z treningów, z obozów, z rozgrzewek. Którzy się będą mogli na zawodach rozpoznać choćby po tych koszulkach. Ludzi, którzy się lubią (jak myślę sobie o wartościach, to chyba życzliwość jest dla mnie barrrrrdzo ważna). I lubią Staszewskich za to, że Staszewscy są tacy, jacy są. Staszewski np. określiłby dziś siebie jako osobę życzliwie złośliwą.
Dla tych, co nie znają Kancelarii:
Przyjedźcie na obóz do Rabki. Będziecie wracać, nie tylko myślą. Tutaj filmik sprzed roku, a tutaj dłuższy film.
Jeśli chcesz dołączyć do nas tylko internetowo albo stacjonarnie w Warszawie – informacje znajdziesz tutaj. Wymyśliłem niedawno opcję, w której balans między byciem w społeczności, a treningiem jest mocno przesunięty w stronę społecznościową – więcej tutaj – ale jeszcze nikt się nie zapisał. Kto pierwszy, ten lepszy.
Dla pewnej naszej konkurencji obozowej:
Hej, fajnie, że poprawiliście swoją stronę internetową (to słowo „Podopieczni” i jeszcze parę fraz, to od nas, prawda?), bo była gorsza niż wasz poziom sportowy. Widziałem na Agrykoli, jak fajnie prowadzicie treningi. Agrykola to w ogóle fajne miejsce jest. Takie rekreacyjne serce Warszawy. Lewa komora na stadionie, prawa nad kanałkiem. Jutro robimy tam sprawdzian dla Podopiecznych na 5 km.
A Wam życzymy udanego obozu i prosimy o takie samo życzenie 🙂
Dla Stena:
Porada biegowa za free. Skup się w zimie na sile biegowej – dużo podbiegów. A jeśli myślisz o górach, to bliżej wiosny dodawaj zbiegi: podbiegi ze zbiegami albo same zbiegi z podchodzeniem. Na zbiegu bądź odważny, nie hamuj. Z myślą o takim treningu i o startach górskich popraw propriocepcję. Tutaj trochę efektownych obrazków, a tutaj rzetelny opis, jak to biegacze powinni robić naprawdę.
Dla Podopiecznego Bartka:
Porada treningowa za free. Speriodyzuj swój trening. Zimą nie forsuj tempa, słuchaj się ogranicznika tempa z tabel Danielsa. Zbuduj przyzwoitą bazę wytrzymałości i siły. Kiedy wiosną przekształcisz to w szybkość i wytrzymałość szybkościową zadziwisz nie tylko siebie, ale i Beztlena.
I na startach nie dyskutuj ze sobą – zejść czy też nie zejść. Jak masz naradę z szefem w pracy, to nie zastanawiasz się w którym momencie odsuniesz krzesło i pójdziesz do domu, tylko siedzisz do końca. I tyle, biega się od startu do mety.
Dla Beztlena:
Jest takie przysłowie: „Uderzysz w Bartka, Beztlen się odezwie”. Wprawdzie nie mam poczucia, żeby w Bartka uderzył, ale dobrze – nie tylko dla mnie, ale też dla całego Podbloga – jest uczyć się od kwalifikowanego sportowca. Dla mnie przyjemnością jest jeszcze przemyśleć to, co piszesz i twórczo się nie zgodzić, wyrobić sobie własne zdanie.
Dziś na przykład w Lesie zrobiłem bieg zmienny – 1 km w 5:00/2 km w 4:00, szybkie odcinki były trzy, a wolne cztery. Nie wyobrażam sobie, żebym dał radę to zrobić po 4:00/4:15, a też czuję, że byłoby wtedy bez tlenu.
Dla animatorów ruchu w internecie:
Biegałem dziś wreszcie w dwóch warstwach – tylko koszulka i kurteczka (plus słuchawki z audiobookiem na uszach). A Wy w czym dziś biegaliście? I czego słuchacie na bieganiu?
Dla tych, co mnie lubią:
Dobrze mi ten trening dziś wyszedł. Od dobrych paru lat mam z zimowym treningiem, jak z reymontowskim cyklem pór roku. Kiedy w lutym już wszyscy mają dość śniegu, a tu w marcu jeszcze zmrozi i zawieje, to trudno oprzeć się wrażeniu, że wiosna nigdy nie przyjdzie.
W treningu też całą zimę jest kiepsko, ciężko, wolno, za wolno, dużo za wolno. Ale z uporem upośledzonego wielbłąda jadę przez trening swoją ścieżką, robiąc różne wycieczki treningowe w bok, ale trzymając się ustalonego kierunku. Kiedy już pod koniec lutego zaczynam myśleć, że chyba dogoniła mnie starość i będzie mnie trzymała na ręcznym na każdych zawodach – przybiega wiosna. Tempo interwałowe zmienia się w progowe, progowe stanie się startowym, a starty, czuję to już przez kurtkę, dadzą mi w sezonie znów dużo radości (choć nie tylko, Bartek, ale liczę się z tym, to tzw. koszty uzyskania euforii).
Jeszcze nie spadnę powyżej trzech godzin, chociaż mam już 47 wiosen. Bo obciachową na maksa fotkę z dzióbkiem (jak wyczytałem u Make Life Harder: predator wśród min) umiem sobie na koniec treningu zrobić.
sten2013
2015/03/16 20:31:18
Wojtek- dziękuję.
–
ok123
2015/03/16 20:36:32
O Jezu, padłem!
Dawno nie było takiego odcinka 😉
W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że chyba jestem biegająca panną (ostatecznie nikt z nas nie ma pewności kim jest, czyż nie?) gdyż ten fragment doprowadził mnie do łez (oczywiście takich ze śmiechu, też to znacie prawda?). Powiedz Wojtku, gdzie można zapoznać się z takimi sformułowaniami? Jak wszyscy wiemy, język polski nie jest językiem łatwym, jednakże każdy próbuje jak może, nieprawdaż?
;-)!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kinga, jeżeli garmin pokazał pełne 10 km (bo żółta trasa ma jednak trochę mniej, ale zależy gdzie ją skończyć), to idę buty czyścić. Gdzie można się zgłosić?
To mówiłem ja, ten co wielokrotnie mierzył się z 50 minutami, ale udało mu się tylko raz.
Moje bieganie ostatnimi laty to walka o to, żeby miesięcznie wyrobić 100 km. I wiecie co? Najważniejsze, że został nawyk, żeby wyjść pobiegać.
Dziki, czy ja mógłbym Cię zapytać o fachową poradę z Twojej dziedziny mailowo, bo tak na forum to się wstydzę?
–
1.marsz
2015/03/16 21:15:09
wojtek życzliwie złośliwy (po raz) pierwszy:)
dziki – jakie 3h30? ty o 2’59 myśl!
beato – na pewno będziemy się starać, z tym, że ja wczoraj zawaliłem dyszkę (43’20)
i chwilowo jestem w dołku; tym bardziej się cieszę, że tobie dobrze się biegło
chabowski w new york na 21,1km/1h3’30”, lewandowskiej wyniku nie widziałem, oboje sprawdzali się tam przed londynem; w los angeles wyniki około 2h10, ale zapowiadali temp. powyżej 30 stopni i chyb asie sprawdziła; w sobotę sobótka;
w niedz. w tvp sport maraton w rzymie, a po nim bieg rzeźnika marsz
–
piotrek.krawczyk
2015/03/16 21:36:28
OK – spoko. Mój mail: piotrek.krawczyk@gazeta.pl Moja dziedzina, w której najlepiej się czuję, to naprawa rowerów i obalanie ambon myśliwskich po różnych lasach 🙂 Marsz – jesteśmy ustawieni na łamanie trójki, ja pamiętam, Ty pamietasz 🙂
A Dziki już pisał dziś, co Dziki dziś, pod poprzednim odcinkiem. Pa. Dziki
–
pjachu1
2015/03/16 22:13:58
Z niepokojem czekałem na dedykację dla tych siostrzyczek co to Wojtek je linkował w poprzednim tygodniu. Ufff… nie było 😉
Marsz – albo trening do maratonu, albo życiówka na dychę. Mocne 10 km też cenne, zwłaszcza po solidnym tygodniu.
Zdrówko!
–
beat.usia
2015/03/17 00:11:58
Marsz, jak kiedyś zawalę dyszkę tak jak Ty, to dopiero będzię święto!!
Kinga!!!!! Ale pięknie!!!!
To niech wiosna trwa!!!!
–
1andrzejkociolek
2015/03/17 09:46:32
Wojtek najnowszy odcinek powala!:) Miszcz!:) ubawiłem się po pachy. Kinga jestem pod wrażeniem!:)
–
malbiega
2015/03/17 09:56:48
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie…
Na zbliżenie się do 50 min. na 10 km potrzeba mi było kilku lat, a nie kilku miesięcy jak Kindze. To taki żart 😉 Rozum mówi, że tego typu porównanie nie ma najmniejszego sensu. Cieszę się niezmiernie z niedzielnego wyniku. Planowałam trzymać 5:10, dało radę 5:05/km. Wiosna!
Marsz – mówisz, że dychę zawaliłeś… a jaki miałeś plan?
Wypatrywałam Cię w niedzielę koło stadionu, ale nie udało się spotkać. Może w Sobótce się uda przybić piątkę, choć ludzi ma być całkiem sporo.
Odcinek bloga wymiata, gimbaza i panny – supcio 😉
–
pjachu1
2015/03/17 13:20:17
Ja Marsza też nie widziałem (i on nas nie widział) – to szczególne doznanie, że we Wrocku jest kolejna impreza na której można się nie zobaczyć ze znajomymi 🙂
–
piotrek.krawczyk
2015/03/17 20:45:51
Tu Dziki
Dziki dziś godzinę po Bielanach. Dziki.
–
1.marsz
2015/03/18 23:07:09
mal- myślałem naiwnie o 41’a przynajmniej o lepszym wyniku niż rok temu (42’42), przy okazji warto odnotować, że organizatorzy tej dyszki wyciągnęli wnioski z ubiegłorocznej wpadki choć nie rozumiem tej atrakcji zbiegu na starcie i podbiegu przed metą…
wczoraj 12km/4’51/
132bpm, jutro 8 + przebieżki i to by było na tyle przed sobótką, ta się pewnie uda zobaczyć:)
marsz
–
1.marsz
2015/03/18 23:10:42
ps. nie czaję bazy z tą gimbazą-któż to właściwie?
–
1andrzejkociolek
2015/03/19 08:34:48
gimbaza to z pewnością gimnazjaliści:)
–
1.marsz
2015/03/19 14:42:38
„Na jakim poziomie powinien ktoś biegać, żeby móc zdecydować się na ultra? Jest jakaś granica czasowa?
Nie ma takiej granicy czasowej, jest raczej mentalna. Znam przypadki, gdzie zawodnicy w maratonie biegali 2:30 a przegrywali z zawodnikami, którzy biegali po 3 godziny lub 4 godziny. W ultra biegach liczy się głowa. Jesteś gotowy do znoszenia bólu, to spróbuj.”
m.świerc
–
beztlen
2015/03/19 16:38:01
Myślę, że jest dokładnie odwrotnie:) Nie chcę deprecjonować dokonań zawodowców -ultrasów, ale do tego typu biegów przechodzą zawodnicy, którzy nie biegają (z różnych przyczyn) klasycznych dystansów na zadowalającym ich poziomie i szukają swojej szansy w biegach ultra. Tak było 6-7 lat temu z Marcinem Świercem (PB w półmaratonie 1h11′, 10k -33′). Trzeba mieć niezwykle silną psychikę oraz wysoką tolerancje na ból by przebiec 10k po 2:50/km czy półmaraton po 3:00/km. Liczy się tu m.in odporność kwaso-mlekowa. Poziom bólu zależy w uproszczeniu od poziomu kwasu mlekowego w mięśniach. W półmaratonie jest on ok 5 razy wyższy niż w biegach ultra. Biegi ultra to przede wszystkim przemiany energetyczne – czyli coś co może wytrenować KAŻDY czasochłonnym, mozolnym treningiem.
–
johnson.wp
2015/03/19 23:10:30
Wojtek – mega supcio wpis, podgrzałeś mi temperaturę na maxa 🙂
Beztlen – zgadzam się z każdym słowem, oprócz „KAŻDY”, „czasochłonny” i „mozolny”, bo to samo można powiedzieć o sprinterach, którzy „z różnych przyczyn” nie biegają maratonów. Między maratonem a ultra może być podobna przepaść wydolnościowa, a żeby poruszyć Twoją wyobraźnię, to taki cytacik o zawodnikach Ultra Man. „Rekord trasy biegowej na Hawajach należy do wciąż startującego obecnie 42letniego Petera Kotlanda z 1997 roku. Przebiegł 84 km trasę w 5h33min. Oznacza to, że maraton pokonał w czasie 2h46min z groszami. W nogach miał 420km na rowerze, a w ciele 10km pływania”. To co, startujesz, tak na szybko, bo to dla każdego przecież?
–
kamil-01234
2015/03/20 12:26:58
Przybiegla, przybiegla! O rany, jak ja sie ciesze, ze w koncu jest cieplej, dni sa dluzsze, pogoda jest taka piekna! Eh, uwielbiam gdy rano budza mnie promienie slonca wpadajace przez okno a nie deszcz pukajacy o parapet czy tez moze zimno… Trzeba te wiosne uczcic jakims milym wiosennym, radosnym biegiem.
–
beztlen
2015/03/20 12:45:52
Johnson – tak jak napisałem starty ultra wymagają czasochłonnego i mozolnego treningu, ja ten etap życia mam już za sobą. Startowałem co prawda tylko na 50km , ale to już ultra:). Teraz nie mam na to czasu a poza tym wolę podtrzymywać wytrzymałość specjalną pod 5k-półmaraton na poziomie 3:30-3:40/km bo wiem, że jak ją stracę to już nie odzyskam. Może kiedyś jeszcze przebiegnę się maraton np w wieku 50 lat w celu pobicia swojej chodziarskiej życiówki w maratonie (międzyczas z 50km) czyli 2:59 – to by było coś:) Poza tym cytat Marsza dotyczył biegów ultra a nie triathlonu, czy triathlonu ultra. Triathlon jest konkurencją OLIMPIJSKĄ i w związku z tym idą tam „najlepsi chłopcy” i dziewczyny oczywiście też:) Miałem przyjemność obserwowania pierwszej rywalizacji o medale olimpijskie w triathlonie w Sydney i muszę powiedzieć, że było to jeszcze bardziej widowiskowe niż lekka atletyka. Wynik Kotlanda kosmiczny, wręcz nieprawdopodobny biorąc pod uwagę fakt , że takie gwiazdy jak Mark Allen czy Craig Alexander w Ironmanie mając w nogach i rękach „tylko” 3,8 km pływania i 180 km na rowerze w „pojedynczym” maratonie osiągali właśnie wyniki w granicach 2:42 – 2:48.
–
johnson.wp
2015/03/20 18:35:51
Beztlenie, sorry za zaczepkę, 2:59 w chodzie to też jest kosmiczny wynik 🙂 Ultra Man to jest trzydniówka, czyli przed ultra maratonem śpią po drodze. Tak czy owak są tacy co mogą pobiec ultra na szybko, czyli bez mozołu. Rekord Sunady na 100km ma już 17 lat, to 6:13, co daje prawie 2.5 maratonu średnio 2:36 każdy. Jego rekord w maratonie to 2:10. Czyżby maratony były dla cieniasów? 🙂
–
piotrek.krawczyk
2015/03/21 18:56:43
Nigdy nie mów „głuchoniemy”, nigdy nie mów „niesłyszący”! Rob, ten to ma Córkę! Zuzanna, córka Roba, nauczyła Dzikiego tylu rzeczy, że muszę się z każdym podzielić. Zuzanna, lat 17. Jeślimacie jakieś wątpliwości na temat dzisiejszej młodzieży, to posłuchajcie. Można już się niczego nie bać 🙂 Dziękuję Zuza, gratulacje Rob! http://www.ibdim.edu.pl/images/stories/dokumenty/RM/2003_Radio_Warszawa_Zuzka.mp3 Uprzejmie donoszę.
Redaktorze Staszewski, do roboty, masz niezłe podblogowe dojście do Zuzanny 🙂 A Dziki dziś coś tam, coś tam. Po Puszczy. Dziki
–
sfx
2015/03/21 18:57:08
kolorowy bieg koszalin. by coloron + sfx.
youtu.be/hV0EKIb6ahg – tvn24 view
youtu.be/8el1W9dO9lY – koszalin inspiruje
deszcz i zimno, 800+ uczestników
–
podopieczny_bartek
2015/03/21 19:17:32
Wojtek, czuję się wyróżniony. Dzięki za poradę, ale gdyby to było takie proste, mielibyśmy pod blogiem (i nie tylko) samych rekordzistów, a instytucja trenera byłaby w bieganiu (zarówno amatorskim jak i wyczynowym) niepotrzebna:)
–
wojciech.staszewski
2015/03/21 20:32:42
Podopieczny – wiem, wiem, to było takie publicystyczne uproszczenie. Upierałbym się tylko przy jednym: o ile nie biegniesz w maratonie, po którym masz plan B w postaci drugiego maratonu za 2-3-4 tygodnie i rzeczywiście dobiegnięcie w słabym czasie przekreśliłoby sensowność tego planu – to nie schodź z trasy. Nie rozważaj tego (jak w przykładzie z zebraniem), tylko biegnij do końca.
–
piotrek.krawczyk
2015/03/22 00:24:49
Przecież dają na mecie złote medale! Czasem są srebrne lub brązowe. Za to dla dla każdego. A maraton to dyscyplina olimpijska 🙂 Dz.
–
1.marsz
2015/03/22 13:57:57
niedzielna sobótka
dzisiejsze rozbieganie w krainie łagodności (15km/506/134bpm), szczelnie wypełnionej refleksjami ze ślężańskiej połówki, zmieniło nieco wczorajszą , bardzo surową ocenę jeśli pobijasz rekord trasy (nawet jeśli niewiele, nawet jeśli po trzech latach), to nie można wszystkiego potępiać w czambuł, trzeba chwytać się tego co pozytywne i na tym budować
niewiele jednak było fajnych momentów w sobótce:
pierwszy – zaskakujący, bo co cię może spotkać miłego na długim i cholernie ciężkim podbiegu na tompadła, którego szczerze nienawidzisz? fajka! kątem oka nisko pochylonej ze zmęczenia głowy widzę jak znajoma sylwetka przebiega w poprzek trasy, żeby dodać mi otuchy, żeby zamienić kilka słów dzięki fajko:)
ostatni kończy się mordęga, zbiegamy, pozbywam się uporczywej myśli o zejściu z trasy, nie mogę jednak pozbyć się refleksji, że to już nie to co dawniej, kiedy leciałem radośnie w dół, na łeb na szyję i odrabiałem straty no ale przynajmniej przestali cię wyprzedzać, (wydawało mi się, że 100 osób, w rzeczywistości 20) – pocieszam się, podkręcam tempo i wkrótce nadchodzą trzy, cztery cudownie rozpędzone km (najszybszy 12km/342/z najniższym 145 tętnem), dzięki którym czuje się biegaczem, jakim chciałbym czuć się zawsze
bieg kończy się nagle, na piętnastym kilometrze ostra biegunka zmusza mnie do skręcenia w krzaki:(… próbuję powrócić ale podobnie jak we frankfurcie, spada na mnie wszechogarniające zmęczenie, które obezwładnia; tętno szybuje: 170,180,199, nogi przechodzą do marszu, głowa się poddaje
trochę idę, trochę człapię, trochę podbieguję (17km/535 i 18km/531 czyli dużo szybciej niż podpowiadała wyobraźnia – najwolniejszy był 9km – 536, co tylko pokazuje jak słaby jestem na podbiegach), podrywam się, kiedy mija mnie balonik z moją życiówką z tej trasy ale niespodziewane i mocne skurcze łydek (sic!) uziemniają mnie ponownie, z przetrąconą ambicją odpuszczam nawet i to, idę
na szczęście zając daje jeszcze jeden impuls: został tylko ten podbieg, potem z górki, mamy minutę nadróbki – dobry zając, przynajmniej dla mnie, przynajmniej wtedy, zbieram się, pozwalam skurczom na wiele ale nie pozwalam się zatrzymać, biegnę
marsz
ps.
1h3908/155bpm/m.open 666:)
mal, pjachu jakie są wasze wrażenia?
–
pjachu1
2015/03/22 20:40:59
Zima w górach (przynajmniej raz w tygodniu 2-3 godziny po Karkonoszach lub Izerach) przynosi efekty – teraz trzeba TO przełozyć na asfalt. Podbieg na Tąpadłą bez problemu. Ale o czym mówimy… podbieg z Mańkiem, to 6.30/km (zamiast ponad 7 w poprzednim roku). Na podbiegu minęło nas 200 osób, za to od 10 km mineliśmy (do mety ponad 500. śr. tempo 10 – 15 km – 4.35. W sumie życiówka na trasie, radocha, banan… etc 😉 Ostatni kilometr, to już rozkosz łykania (zwłaszcza, że końcówka na zbiegu) kolejnych zawodników. Fan 100 % – WIOSNA!!!
Ciekawe czy utrzymam tempo 4.45 w Pabianicach. Org co prawda z uporem nie odbiera maili, ale dziś poprosiłem znajomych o interwencję.
–
malbiega
2015/03/23 09:18:36
Ja też nie znoszę tego podbiegu pod przełęcz, ale co robić 😉
W tym roku na treningach pokonałam go dwa razy. Psychicznie pomogło mi to w spojnym rytmie dotrzeć do ostatniego kręgu tego ‚piekła’ na Tąpadle. Przez cały bieg starałam się utrzymać pełną kontrolę nad sobą (nie rozsypać się i przetrwać podbiegi) i nad tempem i choć odczucia jak zwykle do 9 km były dość frustrujące, do zakładanego tempa na Tąpadle miałam tylko 15 sek. straty. A potem jak Marsz pisze najfajniejsze 3-4 kilometry zbiegu, zwłaszcza ten 12, gdzie się już wypłaszcza, ale ciągle jest w dół i grawitacja dodaje skrzydeł. To jest dla mnie najpiękniejszy moment tej trasy, także widokowo, jest wreszcie ochota, aby rozejrzeć się dookoła, zerknąć w bok i jest to chwila, w której można się pozbierać. To jak jakieś katharsis po pokonaniu tej przełęczy. Można odrabiać straty z podbiegu.
Pokonałam 2h. Wojtek, kilka lat temu nie byłam na to gotowa. W sobotę 1:58:11. To także moja życiówka w półmaratonie w ogóle. Są podstawy, żeby atakować lepszy wynik w półmaratonie nocnym w czerwcu.
Marsz, pjachu – serdeczne gratulacje! … znowu nie udało się spotkać! Ale Wy stanowczo za szybko przybiegacie na metę 😉
–
1.marsz
2015/03/23 10:44:39
no nieźle mal- zrobić życiówkę na tej trasie, to na nocnym będzie 1h49 jak nic:)
marsz
–
malbiega
2015/03/23 11:40:14
Marsz 🙂 1:49 raczej nieosiągalne jeszcze, 1:52, tak sobie dzisiaj myślę, ale zobaczę co się da jeszcze wypracować przez te 3 miesiące i będę atakować
–
1andrzejkociolek
2015/03/23 14:02:09
Też biegłem w Sobótce – tam pierwszy raz. Czas 1:48:38 nie było życiówki, ale jak na tę trasę to jestem zadowolony. Przełęcz nieźle, ale bardziej dał mi się we znaki odcinek pomiędzy 18 a 20 km- myślałem że te pagórki na tym odcinku nigdy się nie skończą 🙂 Dobrze że 21 km już do mety z górki. Pozdrawiam wszystkich statujących:)
–
mksmdk
2015/03/23 15:57:34
Wojtek młodzież z gimnazium ( gimbaza) nie biega ( tak bez sensu tj. bez np. piłki )- mogłeś pominąć wstęp dla tych odbiorców.
Weekend w Poznaniu (w tym małe bieganko w niedzielny poranek) po którym jak jeżdżę samochodem to namierzam się do tras maratonów i zawsze wiem w którą stronę nad Maltę :).
Natomiast Malta przestaje mi się kojarzyć z bieganiem (jak ostatnie 10 lat) a zaczyna z pływaniem. Bieganie mnie drażni. Co się dzieje? słabo
–
wojciech.staszewski
2015/03/23 16:21:28
Gratulacje dla Biegającej Sobótki. Z tego co czytam emocje średnio zdecydowanie powyżej średniej. Marsz – kręta ścieżka, byle pod górę. Rozumiem po tych balonikach z życiówką, że kontakt z najlepszym wynikiem w życiu jednak był.
–
jeszczepolskaniezginela12
2018/03/19 11:55:09
Kto może starać się o pełnomocnika z urzędu?
Darmowy adwokat lub [a=www.kpdwiejak.pl/obsluga-prawna/]radca prawny[/a] przysługuje osobie, która została zwolniona przez sąd od kosztów sądowych w całości lub części. Również osoba, która nie została zwolniona, może domagać się ustanowienia profesjonalnego pełnomocnika, jeżeli wykaże, że nie ma posiada wystarczających środków na pokrycie kosztów wynagrodzenia adwokata lub radcy prawnego.
Wymogi
Wniosek o ustanowienie pełnomocnika powinien zostać zgłoszony w sądzie, w którym sprawa się toczy lub ma być wytoczona, razem z wnioskiem o zwolnienie z kosztów sądowych, razem lub osobno, na piśmie lub ustnie do protokołu. W przypadku, gdy osoba fizyczna nie mieszka w siedzibie tego [a=www.kpdwiejak.pl]sądu[/a], możliwe jest złożenie wniosku w sądzie rejonowym właściwym ze względu na miejsce swego zamieszkania, który następnie prześle wniosek sądowi właściwemu. Do takiego wniosku powinno dołączyć się oświadczenie, które będzie informować o stanie rodzinnym, majątku, dochodach i źródłach utrzymania. Należy wykazać, że nie jest się w stanie ponieść kosztów wynagrodzenia pełnomocnika bez uszczerbku utrzymania koniecznego dla siebie i rodziny. Dodatkowo można potwierdzić swoje wydatki odpowiednimi dokumentami, np. składając zaświadczenie o zarobkach czy o statusie bezrobotnego.
O przyznaniu adwokata lub radcy prawnego z urzędu nie decydują same względy materialne strony, lecz również potrzeba udziału pełnomocnika w sprawie. Sąd uwzględni taki wniosek tylko wtedy, kiedy uzna udział adwokata lub radcy prawnego w sprawie za potrzebny.
Sąd decyduje
Uzyskanie pełnomocnika z urzędu jest zależne od decyzji sądu. Od jego oceny zależy bowiem, czy podane przez stronę powody będą uznane za dostateczne do przyznania takiej pomocy. Sąd ma także możliwość weryfikacji podanych danych osobowych, np. jeżeli powziął wątpliwości, co do rzeczywistego stanu majątkowego, np. poprzez zwrócenie się do odpowiedniej instytucji. Strona we wniosku może imiennie wskazać adwokata lub radcę prawnego. W takim przypadku właściwa okręgowa rada adwokacka lub rada okręgowej izby radców prawnych, w miarę możliwości i w porozumieniu ze wskazanym adwokatem lub radcą prawnym, wyznaczy pełnomocnika wskazanego przez stronę. Sąd oraz organy samorządowe nie są związane z wnioskiem strony.
Jeżeli sąd oddali wniosek o przyznanie pełnomocnika, strona nie może ponownie w dalszym ciągu powoływać się na te same okoliczności. Ponowny wniosek oparty na tych samych okolicznościach podlega odrzuceniu. Na takie postanowienie nie przysługuje zażalenie.
Złożenie wniosku o przyznanie pełnomocnika z urzędu jest wolne od opłaty sądowej.
Chcesz być na bieżąco z zagadnieniami prawnymi? [a=www.kpdwiejak.pl/obsluga-prawna/]Kancelaria Warszawa[/a] KPD Wiejak zawsze służy pomocą i dobrą radą. Skontaktuj się z nami na [a=www.facebook.com/kancelariawiejak/]naszym profilu[/a] na Facebooku!