Dzień do maratonu. Wierszyk na dziś: Strasznie się dłużą Cisze przed burzą Komu w drogę, ten się zbiera na pociąg. Pogoda cudnie obrzydliwa. Dość chłodno, pochmurno, ale nie pada. Na bieg długi – idealna. Pora przedstawić plan i postawić sobie cele. Publicznie, to dodatkowa motywacja. Najpierw plan. Startuję w tempie kilometr w 3 minuty 48 sekund. Ale nie na maksa. Jeśli po kilometrze okaże się, że moje tempo to raczej 3:55 czy nawet 4:00, to będę się go trzymał nie starając się urywać 5-10 sekund. (Dla mniej wtajemniczonych w bieganie: każde kilka sekund nadróbki na pierwszych kilometrach ponad swoje możliwości, to strata kilku minut na każdym z ostatnich). Tempo 3:48 na kilometr powinno matematycznie dać wynik 2 h 42 min. w maratonie. Moje zamiary są skromniejsze. Liczę się z tym, że zwolnię w drugiej połowie. Najbardziej bym się ucieszył, gdybym wolniej przebiegł trzecią dziesiątkę, a na czwartej miał siłę przyspieszyć. Zatem moje cele na maraton to: – pełnia szczęścia – złamać 2:45 (2 godziny 45 minut) – zadowolenie – pobić życiówkę (2:49:57) – minimum oczekiwań – pobiec poniżej 2:55 – minumum przyzwoitości – poniżej 3:00 Chciałbym też zmieścić się w pierwszej setce. A pobiegnie nas w Poznaniu chyba ponad dwa tysiące. Może i ty? Może w tym roku? Za rok? Za dwa?
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.