27 października 2006

Zaczęło się rok temu. Wystartowałem pierwszy raz na 100 km, przebiegłem w 10 godzin 36 minut. I już następnego dnia wiedziałem, że nie zaznam spokoju, póki nie złamię 10 godzin. Że za rok – czyli dziś – tu wrócę. A mogło być tak pięknie. Mogłem teraz rekreacyjnie biegać sobie wśród listowia. Albo ćwiczyć kilometrówki przed Biegiem Niepodległości. Niestety. Więc zaraz jedziemy we dwóch z Danielem. Dla niego będzie to pierwsza setka. Obaj mierzymy w złamanie 10 godzin. Ale zgódźmy się, czas to w tym wypadku nie wszystko. Przebiec setkę, to przygoda. Przeprawa przez dżunglę, lot balonem nad kanałem La Manche albo piesza pielgrzymka do Canossy. Chcę to przeżyć mocno, poczuć całym sobą. Rano skończyłem redagować wywiad z Hołdysem, ten o którym już kiedyś wspominałem. Hołdys powiedział jeszcze taką mądrą rzecz: jeśli robiąc piosenkę myślisz, jak zarobić pieniądze, to polegniesz. Myśl o tym, jak zrobić sztukę, a jeśli przy okazji zarobisz pieniądze, to będziesz szczęśliwy. Spróbuję podejść do tej setki jak do tygrysa. Stoczę tak piękną walkę, na ile starczy mi mocy. A jeśli przy okazji zarobię ileś minut nadróbki nad 10 godzinami to będę szczęśliwy.

Updated: 11 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.