Miasto we mgle. Biegało mi się mistycznie. Większą część kraju ogarnęły mgły i zamglenia. Zawsze byłem ciekawy, czym się to różni, ale w meteorologicznym żargonie zwykle występują koło siebie podobnie jak zawieje i zamiecie. Wbiegłem w Las Kabacki na spokojną półgodzinną przebieżkę. I nie wiedziałem, że w tej mgle tak daleko dobiegnę. Do roku 1985. Na uszy wrzuciłem sobie odtwarzacz mp3, a konkretnie radiową Trójkę. Dzień dobry powiedział mi w słuchawkach Marek Niedźwiecki. Z okazji 25-lecia Listy Przebojów Trójki przypominał dziś rok 1985. Puszczał Ayę RL, a w studiu siedział Igor Czerniawski. Ja w lekkim transie biegowym (powoli, takie bieganie bardziej jak joga). I w tej mgle, która spowiła teraźniejszość. Las Kabacki nagle zaczął pachnieć jak Lasek Bielański z liceum. Muzyka grała ta sama i nieśmiertelny Niedźwiedź ten sam. Przypomniało mi się jeszcze zdanie mojego sportowego szefa (po pięćdziesiątce), który po tym jak w biegu Run Warsaw pobił licealną życiówkę na 5 km, stwierdził, że to daje wrażenie nieśmiertelności. Zrobiło się mistycznie. Raz we mgle mignęła mi jakaś postać. Zacząłem się zastanawiać, gdzie z tej mgły wybiegnę. Przez moment pomyślałem, że po tajemniczej drugiej stronie, jak w jednym odcinku serialu ‚Cosmos 1999’ nadawanym w Studio 2. Ciekawe, czy ktoś pamięta jeszcze ten serial.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.