Nie biegam drugich zakresów (prawie)

Kluczowy trening był w środę. Ugryzłem drugi zakres, bo o niczym tak ostatnio nie myślę – ani o pełzających zwolnieniach w Agorze, ani o relacjach z dużymi dziećmi na drugim końcu Warszawy, ani o Dostojewskim, którego czytam na bieganiu i Dukaju, od którego muszę odpocząć – jak o drugim zakresie. Czuję się wywołany do odpowiedzi przez podopiecznych i nie tylko.

Czuję taką końcówkę sezonu, już nie czas na ciężkie treningi, czas na czerpanie z tego, co się zbudowało przez cały rok. Ale żeby zaczerpnąć trzeba bodźcować, robię więc wyraźne treningi, choć mniej niż w sezonie. W poniedziałek nie pochwaliłem się siłą biegową. Były tylko cztery krótkie podbiegi, ale przedtem cztery serie skipów A po 2 minuty. Czuję do dziś. Jeśli biegacie maraton powyżej 3:01, nie róbcie takiego hard core’u, bo kontuzja gwarantowana.

A że bodźce trzeba zmieniać, zrobiłem w środę to, co radzi Beztlen – bieg zmienny. Pierwszy kilometr w pierwszym zakresie, a drugi miał być w drugim – i tak będę to robił przygotowując się do maratonów, ale tym razem zdecydowałem się na eksperyment w eksperymencie i tempo na szybkich kilometrach, które u Danielsa nazywa się okołoprogowym.

Biegam teraz o tym drugim zakresie, czytam o nim i medytuję. Marzy mi się prosty system określania intensywności treningowych. Tętno guru Skarżyńskiego to wskaźnik tak dokładny, jakbyśmy mieli określać północ po mchu obrastającym drzewa. Mniej więcej się da. Tempo ok, ale do czego je odnosić? Do wyników zawodów, niby proste, ale nieadekwatne, bo pokażcie mi człowieka, poza podopieczną Joasią i podopiecznym Jackiem, któremu kalkulatory biegowe i tabele Danielsa pokazują odpowiednie wyniki na różnych dystansach. Ciekawsza wydaje się koncepcja odnoszenia prędkości treningowych do tempa, jakie można utrzymywać w jednostce czasu – tak Daniels definiuje tempo progowe, jako tempo jakie możemy utrzymywać podczas godzinnego wyścigu, co dla jednych oznacza 10 km, a dla innych niemal półmaraton.

Kiedyś sobie te cyferki poukładam. Zostaje jeszcze zakwaszenie, ale Kancelaria na razie nie wyposażyła się w laktator. Zakwaszenie budzi u mnie zresztą coraz więcej wątpliwości. Czy istnieje w ogóle próg (pułap) tlenowy, 2-milimolowy? Może nie warto w ogóle zastanawiać się, czy trenować w I czy w II zakresie, bo może jest tylko jeden zakres – do zakwaszenia 4 milimoli, ten w którym organizm radzi sobie z poziomem kwasu mlekowego? (A wszystko co ponadto, to inna bajka).

Matematycznie przestaję widzieć różnicę między I a II zakresem. Ale biegacz głosuje nogami. A ja w tym wypadku myślę nogami. Po tysiącach przebieganych kilometrów w różnych tempach, intensywnościach i z różnymi efektami czuję sens długich wybiegań, wolnych, niezbyt obciążających, pierwszozakresowych – jako budowania wytrzymałościowej podstawy. Wiem, że dobrze dobudować do niej wytrzymałość szybkościową przez interwały, przy okazji zwiększając możliwości tlenowe, więc koło się zamyka. I wiem też, że biegając ciągłe w tempie maratonu ludzie się zajeżdżają, a nie rozwijają.

A jeszcze ludzie są różni. Tomik i Ok123, obaj podopieczni, chcą teraz II zakresu, czuję przez monitor jak ich krew domaga się 2-4 milimoli kwasu mlekowego na każdym treningu. Tomikowi świetnie jednak służy praca nad szybkością i wytrzymałością osobno, robi życiówkę za życiówką, a w maratonie rutynowo biega z negative splitem czyli drugą połówkę szybciej. Drugiego zakresu potrzebuje tylko tyle, żeby zaspokoić psychiczną potrzebę biegania podczas przygotowań w tempie z długich zawodów – maratońsko/półmaratońskim.

Inaczej z Ok123. Jest taki typ biegaczy o grubokościstej budowie, którym trudno przychodzi zrzucenie tkanki tłuszczowej, a zatem i trudno przychodzi spalanie tłuszczu. Podczas zawodów trudne jest dla nich efektywne korzystanie z tego mechanizmu zasilania. Uległem kiedyś marketingowi szeptanemu l-karnityny, myślałem, że to może pomóc – i w odchudzaniu, i w startach – ale nie tędy droga. Ok123 odniósł w tym roku masę sukcesów, został mistrzem poprawionej życiówki w półmaratonie, ale żeby cieszył się równie mocno z maratonu, trzeba będzie zabodźcować go drugimi zakresami.

To nie jest moja ideologia. Wolę słynne „nie biegam drugich zakresów” Henryka Szosta, a właściwie jego ówczesnego trenera Grzegorza Gajdusa. Drugi zakres tylko jako dodatek do pierwszego – w postaci biegu zmiennego (dzięki Beztlen, to fajny środek treningowy, o którym zapomniałem), w postaci końcówki długich wybiegań (dzięki Greif, robię to na ile mogę, chociaż niezbyt mogę), w postaci startów kontrolnych. To moja droga z piekła do piekła.

Ale nikomu nie będę swojej ideologii narzucał. A jeśli dojdę do przekonania, że komuś posłuży inne podejście, sam mu je podrzucę. Ok – bliżej wiosny, ok? Biegacze są różni. Drogi do życiówek też.

Updated: 1 listopada 2012 — 18:55

  1. marcin_kargol

    2012/11/01 22:39:20

    Ładnie to napisałeś. tak ładnie, że przekonałeś mnie już całkowicie, żebym zaufanie, którym darzyłem Skarżyńskiego, przerzucił na Staszewskiego. Kij z drugimi zakresami. Róbmy swoje. Czytam plan od Ciebie, czytam Twoje maile, Moja Niebiegająca Kobieta się wkurza, że słyszy tylko ‚Staszewski to, Staszewski tamto’ (słyszy też ‚Pociąg do Grodziska’ i inne hity). Wkurza się, ale się cieszy, bo, jak mówi, czuje pod skórą, że w Paryżu będziemy się wszyscy bardzo cieszyć 🙂


    kamilmnch1

    2012/11/01 22:57:45

    Ty to jesteś gościu 😉
    i jeszcze Ty, i Ty i jeszcze pozostali Ty, ale wdepnąłem w… rój gości na Ty 🙂
    bieganie i tyle radości :)))
    w sobotę pobiegam i w niedzielę chyba i będę jak ryba 🙂


    ocobiegatu

    2012/11/02 09:03:08

    Nie potrafię zrozumieć dlaczego trenerzy mówią o strefach, które zresztą są względne, zakwaszeniu , jak to mówię – molach, a nie mówią o najprostszej sprawie, czyli zmęczeniu.
    Jak zmniejszyć zmęczenie. Jakie eksperymenty biegackie sobie robić aby to się udało. Oczywiście chodziarskie też…).Ja sobie przygotowałem teorię zmęczenia. Potrzebowałem na to wielu prób empirycznych na 5km. Ta teoria dotyczy tylko 5km ale już ją dopracowuję i wreszcie w jakiś piękny dzień podzielę się nią na moim blogu.
    Acha. Dalej nie wiem na czym polega zmęczenie….:))).


    sfx

    2012/11/02 09:03:59

    wsłuchuję się i wsłuchuję i mimo stosowania treningu maratońskiego by staszewski w moich pierwszych trzech miesiącach biegania, a potem setek podblogowych konsultacji, które wdrażałem w życie… teraz chyba przestało mnie to obchodzić. ale nie na tyle by zarzucić jakiekolwiek sposoby na podniesienie swoich możliwości
    biegowych, ale na tyle by nie stosować żadnych bodźców przeze mnie wyczytanych gdziekolwiek.
    chyba łatwiejszym sposobem jest po prostu bieganie, takie czy owakie, ale bieganie.
    bieganie z kimś, bieganie obok kogoś, bieganie za kogoś czy bieganie przez kogoś. z rzadka samemu, ale też. czasem z bodźcami, czasem za szybko, a czasem w ogóle.

    pamiętam nawet okres, gdy grzbiety i brzuszki były tematem przewodnim biegania poniżej 3h30 a nawet 3h15. stosowałem nawet kiedyś siłę biegową, o której już od ponad dwóch lat tak naprawdę moje nogi zapomniały.

    aktualnie stosuję się do zalecenia bardzo istotnego – boli nie biegaj. boli – odczekaj. a więc kwestie po raz pierwszy objawionego bólu w stopie przerzuciłem na trochę dni w ogóle niebiegania. ostatnio próbowałem 23 października – nie wyszło po 8 minutach, pobiegłem wprawdzie 28 na ściemie, ale ściemniałem (może z 10k-12k łącznie), a poza tym całkowity post. nawet wybrałem się we wtorek na wtorkowe bieganie, ale z racji aury nikt się nie pojawił – więc czemu miałbym biegać (mimo ubioru, który wskazywałby na to iż powinienem).

    więc stosuję bodziec w postaci roztrenowania i nawet się z tym dobrze czuję. może pobiegnę w listopadowym goleniowie, pewnie tak się stanie… w końcu ciągnie do ludzi, którzy biegają.

    🙂


    gwynbleiddd

    2012/11/02 10:22:55

    „Kancelaria na razie nie wyposażyła się w laktator.” A planuje? :))) To gratulacje! :)))

    No, chyba że o laktometr się rozchodziło… 😉


    beztlen

    2012/11/02 11:25:51

    Wojtek – fajnie, że chcesz spróbować zmiennego, ale to co zrobiłeś to interwał: w zmiennym chodzi o to (cel:odporność kwaso-mlekowa) by różnica pomiędzy szybszym odcinkiem a odc w tempie moderate była stosunkowo niewielka – w zależności od zawodnika od 10 do max 30 sekund przy odcinkach 1 km – czyli biegałeś wolniejsze odcinki o…minutę za wolno; Henio u Shvetsova bazuje właśnie na zmiennym, oczywiście w odpowiednio trudniejszych wariantach – przed Japonią biegał np. 4km (12′)/1km (3:20) x5-6; u Gajdusa „nie biegał (klasycznych) drugich zakresów” poniewaz prawie każde wybieganie rozpoczynało się od pierwszego i poprzez drugi kończyło na trzecim:); Ja również często odwrotnie używam nazw „laktator” i „laktometr” – w szczególności, że w życiu wiele razy miałem styczność z jednym i drugim:)


    wojciech.staszewski

    2012/11/02 12:49:15

    Laktator – tak chodziło o laktometr oczywiście 🙂
    Beztlen – niesamowity ten trening Szosta, wrzucaj takie smaczki. A u mnie wyszedł bieg pokręcony, bo szybkie odcinki zamiast w II zakresie wchodziły w III jako tempo okołoprogowe. Natomiast przerwy miały być w I zakresie – starałem się trzymać tętno ok. 150 (może powinienem jednak utrzymywać 155, ale to będę w stanie zrobić, jeśli szybkie odcinki będę biegał po 165-169, a nie ponad 170).


    beztlen

    2012/11/02 13:57:55

    Wojtek – dobrze, że szybsze wychodziły na progu (tak powinno być), wolniejsze natomiast spokojnie można biegać nawet na 160, ważne aby wraz z lekkim odpuszczeniem tempa (wolniejszy odcinek) spadało również tętno; zawodowcy kończą taki trening gdy podczas „wolniejszego” odcinka tętno nie spada.


    ocobiegatu

    2012/11/02 14:08:30

    To było celowe. Laktator nieźle się rymuje- na dyktator ( biegacki) , moderator. Daj rym a poskładamy wierszyk…:). A laktometr ? Rymuje sie ledwie na swetr , choć powinno być chyba sweter , albo na metr . Żadnego wierszyka. No nie . Rymuje się na pulsometr.:).
    Raz pewien laktometr
    pomyślał ,że on jest pulsometr
    i dał w pomiarach ciała a zawodnik miał wynik chała..:)


    piotrek.krawczyk

    2012/11/02 19:56:53

    A Dziki dziś wykonał I Otwarty Obieg Trasy Rodzinnych Biegów Górskich. Jutro drugi OOTRBG… 🙂 Też start o 11:00 spod biesiadnego Dzikiego Zakątka. Nawigacje pod poprzednim odcinkiem. Dyrektor Trasy czyli Sten i Dziki zapraszają każdego… To dziś pobiegliśmy we dwóch, Dziki i ja… 🙂 Nieźle poszło, żadnego zawieruszenia, nawet na krok, trasa ma 10,35 km, profil jakże górski wisi na naszym profilu na Facebooku: http://www.facebook.com/RodzinneBiegiGorskie?ref=hl i na wykresie wysokości nieźle to wygląda…
    To dla utrwalenia jeszcze raz w przeciwną stronę. Zupełnie inaczej wszystko wygląda, to trudna nawigacja pod prąd, inny kontekst krajobrazu, co było w lewo teraz w prawo, było z góry jest pod górę, ciekawe to było, pomyliłem się kilka razy, w drugą stronę wykreciłem o kilometr więcej… To dziś półmaraton z haczykiem po trasie Rodzinnych Biegów Górskich. Zapisują się! Dzwonią i mailują! Biegacze z dziećmi i bez dzieci. Może się uda?!… A jutro II OBIEG OTWARTY. Będzie Sten i Dziki, no i ja 🙂 Trzy swoje Treningi Otwarte po Puszczy Dziki biegł sam, to było prawie dwa lata temu. To było fajne i bez stresu, bez oczekiwań, planowałem trasę, trochę się przygotowywałem merytorycznie, jak przewodnik po Puszczy i biegłem sam. Aż pojawił się Jastrząb, zawodnik, którego wytrenowały Treningi Otwarte, nie mam wątpliwości… Sypnęły się życiówki Jastrzębiowi wtedy, a on w Puszczy dawał z siebie wszystko, na trudnym treningu popełnił rekord w półmaratonie, a były piachy i góry, wszystko było, był też Wyspio. Treningi Otwarte miały kulminację na B44, prawie 30 zawodników, z Treningów Otwartych wywodzą się wprost Biegi po Prawdziwej Warszawie. I teraz Rodzinne Biegi Górskie. Tak lubię, po prostu samo się dzieje… To zapraszamy jutro o 11:00 do Choszczówki, blisko stacji kolejowej jest Dziki Zakątek, kawałek na wschód od torów, ulica Chlubna 1A. Dziki


    piotrek.krawczyk

    2012/11/02 20:21:19

    A Dziki biega wyłącznie drugie zakresy (prawie) 🙂


    piotrek.krawczyk

    2012/11/02 20:26:26

    Czytałem o rosyjskim maratończyku w okolicach 2:10, który na treningach biegał same II zakresy.


    sten2012

    2012/11/02 23:36:40

    W końcu usłyszałem to na co czekam od kilku lat. m.tokfm.pl/Tokfm/1,109983,12788846,Gugala___Z_upadlajacej_checi_zysku_my___dziennikarze.html


    johnson.wp

    2012/11/02 23:46:59

    Na poziomie amatora przyda się wszystko co prowokuje do biegania 🙂 byle przy tym głowa nie bolała od myślenia… Recepta SFX-a podchodzi mnie najbardziej 🙂 Nie sądzę by amatorowi na wiele przydały się patenty zawodowców. Na tym to dopiero można się zajeździć. Zajeżdża II zakresem amatorów Skarżyński, zajeżdżą i inni mistrzowie, bo trenowali sprężyste ciała elity sportowej, a my biedaczki z reguły rzeźbimy w czymś znacznie mniej sprężystym… Też się dałem zajeżdżać drugim zakresem… dopóki nie odpuściłem. Odpuściłem po dwóch sezonach z nad-ambicją. Byłem za cienki na książki z tabelami i kalendarzykami więc poszły w kąt. Z debiutanckiego okresu zarzynania pozostał mi punkt odniesienia co do poziomu dopuszczalnego zmęczenia (tak, Oco), które mój organizm jest w stanie tolerować przed przystąpieniem do następnego treningu. Czyli to jak ważna jest regeneracja.
    Zamiast wysłuchiwania instrukcji z zewnątrz (kto może wyczuć na co mnie stać jak nie ja sam?) i przyglądania się lepszym (skoro jestem od nich słabszy to na co mi naśladownictwo?) zacząłem stosować technikę życzliwego odnoszenia się do siebie 🙂 Może jestem przez to z 10 minut do tyłu ale o ile to przyjemniejsze niż życie w kieracie… Zamiast tego wolę sobie wyobrażać swój progres, życzliwa wyobraźnia czyni cuda 🙂 Wyobrażam sobie jak fajnie by było pobiec to i tamto trochę szybciej, no i że dam radę. Mówię Wam, to działa 100x lepiej niż batog trenera:) No więc moja obecna główna przyjemność to… drugi zakres 🙂 Dorosłem do niego w trakcie trzeciego sezonu gdy z drugiego zakresu odpuściłem sobie… 5%. Bo arytmetyczne granice są mylące, szczególnie rysowane przez kogoś innego niż my sami. No i twierdzę, że główny problem cierpiącego amatora to deptanie asfaltu…
    Teraz wizualizuję siebie jako gościa, który biega w terenie ciut szybciej niż zeszłej jesieni i zimy. Oczywiście w tym samym co w zeszłym roku II zakresie 🙂 Z reguły gdy zaczynam ten swój II zakres to staram się wyczuć na co mnie dzisiaj stać, mam już wyczucie potencjalnej intensywności dnia, a potem trzymam tą intensywność do końca treningu. To taki rodzaj mentalnego treningu podprogowego…
    Tak więc biegam w zasadzie dwa tempa: II zakres oraz II zakres minus 5% (potrafię wyczuć różnicę nawet bez pulsometra). Te drugie tempo służy do długich wybiegań, te pierwsze do krótszych (na razie). Od nowego sezonu oba zakresy przeniosłem w teren. Dzisiejsza weryfikacja życzliwej wyobraźni wypadła pomyślnie – pierwsze długie wybieganie w nowym sezonie wypadło w typowym tempie zeszłego sezonu, a więc to dobry prognostyk na progres. Tak sobie to życzliwie wyobrażam 🙂


    ok123

    2012/11/03 07:48:13

    Jestem grubokościsty i trzeba mnie zabodźcować…
    Już mi wygląda, że to nie będzie łatwy rok biegowy!
    Mam co chciałem… 😉


    wojciech.staszewski

    2012/11/03 09:44:08

    No i odwołali Nowy Jork


    podopieczny_bartek

    2012/11/03 09:57:14

    Ciekawe, czy Ada i Tomik zdążyli wylecieć do NY…


    popellus

    2012/11/03 10:07:13

    ostatni II zakres wg Jurka S w lutym 2012 ,pamiatki do dzisiaj. Johnson zgadzam sie;) tabelki sa do bani,a juz dla ;mnie;, ze musze 5-6 km po 4:15, bo inaczej 3:15 nie bedzie, dobrze ze odkrylem to w miare szybko i bezbolesnie.
    bylem widziialem gory poszly ok.
    wiec przyszly tydz nd start 9 ..50;km po wroc
    ?? ktos chetny,bo przeciez od setki nie bede zaczynal,jak Multi;Basik:)

    szkoda NYC:( POZOSTAJE MU- Arsenal 13:45.

    najlepszego
    Pope


    ocobiegatu

    2012/11/03 12:23:14

    Drugi zakres to ciekawy temat. Coś pośredniego między miłością i nienawiścią , czyli lubienie ?.:). Ja mogę wypowiedzieć się tylko jako ktoś , kto nie jest za bardzo za opomiarowaniem. Garmin trafił w najbardziej niewłaściwe ręce , ale się odwdzięczę jeszcze wiele razy darczyńcy..:). Nigdy żadne strefy mnie nie interesowały, może tak z ciekawości sprawdzałem czy jest 85%Hrmax co wg guru. S to już III strefa.
    Moja wypowiedź będzie mało merytoryczna , bo ja nawet nie pamiętam jaki jest drugi zakres. Będzie romantyczna.:). I i III zakres to pewne skrajności. Między nimi jest dziwny II zakres. I zakres to błogość. Biegniemy sobie. Chodzimy też. Nie wiem dlaczego ja jestem tak pokrzywdzony przez los ,że zawsze muszę dodawać ,że też chodzimy. To kosztuje energię , choćby na pisanie na klawiaturze..:).
    A więc I strefa to pierwsza skrajność. Miłość. Pełen luz.Mitochondria się ćwiczą spokojnie, z uśmiechem. Nawet największa krwinka czerwona się bawi,że da radę przejśc się do najwęzszej włośniczki. Na głowie też nieźle jest. Da się myśleć. Podziwiamy przyrodę. Można wymyślać wierszyki. Podziwia się kolory kaczek w stawach, zachodzące slońce. Oczywiście sprawa względna. Jak to robimy 45km to już inaczej nieco jest.:). Druga skrajność to III strefa . no może ta guru S to przesada, bo kto by sie zmęczył na 85% Hrmax.:). Tu jak sie porządnie pobiegnie/pojdzie to się nie myśli albo myśli inaczej.:). Tylko czy to nienawiść? Nienawiść do tego zmęczenia? To też jest miłośc. To jest wszystko pomieszane i ciężko to zrozumieć. W sumie więc II strefa to coś pośredniego między miłością a miłością/nienawiścią.
    Czytałem kiedyś artykuł na temat ,że drugiej strefy amator może spokojunie unikać. Tylko,że w takim artykule powinno pisać o jaki dystans chodzi. Bo jak o 21,1 czy 15km to II strefa zdaje się powinna być obowiązkowa dla biegacza, jako trening specyficzny, podprogowy.
    Jeśli chodzi o mnie to preferuję I i III , czyli skrajności.A w ogóle to na poziomie amatorskim to nie zwracać uwagi na strefy. Liczy się tylko strefa biegania albo chodzenia.:).

    ,


    basdlamas

    2012/11/03 12:42:26

    pop – a kto powiedział że zaczynamy od 100?

    Johnson – wywołuje.. pochwal się dzisiejszym nie swoim wynikiem

    W Poznaniu dzisiaj I bieg z cyklu 5km przełajowych…. blogowicze biegli.


    sten2012

    2012/11/03 15:42:17

    Johnson – jestem z tobą i z twoja filozofią treningu.


    agnieszkaw38

    2012/11/03 16:23:49

    A ja zrobiłam dzisiaj na GP w biegach przełajowych na 5 km kolejną życiówkę. Wg nieoficjalnych wyników mój czas to 00:26:55.


    wojciech.staszewski

    2012/11/03 16:42:58

    Podopieczny – niestety zdążyli. W nocy Ada przysłała mi smsa, że właśnie wysiedli z samolotu i właśnie się dowiedzieli. A Tomik napisał mail pełen żalu do burmistrza, że nie ogłosił tego dwa dni wcześniej, to by nie lecieli.

    A teraz na naszych oczach rodzi się chyba nowe, wspaniałe zjawisko sportowe. Dżej Dżej 🙂


    podopieczny_bartek

    2012/11/03 17:04:34

    Dżej Dżej jest niesamowity! Ma wszystko, żeby być gwiazdą, choć chyba za wcześnie na taką ocenę:)


    wojciech.staszewski

    2012/11/03 19:14:26

    No. Też myślę, że jest szalenie przystojny, jak model. I duży. I waleczny. I wejrzenie ma. I młody. I przebojem się wdziera. I nie wiem co jeszcze


    piotrek.krawczyk

    2012/11/03 19:38:55

    A Jurek (2) wygrał! Już jest Jurkiem nr 1? 🙂 Johnson – piękna Twoja rozprawa, Dziki podpisuje się czterema racicam i do tego ryjkiem… Agnieszka – brawo, maraton Cię otworzył, sezon 2013 będzie Twój!
    A Dziki dziś u boku Dyrektora Trasy, w obecności na starcie i mecie Jakże Pięknej Żony i Małych Córek, oblecieliśmy ze Stenem trasę Rodzinnych Biegów Górskich. Dyrektor trasę pochwalił za pochyłości, po trzecim węzełku dróg przestał pamiętać którędy biegliśmy wcześniej, Dziki nie przestawał opisywać trasy, dane zaczęły się nadpisywać, a dopiero wkraczamy w góry, tam kilkanaście zwodów, teraz będzie prosta do kopalni piachu – mówi Dziki, Sten już nic nie kuma, strony świata zasłonięte chmurami, uznanie Dyrektora dla pustynnej wydmy po eksploatacji żwiru i piachu, 750 metrów po pustyni, Dziki bezlitosny, teraz prosta do płyt, a ta prosta jest zawiła i pełna rozgałęzień, Sten już liczy tylko na swój sprzęt nawigacyjny, sprzęt się nie włączył okazało się na mecie… Dyrektor twardy gość, uznał, że jest gotowy do oznaczania. Co to będzie za trasa, zastanawia się Dziki… Od dziś trasa jest w rękach Stena, biegacze pobiegną jak On zechce… 🙂 Pełne zaufanie. Najlepszy Dyrektor Trasy na świecie! Bylebyś zdążył oznaczać zanim czołówka biegu zastanie Cię na trasie…. To byłby czad, jak samochód bezpieczeństwa na Formule 1, wszyscy truchtają za Stenem, a on nienerwowo wiesza taśmę, wbija paliki, rozciągają taśmę z synem, aż do mety, na mecie wszyscy mają taki sam czas.. 🙂 Dzięki Sten, jestem spokojny o trasę i spada nam to z głowy. Taśmy, kołki i tabliczki kierunkowe dowiozę Ci w tygodniu gdzie chcesz. To dziś rano 10,5 km w Choszczówce, przy herbacie w Dzikim Zakątku życzliwy i zaangażowany właściciel restauracji oddającej teren i infrastrukturę, to Artur pyta czy będzie impreza, Dziki, że będzie, Sten zawsze robi dobre wrażenie i uwiarygodnia powodzenie imprezy swoją osobą 🙂 Lila wpada w histerię z głodu i spadamy.
    To przed wieczorem, albo raczej już wieczorem, bo wszystko z czołówką, 13 km z Lasek w Puszczy pod Sieraków, Nadłuże, Góra Ojca, Laski, kilka rympałów ekscytujących, bo po ciemku. Dziki


    sten2012

    2012/11/03 19:44:50

    Dziki – Dyrektor tylko udawał, że nic nie kuma. Wszystko zostało zapamiętane i zapisane. Tylko dlaczego my ciągle zakręcaliśmy, a na mapie w domu wyszło, że biegliśmy prosto? Cóż, relatywizm biegowy. Na wszelki wypadek proszę o dopisanie w regulaminie, że każdy uczestnik powinien zabrać ze sobą czołówkę i kanapki.
    Za paliki i tabliczki kierunkowe dziękujemy, damy sobie radę sami:) A tasiemki proszę przekazać w dniu startu o godzinie 8.51.


    piotrek.krawczyk

    2012/11/03 19:54:11

    Tak jest Dyrektorze!


    piotrek.krawczyk

    2012/11/03 20:02:15

    Dziki aż do piątego obiegu trasy nie mógł się nadziwić, że na mapce są prawie same proste, nawet w górach na odcinku specjalnym. Teraz już rozumiem, tak są zagięcia czasoprzestrzeni i kanapki, koce, namioty i mokre picie muszą ze sobą wszyscy zabrać. Tyle, żeby przetrwać do następnego sezonu grzybowego, wtedy chodzą szpalerem ludzie z koszyczkami, może ktoś odpowie na pytanie, którędy do domu.


    piotrek.krawczyk

    2012/11/03 20:06:28

    Żal mi maratończyków w NY, jeszcze bardziej tych, co nie mają gdzie mieszkać w NY.


    kamilmnch1

    2012/11/03 20:18:11

    biorę śpiwór dodatkowo oraz szósty zmysł- oby się nie przydał 😉


    johnson.wp

    2012/11/03 21:10:10

    Tak, Jerzyk jest niesamowity! Udało nam się oglądać jak grał z Murrayem i kawałek z Tipsarevicem. Strasznie zwinny i precyzyjny dryblas 🙂 Takie chwile rzadko zdarzają się w sporcie, ale to nie kometa, to gwiazda! 🙂

    W Poznaniu piękna jesień, świetna oprawa do debiutu 🙂 Nad Rusałką pierwsze spotkanie Dzikich Pyr w cyklu „Z biegiem natury” i debiut syna Maćka na dystansie „dla dorosłych”. Z treningów wynikało średnie tempo 6:13, a tu udzieliła się atmosfera zawodów i pobiegł poniżej 28 minut 🙂 Biegliśmy razem, ja jako zając i instruktor. Ostatni kilometr po 4:38, bo tata pozwolił wreszcie puścić się pełną parą. Pokazywałem kolejną koszulkę w oddali, a mój zawodnik już za chwilę cel miał za sobą 🙂 Na finiszu po prostu nie dałem rady… 🙂


    piotrek.krawczyk

    2012/11/03 21:26:26

    Brawo dla Maćka Johnsona!


    kamilmnch1

    2012/11/03 21:39:15

    MJ znamienne inicjały, brawo !


    piotrek.krawczyk

    2012/11/03 21:42:41

    Johnson – a dlaczego hamowałeś Maćka? 🙂 Przyzna się 🙂


    johnson.wp

    2012/11/03 21:56:56

    Dziki – przyłapałeś mnie psychologu od głębi 🙂 Coś brzydkiego ze mnie wywlokłeś 🙂 Trudno, zaryzykuję… Na następnych zawodach, za miesiąc, przypinam numer startowy 🙂


    kamilmnch1

    2012/11/04 10:58:21

    dzisiaj oficjalnie zakończyłem okres pijaństwa i obżarstwa!
    cel na przyszły rok nadal nie obrany lecz roztrząsany, wstępnie ma wielka ochotę na… 😉 o tym później :))
    24km MLM (miasto, las, miasto) z kolegami- Janusz Z. oraz Rafał P. skazani prawomocnymi wyrokami na bieganie, może Rafał dotrze na Rodzinny Bieg Górski


    ocobiegatu

    2012/11/04 11:27:48

    Ferreo to po hiszpańsku – żelazny. Ferrer brzmi podobnie ale zobaczymy.:).
    POdobno dużo biega po korcie. Dziwny ten tenis. To jakieś wyjątkowo krótkie interwały , jakieś tam HIIT ale za długo to trwa. Dziwny ten tenis. Propripcepcja , modne słowo. Nie tylko trzeba się orientować gdzie jest nasza poszczególna część ciała ale jeszcze piłeczka i przeciwnik jako całość.:). Jerzyk daje chyba też przykład o dużej roli główki w sporcie. Polsat sport. 15.


    wojciech.staszewski

    2012/11/04 14:56:43

    Do transmisji, gotowi, start


    podopieczny_bartek

    2012/11/04 15:55:59

    Duzo błędów… Nonszalancja czy moze juz zmęczenie turniejem?


    beztlen

    2012/11/04 16:01:11

    Jerzy przypomina mi Gorana Ivanisevica w najlepszym okresie ale musi coś dodac do serwisu.


    podopieczny_bartek

    2012/11/04 16:06:17

    Trochę dokładności, jak przed momentem. Piekne to było… Przy okazji, Beztlen gratuluje wyniku w Otwocku:) 4 msc open; 1 w kategorii:)


    beztlen

    2012/11/04 16:22:21

    dzięki:) masz dobrych informatorow:) śr tempo na 9,7k przełaj wyszło 3:33; Jurek 9m, śr 3:39; niezła prognoza przed BN.


    podopieczny_bartek

    2012/11/04 16:31:02

    Co to są za parametry! Marzenie…:)


    podopieczny_bartek

    2012/11/04 16:32:05

    No i po meczu:(


    wojciech.staszewski

    2012/11/04 16:43:11

    JJ swietny, Ferrer jeszcze lepszy. Brawo.
    Jesli gratulujemy Beztlenowi 4. miejsca (dolaczam sie), to JJ-owi gratulujmy rownie goraco miejsca 2.


    podopieczny_bartek

    2012/11/04 16:50:58

    Duży sukces JJ, trzeba pamiętać, że on musiał przebrnąć przez kwaifikacje zatem grał 2 (albo nawet 3) mecze więcej od Ferrera. Wszystko przed nim, ma zdaje się sensownego trenera i poukładaną głowę więc kolejne sukcesy to kwestia czasu. Miejmy nadzieję, że to inny poziom niż Radwańska, która podejściem i postawą na olimpiadzie u mnie się zdyskwalifikowała na zawsze


    beztlen

    2012/11/04 17:10:04

    Gratulujemy! to może być tenisista pierwszej 10-ki ATP, niech kontuzje go omijają.


    wojciech.staszewski

    2012/11/04 17:25:42

    WPIS OD TOMIKA (ktory nie moze sam go dodac z Nowego Jorku, bo system pisze mu, ze jest automatem spamujacym 😉

    Ach co to byl za poranek w NY.
    O 8.30 zamiast stac juz na starcie NY Marathon,wyszlismy z Ada z hotelu i postanowilismy potruchtac troche w Central Parku.
    A tam….
    Kilkanascie…a moze i kilkadziesiat tysiecy ludzi.
    Tlum wiekszy niz na najwiekszych biegach ulicznych w Polsce.
    Kolorowy, wielobarwny, koszulki z napisami Mexico, New Zeland, Paragway, Denmark…
    Kilkuset osobowe teamy z Wloch, Francji czy Niemiec.
    Niektorzy tak jak my wyszli po prostu na niedzielny trening, ale wielu postanowilo zrobic sobie swoj prywatny, nowojorski marathon.
    Po drodze staly ich ekipy z woda, odzywkami,, kibice z transparentami, dopingujacy wszystkich biegnacych…
    I te widoki, wiezowce dookola…
    Musze wam powiedziec ze bylo to bardzo wzruszajace…
    Czulem jednosc ze wszystkimi ktorzy biegli dookola.
    Radosc, poczucie wspolnoty, wspaniale emocje, ze nie tylko dla medali sie biega…
    Przyjechalismy tu zeby pobiegac, wiec biegamy!
    Wrocilem po 90 min. Wielu zostalo tam dluzej… I mam takie poczucie ze ten maraton sie odbyl.
    Tylko inaczej…


    ocobiegatu

    2012/11/04 18:26:17

    To ogromny sukces Jerzego.Przykład determinacji w sporcie. Ile działa to tez.
    Prawie nie spał i nie jadł ostatnie kilka dni. Po czymś takim nie da się serwować po 234km/h cały czas. Na sam koniec poszło szybko. Podupadł na psychice. Zdobędzie doświadczenie.
    Jego wypowiedzi przy wręczaniu ngród z klasą. Beztlen – dyscyplina sportu nie była wymieniona we wpisie. Gratulacje.Rozumiem ,że w chodzie to było..:),


    beztlen

    2012/11/04 19:10:41

    Oco jesteś gorszy niż cenzor z czasow PRL:)


    basdlamas

    2012/11/04 20:26:54

    oco,beztlen – dzisiaj 10 km w 1h 10 minut :)))))… nie biegiem 🙂


    piotrek.krawczyk

    2012/11/04 20:37:10

    Tak, to poruszające, niesamowite, to jest solidarność, to jest prawidłowa postawa, imponuje mi taka postawa, nas też na to stać, jak Kaliska Setka w zeszłym roku po lokalnym huraganie… Mam nadzieję, że przeżycia z Central Parku wynagrodziły Wam – Adzie, Tomikowi – chociaż częściowo, uzasadnione rozżalenie po nieprzebiegniętym maratonie w New York City… A Beztlen znów nieprzyzwoicie szybko, Oco, tak się nie da chodzić, musiał podbiegać… 🙂 A Jurek nr 1 w czymś przypomina Jurka nr 2 (Scott ma nr 2 od wczoraj…), jak walczy to widać, całym sobą, wszystkie emocje, bez litości dla rywali i szczególnie dla siebie… A na mecie, podczas dekoracji, nadal jest sportowcem, ale też normalnym chłopakiem, emocjonalny i jednocześnie racjonalny, piękny bo naturalny… David Ferrer pięknie potraktował wschodzącego pretendenta na mistrza, przyjęcie rewanżu z nieukrywanym respektem… Nie obawiam się o ciąg dalszy, jest w dobrych rękach Jurek 1 i w głowie poukładane ma, to nie PZPN lub PZLA (przepraszam…).
    A Dziki dziś Puszcza 20 km i poszukałem możliwe płaskiej Puszczy, bo zauważyłem, że od tygodnia biegam samą siłę po Choszczówce, a jak raz w Puszczy to też po górkach. To nietypowo z Lipkowa w stronę Małego Truskawia, dalej pod Zaborów Leśny, niestety górki na krętej drodze do Karczmiska, dalej Truskaw, rympał pod Sieraków i przez daczowisko Izabelina i Hornówka do Lipkowa… W Lipkowie Wołodyjowski Bohuna usiekł, a on uciekł… Henryk Sienkiewicz miał tutaj pannę co mu się podobała, jeździł do dworu w Lipkowie, pojedynek opisany w Trylogii miał tutaj miejsce, teraz jest muzeum Sienkiewicza, siedział tu ponoć i pisał, nie wierzę, siedział i rzucał oczami za swoim natchnieniem, Marynią Szetkiewiczówną. Skutecznie rzucał. Teraz uliczki Izabelina i okolic noszą nazwy postaci z Trylogii… Dziki


    beztlen

    2012/11/04 20:39:01

    Bas-7’/km-brawo!


    piotrek.krawczyk

    2012/11/04 20:40:14

    Basiku – na rowerze? 🙂


    piotrek.krawczyk

    2012/11/04 20:41:04

    Dobra. Wrotki…


    basdlamas

    2012/11/04 20:55:27

    bezteln – dzięki… w tej dyscyplinie widze jak wazna jest technika…. boo???? bo płuca mogą siły są.. ale przyspieszyć…. ni cholera:((( … :)))))))))))


    ocobiegatu

    2012/11/04 22:03:57

    Bas – gratulacje. Powoli poznajesz to co ja poznawałem ponad 3 lata temu.
    Technika..Uzyski na tempie w stosunku do żółtodziuba nawet ze 30%. Narybku , nie odpłyń. Kibicuję. Oby to nie był słomiany zapał , ale myślę ,że nie. To jest włąsnie piekno chodu. Te odkrycia, te zastanawianie się o co chodzi..:).


    johnson.wp

    2012/11/04 22:05:20

    No, Basik wreszcie zadowolony, bo na wczorajsze 21:16 to jakby kręcił nosem 🙂 Dziki – Bas wyjaśnił na FB, że to był chodzik sportowy – myślę, że coś w rodzaju trójkołowca z balkonikiem :)))

    Ada, Tomik – coś wspaniałego! Trudno załapać się na coś takiego jak opisujesz – Spontaniczny Oddolny Maraton Nowojorski – jedyne w swoim rodzaju 🙂 Te tysiące biegały po Central Parku czy wylegliście na ulice?


    piotrek.krawczyk

    2012/11/05 19:58:56

    Te tysiące czekają na nowy Odcinek. To Dziki o sobie. A Dziki dziś dostał maila od Festiwalu Biegów, a tam Porozumienie, tylko wydrukować i podpisać. To wydrukowałem i podpisałem, jutro podpisze Ortoreh i wysyłamy. I w ten sposób Rodzinne Biegi Górskie znalazły się w Lidze Festiwalu Biegów w kategorii „Najlepszy góral”! Dziękuję Sam Wiesz Kto… 🙂 Życzę dużo tlenu w Choszczówce… A Dziki dziś grzecznie asfalcik, finiszuję z projektem do konkursu na 3-letnią dotację na prowadzenie Ośrodka (tego samego, który produkuje medale…) dla dorosłych osób z autyzmem. To mniej czasu na bieganie, mało na Choszczówkę, jutro z Ewą z Ortorehu robimy inwentaryzację, co mamy, co potrzeba, już precyzyjnie i operacyjnie składamy harmonogram działań i zadań. Jakie zawody są dobre? Proszę wszystkich o dokończenie zdania w trzech punktach: „Dobre zawody to takie, na których…”
    Dziki odpowiada tak:
    1. … jasne są zasady
    2. …panuje dobra atmosfera
    3. …wszystko dzieje się w swoim czasie
    Zdziwiły mnie odpowiedzi Dzikiego, autystyczne, porządek i bezpieczeństwo… A Wy? Proszę…
    To Dziki dziś asfaltowe 14 km po Kępie Potockiej, trochę pod Lasem Bielańskim, trochę wzdłuż Wisły pod Most Gdański. Tempo 4’54, postarałem się o złamanie 5’00 na ostatnich czterech kilomatrach. Dziki


    sten2012

    2012/11/05 20:08:50

    „Dobre zawody to takie, na których…”
    1. … w biegu na 10km odległość między punktem startu a punktem mety jest <=10km
    2. … dyrektorem trasy jest Ojciec Dyrektor
    3. … jest fajna atmosfera.


    podopieczny_bartek

    2012/11/05 20:34:19

    „Dobre zawody to takie, na których…” 1. WSZYSCY dobrze się bawią
    2. robię życiówkę 3. na mecie sprawdzam tętno w garminie i widzę, że pomimo życiówki był jeszcze spory zapas…:)


    jan.szczepan

    2013/09/17 12:14:42

    Też wielokrotnie stosuję MLM – mieszkam przy parku w dużym mieście – dobiegam do niego z doku około 3 kilometry (w obie strony sześć). W samym parku robię ok. 5km, tak więc trasa jest wystarczająca na 3 razy w tygodniu dla zdrowia, nie biegam wyczynowo.

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.